eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Supermarket i wypadek
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 71

  • 51. Data: 2005-10-14 22:23:29
    Temat: Re: Supermarket i wypadek
    Od: Marcin Żyła <m...@m...com>

    Robert Tomasik wrote:

    > Użytkownik "Marcin Żyła" <m...@m...com> napisał w wiadomości
    > news:dimnsl$1sk$1@atlantis.news.tpi.pl...
    >
    >
    >>I teraz kogo wina:
    >
    >
    > Moim zdaniem lekarza, u którego robisz badania okresowe. Powinien Cię
    > skierować do okulisty, a jak ten nie znajdzie zaburzeń, to robić
    > dalsze badania w kierunku zaburzeń neurologicznych. I piszę to
    > poważnie, a nie w celu dokuczenia Ci. Nie jest normalne, jak dorosła
    > osoba wpada na stojące przedmioty. I upatrywanie w tym winy po stronie
    > przedmiotów (a dokładnie tych, co je postawili) jest po prostu
    > absurdem. Skoro nie widzisz drabiny i to do tego stopnia, że na nią
    > wpadasz robiąc sobie krzywdę, to nie powinieneś samodzielnie się
    > poruszać.


    Ok. Mam aktualne badania, ani okulista ani neurolog nie mieli obiekcji
    (okulary nosze (-4,5), kordynacja ok).
    Ja po prostu idąc wlazłem w drabine która znakomicie się maskowała ;-)
    dlaczego: bo była w pzrekroju mało widoczna - 2 x 1,5cm alu na szerokość
    nóżek
    bo była na tle które się zlewało z nią
    bo jak ide w sklepie i wychodze zza rogu, i rozmawiam np. przez telefon
    lub czymś innym estem zaabsorbowany (np. dziecko mi płacze) to mam prawo
    wleźć w tą drabine.
    Z prostego aparatu w telefonie jak zrobiłem fotke to nie było widac tej
    drabiny. Zlewała się.


    Gdyby coś prócz siniaka się stało - przyznaje, dążył bym do rekompensaty.

    Ale nie możesz mówić: nie zauważył drabiny. bo niekiedy nie jest to
    realne (przy normalnym rozproszeniu uwagi w sklepie, odwróceniu głowy etc.).

    Powiem tak: dobry obyczaj nakazuje minmalizować niebezpieczeństwo.

    MZ


  • 52. Data: 2005-10-14 22:58:00
    Temat: Re: Supermarket i wypadek
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "gina" <l...@f...com> napisał w wiadomości
    news:9zF3f.21582$y05.3155@trndny07...
    > Andrzej Lawa wrote:

    > Nawet w sklepie z drabinami, są one przymocowane do ściany w ten
    sposób
    > ze nie da się wywrócić na klienta.

    Ależ oczywiście. toteż, jakby się wywróciła na kogoś, to z całą
    stanowczością poprę roszczenie o odszkodowanie. Ale ona się na nikogo
    nie wywróciła, tylko ktoś nieuważny w nią wszedł. W sklepie z
    drabinami (nawet tymi przymocowanymi do ściany) też ktoś w nie może
    wejść. Czy w tym wypadku coś zmienia fakt, ze to sklep z drabinami?


  • 53. Data: 2005-10-14 23:04:55
    Temat: Re: Supermarket i wypadek
    Od: flondra <s...@f...com>

    Robert Tomasik wrote:


    > Użytkownik "gina" <l...@f...com> napisał w wiadomości
    > news:XZD3f.15259$Uj2.2087@trndny03...
    >
    >
    >>>A z czego wnosisz, że w tym wypadku mamy do czynienia z
    >
    > niedbalstwem?
    >
    >>Dlatego ze:
    >>1. sklep zwabil klienta i odpowiada za minimum jego bezpieczenstwa
    >
    > na
    >
    >>swoim terenie.
    >
    >
    > A mozesz to "zwabianie" rozwinąć? Oni porywają ludzi czy moze jakieś
    > zapachy stosują?
    >

    Nie musza porywac. Wystarczy ze sklep jest otwarty dla publicznosci. To
    nawet nie musi byc otwarcie w celu zawarcia umowy kupna sprzedazy.
    Wystarczy ze jest dostepny dla kogokolwiek.

    Dlatego takie place budowy odgradza sie mimo ze wlasciciel nie sprzedaje
    nic.




    >>2. sklep ma automatycznie obowiazek zatroszczenia sie o *minimum*
    >>bezpieczenstwa klienta. Oczywiscie w zakresie w jakim to
    >
    > bezpieczenstwo
    >
    >>moze kontrolowac. W wypadku marketow pacholki sa na stanie gotowe do
    >>wystawienia. Tasma ostrzegawcza za 3 zlote jest w zasiegu finansowym
    >>marketu. Nie ma tlumaczen, ze za droga.
    >
    >
    > Czyli jednak taśma i pachołki na regałach, wózkach, półkach.

    Wszedzie tam gdzie jest przewidywalne ryzyko. Dlatego polki w sklepie
    nie wisza kantami na wysokosci glowy. Jezeli wlasciciel tak je powiesi,
    to bedzie musial zapewnic ruch klienta omijajacy ostry kant, a moze i
    dodatkowo wywiesic banalnie tgania tasme.

    > Pachołki
    > zamiast czapeczek na głowach klientów. Ja proponuję takie z lamkami
    > migającymi.

    Wszystko zalezy od okolicznosci. Kamizelki odblaskowe maja pracownicy
    zbierajacy wozki z parkingow.

    >
    >>3. Po stronie sklepu wystepuje pierwotny obowiazek wzgledem klienta.
    >
    >
    > Co to jest "pierwotny obowiązek"? Możesz wymienić jakieś "wtórne", bo
    > pewnie są, skoro jest pierwotny.
    >


    Pierwszy etap wystepuje po stronie sklepu, a dopiero pozniej moze (nie
    musi) byc czesciowa wina klienta.

    Jezeli drabina nie byla samopas (skrajne niedbalstwo), byla adekwatnie
    odgrodzona, ORAZ bylo wystarczajace dla generalnej populacji
    ostrzezenie, to wtedy dopiero mozna dyskutowac o przyczynieniu sie do
    szkody klienta.

    Ustalanie odpowiedzialnosci zaczynamy od sprawcy a nie od ofiary.



    >>4. Koszta zapewnienia minimum bezpieczenstwa sa zdecydowanie nizsze
    >
    > niz
    >
    >>ryzyko stwarzane klientowi. Np. koszta pobyty w szpitalu.
    >
    >
    > Jak wyceniasz koszt ryzyka stworzonego klientowi?

    Chocby koszt tygodniowego pobytu w szpitalu w wyniku przewidywalnego
    wykpadku drabiny na kobiete w ciazy. Czy mozliwy jest taki scenariusz? A
    nawet niech bedzie to opatrunek na glowe zalozony w pogotowiu. Czyz
    zalozenie tasmy, zamkniecie czesci alei, i zobowiazanie pracownika
    kretyna do niepozostawiania drabiny samopas nie jest tansze?


    > Ty myślisz, że oni
    > będą specjalnie jakieś kosztowne pułapki stawiać na tych zwabianych
    > klientów, by w ramach pierwotnych obowiązków udekorować ich tymi
    > pachołkami i taśmami? :-)))

    Pacholki sa juz na stanie. Wystarczy uzyc troche mozgu i je przyniesc na
    ryzykowne miejsce. Jaki to DODATKOWY koszt dla sklepu?


    >
    >>Inaczej mowiac, dla zaistnienia prawego niebalstwa (nie mylic z
    >>literackim niedbalstwem) musi zachodzic obowiazek zapewnienia
    >
    > minimum
    >
    >>bezpieczenstwa osobom i mieniu, gdzie moze wystapic ryzyko i to
    >
    > ryzyko
    >
    >>da sie w normalnych warunkach przewidzieć.
    >
    >
    > No i pomijając zawiłość Twojej wypowiedzi, to tu trafiłeś w sedno. Czy
    > można normalnie przewidzieć, że normalna osoba idąc normalnie przez
    > market nie zauważy normalnie stojącej sobie spokojnie wielkiej drabiny
    > i normalnie w nią wpadnie tak nieszczęśliwie, że sobie zrobi krzywdę?
    >
    >>Dodajmy, ze klient wykorzystywal sklep *zgodnie z przeznaczeniem* ,
    >


    Nie tylko mozna, ale kazdy prawnik powoda zacznie sprawe od wyciagniecia
    dokumetacji poprzednich wypadkow i podrecznikow szkolenia pracownikow
    marketu. A w tych podrecznikach jest podkreslone czerwonym szlaczkiem ze
    drabiny nie pozostawia sie samopas i nie stawia sie bez ostrzezen
    wymienionych w liscie. Ostrzezen na stanie w sklepie.



    > tj,
    >
    >>robil skan polek sklepowych z cenami.
    >>
    >
    > Jak dotąd żyłem w głębokim przekonaniu, że "normalnym przeznaczeniem"
    > sklepów jest sprzedaż towarów.

    Sklepow, tak. Alejek pomiedzy polkami, nie.


    > No przy okazji ich promocja, pakowanie.
    > Ale "skan półek"? Cokolwiek by to nie oznaczało, to raczej
    > powątpiewam, czy jest to normalne przeznaczenie sklepu. No i chciał
    > bym usłyszeć kilka słów wyjaśnienia, czemuż ów "skan" powinien zostać
    > przewidziany przez prowadzącego sklep, a nadto wyklucza możliwość
    > dostrzeżenia cokolwiek sporej drabiny.

    Ot chocby dlatego, ze kazdy market celowo miesza polki sklepowe dwa razy
    do roku celem spowodowania dezorientacji klienta. Maka z alei 3 laduje w
    alei 17, a podpaski z alei 20 w alei 7. Takie sa badania psychologow
    wynajetych przez markety i robi sie to dlatego, ze po pol roku, klienci
    sa przyzwyczajeni do swoich ulubionych miejsc. Dzieki celowej
    dezorientacji, klient spedza wiecej czasu na szukanie i dokonuje cos co
    nazywa sie impulse shopping.




    >
    >>>A na jakiej podstawie twierdzisz, że ta drabina miała "wysoki
    >
    > środek
    >
    >>>ciężkości". No i skoro ktoś w nią wszedł, to zupełnie nie wiem,
    >
    > czemu
    >
    >>>akurat taka miała by być bardziej niebezpieczna od tej z "niskim
    >>>środkiem ciężkości" - cokolwiek by to wg Ciebie nie oznaczało.
    >>
    >>To akurat uwaga z dokumentow procesowych. W marketach czesto drabiny
    >>uzywa wynajety podwykonawca. Np. naprawa p-poz w suficie. Drabiny
    >>uzywane przez markety dla pracownikow sa dwa razy bezpieczniejsze
    >
    > niz te
    >
    >>dostepne dla ogolu konsumentow.
    >>
    >
    > Tu już kilka pytań:
    >
    > 1) Co jest cytatem z dokumentów procesowych?


    markety sa sadzone na lewo i prawo i w aktach sa czesto slodkie analizy
    marketow jak oglupia sie klienta.



    >
    > 2) Co do wysokosci środka cieżkości ma fakt, ze drabina jest akurat
    > własnością podwykonawcy? - może ta była.

    Sklep wpuszczajac podwykonawce wymaga od niego dodatkowego ubezpiecznia
    oraz posiadania odpowiedniego szkolenia. Tak, sa szkolenia obslugi
    drabiny, bo jest to jedno z najbardziej niebezpiecznych narzedzi!


    > 3) Jakie znasz rodzaje napraw przeciwpożarowych? I to realizowanych w
    > suficie? Bo mnie osobiście żadna do głowy nie przychodzi. No chyba, że
    > naprawą przeciwpożarową nazywasz akcję gaszenia pożaru. Niby naprawia
    > się pożar, choć to cokolwiek poetyckie określenie. Czyż zatem od dziś
    > strażaków nie powinniśmy nazywać mechanikami ogniowymi?

    W sufitach sklepow masz glowice zraszaczy. To te dziwne male rozetki co
    pare mterow od siebie. Glowice sa podlaczone do ogromnego systemu rur
    dostarczajacych wode. Te rury wisza schowane w suficie. W razie
    podgrzania bimetalu glowicy przez pozar, otwiera sie woda i okolica jest
    pryskana woda automatycznie.

    W sufitach jest tech system detektorow dymu oraz ciepla.

    Oba te systemy wymagaja uprawnien do konserwacji. Dlatego sklepy maja
    podwykonawcow i to najczesciej wchodzi w rachube w wypadku drabiny w
    sklepie. Drabiny sklepowe sa niewywracalne przy normalanym uzyciu. Chyba
    ze je ktos fizycznie wywroci sila miesni. Tutaj masz przyklad sklepowej
    drabiny dla pracownikow:
    http://www.louisvilleladder.com/fwseries.html
    Kolka unieruchamiaja sie automatycznie po wejsciu.



    >
    > 4) Jak wyliczyłeś, że drabiny wykorzystywane w marketach są dwa razy
    > bezpieczniejsze od tych normalnych?

    Na temat stabilnosci drabin ludzie bronia doktoraty.

    Moze zasugeruje jakas podstawowa lekture:
    http://www.louisvilleladder.com/Toc.htm
    http://www.louisvilleladder.com/litdownload.html


    > No i w jakim sensie
    > bezpieczniejsze? Trudniej z nich spaść, czy trudniej w nie wejść? Bo
    > to akurat istotne.


    W sensie stabilnosci w warunkach uzywania zgodnie z przenaczeniem. Np.
    na pochylym bocznie terenie, czy na schodach bokiem.
    http://www.louisvilleladder.com/lpaccessories.html



    >
    > 5) Piszesz, ze te w marketach są bezpieczniejsz. Myślisz, że oni to
    > specjalnie robią? Klientom sprzedaja te dwa razy mniej bezpeiczne, a
    > sobie sami zostawiają te bezpieczniejsze?


    Nie. Obie wersje sa stabilne ale sklepom sprzedaje sie dwa razy
    bezpieczniejsze, wlasnie dla zmniejszenia przewidywalnego ryzyka. Zauwaz
    ze osoba pracujaca na drabinie zmienia w ciagu minuty kilkadziesiat razy
    srodek ciezkosci.


    >
    >>>Nie! Nie jest zagrożeniem dla przechodniów. Taki niuans.
    >>
    >>Dlaczego nie?
    >
    >
    > To może zastosujmy art. 6 kc. To Ty twierdzisz, że drabina jest
    > niebezpieczna dla przechodniów, więc udowodnij to.


    Klientowi wyrzadzono szkode. Starczy? Teraz dyskutujmy odpowiedzialnosc.
    Wszsytko zalezy od okolicznosci. Pozostawienie drabiny na budowie
    samopas tez moze byc niedbalstwem, mimo ze plac budowy jest zamkniety.



    > Bo idąc Twoim
    > tokiem rozumowania, to mógł bym zażądać udowodnienia przez Ciebie
    > dowolnej głupoty, którą ja wypowiem. Przekonaj mnei, ze nie jesteś
    > zółwiem!
    >
    >>Czy klient marketu ma *prawny* obowiazek spodziewania sie drabiny
    >>zamiast polek sklepowych z cenami?
    >
    >
    > Pewnie nie, co wcale nie uprawnia go, by zaskoczony tym cokolwiek
    > pospolitym widokiem od razu walił w nią głową. Moze przecież obejść..



    Moze ale nie musi zauwazyc. I to da sie przewidziec i zapobiec w tani sposob


    >
    >>Czy market ostrzegl przed drabina wsrod polek sklepowych? Kiedy?
    >
    >
    > Jak już pisałem, to market taki jest w ogóle złośliwą istotą. On nie
    > tylko nie ostrzega przed drabinami, ale nie ostrzega przed mnóstwem
    > innych rzczy mogących zaskoczyć klienta.

    Ostrzezenie usi byc adekwatne do przewidywalnego ryzyka. W przypadku
    kawy McDonald's to juz nie bylo przewidywalne ryzyko. Bylo 905
    poprzednich skarg na powazne oparzenia taka sama kawa w tym samym miejscu.



    > Wyobraź sobie, jak potworne
    > następstwa może wywołać spotkanie żony, gdy idziesz z kochanką w takim
    > markecie. Drabina, to przy tym betka - nie rzuci się na Ciebie, nie
    > pzrestanie prać koszul i nie nasle teściowej. Czy zatem nie czas
    > zobowiązać markety do uprzedzania przed żonami?

    Nie, bo chadzanie z kochankami nie jest przeznaczeniem sklepu. Gdby
    sklep zrobil zlot kochankow, to moze prawnik moglby cos tam jeszcze mowic.



    >
    >>No i dlaczego market nie ma Twoim zdaniem takiego obowiazku, skoro
    >>koszta za prawie zerowe?
    >
    >
    > W sumie przekonałeś mnie. Proponuję jeszcze zobowiązać ich do:
    >
    > 1) obsługi klientów śpiewem, a nie mową;

    To nie jest juz zapewnieniem minimum bezpieczenstwa przed przewidywalnym
    ryzykiem.

    > 2) zamiatania tylko i wyłącznie czerwonymi miotłami;

    Podlogi marketu poleruje sie noca po zamknieciu dla publicznosci.
    Zgadnij dlaczego?

    > 3) ustawiania półek tylko i wyłącznie na linii północ-południe;
    > 4) ...
    >
    > To też nic nie kosztuje. A że nie ma sensu. To nic, skoro nic nie
    > kosztuje. I tym optymistycznym akcentem proponuję skończyć moje
    > błaznowanie.
    >
    > A na poważne, to drabina stojąca sobie spokojnie w sklepie nie jest
    > przedmiotem, który stwarzał by na tyle poważne zagrożenie, by
    > konieczne było przedsiębranie jakiś szczególnych środków zaradczych.

    Skoro kobieta wyladowala w szpitalu, to jednak jest.


    > Zamiast drabiny może stać półka, wózek, regał. W każdy z tych
    > przedmiotów osoba ślepa wpaść może, a osoba zdrowa i przeciętnie
    > uważna nie powinna wpadać.

    Nie powinna nie znaczy ze ma prawny obowiazek nie wpadania. A to
    przesuwa pierwszy etap dochodzenia odpowiedzialnosci na strone sprawcy a
    nie ofiary.


  • 54. Data: 2005-10-14 23:23:50
    Temat: Re: Supermarket i wypadek
    Od: flondra <s...@f...com>

    Robert Tomasik wrote:

    > Użytkownik "flondra" <s...@f...com> napisał w wiadomości
    > news:xDV3f.24$hx.21@trndny08...
    >
    >
    >>>Jeśli ktoś z wystarczającej odległości
    >>
    >>Skąd ta pewność ze była wystarczająca odległość? Ile metrów wynosi
    >
    > ta
    >
    >>wystarczająca odległość? Czy jest taka sama przy oświetleniu
    >>jazeniowkami i sodowymi.
    >>
    >
    > Tyle, ile droga hamowania człowieka. Metr? Myślisz, że z metra nie
    > zauważysz drabiny?

    Czyli nie jestes w stanie podac definicji "wystarczajacej" odleglosci.
    A co ze slabo widzacymi przy jarzeniowkach sklepowych? Dwa metry? A moze
    trzy? I dlaczego optujesz za wersje bez ograniczenia kientom dostepu do
    miejsca pracy?


    >>>nie widzi stojącej wielkiej drabiny i na nią wpada, to już
    >>>żadne myślenie tu nie pomoże.
    >>
    >>A odgrodzenie terenu, czy zamkniecie alei? Da się przewidzieć ze
    >>zamykając miejsce remontu dla dostępu postronnych osób zapobieze
    >>wypadkowi? Jakie są tego koszta w porownaiu z kosztami ewentualnego
    >>leczenia.
    >
    >
    > No to gość walnie w to ogrodzenie, zamiast w drabinę.

    Twojego zdania nie podzielaja markety ktore posiadaja mobilne ploty
    rozkladane przed wejsciem do alei nakladme pracy wynaczacym okolo 15 sekund.


    > podniesiecie
    > larum, ze drabiny, to przecież wyposażenie sklepu - tego się
    > spodziewać można.

    Noze tez sa na stanie w sklepie. I zyletki. Czy klinent ma sie ich
    spodziewac w alejce?



    > Ale płotki czy taśmy?
    >
    >>>Będzie wpadał na półki, kasy, ściany,
    >>>regały, wózki, innych ludzi. Bo to wszystko ma mniej więcej ten
    >
    > sam
    >
    >>>wymiar. A przecież tych wszystkich przedmiotów nie usuniesz.
    >>
    >>Nie jest to samo, ponieważ przeznaczeniem sklepu jest robienie
    >
    > zakupów a
    >
    >>nie wypatrywanie drabin samopas.
    >>
    >
    > Ile znasz sklepów, które robią zakupy?


    Oczywiscie chodzi o zakupy robione przez klineta.


    > Przeznaczeniem sklepu jest
    > sprzedawanie towarów, a nie "robienie zakupów". Cokolwiek by to
    > ostatecznie nie oznaczało, to przeznaczenie sklepu nie ma nic do
    > rzeczy z koniecznością oznakowania drabiny.

    Nie tylko ma, ale od tego zaczyna sie odpowiedzialnosc. Uzywanie zgodnie
    z przednaczeniem.


    >
    >
    >>>A gdzie masz szafy w domu?
    >>
    >>Jest różnica pomiędzy prywatnym domem a udostępnionym generalnej
    >>populacji sklepem.
    >
    >
    > No pewnie, że jest. Tu możesz sobie stawiać drabiny.

    Co wcale nie zwalnia z zapewnienia miniumum bezepieczenstwa nawet we
    wlasnym domu.



    >
    >
    >>>A jak ktoś ślepy przyjdzie do Ciebie i się
    >>>walnie w narożnik?
    >>
    >>U pewnym mieszkaniu jakiś kretyn zamontował nowe szafki w kuchni.
    >
    > Jedna
    >
    >>powiesił tuz obok drzwi w ten sposób ze dolny kant był na wysokości
    >>głowy średniego człowieka. Dodatkowo, trzeba było robić zakręt wokół
    >
    > tej
    >
    >>wiszącej szafki idac do drzwi wyjsciowych. No i oczywiscie goscie od
    >>*czasu do czasu* kaleczyli sie. Czyja to wina? Goscia ktory nie
    >>spodziewal sie pulapki, czy kretyna ktory nie myslal wieszajac
    >
    > szafke?
    >
    > A wyżej napiętnowałeś mnie, że to prywatny dom i można wszystko.

    Mozna, ale to nie zwalnia od odpowiedzialnosci za przewidywalne ryzyko.

    > Wiec
    > wracamy do szafy. Kleimy na wszelki wypadek kolorowe tasiemki? Może
    > ktoś ze znajomych walnie w narożnik.
    >

    A nie prosciej jest montowac w taki sposob zeby zapobiec latwo
    przewidywalnej szkodzie?


  • 55. Data: 2005-10-14 23:28:33
    Temat: Re: Supermarket i wypadek
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Marcin Żyła" <m...@m...com> napisał w wiadomości
    news:dipb59$7m8$1@atlantis.news.tpi.pl...

    > Ale nie możesz mówić: nie zauważył drabiny. bo niekiedy nie jest to
    > realne (przy normalnym rozproszeniu uwagi w sklepie, odwróceniu
    głowy etc.).

    Pytanie, czy równie łatwo nie mogłeś tam wejść w inny wózek?


  • 56. Data: 2005-10-14 23:39:26
    Temat: Re: Supermarket i wypadek
    Od: Marcin Żyła <m...@m...com>

    Robert Tomasik wrote:

    > Użytkownik "Marcin Żyła" <m...@m...com> napisał w wiadomości
    > news:dipb59$7m8$1@atlantis.news.tpi.pl...
    >
    >
    >>Ale nie możesz mówić: nie zauważył drabiny. bo niekiedy nie jest to
    >>realne (przy normalnym rozproszeniu uwagi w sklepie, odwróceniu
    >
    > głowy etc.).
    >
    > Pytanie, czy równie łatwo nie mogłeś tam wejść w inny wózek?
    >
    Mogłem (równie prawdopodobnie) wejśc w wózek.
    Prawdopodobnie, bo wózek jednak ma większą powierzchnie i łatwiej zauważyć

    Kosekwencją kolizji z wózkiem nie jest rana na głowie, a siniak na kolanie.

    MZ


  • 57. Data: 2005-10-14 23:50:07
    Temat: Re: Supermarket i wypadek
    Od: flondra <s...@f...com>

    Robert Tomasik wrote:


    > Użytkownik "gina" <l...@f...com> napisał w wiadomości
    > news:GlE3f.17084$Iq3.11291@trndny01...
    >
    >
    >>Nie maja znaczenia żadne przepisy BHP (które i tak są głownie dla
    >>pracowników a nie klientów). Znaczenie ma, czy ryzyko te da się
    >>przewidzieć w normalnych warunkach prowadzenia sklepu. Czy kierownik
    >>sklepu może przewidzieć ze jeden na tysiąc klientów drabiny nie
    >
    > zobaczy,
    >
    >>i czy koszta dodatkowego zabezpieczenia (taśma z 3 złote) jest
    >>cenniejsza dla sklepu niz. koszta pobytu klienta w szpitalu.
    >>
    >
    > Kierownik nie może tak idiotycznych rzeczy przewidywać.

    Nie "nie moze" a "ma obowiazek".


    > Bo wówczas
    > musiał by oznakować wszystko w sklepie.

    Nie. Tylko przedmioty stwarzajace przewidywalne ryzyko i wtedy kiedy
    koszta sa niewspolmiernie niskie do kosztow przewidywalnej szkody.




    > jaka pewność, ze następnym
    > razem ślepy w półkę czy wózek nie wejdzie?

    Nie ma. Kwestia jest uzywanie zgodnie zprzeznaczeniem i przewidywalnosc
    rozsadnego czlowieka.



    > No i jak trzeba oznakować
    > drabinę, by oznakowanie zauważyła osoba, która drabiny nie widzi.wiazku
    oczewkiwania

    A co powiesz o pomalowaniu odblaskowa farba? Zreszta drabiny ludzi od
    kablowek sa tak malowane wlasnie dlatego ze ustawia je sie czesto na
    deptaku, gdzie przechodzien mie ma obowiazku przewidzenia drabiny.

    >
    >
    >>A co powiesz o zdrowym rozsądku? Czy pozostawienie drabiny samopas
    >
    > może
    >
    >>prowadzić do wypadku?
    >
    >
    > Zwłaszcza jak będąc samopas wejdzie w szkodę, to może.

    Drabina samopas zawsze wchodzi w szkode. A pozostawienie wysokiej
    drabiny opartej o dom samopas, to juz zachowanie kryminalne.

    >
    >>Pytanie pomocnicze: czy kierownik mógł przewidzieć ze na drabinę
    >
    > może
    >
    >>wejść ciekawskie dziecko, podczas kiedy mamusia porównuje ceny za
    >
    > rogiem?
    >
    > Takie dziecko, to może wiele więcej rzeczy wymyślić.

    Czyli da sie przewidziec?


    > zamknąć się w
    > lodówce na przykład (proponuję powyłączać).


    Lodowki mozna otworzyc od zewnatrz. Lodowki przemyslowe gdzie sie
    wchodzi w pare osob maja obowiazkowo zamki ktore mozna zamknac z
    zewnatrz. Od wewnatrz nie wymagany jest zaden klucz. Wystarczy nacisnac
    klamke.

    Po paru spektakularnych wypadkach smierci dzieci z bagaznikach aut
    wprowadczono obowiazek klamki wewnatrz bagaznika, w dodatku jest
    odblaskowa ze sie swieci bez swiatla.


    > Zwalić sobie na głowę
    > zawartość półki (przypinamy łańcuchem z kłódką - klucz do pobrania
    > przy kasie),


    Po co przypinac? Polke stosowna do potrzeb bezpieczenstwa architekt
    wybiera z katalogu jeszczwe podczas fazy projektu budynku.


    > zjeść jakiegoś surowego ziemniaka i się pochorować od
    > tego (sprzedajemy gotowane),


    Osoba rozsadna nie je surowych ziemniakow.


    > wystyrmać się po półkach i spaść (te
    > oznakujemy, to nie wejdzie - zaraz! Czemu?)

    Kazdy sklep ma pacholki specjalnie dla oznaczenia wylanych przypadkowo
    przez klientow na podloge plynow. A do tego szkoli pracownikow i wymaga
    od kierownikow raportow w tej kwestii.


    >
    > I teraz objawienie. W jakim stopniu oznakowanie drabiny taśmami
    > zapobiegnie wejściu na niego dziecka?

    Wejsciu zapobiegnie pracownik pilnujacy drabine. Tasma zapobiegnie
    uderzeniu.


    >>>Wcale nie z tego powodu. Konieczność zabezpieczenia przed wejściem
    >>>ludzi w strefę pracy urządzenia dźwigowego wynika z przepisów
    >>>dotyczących Dozoru Technicznego. Wózek jest urządzeniem dźwigowym.
    >>>Drabina nie. Poza tym, z faktu, że ktoś zagradza drogę wcale nie
    >>>wynika, ze wszyscy mają obowiązek.
    >>
    >>Obowiązek wynika ze stwarzania przewidywalnego ryzyka i niskich
    >
    > kosztów
    >
    >>prewencji.
    >
    >
    > A jakby były wysokie, to już można nie zapobiegać? Czyli drabiny
    > ogradzamy, bo tanio. Za to transformator wysokiego napięcia może sobie
    > niezabezpieczony tam być, bo przecież trzeba jakąś ścianę wybudować,a
    > to generuje koszty?

    Transformator pod napieciem nie jest oferowany na polkach w marketach...
    Drobna rozniaca. Jak myslisz, dlaczego transformatory sa pod kluczem 24/7?




    >>>Mocno powątpiewam w słuszność
    >>>Twojej teorii o ewidentnej winie sklepu. Ta drabina tam po prostu
    >>>stała.
    >>
    >>ROTFL
    >>Co za idiota pozostawia drabinę samopas w markecie? Albo lepiej: co
    >
    > za
    >
    >>idiota zatrudni kierownika pozwalającego na to?
    >
    >
    > Myślisz, ze drabina była by bezpieczniejsza, jakbyśmy ją zamiast
    > puszczać samopas trzymali na postronku?

    Nie, jakbysmy uniemozliwili przypadkowy kontakt niespodziewajacych sie
    pulapki klientow.



    >> >Nawet nie wiem, jak duża to była drobina.
    >>To już drugorzędne. Nie ma znaczenia dla ustalenia czy samo
    >
    > niedbalstwo
    >
    >>zaistniało.
    >
    >
    > W sumie racja. Jak była mała, to trudna do zauważenia, jak średnia to
    > nie można się jej spodziewać, bo nie sięga do sufitu a jak duża, to
    > można z niej spaść i się potłuc. I pomyśleć, jak niebezpiecznym
    > przedmiotem jest drabina. Chyba jutro ogrodzę taśmą mój dom. Mam dwie
    > drabiny.



    Drabina jest jednym z najniebezpieczniejszych narzedzi na rynku.
    Jest tak poniewaz nie ma stalego srodka ciezkosci, a ten srodek mozna
    przypadkowo zmienic w ulamku sekundy.
    Sugerowana lektura nt bezpieczensywa drabin:
    http://www.osha.gov/SLTC/etools/construction/falls/4
    ladders.html
    http://www.osha.gov/pls/oshaweb/owadisp.show_documen
    t?p_table=STANDARDS&p_id=10839


  • 58. Data: 2005-10-15 00:41:47
    Temat: Re: Supermarket i wypadek
    Od: louisa <h...@e...com>

    Robert Tomasik wrote:


    > Użytkownik "gina" <l...@f...com> napisał w wiadomości
    > news:9zF3f.21582$y05.3155@trndny07...
    >
    >>Andrzej Lawa wrote:
    >
    >
    >>Nawet w sklepie z drabinami, są one przymocowane do ściany w ten
    >
    > sposób
    >
    >>ze nie da się wywrócić na klienta.
    >
    >
    > Ależ oczywiście. toteż, jakby się wywróciła na kogoś, to z całą
    > stanowczością poprę roszczenie o odszkodowanie. Ale ona się na nikogo
    > nie wywróciła, tylko ktoś nieuważny

    powtarzam po raz enty: klient nie ma obowiazku uwazac na pulapke. To
    sklep ma obowiazek przewidziec latwo przewidywalna szkode.

    > w nią wszedł. W sklepie z
    > drabinami (nawet tymi przymocowanymi do ściany) też ktoś w nie może
    > wejść. Czy w tym wypadku coś zmienia fakt, ze to sklep z drabinami?

    Zmienia, bo w sklepie z drabinami klientem bedzie osoba szukajac drabiny
    a nie podpasek. I bedzie spodzeiwala sie drabiny a nie podpasek. W
    sklepie z podpaskami osoba nie spodziewa sie drabiny i nie spodziewa sie
    jej na srodku alei.



    >


  • 59. Data: 2005-10-15 00:46:12
    Temat: Re: Supermarket i wypadek
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "flondra" <s...@f...com> napisał w wiadomości
    news:rQW3f.705$Lb1.357@trndny03...

    > Nie musza porywac. Wystarczy ze sklep jest otwarty dla publicznosci.
    To
    > nawet nie musi byc otwarcie w celu zawarcia umowy kupna sprzedazy.
    > Wystarczy ze jest dostepny dla kogokolwiek.

    I już jest to "wabienie"?
    >
    > Dlatego takie place budowy odgradza sie mimo ze wlasciciel nie
    sprzedaje
    > nic.
    >
    A jakby sprzedawał, to myślisz, ze nie musiał by grodzić? Na
    markinesie, to ustawa nakazuje ogrodzenie placu budowy a nie znam
    takiej, co by nakazywała ogradzanie drabin.
    >
    > Wszedzie tam gdzie jest przewidywalne ryzyko. Dlatego polki w
    sklepie
    > nie wisza kantami na wysokosci glowy. Jezeli wlasciciel tak je
    powiesi,
    > to bedzie musial zapewnic ruch klienta omijajacy ostry kant, a moze
    i
    > dodatkowo wywiesic banalnie tgania tasme.

    Ja sie zastanawiam, jak on te ruch ma zapewnić? Popzrze umyślnego
    osiłka na każdym rogu, który uwaznie bacząc na wzrost przechodnia
    (różni bywają i ta sama półka jednemu mioże na głowa przechodzić, a
    drugiemu na wysokoscu szyi) tych o wzroście odpowiednim po prostu
    walnie w ucho w celu "zapewnienia ruchu omijającego ów kant"?
    >
    > Wszystko zalezy od okolicznosci. Kamizelki odblaskowe maja
    pracownicy
    > zbierajacy wozki z parkingow.

    Jęsli mi powiesz, że mają je po to, by przechodnie na nich nie
    wpadali, to dobijesz dna. Nawet uznam, ze zagęłbiłeś się w muł denny.
    >
    > >
    > >>3. Po stronie sklepu wystepuje pierwotny obowiazek wzgledem
    klienta.
    > >
    > >
    > > Co to jest "pierwotny obowiązek"? Możesz wymienić jakieś "wtórne",
    bo
    > > pewnie są, skoro jest pierwotny.
    > Pierwszy etap wystepuje po stronie sklepu, a dopiero pozniej moze
    (nie
    > musi) byc czesciowa wina klienta.

    Zapytałem o pierotny i wtórny obowiązek i na to odpowiedzi nei
    udzieliłeś. W zamian raczysz mnei koncepcją wieloetapowej winy. To
    teraz oczekuję juz dwóch wyjaśnień.
    >
    > Jezeli drabina nie byla samopas (skrajne niedbalstwo), byla
    adekwatnie
    > odgrodzona, ORAZ bylo wystarczajace dla generalnej populacji
    > ostrzezenie, to wtedy dopiero mozna dyskutowac o przyczynieniu sie
    do
    > szkody klienta.

    Zakąłdając, że generalna populacja, to większość to z Twojego wywodu
    wnoszę, że skłonny jesteś uznać winę skelpu, jeśli porównywalna ilość
    osób zauwazy drabinę i ją ominie z ilością osób, które na nią wpadną i
    dotkliwie się potłuką. Nie wiedaiałem tej drabiny. Z tego co mi
    wiadomo Ty chyba też. No ale zaóżmy, że to taka zwykła drabin. Jak
    myślisz ile na 100 osób pzrechodzących wpadnei na nią? A na 1.000?
    >
    > Ustalanie odpowiedzialnosci zaczynamy od sprawcy a nie od ofiary.

    Bardzo głeboka myśl. Skoro bardzo chcesz :-) Tylko co to zmieni.
    Myslisz, że zmiana rozumowania i próba ustalenia, czy to aby nie
    klient jest winny temu, że wlazł w drabinę a oiara jest sklep, bo bu
    ową drabinę porysowano zębami coś tak naprawdę zmieni? Taż to nie ma
    sensu. Wiadomo, że w pierwszym przyblizeniu jak klient będzie sparwcą,
    to sklep pokrzywdzonym i na iodwrót. Od dłuższej chwili zastanawiamy
    się kto jaką tu ma rolę.
    >
    > >>4. Koszta zapewnienia minimum bezpieczenstwa sa zdecydowanie
    nizsze
    > > niz
    > >>ryzyko stwarzane klientowi. Np. koszta pobyty w szpitalu.
    > >
    > >
    > > Jak wyceniasz koszt ryzyka stworzonego klientowi?
    >
    > Chocby koszt tygodniowego pobytu w szpitalu w wyniku przewidywalnego
    > wykpadku drabiny na kobiete w ciazy. Czy mozliwy jest taki
    scenariusz?

    No, w sumie, to mozliwe jest nawet zawalenie się sufitu. tylko czy to
    coś zmienia w naszym wypadku. przypominam, ze przedmiotem dywagacji
    nei jest upadek drabiny na przechodzącą osobę, tylko uderzenie przez
    przechodzącą osobę w drabinę.

    > A nawet niech bedzie to opatrunek na glowe zalozony w pogotowiu.
    Czyz
    > zalozenie tasmy, zamkniecie czesci alei, i zobowiazanie pracownika
    > kretyna do niepozostawiania drabiny samopas nie jest tansze?

    Piszesz o koszcie stworzenia ryzyka! Jak byś napisał, że koszt
    oznakowania jest niewspółmiernie mały z wysokością potencjalnych
    strat, to bym sie Ciebie nie czepiał. Ale z Twojej wypowiedzi wynika,
    ze sklep celowo tę drabinę tam postawił - ponosząc przy tym jakieś
    koszty - by ktoś wlazł w tę drabinę. To z kosztami leczenia ofiary nie
    ma nic wspólnego.
    >
    > > Ty myślisz, że oni
    > > będą specjalnie jakieś kosztowne pułapki stawiać na tych
    zwabianych
    > > klientów, by w ramach pierwotnych obowiązków udekorować ich tymi
    > > pachołkami i taśmami? :-)))
    >
    > Pacholki sa juz na stanie. Wystarczy uzyc troche mozgu i je
    przyniesc na
    > ryzykowne miejsce. Jaki to DODATKOWY koszt dla sklepu?

    Ja będą używać kawałków muzgu w celu przemieszczenia tych pachołków w
    to niebezpieczne (dla pachołków, kawałków muzgu czy przechodniów - bo
    nie precyzujesz) miejsce, to może być stosunkowo kosztowne. Wydaje mi
    sie, ze niewspómiernie taniej im wyjdzie nosić rękoma.

    A na marginesie, to kto gwarantuje, nasz samobieżny skaner pułek zwany
    naukowo klientem zapatrzon w stojacą mu na drodze drabinę nie wytnie
    orła na pachołku?

    > Nie tylko mozna, ale kazdy prawnik powoda zacznie sprawe od
    wyciagniecia
    > dokumetacji poprzednich wypadkow i podrecznikow szkolenia
    pracownikow
    > marketu. A w tych podrecznikach jest podkreslone czerwonym
    szlaczkiem ze
    > drabiny nie pozostawia sie samopas i nie stawia sie bez ostrzezen
    > wymienionych w liscie. Ostrzezen na stanie w sklepie.

    Jezus! Jak ów prawnik powoda zacznie wyciągać z marektu podręczniki,
    to go za kradzież zamknął i na tym sie skończy jego pomoc klientowi.

    I to zmusiło mnie do sprawdzena skad piszesz. Piszesz z USA. Teraz
    rozumiem Twój język. Jeśli faktycznie piszesz ze Stanów, to po prostu
    używasz polskiego języka w tak opatrzny sposób, że dopprowadziłeś mnie
    do świńskiego humoru.

    Samopas, to sie mói o krowie, która ktoś wypuszcza nie pilnując.
    Drabiny samopas sie nie zostawia, bo i drabina się paść nie może. W
    POlsce w przedmiocie zabezpieczeń i ostrzeżeń panuja inne przepisy,
    niż w USA. Tu drabina, to rzecz w miarę normalna. Dokąd komuś na głowę
    nie spadnie, to z samego faktu jej pozostawienia niec nie wynika.

    > > Jak dotąd żyłem w głębokim przekonaniu, że "normalnym
    przeznaczeniem"
    > > sklepów jest sprzedaż towarów.
    >
    > Sklepow, tak. Alejek pomiedzy polkami, nie.

    >
    > > No przy okazji ich promocja, pakowanie.
    > > Ale "skan półek"? Cokolwiek by to nie oznaczało, to raczej
    > > powątpiewam, czy jest to normalne przeznaczenie sklepu. No i
    chciał
    > > bym usłyszeć kilka słów wyjaśnienia, czemuż ów "skan" powinien
    zostać
    > > przewidziany przez prowadzącego sklep, a nadto wyklucza możliwość
    > > dostrzeżenia cokolwiek sporej drabiny.
    >
    > Ot chocby dlatego, ze kazdy market celowo miesza polki sklepowe dwa
    razy
    > do roku celem spowodowania dezorientacji klienta. Maka z alei 3
    laduje w
    > alei 17, a podpaski z alei 20 w alei 7. Takie sa badania psychologow
    > wynajetych przez markety i robi sie to dlatego, ze po pol roku,
    klienci
    > sa przyzwyczajeni do swoich ulubionych miejsc. Dzieki celowej
    > dezorientacji, klient spedza wiecej czasu na szukanie i dokonuje cos
    co
    > nazywa sie impulse shopping.

    U nas w Polsce przeciwdziałam takim praktykom w ten sposób, że jak ne
    mogę znaleźć masła, to łapię za ucho pierwszego sprzedawcę i ządam
    doprowadzenia sie do masła. Jak sie przeleci 10 razy na dzień, to mu
    już ochota na wszelkieimpulsu przechodzi. Teorię impulsów ogranicza do
    przełozenia masła na półkę obok, by nie musiał daleko lecieć w razie
    konieczności.

    Polacy, to w ogóle zmyślne bestie są. I drabiny umieją omijać, a i
    mniej naukowo do skanowania podchodzą. Jak chce kupić bochenek, to nie
    skanuję całej półki, tylko idę i zabieram jeden bochenek. W ten sposób
    nie wpadam na drabiny i inne rupiecie. U nas, to nawet skanowanie jest
    zabronione. Na sklepach piszą, by nie fotografować, skanować,
    szkicoawać i w ogóle. Ochroniarze, to wstręty czynią nawet, jak ktoś
    dłuzej się popatrzy na coś.


    > > 1) Co jest cytatem z dokumentów procesowych?
    > markety sa sadzone na lewo i prawo i w aktach sa czesto slodkie
    analizy
    > marketow jak oglupia sie klienta.
    >
    A, to wy tam macie dobrze w tej Ameryce. U nas niestety markety same
    nie rosną. Trzeba je budować. No i w aktach, to raczej mamy sztuki,
    niż markety.
    > >
    > > 2) Co do wysokosci środka cieżkości ma fakt, ze drabina jest
    akurat
    > > własnością podwykonawcy? - może ta była.
    > Sklep wpuszczajac podwykonawce wymaga od niego dodatkowego
    ubezpiecznia
    > oraz posiadania odpowiedniego szkolenia. Tak, sa szkolenia obslugi
    > drabiny, bo jest to jedno z najbardziej niebezpiecznych narzedzi!

    To co Wy z tymi drabinami robicie, ze one są takie niebezpieczne. Bo u
    nas się na nie po prostu wchodzi, jak gdzieś dosięgnąć nie można.
    Uzgodnijmy jedną rzecz. Drabina, to takie coś ze strzebelkami co sie
    stawia by można było wyjść gdzieś do góry. Na pewno o tym samym
    myślimy?
    >
    > > 3) Jakie znasz rodzaje napraw przeciwpożarowych? I to
    realizowanych w
    > > suficie? Bo mnie osobiście żadna do głowy nie przychodzi. No
    chyba, że
    > > naprawą przeciwpożarową nazywasz akcję gaszenia pożaru. Niby
    naprawia
    > > się pożar, choć to cokolwiek poetyckie określenie. Czyż zatem od
    dziś
    > > strażaków nie powinniśmy nazywać mechanikami ogniowymi?
    >
    > W sufitach sklepow masz glowice zraszaczy. To te dziwne male rozetki
    co
    > pare mterow od siebie. Glowice sa podlaczone do ogromnego systemu
    rur
    > dostarczajacych wode. Te rury wisza schowane w suficie. W razie
    > podgrzania bimetalu glowicy przez pozar, otwiera sie woda i okolica
    jest
    > pryskana woda automatycznie.

    No i co to ma wspólnego z drabiną?
    >
    > W sufitach jest tech system detektorow dymu oraz ciepla.

    No dobrze. W sufitach jest jeszcze kilka innych szpei. Lampy,
    głosniki, kamery, poczta pneumatyczna, itd. Co to ma wspólnego z
    wpadaniem na drabiny przez klientów?
    >
    > Oba te systemy wymagaja uprawnien do konserwacji. Dlatego sklepy
    maja
    > podwykonawcow i to najczesciej wchodzi w rachube w wypadku drabiny w
    > sklepie. Drabiny sklepowe sa niewywracalne przy normalanym uzyciu.
    Chyba
    > ze je ktos fizycznie wywroci sila miesni. Tutaj masz przyklad
    sklepowej
    > drabiny dla pracownikow:
    > http://www.louisvilleladder.com/fwseries.html
    > Kolka unieruchamiaja sie automatycznie po wejsciu.

    To, co jest pod tym linkiem po polsku nazywa sie schodkami, a nei
    drabiną. drabina wygląda mniej wiecej tak:

    http://www.louisvilleladder.com/fh1000.html
    > >
    > > 4) Jak wyliczyłeś, że drabiny wykorzystywane w marketach są dwa
    razy
    > > bezpieczniejsze od tych normalnych?
    >
    > Na temat stabilnosci drabin ludzie bronia doktoraty.

    Nie mów? U nas to zadanie na poziomie fizyki w podstawówce. Ja wiem,
    że u Was wszystko inaczej, ale bez przesady. Rwónanie stateczności
    drabiny, to funkcja jednej zmiennej położenia pracownika.
    >
    > Moze zasugeruje jakas podstawowa lekture:
    > http://www.louisvilleladder.com/Toc.htm
    > http://www.louisvilleladder.com/litdownload.html

    Nie, bardzo dziękuję. Odebrałem staranne wykształcenie inżynierskie i
    równanie stabilności drabiny, a nawet schodó, to sobie sam wyprowadzę.

    > > No i w jakim sensie
    > > bezpieczniejsze? Trudniej z nich spaść, czy trudniej w nie wejść?
    Bo
    > > to akurat istotne.
    >
    > W sensie stabilnosci w warunkach uzywania zgodnie z przenaczeniem.
    Np.
    > na pochylym bocznie terenie, czy na schodach bokiem.
    > http://www.louisvilleladder.com/lpaccessories.html
    >
    Chciał bym Ci zwrócić uwagę, że w tym wątku nie rozmawiamy o upadku
    przez kogoś z drabiny, tylko o upadku w wyniku wejścia w drabinę
    stojącą sobie "samopas", jak to poetycko nazwywasz. Nie ma wiec sensu
    analizowanie jej stabilności ma mniej lub bardziej pochyłym podłożu
    (choć te bywają płaskie w marketach, bo w Polsce takie mamy parwo
    budowlane).
    > >
    > > 5) Piszesz, ze te w marketach są bezpieczniejsz. Myślisz, że oni
    to
    > > specjalnie robią? Klientom sprzedaja te dwa razy mniej bezpeiczne,
    a
    > > sobie sami zostawiają te bezpieczniejsze?
    >
    > Nie. Obie wersje sa stabilne ale sklepom sprzedaje sie dwa razy
    > bezpieczniejsze, wlasnie dla zmniejszenia przewidywalnego ryzyka.
    Zauwaz
    > ze osoba pracujaca na drabinie zmienia w ciagu minuty kilkadziesiat
    razy
    > srodek ciezkosci.
    >
    Osoba zmienić swojego środka ciężkości zasadniczo nie może, bowiem ten
    jest u normalnie zbudowanej osoby uzytuowany około 3 cali poniżej
    pępka. Oczywiście łażąc po tej drabinie, to zmienia środek ciężkości
    całego układu, co większego wpływu na zdolność zauważenia drabiny
    przez przypadkowo przechodzące osoby miec nie powinno według mojej
    wiedzy inżynierskiej.
    >
    > Klientowi wyrzadzono szkode. Starczy? Teraz dyskutujmy
    odpowiedzialnosc.
    > Wszsytko zalezy od okolicznosci. Pozostawienie drabiny na budowie
    > samopas tez moze byc niedbalstwem, mimo ze plac budowy jest
    zamkniety.
    >
    W polsce na budowie "samopas" sie drabin nie zostawia, bo mówiąc
    dosadnie zapierdolą, anim sie obejrzysz. W tym kontekście jest to
    bezsprzecznie niedbalstwo. Natomiast co dos zkody, to zgodnie z
    Polskim parwem musisz dowieść winy sprawcy. A to wcale takie
    jednoznaczne w tym wypadku nie jest.

    > >>Czy klient marketu ma *prawny* obowiazek spodziewania sie drabiny
    > >>zamiast polek sklepowych z cenami?
    > > Pewnie nie, co wcale nie uprawnia go, by zaskoczony tym cokolwiek
    > > pospolitym widokiem od razu walił w nią głową. Moze przecież
    obejść..
    > Moze ale nie musi zauwazyc. I to da sie przewidziec i zapobiec w
    tani sposob

    W sumie, to masz rację. Zasadniczo jeśli ma taką ochotę, może udawać,
    że drabiny nie widzi i walić dowolnie długo łbem o nią. Dokąd nie
    pognie drabiny, krwią nie poplami towaru albo nie poniszczy w inny
    sposób czegoś, to w sumie pewnie mu nikt przeszkadzać nie będzie. W
    tym względzie, jak wnioskuję z Twoich wypowiedzi, u nas jest większa
    dowolność. U Was pewnie by się ktoś zainteresował tym od razu. U nas
    juz za jakąś godzinę przyjadą ze szpitala psychoatrycznego i samogójcę
    wezmą.

    > Ostrzezenie usi byc adekwatne do przewidywalnego ryzyka. W przypadku
    > kawy McDonald's to juz nie bylo przewidywalne ryzyko. Bylo 905
    > poprzednich skarg na powazne oparzenia taka sama kawa w tym samym
    miejscu.

    Bo u Was to w ogóel pieniacki naród macie. U nas ludzie tak dla grandy
    nie latają i nie walł łbem o drabiny 905 razy w jednym miejscu.
    Myślisz, że jak przestawią drabinę obok, to juz od nowa trzeba liczyć?

    Zresztą. My jesteśmy zaprawieni w bojach. Jak kupujesz kawę, to nie
    tylko sparwdzasz, czy nie gorąca, ale sparwzasz, czy to w ogóle ejst
    kawa, a nie cherbata przykładowo albo zgoła woda mineralna. U Was
    życie musi być potwornie monotonne.

    > > Wyobraź sobie, jak potworne
    > > następstwa może wywołać spotkanie żony, gdy idziesz z kochanką w
    takim
    > > markecie. Drabina, to przy tym betka - nie rzuci się na Ciebie,
    nie
    > > pzrestanie prać koszul i nie nasle teściowej. Czy zatem nie czas
    > > zobowiązać markety do uprzedzania przed żonami?
    >
    > Nie, bo chadzanie z kochankami nie jest przeznaczeniem sklepu. Gdby
    > sklep zrobil zlot kochankow, to moze prawnik moglby cos tam jeszcze
    mowic.
    >
    Teraz się pogubiłem. Czyli uważasz, ze ubocznym przeznaczeniem
    sklepunjest włażenie przez nieuważnych klientów na stojące samopas
    drabiny i z tego powodu mamy przed nimi ostrzegać?
    > >
    > >>No i dlaczego market nie ma Twoim zdaniem takiego obowiazku, skoro
    > >>koszta za prawie zerowe?
    > > W sumie przekonałeś mnie. Proponuję jeszcze zobowiązać ich do:
    > > 1) obsługi klientów śpiewem, a nie mową;
    >
    > To nie jest juz zapewnieniem minimum bezpieczenstwa przed
    przewidywalnym
    > ryzykiem.

    Jak to nie? Jesli zostaje obsłużony śpiewająco, to mniejsza sie
    sznasa, że doznam jakiegoś stresu. Poza tym udowodniono naukowo, że
    artykuły spozywcze wolniej sie starzeją, gdy odziaływuje na nie
    muzyka.
    >
    > > 2) zamiatania tylko i wyłącznie czerwonymi miotłami;
    >
    > Podlogi marketu poleruje sie noca po zamknieciu dla publicznosci.
    > Zgadnij dlaczego?

    To w Ameryce. U nas nikt tego nie poleruje, bo i tak zabłocą. No i
    sprzątaczka polerką jździ cały dzień. Dziś moja córa nawet
    neioppatrznie uruchomiła taką pozostawioną samopas froterkę. Diobrze,
    ze nie pojechała.

    > > A na poważne, to drabina stojąca sobie spokojnie w sklepie nie
    jest
    > > przedmiotem, który stwarzał by na tyle poważne zagrożenie, by
    > > konieczne było przedsiębranie jakiś szczególnych środków
    zaradczych.
    > Skoro kobieta wyladowala w szpitalu, to jednak jest.

    By domagać sie odszkodowania, to musisz wykazać zwiazek
    przyczyynowo-skutkowy pomiędzy pozostawieniem drabiny a jej wypadkiem.
    Równie dobrze mogła wleźć w półkę.
    >
    > > Zamiast drabiny może stać półka, wózek, regał. W każdy z tych
    > > przedmiotów osoba ślepa wpaść może, a osoba zdrowa i przeciętnie
    > > uważna nie powinna wpadać.
    >
    > Nie powinna nie znaczy ze ma prawny obowiazek nie wpadania. A to
    > przesuwa pierwszy etap dochodzenia odpowiedzialnosci na strone
    sprawcy a
    > nie ofiary.

    Jak Ci już pisałem, u nas jest wieksza wolnosć w tym zakresie. Mozesz
    sobie wpadać na półki, byleś ich nie zniszczył. Ale odszkodowania, to
    nie spodziweaj się za to.


  • 60. Data: 2005-10-15 00:49:55
    Temat: Re: Supermarket i wypadek
    Od: louisa <h...@e...com>

    Robert Tomasik wrote:


    > Użytkownik "SQLwysyn" <s...@s...pl> napisał w wiadomości
    > news:434f37ef$0$5416$f69f905@mamut2.aster.pl...
    >
    >
    >>Robercie, szanuje zwykle twoje wypowiedzi - ale w tym wątku
    >
    > pieprzysz bez
    >
    >>sensu.
    >>Wchodząc na ulice SPODZIEWASZ się samochodów i rozglądasz się czy
    >
    > nie jada.
    >
    >>Chodząc po sklepie samoobsługowym NIE spodziewasz się mało
    >
    > widocznych
    >
    >>pułapek.
    >
    >
    > Ależ ja się z Tobą zgadzam. Jak w sklepie się wywrócisz na śliskiej
    > podłodze, spadnie na Ciebie ledwo co potrącona drabina, pokaleczysz
    > się o ostrą krawędź półki, to oczywista tu jest wina sklepu. Ale nie
    > przeginaj, że mają obowiązek ogradzać normalnie stojącą w widocznym
    > miejscu wielką drabinę.

    Maja, bo istnieje przewidywalne ryzyko szkody i zapobiezenie
    przewidywalnej szkodzie prawie nic nie kosztuje.





    >
    > Drabina nie jest niebezpiecznym przedmiotem.
    >

    Twojego zdania nie podzialaja same markety, skoro posiadaja specjalne
    szkolenia dla pracownikow odnosnie drabin, gdzie m.in. jest omawiana
    kwestia ryzyka zwiazanego z drabinami-pulapkami w alejach.

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 . 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1