eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Papierosy, balkon i kwestia polska
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 196

  • 161. Data: 2008-10-23 13:43:42
    Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
    Od: Marian <m...@a...pl>

    januszek wrote:
    > Marian napisał(a):
    >
    >> Ostatnio stalem w kolejce do kasy, z zakupami, a za mna mamusia z
    >> dzieckiem - i dziecko jak rozdarlo ryja to myslalem, ze mi glowa
    >> eksploduje...
    >
    > Ogłuchłeś? ;)

    Co? :)


  • 162. Data: 2008-10-23 13:44:00
    Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
    Od: Marian <m...@a...pl>

    januszek wrote:
    > Marian napisał(a):
    >
    >> a głuchota?
    >
    > Musisz mieć na myśli bardzo duży balkon do tego bardzo mocno upakowany
    > takimi krzyczącymi dziećmi ;)

    ;)


  • 163. Data: 2008-10-23 13:44:47
    Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:gdpscs$kd2$1@news.onet.pl Liwiusz
    <l...@b...tego.poczta.onet.pl> pisze:

    >>> W normalnej gospodarce są puby dla palących, jak i dla niepalących,
    >>> tudzież są sale dla jednych i drugich i każdy konsument wybiera to, co
    >>> mu odpowiada.
    >> I to właśnie mniej więcej napisałem już dużo wcześniej. Właściciel
    >> mordowni jeśli chce przyjmować palących musi im wydzielić odpowiednio
    >> odizolowane pomieszczenie i niech tam kopcą.
    > A czy właściciel mieszkania, jeśli chce przyjmować palących przyjaciół,
    > musi im wydzielić osobne miejsce do palenia?
    Świetny przykład, bardzo sie postarałeś...
    Właściciel lokalu w którym serwowane jest piwo jest zobowiązany udostępnić
    toaletę.
    Co ciekawe przyjmując przyjaciół w domy i częstując ich piwem kibla posiadać
    nie musisz.

    > Tylko proszę nie mówić, że pub jest miejscem publicznym.
    A niby czemu? Równie dobrze możesz zapytać ile jest 2+2 i zastrzec, żeby nie
    mówić, że 4.

    > Nie musi być. Może to być lokal o nazwie "palarnia" przeznaczony tylko dla
    > osób palących.
    Nic z tego. Może się nazywać jak chce, ale bedzie uznany wg jego
    rzeczywistej zgłoszonej działalności (jak np. umowa o pracę) i wg tego
    podlegać odpowiednim przepisom.
    Jeśli założysz szalet i rozszerzysz jego usługi o działalnośc gastronomiczną
    to bedziesz podlegał przepisom o działalności zakładów zywienia zbiorowego i
    tyle.

    > >Właśnie "rozprawiłeś" się ze znaczną częścią uprawnień Sanepidu. :D
    > >Prawna ochrona przed brakiem higieny, brudem, nieświeżymi lub źle
    > >przechowywanymi artykułami w barach, restauracjach, pubach itp. jest
    > >zbędna. Przecież nie trzeba tam chodzić...
    > >Fajna "logika".
    > Wysokie odszkodowania za szkody lepiej chronią niż sanepid.
    Kiepski unik.
    Napisałeś, że zakazy są zrozumiałe tam, gdzie ludzie muszą chodzić i nawet
    wymieniłeś, co ci tam przyszło do głowy.
    A ja ci piszę, że zakazy (i nakazy) _są_ również tam, gdzie wcale nie ma
    konieczności chodzenia.
    Może twoje "muszą" jest niewłasciwie zdefiniowane?

    > Po pierwsze głupią panią z sanepidu łatwo przekupić, po drugie sanepid ine
    > będzie siedział cały czas nad przedsiębiorcą, idąc do baru zdajesz jednak
    > się na wiedzę i doświadczenie kucharza, a nie na wiarę w kontrolującą moc
    > sanepidu. W rodzinie u mnie ktoś prowadził przez kilkanaście lat bar i
    > sanepid widział na kontroli kilka razy w tym czasie.
    Widocznie nikogo nie podtruł.

    > Tak więc nie przeceniaj czegoś, co tak naprawdę nie działa.
    Działa, działa, bez takiej sofistyki.

    > To, że na 99,99% nie zatrujesz się jedząc w nieznanym barze nie wynika z
    > działalności sanepidu.
    Tu by się jakieś dowody przydały.

    >> A jednak na terenie wielu osiedli, wspólnot, spółdzielni obowiązuje np.
    >> zakaz rozpalania grilla na balkonie.
    > Jednakże grill, lub ognisko jest trochę bardziej i niebezpieczne z punktu
    > widzenia ppoż, i bardziej uciążliwe dla otoczenia, i dłużej trwające, niż
    > zapalenie jednego papierosa.
    Zapalenie jednego papierosa przez kilka osób co kilka minut jest z punktu
    widzenia zdrowotnego bardziej niebezpieczne niż zapalenie grilla na 1
    kiełbaskę, może trwać porównywalnie lub dłużej niż zapalenie grilla i jest
    bardziej uciązliwe dla otoczenia niż gril, bo śmierdzi a nie pachnie.

    >>> A i jeszcze jedno, nie należy zapominać o intensywnych zapachach na
    >>> klatce podczas gotowania obiadu. Nie może być tak, że do mojego
    >>> mieszkania przedostaje się zapach schaboszczaka sąsiada, a może ja
    >>> jestem wegetarianinem? ;)
    >> To nie są żarty. Przez kilka lat w bloku w którym kiedyś mieszkał mój
    >> kumpel ktoś z lokatorów weeekend w weekend, w każde świeto gotował starą
    >> kozę.
    >> Ciągle tą samą...
    > No i co, jesteś za nową ustawą dotyczącą gotowania kóz?
    Jak ci taką pogotują pod nosem to potem pogadamy.

    --
    Jotte


  • 164. Data: 2008-10-23 13:45:10
    Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
    Od: Marian <m...@a...pl>

    januszek wrote:
    > Marian napisał(a):
    >
    >>> Bierne palenie szkodzi bardziej.
    >
    >> Bardziej niz co?
    >
    > Bardziej niż palenie czynne.

    Nier zgodze sie. JEsli palacz wypala dziennie np. 20 papierosow w tym
    przy tobie jednego to twierdze, ze sobie szkodzi bardziej.

    No chyba, ze chcesz napisac, ze szkodzi calemu swiatu, i ze te 20
    papierosow, ktorymi sie inhaluje szkodzi milionom ludzi ;)


  • 165. Data: 2008-10-23 14:04:25
    Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:gdpuuc$t5d$1@news.onet.pl Marian
    <m...@a...pl> pisze:

    >> Właśnie "rozprawiłeś" się ze znaczną częścią uprawnień Sanepidu. :D
    >> Prawna ochrona przed brakiem higieny, brudem, nieświeżymi lub źle
    >> przechowywanymi artykułami w barach, restauracjach, pubach itp. jest
    >> zbędna. Przecież nie trzeba tam chodzić...
    >> Fajna "logika".
    > Nie, to znow jest inaczej, niz przedstawiasz. Nie ma obowiazku serwowania
    > potraw czy napojow. Jesli juz zas ktos chce serwowac, musi to robic wedle
    > okreslonych przepisow.
    Ameryki nie odkryłeś.
    Nie widzę naturalnie przeszkód otworzenia lokalu, do którego klient będzie
    mógł wejść i pobyć paląc.
    Bez jakiejkolwiek konsumpcji, rzecz jasna.
    To będzie wtedy palarnia dla palących.

    > Mowisz, ze Polska nalezy do Cuganow, a Polacy jako wiekszosc maja
    > wydzielony pewien teren? ;)
    > Wiec uwazam, ze odwrotnie.
    Podziwiam cię - jesteś samowystarczalny. Sam sobie wymyślisz jakąś bzdurę,
    przypiszesz to komuś (tu: mnie), a następnie to obalisz efektownie
    wygrywając dyskusję.
    Oh, sensei... :)))

    > Tak dlugo, jak palacze beda w wiekszosci to wydzielanie obszarow dla
    > niepalacych jest wlasciwym podejsciem.
    Proszę o źródło (dowód) tezy, że palaczy jest większość.
    Ale w sumie można sie z tym zgodzić. Częściowo obszary dla niepalących są
    juz wydzielone, o czym było już sporo wcześniej. Teraz tylko te obszary będą
    poszerzone - o restauracje, puby itp.
    Tak więc zgadzamy się.

    > Po co wprowadzac nakaz wydzielania miejsca dla palacych w barach, gdzie
    > wiekszosc przychodzi wlasnie zapalac.
    Nie widzę dowodu tezy po co oni tam przychodzą.
    Jak ktoś wyszedł na ulicę i pali to znaczy, że on tam wyszedł zapalić?

    > Albo inaczej.
    > Te miejsca wydzilelone dla palaczy juz sa - nazywaja sie BARY i PUBY.
    Kto tak powiedział?
    Mało widziałeś barów gdzie nie wolno palić?

    > Natura i spoleczenstwo samo wydzielilo te miejsca.
    Na ulicy póki co wolno palić. Czy ulica to wydzielone miejsce dla palaczy?

    > Ludzie chcieli sie napic i zapalic - i tak powstaly bary i puby...
    Eeee, tam. To po prostu nieformalny zwyczaj ugruntowany niejako przez
    zasiedzenie.
    Spokojnie można go zmienić.
    W prywatnym aucie zabroniono rozmawiać w czasie jazdy przez komówrkę. Dało
    się?
    Zabroniono pić w określonych miejscach. Dało się?

    >> A jednak na terenie wielu osiedli, wspólnot, spółdzielni obowiązuje np.
    >> zakaz rozpalania grilla na balkonie.
    > Przepisy p/pozarowe - zakaz uzywania otwartego ognia i te pe.
    > Oczywiscie potem pojawily sie grile elektryczne, ktore tez nazywaja sie
    > grilami...
    I tak samo można z fajkami. Też się tylko żarzą.
    Potem pojawią się papierosy elektryczne.

    >>> A i jeszcze jedno, nie należy zapominać o intensywnych zapachach na
    >>> klatce podczas gotowania obiadu. Nie może być tak, że do mojego
    >>> mieszkania przedostaje się zapach schaboszczaka sąsiada, a może ja
    >>> jestem wegetarianinem? ;)
    >> To nie są żarty. Przez kilka lat w bloku w którym kiedyś mieszkał mój
    >> kumpel ktoś z lokatorów weeekend w weekend, w każde świeto gotował starą
    >> kozę.
    >> Ciągle tą samą...
    >> Ilekroć do niego (kumpla) przychodziliśmy już przy windzie wiadomo było,
    >> że gość gotuje. Co więcej, cyrkulacja powietrz na klatce schodowej była
    >> taka, że nie można było mimo sledztwa rozpoznać sprawcy, bo wszędzie
    >> waliło tak samo, a smród był niemożebny.
    >> Więc nie lekceważ problemu.
    > I rozmawialiscie z sasiadem?
    Nie czytasz ze zrozumieniem.
    Nie udało się wywąchać sprawcy.

    > Zglaszali administracji uciazliwosc?
    > Moize gotowal, bo myslal, ze lubicie zapach gotowanej kozy?
    Dobrze że nie pomyślał, iż wszyscy lubią zapach kupy na wycieraczce...

    --
    Jotte


  • 166. Data: 2008-10-23 14:04:49
    Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    Jotte pisze:
    > W wiadomości news:gdpscs$kd2$1@news.onet.pl Liwiusz
    > <l...@b...tego.poczta.onet.pl> pisze:
    >
    >>>> W normalnej gospodarce są puby dla palących, jak i dla niepalących,
    >>>> tudzież są sale dla jednych i drugich i każdy konsument wybiera to,
    >>>> co mu odpowiada.
    >>> I to właśnie mniej więcej napisałem już dużo wcześniej. Właściciel
    >>> mordowni jeśli chce przyjmować palących musi im wydzielić odpowiednio
    >>> odizolowane pomieszczenie i niech tam kopcą.
    >> A czy właściciel mieszkania, jeśli chce przyjmować palących
    >> przyjaciół, musi im wydzielić osobne miejsce do palenia?
    > Świetny przykład, bardzo sie postarałeś...
    > Właściciel lokalu w którym serwowane jest piwo jest zobowiązany
    > udostępnić toaletę.
    > Co ciekawe przyjmując przyjaciół w domy i częstując ich piwem kibla
    > posiadać nie musisz.

    I co, wynikają jakieś problemy z faktu, że przyjaciele zapraszają się
    do domów bez kibli? Jak widać istnienie przepisu nie jest warunkiem
    koniecznym, aby określone warunki lokalu zostały spełnione.

    Zniesienie przepisu o obowiązkowych kiblach w pubach też niewiele by
    zmieniło. Mało kto lubi chodzić do pubu gdzie nie może się nawet wysikać.



    >> Tylko proszę nie mówić, że pub jest miejscem publicznym.
    > A niby czemu? Równie dobrze możesz zapytać ile jest 2+2 i zastrzec, żeby
    > nie mówić, że 4.

    To nie jest takie oczywiste. Pub jest miejscem publicznym tylko
    wtedy, jeśli właściciel zrobi go jako miejsce publiczne. Nikt nie broni
    otwarcia lokalu, gdzie zaprosi się tylko znajomoych, tudzież każdą
    osobę, której nie będzie przeszkadzać towarzystwo dymu tytoniowego.



    >> Nie musi być. Może to być lokal o nazwie "palarnia" przeznaczony tylko
    >> dla osób palących.
    > Nic z tego. Może się nazywać jak chce, ale bedzie uznany wg jego
    > rzeczywistej zgłoszonej działalności (jak np. umowa o pracę) i wg tego
    > podlegać odpowiednim przepisom.

    Zatem mówię: jeśli wprowadzi się ustawowy zakaz palenia w pubach, to
    natychmiast powstanie sieć "palarń" przeznaczonych do palenia tytoniu w
    nich. Oczywiście z odpowiednim wpisem PKD. Nawet z reklamami: "Palarnia
    u Zdzisia. U nas smacznie zjesz schaboszczaka".


    > Jeśli założysz szalet i rozszerzysz jego usługi o działalnośc
    > gastronomiczną to bedziesz podlegał przepisom o działalności zakładów
    > zywienia zbiorowego i tyle.
    >
    >> >Właśnie "rozprawiłeś" się ze znaczną częścią uprawnień Sanepidu. :D
    >> >Prawna ochrona przed brakiem higieny, brudem, nieświeżymi lub źle
    >> >przechowywanymi artykułami w barach, restauracjach, pubach itp. jest
    >> >zbędna. Przecież nie trzeba tam chodzić...
    >> >Fajna "logika".
    >> Wysokie odszkodowania za szkody lepiej chronią niż sanepid.
    > Kiepski unik.
    > Napisałeś, że zakazy są zrozumiałe tam, gdzie ludzie muszą chodzić i
    > nawet wymieniłeś, co ci tam przyszło do głowy.
    > A ja ci piszę, że zakazy (i nakazy) _są_ również tam, gdzie wcale nie ma
    > konieczności chodzenia.
    > Może twoje "muszą" jest niewłasciwie zdefiniowane?

    Oczywiście, że zakazy/nakazy są faktycznie tam, gdzie nie trzeba
    chodzić. Nie ma jednak racjonalnych podstaw do ich istnienia.

    >
    >> Po pierwsze głupią panią z sanepidu łatwo przekupić, po drugie sanepid
    >> ine będzie siedział cały czas nad przedsiębiorcą, idąc do baru zdajesz
    >> jednak się na wiedzę i doświadczenie kucharza, a nie na wiarę w
    >> kontrolującą moc sanepidu. W rodzinie u mnie ktoś prowadził przez
    >> kilkanaście lat bar i sanepid widział na kontroli kilka razy w tym
    >> czasie.
    > Widocznie nikogo nie podtruł.

    Nie. I to bez kontroli sanepidu.

    >
    >> Tak więc nie przeceniaj czegoś, co tak naprawdę nie działa.
    > Działa, działa, bez takiej sofistyki.
    >
    >> To, że na 99,99% nie zatrujesz się jedząc w nieznanym barze nie wynika
    >> z działalności sanepidu.
    > Tu by się jakieś dowody przydały.

    Albo kontrdowody. Nigdy w życiu jeszcze się nigdzie nie otrułem, a
    jadam na mieście dość często. I nie zawdzięczam tego sanepidowi.

    >
    >>> A jednak na terenie wielu osiedli, wspólnot, spółdzielni obowiązuje
    >>> np. zakaz rozpalania grilla na balkonie.
    >> Jednakże grill, lub ognisko jest trochę bardziej i niebezpieczne z
    >> punktu widzenia ppoż, i bardziej uciążliwe dla otoczenia, i dłużej
    >> trwające, niż zapalenie jednego papierosa.
    > Zapalenie jednego papierosa przez kilka osób co kilka minut jest z
    > punktu widzenia zdrowotnego bardziej niebezpieczne niż zapalenie grilla
    > na 1 kiełbaskę, może trwać porównywalnie lub dłużej niż zapalenie grilla
    > i jest bardziej uciązliwe dla otoczenia niż gril, bo śmierdzi a nie
    > pachnie.
    >>>> A i jeszcze jedno, nie należy zapominać o intensywnych zapachach na
    >>>> klatce podczas gotowania obiadu. Nie może być tak, że do mojego
    >>>> mieszkania przedostaje się zapach schaboszczaka sąsiada, a może ja
    >>>> jestem wegetarianinem? ;)
    >>> To nie są żarty. Przez kilka lat w bloku w którym kiedyś mieszkał mój
    >>> kumpel ktoś z lokatorów weeekend w weekend, w każde świeto gotował
    >>> starą kozę.
    >>> Ciągle tą samą...
    >> No i co, jesteś za nową ustawą dotyczącą gotowania kóz?
    > Jak ci taką pogotują pod nosem to potem pogadamy.


    Problemem jest właśnie to, że kłopot palących na balkonie, albo
    gotujących się kóz dotyka marginalną część społeczeństwa. Jeśli czujesz
    się pokrzywdzony, możesz dochodzić sprawiedliwości na drodze sądowej, a
    sąd w tym konkretnym przypadku rozpatrzy, czy ktoś faktycznie utrudnia
    Ci życie. W zdecydowanej większości przypadków ani palenie na balkonie,
    ani gotowanie koziny nie ogranicza wolności drugiego człowieka. Tym
    samym wprowadzanie zakazów prewencyjnych byłoby zbyt daleko idącą
    ingerencją.

    Idąc tym tokiem rozumowania należałoby również zakazać na przykład
    tupania butami (na ulicy oraz w mieszkaniach powyżej parteru). Tylko po
    co? Im mniej ograniczeń, tym lepiej.


    --
    Pozdrawiam!
    Liwiusz


  • 167. Data: 2008-10-23 14:12:53
    Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    Jotte pisze:

    >>> Ilekroć do niego (kumpla) przychodziliśmy już przy windzie wiadomo
    >>> było, że gość gotuje. Co więcej, cyrkulacja powietrz na klatce
    >>> schodowej była taka, że nie można było mimo sledztwa rozpoznać
    >>> sprawcy, bo wszędzie waliło tak samo, a smród był niemożebny.
    >>> Więc nie lekceważ problemu.
    >> I rozmawialiscie z sasiadem?
    > Nie czytasz ze zrozumieniem.
    > Nie udało się wywąchać sprawcy.


    Czyli sąsiad mógłby bezkarnie gotować kozę, nawet jakby był zakaz... brrr!

    --
    Pozdrawiam!
    Liwiusz


  • 168. Data: 2008-10-23 14:13:00
    Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
    Od: Marian <m...@a...pl>

    Jotte wrote:
    > W wiadomości news:gdpscs$kd2$1@news.onet.pl Liwiusz
    > <l...@b...tego.poczta.onet.pl> pisze:
    >
    >>>> W normalnej gospodarce są puby dla palących, jak i dla niepalących,
    >>>> tudzież są sale dla jednych i drugich i każdy konsument wybiera to,
    >>>> co mu odpowiada.
    >>> I to właśnie mniej więcej napisałem już dużo wcześniej. Właściciel
    >>> mordowni jeśli chce przyjmować palących musi im wydzielić odpowiednio
    >>> odizolowane pomieszczenie i niech tam kopcą.
    >> A czy właściciel mieszkania, jeśli chce przyjmować palących
    >> przyjaciół, musi im wydzielić osobne miejsce do palenia?
    > Świetny przykład, bardzo sie postarałeś...
    > Właściciel lokalu w którym serwowane jest piwo jest zobowiązany
    > udostępnić toaletę.

    To prawna konsekwencja znajomosci fizjologii ludzkiej. I to nie tylko
    tam, gdzie daja piwo.

    Ale jest tez i inny aspekt - nie ma obowiazku otwierania lokali. Wiec
    nie chcesz udostepniac toalety? Nie otwierasz pubu.

    Wiesz o wymaganiach przed otwarciem pubu.

    Tak samo jak przed wejsciem dio pubu dla palacych wiesz, ze tam beda
    palic...



    > Napisałeś, że zakazy są zrozumiałe tam, gdzie ludzie muszą chodzić i
    > nawet wymieniłeś, co ci tam przyszło do głowy.
    > A ja ci piszę, że zakazy (i nakazy) _są_ również tam, gdzie wcale nie ma
    > konieczności chodzenia.
    Ale nakaz posiadania kibla przez pub nie dotyczy konsumenta tylko
    wlasciciela pubu.


    >> To, że na 99,99% nie zatrujesz się jedząc w nieznanym barze nie wynika
    >> z działalności sanepidu.
    > Tu by się jakieś dowody przydały.

    I wynika i nie wynika :)

    Normalny przedsiebiorca otwierajac jadlodajnie ma zamiar sciagac
    klientow przez smaczner i zdrowe jedzenie - nie planuje zatruc klientow

    Jednoczesnie Sanepid jest wiszacym batem nad tymi pozostalymi, co chca
    zbic kase serwujac bylejak byleco.

    Sanepid chroni konsumenta.


    >>> A jednak na terenie wielu osiedli, wspólnot, spółdzielni obowiązuje
    >>> np. zakaz rozpalania grilla na balkonie.
    >> Jednakże grill, lub ognisko jest trochę bardziej i niebezpieczne z
    >> punktu widzenia ppoż, i bardziej uciążliwe dla otoczenia, i dłużej
    >> trwające, niż zapalenie jednego papierosa.
    > Zapalenie jednego papierosa przez kilka osób co kilka minut jest z
    > punktu widzenia zdrowotnego bardziej niebezpieczne niż zapalenie grilla
    > na 1 kiełbaskę, może trwać porównywalnie lub dłużej niż zapalenie grilla
    > i jest bardziej uciązliwe dla otoczenia niż gril, bo śmierdzi a nie
    > pachnie.

    Hmmm, jakies badania nad ta szkodliwosci? :)

    Bo np. o piciu kawy na pomniejszanie piersi ale i zmniejszanie ryzyka
    raka piersi u kobiet - to sa :)

    http://www.dziennik.pl/nauka/article253715/Pijesz_ka
    we_Zmniejszy_ci_sie_biust.html

    Ale o kielbaska kontra papierosek nie widzialem ;)


    > Jak ci taką pogotują pod nosem to potem pogadamy.

    ustawowo zakazac? :)


  • 169. Data: 2008-10-23 14:14:42
    Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:gdpv59$t5d$5@news.onet.pl Marian
    <m...@a...pl> pisze:

    >>>> Bierne palenie szkodzi bardziej.
    >>> Bardziej niz co?
    >> Bardziej niż palenie czynne.
    > Nier zgodze sie.
    Nie szkodzi.

    > JEsli palacz wypala dziennie np. 20 papierosow w tym przy tobie jednego to
    > twierdze, ze sobie szkodzi bardziej.
    Otóż niekoniecznie.
    Po pierwsze organizm palacza (jak każdego przyjmującego substancje toksyczne
    w małych dawkach) częściowo uodparnia się z biegiem czasu na zawarte w dymie
    papierosowym toksyny.
    To dlatego właśnie palacz zwiększa stopniowo ilość wypalanych papierosów,
    alkoholik ilość wypijanego alkoholu, narkoman przyjmowanego narkotyku.
    Osobie nieuodpornionej w ten sposób mało istotna z punktu widzenia nałogowca
    dawka toksyny może zaszkodzić znacznie bardziej niż uzależnionemu.
    Do tego dochodzą kwestie zwiększonej podatności z racji istniejących
    schorzeń, np. astma, niewydolność płuc czy ciąża potęgujące niekorzystny
    wpływ biernego palenia.
    Ale zostawmy i to na boku - niby jakim prawem ktoś ma innemu szkodzić swoim
    nałogiem chocby minimalnie?

    > No chyba, ze chcesz napisac, ze szkodzi calemu swiatu, i ze te 20
    > papierosow, ktorymi sie inhaluje szkodzi milionom ludzi ;)
    On anpisał to, co chciał napisać.
    Nie przypisuj mu tego, co ci się wydaje. To żaden sposób dyskusji, na co ci
    już w innym miejscu zwróciłem uwagę.

    --
    Jotte


  • 170. Data: 2008-10-23 14:21:18
    Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
    Od: Marian <m...@a...pl>

    Jotte wrote:
    > W wiadomości news:gdpuuc$t5d$1@news.onet.pl Marian
    > <m...@a...pl> pisze:
    >
    >>> Właśnie "rozprawiłeś" się ze znaczną częścią uprawnień Sanepidu. :D
    >>> Prawna ochrona przed brakiem higieny, brudem, nieświeżymi lub źle
    >>> przechowywanymi artykułami w barach, restauracjach, pubach itp. jest
    >>> zbędna. Przecież nie trzeba tam chodzić...
    >>> Fajna "logika".
    >> Nie, to znow jest inaczej, niz przedstawiasz. Nie ma obowiazku
    >> serwowania potraw czy napojow. Jesli juz zas ktos chce serwowac, musi
    >> to robic wedle okreslonych przepisow.
    > Ameryki nie odkryłeś.
    > Nie widzę naturalnie przeszkód otworzenia lokalu, do którego klient
    > będzie mógł wejść i pobyć paląc.
    > Bez jakiejkolwiek konsumpcji, rzecz jasna.
    > To będzie wtedy palarnia dla palących.

    a cos przeszkadza, zeby byla pijalnia dla palacych ? :)
    >
    >> Mowisz, ze Polska nalezy do Cuganow, a Polacy jako wiekszosc maja
    >> wydzielony pewien teren? ;)
    >> Wiec uwazam, ze odwrotnie.
    > Podziwiam cię - jesteś samowystarczalny. Sam sobie wymyślisz jakąś
    > bzdurę, przypiszesz to komuś (tu: mnie), a następnie to obalisz
    > efektownie wygrywając dyskusję.
    > Oh, sensei... :)))

    oj no. niepalacy w barach stanowia mniejszosc.

    >
    >> Tak dlugo, jak palacze beda w wiekszosci to wydzielanie obszarow dla
    >> niepalacych jest wlasciwym podejsciem.
    > Proszę o źródło (dowód) tezy, że palaczy jest większość.

    Gdyby byla mniejszosc, to w wiekszosci barow byloby alpejskie powietrze...

    > Ale w sumie można sie z tym zgodzić. Częściowo obszary dla niepalących
    > są juz wydzielone, o czym było już sporo wcześniej. Teraz tylko te
    > obszary będą poszerzone - o restauracje, puby itp.
    > Tak więc zgadzamy się.

    Ale po co poszerzac na sile?

    >
    >> Po co wprowadzac nakaz wydzielania miejsca dla palacych w barach,
    >> gdzie wiekszosc przychodzi wlasnie zapalac.
    > Nie widzę dowodu tezy po co oni tam przychodzą.

    To idz do jakiegos baru wreszcie ;)

    > Jak ktoś wyszedł na ulicę i pali to znaczy, że on tam wyszedł zapalić?

    Czesto panie ze sklepow stoja przed sklepikami i pala. :)

    >
    >> Albo inaczej.
    >> Te miejsca wydzilelone dla palaczy juz sa - nazywaja sie BARY i PUBY.
    > Kto tak powiedział?
    > Mało widziałeś barów gdzie nie wolno palić?

    zdecydowanie mniej niz tych, gdzie sie pali...


    >> Ludzie chcieli sie napic i zapalic - i tak powstaly bary i puby...
    > Eeee, tam. To po prostu nieformalny zwyczaj ugruntowany niejako przez
    > zasiedzenie.
    > Spokojnie można go zmienić.

    Zwyczaj zmieniac ustawowo?

    > W prywatnym aucie zabroniono rozmawiać w czasie jazdy przez komówrkę.
    > Dało się?

    No i jest to martwy przepis.

    > Zabroniono pić w określonych miejscach. Dało się?

    Kulturowe jest picie/chlanie na kazdym rogu? :)


    >>> A jednak na terenie wielu osiedli, wspólnot, spółdzielni obowiązuje
    >>> np. zakaz rozpalania grilla na balkonie.
    >> Przepisy p/pozarowe - zakaz uzywania otwartego ognia i te pe.
    >> Oczywiscie potem pojawily sie grile elektryczne, ktore tez nazywaja
    >> sie grilami...
    > I tak samo można z fajkami. Też się tylko żarzą.
    > Potem pojawią się papierosy elektryczne.
    I krzeslo elektryczne za palenie na balkonie :)

    Utopia nadchodzi!

    >
    >>>> A i jeszcze jedno, nie należy zapominać o intensywnych zapachach na
    >>>> klatce podczas gotowania obiadu. Nie może być tak, że do mojego
    >>>> mieszkania przedostaje się zapach schaboszczaka sąsiada, a może ja
    >>>> jestem wegetarianinem? ;)
    >>> To nie są żarty. Przez kilka lat w bloku w którym kiedyś mieszkał mój
    >>> kumpel ktoś z lokatorów weeekend w weekend, w każde świeto gotował
    >>> starą kozę.
    >>> Ciągle tą samą...
    >>> Ilekroć do niego (kumpla) przychodziliśmy już przy windzie wiadomo
    >>> było, że gość gotuje. Co więcej, cyrkulacja powietrz na klatce
    >>> schodowej była taka, że nie można było mimo sledztwa rozpoznać
    >>> sprawcy, bo wszędzie waliło tak samo, a smród był niemożebny.
    >>> Więc nie lekceważ problemu.
    >> I rozmawialiscie z sasiadem?
    > Nie czytasz ze zrozumieniem.
    > Nie udało się wywąchać sprawcy.
    >

    No zartujesz, jak ktos gotuje obiad to da sie wywachac, a ty gotowanej
    starej kozy systematycznie co tydzien nie wywachales?!

    >> Zglaszali administracji uciazliwosc?
    >> Moize gotowal, bo myslal, ze lubicie zapach gotowanej kozy?
    > Dobrze że nie pomyślał, iż wszyscy lubią zapach kupy na wycieraczce...

    ;)

strony : 1 ... 10 ... 16 . [ 17 ] . 18 ... 20


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1