eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 22

  • 1. Data: 2012-10-31 15:01:11
    Temat: prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego
    Od: valdoozz <v...@o...pl>

    Witam,

    Chcę wykupić mieszkanie komunalne na własność w którym obecnie
    zamieszkuje wraz żoną, synem i córką. Mieszkanie to decyzją wówczas
    Prezydium Miejskiej Rady Narodowej zostało przydzielone mojemu
    nieżyjącemu już ojcu w 1963 r.ustanawiając go jednocześnie głównym
    najemcą lokalu. Prawo do zamieszkania lokalu otrzymały wówczas moja
    matka jako żona gł. najemcy oraz dzieci, tj. moje dwie siostry oraz ja.
    W roku 1979 zacząłem zamieszkiwać tylko wraz z żoną (później urodziła
    się nam 2 dzieci i mieszkamy razem do dnia dzisiejszego). Siostry
    wyprowadziły się do swoich mieszkań i formalnie (na piśmie) zostały
    wymeldowane, jedna w 1984r. a druga w 1993r., jak i również rodzice.
    Na wniosek jednej z moich sióstr, która już nie żyje, za zgodą rodziców
    w Urzędzie Miejskim - Wydziale Spraw Lokalowych, rozpatrzono pozytywnie
    decyzję na mocy której lokal po rodzicach przydzielony został mnie i
    każdemu z rodzeństwa. Jeśli dobrze rozumiem, od tej pory staliśmy się
    wszyscy głównymi najemcami lokalu. W roku 1995 podpisałem z MZBMem umowę
    najmu lokalu. Kiedy w lipcu tego roku złożyłem wniosek o wykupienie tego
    mieszkania, po kilku miesiącach dostałem odpowiedź od MZBMu, iż muszę
    udać się Wydziału Spraw Społecznych i Mieszkaniowych z wnioskiem o
    ustalenie wszystkich osób posiadających tytuł do lokalu. Dokładnie
    chodzi o młodszą siostrę, gdyż tak jak wspomniałem zarówno rodzice jak i
    druga siostra nie żyją.

    Jeżeli się okaże, a najprawdopodobniej tak, że pomimo tego że moja
    siostra nie mieszka w tym mieszkaniu oraz została wymeldowana w roku
    1984, będę musiał wynegocjować od niej podpisanie odstąpienie od umowy
    najmu, tak abym to tylko ja stał się jedynym głównym najemcą i mógł
    sfinalizować jego wykupienie.

    (Nie poruszam kwestii meldunku bo to chyba nie ma znaczenia w sprawie,
    nie jest tytułem prawym do zajmowania lokalu)

    Czy dobrze rozumuje, że skoro jest ona obok mnie głównym najemcą (prawo
    scedowane po rodzicach), przed moją żoną i dziećmi, to teoretycznie może
    również ubiegać się o wykup?

    Problem polega na tym, iż jak znam charakter mojej siostry, może mi
    robić jakieś "schody". Głównie chodzi o pieniądze (jak to w życiu) Co
    jeśli mnie zaszantażuje, że podpisze ale pod warunkiem jak ją "spłacę"
    etc. Ma swoje własne mieszkanie a dodatkowo po śmierci mamy dostała do
    dyspozycji jej mieszkanie, które wynajmuje albo już sprzedała.

    Jak to jest możliwe skoro ja mieszkam tam z rodziną od ponad 30 lat a
    ona mogłaby wykupić to mieszkanie (chyba tylko w porozumieniu ze mną).
    Jak mogę ostatecznie to sfinalizować w przypadku gdyby moja siostra się
    nie zgodziła odstąpić od umowy najmu.

    Kontaktowałem się z radcą prawnym w tej sprawie i według niego, fakt iż
    jestem najemcą który "czynnie" zamieszkuje w tym lokalu daje mnie to
    pewną przewagę w kwestii wykupu. Innymi słowy czy fakt, że posiadam
    podpisaną z MZBMem umowę najmu lokalu z roku 1995, a mojej siostra
    dysponuje jedynie decyzją z roku 1979 o przydzieleniu lokalu (na tyle na
    ile wiem nie ma piśmiennej umowy najmu gdyż tam nie zamieszkuje), daje
    mi prawo pierwszeństwa jego wykupu. Czy to prawda? Czy mogę udać się z
    wnioskiem do Wydziału Spraw Społecznych i Mieszkaniowych, ze spokojną
    głową, że siostra będzie musiała podjąć jakąś akcję, tj. podpisać a
    jeśli nie to fakt ten nie będzie ograniczał moich starań?


    Co mówi kodeks cywilny w tej sprawie?

    Za wszystkie rady, serdecznie dziękuję!

    Janek


  • 2. Data: 2012-11-01 00:04:22
    Temat: Re: prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Wed, 31 Oct 2012, valdoozz wrote:

    > Witam,
    >
    > Chcę wykupić mieszkanie komunalne na własność
    [...]
    > W roku 1979 zacząłem zamieszkiwać tylko wraz z żoną (później urodziła się nam
    > 2 dzieci i mieszkamy razem do dnia dzisiejszego). Siostry wyprowadziły się do
    > swoich mieszkań i formalnie (na piśmie) zostały wymeldowane, jedna w 1984r.
    > a druga w 1993r., jak i również rodzice.
    > Na wniosek jednej z moich sióstr, która już nie żyje, za zgodą rodziców
    > w Urzędzie Miejskim - Wydziale Spraw Lokalowych, rozpatrzono pozytywnie
    > decyzję na mocy której lokal po rodzicach przydzielony został mnie
    > i każdemu z rodzeństwa.

    Swoją drogą, ciekawe.
    O ile dobrze kojarzę, przepis że lokal komunalny nie przysługuje komuś
    kto ma inne mieszkanie istniał od głębokiego PRLu co najmniej (w sumie
    nic dziwnego, mógł istnieć i przed wojną).
    Fałszywe zeznania ze względu na metraż?
    :>
    (przepraszam za podejrzenie, ale takie cóś się samo nasuwa - limity
    "przysługiwania" były dość niskie, skoro mieszkała tam wieloosobowa
    rodzina to pewnie mieszkanie nie było w modelu "kawalerka z przedpokojem",
    więc złożenie informacji o większej liczbie najemców mogło być
    wykorzystane do tego celu właśnie).

    > Jeśli dobrze rozumiem, od tej pory staliśmy się wszyscy głównymi
    > najemcami lokalu.

    Odnotowujemy.

    > W roku 1995 podpisałem z MZBMem umowę najmu lokalu.

    Chwila.
    A siostra?
    Co jest na tej umowie "w sprawie siostry"?
    (z tego wnioski są głębiej na dole, za sprawą czynszu)

    > Jeżeli się okaże, a najprawdopodobniej tak, że pomimo tego że moja siostra
    > nie mieszka w tym mieszkaniu oraz została wymeldowana w roku 1984, będę
    > musiał wynegocjować od niej podpisanie odstąpienie od umowy najmu, tak abym
    > to tylko ja stał się jedynym głównym najemcą i mógł sfinalizować jego
    > wykupienie.

    Uwaga, głośno myślę ;)
    (z wnioskiem o krytykę jeśli gdzieś jest dziura).
    Wypada się zgodzić z tezą, że najem nie wygasa tylko z okazji nie
    wykorzystywania. Znaczy najemca ma pełne prawo nająć co mu się tam
    żywnie podoba niejako "na zapas" i nie wykorzystywać.
    Umowa trwa i już. A dopóki płaci, druga strona się nie awanturuje.
    Nawet jeśli istnieją jakieś ograniczenia dla "komunalnych", to
    implikują co najwyżej prawo do wypowiedzenia tej umowy.
    Dobrze gadam?
    To teraz raz jeszcze.

    DOPÓKI PŁACI.

    Po polsku - zakładając, że siostra wnosi roszczenia z tytułu umowy,
    zakładając że JEST stroną umowy najmu, to oznacza ni mniej ni więcej
    (na mój gust) że skoro ona "egzekwuje" prawa z tej umowy (na wyżej
    wspomnianej zasadzie "najmu na zapas"), to powinna opłacić czynsz
    w wysokości proporcjonalnej do jej "udziału".
    Tu uwaga - czynsz. Bo opłaty eksploatacyjne liczone "od użycia"
    lub "od osoby zamieszkującej" to IMO (w tym kontekście) zupełnie
    inna sprawa, która jej nie dotyczy.
    Ale opłaty, które musiałaby ponosić jakby "trzymała" najęte
    mieszkanie mimo że w nim nie mieszkała, już tak jak czynsz.
    Znaczy (IMVHO) - powinna płacić swój udział.
    Oczywiście może go obniżyć (skoro z Tobą mieszkała Twoja
    rodzina, a wg KC za czynsz odpowiadają osoby współzamieszkujące,
    teza żeby liczyć per "osoby mające tytuł prawny" wydaje się
    być uzasadniona).
    Ale nadal parę złotych co miesiąc się nazbiera ;)

    No to pytanie do grupowiczów: coś przeoczyłem?
    Jeśli nie, to pytanie drugie - jaki mamy w tym przypadku termin
    przedawnienia? Trzeba posumować (z odsetkami) ile to czynszu
    wisi współnajemcy :|


    > Czy dobrze rozumuje, że skoro jest ona obok mnie głównym najemcą (prawo
    > scedowane po rodzicach), przed moją żoną i dziećmi, to teoretycznie może
    > również ubiegać się o wykup?

    Zdaje się, że zasady wykupu ustala rada gminy, a nie ustawa.
    Czyli ni mniej ni więcej i trzeba znaleźć, czy prawo wykupu przysługuje:
    - najemcom
    - mieszkańcom
    - jeszcze inaczej

    Ty musisz znaleźć, w uchwale obowiązującej w Twojej gminie.

    > Problem polega na tym, iż jak znam charakter mojej siostry, może mi robić
    > jakieś "schody". Głównie chodzi o pieniądze (jak to w życiu) Co jeśli mnie
    > zaszantażuje, że podpisze ale pod warunkiem jak ją "spłacę" etc.

    Mi j.w. wychodzi, że to ona powinna "spłacić" swój udział w najmie :D

    > Ma swoje własne mieszkanie

    I tu mnie intryguje, jakim prawem jest najemcą mieszkania komunalnego.

    > Kontaktowałem się z radcą prawnym

    Czyim radcą prawnym?

    > w tej sprawie i według niego, fakt iż
    > jestem najemcą który "czynnie" zamieszkuje w tym lokalu daje mnie to pewną
    > przewagę w kwestii wykupu. Innymi słowy czy fakt, że posiadam podpisaną
    > z MZBMem umowę najmu lokalu z roku 1995, a mojej siostra dysponuje jedynie
    > decyzją z roku 1979 o przydzieleniu lokalu (na tyle na ile wiem nie ma
    > piśmiennej umowy najmu

    A tu to nie mam pojęcia.
    Rozgrzebywanie "przeszłego" prawa mieszkaniowego nigdy mi do szczęscia
    potrzebne nie było (nie jestem prawnikiem, zwykły członek "małej
    wspólnoty") i trzeba by znaleźć wprost akt prawny, albo kogoś kto wie
    w którym akcie prawnym będzie regulacja co się z takimi przypadkami
    działo.
    Bo może być tak, że np. brak "konwersji" umowy w określonym czasie
    skutkował wygaśnięciem decyzji o przydziale. Ta wersja by Cię urządzała,
    ale wcale nie wiadomo czy tak było.

    > Co mówi kodeks cywilny w tej sprawie?

    Nie ma tak dobrze.
    KC składa się ledwie z tysiąca i kilkudziesięciu artykułów, nie obejmuje
    całego prawa cywilnego.
    W szczególności najem mieszkalny regulowany jest oddzielną ustawą,
    a tylko sprawy w niej nie ujęte podlegają pod zasady ogólne z KC.
    Podstawowy problem leży w tym, że opisane zdarzenia regulowane były
    przepisami które dziś już nie obowiązują.
    O ile *względnia* łatwo ustalić jak prawo wygląda dziś, to znaleźć
    czy przykładowe wygaśnięcie miało miejsce jest już istotnie trudniej.
    Trudno nawet o wersje elektroniczne przepisów (chyba, że w komercyjnym
    oprogramowaniu).
    Ale jak znajdziesz kogoś, kto wyłożył kilka kafli za program
    z bazą danych PRLowskich dokumentów, do tego powiązanych relacjami,
    to raczej za darmo Cię nie obsłuży :]

    ALE...
    Na mój gust, jakby decyzja o kwaterunku nie wygasała automatycznie
    z mocy prawa wraz z podpisaniem nowej umowy najmu, to oznaczałoby
    gruby błąd urzędu - bo przecież masz "samodzielną" umowę, prawda?
    Stąd nasunął mi się wniosek, że coś takiego mogło mieć miejsce.

    Dopiero na drugi rzut trzymałbym wersję o niezapłaconym czynszu ;)

    pzdr, Gotfryd


  • 3. Data: 2012-11-01 23:37:16
    Temat: Re: prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego
    Od: valdoozz <v...@o...pl>

    W dniu 2012-11-01 00:04, Gotfryd Smolik news pisze:
    > On Wed, 31 Oct 2012, valdoozz wrote:
    >
    >> Witam,
    >>
    >> Chcę wykupić mieszkanie komunalne na własność
    > [...]
    >> W roku 1979 zacząłem zamieszkiwać tylko wraz z żoną (później urodziła
    >> się nam 2 dzieci i mieszkamy razem do dnia dzisiejszego). Siostry
    >> wyprowadziły się do swoich mieszkań i formalnie (na piśmie) zostały
    >> wymeldowane, jedna w 1984r.
    >> a druga w 1993r., jak i również rodzice.
    >> Na wniosek jednej z moich sióstr, która już nie żyje, za zgodą rodziców
    >> w Urzędzie Miejskim - Wydziale Spraw Lokalowych, rozpatrzono pozytywnie
    >> decyzję na mocy której lokal po rodzicach przydzielony został mnie
    >> i każdemu z rodzeństwa.
    >
    > Swoją drogą, ciekawe.
    > O ile dobrze kojarzę, przepis że lokal komunalny nie przysługuje komuś
    > kto ma inne mieszkanie istniał od głębokiego PRLu co najmniej (w sumie
    > nic dziwnego, mógł istnieć i przed wojną).
    > Fałszywe zeznania ze względu na metraż?

    Nie. Tak jak pisałem wówczas Wydział Spraw Lokalowych, w roku 1979
    pozytywnie rozpatrzył wniosek złożony przez moją nieżyjącą już siostrę,
    wydając decyzję o przydziale lokalu mnie i siostrom, argumentując to
    tym, że rodzice wyprowadzili się do Domu Kombatanta. Więc mieszkanie
    należało się dzieciom. Czy metraż ma tu znaczenie wielkie? Mowa jest o
    dwupokojowym mieszkaniu 42m2.

    >
    >> Jeśli dobrze rozumiem, od tej pory staliśmy się wszyscy głównymi
    >> najemcami lokalu.
    >
    > Odnotowujemy.
    >
    >> W roku 1995 podpisałem z MZBMem umowę najmu lokalu.
    >
    > Chwila.
    > A siostra?
    > Co jest na tej umowie "w sprawie siostry"?
    > (z tego wnioski są głębiej na dole, za sprawą czynszu)

    Mało tego, że nie ma nic w sprawie siostry, mało tego nie wzmiankuje się
    nic o mojej żonie ani dzieciach, którzy zameldowani są ze mną w tym
    mieszkaniu i uwaga, żeby było śmieszniej w rubryce gdzie podaje się
    wysokość świadczeń, tj. czynsz i opłaty za użytkowanie lokalu,
    rozliczenie rozpisane jest na 4 osoby (ja, żona i dzieci)

    Czyżby oznaczało to, że dzieci nie mają prawa tytułu do lokalu w którym
    mieszkają i są zameldowane? To jakiś absurd!

    Szperając trochę w internecie natknąłem się na ustawę z dnia 2 lipca
    1994 r.o najmie lokali mieszkalnych i dodatkach mieszkaniowych, z której
    wynika jasno, że takie same prawa głównego najemcy przysługują co
    najmniej mojej żonie :

    Art. 7.Małżonkowie wspólnie zajmujący lokal są z mocy prawa najemcami
    tego lokalu, chociażby umowa najmu została zawarta tylko przez jednego z
    nich.

    Zamierzam jeszcze trochę pożyć ale wczytując się trochę w treść Art. 8
    tej ustawy, przyznam że daje ona trochę do myślenia. Mianowicie mowa
    jest o relacji gł. najemcy z krewnymi i na jakich warunkach mogą one
    posiąść tytuł prawny do lokalu, o uprawnieniach i obowiązkach związanych
    z lokalem, czyli o osobach pozostających we wspólnym gospodarstwie domowym.

    (Przeczytaj
    http://www.poradaprawna.pl/porady/kto-wstapil-w-stos
    unek-najmu-po-smierci-babci,132256.html,
    zwróć uwagę na zdanie : "Liczy się nie tyle zameldowanie, co faktyczne -
    rzeczywiste zamieszkiwanie danych osób ze zmarłym najemcą oraz fakt, czy
    np. byli z najemcą we wspólnym pożyciu.")

    Pomijając inne istotne kwestie które poruszyłeś komentując mój post,
    wydaje mi się, że w tym przypadku fakt, iż czynnie zamieszkuje lokal
    który zamierzam wykupić, ma ZASADNICZE znaczenie. W końcu mieszkam tutaj
    30 lat, płace czynsz i inne świadczenia to dlaczego nie należy mi się
    prawo do wykupienia tego lokalu? ( Więc mowa teraz o tym co nazwałeś
    "DOPÓKI PŁACI" )

    Art. 8. 1.W razie śmierci najemcy jego zstępni, wstępni, pełnoletnie
    rodzeństwo, osoby przysposabiające albo przysposobione oraz osoba, która
    pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu małżeńskim z najemcą,
    mieszkający z nim stale do chwili jego śmierci, wstępują w stosunek
    najmu lokalu oraz nabywają jego uprawnienia i obowiązki związane z tym
    lokalem, chyba że się tego prawa zrzekną wobec wynajmującego. Nie
    dotyczy to osób, które w chwili śmierci najemcy miały tytuł prawny do
    zajmowania innego lokalu mieszkalnego.

    Na szczególną uwagę zasługuje ostatnie zdanie :
    "Nie dotyczy to osób, które w chwili śmierci najemcy miały tytuł prawny
    do zajmowania innego lokalu mieszkalnego."
    (Jeszcze raz - nie skupiam się na tym co będzie po śmierci ;-)
    najprawdopodobniej już nie będę miał z tym problemu ale coś należy się
    dzieciom)

    Otóż nie wspominałem tego wcześniej ale siostra moja, jakiś czas temu
    została szczęśliwą posiadaczką mieszkania własnościowego.
    Pisałem, że siostry (a wcześniej rodzice) wyprowadziły się i zostały
    wymeldowane z mojego mieszkania. Ta żyjąca, najmowała mieszkanie
    spółdzielcze, a kiedy nadarzyła się okazja wykupiła je.
    ,
    No właśnie czy możliwe jest aby posiadając wtedy jeszcze spółdzielcze
    miała prawo tytułu do mojego, komunalnego?

    Przy czym nie nie chcę się upierać, że teraz chciałaby w ogóle wykupywać
    moje, ale bardziej należy do osób które będą żerowały/chciały uszczknąć
    cokolwiek jeśli okazja się nadarzy.

    Z tego co mi wiadomo, prawo ogranicza posiadaczy mieszkań własnościowych
    do wykupu następnego komunalnego.

    Nie zmienia to faktu, że teoretycznie siostra posiada status głównego
    najemcy i nie będzie chciała odstąpić o umowy najmu, przez czystą
    złośliwość.

    Jeśli znajdziesz chwile i zechcesz przeczytać artykuł na który się
    natknąłem na stronie
    http://www.poradaprawna.pl/porady/wygasniecie-stosun
    ku-najmu,135981.html

    Jest tu opisana dokładnie taka sama sytuacja jak moja, z tym że relacja
    zachodzi między byłym mężem, a żoną która ubiega się o wykup mieszkania.

    Wytłuszczone zdanie : " Nie przebywając w lokalu od czerwca 1985 r. i
    nie spełniając żadnych powinności najemcy związanych z korzystaniem z
    tego lokalu, pozwany wyraził wolę rezygnacji z prawa współnajemcy, co
    miało charakter trwały ..."

    Ale to już jest sprawa sądowa, a tej Pani prawnicy radzą złożyć pozew z
    żądaniem ustalenia stosunku najmu.

    Jakkolwiek mowa jest o ustaleniu utraty uprawnień współnajemcy. Sąd
    uznał : "Stosunek współnajmu trwa także po rozwiązaniu małżeństwa przez
    rozwód, a zachowanie prawa współnajemcy zależy od tego czy małżonek bądź
    były małżonek pozostaje w lokalu, czy też opuścił lokal z własnej woli
    na stałe i stan ten jest trwały "

    "Konieczną przesłanką trwania wspólności prawa najmu jest okoliczność
    wspólnego zamieszkania małżonków. Inaczej - jak w odniesieniu do zasad
    rządzących wspólnością ustawową - data powstania stosunku najmu nie
    odgrywa roli (por. uchwałę Sądu Najwyższego z dnia 19 lutego 1976 r. III
    CZP 96/75 OSNCP 1976/7-8 poz. 161, aprobowaną w doktrynie). Skoro zatem
    rozstrzygającą przesłankę dla wywołania skutków z art. 7 ustawy o najmie
    lokali mieszkalnych jest wspólne zamieszkanie małżonków w lokalu, do
    którego służy im wspólnie z mocy tego przepisu tytuł prawny, to
    następstwem definitywnego opuszczenia mieszkania przez jednego z nich
    jest utrata przymiotu współnajemcy. Istnieją podstawy do przyjęcia, że
    małżonek, który definitywnie opuścił lokal, wypowiedział najem per facta
    concludentia."

    Sens miej więcej jest ten sam.

    >> Jeżeli się okaże, a najprawdopodobniej tak, że pomimo tego że moja
    >> siostra nie mieszka w tym mieszkaniu oraz została wymeldowana w roku
    >> 1984, będę musiał wynegocjować od niej podpisanie odstąpienie od umowy
    >> najmu, tak abym to tylko ja stał się jedynym głównym najemcą i mógł
    >> sfinalizować jego wykupienie.
    >
    > Uwaga, głośno myślę ;)
    > (z wnioskiem o krytykę jeśli gdzieś jest dziura).
    > Wypada się zgodzić z tezą, że najem nie wygasa tylko z okazji nie
    > wykorzystywania. Znaczy najemca ma pełne prawo nająć co mu się tam
    > żywnie podoba niejako "na zapas" i nie wykorzystywać.
    > Umowa trwa i już. A dopóki płaci, druga strona się nie awanturuje.
    > Nawet jeśli istnieją jakieś ograniczenia dla "komunalnych", to
    > implikują co najwyżej prawo do wypowiedzenia tej umowy.
    > Dobrze gadam?
    > To teraz raz jeszcze.
    >
    > DOPÓKI PŁACI.
    >
    > Po polsku - zakładając, że siostra wnosi roszczenia z tytułu umowy,
    > zakładając że JEST stroną umowy najmu, to oznacza ni mniej ni więcej
    > (na mój gust) że skoro ona "egzekwuje" prawa z tej umowy (na wyżej
    > wspomnianej zasadzie "najmu na zapas"), to powinna opłacić czynsz
    > w wysokości proporcjonalnej do jej "udziału".
    > Tu uwaga - czynsz. Bo opłaty eksploatacyjne liczone "od użycia"
    > lub "od osoby zamieszkującej" to IMO (w tym kontekście) zupełnie
    > inna sprawa, która jej nie dotyczy.
    > Ale opłaty, które musiałaby ponosić jakby "trzymała" najęte
    > mieszkanie mimo że w nim nie mieszkała, już tak jak czynsz.
    > Znaczy (IMVHO) - powinna płacić swój udział.
    > Oczywiście może go obniżyć (skoro z Tobą mieszkała Twoja
    > rodzina, a wg KC za czynsz odpowiadają osoby współzamieszkujące,
    > teza żeby liczyć per "osoby mające tytuł prawny" wydaje się
    > być uzasadniona).
    > Ale nadal parę złotych co miesiąc się nazbiera ;)
    >
    > No to pytanie do grupowiczów: coś przeoczyłem?
    > Jeśli nie, to pytanie drugie - jaki mamy w tym przypadku termin
    > przedawnienia? Trzeba posumować (z odsetkami) ile to czynszu
    > wisi współnajemcy :|
    >
    >
    >> Czy dobrze rozumuje, że skoro jest ona obok mnie głównym najemcą
    >> (prawo scedowane po rodzicach), przed moją żoną i dziećmi, to
    >> teoretycznie może również ubiegać się o wykup?
    >
    > Zdaje się, że zasady wykupu ustala rada gminy, a nie ustawa.
    > Czyli ni mniej ni więcej i trzeba znaleźć, czy prawo wykupu przysługuje:
    > - najemcom
    > - mieszkańcom
    > - jeszcze inaczej
    >
    > Ty musisz znaleźć, w uchwale obowiązującej w Twojej gminie.
    >
    >> Problem polega na tym, iż jak znam charakter mojej siostry, może mi
    >> robić jakieś "schody". Głównie chodzi o pieniądze (jak to w życiu) Co
    >> jeśli mnie zaszantażuje, że podpisze ale pod warunkiem jak ją "spłacę"
    >> etc.
    >
    > Mi j.w. wychodzi, że to ona powinna "spłacić" swój udział w najmie :D
    >
    >> Ma swoje własne mieszkanie
    >
    > I tu mnie intryguje, jakim prawem jest najemcą mieszkania komunalnego.
    >
    >> Kontaktowałem się z radcą prawnym
    >
    > Czyim radcą prawnym?

    Moim radcą prawnym. Chciałem zaczerpnąć opinii fachowca, później
    opublikowałem ten post.


    >> w tej sprawie i według niego, fakt iż
    >> jestem najemcą który "czynnie" zamieszkuje w tym lokalu daje mnie to
    >> pewną
    >> przewagę w kwestii wykupu. Innymi słowy czy fakt, że posiadam podpisaną
    >> z MZBMem umowę najmu lokalu z roku 1995, a mojej siostra dysponuje
    >> jedynie
    >> decyzją z roku 1979 o przydzieleniu lokalu (na tyle na ile wiem nie ma
    >> piśmiennej umowy najmu
    >
    > A tu to nie mam pojęcia.
    > Rozgrzebywanie "przeszłego" prawa mieszkaniowego nigdy mi do szczęscia
    > potrzebne nie było (nie jestem prawnikiem, zwykły członek "małej
    > wspólnoty") i trzeba by znaleźć wprost akt prawny, albo kogoś kto wie
    > w którym akcie prawnym będzie regulacja co się z takimi przypadkami
    > działo.
    > Bo może być tak, że np. brak "konwersji" umowy w określonym czasie
    > skutkował wygaśnięciem decyzji o przydziale. Ta wersja by Cię urządzała,
    > ale wcale nie wiadomo czy tak było.
    >
    >> Co mówi kodeks cywilny w tej sprawie?
    >
    > Nie ma tak dobrze.
    > KC składa się ledwie z tysiąca i kilkudziesięciu artykułów, nie obejmuje
    > całego prawa cywilnego.
    > W szczególności najem mieszkalny regulowany jest oddzielną ustawą,
    > a tylko sprawy w niej nie ujęte podlegają pod zasady ogólne z KC.
    > Podstawowy problem leży w tym, że opisane zdarzenia regulowane były
    > przepisami które dziś już nie obowiązują.
    > O ile *względnia* łatwo ustalić jak prawo wygląda dziś, to znaleźć
    > czy przykładowe wygaśnięcie miało miejsce jest już istotnie trudniej.
    > Trudno nawet o wersje elektroniczne przepisów (chyba, że w komercyjnym
    > oprogramowaniu).
    > Ale jak znajdziesz kogoś, kto wyłożył kilka kafli za program
    > z bazą danych PRLowskich dokumentów, do tego powiązanych relacjami,
    > to raczej za darmo Cię nie obsłuży :]
    >
    > ALE...
    > Na mój gust, jakby decyzja o kwaterunku nie wygasała automatycznie
    > z mocy prawa wraz z podpisaniem nowej umowy najmu, to oznaczałoby
    > gruby błąd urzędu - bo przecież masz "samodzielną" umowę, prawda?
    > Stąd nasunął mi się wniosek, że coś takiego mogło mieć miejsce.

    Tak, umowę najmu zawartą w roku 1995, na podstawie decyzji z 1979r o
    przydziale mieszkania.

    Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że już wcześniej, kilka lat
    temu, starałem się o wykupienia mieszkania. Wszelkie sprawy formalne
    były dopięte na ostatni guzik. Fazę oszacowania wartości mieszkania
    miałem już za sobą, wystarczyło wpłacić pieniądze. Niestety nagle
    okazało się, że środki te musiałem spożytkować na co inne. Do wykupu nie
    doszło. Miało to miejsce zaledwie kilka lat temu i wtedy nie było
    problemu z ustalaniem prawa tytułu do lokalu. Czy oni mają tam, aż taki
    bałagan?

    >
    > Dopiero na drugi rzut trzymałbym wersję o niezapłaconym czynszu ;)
    >
    > pzdr, Gotfryd

    Dziękuję
    Pzdrw



  • 4. Data: 2012-11-02 03:03:11
    Temat: Re: prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego
    Od: p47 <k...@w...pl>


    Zapominasz o zasadniczym celu ćwiczenia! - jest nim wykup mieszkania a
    nie ustalenie gł. lokatora czy tez okreslenie roli siostry!!
    Czy nie byłoby zatem najprościej po prostu złożyć wniosek o wykup
    mieszkania, stwierdzając to, co napisałeś (tj. ze jestes gł. lokatorem i
    mieszkasz tu z rodziną od 30 lat, płacisz czynsz itp) jako załącznik
    podając aktualnie obowiązująca umowę najmu (tę na 4 osoby)i czekać na wynik?
    Skoro właściciel mieszkania (miasto) wystawił umowę na 4 osoby to albo
    zapomniał o siostrze, albo w jego interpretacji te umowy na których
    siostra figuruje są już nieważne. Po co zatem samemu budzić u niego
    wątpliwości?
    Jeśli jednak właściciel nie będzie chciał ci sprzedać mieszkania to i
    tak będzie musiał podać uzasadnienie decyzji i wówczas będziesz znać
    jego stanowisko które będziesz zapewne starać się obalić.
    Ale obracać się wtedy będziesz w sferze konkretow )prawnych) a nie domysłów.



  • 5. Data: 2012-11-02 03:26:28
    Temat: Re: prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego
    Od: p47 <k...@w...pl>

    W dniu 2012-11-02 03:03, p47 pisze:
    >
    > Zapominasz o zasadniczym celu ćwiczenia! - jest nim wykup mieszkania a
    > nie ustalenie gł. lokatora czy tez okreslenie roli siostry!!
    > Czy nie byłoby zatem najprościej po prostu złożyć wniosek o wykup
    > mieszkania, stwierdzając to, co napisałeś (tj. ze jestes gł. lokatorem i
    > mieszkasz tu z rodziną od 30 lat, płacisz czynsz itp) jako załącznik
    > podając aktualnie obowiązująca umowę najmu (tę na 4 osoby)i czekać na
    > wynik?
    > Skoro właściciel mieszkania (miasto) wystawił umowę na 4 osoby to albo
    > zapomniał o siostrze, albo w jego interpretacji te umowy na których
    > siostra figuruje są już nieważne. Po co zatem samemu budzić u niego
    > wątpliwości?
    > Jeśli jednak właściciel nie będzie chciał ci sprzedać mieszkania to i
    > tak będzie musiał podać uzasadnienie decyzji i wówczas będziesz znać
    > jego stanowisko które będziesz zapewne starać się obalić.
    > Ale obracać się wtedy będziesz w sferze konkretow )prawnych) a nie
    > domysłów.
    >
    >

    Jeśli jednak nie uda ci się w ten sposób siostry "wykolegować" i
    właściciel uzna, ze siostra wciąż ma prawa do lokalu to zawsze, w
    ostatecznym rachunku możesz skłonić ją , aby solidarnie i wraz z tobą
    wystąpiła o wykup mieszkania a potem ją spłacić, tj.
    przekazać kwotę równą połowie rynkowej wartości mieszkania minus połowa
    kwoty wykupu minus to, co już siostra (ewentualnie) od rodziców dostała
    na swoje mieszkanie (przy założeniu, ze dziedziczycie po rodzicach
    ustawowo).
    Takie rozwiązanie zgodne jest z moim poczuciem sprawiedliwości no bo
    niby dlaczego tylko ty masz po rodzicach dziedziczyć mieszkanie z prawem
    wykupu?
    ;-)


  • 6. Data: 2012-11-02 08:51:36
    Temat: Re: prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego
    Od: valdoozz <v...@o...pl>

    W dniu 2012-11-02 03:26, p47 pisze:
    > W dniu 2012-11-02 03:03, p47 pisze:
    >>
    >> Zapominasz o zasadniczym celu ćwiczenia! - jest nim wykup mieszkania a
    >> nie ustalenie gł. lokatora czy tez okreslenie roli siostry!!
    >> Czy nie byłoby zatem najprościej po prostu złożyć wniosek o wykup
    >> mieszkania, stwierdzając to, co napisałeś (tj. ze jestes gł. lokatorem i
    >> mieszkasz tu z rodziną od 30 lat, płacisz czynsz itp) jako załącznik
    >> podając aktualnie obowiązująca umowę najmu (tę na 4 osoby)i czekać na
    >> wynik?
    >> Skoro właściciel mieszkania (miasto) wystawił umowę na 4 osoby to albo
    >> zapomniał o siostrze, albo w jego interpretacji te umowy na których
    >> siostra figuruje są już nieważne. Po co zatem samemu budzić u niego
    >> wątpliwości?
    >> Jeśli jednak właściciel nie będzie chciał ci sprzedać mieszkania to i
    >> tak będzie musiał podać uzasadnienie decyzji i wówczas będziesz znać
    >> jego stanowisko które będziesz zapewne starać się obalić.
    >> Ale obracać się wtedy będziesz w sferze konkretow )prawnych) a nie
    >> domysłów.
    >>
    >>
    >
    > Jeśli jednak nie uda ci się w ten sposób siostry "wykolegować" i
    > właściciel uzna, ze siostra wciąż ma prawa do lokalu to zawsze, w
    > ostatecznym rachunku możesz skłonić ją , aby solidarnie i wraz z tobą
    > wystąpiła o wykup mieszkania a potem ją spłacić, tj.
    > przekazać kwotę równą połowie rynkowej wartości mieszkania minus połowa
    > kwoty wykupu minus to, co już siostra (ewentualnie) od rodziców dostała
    > na swoje mieszkanie (przy założeniu, ze dziedziczycie po rodzicach
    > ustawowo).
    > Takie rozwiązanie zgodne jest z moim poczuciem sprawiedliwości no bo
    > niby dlaczego tylko ty masz po rodzicach dziedziczyć mieszkanie z prawem
    > wykupu?
    > ;-)

    Masz całkowitą rację, być może wynika to z mojego charakteru - martwię
    się na wyrost.

    Abstrahując od tego, że siostra będzie robić problemy, irytuje mnie ten
    cały bałagan. Ta umowa najmu która zawarłem w 1995r. niby jest na 4
    osoby, tj. czynsz i wszystkie inne opłaty są rozpisane na 4 osoby, a w
    rubryce pod nazwiskiem głównego, gdzie należało by wylistować lokatorów
    z prawem do tytułu, nie widnieją żadne nazwiska, ani mojej siostry, ani
    żony i dzieci.

    Jak odczytuje to tak jakby moje dzieci, choć mieszkają i zameldowane są
    tam od narodzin, nie miały prawa tytułu do lokalu a moja siostra, która
    nie mieszka ze mną go ma. A w/g mnie prawo tytułu z racji pozostawania
    we wspólnym gospodarstwie, mojej rodzinie należy się jak "psu micha" !
    (co zauważyłeś nie zostało jeszcze zweryfikowane)

    No ale Polska jest krajem specyficznym

    Procedura wygląda następująco :
    Składasz wniosek w Wydziale Gospodarowania Mieniem, dalej wędruje on do
    MZBMu, aby po weryfikacji wróciła z powrotem do WGM, a ci jeszcze w
    międzyczasie ustalają tytuł prawny do lokalu w Wydziale Spraw
    Społecznych i Mieszkaniowych ...

    Kiedy udałem się do BOI w MZBMie, usłyszałem że koniecznie muszę złożyć
    wniosek o ustalenie wszystkich osób posiadających prawo tytułu do
    lokalu, gdyż ta decyzja z roku 1979 wskazuje na to że siostra prawa tego
    nie straciła, gdyż już były takie przypadki wcześniej i będzie musiała
    na piśmie odstąpić od umowy najmu. Wtedy dostanę aneks do umowy z 1995r.
    na którym będę figurował jako główny najemca wraz z członkami mojej
    rodziny! Pytam - dlaczego podczas zawierania umowy w 1995r. już wtedy
    jasno i klarownie nie określono najemców z prawem tytułu? Słyszę - A no
    bo wtedy te urzędy tak pracowały ... Śmiechu warte!

    Tu nikt nie chce nikogo jak to nazwałeś "wykolegować". Jako pierwszy z
    rodzeństwa założyłem rodzinę. Jak jeszcze żyli rodzice, wspólnie
    ustaliliśmy, że ja zostanę z rodziną w tym mieszkaniu. Siostry też na to
    przystały i wyprowadziły się do swoich mieszkań. Pewnie, że mnie niejako
    "trafiło się" to mieszkanie za free.

    Tak jak pisałem siostra o której mowa, najęła inne mieszkanie
    spółdzielcze a później je wykupiła.

    Gdyby trzymać się przepisów, nawet nie mogłaby w tej chwili wykupić
    mojego gdyż już posiada tytuł własności do innego lokalu. Nie wiem
    również czy najmując mieszkanie od spółdzielni, w świetle obowiązujących
    wówczas przepisów mogłaby mieć prawo tytułu do innego mieszkania
    komunalnego.

    Skoro poruszyłeś kwestię poczucia niesprawiedliwości, to powiem, że po
    śmierci naszych rodziców odziedziczyła mieszkanie po rodzicach oraz
    działkę rekreacyjną.

    Czy według Ciebie sprawiedliwości stanie się zadość jak wykupię
    mieszkanie i spłacę jej połowę wartości mieszkania?


  • 7. Data: 2012-11-02 12:57:31
    Temat: Re: prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Fri, 2 Nov 2012, valdoozz wrote:

    > W dniu 2012-11-02 03:26, p47 pisze:
    >>
    >> Jeśli jednak nie uda ci się w ten sposób siostry "wykolegować"
    >> i właściciel uzna, ze siostra wciąż ma prawa do lokalu to zawsze,
    >> w ostatecznym rachunku możesz skłonić ją , aby solidarnie i wraz z tobą
    >> wystąpiła o wykup mieszkania a potem ją spłacić, tj.
    >> przekazać kwotę równą połowie rynkowej wartości mieszkania minus połowa
    >> kwoty wykupu minus to, co już siostra (ewentualnie) od rodziców dostała
    >> na swoje mieszkanie (przy założeniu, ze dziedziczycie po rodzicach
    >> ustawowo).
    >> Takie rozwiązanie zgodne jest z moim poczuciem sprawiedliwości no bo
    >> niby dlaczego tylko ty masz po rodzicach dziedziczyć mieszkanie z prawem
    >> wykupu?
    >> ;-)

    A gdzie zniknąłeś część przypadającą na przeszłe opłaty czynszowe,
    związane z prawami wynikłymi z najmu? ;)
    Proste - jeśli siostra chce wywieść korzyści z uprawnienia, to dlaczego
    nie ma zapłacić "swojej części" tego uprawnienia, które (zakładając
    iż ma to miejsce) utrzymywała, mimo iż niewykorzystywała *bieżąco*?
    Opłaty za (własną) wodę, śmieci itede, to co innego niż czynsz i fundusz
    remontowy tudzież wodę na mycie klatki schodowej, które właśnie są związane
    z żądaniem "trzymajcie to mieszkanie dla mnie".

    > bałagan. Ta umowa najmu która zawarłem w 1995r. niby jest na 4 osoby, tj.
    > czynsz i wszystkie inne opłaty są rozpisane na 4 osoby, a w rubryce pod
    > nazwiskiem głównego, gdzie należało by wylistować lokatorów z prawem do
    > tytułu, nie widnieją żadne nazwiska, ani mojej siostry, ani żony i dzieci.
    >
    > Jak odczytuje to tak jakby moje dzieci, choć mieszkają i zameldowane są tam
    > od narodzin, nie miały prawa tytułu do lokalu

    A ta teza skąd?
    "Tytuł prawny" przecież może mieć źródło poza umową.
    Może na przykład wynikać z przepisów, tak cywilnoprawnych jak
    i administracyjnych.
    Przeczytaj np. art.680[1] KC oraz 688[2]:
    http://www.przepisy.gofin.pl/przepisy,4,9,9,204,,,us
    tawa-z-dnia-23041964-r-kodeks-cywilny1.html

    > a moja siostra, która nie mieszka ze mną go ma.

    Czego do końca nie wiemy, a wychodzi że urzędnicy też nie wiedzą.

    > A w/g mnie prawo tytułu z racji pozostawania we
    > wspólnym gospodarstwie, mojej rodzinie należy się jak "psu micha" ! (co
    > zauważyłeś nie zostało jeszcze zweryfikowane)

    Co nie zostało zweryfikowane, nie czytałeś KC? ;)

    > No ale Polska jest krajem specyficznym

    Nie aż tak :D

    > Kiedy udałem się do BOI w MZBMie, usłyszałem że koniecznie muszę złożyć
    > wniosek o ustalenie wszystkich osób posiadających prawo tytułu do lokalu,
    > gdyż ta decyzja z roku 1979 wskazuje na to że siostra prawa tego nie
    > straciła, gdyż już były takie przypadki wcześniej i będzie musiała na piśmie
    > odstąpić od umowy najmu.

    Dla jasności, czy był przepis który automatycznie konwertował
    wszystkie przydziały na umowy najmu (a nie przepis, który dawał
    PRAWO do żądania konwersji przydziału na umowę najmu, bo to
    jednak co innego choćby ze względu na przedawnienie), tego
    też nie wiem, więc nie pomogę :(

    > Wtedy dostanę aneks do umowy z 1995r. na którym będę figurował
    > jako główny najemca wraz z członkami mojej rodziny!

    To drugie nie jest konieczne.
    Patrz wyżej - prawa Twojej rodziny wynikają wprost z KC.
    Oczywiście, zakazu przepisania nawet całych 1087 arykułów do KC nie
    ma, a przepisanie konkretnych regulacji lub konkretnego stanu prawnego
    (kto imiennie w danej chwili się kwalifikuje) ma pewien sens,
    ale *na dziś* IMO znaczenia prawnego nie zmieni (ani wpisanie ani
    niewpisanie Twojej rodziny do umowy najmu).

    > Pytam - dlaczego podczas zawierania umowy w 1995r. już wtedy jasno i klarownie nie
    > określono najemców z prawem tytułu?

    Bo doskonale wiedzieli, że nie ma takiej potrzeby.

    Zauważ - jeśli czegoś brakuje, to wcale nie "najmu na Twoją rodzinę".
    Brakuje wypowiedzenia prawa do ustalenia stosunku najmu na Twoją siostrę!

    > Słyszę - A no bo wtedy te urzędy tak pracowały ... Śmiechu warte!

    Tu nie masz racji.

    > Tu nikt nie chce nikogo jak to nazwałeś "wykolegować".

    p47 pisze Ci w tym duchu: w PRL w praktyce "prawo do najmu" miało
    wartość mieszkania. Biorąc pod uwagę, że w formie "prawa do wykupu"
    przeniosło się na dzisiejsze czasy jako dająca się zmaterializować
    wartość, jest w tym taka logika, nawet jeśli formalnie tak to nie
    wygląda.

    > Jako pierwszy z rodzeństwa założyłem rodzinę.

    To bez znaczenia :)

    > Jak jeszcze żyli rodzice, wspólnie ustaliliśmy,
    > że ja zostanę z rodziną w tym mieszkaniu. Siostry też na to przystały

    "pokaż papier" :]
    JEŚLIBY "prawo do wykupu z tytułu najmu" traktować tak jak to opisał p47,
    musiałbyś mieć "papier" i to notarialny.
    Oczywiscie tak nie jest (a to prawo nie jest zbywalne, jest... dziwne),
    niemniej w sprawie ustaleń ustnych pozostajesz na łasce i niełasce
    siostry.

    Żeby nie było - raz jeszcze.
    Moim zdaniem, JEŚLI siostra postanowi się "postawić" i domagać się prawa
    które wywiedzie z automatycznego przekształcenia przydziału w najem,
    to jak najbardziej będzie oznaczało, ze powinna zapłacić "swoją część"
    opłat czynszowych za przeszłe lata.
    Uzasadnienie podałem.

    > Gdyby trzymać się przepisów, nawet nie mogłaby w tej chwili wykupić mojego
    > gdyż już posiada tytuł własności do innego lokalu. Nie wiem również czy
    > najmując mieszkanie od spółdzielni, w świetle obowiązujących wówczas
    > przepisów mogłaby mieć prawo tytułu do innego mieszkania komunalnego.

    To jest tak, jak z przekraczaniem prędkości :]
    Nie mogłaby, ale przypadki kiedy rodziny np. prezydentów miast miały
    mieszkanie włansościowe i dostawały najem mieszkania komunalnego
    ("bo delako mieszka a tu pracuje") były AFAIR opisywane w prasie,
    i wynikało z tego, że przepis nie implikuje automatycznego rozwiązania
    najmu (skądinąd rozsądnie - ktoś mógłby tak pomieszkać i niepłacić
    za czynsz, a potem powiedzieć ze przecieć najmu nie było :P)
    Implikuje najwyżej prawo do natychmiastowego wypowiedzenia najmu.

    A tego najwyraźniej brakuje.
    I to teraz pytanie - czy nie jest tak, że po prostu Ty nie masz
    stosownego "papieru", mimo że mógł być wydany!
    (urząd mógł kiedyś stosunek najmu siostry wygasić, ale ani urząd
    ani ona mogą zarowno nie pamiętać jak i nie mieć już tego
    papierka).

    > Skoro poruszyłeś kwestię poczucia niesprawiedliwości, to powiem, że po
    > śmierci naszych rodziców odziedziczyła mieszkanie po rodzicach oraz działkę
    > rekreacyjną.
    >
    > Czy według Ciebie sprawiedliwości stanie się zadość jak wykupię mieszkanie
    > i spłacę jej połowę wartości mieszkania?

    To nie do mnie, ale IMO nie.
    Z kilku przyczyn :)

    pzdr, Gotfryd


  • 8. Data: 2012-11-02 17:54:31
    Temat: Re: prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego
    Od: valdoozz <v...@o...pl>

    W dniu 2012-11-02 12:57, Gotfryd Smolik news pisze:
    >
    > A gdzie zniknąłeś część przypadającą na przeszłe opłaty czynszowe,
    > związane z prawami wynikłymi z najmu? ;)
    > Proste - jeśli siostra chce wywieść korzyści z uprawnienia, to dlaczego
    > nie ma zapłacić "swojej części" tego uprawnienia, które (zakładając
    > iż ma to miejsce) utrzymywała, mimo iż niewykorzystywała *bieżąco*?
    > Opłaty za (własną) wodę, śmieci itede, to co innego niż czynsz i fundusz
    > remontowy tudzież wodę na mycie klatki schodowej, które właśnie są związane
    > z żądaniem "trzymajcie to mieszkanie dla mnie".
    >
    >> bałagan. Ta umowa najmu która zawarłem w 1995r. niby jest na 4 osoby, tj.
    >> czynsz i wszystkie inne opłaty są rozpisane na 4 osoby, a w rubryce pod
    >> nazwiskiem głównego, gdzie należało by wylistować lokatorów z prawem do
    >> tytułu, nie widnieją żadne nazwiska, ani mojej siostry, ani żony i
    >> dzieci.
    >>
    >> Jak odczytuje to tak jakby moje dzieci, choć mieszkają i zameldowane
    >> są tam od narodzin, nie miały prawa tytułu do lokalu
    >
    > A ta teza skąd?
    > "Tytuł prawny" przecież może mieć źródło poza umową.
    > Może na przykład wynikać z przepisów, tak cywilnoprawnych jak
    > i administracyjnych.
    > Przeczytaj np. art.680[1] KC oraz 688[2]:
    > http://www.przepisy.gofin.pl/przepisy,4,9,9,204,,,us
    tawa-z-dnia-23041964-r-kodeks-cywilny1.html
    >

    No ok, teraz zrobiło się to za Twoją sprawą bardziej czytelne. Gdyby ta
    moja umowa najmu była co najmniej skonstruowana tak jak wzór który
    znalazłem w necie ->
    http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=umowa-najmu-lo
    kalu-mieszkalnego-przez-kilku-najemcow.doc&source=we
    b&cd=1&cad=rja&ved=0CB8QFjAA&url=http%3A%2F%2Fdokume
    nty.otodom.pl%2Fwzory-umow%2Fumowa-najmu-lokalu-mies
    zkalnego-przez-kilku-najemcow.doc&ei=A-STUMy5JsrLtAb
    JtIDoAw&usg=AFQjCNEPBDkw_lO9V4UC-gLHwsMaPJeKJg

    Ta akurat dotyczy kilku najemców ale chodzi mi o to, że w ptk. 2 jest
    czarno na białym :

    2. Wynajmujący oświadcza, że Przedmiot Umowy nie jest obciążony prawami
    osób trzecich.

    a dalej odnośnik do podstawy prawnej (zmieściłeś się w zakresie ze
    swoimi przepisami - art.680[1] KC oraz 688[2] )

    2. W sprawach nieuregulowanych w Umowie zastosowanie znajdą przepisy
    ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o
    zmianie Kodeksu cywilnego (Dz. U. 2001, Nr 71, poz. 733) oraz Kodeksu
    cywilnego (Dz. U. 1964, Nr 16, poz. 93), zwłaszcza przepisy dotyczące
    najmu i najmu lokali (art. 659 - 692).

    Moim zdaniem z treści profesjonalnie sporządzonej umowy, jasno i
    przejrzyście powinno wynikać kto i na jakich zasadach posiada prawo
    tytułu do lokalu.

    Można? Pewnie. Co miasto, czy gmina to obyczaj.

    >
    >> a moja siostra, która nie mieszka ze mną go ma.
    >
    > Czego do końca nie wiemy, a wychodzi że urzędnicy też nie wiedzą.

    A powinni.

    >
    >> A w/g mnie prawo tytułu z racji pozostawania we wspólnym
    >> gospodarstwie, mojej rodzinie należy się jak "psu micha" ! (co
    >> zauważyłeś nie zostało jeszcze zweryfikowane)
    >
    > Co nie zostało zweryfikowane, nie czytałeś KC? ;)
    >
    >> No ale Polska jest krajem specyficznym
    >
    > Nie aż tak :D
    >
    >> Kiedy udałem się do BOI w MZBMie, usłyszałem że koniecznie muszę
    >> złożyć wniosek o ustalenie wszystkich osób posiadających prawo tytułu
    >> do lokalu, gdyż ta decyzja z roku 1979 wskazuje na to że siostra prawa
    >> tego nie straciła, gdyż już były takie przypadki wcześniej i będzie
    >> musiała na piśmie odstąpić od umowy najmu.
    >
    > Dla jasności, czy był przepis który automatycznie konwertował
    > wszystkie przydziały na umowy najmu (a nie przepis, który dawał
    > PRAWO do żądania konwersji przydziału na umowę najmu, bo to
    > jednak co innego choćby ze względu na przedawnienie), tego
    > też nie wiem, więc nie pomogę :(

    >
    >> Wtedy dostanę aneks do umowy z 1995r. na którym będę figurował
    >> jako główny najemca wraz z członkami mojej rodziny!
    >
    > To drugie nie jest konieczne.
    > Patrz wyżej - prawa Twojej rodziny wynikają wprost z KC.
    > Oczywiście, zakazu przepisania nawet całych 1087 arykułów do KC nie
    > ma, a przepisanie konkretnych regulacji lub konkretnego stanu prawnego
    > (kto imiennie w danej chwili się kwalifikuje) ma pewien sens,
    > ale *na dziś* IMO znaczenia prawnego nie zmieni (ani wpisanie ani
    > niewpisanie Twojej rodziny do umowy najmu).

    Jest to prawdą to co piszesz ale pomijając treść, czy nie przyjemniej by
    było dla samej formy sporządzenia umowy aby nazwiska współnajemców
    widniały na umowie. (nawet w przypadku wielodzietnej rodziny nie
    stanowiłoby to chyba problemu poświęcić połowę strony A4) Nie wymyśliłem
    sobie togo. Dla przykładu na decyzji o przydziale mieszkania mojemu ojcu
    z 1963, jesteśmy wymienieni wszyscy tj. moja matka jako żona gł. najemcy
    oraz trójka dzieci w kolejności.

    1. Iksowska - córka
    2. Igrekowski - syn
    3. Zetowska - córka

    Również w decyzji z roku 1979, są wymienione Imiona i Nazwiska, moje i
    mojego rodzeństwa. Czarno na białym, komu się przydziela mieszkanie.

    Nie zrozum mnie źle, ja zdaje sobie sprawę że to być może czepiam się
    szczegółów ale poruszyłeś ten temat więc podaje mój punkt widzenia.

    I co niektórym czasu by zaoszczędziło. Widzę, że Ty doskonale
    orientujesz się w przepisach KC ale przecież nie każdy musi. Choćby w
    naszym przypadku, już byśmy nie poruszali tego wątku bo z umowy
    wynikałoby kto jest najemcą, kto współnajemcą oraz kto posiada tytuł
    prawny do lokalu. Czyli byłyby to wymienione w umowie osoby i podpunkt
    jak we wzorze umowy o której pisałem u góry. "Wynajmujący oświadcza, że
    Przedmiot Umowy nie jest obciążony prawami osób trzecich."

    Krótko i treściwie, a przepisy KC nie sobie będą, przecież nie muszę ich
    znać na pamięć.

    Wiem, że nie można kraść ale szczerze powiem, że nie wiem jaki artykuł
    KK tego zabrania :-)

    >
    >> Pytam - dlaczego podczas zawierania umowy w 1995r. już wtedy jasno i
    >> klarownie nie
    >> określono najemców z prawem tytułu?
    >
    > Bo doskonale wiedzieli, że nie ma takiej potrzeby.
    >
    > Zauważ - jeśli czegoś brakuje, to wcale nie "najmu na Twoją rodzinę".
    > Brakuje wypowiedzenia prawa do ustalenia stosunku najmu na Twoją siostrę!

    To fakt !

    >
    >> Słyszę - A no bo wtedy te urzędy tak pracowały ... Śmiechu warte!
    >
    > Tu nie masz racji.

    Czyli Twoim zdaniem, fakt że na dzień dzisiejszy sprawa prawa do tytułu
    nie jest uregulowana ma mnie nie bulwersować?
    Nawet pozostawiając tę kwestię, dlaczego kilka lat temu (chyba 1994r.)
    gdybym miał środki na wykupienie doszłoby do sfinalizowania kupna.
    Dzisiaj nie pisałbym tego postu. Czy w 1994r. siostra chwilowo została
    pozbawiona prawa tytułu? To świadczy o jednym wielkim bałaganie!

    >
    >> Tu nikt nie chce nikogo jak to nazwałeś "wykolegować".
    >
    > p47 pisze Ci w tym duchu: w PRL w praktyce "prawo do najmu" miało
    > wartość mieszkania. Biorąc pod uwagę, że w formie "prawa do wykupu"
    > przeniosło się na dzisiejsze czasy jako dająca się zmaterializować
    > wartość, jest w tym taka logika, nawet jeśli formalnie tak to nie
    > wygląda.
    >
    >> Jako pierwszy z rodzeństwa założyłem rodzinę.
    >
    > To bez znaczenia :)
    >
    >> Jak jeszcze żyli rodzice, wspólnie ustaliliśmy,
    >> że ja zostanę z rodziną w tym mieszkaniu. Siostry też na to przystały
    >
    > "pokaż papier" :]

    Formalnie masz rację bez znaczenia. Chodzi mi natomiast o umowę ustną, w
    końcu byliśmy rodziną. Chciałem aby moje potrzeby mieszkaniowe zostały
    zaspokojone. Więc dogadaliśmy się. Siostry poszły na swoje a ja
    pozostałem w przydzielonym mieszkaniu.

    Pzdrw


  • 9. Data: 2012-11-02 23:31:14
    Temat: Re: prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego
    Od: p47 <k...@w...pl>

    W dniu 2012-11-02 12:57, Gotfryd Smolik news pisze:
    > On Fri, 2 Nov 2012, valdoozz wrote:
    >
    >> W dniu 2012-11-02 03:26, p47 pisze:
    >>>
    >>> Jeśli jednak nie uda ci się w ten sposób siostry "wykolegować"
    >>> i właściciel uzna, ze siostra wciąż ma prawa do lokalu to zawsze,
    >>> w ostatecznym rachunku możesz skłonić ją , aby solidarnie i wraz z tobą
    >>> wystąpiła o wykup mieszkania a potem ją spłacić, tj.
    >>> przekazać kwotę równą połowie rynkowej wartości mieszkania minus połowa
    >>> kwoty wykupu minus to, co już siostra (ewentualnie) od rodziców dostała
    >>> na swoje mieszkanie (przy założeniu, ze dziedziczycie po rodzicach
    >>> ustawowo).
    >>> Takie rozwiązanie zgodne jest z moim poczuciem sprawiedliwości no bo
    >>> niby dlaczego tylko ty masz po rodzicach dziedziczyć mieszkanie z prawem
    >>> wykupu?
    >>> ;-)
    >
    > A gdzie zniknąłeś część przypadającą na przeszłe opłaty czynszowe,
    > związane z prawami wynikłymi z najmu? ;)
    > Proste - jeśli siostra chce wywieść korzyści z uprawnienia, to dlaczego
    > nie ma zapłacić "swojej części" tego uprawnienia, które (zakładając
    > iż ma to miejsce) utrzymywała, mimo iż niewykorzystywała *bieżąco*?
    > Opłaty za (własną) wodę, śmieci itede, to co innego niż czynsz i fundusz
    > remontowy tudzież wodę na mycie klatki schodowej, które właśnie są związane
    > z żądaniem "trzymajcie to mieszkanie dla mnie".

    Albo dziwnie żartujesz, albo niesłusznie miałem ciebie za człowieka
    rozsądnego;-)
    Przecież opłata czynszowa (a już na pewno opłaty za ZUŻYTĄ wodę,
    usuniecie WYTWORZONYCH śmieci itp) nie jest opłatą za możliwość
    uzyskania korzyści z wykupy, tylko ołatą za KORZYSTANIE, czyli po prostu
    za mieszkanie w lokalu.
    Niewątpliwie to autor postu BEZ siostry w tym lokalu mieszkał, wodę
    zużywał, śmieci produkował a więc słusznie też tylko on opłacał te
    wydatki, a także płacił za czynsz i fundusz remontowy bo to on swoim
    zamieszkaniem ZUŻYWAŁ substancję budynku.
    Aby dosadnie wykazać, jak mylny poglad zaprezentowałeś, to zważ, że
    gdyby przyjąć twój tok myślenia to wszyscy, którzy mieszkają w czyiś
    mieszkaniach w których NIE MA możliwości wykupy powinni być zwolnieni z
    opłacania czynszu i funduszu remontowego! ;-)))

    >
    >> bałagan. Ta umowa najmu która zawarłem w 1995r. niby jest na 4 osoby, tj.
    >> czynsz i wszystkie inne opłaty są rozpisane na 4 osoby, a w rubryce pod
    >> nazwiskiem głównego, gdzie należało by wylistować lokatorów z prawem do
    >> tytułu, nie widnieją żadne nazwiska, ani mojej siostry, ani żony i
    >> dzieci.
    >>
    >> Jak odczytuje to tak jakby moje dzieci, choć mieszkają i zameldowane
    >> są tam od narodzin, nie miały prawa tytułu do lokalu
    >
    > A ta teza skąd?
    > "Tytuł prawny" przecież może mieć źródło poza umową.
    > Może na przykład wynikać z przepisów, tak cywilnoprawnych jak
    > i administracyjnych.
    > Przeczytaj np. art.680[1] KC oraz 688[2]:
    > http://www.przepisy.gofin.pl/przepisy,4,9,9,204,,,us
    tawa-z-dnia-23041964-r-kodeks-cywilny1.html
    >


    Nie wiem, dlaczego namawiasz autora postu, aby sam komplikował sobie
    sytuację tj. zgadywał, co urząd mógł mieć na myśli i to swoje
    przypuszczenia jeszcze rozmaicie interpretował?
    Jest umowa najmy, w której stroną jest autor wątku jako jedyna
    wymieniona osoba. Na tej podstawie niechaj pisemnie ( a nie ustnie)
    zwróci się o sprzedaż (wykup) mieszkania, skoro najemca jest do tego
    upoważniony..

    (..)
    >
    >> Kiedy udałem się do BOI w MZBMie, usłyszałem że koniecznie muszę
    >> złożyć wniosek o ustalenie wszystkich osób posiadających prawo tytułu
    >> do lokalu, gdyż ta decyzja z roku 1979 wskazuje na to że siostra prawa
    >> tego nie straciła, gdyż już były takie przypadki wcześniej i będzie
    >> musiała na piśmie odstąpić od umowy najmu.
    >
    > Dla jasności, czy był przepis który automatycznie konwertował
    > wszystkie przydziały na umowy najmu (a nie przepis, który dawał
    > PRAWO do żądania konwersji przydziału na umowę najmu, bo to
    > jednak co innego choćby ze względu na przedawnienie), tego
    > też nie wiem, więc nie pomogę :(

    A po co składać taki wniosek i w ogóle z nimi o ICH formalnych
    problemach USTNIE dyskutować (a już szczególnie z panienką w BOI)? - Do
    autora wątku; -jak pisałem złóż PISEMNIE wniosek o wykup (podając fakt
    zamieszkiwania od 30 lat, umowy najmu itp) i wówczas oni mają obowiązek
    także pisemnie , w ciągu OIDP 30 dni zająć stanowisko także na piśmie.
    Mają wtedy 2 mozliwosci:
    1. zgodzić się z wnioskiem i mieszkanie sprzedać wnioskodawcy
    2. nie zgodzić się, ale wówczas będą musieli podać podstawę prawną
    odmowy i będziesz wiedział na czym stoisz, co tam wg nich brakuje i
    dlaczego doszli do takiego wniosku (będą musieli podać podstawę prawną
    takiej opinii) a wtedy możesz spierać się z nimi sądownie tj.możesz
    próbować wykazać, że ta odmowa jest bezprawna, albo tez zaspokoisz ich
    żadania (ale wiedzieć będziesz już konkretnie, czego tam brakuje, co im
    (czyli osobie merytorycznie sprawę rozpatrującej, a nie panience z BOI)
    potrzebne)
    Twoje (i już także Gotfrydowe) dywagacje to jest MZ niepotrzebna strata
    czasu na tym etapie, żeby tego nie nazwać "bicie piany".

    (..)

    > papierka).
    >
    >> Skoro poruszyłeś kwestię poczucia niesprawiedliwości, to powiem, że po
    >> śmierci naszych rodziców odziedziczyła mieszkanie po rodzicach oraz
    >> działkę rekreacyjną.
    >>
    >> Czy według Ciebie sprawiedliwości stanie się zadość jak wykupię
    >> mieszkanie
    >> i spłacę jej połowę wartości mieszkania?
    >
    > To nie do mnie, ale IMO nie.
    > Z kilku przyczyn :)
    >
    Ja też uważam, że nie i powtarzam moją wcześniej zapisana he,he
    sprawiedliwą formułkę (sprawiedliwą na tyle, na ile znamy sprawę) do
    przekazania siostrze:

    Połowa wartości mieszkania minus połowa kwoty wykupu minus połowa tego,
    co siostra od rodziców dostała plus połowa tego, co autor wątku od
    rodziców dostał
    ;-))


  • 10. Data: 2012-11-03 01:45:22
    Temat: Re: prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Fri, 2 Nov 2012, p47 wrote:

    > W dniu 2012-11-02 12:57, Gotfryd Smolik news pisze:
    >> A gdzie zniknąłeś część przypadającą na przeszłe opłaty czynszowe,
    >> związane z prawami wynikłymi z najmu? ;)
    >> Proste - jeśli siostra chce wywieść korzyści z uprawnienia, to dlaczego
    >> nie ma zapłacić "swojej części" tego uprawnienia, które (zakładając
    >> iż ma to miejsce) utrzymywała, mimo iż niewykorzystywała *bieżąco*?
    >> Opłaty za (własną) wodę, śmieci itede,
    >> to co innego niż czynsz
    ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
    |||||||||||||||||||||||
    >> i fundusz remontowy tudzież wodę na mycie klatki schodowej, które właśnie
    >> są związane z żądaniem "trzymajcie to mieszkanie dla mnie".
    >
    > Albo dziwnie żartujesz,

    Nie.

    > albo niesłusznie miałem ciebie za człowieka rozsądnego;-)

    Może też nie ;)

    > Przecież opłata czynszowa

    Nie.

    > (a już na pewno opłaty

    Zdecydowanie na pewno.
    Te dwa wydatki w omawianym kontekście leżą na tej samej prostej,
    tylko zwrot mają obrócony o 180 stopni.
    Jeden jest wprost związany z tworzeniem kosztu poprzez sam fakt
    zamieszkiwania, drugi wcale.
    Fakt, że dla tego drugiego istnieje odpowiedzialność solidarna
    wobec mieszkańców, nie działa w drugą stronę (poprzez fakt zapłacenia
    nie staną się najemcami, a tym samym nie mogą uzyskiwać żadnych
    uprawnień które wynikają z najmu, a nie z opłacania; to samo
    dotyczy faktu zamieszkiwania bądź niezamieszkiwania oraz
    praw z tym związanych, są z kolei odrębne od najmu).

    > za ZUŻYTĄ wodę, usuniecie WYTWORZONYCH śmieci itp)
    > nie jest opłatą za możliwość uzyskania korzyści

    OCZYWISĆIE.
    I dlatego je wyraźnie WYŁĄCZYŁEM - patrz podkreślenie wyżej.
    Widać czy nie widać?
    (a jeśli widać, to czemu wrzucasz je do jednego worka z czynszem?)

    Ale jeśli ktoś wywodzi jakieś prawa z tytułu "trwania najmu",
    to znaczy, że tym "trwaniem" był zainteresowany.

    Wyobraź sobie taką sytuację: jest mieszkanie, wynajęte.
    Ale najemca tam nie mieszka.
    Bo nie, mieszka sobie gdzie indziej.

    Co to zmienia w sprawie umowy najmu, a ściślej opłaty czynszowej?
    No i funduszu remontowego, który wcale nie jest zbierany na
    "zużycie mieszkania", lecz odtwarzanie elementów wspólnych budynku
    które z czasem sypią się same z siebie, bo remont dachu nie
    wykazuje związku z liczbą dzieci, przykładowo.

    > z wykupy, tylko ołatą za KORZYSTANIE, czyli po prostu za mieszkanie w lokalu.

    Tylko i wyłącznie te opłaty.

    > Niewątpliwie to autor postu BEZ siostry w tym lokalu mieszkał, wodę zużywał,
    > śmieci produkował a więc słusznie też tylko on opłacał te wydatki,

    TE WYDATKI, nie inaczej.
    A ile razy miałem podkreślić to co u góry?
    ;)
    Jasne, że wszelkie opłaty on miał płacić i już.
    Te związane z *jego* (i jego rodziny) użytkowaniem.
    100% opłat eksploatacyjnych rozliczanych per osoba.
    Ale już opłaty eksploatacyjne budynku (związane ze sprzątaniem
    klatki schodowej) - w żadnym razie.
    Jakby tam NIKT nie mieszkał, to Twoim zdaniem NIKT by nie płacił?
    Nie ma tak dobrze.

    > a także płacił za czynsz i fundusz remontowy

    I to jest zupełnie INNA sprawa.
    Inna dlatego, że *jeśli* wymieniona siostra ma jakieś prawo do
    mieszkania, to wynika ono wyłącznie z umowy najmu, o ile taka
    istnieje (na zasadzie konwersji przydziału na najem).
    Nie przysługuje jej żadne prawo z tytułu zamieszkiwania, prawda?

    > bo to on swoim zamieszkaniem ZUŻYWAŁ substancję budynku.
    > Aby dosadnie wykazać, jak mylny poglad zaprezentowałeś, to zważ, że gdyby
    > przyjąć twój tok myślenia to wszyscy, którzy mieszkają w czyiś mieszkaniach
    > w których NIE MA możliwości wykupy powinni być zwolnieni z opłacania czynszu
    > i funduszu remontowego! ;-)))

    Ależ nie.
    Jak ktoś wynajął mieszkanie z garażem, to ma prawo do garażu,
    z VATem zwolnionym :P, a jak wynajął mieszkanie bez garażu,
    to ma bez (i może sobie wynająć z VATem 23%, jak się da to
    nawet samym budynku).
    Jak więc ktoś "trafił" mieszkanie, które jest "z prawem do wykupu",
    no to tak ma ;), a "trafił" w takie bez, to ma bez.
    Czynsz nie jest "za prawo do wykupu", ale *również* nie jest "z tytułu
    zużywania"! (w odróżnieniu od opłat, które wyraźnie oddzielałem).
    Czynsz jest z tytułu istnienia najmu. Umowy. Tyle!
    Patrz wyżej - chcesz wywieść, ze najemca może powiedzieć "nie będę
    płacił bo nie używałem"?
    To, że z konkretnym lokalem jest związane prawo do wykupu to po
    prostu "bonus do najmu".
    I teraz albo ktoś uznaje, że jest objęty najmem i przy okazji na
    ten bonus się łapie, albo nie jest objęty.

    >>> Jak odczytuje to tak jakby moje dzieci, choć mieszkają i zameldowane
    >>> są tam od narodzin, nie miały prawa tytułu do lokalu
    >>
    >> A ta teza skąd?
    >> "Tytuł prawny" przecież może mieć źródło poza umową.
    >> Może na przykład wynikać z przepisów, tak cywilnoprawnych jak
    >> i administracyjnych.
    >> Przeczytaj np. art.680[1] KC oraz 688[2]:
    >> http://www.przepisy.gofin.pl/przepisy,4,9,9,204,,,us
    tawa-z-dnia-23041964-r-kodeks-cywilny1.html
    >
    >
    > Nie wiem, dlaczego namawiasz autora postu, aby sam komplikował sobie sytuację
    > tj. zgadywał, co urząd mógł mieć na myśli i to swoje przypuszczenia jeszcze
    > rozmaicie interpretował?

    Nijak nie "namawiam", gdzie to widzisz?
    Gaszę jego zapędy do krytyki urzędu.
    Popatrz na to tak: autor wątku się wkurza, że urząd jego rodzinę
    potraktował z buta.
    Idzie do urzędu i robi tam awanturę. Być może elegancko, na piśmie,
    w wersji "pod krawatem".
    Niemniej... spodziewasz się, że zaatakowany urzędnik nie będzie miał
    sporej satysfakcji w skupieniu się na fakcie, że gość bezpodstawnie
    zaatakował urząd?
    IMO z p. widzenia prawa właśnie tak jest.
    Nie, nie namawiam do "komplikowania".
    Namawiam, jeśli nie wprost do porzucenia zaczepiania tego tematu, to
    przynajmniej sprawdzenia że wcale to nie wygląda tak jak zostało
    przedstawione w poście :)
    Nie wspominać o "absurdzie w nieujęciu imiennie" dzieci, bo tym
    sobie właśnie może zrazić urzędników.
    Z p widzenia urzędników taka konstrukcja była wygodniejsza: jakby
    wpisali literalnie każde dziecko, to po ewentualnych kolejnych
    narodzinach doszłoby do kolejnej "nierównowagi" (IMO równie
    bez znaczenia, jak przy niewpisaniu wszystkich, ale przecież
    nie różniłaby się niczym w zakresie "roszczenia o wpisanie do umowy").

    > Jest umowa najmy, w której stroną jest autor wątku jako jedyna wymieniona
    > osoba. Na tej podstawie niechaj pisemnie ( a nie ustnie) zwróci się
    > o sprzedaż (wykup) mieszkania, skoro najemca jest do tego upoważniony..

    No i tyle.

    > A po co składać taki wniosek i w ogóle z nimi o ICH formalnych problemach

    Do tego też nie namawiałem.
    Ale na miejscu autora również wolałbym z góry wiedzieć, czy istniał
    jakiś automat prawny, obojętnie czy działał w stronę przyznania
    najmu, czy wykluczenia z najmu.

    > 2. nie zgodzić się, ale wówczas będą musieli podać podstawę prawną odmowy

    To racja.

    > Twoje (i już także Gotfrydowe) dywagacje to jest MZ niepotrzebna strata czasu
    > na tym etapie, żeby tego nie nazwać "bicie piany".

    Oj no, nazwij :), tyle że akurat rozumiem postawę pytającego.
    Nie chce znaleźć się pod presją czasu, jeśli urząd wcale nie oddali
    wniosku, lecz np. wezwie do uzupełnienia o siostrę.
    A tego czy słusznie czy niesłusznie już będzie trudno dojść.
    Tak dla przezorności - oczywiście "słuszność prawna" wcale nie musi
    mieć nic wspólnego ze sprawiedliwością, i tego jesteśmy świadomi.

    [...o "sprawiedliwości...]
    > Ja też uważam, że nie

    Ten punkt nam się zgadza, ale:

    > i powtarzam moją wcześniej zapisana he,he sprawiedliwą
    > formułkę

    ...w której nie zgadza mi się sprawa czynszu.
    Doskonale widoczne przy "zeroosobowym" najmie lokalu.
    Kto płaci czynsz (i tylko czynsz) - mieszkańcy w liczbie zero?
    Nie. Najemca.
    Za to, że utrzymuje w swoim ręku "prawa do lokalu" (niektóre,
    te które wynikają z umowy, nie te które wynikają z zamieszkiwania).

    No i raz jeszcze: zasady wykupu są odrębne w każdej gminie.
    Rzeczywiście, tego czy w danej gminie te zasady dają prawo
    wykupu najemcy czy mieszkańcom (albo jeszcze inaczej), nie wygdybamy.

    pzdr, Gotfryd

strony : [ 1 ] . 2 . 3


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1