eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Umowa lojalki
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 52

  • 41. Data: 2010-10-01 12:24:24
    Temat: Re: Umowa lojalki
    Od: spp <s...@o...pl>

    W dniu 2010-10-01 14:15, Olgierd pisze:

    >> Ale czyż nie rozmawiamy o _automatycznym_ rozwiązaniu umowy?
    >
    > To tylko po upływie okresu, na jaki została zawarta.

    A dyskusja zaczęła się od następującej wymiany zdań:

    'Lojalka wiąże się z dwustronnym zobowiązaniem. Pracodawca musi w
    okresie jej obowiązywania płacić Ci chyba 25% wynagrodzenia, za to, że
    nie podejmujesz działań konkurencyjnych.
    Jak nie będzie płacił, to jestem zwolniony z umowy.

    Jakiś argument, link, wykładnia? Bo na moje oko, to pieprzysz głupoty.
    (Nawet niewywiązanie się z umowy przez jedną ze stron nie zwalnia
    drugiej strony od wywiązania się, o ile nie ma zapisów tak stanowiących)'


    :)

    --
    spp


  • 42. Data: 2010-10-01 12:40:04
    Temat: Re: Umowa lojalki
    Od: Olgierd <n...@n...problem>

    Dnia Fri, 01 Oct 2010 14:16:39 +0200, Liwiusz napisał(a):

    >> Jak więc widać dla każdego coś miłego
    >
    > To już nie jest śmieszne, to żałosne. I jak tu mieć szacunek do
    > Prawa?

    Do prawa nie ma potrzeby; do osób zasiadających (spoczywających ;-) w
    organach orzekających -- faktycznie można pytać.

    Inna sprawa, że wyroki są z różnych lat. No i co do skutków niepłacenia
    (czy się rozwiązuje, czy jest w zwłoce), jest tam zaszyta wątpliwość
    "może być" -- wszystko będzie zależało od okoliczności.


    --
    :-) Olgierd
    http://olgierd.rudak.org


  • 43. Data: 2010-10-01 13:00:02
    Temat: "Prawo" :D :D :D b:Re: Umowa lojalki
    Od: SQLwiel <n...@c...pl>

    W dniu 2010-10-01 14:16, Liwiusz pisze:
    > W dniu 2010-10-01 14:13, Olgierd pisze:
    >
    >
    >> Jak więc widać dla każdego coś miłego ;)
    >
    > To już nie jest śmieszne, to żałosne. I jak tu mieć szacunek do Prawa?
    >

    A Ty jeszcze masz, choć odrobinkę?
    Ja już dawno straciłem.

    Prawo (wolę używać słowa "Lewo") od 100 lat już nie służy organizacji i
    porządkowaniu życia społecznego.
    Służy prawnikom. Od prawników, przez prawników, dla prawników i ku
    pożytkom prawników. Jest tworzone przez prawników, uchwalane przez
    skorumpowanych parlamentarzystów, egzekwowane przez skorumpowanych
    policjantów i wymierzane przez skorumpowanych sędziów.
    Lewo służy do zdzierania pieniędzy, zastawiania pułapek i zastraszania
    obywateli.
    Prawnicy to mafia, czyli struktura posługująca się szantażem i groźbami,
    działająca w ramach konstruowanego na swój użytek lewa. Wystarczy
    wspomnieć, jak najwyższy Safjan kipiał świętym oburzeniem, gdy Kaczyński
    chciał im ograniczyć możliwość decydowania kto zostanie dopuszczony do
    żłoba. To wystarczy za dowód.

    Kiedyś było 10 przykazań, potem parę ksiąg Mojżesza (czy kogo-tam, nie
    znam się), później Koran, każda rzecz do przeczytania w jeden dzień.
    Dzisiaj mamy nieogarniony gąszcz. Nawet prawnicy się w nim gubią, muszą
    się "specjalizować". Kuriozalnym dowodem niespójności są przeciwstawne
    orzeczenia lub ekspertyzy czy interpretacje. Skoro Lewo pozwala na takie
    zjawiska, to nie jest logicznym systemem. Jest śmieciem.

    "Syna prawnika zamienię na córkę. Może być kurwa".


    --
    Dziękuję.
    Pozdrawiam.
    SQLwiel.


  • 44. Data: 2010-10-01 13:45:02
    Temat: Re: Umowa lojalki
    Od: Wojciech Bancer <p...@p...pl>

    On 2010-10-01, spp <s...@o...pl> wrote:
    > W dniu 2010-10-01 14:15, Olgierd pisze:
    >
    >>> Ale czyż nie rozmawiamy o _automatycznym_ rozwiązaniu umowy?
    >>
    >> To tylko po upływie okresu, na jaki została zawarta.
    >
    > A dyskusja zaczęła się od następującej wymiany zdań:
    >
    > 'Lojalka wiąże się z dwustronnym zobowiązaniem. Pracodawca musi w
    > okresie jej obowiązywania płacić Ci chyba 25% wynagrodzenia, za to, że
    > nie podejmujesz działań konkurencyjnych.
    > Jak nie będzie płacił, to jestem zwolniony z umowy.
    >
    > Jakiś argument, link, wykładnia? Bo na moje oko, to pieprzysz głupoty.
    > (Nawet niewywiązanie się z umowy przez jedną ze stron nie zwalnia
    > drugiej strony od wywiązania się, o ile nie ma zapisów tak stanowiących)'

    A ktoś jeszcze zauważył, że rzecz dotyczy umowy o pracę trwającej,
    a nie rozwiązanej? Bo dyskutujecie przepis o wynagrodzeniu należnym
    PO rozwiązaniu umowy o pracę...
    --
    Wojciech Bańcer
    p...@p...pl


  • 45. Data: 2010-10-02 15:35:10
    Temat: Re: Umowa lojalki [OT]
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości
    news:f66c366d-1daa-42be-80a9-062700ccf5ab@x42g2000yq
    x.googlegroups.com
    slawek7 <s...@w...pl> pisze:

    > Pracuje w firmie, która na początku jak się zatrudniałem dała mi
    > (zmusiła) do podpisania tzw. lojalki.
    Jak można do tego zmusić?

    --
    Jotte


  • 46. Data: 2010-10-03 09:19:42
    Temat: Re: Umowa lojalki [OT]
    Od: Jacek_P <L...@c...edu.pl>

    Jotte napisal:
    > Jak można do tego zmusić?

    Przymus ekonomiczny w małej dziurze? Podskakiwać to można
    w dużym mieście, gdzie są alternatywne możliwości zatrudnienia,
    albo gdy jest się singlem nieobciążonym rodziną i kredytami.

    --
    Pozdrawiam,

    Jacek


  • 47. Data: 2010-10-03 14:02:45
    Temat: Re: Umowa lojalki [OT]
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:i89hre$lbf$4@srv.cyf-kr.edu.pl Jacek_P
    <L...@c...edu.pl> pisze:

    >> Jak można do tego zmusić?
    > Przymus ekonomiczny w małej dziurze? Podskakiwać to można
    > w dużym mieście, gdzie są alternatywne możliwości zatrudnienia,
    > albo gdy jest się singlem nieobciążonym rodziną i kredytami.
    Standardowo: nie ma obowiązku życia w małej dziurze, nikt przy zdrowych
    zmysłach nie obciąża się rodziną jeśli nie ma odpowiedniego zaplecza
    bytowego i rezerw materialnych, a kredyt jak się bierze to trzeba taki,
    który da się radę spłacić i ma się zabezpieczenie.
    Durniom nieprzestrzegającym tych podstawowych zdroworozsądkowych zasad
    powiedzmy jasno - dobrze wam tak.
    Ale wiem, że nawet ludzie przezorni i rozsądni (fakt - mało ich jakby)
    wpadają czasem w pułapki, których nie udało im się uniknąć, choć głupoty
    żadnej nie popełnili.
    Nie potępiam ich.
    Dlaczego jednak pakować się w kolejną usprawiedliwiając się rzekomym
    przymusem?

    --
    Jotte


  • 48. Data: 2010-10-03 16:32:34
    Temat: Re: Umowa lojalki [OT]
    Od: Jacek_P <L...@c...edu.pl>

    Jotte napisal:
    > Standardowo: nie ma obowiązku życia w małej dziurze, nikt przy zdrowych
    > zmysłach nie obciąża się rodziną jeśli nie ma odpowiedniego zaplecza
    > bytowego i rezerw materialnych, a kredyt jak się bierze to trzeba taki,
    > który da się radę spłacić i ma się zabezpieczenie.

    Oczywiście w twoim świecie warunki pracy i zarobków jedynie się
    poprawiają, a zakłady pracy nie bankrutują i nie zwalniają?
    BTW: w małej dziurze możesz mieć posiadane już mieszkanie, którego
    wartość zbywcza jest niska, a nowego w miejscu zarobkowo atrakcyjniejszym
    nie nabędziesz, ani nie wynajmiesz, bo te zarobki aż tak atrakcyjne nie są.

    > Durniom nieprzestrzegającym tych podstawowych zdroworozsądkowych zasad
    > powiedzmy jasno - dobrze wam tak.

    Zgoda, o ile warunki znane były na wejściu, ale jak warunki
    się pogorszyły? Nawet w kilka lat później? To nie jest takie
    proste, jak próbowałeś ukazać.

    > Dlaczego jednak pakować się w kolejną usprawiedliwiając się rzekomym
    > przymusem?

    A to już może świadczyć o niskiej samoocenie rzeczonej osoby.

    --
    Pozdrawiam,

    Jacek


  • 49. Data: 2010-10-04 20:20:55
    Temat: Re: Umowa lojalki [OT]
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:i8ab72$4h9$3@srv.cyf-kr.edu.pl Jacek_P
    <L...@c...edu.pl> pisze:

    >> Standardowo: nie ma obowiązku życia w małej dziurze, nikt przy zdrowych
    >> zmysłach nie obciąża się rodziną jeśli nie ma odpowiedniego zaplecza
    >> bytowego i rezerw materialnych, a kredyt jak się bierze to trzeba taki,
    >> który da się radę spłacić i ma się zabezpieczenie.
    > Oczywiście w twoim świecie warunki pracy i zarobków jedynie się
    > poprawiają, a zakłady pracy nie bankrutują i nie zwalniają?
    W moim świecie? To ty jesteś z jakiegoś innego?
    Człek rozsądny musi liczyć się z utratą pracy. Niekoniecznie nawet z powodu
    bankructwa, zwolnienia. Może zachorować, ulec wypadkowi, utracić zdolność do
    pracy. Dlatego nie zakłada rodziny nie zabezpieczywszy jej środków
    materialnych na taką okoliczność. Choćby na okres zdrowienia, znalezienia
    nowej pracy, przekwalifikowania itp. W mojej ocenie sensowna średnia
    wysokość takiego zabezpieczenia powinna zapewnić przeżycie przez co najmniej
    rok.
    Jeśli bierzesz kredyt, to nie taki, który pokryją tylko twoje obecne zarobki
    ale taki, żebyś mógł go spłacać przez ten rok nawet jeśli utracisz jutro
    pracę. I jeszcze przeżyć (czy to sam, czy z rodziną). Jeśli cię nie stać na
    dziecko - nie robisz go. Może przyjdzie lepszy czas. A jak przyjdzie za
    późno - tysiące dzieci czeka na adopcję. W ostateczności pocieszysz się
    przysłowiem, że jeśli nie chcesz, aby dzieci oddały cię do domu starców,
    oddaj je do domu dziecka. ;)
    Pewnie, że nie wszystko da sie przewidzieć, ale już o tym pisałem.

    > BTW: w małej dziurze możesz mieć posiadane już mieszkanie, którego
    > wartość zbywcza jest niska, a nowego w miejscu zarobkowo atrakcyjniejszym
    > nie nabędziesz, ani nie wynajmiesz, bo te zarobki aż tak atrakcyjne nie
    > są.
    Sytuacje są różne. Należy ocenić stan bieżacy, możliwości, ryzyko i podjąć
    decyzję.
    A potem ponieść jej konsekwencje.

    >> Durniom nieprzestrzegającym tych podstawowych zdroworozsądkowych zasad
    >> powiedzmy jasno - dobrze wam tak.
    > Zgoda, o ile warunki znane były na wejściu, ale jak warunki
    > się pogorszyły? Nawet w kilka lat później? To nie jest takie
    > proste, jak próbowałeś ukazać.
    Ale on pisał, że to było przy zatrudnianiu, czyli na wejściu.
    Niemniej ocena łatwa nie jest, oczywiście. Stąd w krótkim poście na newsach
    nie sposób ująć to inaczej niż w uproszczeniu.

    >> Dlaczego jednak pakować się w kolejną usprawiedliwiając się rzekomym
    >> przymusem?
    > A to już może świadczyć o niskiej samoocenie rzeczonej osoby.
    Czy ja wiem?
    Przed laty, jako szczypior, omal nie wpieprzyłem się w kupę na podobnej
    zasadzie, a samoocenę mam wysoką (czasem podejrzewam, że może nieco za
    wysoką ;)) ).
    Tylko ktoś mi do łba zastukał, a ja otworzyłem.
    Sądzę, że to jest kwestia rozsądku, doświadczenia i umiejętności rozważenia
    cudzych rad.

    --
    Jotte


  • 50. Data: 2010-10-05 09:17:53
    Temat: Re: Umowa lojalki [OT]
    Od: "Mordzia" <m...@n...pl>


    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał

    > A jak przyjdzie za późno - tysiące dzieci czeka na adopcję.

    Jeśli sądzisz, że pozwala się na adopcje parom powyżej wieku rozpłodowego,
    to niestety się mylisz.


strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1