eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Gwałt - czy można jeszcze coś zrobić
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 191

  • 161. Data: 2004-03-20 07:19:51
    Temat: Re: Gwałt - czy można jeszcze coś zrobić
    Od: Tristan Alder <s...@p...onet.pl>

    W odpowiedzi na pismo z dnia pią 19. marca 2004 01:05 opublikowane na
    pl.soc.prawo podpisane Marcyś:

    >> Są sprawy w których oskarżony zostaje uniewinniony oraz takie gdzie
    >> sprawy się umarza z braków dowodu winy. W przypadku całkowitego
    >> uniewinnienia z
    >> zarzutu mamy do czynienia z fałszywym oskarżeniem. Sa dwa stany prawda i
    >> fałsz.
    >>
    >
    > Brak dowodów winy = uniewinnienie.

    Niestety mylisz się.



    --
    Jego Zupełna Bladoszarość Tristan Alder
    (ZTJ: Przemysław Adam Śmiejek)


  • 162. Data: 2004-03-20 09:09:51
    Temat: Re: Gwałt - czy można jeszcze coś zrobić
    Od: "Falkenstein" <r...@g...pl>

    Marcyś wrote:
    > Użytkownik "Falkenstein" <r...@g...pl> napisał w
    > wiadomości news:c3eccv$gi2$1@inews.gazeta.pl...
    >
    >> porównanie z
    >> rozbojem jest niewłaściwe, gdyż rozbój to kradzież dokonana z uzyciem
    >> przemocy będź groźby jej uzycia - nie ma tam mowy o podstępie - a o
    >> tym tu rozmawiamy.
    >>
    >
    > A doprowadzenie do stanu bezbronności lub nieprzytomności
    > przy rozboju pomijasz? Tu niekoniecznie musi występować przemoc.

    Racja. Moj błąd.

    > Wracając do zgwałcenia - nie dopuszczasz podstępnego
    > upicia pokrzywdzonej?

    Dopuszczam, ale tylko wówczas, gdy nie wiedziała, że podawany jej napój
    zawiera alkohol lub informowano ją, że zawiera mniej alkoholu niż w
    rzeczywistości. No i oczywiście jeżeli znała ona działanie alkoholu.
    Przyjmowałbym, że zwykłe działanie alkoholu jest powszechnie znane i jeżeli
    ktoś pije alkohol to robi to na własną odpowioedzialność.

    --
    Falkenstein
    Oderint dum metuant



  • 163. Data: 2004-03-20 10:54:26
    Temat: Re: Gwałt - czy można jeszcze coś zrobić
    Od: kam <X#k...@p...onet.pl.#X>

    Tristan Alder wrote:
    >>Brak dowodów winy = uniewinnienie.
    > Niestety mylisz się.

    A to dlaczego?

    KG


  • 164. Data: 2004-03-20 12:45:50
    Temat: Re: Gwa3t - czy mo?na jeszcze co? zrobia
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    [...]
    > Bo w końcu, wprowadzając może nieco frywolną nutę do tej smutnej
    tematyki,
    > oznaczałoby to, że jeśli na wiosnę, w plenerze natkniemy się na
    kochającą
    > się parę i panienka regularnie pokrzykuję "och, Zdzisiu, nie!" to czy
    mamy
    > obywatelski obowiązek złożyć doniesienie ( i nie czekać , jak Michnik) o
    > podejrzeniu popełnienia przestępstwa, a prokurator winien przeprowadzać
    > czynności sprawdzające.:)?
    [...]

    Źle mnie zrozumiałeś. Ja nie jestem za tym, by latać z takimi
    zawiadomieniami na policję, bo oczywiste dla mnie jest, że to, czy to jest
    gwałt, to może ocenić tylko sama zainteresowana i to nie zawsze. Ja
    przecież nawet napisałem wprost, że odradzam takie coś pytającemu.

    Mój tekst, do którego odnosisz swoją wypowiedź tyczył recepty, co powinna
    zrobić policja, jak już ktoś przyjdzie z takim zawiadomieniem, bo wyrzucić
    go nie można i zawiadomienie przyjąć trzeba. I właśnie chodzi mi o to, by
    nie wszczynać w tej sprawie postępowania tylko najpierw zapytać samej
    zainteresowanej, co ona na to.

    Natomiast w wypadku, gdy natkniesz się na taką parę w plenerze, to
    zupełnie inny problem z punktu widzenia świadka występuje. Albo po ocenie
    sytuacji uznasz, że jest to właśnie taki zwyczajowy opór i wówczas
    najlepiej taktownie wycofać się, by rzeczonej pary nie stresować, bo
    pewnie nie mają bardziej zacisznego miejsca na amory i tyle. Albo uznać,
    że to jednak przekracza ramy jakiegoś tam zwyczajowego oporu i dać po
    kłach napastnikowi ujmując go w miarę możliwości na gorącym uczynku, a
    później oddać w ręce wymiaru sprawiedliwości i tym rycerskich postępkiem
    uratować cnotę niewinnej.

    No i znowu mamy nieostrą granicę. Jak facet będzie walił kijem panienkę po
    głowie, albo dźgał nożem, to raczej można być pewnym, że to gwałt choćby
    już nic nie krzyczała (bo straciła przytomność na przykład). Z drugiej
    strony, jak panienka nie wiem co będzie krzyczała głaszcząc go przy tym po
    głowie, to można być raczej pewnym, że raczej gwałcona nie jest. Pozostaje
    cały szereg pośrednich stanów, gdzie można popełnić pomyłkę i na
    rozpoznanie których recepty podać nie umiem. Oczywiście zawsze można
    podejść i zapytać panienki, czy aby jej ktoś krzywdy nie robi, no ale
    niekoniecznie musi się to okazać szczęśliwym rozwiązaniem, bo jak to
    gwałt, to sprawca weźmie ją jako zakładnika i mamy problem, a jak się
    kochają tylko, to niepotrzebnie można im zepsuć miłą atmosferę.

    > Z twojego postu wynika, że tak, bo takie
    > domniemanie może powstać, a nie nam oceniać wszystkie okoliczności:). A
    też
    > wiele dziewczyn uważa, iż obowiązkiem tzw przyzwoitej panienki jest
    > stawianie pewnego, zwyczajowego opóru , który swiadczyc tma o ich cnocie
    i
    > jest to swoista norma i część obyczaju miłosnego. I zdecydowanie nie
    czują
    > się one zgwałcone, choć znów w sytuacji, gdyby zaczęłyby być rozpytywane
    > oficjalnie na tę okoliczność w np. małomiasteczkowym środowisku to kto
    wie,
    > może część z nich, w obronie swojej reputacji wolałoby przyjąć wersję
    > gwałtu.

    Otóż właśnie trafiłeś w sedno sprawy. I z tego powodu tak wiele spraw o
    gwałt pada przed sądem albo jeszcze na etapie postępowania
    przygotowawczego, a organizacje feministyczne robią z tego straszne larum.
    I w niektórych wypadkach może i jest to niesłuszna ocena, ale jak
    dziewczyna idzie z chłopakiem na imprezę, podczas imprezy wychodzi z nim
    do osobnego pomieszczenia i daje się rozebrać, to później próba ustalenia,
    czy to był gwałt, czy tylko zwyczajowy opór jest bardzo trudna. Z reguły
    bywają w takich chwilach sami, a dziewczyna jeśli nawet szczerze nie ma na
    to ochoty, to jeszcze mniejszą ochotę ma stracić chłopaka, więc nawet nie
    krzyczy.

    > Tak więc uważam, że w tej delikatnej materii nie należy robic nic na
    siłe i
    > decyzję o zgłoszeniu przestępstwa zostawić samej zainteresowanej, bo
    tylko
    > ona wie, czy jest naprawdę pokrzywdzoną, a więc z prawnego pktu
    widzenia,
    > czy popełniono przestępstwo.

    Od początku jestem tego samego zdania. Dziewczynie można zaproponować
    pomoc w formalnościach, ale na pewno nie wymuszać cokolwiek składaniem
    zawiadomień, bo wbrew pozorom coś co wygląda na gwałt niekoniecznie nim
    musi być. Wyjątek, to jak dziewczyna jest na przykład nieprzytomna.
    Wówczas lekarz udzielający pomocy raczej innego wyjścia jak powiadomić nie
    ma. Ale chodzi o skrócenie czasu reakcji, który niekiedy umożliwia ujęcie
    sprawców. I zawsze może się okazać, ze dziewczyna później nie będzie
    chciała złożyć zawiadomienia, albo że zdarzenie miało zupełnie inny
    przebieg i nie było gwałtem.

    Również z życia wzięte. Karetka przywiozła nieprzytomną dziewczynę. Obecny
    przy nieprzytomnej chłopak powiadomił, że naszedł znanego sobie chłopaka,
    jak gwałcił tę dziewczynę. Nawet próbował go zatrzymać, ale tamten zbiegł,
    a on zajął się ratowaniem ofiary. Przybyli na miejsce policjanci dali
    trochę po dupie. W imprezie brało udział więcej osób. Wszyscy byli na
    lekkim rauszu, więc do przesłuchania się nie nadawali, ale większość była
    kontaktowa. Policjanci zapytali pozostałych, czy ktoś widział zdarzenie.
    wszyscy zaprzeczyli zgodnie, bo zresztą miejsce znalezienia dziewczyny
    było od ogniska oddalone o jakieś 100 metrów i przesłonięte takim laskiem.
    Lekarz potwierdził, że dziewczyna miała stosunek tuż wcześniej, co zresztą
    sugerował brak niektórych części garderoby leżących nota bene nieopodal.

    No niby wszystko pasowało. Niefortunnego kochanka zatrzymano. W sumie
    wszystko przemawiało za wersją zgłaszającego poza wyjaśnieniami sprawcy,
    ale kto by mu wierzył. Otóż sam sprawca twierdził, że dziewczyna poszła z
    nim dobrowolnie. Gdy już byli po wszystkim i doprowadzali się do porządku
    nadbiegł zawiadamiający z zamiarem zemsty za zdradę. Brał on udział w tym
    samym ognisku zresztą. Doszło do szarpaniny, w wyniku której usiłująca ich
    rozdzielić dziewczyna popchnięta spadła na wznak z takiego dość wysokiego
    stopnia betonowego (kaskada na rzece). Spadła na tę część, gdzie wody już
    nie było i uderzyła tyłem głowy o ziemię. Wówczas napastnik oświadczył
    kochankowi, że on to załatwi, a tamten ma s..., co ten niezwłocznie
    uczynił. Jak załatwił, to wiemy.

    Sprawę załatwiło odzyskanie przytomności przez panienkę po kilku dniach,
    która co prawda faktycznie samego końca nie pamiętała (amnezja), ale
    zaprzeczyła kategorycznie, jakoby mogło dojść do jakiegoś zgwałcenia
    oświadczając, że poszła z chłopakiem dobrowolnie i świadomie. Opowiedziała
    również, że zawiadamiający już wcześniej nerwowo reagował na jej spotkania
    z innymi chłopakami. Po prostu on chciał, a ona już nie i tu był problem.
    Wówczas wrócono do pozostałych uczestników ogniska. Okazało się, ze choć
    samego zajścia nikt nie widział, to ich zeznania wbrew pozorom mogły być
    cenne. Pokrzywdzona przez cały wieczór bawiła się z rzekomym gwałcicielem,
    aż w pewnym momencie poszła z nim gdzieś na bo i raczej wyglądało na to,
    że robi to jak dobrowolnie. Po pewnym czasie brakiem pary zainteresował
    się zawiadamiający, który nie widział tego odejścia. Po uzyskaniu
    informacji o kierunku odejścia pobiegł tam.

    Pod naporem zeznań oraz jeszcze kilku innych ustaleń zawiadamiający
    przyznał się i opisał właśnie przebieg wypadków. I to jest właśnie samo
    życie. Teoretyczne kazusy ze studiów są bardzo pouczające, ale życie
    czasem wymyśla o wiele wiele lepsze zagadki.

    [...]
    > ta panienka z opowieści nieco bardziej bałaby się mamusi, albo miała
    jakiś
    > żal o coś do kolegów o cos i nieszczęście gotowe- gwałt pewny na 200%.
    > I niech ktos powie , ze to (i inne podobne rzeczy, szantaż, rozgrywki
    > ambicji , zemsta itp) nie mają miejsca.
    > I dlatego zimnym dreszczem przejeła mnie (miejmy nadzieję, że to jednak
    > konfabulacja) relacja jednego z kolegów, jakoby sędziego, który skazał
    > oskarżonego na 3,5 roku WYŁĄCZNIE, jak pisze, na podstawie zeznań
    > poszkodowanej. Chyba medium z niego i czytał w myślach, skoro nie miał
    > ŻADNYCH wątpliwości. A in dubio pro reo.

    Wiesz, tu wiele zależy od okoliczności. Jeśli dziewczynę znaleziono
    pokaleczoną w parku z wyraźnymi śladami, a badania DNA potwierdziły
    tożsamość sprawcy. Dodatkowo z ustaleń policyjnych wynika, że panienka nie
    miała zwyczaj rozdawać swoich wdzięków na lewo i prawo, to jestem w stanie
    uznać, że jednak miał by rację. Prawdopodobieństwo, że "normalna"
    dziewczyna postanowiła stracić dobrowolnie cnotę w ten sposób, że obcy jej
    partner pewnie brudny i pijany przy okazji dźgnie ją kilka razy nożem,
    potarga ciuchy i przeleci w błocie jest tak znikome, że pomijalne. I chyba
    się z tym zgodzisz.

    Nie zaryzykował bym wyroku skazującego opartego na zeznaniach dziewczyny,
    jeśli dobrowolnie poszła ona ze znanym sobie partnerem w miejsce
    odosobnione i brak jest jakiś ewidentnych śladów zgwałcenia. Ale to moje
    zdanie.


  • 165. Data: 2004-03-20 12:48:49
    Temat: Re: Gwałt - czy można jeszcze coś zrobić
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Tristan Alder" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:c3gorv$mf2$2@serwus.bnet.pl...

    > Ale ich obecność może wynikać z tego, że wspomniana panienka leżała
    sobie
    > jesienią na trawniczku podziwiając piękno przyrody.

    Nie. Po pierwsze leżąc raczej się nie ruszasz, a jak kogoś gwałcą, to z
    kolei nieruchomo rzadko leży. po za tym prawdopodobieństwo, że podczas
    wiosennego podziwiania natury na odzież poza florą i fauną dostaną się
    drobiny ubrania przypadkowego mężczyzny, jego włosy, sperma a i nierzadko
    krew dziewczyny jest znikome. moim tak znikome, że w praktyce pomijalne.


  • 166. Data: 2004-03-20 15:54:48
    Temat: Re: Gwa3t - czy mo?na jeszcze co? zrobia
    Od: "PAweł" <p...@w...pl@niechcespamu>


    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:c3hm6q$bku$5@news.onet.pl...
    > > ta panienka z opowieści nieco bardziej bałaby się mamusi, albo miała
    > jakiś
    > > żal o coś do kolegów o cos i nieszczęście gotowe- gwałt pewny na 200%.
    > > I niech ktos powie , ze to (i inne podobne rzeczy, szantaż, rozgrywki
    > > ambicji , zemsta itp) nie mają miejsca.
    > > I dlatego zimnym dreszczem przejeła mnie (miejmy nadzieję, że to jednak
    > > konfabulacja) relacja jednego z kolegów, jakoby sędziego, który skazał
    > > oskarżonego na 3,5 roku WYŁĄCZNIE, jak pisze, na podstawie zeznań
    > > poszkodowanej. Chyba medium z niego i czytał w myślach, skoro nie miał
    > > ŻADNYCH wątpliwości. A in dubio pro reo.
    >
    > Wiesz, tu wiele zależy od okoliczności. Jeśli dziewczynę znaleziono
    > pokaleczoną w parku z wyraźnymi śladami, a badania DNA potwierdziły
    > tożsamość sprawcy. Dodatkowo z ustaleń policyjnych wynika, że panienka nie
    > miała zwyczaj rozdawać swoich wdzięków na lewo i prawo, to jestem w stanie
    > uznać, że jednak miał by rację. Prawdopodobieństwo, że "normalna"
    > dziewczyna postanowiła stracić dobrowolnie cnotę w ten sposób, że obcy jej
    > partner pewnie brudny i pijany przy okazji dźgnie ją kilka razy nożem,
    > potarga ciuchy i przeleci w błocie jest tak znikome, że pomijalne. I chyba
    > się z tym zgodzisz.
    >
    > Nie zaryzykował bym wyroku skazującego opartego na zeznaniach dziewczyny,
    > jeśli dobrowolnie poszła ona ze znanym sobie partnerem w miejsce
    > odosobnione i brak jest jakiś ewidentnych śladów zgwałcenia. Ale to moje
    > zdanie.

    Troche to zaczyna wyglądać na wzajemne kadzenie sobie, ale teraz to ja
    całkowicie zgadzam się z Tobą:).

    Jeszcze raz podkreślam, że trudno mi sie zgodzić z postawą kolegi- jakoby
    sedziego, który nie wykluczał mozności skazania za gwałt w wyniku
    zawiadomienia o przestępstwie po roku od zdarzenia (a zatem w sytuacji, gdy
    prawdopodobieństwo przedstawienia dowodów materialnych, skrótowo nazwijmy
    je- obiektywnych jest znikome) wyłącznie na podstawie zeznan pokrzywdzonej i
    jako przykład takiej sytuacji podawał swój jakoby przypadek, gdy skazał
    kogoś na 3,5 roku więzienia WYŁĄCZNIE ( podkr. moje) na podstawie zeznań
    pokrzywdzonej , której dał wiarę ( bo, jak pisze, nie znała się ze sprawcą
    i składała spójne zeznania). Jeśli tak było, a skazany nie zeznawał w sposób
    ewidentnie i głupio do tego kłamliwy, to jest to ze strony sądu co najmniej
    lekkomyślność. Albo też w imię poprawności politycznej wracają czasy
    klasyka, który mówiej, że lepiej skazać 100 niewinnych niżby 1 winny uszedł
    karze:(.
    A w tej konkretnej sytuacji, z powodów życiowych wydaje się, że należy
    radzić pokrzywdzonej ewentualne poddanie się terapii, udział w grupach
    wsparcia (jesli ma z tym zdarzeniem jakies problemy psychiczne, bo gdy nie,
    to i może lepiej tego nie rozgrzebywać) a nie rozpoczynać sprawy karnej,
    której wynik jest MSZ co najmniej wątpliwy, a której koszt ( psychiczny,
    moralny itp) może okazać się wysoki.
    Pozdr
    P
    Pozdr
    P>


  • 167. Data: 2004-03-20 17:46:20
    Temat: Re: Gwałt - czy można jeszcze coś zrobić
    Od: Tristan Alder <s...@p...onet.pl>

    W odpowiedzi na pismo z dnia sob 20. marca 2004 13:48 opublikowane na
    pl.soc.prawo podpisane Robert Tomasik:

    > Użytkownik "Tristan Alder" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    > news:c3gorv$mf2$2@serwus.bnet.pl...
    >
    >> Ale ich obecność może wynikać z tego, że wspomniana panienka leżała
    > sobie
    >> jesienią na trawniczku podziwiając piękno przyrody.
    >
    > Nie. Po pierwsze leżąc raczej się nie ruszasz, a jak kogoś gwałcą, to z
    > kolei nieruchomo rzadko leży. po za tym prawdopodobieństwo, że podczas
    > wiosennego podziwiania natury na odzież poza florą i fauną dostaną się
    > drobiny ubrania przypadkowego mężczyzny, jego włosy, sperma a i nierzadko
    > krew dziewczyny jest znikome. moim tak znikome, że w praktyce pomijalne.


    Pozostaje teraz jeden zonk... A może panienka oddawała się przyjemnością
    kontemplacji przyrody w obecności wzmiankowanego kawalera z całkowitą
    dobrowolnością, jednakże po czasie uznała, że jednak warto ten fakt
    wykorzystać i teraz twierdzi, że kawaler usiłował, podczas gdy ona nie
    chciała.

    --
    Jego Zupełna Bladoszarość Tristan Alder
    (ZTJ: Przemysław Adam Śmiejek)


  • 168. Data: 2004-03-20 17:56:04
    Temat: Re: Gwałt - czy można jeszcze coś zrobić
    Od: Tristan Alder <s...@p...onet.pl>

    W odpowiedzi na pismo z dnia sob 20. marca 2004 11:54 opublikowane na
    pl.soc.prawo podpisane kam:

    > Tristan Alder wrote:
    >>>Brak dowodów winy = uniewinnienie.
    >> Niestety mylisz się.
    >
    > A to dlaczego?

    sytuacja a:
    -- Osobnik Teofil Jelito podejrzany jest o zamordowanie Anastazji Podwiązki
    dnia 17.marca o godzinie 18:34. Co wnosi obrona?
    -- Wysoki sądzie, tego dnia o tej godzinie podejrzany Jelito znajdował się w
    studiu telewizyjnym, gdzie brał udział w nagraniu nowego odcinka ,,Rozmowy
    w tłoku'' pod tytułem ,,Bo zupa była za słona''

    W tej sytuacji masz dowód na to, że osobnik jest niewinny i w związku z tym,
    można go całkowicie uniewinnić i ogłosić wszem i wobec, że jest niewinny.

    sytuacja a:
    -- Osobnik Teofil Jelito podejrzany jest o zamordowanie Anastazji Podwiązki
    dnia 17.marca o godzinie 18:34. Co wnosi obrona?
    -- Wysoki sądzie, co prawda mój klient w tym czasie spał samotnie w swoim
    domu i wiadomo, jest, że nie lubił się z denatką Podwiązką chronicznie i od
    dziecka, jednakże czy można skazać człowieka tylko dlatego, że
    osiemdziesięcioletnia staruszka z 20 piętra widziała cień mężczyzny o
    kształtach podejrzanego Jelito?

    w tej sytuacji mogą wszyscy wiedzieć, że mordercą jest Teofil J., jednakże z
    braku dowodów, sąd musi odstąpić od skazania. Dla mnie jednak to nie jest
    uniewinnienie, bowiem nie dowiedziono wprost braku winy. Ba! Nawet istnieją
    spore przesłanki do tego, że jest on winny.


    --
    Jego Zupełna Bladoszarość Tristan Alder
    (ZTJ: Przemysław Adam Śmiejek)


  • 169. Data: 2004-03-20 20:30:02
    Temat: Re: Gwałt - czy można jeszcze coś zrobić
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Tristan Alder" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:c3i01f$sma$2@serwus.bnet.pl...

    A to oczywiście bardzo słuszna konkluzja. Dla tego też same zeznania to
    mało i trzeba się zastanowić nad resztą. Jak to obcy facet dla niej facet,
    to przyznasz, że można jej dać wiarę, iż jednak została zgwałcona. Problem
    zaczyna się, jak to chłopak na przykład. Wówczas nie wiadomo, jak było do
    końca i tyle.


  • 170. Data: 2004-03-21 01:34:18
    Temat: Re: Gwałt - czy można jeszcze coś zrobić
    Od: Paul <paul1981@ANIHILUJ_TO.interia.pl>

    On Sat, 20 Mar 2004 18:56:04 +0100, Tristan Alder
    <s...@p...onet.pl> wrote:
    >w tej sytuacji mogą wszyscy wiedzieć, że mordercą jest Teofil J., jednakże z
    >braku dowodów, sąd musi odstąpić od skazania. Dla mnie jednak to nie jest
    >uniewinnienie, bowiem nie dowiedziono wprost braku winy. Ba! Nawet istnieją
    >spore przesłanki do tego, że jest on winny.

    art. 17 mowilby ze sie umarza i sie umarza, ale jak jest rozprawa to
    jak byk jest art. 414

    Art. 414.
    1. W razie stwierdzenia po rozpoczęciu przewodu sądowego okoliczności
    wyłączającej ściganie lub danych przemawiających za warunkowym
    umorzeniem postępowania, sąd wyrokiem umarza postępowanie albo umarza
    je warunkowo. Jednakże w razie stwierdzenia okoliczności wymienionych
    w art. 17 § 1 pkt 1 i 2 sąd wydaje wyrok uniewinniający, chyba że
    sprawca w chwili czynu był niepoczytalny.

    --
    Paul icq 325435693
    "Nobody rules these streets at night like me, the atomic punk"

strony : 1 ... 10 ... 16 . [ 17 ] . 18 ... 20


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1