eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Problem z zakresu prawa spadkowego
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 45

  • 11. Data: 2022-07-27 20:32:15
    Temat: Re: Problem z zakresu prawa spadkowego
    Od: Kris <k...@g...com>

    środa, 27 lipca 2022 o 20:02:24 UTC+2 Dawid Rutkowski napisał(a):

    > Tak też można, ale US dostanie o tym informację.
    > I zacznie się przyglądać, a dlaczego sprzedane, a nie dane?
    > Czy cena nie za niska (choć tu już notariusz dopilnuje, chyba że weźmie pod stołem
    ;)?
    > I czy naprawdę poszły pieniądze?

    A czemu niby?
    W podobnej sprawie dwie siostry(spadkobierczynię) sprzedały mi swoje udziały w
    nieruchomości wchodzącej w skład spadku po kosztach- za ok 2000 zł każda( tyle je
    kosztowało przyjęcie tego spadku)
    Pcc zapłaciłem od rzeczywistej(dużo wyższej) wartości nierchomosci- takiej mniej
    więcej jak one ustaliły z US w momencie przyjmowania spadku. W pewnym uproszczeniu
    oczywiście bo szczegółów było więcej(w tym prawo pierwokupu przez ARiMR)
    Sióstry to moja daleka rodzina, wg prawa obce


  • 12. Data: 2022-07-27 21:55:33
    Temat: Re: Problem z zakresu prawa spadkowego
    Od: Dawid Rutkowski <d...@w...pl>

    środa, 27 lipca 2022 o 20:32:16 UTC+2 Kris napisał(a):
    > środa, 27 lipca 2022 o 20:02:24 UTC+2 Dawid Rutkowski napisał(a):
    >
    > > Tak też można, ale US dostanie o tym informację.
    > > I zacznie się przyglądać, a dlaczego sprzedane, a nie dane?
    > > Czy cena nie za niska (choć tu już notariusz dopilnuje, chyba że weźmie pod
    stołem ;)?
    > > I czy naprawdę poszły pieniądze?
    > A czemu niby?
    > W podobnej sprawie dwie siostry(spadkobierczynię) sprzedały mi swoje udziały w
    nieruchomości wchodzącej w skład spadku po kosztach- za ok 2000 zł każda( tyle je
    kosztowało przyjęcie tego spadku)
    > Pcc zapłaciłem od rzeczywistej(dużo wyższej) wartości nierchomosci- takiej mniej
    więcej jak one ustaliły z US w momencie przyjmowania spadku. W pewnym uproszczeniu
    oczywiście bo szczegółów było więcej(w tym prawo pierwokupu przez ARiMR)
    > Sióstry to moja daleka rodzina, wg prawa obce

    No przede wszystkim temu że podatek od darowizny jest 10 razy większy niż PCC.
    Wykpiłeś się fartem płacąc PCC od pełnej wartości.
    Pewnie notariusz też dostał taksę od pełnej kwoty, że klepnął oświadczenie o zapłacie
    ceny - no chyba że w akcie jest o cenie 2*2k.
    Ale tak naprawdę to od pełnej ceny minus 2k powinien być podatek od darowizny.
    Pytanie kiedy to było, dopiero od 1 lipca US to NKVD, i pewnie będą ssać wszystko,
    wcześniej nie mogli.
    Jedyna nadzieja że nie starczy im ludzi do sprawdzania.

    A, i też ważna kwestia, czyli te państwowe pierwokupy, których CHYBA przy darowiźnie
    nie ma - teraz np. trzeba mieć "zaświadczenie o lasach" i jeszcze zgadnąć, komu Lasy
    Państwowe zleciły wydawanie (na szczęście podobno nie trzeba się martwić, że kupią) i
    o rewitalizacji.

    Co do notariusza i zapłaconej ceny - jak sprzedawałem norkę to pani notariusz
    koniecznie chciała zobaczyć oryginał podpisanej umowy kredytowej, choć wcześniej
    dostała skan, ja tego nie wymagałem, a przecież to klient płacił.
    I oczywiście ze sobą nie miał, musiał organizować emergency transport, dobrze że w
    tym czasie pani notariusz czytała umowę.

    Ale jak kupowałem mieszkanie i komórkę to wystarczyło oświadczenie - może dlatego, że
    bez kredytu, a może pani miała złe doświadczenia?


  • 13. Data: 2022-07-28 02:42:01
    Temat: Re: Problem z zakresu prawa spadkowego
    Od: Kris <k...@g...com>

    środa, 27 lipca 2022 o 21:55:34 UTC+2 Dawid Rutkowski napisał(a):

    > Pewnie notariusz też dostał taksę od pełnej kwoty, że klepnął oświadczenie o
    zapłacie ceny - no chyba że w akcie jest o cenie 2*2k.

    Tak jest w akcie bo tyle faktycznie zapłaciłem. i nie widzę powodów aby mialo być
    inaczej.
    > Ale tak naprawdę to od pełnej ceny minus 2k powinien być podatek od darowizny.
    Jakaś podstawa na to? One mi to sprzedały, nie darowaly.

    > A, i też ważna kwestia, czyli te państwowe pierwokupy, których CHYBA przy
    darowiźnie nie ma - teraz np. trzeba mieć "zaświadczenie o lasach"
    I o " wodach" z gminy. Znaczy że tam żadnej sadzawki nie ma czy innego jeziora.
    > (na szczęście podobno nie trzeba się martwić, że kupią) .
    W moim przypadku ARiMR nie skorzystała z prawa pierwokupu ale znam przypadki że
    kupili

    > Co do notariusza i zapłaconej ceny - jak sprzedawałem norkę to pani notariusz
    koniecznie chciała zobaczyć oryginał >podpisanej umowy kredytowej, choć wcześniej
    dostała skan, ja tego nie wymagałem, a przecież to klient płacił.

    Pewnie hipotekę wpisywała a tam.powoluje się na dane z umowy więc nic dziwnego że
    chciała ją widzieć.


  • 14. Data: 2022-07-28 13:52:57
    Temat: Re: Problem z zakresu prawa spadkowego
    Od: m4rkiz <m...@m...od.wujka.na.g.com>

    W dniu 27.07.2022 o 18:19, Jacek Maciejewski pisze:
    > Czy przypadkiem darowizny między najbliższymi krewnymi nie podlegają
    > opodatkowaniu?

    Podlegają, ale jeżeli się je zgłosi w us to są zwolnione.


  • 15. Data: 2022-07-28 15:16:29
    Temat: Re: Problem z zakresu prawa spadkowego
    Od: Dawid Rutkowski <d...@w...pl>

    czwartek, 28 lipca 2022 o 13:53:01 UTC+2 m4rkiz napisał(a):
    > W dniu 27.07.2022 o 18:19, Jacek Maciejewski pisze:
    > > Czy przypadkiem darowizny między najbliższymi krewnymi nie podlegają
    > > opodatkowaniu?
    > Podlegają, ale jeżeli się je zgłosi w us to są zwolnione.

    Ale siostrzeniec/bratanek (i rodzaje żeńskie) to już nie jest na tyle "najbliższy
    krewny" niestety.


  • 16. Data: 2022-07-28 16:45:07
    Temat: Re: Problem z zakresu prawa spadkowego
    Od: Dawid Rutkowski <d...@w...pl>

    czwartek, 28 lipca 2022 o 02:42:03 UTC+2 Kris napisał(a):
    > środa, 27 lipca 2022 o 21:55:34 UTC+2 Dawid Rutkowski napisał(a):
    >
    > > Pewnie notariusz też dostał taksę od pełnej kwoty, że klepnął oświadczenie o
    zapłacie ceny - no chyba że w akcie jest o cenie 2*2k.
    > Tak jest w akcie bo tyle faktycznie zapłaciłem. i nie widzę powodów aby mialo być
    inaczej.

    No to to jest ciekawostka, że w tym samym akcie może być o cenie rzędu 2k oraz
    o PCC od ceny rzędu 20k czy nawet 200k.

    > > Ale tak naprawdę to od pełnej ceny minus 2k powinien być podatek od darowizny.
    > Jakaś podstawa na to? One mi to sprzedały, nie darowaly.

    Hmm, przepisu o tym, że nie wolno sprzedawać poniżej "wartości rynkowej" chyba nie
    ma.
    A skoro zapłaciłeś PCC wg ceny rynkowej, a nie ceny sprzedaży, to i mniejsza szansa,
    że US się czepi.
    Ale czepić się może, szczególnie przy tak drastycznej różnicy między "wartością
    rynkową"
    a ceną sprzedaży.
    Oczywiście można próbować wyjaśniać, że to akurat była nieruchomość rolna, że tamte
    siostry
    rolnikami nie będą i przez to dla nich jest to tylko koszt i kłopot - no ale tu też
    pytanie,
    czemu sprzedają za bezcen, a nie oddadzą za darmo - pytanie oczywiście od US, który
    przez to dostał 10 razy mniejszy podatek.
    I pytanie, czy inny rolnik by nie kupił za więcej.
    A na koniec i tak mogliby powiedzieć, że to nie była sprzedaż a darowizna.
    Więc miałeś farta.

    Podobna jest historia z mojej wspólnoty mieszkaniowej - uwaga, TL;DR.
    Deweloper chciał nas na siłę uszczęśliwić i wymyślił, że zrobi w bloku siłownię,
    tak z głupia frant, bo nic o tym nie było w umowach przedwstępnych ani w umowach
    końcowych,
    tym bardziej że pomysł się pojawił (tylko na stronie), jak już sporo umów
    przedwstępnych było podpisanych.
    Najpierw miało być to ok. 100m^2, z wygrodzeniami, kanapami.
    Potem, jak więcej mieszkań poszło, to nagle na stronie się zmieniło (jest w internet
    archive),
    że tylko 64m^2 i już nie tak pięknie wykończone (a te 33m^2 dołączyli do innego
    lokalu).
    Przy pozwoleniu na użytkowaniu w lutym 2013 nic o siłowni nie było, pusto.
    Pierwszy akt listopad 2013 - siłowni nie ma.
    Zrobili w końcu w kwietniu 2014 - meble z ikei skręcali pracownicy biura sprzedaży,
    które jeszcze było w jednym z lokali użytkowych, bo jeszcze wszystkiego nie
    sprzedali.
    Potem się okazało, że to wcale nie jest część wspólna, tylko wydzielony lokal
    użytkowy.
    Potem zarząd (dewelopera) poddał pod głosowanie uchwałę, że właściciele zgadzają się
    na ponoszenie kosztów funkcjonowania siłowni (nie byli na tyle bezczelni, żeby sobie
    to samemu
    "uchwalić" na "pierwszym zebraniu" - choć uchwalili pozwolenie na sprzedaż wódy -
    również
    w tej siłowni - oraz na to, że wspólnota będzie wynajmowała pomieszczenie
    administracji
    od dewelopera za 300zł/mc - bo tu też się okazało, że to nie jest część wspólna,
    tylko lokal wydzielony - i jak
    to sprzedali, to wspólnota przestała mieć lokal na administrację, siedzą na ochronie)
    - uchwała nie przeszła.
    Mimo to siłownia dalej funkcjonowała, a wyglądała tak, że każdy, kto by to zobaczył,
    to by
    zapytał "kto to panu tak sp*lił?"
    Lokal należał do dewelopera i nawet po 2 latach czekania udało mi się zobaczyć umowę
    na używanie tego lokalu przez wspólnotę - podpisaną z obu stron przez te same osoby,
    oczywiście nie trzeba dodawać, że zarząd wspólnoty nie miał prawa takiej umowy
    podpisać.
    Ciekawostką było, że mieliśmy zwracać deweloperowi czynsz za ten lokal, woda i CO
    szło
    na "zużycie części wspólnej", prąd też, choć lokal miał osobny licznik (i to w
    taryfie C, stówa
    miesięcznie za samą moc zamówioną...) - a np.
    garaż, który też jest lokalem wydzielonym, do dziś nie ma licznika ani nawet
    podlicznika...
    Ale okazało się, że zapomnieli o tym, żeby "sobie" zwracać czynsz, podobno ze 20k się
    nazbierało
    przez te 5 lat.

    A ponieważ lokal był niedokończony, m.in. nie miał żadnego wyciszenia sufitu ani
    podłogi,
    to właściciel mieszkania powyżej odbył srogą kilkuletnią walkę z PINB, który w końcu
    wydał
    na dewelopera (nie dali się zrobić z głupa, że to wina wspólnoty) decyzję
    o tym, jakie prace mają być wykonane, aby dalej móc użytkować ten lokal.
    Deweloper oczywiście nic nie zrobił - a gdy po kolejnej srogiej walce PINB
    w końcu ustalił termin kontroli (prawie rok od ww. decyzji), to okazało się, że tego
    dnia drzwi do lokalu
    nagle są zamknięte, nikt nie ma klucza i w ogóle nikt nie wie, że tam jest siłownia.

    W sumie deweloperowi do niczego ta siłownia jako reklama (i to utrzymywana
    przez nas) nie była już potrzebna, bo wszystkie lokale były już sprzedane.
    I sprawa by się zakończyła, gdyby nie grupka właścicieli, która z siłowni
    jednak korzystała - czy to sami ćwiczyli czy też dostawali więcej od
    tych, którym wynajmowali, "bo jest siłownia".

    Na tyle byli skuteczni, że deweloper zaczął robić propozycje - jakiegoś
    takiego cudu, że ten lokal wydzielony zostanie "częścią wspólną".
    Jako że deweloper był wtedy wciąż jeszcze zarządem wspólnoty,
    to zaproponowali uchwałę, która miała ten cud umożliwić, i to praktycznie
    za darmo - głównym kosztem miały być zmiany mianowników udziałów w 172
    księgach wieczystych lokali, co kosztuje niestety po stówce, a całość
    operacji miała się zamknąć w 25k.
    Uchwała z wielkim bólem i przekrętem została po roku przyjęta.
    Póki co skutek jest taki, że po ponad 2 latach lokal nadal wydzielony,
    wspólnota zapłaciła za remont (akurat z otwarciem zdążyli na covid),
    który PINB nakazał deweloperowi, (dalej wygląda to w sposób wywołujący powyższy
    cytat)
    a do tego mamy umowę najmu, w której zwracamy deweloperowi czynsz+VAT
    i płacimy za niego podatek od nieruchomości+VAT.
    Oczywiście dalej nie ma na to uchwał - ani na remont, ani na najem.

    Zaś we wrześniu ma być kolejne zebranie w tej sprawie i jakieś nowe uchwały.

    To taki bardzo przydługi wstęp do naświetlenia sytuacji.
    Ogólnie jest pytanie, czemu właściwie deweloper zrobił ten lokal jako wydzielony,
    skoro to są same problemy - no ale to rozwiązał w ten sposób, że finansowała to
    wspólnota.
    Do tego ten lokal jest praktycznie niesprzedawalny, może jedynie jako magazyn - ma
    tylko
    jedno nieotwieralne okno, było drugie duże, ale zostało ukradzione wraz z ww. 33m^2.

    Tłumaczę to sobie tym, że jakby to miała być część wspólna, i to jeszcze z
    przeznaczeniem
    na siłownię, to musieliby to odpowiednio wykończyć i wyposażyć już przy uzyskaniu
    pozwolenia
    na użytkowanie.
    A jeśli jest to lokal użytkowy - to tam mogło nic nie być i też było dobrze.
    Może też sądzili, że nikt się o tą siłownię nie upomni, bo to tylko reklama,
    ale mieli pecha, że akurat w tym czasie ogólnie siadł gdzieś na dobry rok cały
    rynek sprzedaży nowych mieszkań i jednak trzeba było tą obietnicę spełnić.

    A, no i jeszcze ważne jest to, że ten deweloper to celowa spółeczka z o.o. z
    kapitałem 50k,
    co nie przeszkodziło jej w dostaniu sporego kredytu na budowę - no ale spłacili.
    "Polska" (o tyle, że w polskim KRS) spółka-matka SA już dawno nie istnieje,
    teraz właścicielem tej sp. z o.o. jest jakaś spółka holenderska.
    A spółeczka-deweloper też już dobiega raczej kresu, bo istnieje jeszcze pewnie tylko
    dlatego,
    że ma zobowiązania z tytułu gwarancji na sprzedane lokale - ale chyba ostatni już
    dobiega 5 lat po sprzedaży - no i jeszcze kłopot z tym, że posiada ten lokal, w
    którym
    jest siłownia - ale to kłopot mniejszy, inny lokal, który się nie sprzedawał (ten,
    do którego przyłączyli te ukradzione 33m^2 - klątwa pewnie ;) sprzedali jakieś swojej
    innej sp. z o.o. (VAT pewnie zapłacili, ale kiedyś odzyskają).

    A w tym wszystkim chodzi o to, że mają ten lokal i właściwie nie wiedzą, co z nim
    zrobić.
    Dać go nam za bardzo nie chcą, bo by musieli zapłacić VAT.
    A nawet jak nie, to my byśmy pewnie musieli zapłacić podatek od darowizny.
    Nie mówiąc o tym, że w ogóle są wątpliwości, czy wspólnota mieszkaniowa może posiadać
    nieruchomości,
    a na to, że kupi/dostanie ten lokal na współwłasność 150 właścicieli, nie ma szans.
    "Zniknąć" tego lokalu w ten sposób, że powie się, że go jednak nie ma, tylko to jest
    część wspólna, też nie raczej nie można - jest kartoteka lokali, pewnie można ją
    zmienić,
    ale to niełatwe - no i ten lokal jest jakoś zaksięgowany jako majątek spółki,
    nie może tak sobie "zniknąć".
    Można by próbować sprzedaży w cenie jak za magazyn - ale pewnie to będzie poniżej
    wartości rynkowej, choć kto wie, jak tam sobie ten lokal zaksięgowali - ale
    dysproporcja by była,
    "normalne" użytkowe sprzedawali po 10k za metr, a ten nagle za 2k?
    A nawet jeśli to i tak byłoby to ze 130k, wspólnota nie zapłaci tyle, zresztą nie ma
    prawa.

    No i w końcu o tym, co łączy te dwie sprawy ("moją" siłownię z Twoją nieruchomością)
    - że pewnie
    nawet by nam ten lokal oddali za darmo i pozbyli się kłopotu, który sami stworzyli,
    ale kosztowałoby ich to na tyle w podatkach, że póki co odwlekają jak mogą - choć nie
    wiem
    jaki mają plan (ale pewnie mają, zbyt cwane to gapy), ale sądzę, że związany z
    likwidacją spółki
    (póki co jeszcze nie mogą z powodu gwarancji).
    Różnica jest taka, że jednak VAT to 11,5 raza więcej (bo lokal użytkowy) niż PCC
    i nie tak łatwo machnąć ręką i zapłacić go "od wartości rynkowej", faktycznie
    sprzedając np. "za złotówkę".

    Przy okazji jest jeszcze sprawa tej umowy na najem lokalu oraz wyremontowanie,
    zawartej
    już przez nowy zarząd (ten dewelopera zwinął się po tym, jak sfałszowali głosowanie
    nad wyżej
    wspomnianą uchwałą) (czy też nie taki nowy, po prostu firma, którą deweloper
    wynajmował
    do administrowania prawie od początku istnienia wspólnoty - bo w pierwszym roku ich
    właśni
    pracownicy tak wspaniale zarządzali, że nie można się było kasy doliczyć i sam zarząd
    dewelopera "odciął się" od swoich pracowników, zupełnie jak za czasów słusznie
    minionych -
    i odpalał im za to 35gr/m^2 z 68gr/m^2, na które rżnął nas, została zarządem, za
    55gr/m^2) - całkowicie
    bezprawnie - pytanie, jaki to może mieć okres przedawnienia i co trzeba zrobić,
    żeby to przedawnienie przerwać - bo już tego, co przez pierwsze 5 lat na tą siłownię
    poszło, nie odzyskamy (i tak nie byłoby od kogo, ten "zarząd dewelopera" to jeszcze
    inna spółeczka z o.o., z kapitałem tym razem tylko 5k - a oczywiście"zarządca z dużym
    doświadczeniem",
    i to już w 2013, choć do KRS wpisany w 2013...), ale za te ostatnie lata już nie ma
    co darować - choć możemy
    wpaść z deszczu pod rynnę, jeśli skończy się to zarządem przymusowym...

    > > A, i też ważna kwestia, czyli te państwowe pierwokupy, których CHYBA przy
    darowiźnie nie ma - teraz np. trzeba mieć "zaświadczenie o lasach"
    > I o " wodach" z gminy. Znaczy że tam żadnej sadzawki nie ma czy innego jeziora.

    O, o takim mi pani notariusz nie mówiła, jak robiliśmy listę dokumentów potrzebnych
    do sprzedaży działki...
    A nie załatwia tego wyrys z mapy?

    > > (na szczęście podobno nie trzeba się martwić, że kupią) .
    > W moim przypadku ARiMR nie skorzystała z prawa pierwokupu ale znam przypadki że
    kupili

    Tutaj pisałem o "zaświadczeniu o lasach", wystawianym przez lasy państwowe, że na
    działce nie ma lasu
    albo też nie chcą go pierwo-kupić.
    Hmm, o ARiMR (a to nie ma już "agencji nieruchomości rolnych"?) też nie miałem, a to
    działka niby
    rekreacyjna, choć w KW wpisane jak byk, że budowlana, ale na ziemi sklasyfikowanej
    jako rolna,
    i to 6. klasy, więc bez podatku gruntowego-i tak samo bez podatku od nieruchomości,
    bo rolna.
    Jedynie gmina kilka lat temu się wycwaniła i drogi w tym kompleksie działek zmieniła
    z "dróg na roli"
    w "drogi" (i jeszcze jakieś "inne tereny niezurbanizowane" - ale np. działek, które
    są chyba parkingami,
    nie wiem, bo tam nie byłem, dane z dokumentów z 1979 oraz z geoportalu, nie
    przekształcili),
    z czego mają kilka tysięcy rocznie.

    > > Co do notariusza i zapłaconej ceny - jak sprzedawałem norkę to pani notariusz
    koniecznie chciała zobaczyć oryginał >podpisanej umowy kredytowej, choć wcześniej
    dostała skan, ja tego nie wymagałem, a przecież to klient płacił.
    > Pewnie hipotekę wpisywała a tam.powoluje się na dane z umowy więc nic dziwnego że
    chciała ją widzieć.

    No ale widziała, skan dostała. Już podpisanej.
    Ja się zastanawiam, dlaczego koniecznie chciała zobaczyć "podpisany papierowy
    oryginał".


  • 17. Data: 2022-07-28 18:11:38
    Temat: Re: Problem z zakresu prawa spadkowego
    Od: Kris <k...@g...com>

    czwartek, 28 lipca 2022 o 16:45:08 UTC+2 Dawid Rutkowski napisał(a):
    > ) .
    > > W moim przypadku ARiMR nie skorzystała z prawa pierwokupu ale znam przypadki że
    kupili
    > Tutaj pisałem o "zaświadczeniu o lasach", wystawianym przez lasy państwowe, że na
    działce nie ma lasu
    > albo też nie chcą go pierwo-kupić.
    > Hmm, o ARiMR (a to nie ma już "agencji nieruchomości rolnych"?) też nie miałem
    Dwa razy do notariusza przez ten ARuMR trzeba łazić.
    Pierwszy raz umowa sprzedaży warunkowa(bo może ARiMR kupi), miesiąc czekania czy kupi
    czy nie kupi i jak nie kupi to drugi raz do notariusza już końcowa umowę robić.
    Na szczęście za pierwszym razem u notariusza od razu dziewczyny zrobiły
    pełnomocnictwo na mnie że jak ARiMR nie kupi to ja w ich imieniu sobie sprzedam..
    więc drugi akt u notariusza sam byłem i podpisywałem.

    .
    > No ale widziała, skan dostała. Już podpisanej.

    Skan można zrobić dowolny
    > Ja się zastanawiam, dlaczego koniecznie chciała zobaczyć "podpisany papierowy
    oryginał".

    Bo się na tą umowę w akcie powoływała i wniosek o wpis do hipoteki robila


  • 18. Data: 2022-07-28 18:19:39
    Temat: Re: Problem z zakresu prawa spadkowego
    Od: Kris <k...@g...com>

    czwartek, 28 lipca 2022 o 16:45:08 UTC+2 Dawid Rutkowski napisał(a):

    > A skoro zapłaciłeś PCC wg ceny rynkowej, a nie ceny sprzedaży,

    Ja wiem czy rynkowej?
    Dziewczyny jak zostały spadkobiercami to podatek od spadku musiały zaplacic.
    Ostro negocjowały w US odnośnie ustalenia wartości ich udziałów i w końcu ta wartość
    wspólnie z US ustalily.

    Sprzedając swoje udziałyn mi jako cenę ustaliliśmy wszystko to co one zapłaciły/
    koszty które poniosły a jako wartość wpisaliśmy kwotę którą US przyjął przy
    opodatkowaniu spadku.

    >.
    > I pytanie, czy inny rolnik by nie kupił za więcej.
    Sprzedawaly mi nie innemu rolnikowi.
    > A na koniec i tak mogliby powiedzieć, że to nie była sprzedaż a darowizna.
    Na jakiej podstawie skoro kupiłem i zapłaciłem?


  • 19. Data: 2022-07-28 18:59:37
    Temat: Re: Problem z zakresu prawa spadkowego
    Od: Dawid Rutkowski <d...@w...pl>

    czwartek, 28 lipca 2022 o 18:19:40 UTC+2 Kris napisał(a):
    > czwartek, 28 lipca 2022 o 16:45:08 UTC+2 Dawid Rutkowski napisał(a):
    > > A skoro zapłaciłeś PCC wg ceny rynkowej, a nie ceny sprzedaży,
    > Ja wiem czy rynkowej?
    > Dziewczyny jak zostały spadkobiercami to podatek od spadku musiały zaplacic.
    > Ostro negocjowały w US odnośnie ustalenia wartości ich udziałów i w końcu ta
    wartość wspólnie z US ustalily.
    >
    > Sprzedając swoje udziałyn mi jako cenę ustaliliśmy wszystko to co one zapłaciły/
    koszty które poniosły a jako wartość wpisaliśmy kwotę którą US przyjął przy
    opodatkowaniu spadku.

    No dobra, niech nie będzie "cena rynkowa", tylko "najniższa możliwa cena, którą US
    uznał za rynkową
    i od której zgodził się liczyć podatek" (nazwijmy ją w skrócie "cena rynkowa US") -
    bo US ma prawo się
    do zbyt niskiej wpisanej ceny/wartości czepić jeśli to obniża wysokość podatku.

    > > I pytanie, czy inny rolnik by nie kupił za więcej.
    > Sprzedawaly mi nie innemu rolnikowi.

    Ale nie musiały Tobie, nie miałeś prawa pierwokupu.
    Wciąż patrząc z perspektywy US, który ma prawo i obowiązek jak najwięcej pobrać z
    tytułu
    zmiany właściciela tej nieruchomości.
    Choć nie, ten argument tutaj rzeczywiście nie pasuje - w końcu płaciłeś PCC od ww.
    "ceny rynkowej US",
    a nie ceny płaconej sprzedającym - gdyby kupił to rolnik za "cenę rynkową US" to PCC
    byłoby tyle samo.
    No chyba że to "za więcej, za które by kupił inny rolnik" byłoby wyższe niż "cena
    rynkowa US".

    > > A na koniec i tak mogliby powiedzieć, że to nie była sprzedaż a darowizna.
    > Na jakiej podstawie skoro kupiłem i zapłaciłem?

    Że skoro zapłaciłeś 5 do 10 razy mniej (ew. nawet 14) niż sprzedający ustalili
    wcześniej - zapewne niedawno - z US,
    ile ta nieruchomość jest warta, to tak naprawdę - niezależnie od tego jak była
    zatytułowana umowa i od tego,
    że tą czy ową drogą nabyłeś 100% udziałów - kupiłeś tylko 1/5 do 1/10, a 4/5 do 9/10
    było Ci darowane.
    A jako że PCC jest 10 razy niższy niż podatek od darowizn dla 3. grupy to powinieneś
    w sumie zapłacić
    5 do 10 razy więcej podatku.

    Bo nie liczy się to, co się deklaruje, że się robi, tylko to, co się robi (i jeszcze
    w sprawach z US trzeba sprawdzić,
    czy to US musi udowodnić, że zrobiłeś coś innego niż zadeklarowałeś, czy też może Ty
    musisz udowodnić, że
    zrobiłeś to, co deklarowałeś...).

    Tym bardziej, że tu nie było żadnego przymusu, typu że np. komornik licytuje
    mieszkanie,
    bo rozwodzący tak się pożarli, że nie są w stanie dogadać się co do podziału majątku,
    a żadna ze stron nie jest w stanie spłacić drugiej z połowy tej chałupy.
    Czy akurat wtedy jest PCC to nie wiem, ale tutaj już nikt nie powie, że skoro
    mieszkanie
    poszło za połowę wartości rynkowej, to ta druga połowa została "darowana"
    wygrywającemu licytację,
    bo darowizna musi być dobrowolna (no chyba że powiesz, że z własnej woli doprowadzili
    do licytacji mieszkania ;)

    No bo przecież skoro podatek od darowizn dla 3. grupy jest 10 razy wyższy od PCC, no
    to chyba jest to
    po coś zrobione - oraz (przynajmniej teoretycznie) powinno to być przez US pilnowane.
    Inaczej byłaby to rzeczywiście furtka do omijania podatku od darowizn przy darowaniu
    nieruchomości,
    czy też nawet rzeczy ruchomych (no bo kasy to już nie).

    Tak że wciąż uważam, że fartem przeszło to, że cena były niewspółmierna do wartości i
    że US się nie pokapował,
    że może przywalić o wiele wyższy podatek.
    Oczywiście można się było przed tym uchronić fikołkami typu przelanie całej "ceny
    rynkowej US" (o ile akurat ma
    się tyle wolnej kasy na koncie) i potem zwrot w gotówce - a na pytanie, dlaczego tak
    od razu wszystko
    z bankomatu sprzedający wypłacił, odpowiedzieć, że się nie ufa bankom, zaś na
    kolejne, gdzie są te banknoty,
    że się przepiło albo przegrało w kasynie (bo lepiej nie rozdało, znów mógłby być
    podatek od darowizny ;)
    Rodzi to oczywiście kolejny kłopot w postaci sporej sumy gotówki, której za bardzo do
    banku wpłacić nie można,
    a przynajmniej nie od razu.


  • 20. Data: 2022-07-28 19:24:13
    Temat: Re: Problem z zakresu prawa spadkowego
    Od: Kris <k...@g...com>

    czwartek, 28 lipca 2022 o 18:59:39 UTC+2 Dawid Rutkowski napisał(a):
    > ;)
    > Rodzi to oczywiście kolejny kłopot w postaci sporej sumy gotówki, której za bardzo
    do banku wpłacić nie można,
    > a przynajmniej nie od razu.

    Rizpusales się a ciągle podstawy prawnej nie pisałeś że kupując coś poniżej ceny "
    rynkowej" muszę płacić podatek wg stawek darowizny.

    A takie coś z czerwca- w Lidlu kosiarkę kupiłem- 799zl,
    Za tydzień TAKA SAMA kosiarka oklejona naklejka " ostatnia sztuka" w cenie 99zl.
    Kupiłem też.
    Lidl mi sprzedał czy darował?

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1