eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › prosze o pomoc (rozwód)
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 18

  • 1. Data: 2004-01-26 19:57:31
    Temat: prosze o pomoc (rozwód)
    Od: "anaknok" <a...@p...onet.pl>

    Witam wszystkich serdecznie

    mam wielka prosbe.
    kilka miesiecy temu maz porzucil mnie dla innej kobiety.
    obecnie wniosl pozew o rozwod.
    on ma pieniadze i adwpkata. ja nie mam nic.
    studiuje i mieszkam w Krakowie. Nie stac mnie na adwokata
    moz nie chce ze mna rozmawiac.
    powiedzial ze mnie zniszczy i zabierze wszystko. Boje sie i nie wiem co
    robic
    Bylam w darmowych poradniach ale prawo to prawo i ludzie tam sa bezwzgledni
    poradza i owszem ale bardzo zdawkowo i oczywiscie radza brac adwokata bo
    ponoc bez niego nie poradze sobie.

    jestem przerazona i zdruzgotana
    blagam o pomoc
    moze ktos zna jakiegos taniego adwokata w Krakowie
    lub moze sam moglby mi cos doradzic
    nie chce nic od meza niech mnie tylko nie krzywdzi

    i z gory dziekuje za kazde dobre slowo

    ania




  • 2. Data: 2004-01-26 20:18:28
    Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
    Od: "MG" <m...@o...pl>


    > jestem przerazona i zdruzgotana
    > blagam o pomoc
    > moze ktos zna jakiegos taniego adwokata w Krakowie
    > lub moze sam moglby mi cos doradzic
    > nie chce nic od meza niech mnie tylko nie krzywdzi
    >
    > i z gory dziekuje za kazde dobre slowo
    >
    > ania

    Aniu - rozumiem Cie dobrze i Twoją trudną sytuację. Bardzo chętnie Ci pomogę
    doradzając na tyle, na ile to jest możliwe tą drogą. Podejrzewam także że
    również inni grupowicze dołączą się z czasem. Ale aby Ci pomóc musiałabym
    wiedzieć dokładnie, odpowiedzi na jakie pytania Cie interesują, gdyż w
    przeciwnym wypadku moja chęć pomocy przerodziłaby się w wykład dotyczący
    regulacji prawnej instytucji rozwodu. W każdym razie w miarę możliwości
    oferuję swoją pomoc.

    MG

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 3. Data: 2004-01-26 21:02:18
    Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
    Od: "anaknok" <a...@p...onet.pl>

    Droga Madziu

    dziekuje za odpowiedz.
    zaczne moze od tego ze opowiem Ci w wielkim skrocie
    moja sytuacje.
    Jestesmy malzenstwem od 10 lat
    moj maz jest dyrektorem handlowym w znanej krakowskiej firmie.
    maz mial kochanki z czym sie nie kryl.
    jakis czas temu poznal kobiete z niemiec.
    pojechal do niej na tydzien. Po powrocie zazyczyl sobie rozwodu.
    Powiedzial ze zalatwi to w ciagu tygodnia.
    Zadecydowal ze sobie wezmie samochod a mnie zostawi pralke lodowke i meble
    warte 3 tys zl ale warunkiem takiego ustepstwa z jego strony miala byc moja
    zgoda na kredyt. Mamy wspolnote majatkowa.
    Rozchorowalam sie. Musze sie leczyc psychiatrycznie bo nie daje rady.
    Nie zgodzilam sie podpisac mu tej zgody. Maz sie wsciekl. Wyprowadzil sie z
    domu.
    Zabral wszystkie pieniadze i powiedzial ze nie bedzie mi pomagal.
    Nie pracuje. Zeby zyc pozyczam pieniadze. Troche pomaga mi mama.
    Wnioslam do sadu sprawe o alimenty. Wniosek odrzucono poniewaz maz w tym
    czasie wniosl
    pozew o rozwod bez orzekania o winie. Poza tym sedzina powiedziala ze moge
    studiowac i pracowac.
    Maz opowiadal w sadzie rozne klamstwa. Probowali nawet z adwokatem podwazyc
    wiarygodnosc mojego lekarza.
    Wszyscy mnie pocieszaja ze to maz powinien sie bac bo wina jest po jego
    stronie.
    Ja wiem ze tak jest ale prawo jest bezwzgledne. Ja jestem zbyt slaba
    psychicznie zeby sie bronic.
    Maz o tym wie i wykorzysta to. Nie odzywa sie do mnie. A ja nie wiem czy
    powinnam probowac z nim rozmawiac czy czekac az przyjda papiery z sadu.
    Maz zarazil mnie choroba weneryczna o czym mnie poinformowal.Na szczescie
    wyleczylam sie.
    Jego koronnym atutem jest to ze nie utrzymywalismy kontaktow intymnych przez
    dlugi czas co tylko czesciowo jest prawda i w wiekszosci wynikalo z moich
    problemow zdrowotnych oraz wymagan meza.
    Mowi rowniez ze nie ma miedzy nami wiezi ani psychicznej ani fizycznej i ze
    to wystarczy aby uzyskac rozwod.
    Chcialabym jakos dogadac sie z mezem. Zawsze mu ustepowalam wiec teraz tez
    to zrobie tylko nie wiem jak
    go przekonac zeby zalatwic to jakos po ludzku. On ma dobra prace. Bogata
    kobiete do ktorej chce wyjechac jak twierdzi. Na co mu moje graty. Ja nawet
    lozka nie mam. Boje sie tez ze maz zabierze mi komputer tak bardzo mi
    potrzebny i szafe przedwojenna od cioci. Dla niego to nic nie warte a dla
    mnie to cenna pamiatka.
    Prosze powiedz mi czy on naprawde moze mnie zniszczyc tak jak mowi. Czy moze
    mi wszystko zabrac.
    Ja chcialabym zeby mi tylko kupil psa. Bo miesiac temu zdech mi moj
    staruszek przyjaciel.
    Jest jeszcze problem dlugow. Maz ma jakies dlugi. Nie wiem gdzie.
    Dowiedzialam sie w sadzie jak zeznawal
    ze to okolo 40 tys. boje sie ze bedzie sie domagal abym splacila polowe.
    To tak bardzo skrotowo
    co robic?
    probowac rozmawiac z mezem?
    prosic go?
    a co jesli nie bedzie chcial rozmawiac?
    do sadu musze isc
    na rozwod musze sie zgodzic bo nie bede miala zycia
    nie mamy dzieci
    a mieszkanie jest w TBS-ie a partycypantem jest moja mama

    jeszcze raz dziekuje

    ania



  • 4. Data: 2004-01-26 22:15:23
    Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
    Od: "MG" <m...@o...pl>

    > Droga Madziu

    Mam na imię Marta.... :-)

    > dziekuje za odpowiedz.
    > zaczne moze od tego ze opowiem Ci w wielkim skrocie
    > moja sytuacje.
    > Jestesmy malzenstwem od 10 lat
    > moj maz jest dyrektorem handlowym w znanej krakowskiej firmie.
    > maz mial kochanki z czym sie nie kryl.

    to ważne - jeżeli jesteś w stanie to udowodnić (świadkowie albo jakieś inne
    dowody - zdjęcia, listy, bilingi tel. itp) to to jest okoliczność która może
    pozwolić Ci na uzyskanie orzeczenia rozwodu Z JEGO WYŁĄCZNEJ WINY

    > jakis czas temu poznal kobiete z niemiec.
    > pojechal do niej na tydzien. Po powrocie zazyczyl sobie rozwodu.
    > Powiedzial ze zalatwi to w ciagu tygodnia.

    niemożliwe. W polskim sądzie to NIGDY tak szybko nie pójdzie. To kwestia paru
    miesieęcy (co najmniej)

    > Zadecydowal ze sobie wezmie samochod a mnie zostawi pralke lodowke i meble
    > warte 3 tys zl ale warunkiem takiego ustepstwa z jego strony miala byc moja
    > zgoda na kredyt. Mamy wspolnote majatkowa.

    On sobie - przepraszam za sformułowanie - może decydować, ale te jedo decyzje
    są tak naprawde g... warte. Bo skoro macie wspólność majątkową, to oboje w
    równym stopniu jesteście właścicielami tego, co do tej wspólności wchodzi. W
    związku z tym, w razie braku porozumienia co do podzialu majątku ( a przy
    takiej jego zagrywce nie ma raczej mowiy o porozumieniu, zreszta moim zdaniem
    absolutnie nie masz prawa sie na cos takiego zgodzic) podzialu majątku dokona
    sąd - albo w postępowaniu rozwodowym (gdy sąd stwierdzi ze nie spowoduje to
    zbytniego przewleczenia postępowanie, a któres z was zlozy wniosek o podzial)
    albo w postepowaniu odrebnym (trzeba by wytoczyc odrebne powództwo).

    A juz kompletnym idiotyzmem jest to, ze on stawia Ci warunek, ktorego
    spelnienie warunkuje pozostawienie tobie tych rzeczy. Nie ma prawa bo, o ile
    mowimy o przedmiotach wchodzących w sklad wspolnosci maj., to ty jestes ich
    wlascicielka tak samo jak on.

    > Rozchorowalam sie. Musze sie leczyc psychiatrycznie bo nie daje rady.

    Kolejny argument jego wylacznej winy - konieczna opinia lekarza - najlepiej
    dwóch (w kontekscie tego o czym napisalas dalej - ze maz probowal podwazyc
    opinie twojegop lekarza)

    > Nie zgodzilam sie podpisac mu tej zgody. Maz sie wsciekl. Wyprowadzil sie z
    > domu.

    Bardzo dobrze zrobilas. Gdybys sie zgodzila, to na Tobie tak samo jak na
    nimciazylaby odpowiedzialnosc za to zobowiazanie, jakim jest kredyt, co
    mogloby oznaczac, ze w pewnym momencie on zaczalby go splacac z waszego
    wspolnego majatku, a gdyby w ogole wypiął się na ten kredyt i olał spłaty -
    bank mógłby dochodzić zaspokojenia z TWOJEGO ODREBNEGO MAJATKU.

    > Zabral wszystkie pieniadze i powiedzial ze nie bedzie mi pomagal.

    Moze sobie mowic. Poki jestescie malzenstwem ma obowiazek Ci pomagac. Po
    rozwodzie zreszta tez - chodzi mi o alimenty. Ale o tym napisze jeszcze dalej.

    > Nie pracuje. Zeby zyc pozyczam pieniadze. Troche pomaga mi mama.
    > Wnioslam do sadu sprawe o alimenty. Wniosek odrzucono poniewaz maz w tym
    > czasie wniosl
    > pozew o rozwod bez orzekania o winie. Poza tym sedzina powiedziala ze moge
    > studiowac i pracowac.

    Tu jest taka kwestia: poki jestescie malzenstwem - sad nie moze Ci przyznac
    alimentow, bo maz nie ma wg prawa obowiazku alimentacji zony. Natomiast po
    rozwodzie mozesz wniesc powodztwo o zasadzenie alimentow, powolując się na
    jedna z sytuacji z art. 60 kc. To dosc skomplikowane i tyczy dopiero momentu
    po orzeczeniu rozwodu, wiec nie bede tego tu rozwijac, ale powiem tylko ze to
    jest do zrobienia.

    > Maz opowiadal w sadzie  rozne klamstwa. Probowali nawet z adwokatem podwazyc
    > wiarygodnosc mojego lekarza.

    A z jakim efektem? Moze zasadne by bylo, jak juz powiedzialam, zdobycie
    orzeczenia lekarskiego jeszcze innego specjalisty?

    > Wszyscy mnie pocieszaja ze to maz powinien sie bac bo wina jest po jego
    > stronie.

    No i w sumie maja racje, o ile twoja sytuacja jest rzeczywiscie taka, jak
    napisalas. Tyle ze o to trzeba walczyc - to sie samo nie zrobi.

    > Ja wiem ze tak jest ale prawo jest bezwzgledne. Ja jestem zbyt slaba
    > psychicznie zeby sie bronic.

    Musisz! Nie masz wyboru. A prawo tylko wydaje Ci sie bezwzgledne. Jest tam
    sporo takich regulacji, ktore pomoga Ci z tego wybrnac, tylko trzeba umiec z
    nich skorzystac, miec troche sprytu i samozaparcia, sle i wole walki.

    > Maz o tym wie i wykorzysta to.

    No to zaskocz go! Badz silna! I walcz! Nie pozwol mu sie wykorzystac.

    Nie odzywa sie do mnie. A ja nie wiem czy
    > powinnam probowac z nim rozmawiac czy czekac az przyjda papiery z sadu.

    Nie rozmawiaj z nim. Jezeli on jest rzeczywiscie takim sukin... to moze to
    tylko pogorszyc twoja sytuacje.

    > Maz zarazil mnie choroba weneryczna o czym mnie poinformowal.Na szczescie
    > wyleczylam sie.

    To moglby byc kolejny arg. na orzeczenie rozwodu z jego wylacznej winy - tylko
    musialabys miec dowod ze to on Cie zarazil a tego chyba sie nie da zrobic -
    nie znam sie na medycynie i nie wiem czy mozna dowiesc kto kogo zarazil.
    Lepiej chyba tego nie ruszac, bo jeszcze on cie uprzedzi i wyjdzie ze to ty go
    zarazilas.

    > Jego koronnym atutem jest to ze nie utrzymywalismy kontaktow intymnych przez
    > dlugi czas co tylko czesciowo jest prawda i w wiekszosci wynikalo z moich
    > problemow zdrowotnych oraz wymagan meza.
    > Mowi rowniez ze nie ma miedzy nami wiezi ani psychicznej ani fizycznej i ze
    > to wystarczy aby uzyskac rozwod.

    To rzeczywiscie wystarczy. I nie wiem dlaczego Cie to martwi - chyba ze Ty nie
    chcesz tego rozwodu. Bo jezeli chcesz to sad bedzie mial wszelkie podstawy,
    zeby go udzielic. Bo jest TRWALY I ZUPELNY rozklad pozycia malzenskiego.

    > Chcialabym jakos dogadac sie z mezem. Zawsze mu ustepowalam wiec teraz tez
    > to zrobie tylko nie wiem jak
    > go przekonac zeby zalatwic to jakos po ludzku.

    Nie przekonuj go bo od razu postawisz sie na pozycji przegranej. I nie
    ustepuj, bo zwyczajnie zostaniesz bez srodkow do zycia.

    On ma dobra prace.

    To moze pozwolic Ci na uzyskanie od niego w pozniejszym czasie alimentow. Ale
    aby to bylo mozliwe to najlepiej aby on zostal uznany za calkowicie winnego.
    Wtedy przyznanie Ci alimentow bedzie bardzo prawdopodobne. Natomiast jezeli Ty
    zostalabys, jakims cudem, uznana za wylacznie winna, to na alimenty nie bedzie
    zadnych szans.

    Bogata
    > kobiete do ktorej chce wyjechac jak twierdzi. Na co mu moje graty. Ja nawet
    > lozka nie mam. Boje sie tez ze maz zabierze mi komputer tak bardzo mi
    > potrzebny i szafe przedwojenna od cioci. Dla niego to nic nie warte a dla
    > mnie to cenna pamiatka.

    Teraz juz chyba sie ciut zapedzilas w rozpaczy... Troszke spokoju, ok? :-)

    > Prosze powiedz mi czy on naprawde moze mnie zniszczyc tak jak mowi. Czy moze
    > mi wszystko zabrac.

    Niestety, moze mu sie udac bardzo Ciebie pograzyc, moze nawet zniszczyc.
    Zabrac wszystko... raczej nie - bo wspolnosc majatkowa (tylko pyt. co w niej
    jest) aczkolwiek moglby sie powolac na to, ze nie przyczynilas sie do jej
    powstania - wtedy mozliwe jest, ze wezmie wszystko. Ale to dosc skomplikowana
    kwestia - to moglabym ustalic tylko gdybym wuiedziala szereg kolejnych rzeczy
    (m.in. co jest we wspolnosci, co Ty do niej wnioslas, czy w ogole sie
    przyczynilas do jej powstania, tj, czy np. mialas w czasie malzenstwa jakies
    dochocy i wiele innych kwestii)

    > Ja chcialabym zeby mi tylko kupil psa. Bo miesiac temu zdech mi moj
    > staruszek przyjaciel.

    Rozumiem, ze Ci to emocjonalnie nie ulatwia sprawy - uwierz mi, znam ten bol
    az nazbyt dobrze.

    > Jest jeszcze problem dlugow. Maz ma jakies dlugi. Nie wiem gdzie.
    > Dowiedzialam sie w sadzie jak zeznawal
    > ze to okolo 40 tys. boje sie ze bedzie sie domagal abym splacila polowe.

    To zalezy w jaki sposob powstal ten dlug. Bo jezeli powstal on w zwiazku z
    jego majatkiem odrebnym to ty za ten dlug nie odpowiadasz. Ale tu tak jak przy
    wyzej omawianej wspolnosci musialabym znac wiecej szczegolow.

    > To tak bardzo skrotowo
    > co robic?
    > probowac rozmawiac z mezem?

    Raczej nie

    > prosic go?

    Absolutnie nie

    > a co jesli nie bedzie chcial rozmawiac?

    nic

    > do sadu musze isc
    > na rozwod musze sie zgodzic bo nie bede miala zycia

    nie bedziesz miala zycia jezeli sie na niego nie zgodzisz bo zycie z takim
    kims to nie zycie. Wiec sie zgodz - ale nie dla niego tylko dla siebie.

    > nie mamy dzieci

    dzieki Bogu

    > a mieszkanie jest w TBS-ie a partycypantem jest moja mama

    tu sie nie wypowiadam - nie znam sie

    > jeszcze raz dziekuje

    konkludujac - nie wiem jak, ale musisz zebrac sily. Bo jezeli nie chcesz
    zostac z pustymi rekami i odarta z godnosci to usisz walczyc. I z tego, co mi
    napisalas, to masz szanse wyjsc z tego z twarza i z tarcza a nie na tarczy.

    Na odleglosc moge Ci jak widac niewiele pomoc, aczkolwiek postaram sie dalej
    odpowiadac na Twoje pytania. Jestem tu prawie codziennie, wiec w razie co -
    pisz. tylko w tytule artykulu napisz "MG" zebym wiedziala, ze to do mnie, albo
    dopisuj kolejne artykuly do tego watku. Mozesz tez pisac na mojego maila -
    m...@o...pl

    Natomiast co do taniego adwoklata to Ci nie pomoge bo jestem z Torunia. Ale
    podsune Ci pomysl: na wydzialach prawa na uniwersytetach dzialaja tzw.
    studenckie poradnie prawne. A w Krakowie jest bardzo dobry wydzial prawa. Moze
    tam sie zwroc. Swego czasu mialam okazje zapoznac sie u siebie z praca takiej
    poradni i powiem szczerze, ze oni sie tam naprawde przykladaja, a do tego ich
    praca jest kontrolowana przez wykladowcow. Oznacza to mozliwosc uzyskania
    rzetelnej pomocy.

    Tymczasem pozdrawiam Cie i zycze Ci... po prostu sily i wytrwalosci.

    MG


    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 5. Data: 2004-01-28 13:51:22
    Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
    Od: "Kalina" <k...@w...pl>

    Droga Aniu,

    właściwie do tego co napisała Marta chcę dodać tylko jedno: ze wszystkich
    sił musisz się starać o orzeczenie rozwodu z WYŁĄCZNEJ winy męża. Ma to duże
    znaczenie przy późniejszym orzekaniu o alimentach. Sąd przyzna Ci je na
    maksymalnie 5 lat od orzeczenia rozwodu (oczywiście przy spełnieniu
    ustawowych kryteriów ), jeśli nie będziesz miała rozwodu z jego wyłącznej
    winy. Chyba, że zawrzesz nowy związek małżeński lub zmieni się sytuacja, ale
    o tym nie ma co pisać, bo nie dotyczy sprawy na tym etapie.
    Pozdrawiam i życzę szczęścia:)
    Kalina



  • 6. Data: 2004-01-29 09:59:11
    Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
    Od: bosz <b...@u...agh.edu.pl>

    Kalina wrote:

    > Droga Aniu,
    >
    > właściwie do tego co napisała Marta chcę dodać tylko jedno: ze wszystkich
    > sił musisz się starać o orzeczenie rozwodu z WYŁĄCZNEJ winy męża. Ma to
    > duże
    > znaczenie przy późniejszym orzekaniu o alimentach. Sąd przyzna Ci je na
    > maksymalnie 5 lat od orzeczenia rozwodu (oczywiście przy spełnieniu
    > ustawowych kryteriów ), jeśli nie będziesz miała rozwodu z jego wyłącznej
    > winy. Chyba, że zawrzesz nowy związek małżeński lub zmieni się sytuacja,
    > ale o tym nie ma co pisać, bo nie dotyczy sprawy na tym etapie.
    > Pozdrawiam i życzę szczęścia:)
    > Kalina



    Tez kiedys chcialem rozwod z wlacznej winy zony i byly duze szanse...
    Ale mi odradzono i do dzis jestem za to wdzieczny.
    (Acha - odradzil mi radca prawny w moim "zakladziepracy")
    Osoba, ktora chce sie obarczyc wylaczna wina ma duuuzo mozliwosci
    prawnych ale tez i nawet "bezprawnych", by odwlec rozwod, albo nawet
    uzyskac go "z winy obojga malzonkow".
    Rozwod bez orzekania o winie rodzi skutki takie ja z winy obojga...
    a o ilez jest PROSTSZY.
    A satysfakcja z papierka ze ten drugi jest wylacznie winna,
    choc swoja wartosc ma, ale ma i koszty..

    Boguslaw


  • 7. Data: 2004-01-29 10:20:13
    Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
    Od: "Kalina" <k...@w...pl>


    Użytkownik "bosz" <b...@u...agh.edu.pl> napisał w wiadomości
    news:bval63$p4j$7@galaxy.uci.agh.edu.pl...


    >
    > Tez kiedys chcialem rozwod z wlacznej winy zony i byly duze szanse...
    > Ale mi odradzono i do dzis jestem za to wdzieczny.

    Nie znam twojej sprawy, ale być może szanse nie były tak duże jak ci się
    zdawało.

    > (Acha - odradzil mi radca prawny w moim "zakladziepracy")

    Pracowałeś, więc chyba nie chodziło o alimenty na małżonka. Może dlatego
    uważasz, że skutki są takie same.

    > Osoba, ktora chce sie obarczyc wylaczna wina ma duuuzo mozliwosci
    > prawnych ale tez i nawet "bezprawnych", by odwlec rozwod,

    Nie wydaje mi się, by Ania miała mało czasu, ale oczywiście mogę się mylić.
    Poza tym chyba warto poświęcić nieco czasu i zachodu, by walczyć o swoje.

    > Rozwod bez orzekania o winie rodzi skutki takie ja z winy obojga...
    > a o ilez jest PROSTSZY.

    Nie do końca jest tak jak piszesz. Z tego co zauważyłam Ania nie ma dochodów
    i będzie pewnie chciała alimentów od byłego męża, który jest lepiej
    sytuowany od niej. Jeśli nie będzie miała rozwodu z wyłącznej winy męża będą
    jej one przysługiwały przez okres 5 lat od orzeczenia rozwodu. Oczywiście
    sąd może, jeśli zajdą wyjątkowe okoliczności, przedłużyć ten okres, ale w
    praktyce zdarza się to raczej rzadko. Poza tym jest chyba różnica pomiędzy
    byciem lub nie w "niedostatku".


    > A satysfakcja z papierka ze ten drugi jest wylacznie winna,
    > choc swoja wartosc ma, ale ma i koszty..
    >
    Tego zdania nie rozumiem.

    Kalina



  • 8. Data: 2004-01-29 11:58:55
    Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
    Od: "anaknok" <a...@p...onet.pl>

    Kochani

    jestem wam bardzo wdzieczna za tyle rad i zainteresowania
    dzieki Wam moge miec jeszcze nadzieje w ludzi.
    Dowodow na wine meza mam duzo.
    On nie kryl sie ze swoimi postepkami.
    Nawet osobiscie poinformowal moja mame ze sie zakochal i ze zyczy sobie
    rozwodu.
    Przy znajomych dzwonil do tej pani.
    Opowiadal mi przy moich przyjociolach jaki jest zadowolony nie ukrywal przed
    nikim
    ze bylo mu cudownie seksualnie i mase innych okropnosci
    o ktorych nie chce pisac.
    Duzo jest tego i jestem pewna ze nie chcielibyscie nawet wierzyc ze to jest
    mozliwe.
    Moj maz wie ze jestem slaba psychicznie.
    Wie ze nie wytrzymam rozprawy.
    Ostrzegano mnie ze moze sobie nawet zalatwic falszywych swiadkow.
    On ma duze kontakty i pieniadze a najlepszy dowod na to ze czuje sie pewny
    to to
    ze mimo tego wszystkiego nie stara sie dogadac ze mna.
    Ja nie chce duzo. Moze nawet nic. Niech mnie juz wiecej nie krzywdzi
    Boje sie go. Lecze sie teraz psychoatrycznie. Ciagle jestem na prochach.
    Nie wytrzymam tego wszystkiego bo wiem ze on nie bedzie sie patyczkowal.
    On mnie naprawde nie kocha i chyba nigdy nie kochal tak jak powiedzial
    Zdaje sobie sprawe z tego ze bylam glupia i naiwna
    nie rozumiem tego co sie stalo i chyba nigdy nie zrozumiem
    teraz musze tylko walczyc o to zeby zachowac zdrowie
    bez niego nie poradze sobie
    Jestescie wszyscy bardzo kochani
    dziekuje wam za tyle zaangazowania
    bardzo sie ciesze ze napisalam do was

    jeszcze raz dziekuje


    ania



  • 9. Data: 2004-01-29 13:13:50
    Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
    Od: "Kalina" <k...@w...pl>


    Użytkownik "anaknok" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:bvasia$o3s$1@atlantis.news.tpi.pl...
    > Kochani
    >
    (ciach)

    Droga Aniu,
    przede wszystkim nie poddawaj się. Wiem, że jest Ci teraz ciężko, ale
    walczysz o swoją przyszłość. Postaraj się znaleźć w sobie siły, aby to
    wszystko przejść. Na pewno będzie ciężko, ale czy nie warto? Za kilka lat
    będzie to tylko przykre wspomnienie.

    Pozdrawiam gorąco:)

    Kalina



  • 10. Data: 2004-01-29 14:18:04
    Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
    Od: bosz <b...@u...agh.edu.pl>

    Kalina wrote:

    >
    > Użytkownik "bosz" <b...@u...agh.edu.pl> napisał w wiadomości
    > news:bval63$p4j$7@galaxy.uci.agh.edu.pl...
    >
    >
    >>
    >> Tez kiedys chcialem rozwod z wlacznej winy zony i byly duze szanse...
    >> Ale mi odradzono i do dzis jestem za to wdzieczny.
    >
    > Nie znam twojej sprawy, ale być może szanse nie były tak duże jak ci się
    > zdawało.

    Mysle, ze to niepotrzebna proba ataku ad personam.
    Choc to neistotne dla sprawy zapewniam Cie, ze podstawy byly tak mocne,
    ze zostalem otem jedynym prawnym opieknem maloletniego dziecka.

    >> (Acha - odradzil mi radca prawny w moim "zakladziepracy")
    >
    > Pracowałeś, więc chyba nie chodziło o alimenty na małżonka. Może dlatego
    > uważasz, że skutki są takie same.

    Skutko bez orzekania o winie i z obopolnej winy..

    >> Osoba, ktora chce sie obarczyc wylaczna wina ma duuuzo mozliwosci
    >> prawnych ale tez i nawet "bezprawnych", by odwlec rozwod,
    >
    > Nie wydaje mi się, by Ania miała mało czasu, ale oczywiście mogę się
    > mylić. Poza tym chyba warto poświęcić nieco czasu i zachodu, by walczyć o
    > swoje.

    Oprocz czasu jest jeszcze cos..."praie brudow"...

    Nawet Pani sobienie zdaje sprawy do czego potrafi byc zdolny taki malzonek
    (mojego kolege taka malzonka oskarzala nawet o molestowanie seksualne
    coreczki - na szczescoe dla dziecka byla na tyle "glupia", ze je nie
    obznajomila z widokiem meskich...)

    >> Rozwod bez orzekania o winie rodzi skutki takie ja z winy obojga...
    >> a o ilez jest PROSTSZY.
    >
    > Nie do końca jest tak jak piszesz. Z tego co zauważyłam Ania nie ma
    > dochodów i będzie pewnie chciała alimentów od byłego męża, który jest
    > lepiej sytuowany od niej. Jeśli nie będzie miała rozwodu z wyłącznej winy
    > męża będą jej one przysługiwały przez okres 5 lat od orzeczenia rozwodu.

    Ale moze np przez 5 lat nie otrzymac rozwodu, gdy dowie sie ze maz ja kocha
    i sadzi ze jej przejdzie, ze po tym wszystkim wspolzyli i wszystko
    bylodobrze tylko ze ja olezanka "zbuntowala"... ale on ja kocha
    mimo to i sadzize jej przejdzie.

    > Oczywiście sąd może, jeśli zajdą wyjątkowe okoliczności, przedłużyć ten
    > okres, ale w praktyce zdarza się to raczej rzadko. Poza tym jest chyba
    > różnica pomiędzy byciem lub nie w "niedostatku".

    Pytaine CZY DOSTANIE rozwod z orzeczeniemwylacznej wuiny meza.
    i za jaka cene.

    A poza tym (choc to nie temat na grupe - niby dlaczego ma byc na wiecznym
    utrzymaniu bylego meza ? poradzi jej pani zeby zyla w konkubinacie bo
    straci alimenty ?) 5 lat to sporo czasu by sie pozbierac i zaczac zyc..

    >> A satysfakcja z papierka ze ten drugi jest wylacznie winna,
    >> choc swoja wartosc ma, ale ma i koszty..
    >>
    > Tego zdania nie rozumiem.

    No prosze popatrzyc..
    mloda osoba decyduje sie na rozwod..
    dlaczego mialaby zakladac, ze bedzie zyla w niedostatku przez reszte zycia z
    alimentow np 300 pln.

    Wnioskujac o uznanie wylacznej winy meza ryzykuje wnioskiem meza, o uznanie
    JEJ wylacznej winy...to sa koszty...
    A jesli normalnie ulozy sobie zycie po 5 latach to tylko SATYSFAKCJA jej
    zostanie z tego, ze ma rozwod z wylacznej winymeza.


    Boguslaw

strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1