W dniu 06.10.2010 23:03, Liwiusz pisze:
> W dniu 2010-10-05 18:29, cyklista pisze:
>> Witam!
>> Planuję zawrzeć z towarzystwem ubezpieczeniowym umowę agencyjną.
>
>
> Daj znać, co podpiszesz, jak już zdecydujesz się podpisać, i jak
> przebiegały ewentualne rozmowy :)
>
No chyba już nic z nimi nie podpiszę, a rozmowy wyglądały mniej więcej
następująco:

Najpierw 5 minut rozmowy kwalifikacyjnej, w której roztaczane są wizje
dużych zarobków i zero informacji o jakichś tam wekslach.
Później "szkolenie" w teorii 158 godz. W rzeczywistości w pierwszym
tygodniu zamiast 37 godzin było 8,5.
O wszystkich minusach delikwent dowiaduje się pocztą pantoflową, albo
mimochodem.
W końcu dzisiaj zapytałem prowadzącą kurs o te weksle.
- No tak, weksel in blanco bez limitu kwoty i z samym podpisem, ale
nigdy nie słyszałam żeby taki weksel został uruchomiony, więc bez obaw.
- A co się stanie, jak ktoś ten weksel ukradnie i wpisze sobie co mu się
spodoba, albo gdy jakiś pracownik okaże się nieuczciwy?
- No wie Pan, to bardzo mało prawdopodobne. Ale przecież może Pan też
złamać nogę idąc ulicą.
- Ale od tego mogę się ubezpieczyć, poza tym Państwo również namawiacie
klientów, żeby się ubezpieczali od zdarzeń mało prawdopodobnych. Mogę
chociaż wpisać na wekslu,że jest on wystawiony na waszą rzecz i
dopisać,że została do niego zawarta umowa wekslowa? Nie, tylko sam
podpis no i oczywiście podpis trasanta.
- To znaczy,że jeszcze muszę znaleźć kogoś kto mi ten weksel podżyruje?
- No oczywiście, tylko to nie może być współmałżonek.
- No to ja już nie mam więcej pytań.

Po sali przebiegł pomruk zdziwienia.
Pani prowadząca nie wyglądała na zadowoloną.

Tak mniej więcej przebiegała rozmowa.

Trzeba chyba być bardzo lekkomyślną (lub nieświadomą
konsekwencji)osobą,żeby podżyrować komuś weksel in blanco.

W związku z zaistniałą sytuacją mam jeszcze kilka pytań, ale założ
osobny wątek, żeby nie wprowadzać zamieszania.

Pozdrawiam

Przemek