On 2025-02-03, Robert Tomasik <r...@g...pl> wrote:
> W dniu 03.02.2025 o 02:18, A. Filip pisze:
>> A do kurwy nędzy ile razy w rozlicznych_wznowieniach_ w tej debilnie
>> prowadzonej dyskusji w duchu duologu padał argument "parędziesiąt metrów
>> od basenu"
>
> Spróbuj jeszcze pojąć, że nawet, gdyby gość siedział na tym AED, to
> nadal nie było wskazań o jego używania. To nie kwestia odległości. Nie

To jest kwestia odległosci, bo niedostepnośc AED czyni te wszystkie
rozważania bezprzedmiotowe. Nie ma AED, nie ma winy ratownika w kwestii
wydania lub nie AED.

> stosuje się AED u osoby, której słabo. Z porównywalną skutecznością
> mógłbyś przylepić mu plaster. Też zapewne by nie zaszkodził.

Jak raz ratownicy z karetki uzyli jednak defibrylatora, choc zapewne
plaster mieli tez na stanie.

Fakty są takie, że AED okazał się jednak potrzebny, więc MZ błędem jest
skupianie się na udowadnianiu, że nie był on potrzebny. To, że w danym
momencie akcja serca była, nie musi oznaczac braku stanu zagrożenia
życia przy ogólnym braku stabilności delikwenta.

Jak już cos drążyć, to MZ prawnie, duzo istotniejsze wydają się dwie rzeczy:

1) czy ratownik na podstawie informacji, które posiadał mógł podjąć taką
decyzję - i tu, prawnie, MZ być może i mógł. Nie wiem jakie jest
orzecznictwo. Pewnie też za dużo go nie ma. To jest o tyle istotne, bo
sam odbiaram jego postawę jako wysoce naganną: jak ktos miał zatrzymanie
krążenia, to wydałbym ten AED żeby gościa zabezpieczyć do czasu
przybycia karetki.

2) czy sytuacja, gdzie gość ma przywrócony, jak się okazało tylko
chwilowo, puls, jest nadal stanem bezposredniego zagrozenia życia.

--
Marcin