eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoDziwne... :)Re: Dziwne... :) [Umowa o odszkodowaniach dla obywateli USA "za PRLizację" (1960)]
  • Data: 2025-08-11 15:31:28
    Temat: Re: Dziwne... :) [Umowa o odszkodowaniach dla obywateli USA "za PRLizację" (1960)]
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Mon, 11 Aug 2025 13:22:22 +0200, Robert Tomasik wrote:
    > W dniu 11.08.2025 o 09:43, J.F pisze:
    >>> Tylko umyka Ci szczegół, że roszczenia mają żyjący spadkobiercy, a nie
    >>> pomordowani przez Niemców.
    >> Rodziny były dość duże, to może i spadkobierców łatwiej znależć.
    >> Wujkowie, siostrzeńcy, kuzyni ..
    >
    > To też. Ale tu kluczowym jest przywołane przeze mnie unormowanie,
    > zgodnie z którym z braku spadkobierców, spadkobiercą jest Państwo Izrael
    > jako podmiot prawa cywilnego.

    Mieliśmy zapewne własne przepisy na ten temat, i przy braku
    spadkobierców, spadkobiercą było Państwo, czy gmina ... polska.

    > Zdaje się - bo nie badałem tego - że
    > jeszcze sprawę utrudnia fakt, że Państwo Izrael zgodnie z prawem może
    > takie prawa przekazać komuś, a do polskich organów zgłasza się osoba
    > fizyczna z dokumentem, z którego wynika, że jest właścicielem, a nabyła
    > nieruchomość w wyniku postępowania spadkowego.

    Ja tam nie wiem, ale jeśli spadkobiercy jacyś przeżyli, to im się
    spadek należał. Dekret Bieruta ponoć zawierał "za odszkodowaniem",
    tylko PRL nigdy ich nie wypłacił.
    Ani z KW nigdy nie wykreślił.

    Kolejna komplikacja - w następnych falach emigracji, PRL wymagał
    zrzeczenia się obywatelstwa polskiego.
    Mamy więc jakiegoś właściciela, lub spadkobiercę, który został
    obywatelem Izraela .. i nikogo nie zdziwi, że Izrael ma prawo, że
    jeśli on umarł bez spadkobierców, to panstwo Izrael dziedziczy po
    swoich obywatelach :-)

    > W przypadku postępowań spadkowych prowadzonych w Izraelu polskie organy
    > nie uznają automatycznie wydanych tam orzeczeń ani dokumentów
    > notarialnych. Polska nie ma z Izraelem umowy międzynarodowej regulującej
    > wzajemne uznawanie orzeczeń lub aktów w sprawach spadkowych. Oznacza to,
    > że zagraniczne postanowienie o stwierdzeniu nabycia spadku lub inny
    > dokument spadkowy z Izraela może być w Polsce skuteczny wyłącznie po
    > przejściu procedury uznania orzeczenia zagranicznego na podstawie
    > przepisów Kodeksu postępowania cywilnego (art. 1145-1154 KPC).

    Patrz wyżej - być może jest to do wykazania.
    Tylko sporo akt cywilnych uległo zniszczeniu przez wojnę.

    > Wymaga to wykazania m.in. prawomocności orzeczenia, braku sprzeczności z
    > polskim porządkiem publicznym oraz istnienia wzajemności w uznawaniu
    > orzeczeń. Dokumenty notarialne wydane w Izraelu, które nie są
    > orzeczeniami sądowymi, co do zasady nie wywołują skutków prawnych w

    Hm, nie ma jakiejs umowy o uznawaniu notariuszy?
    Bo jak (były) Polak za granicą ma coś poświadczyć - w ambasadzie?

    Ale ograniczam się tu do oswiadczen woli, testamentów, itp.

    > Polsce i zazwyczaj konieczne jest wszczęcie odrębnego postępowania
    > spadkowego przed sądem polskim. W praktyce spadkobierca, który uzyskał
    > prawa do spadku na podstawie postępowania prowadzonego w Izraelu, niemal
    > zawsze będzie musiał potwierdzić je w Polsce. No i były kancelarie
    > adwokackie specjalizujące się w tych procedurach. >

    O ile wiem, to było też sporo kancelarii specjalizujących się w
    prowadzeniu spraw "za własciciela" i niewiele było im potrzebne.
    Najlepszy numer, to był "na kuratora".

    Czy to były "żydowskie" kancelarie ... eee, chyba nie wszystkie,
    "prawdziwi" Polacy też się nauczyli kombinować :-)

    >> Przedwojenny KC byłby tu zasadny?
    > Jakby tak przed wojną zrobić postępowanie spadkowe po zamordowanym przez
    > hitlerowców Polaku :-)

    Zamordowany był przez hitlerowców, ale dziedziczenie nie ustało.
    Tylko być może spadkobiercy też wymordowani.

    Tak gwoli ścisłości ... okupanci w GG nie odebrali oficjalnie Żydom
    majątku? Liczyłoby się?

    > W Polsce tym "ostatecznym spadkobiercą" jest lokalna gmina właściwa dla
    > umiejscowienia nieruchomości.

    To teraz, sprawdź, jak było wcześniej.

    > Problem w tym, że gminy nie wdrażały tych postępowań.
    > Bo gdyby wdrożyły, to stały by się właścicielami tych
    > nieruchomości choćby w drodze zasiedzenia. Władze samorządowe jednak nie
    > dostrzegały tego problemu aż do momentu, gdy sądy nie zaczęły
    > kwestionować niektórych podejmowanych po wojnie decyzji.

    Władze PRL miały to w d4.
    Gminy i tak zarządzały kamienicami i mieszkaniami, niezależnie od
    tego, czy włascicieli żyli, czy zmarli, czy mieli spadkobierców, czy
    nie. A 50 lat później problem ...

    > Co więcej, gminy niekoniecznie były zainteresowane przejmowaniem tych
    > nieruchomości. Trzeba by je remontować. Często to były zabytki
    > wymagające renowacji. Przede wszystkim to dodatkowy problem dla
    > urzędników.

    Akurat i tak miały na głowie. Kamienice przejął miejski "kwaterunek",
    i "zarządzał". Przydzielał mieszkania, pobierał czynsze, remontował w
    miarę potrzeby.
    Aczkolwiek nie wykluczam, że po tych 50 latach to nawet chętnie się
    pozbyli kłopotu, bo kamienica coraz starsza, trzeba by wielki remont,
    albo najlepiej wyburzyć ... a tu zabytek..

    > Zgłaszający się rzekomy właściciel plus bierność lokalnych
    > władz samorządowych i formalnie osoba fizyczna stawała się właścicielem
    > nieruchomości. Od tego momentu z problemem użerali się lokatorzy. Gmina
    > rozkładała ręce.
    >
    > Tu problemem nie jest meteorytyka, bo bez większego problemu widać
    > "gołym okiem", że te roszczenia są niezasadnie i obecni właściciele
    > przez zasiedzenie przejęli te nieruchomości gdzieś w latach 80-tych.

    Oj, mieszkańcy mieli lokale przydzielone z "kwaterunku", byli tylko
    lokatorami na umowie najmu/przydziale.
    A "właściele" w KW ciągle wpisani.

    Gdzies tam potem nasze władze wpadły na wykup lokali, no i burdel
    jeszcze większy:
    -sprzedali nie swoje,
    -notariusz ... co potwierdził?
    -ale skoro gminy przejęły i sprzedały, to teraz odszkodowanie do
    wypłaty prawowitym właścicielom :-P

    -a zasiedzenie nie ma racji bytu, bo wszak przejęcie było przymusowe.

    > I gdyby wówczas ktoś to załatwił jakąś ustawą - ale były inne ważniejsze
    > sprawy.

    I ile pamietam to próbowano, lub nawet załatwiono.
    Tylko o ile pamiętam, to ETPCz uznał, że wywłaszczenie bez
    odszkodowania jest niedopuszczalne, i ja tak ogólnie popieram.
    I otworzyła się puszka Pandory.

    Trzeba było jakiejś odważnej ustawy, ale nie było środków w budżecie.

    Albo jeszcze inaczej - oddac, i niech się dogadują z konserwatorem jak
    wyremontować, ale podatek muszą płacić :-)
    Tylko co z lokatorami ...

    J.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1