eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoJak pogonić Polsat › Re: Jak pogonić Polsat
  • Data: 2006-05-12 22:23:50
    Temat: Re: Jak pogonić Polsat
    Od: "Wojciech Czaplicki" <c...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    >> Proponuje douczyć się z form własności.

    > No właśnie, doucz sie. Plac Defilad w Warszawie albo Wawel w Krakowie też
    > są czyjąś własnością. Nie przeszkadza to jednak używać ich jako tematów do
    > zdjęć/filmów.

    Przepraszam, ale trafiłeś kulą w płot. Wawel to muzeum, żeby wejść musisz
    kupić bilet. Teraz w muzeach pobiera się już opłaty od samej możliwości
    robienia zdjęć i filmowania na użytek własny (nb. to kompletny idiotyzm,
    który tylko przepłasza turystów, ale opłaty za zdjęcia pobierają już nawet w
    Kościele Mariackim). Bez zgody zarządzającego nie ma możliwości nakręcenia
    filmu komercyjnego na Wawelu, można natomiast zrobić to z Wawelem w tle. BTW
    u nas nikt nie ma nic przeciwko temu, żeby ktoś nakręcił film czy reklamę z
    naszym budynkiem w tle, z ulicy. Ale oni wleźli do środka, zablokowali bramę
    i rządzili się jak u siebie w studio. Plac Defilad...? Widziałeś gdzieś tam
    jakiś płot, domofon, bramę? Nie? To filmuj sobie ile wlezie! W naszym wypadku
    było jednak zupełnie co innego.

    > Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.

    Niezłe!

    Sorry że w jednym poście odpowiadam kilku osobom, ale mam okazjonalny dostęp
    do internetu, ponadto wyczerpałem limit.

    Pozdrawiam

    Czapla


    Do d...@o...pl

    > Aha a o żądaniu pieniędzy za nakręcony materiał nie masz co marzyć. Jakim
    > cudem ? Na jakiej podstawie? Że ktoś nakręcił publiczne podwórko ?
    > Cholera, czego to ludzie nie wymyślą aby wyciągnąć kasę:)

    Chyba krótko pracujesz w branży. Nie płacicie za plany filmowe? Był w dawnych
    czasach pewien reżyser, który wszystko starał się robić po jak najmniejszych
    kosztach. Do dziś wśród filmowców krążą legendy na temat sposobów które
    stosował. Za komuny to jakoś przechodziło, dziś nie miałby szans, inne
    czasy... Chociaż kaseta do bety nie jest taka droga, jak kiedyś taśma.
    Kręcenie w miejscach przypadkowych, gdy w każdej chwili ktoś może wejść w
    kadr nie świadczy o profesjonalizmie. Swoją drogą radziłbym zmienić firmę.
    Jeśli producenta nie stać na wynajęcie planu, i musi się włamywać na prywatny
    teren, to nie zapłaci też operatorom, scenarzystom, aktorom i dźwiękowcom :).

    > No wiesz, nikt nie musi lokatorów pytać o zgodę- można wejśc na klatkę
    > schodową

    Jak?! Wyłamie bramę i drzwi do klatki? W Twojej firmie robicie to łomem czy
    też podnośnikiem samochodowym?

    > A poza tym może mieli ( choć nie musieli)zgodę prezesa a Ty o tym nie
    > wiesz ?

    Musieli i nie mieli, wiedziałem od razu. To mała przedwojenna spółdzielnia,
    wszyscy się znają, niektórzy od przed wojny. Przeżyliśmy sanację, okupację,
    komunę, telepizzę to i z Polsatem sobie poradzimy :). Jak ktoś obcy pojawia
    się na dziedzińcu, to od razu wszyscy wiedzą, że coś się dzieje.

    > Jeżeli coś NIE jest własnością PRYWATNĄ -droga wolna.

    Ciekawy i oryginalny punkt widzenia. Odnoszę wrażenie, że nie do końca
    rozumiesz pewne podstawowe pojęcia. Jeśli właściciel budynku jest jeden to
    własność prywatna, jeśli dwóch, to już publiczna? To można włazić na teren
    każdej spółki giełdowej? Bo przecież każda ma wielu właścicieli...
    Zrozum: nasz budynek ma 80 właścicieli. Jest on po to, żeby w nim mieszkać.
    Brama jest po to, żeby nie wchodziło menelstwo, złodzieje, śmieciarze z
    telepizzy, elektorat SLD i Polsaty. Do kręcenia filmów są plany zdjęciowe. Te
    ostatnie się buduje, albo wynajmuje. Skocz na Chełmską, tam dowiesz się
    więcej na ten temat.

    A propos tej "drogi wolnej". Pewna pani z naszego budynku wynajęła mieszkanie
    studentowi filozofii. Mieszkanie było malutkie a student był gościem
    rozrywkowym. Wpuszczał wszystkich jak leci. Kiedyż zrobił imprezkę, ale chyba
    za dużo się naćpał i wpuścił kilkadziesiąt osób. Nie pomieściło się to w
    mieszkaniu, rozlazło się po całym podwórku, po kwiatach, krzakach i klatkach
    schodowych. Jakieś pary kopulowały w śmietniku, okna otwarte, muzyka na ful
    (studnia! jakie echo szło!). Wynajmujący padł na samym początku, nikt niczego
    nie kontrolował. Jak przyjechała policja, to jeden z "gości" odtańczył
    kankana na masce radiowozu. Ale była jazda! Funkcjonariusze wezwali posiłki i
    oczyścili teren, ale trwało to w sumie parę godzin.
    Właścicielka mieszkania pokryła wszystkie szkody, filozofa wyrzuciła na zbity
    pysk. Teraz wiesz pewnie dlaczego spółdzielców (właścicieli!) tak bardzo
    interesuje, żeby jakieś obce bydło nie otwierało nam bramy. Bo to jest NASZ
    budynek a nie stodoła, gdzie brama musi być zawsze otwarta, bo akurat suszy
    się słoma!

    Pozdrawiam

    Czapla

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1