eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › nakaz sciagniecia anteny z elewacji
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 1016

  • 591. Data: 2013-04-24 22:47:17
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Wed, 24 Apr 2013, Andrzej Lawa wrote:

    > W dniu 24.04.2013 09:12, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >
    >> PILNOWANIE na na UPILNOWANIE , nie przejdzie? Bo jak nie, to może
    >
    > Ni dudu.

    ...bo?
    Oczywiście WĄTPIĘ aby znalazł się jeleń na "prawdziwe warunki
    dzieła" (pełna odpowiedzialność również za przypadki losowe,
    skoro cel umowy nie jest osiągnięty to nie jest i "dziełowiec"
    odpowiada za niewykonanie), ale jestem ciekaw uzasadnienia
    dla tezy iż jest to niemożliwe.

    pzdr, Gotfryd


  • 592. Data: 2013-04-24 23:05:26
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Wed, 24 Apr 2013, Przemysław Adam Śmiejek wrote:

    > Zamiast walnąć karę za jazdę samochodem można dać nagrodę za jazdę rowerem.
    > Na to samo sumarycznie wyjdzie

    Tak powiadasz?
    Bo mi się biland w budżecie nie zgadza.
    W przypadku kary w budżecie jest pewien plus.
    W przypadku nagrody ten plus trzeba najpierw tam MIEĆ a potem on ZNIKNIE.

    To teraz wyjaśnij, skąd wziąć pieniądze na pokrycie nagród ORAZ
    braku pieniędzy z mandatów :>

    > a nie trzeba zatrudniać ludzi do ścigania
    > jeżdżących samochodem, bo ci na rowerach sami się po nagrodę zgłoszą.

    Dobra, powyższe wyliczenie należy skorygować o koszty ściągnięcia
    mandatów, to prawda.

    >> Oj, to takie trudne do zauważenia, że u WSZYSTKICH którzy
    >> czegoś nie robią działa "niedasię"?
    >
    > Nie.

    Dobra, wpadłem w pułapkę użycia "wszystkich".

    > Wiele rzeczy, których nie robię, nie robię albo dlatego, że Mi Się Nie
    > Chce, Ale Dałoby Się

    No i w przypadku ogólnym to jest większość przypadków.

    > Na mój gust źle. Bo nie mowa o treningu albo nawet rehabilitacji, a o
    > profilaktyce 5-10 minut dziennie na profilaktykę lepsze niż 0 minut dziennie.

    Ja się nie znam, ale był kiedyś promowany taki ficzer, jakiś
    "chodomierz" czy cóś (do oceny skuteczności "spaceru rekreacyjnego").
    I wedle opisów powodował szok poznawczy - otóż okazało się, że nie
    wystarczy iść. Potrzebne jest stosowne obciążenie mierzone tempem
    i czasem, żeby ów "wskaźnik" zaczął mierzyć.
    Dodam że to nie mój wymysł ;)

    >> Prawdą jest, że większość obserwowanych przypadków sprowadza się
    >> do kija, nie do marchewki.
    >
    > No więc dyskutujmy jakieś projekty wdrożone albo choć zaplanowane do
    > wdrożenia. Bo na razie to
    >
    > Ja: Fajnie byłoby zbudować dom.
    > Gotfryd: ale wiesz, ten płaski dach to słaby pomysł, bo śnieg będzie zalegał.

    Nic z tego.
    Piszę o tym co WIDZĘ.
    Poczynając od wszelkich "dys-" w szkołach, kończąc na immunitecie.

    >> Idea sama z siebie raczej nie chce działać :(
    >
    > No ale oczekujesz, że teraz ci z palca przedstawię zatwierdzony projekt domu?

    Nie, że przyznasz iż po prostu wydawało Ci się że istnieje coś takiego
    o czym piszesz, w odróżnieniu od domów które MOŻNA OBEJRZEĆ otwierając
    oczy.

    > Bo się rozmarzyłem gdzieś i westchnąłem ,,fajnie byłoby mieć dom''?

    W promieniu pół kilometra znajdę masę przypadków że MOŻNA mieć
    dom. W promieniu tysiąca kilometrów nie widzę żadnego przypadku
    że można zmotywować do "rekreacji" kogoś kto NIE CHCE i widzi
    same przeszkody "bo u mnie się nie da".

    Mało, większośc tych co to "u nich się nie da" NIE ROZUMIE, że
    pierwszym krokiem do motywacji jest NIE UTRUDNIANIE.
    Nie chce mi się szukać wątku, w którym miałeś pretensje
    o jeżdżenie jezdnią skoro obok jest śmieszka (znaczy UTRUDNIENIE,
    skoro rowerzysta widzi powód żeby nią nie jechać).

    To samo dotyczy innego wątku - tego o śmieciach.
    Jak dla mnie, teza z pretensjami że komuś nie chce się nosić
    KILKASET METRÓW segregowanych śmieci wygląda na kpinę, ale
    najwyraźniej była napisana poważnie.
    A jak "dobrowolna segregacja" ma być skuteczna, to jedne i drugie
    śmieci nie mogą być "trudniejsze" w obsłudze! (również w odwrotną
    stronę, bo oczywiście wywalanie śmieci ogólnych do segregowanych
    stałoby się nagminne).

    pzdr, Gotfryd


  • 593. Data: 2013-04-24 23:33:11
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Wed, 24 Apr 2013, Przemysław Adam Śmiejek wrote:

    > W dniu 24.04.2013 11:44, Andrzej Lawa pisze:
    >> Nagrody Darwina wręcz mnie bawią. Więc mnie swoją historią o
    >> papierosach, które się na ciebie rzuciły i zgwałciły, nie wzruszysz.
    >
    > Swoich dzieci też nie chronisz przed niczym?

    Sugerujesz wniosek, że byłeś źle chroniony?
    Może tu leży LEPSZA droga?

    >> Narkotyki inne są nielegalne, a i tak sięgają.
    >
    > Ale nie tak masowo. Nie każdy ma dojście do mafii, do tego jest
    > psychologicznie wyższy próg do przeskoczenia.

    Efektem są próby trucia się rozpuszczalnikami.

    >> Patrz wyżej. Jak ktoś chce się zatruwać, to jest jego prywatny problem.
    >
    > Nie do końca.
    >
    > Po pierwsze palacze szkodzą także mi.

    *SIĘ* szkodzą *CI*?
    Ciekawostka.
    W tezie Andrzeja nie było słowa o pozwoleniu na trucie KOGOŚ.

    > Sąsiad z dołu kopci na balkonie

    O właśnie. To jest problem - niepożądana immisja.

    > pobliskiego M1 i co? Popielnice dla narkomanów ustawione są przed wszystkimi
    > drzwiami. Wejście bez przejścia przez dym i smród -- niemożliwe.

    Przyznam ze nie przyuważyłem, choć to możliwe.
    Ostatnio byłem kilka godzin temu (rowerem :P)

    > Po drugie, palacze szkodząc swojemu zdrowiu zwiększają koszty leczenia.

    Ale w ten sposób strzeliłeś w sąsiedni problem - fakt, że to
    leczenie jest "przymusowo wspólne".
    Tak, składka od palaczy powinna być wyższa (zakładając iż
    taki system ma istnieć), o to chodzi?

    > Choćby to, że ludzie po narkotykach zabijają na drogach i ulicach, tak jak
    > niestety ludzie po alkoholu ;(

    Jakoś tak mi się widzi, że tu leży sedno problemu.
    Traktowanie "po alkoholu", kropka.

    A to jest DRAMATYCZNA różnica, czy po kieliszku czy litrze!

    Zupełnie inna dyskusja, ale IMO jeden z poważnych błędów polskiego
    systemu zarówno karania jak i statystyki w przypadku kierujących
    pojazdami.

    pzdr, Gotfryd


  • 594. Data: 2013-04-24 23:53:31
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Wed, 24 Apr 2013, Przemysław Adam Śmiejek wrote:

    > W dniu 24.04.2013 12:19, Andrzej Lawa pisze:
    >> Mhm. Tak samo jak "za komuny" było z dolarami ;->
    >
    > Dolary tak nie szkodzą jak kokaina.

    Ryzykowna teza.
    Znasz te teksty:
    http://pl.wikiquote.org/wiki/Pieni%C4%85dze
    ?
    To są zebrane wnioski z paru tysięcy lat, a nie "czasów komputerowych".

    >>>> Patrz wyżej. Jak ktoś chce się zatruwać, to jest jego prywatny problem.
    >>> Nie do końca.
    >>> Po pierwsze palacze szkodzą także mi. Sąsiad z dołu kopci na balkonie
    >> Czego nie rozumiesz w zaimku "się"?
    >
    > Wydaje mi się, że rozumiem wszystko. Pokazałem ci tylko, że w przypadku
    > narkotyków on nie działa. I narkoman zatruwa SIĘ ale i innych.

    Tylko dlatego, że jest społeczne przyzwolenie na TRUCIE INNYCH.
    I jak myślę, niewielu znajdziesz *tu* zwolenników takiego przyzwolenia.
    Za to być może wśród swoich sąsiadów - i owszem.

    > Dlatego nie uważam tego za jego prywatny problem.

    Słusznie. Szkoda że mylisz dwie sprawy :)

    >>> społeczne. Choćby to, że ludzie po narkotykach zabijają na drogach
    >>> i ulicach, tak jak niestety ludzie po alkoholu ;(
    >> A także zupełnie trzeźwi.
    >
    > Ale mniej.

    To jest sprawa dyskusji o skali! (patrz niżej)

    > Alkohol jest przyczyną bezpośrednią wielu śmiertelnych zdarzeń na
    > drodze, które by nie nastąpiły, gdyby kierowca nie użył alkoholu.

    W przypadku wysokich dawek - oczywiście.
    W przypadku niskich dawek - wcale niekoniecznie.
    Ubolewam, statystyk nie ma, choć "prawie na pewno" różne statystyki
    w przeszłości BYŁY, choć z kolei trzeba się zgodzić iż przeszłe
    statystyki bywały hm... niekompletne.
    Otóż idzie o statystykę wypadków z udziałem "pijaków" o zawartości
    alkoholu 0,5 do ok 1 promila.
    Nie wiem czy na pewno nad "dostającymi animuszu" (albo raczej małpiego
    rozumu) przeważą ci, którzy WIEDZĄC o reakcji na alkohol jadą
    stosownie ostrożniej, ale IMO jest to co najmniej wysoce prawdopodobne.

    I w tej sprawie IMO najpoważniejszym błędem "wszystkiego" (wszystkich
    elementów systemu) jest wrzucanie wszystkich "prawnie pijanych" do
    wspólnego worka.
    Zapodaję, że prawie na pewno (no, mam mocne wewnętrzne przekonanie)
    dawno temu widziałem (polską!) statystyke z której wynikał ciekawy
    wniosek przy kolizjach pijany-trzeźwy, takoż zapodaję, że usilne
    poszukiwanie tego źródła (zostałem stosownie przytrzaśnięty
    żądaniem podania źródła) nie zaprowadziły mnie donikąd: nie można
    odszukać takiej statystyki.

    > I tak samo narkotyki.

    I pewnie dlatego lotnikom do lotów bojowych wydawano amfetaminę.

    > Znów argument w stylu: nie walczmy z kobrą, bo i tak mamy żmije w okolicy.
    > Należy walczyć i z kobrą i ze żmijami.

    Niszczycielu natury, już Cię "zieloni" namierzą ;)

    >> Ale tutaj zakazy powodują więcej szkód niż korzyści.
    >
    > Jak sobie wyobrażasz Polskę, w której w każdym kiosku można by kupić
    > marihuanę, w każdej Żabce kokainę, LSD, extasy i co tam jeszcze sobie
    > wymyślisz? Uważasz, że społeczeństwo, [...] by się nie zaćpało?

    Pewnie szokujące, ale ... chyba nie. Może "niekiedy" :P

    > a zwłaszcza dzieci,

    A teraz trudne pytanie - czy za naruszanie zakazu "korzystania"
    można dawać "w skórę" czy nie?
    :P
    W przeszłości rózne szkodliwe substancje BYWAŁY dostępne (również
    dla dzieci).

    pzdr, Gotfryd


  • 595. Data: 2013-04-25 00:13:57
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    W sprawie formalnej:

    On Wed, 24 Apr 2013, Przemysław Adam Śmiejek wrote:

    > W dniu 24.04.2013 13:01, Maruda pisze:
    [...]
    >> W prawicowym ustroju nie ma potrzeby wydawać "prawa jazdy", pozwolenia
    >> na broń, bo człowiek jest rozumny. Jeśli jednak pobłądził, to odpowiada
    >> za swoje czyny z całą surowością, a na pierwszym miejscu jest
    >> naprawienie szkód i krzywd.
    >
    > A jak ma odpowiadać, jak nie ma prawa?

    Przecież nic takiego nie napisał.
    Istnienie PoRD czy (dawniej) Kodeksu Drogowego nie wymagało
    prawa jazdy.

    > Jak jest prawo jazdy, to za jazdę bez
    > może odpowiadać. A jak nie ma, to nie odpowiada.

    No więc Maruda postuluje, żeby za jazdę bez prawa jazdy nie
    było kary (głównie dlatego, że nie ma być prawa jazdy).
    Przepisy masz ZNAĆ. Mają one być NIEZBĘDNE.

    Mam pytanie.
    Czy z faktu że nie masz "Prawa Chodu" wywodzisz prawo do
    niekarania za spowodowanie wypadku poprzez wbiegnięcie
    w jadący po jezdni samochód?

    pzdr, Gotfryd


  • 596. Data: 2013-04-25 07:08:46
    Temat: kary i nagrody Re: OT (naród itd)
    Od: Maruda <m...@n...com>

    W dniu 2013-04-24 23:05, Gotfryd Smolik news pisze:
    > Tak powiadasz?
    > Bo mi się biland w budżecie nie zgadza.
    > W przypadku kary w budżecie jest pewien plus.
    > W przypadku nagrody ten plus trzeba najpierw tam MIEĆ a potem on ZNIKNIE.
    >
    > To teraz wyjaśnij, skąd wziąć pieniądze na pokrycie nagród ORAZ
    > braku pieniędzy z mandatów :>

    Niech zgadnę: z podatku? :)
    Tak jak przy PIT. Wszyscy płacą zaliczki (delikatnie zawyżone), a jak
    się komuś należy zwrot, to mu się oddaje.

    Podobnie, zamiast naliczać wściekłe kary za wycięcie drzewa, to można by
    zwiększyć podatek gruntowy od każdego m2, a jeśli na tym metrze rośnie
    drzewo, to właściciel dostaje zwrot zależny od gatunku i obwodu tego
    drzewa. :) Oczywiście na podstawie 10-stronicowego wniosku z dołączonymi
    opiniami leśnika i inspektora ochr. środowiska.

    (Ale ciiii... bo ta banda jeszcze to podchwyci i wprowadzi...)

    --

    Dziękuję. Pozdrawiam. Ten Maruda.


  • 597. Data: 2013-04-25 08:36:06
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 24.04.2013 22:29, Gotfryd Smolik news pisze:
    > Zarówno rachunkowych jak i formalnych (tu mniej istotnych, ale
    > co mam odpuszczać ;)).
    > a. Zapomniałeś, że przy zakupie przez salon ten VAT został ODLICZONY.
    > Przy zakupie przez OFnon-handel (pierwszym zakupie) ten VAT NIE został
    > odliczony, te 2% są DODATKOWO i OPRÓCZ już zapłaconego VATu

    Chodziło mi o taki scenariusz: komis kupuje od sprzedającej osoby
    fizycznej (nie ma faktury VAT), a potem sprzedaje komuś innemu (i już
    VAT musi być).

    Jak w takiej sytuacji salon/komis odliczy sobie VAT? (z góry zastrzegam,
    że działalności nigdy nie prowadziłem, więc może jest jakiś sposób i
    dlatego się pytam ;) )

    > b. Nie CIT a PCC

    Nie wiem, dlaczego napisałem CIT... Myślałem o PCC ;)

    > c. Chyba nieprawda, bo przy PORÓWNYWALNYM przypadku zapłaci VAT.
    [ciach]

    Generalnie z tym wyliczeniem podatków zapewne masz rację, ale sednem
    było to, że niby taka sama czynność wykonana przez różne podmioty może
    być inaczej opodatkowana.

    --
    Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
    są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
    I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...


  • 598. Data: 2013-04-25 08:37:28
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 24.04.2013 22:47, Gotfryd Smolik news pisze:
    > On Wed, 24 Apr 2013, Andrzej Lawa wrote:
    >
    >> W dniu 24.04.2013 09:12, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >>
    >>> PILNOWANIE na na UPILNOWANIE , nie przejdzie? Bo jak nie, to może
    >>
    >> Ni dudu.
    >
    > ...bo?
    > Oczywiście WĄTPIĘ aby znalazł się jeleń na "prawdziwe warunki
    > dzieła" (pełna odpowiedzialność również za przypadki losowe,
    > skoro cel umowy nie jest osiągnięty to nie jest i "dziełowiec"
    > odpowiada za niewykonanie), ale jestem ciekaw uzasadnienia
    > dla tezy iż jest to niemożliwe.

    Wg mnie "upilnowanie" to żaden rezultat. Co innego "ujęcie złodzieja". A
    "upilnowanie" to takie same dzieło, jak brak dowodu na nie jest dowodem
    na tak ;)

    --
    Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
    są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
    I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...


  • 599. Data: 2013-04-25 09:06:06
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 24.04.2013 22:47, Gotfryd Smolik news pisze:
    > On Wed, 24 Apr 2013, Andrzej Lawa wrote:
    >
    >> W dniu 24.04.2013 09:12, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >>
    >>> PILNOWANIE na na UPILNOWANIE , nie przejdzie? Bo jak nie, to może
    >>
    >> Ni dudu.
    >
    > ...bo?
    > Oczywiście WĄTPIĘ aby znalazł się jeleń na "prawdziwe warunki
    > dzieła" (pełna odpowiedzialność również za przypadki losowe,
    > skoro cel umowy nie jest osiągnięty to nie jest i "dziełowiec"
    > odpowiada za niewykonanie), ale jestem ciekaw uzasadnienia
    > dla tezy iż jest to niemożliwe.

    No właśnie pytanie za 100 pktów -- czy ta odpowiedzialność musi
    rozciągać się w nieskończoność czy może ograniczać do po prostu
    wynagrodzenia za dzieło?

    No bo widzisz, jak zamawiam obraz i wykonawca da ciała, to czy wykonawca
    po prostu traci wynagrodzenie za obraz czy też płaci mi np. miliard
    odszkodowania, bo się umówiłem na miliard z Luwrem, że im sprzedam ten
    zamówiony obraz. A nie wyszło.
    Wydaje mi się, że odpowiedzialność malarza może się ograniczać tylko do
    tego ,,nie namalowałeś, to sorry, spaduwa, kasy za dzieło nie będzie''.

    Jeżeli powyższe ma sens, to dlaczego zakładasz, że jak się umówiłem na
    UPILNOWANIE mojego samochodu, to jak nie upilnowałem, to płacę
    odszkodowanie za samochód (może jeszcze za straty z jego niemania?). A
    może się umawiamy, że jak nie upilnuję, to nie dostaję wynagrodzenia i
    już. ,,Stary, mafia mnie ściga, upilnuj mojej bryki, jak ci się uda to
    masz wiadro złota'' ,,a jak nie szefie?'' ,,no trudno, na mafię czasami
    nie ma rady''.


    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)


  • 600. Data: 2013-04-25 09:43:41
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 24.04.2013 23:05, Gotfryd Smolik news pisze:
    > On Wed, 24 Apr 2013, Przemysław Adam Śmiejek wrote:
    >
    >> Zamiast walnąć karę za jazdę samochodem można dać nagrodę za jazdę
    >> rowerem. Na to samo sumarycznie wyjdzie
    >
    > Tak powiadasz?
    > Bo mi się biland w budżecie nie zgadza.
    > W przypadku kary w budżecie jest pewien plus.
    > W przypadku nagrody ten plus trzeba najpierw tam MIEĆ a potem on ZNIKNIE.

    Kwestia przeskalowania patrzenia znów i zaplanowania budżetu na dany
    rok. Jak zakładasz, że będzie 2000000 kar, to masz +x i masz planowane
    wydatki na to i nie musisz szukać dochodów na to i możesz np. zmniejszyć
    akcyzę za paliwo. A jak masz 2000000 nagród, to masz -x w planie
    budżetowym i musisz szukać na to pokrycia i zwiększasz akcyzę na to.

    Znów ci przeszkadza myślenie ONI. Nie Oni a my. Czy chcemy dać nagrody
    czy kary, to to działa na NASZEJ kasie i ostatecznie wychodzi na to
    samo, poza logiką.

    W mniejszej skali: Jest sobie czteroosobowa rodzina. Postanowili, że za
    przekleństwo kara 5zł. Więc tata przeklął i ma 5zł za karę więc te 5zł
    zasila budżet i można komuś w rodzinie kupić jajko-niespodziankę. A
    teraz wersja, ten co ładnie mówi dostaje 5zł nagrody. No ale budżet
    rodzinny się nie zasilił nagle z kosmosu. Więc rodzina nie kupuje
    dziecku jajka-niespodzianki, bo musi trzymać w rezerwie na nagrodę za
    ładne mówienie dla mamy.
    Ogólny bilans w rodzinie jest ten sam, tylko przepływ na cele się zmienia.

    Różnica byłaby jakby te 5zł wpłacane za karę nie szło do budżetu rodziny
    ale np. było wysyłane na cele parafialne na zewnątrz omawianej
    wspólnoty. Wtedy faktycznie jest różnica. W przypadku nagród następuje
    przesunięcie wewnętrzne pomiędzy celami, a w przypadku kar zubożenie
    faktyczne całości.


    > To teraz wyjaśnij, skąd wziąć pieniądze na pokrycie nagród ORAZ
    > braku pieniędzy z mandatów :>
    >

    No właśnie! Jedynie przesuwając cele budżetowe i zwiększając/zmiejszając
    dochody budżetowe albo jawnie jako ,,składka prezentowa, z której
    wypłacimy tym, co jadą rowerem'' albo niejawnie w całej skali.

    >> Wiele rzeczy, których nie robię, nie robię albo dlatego, że Mi Się Nie
    >> Chce, Ale Dałoby Się
    > No i w przypadku ogólnym to jest większość przypadków.

    Co jest większość. Nie-da-się czy nie-chce-mi-się? Bo w przypadku
    omawianej gimnastyki porannej to ja stawiam na to, że większość ma
    syndrom nie-chce-mi-się, a nie nie-da-się.

    >> Na mój gust źle. Bo nie mowa o treningu albo nawet rehabilitacji, a o
    >> profilaktyce 5-10 minut dziennie na profilaktykę lepsze niż 0 minut
    >> dziennie.
    >
    > Ja się nie znam, ale był kiedyś promowany taki ficzer, jakiś
    > "chodomierz" czy cóś (do oceny skuteczności "spaceru rekreacyjnego").
    > I wedle opisów powodował szok poznawczy - otóż okazało się, że nie
    > wystarczy iść. Potrzebne jest stosowne obciążenie mierzone tempem
    > i czasem, żeby ów "wskaźnik" zaczął mierzyć.
    > Dodam że to nie mój wymysł ;)

    Krokomierz mam i wiem jak działa, nie zrozumiałem co chciałeś przekazać?
    Że samo chodzenie nie jest wystarczające dla zdrowia? Może nie jest w
    pełni wystarczające, ale i tak lepsze niż niechodzenie.

    >>> Prawdą jest, że większość obserwowanych przypadków sprowadza się
    >>> do kija, nie do marchewki.
    >> No więc dyskutujmy jakieś projekty wdrożone albo choć zaplanowane do
    >> wdrożenia. Bo na razie to
    >> Ja: Fajnie byłoby zbudować dom.
    >> Gotfryd: ale wiesz, ten płaski dach to słaby pomysł, bo śnieg będzie
    >> zalegał.
    > Nic z tego.
    > Piszę o tym co WIDZĘ.

    No. Rozglądasz się dookoła po osiedlu gdzie sąsiedzi pobudowali domy z
    płaskimi dachami i teraz muszą zimą odśnieżać i projektujesz to na to,
    że moje marzenie (fajnie byłoby zbudować dom) nie będące nawet zachętą
    do działania (nie powiedziałem: zbudujmy dom) oznacza że chcę mieć taki
    dom z płaskim dachem.

    Wiesz, marzenia mogą być różne. Np. techniką wychowawczą jest zapodanie
    dziecku np. myśli ,,fajnie byłoby jakby mamy były dwie, wtedy jedna
    mogłaby się bawić z tobą, a druga z siostrą''. I ten projekt w ogóle
    jest niewykonalny, a jednak takie marzenie można wyrazić.

    Zdaję sobie sprawę, że projekt z gimnastyką jest trudny do wykonania
    (choć nie tak niemożliwy jak sklonowanie mamy), ale naprawdę teraz nie
    mam ochoty na rozważanie jego wad, bo możesz znaleźć sobie dowolną wadę,
    którą wymyślisz, skoro nie ma projektu. Np. powiesz ,,wiesz, do bani ten
    projekt, bo dziury w nogach się mogą zająć zakażeniem''. A jak się
    zdziwię, to powiesz, że założyłeś, że w projekcie będzie ćwiczenie
    polegające na wbijaniu sobie w nogę igieł. Przykład dałem specjalnie
    absurdalny, żeby zobrazować mechanizm dyskutowania o własnych wymysłach,
    a nie realnym projekcie z planem wdrożenia.

    Taki projekt jest bardzo złożony, choćby dlatego, że powinien być
    wieloetapowy. Popatrzmy na papierosy. Jakbym w latach 60 napisał, że
    zabrońmy papierosów, to byś wyśmiał, że będzie jak prohibicja w USA. I
    pewnie tak by było. Ale kroczek po kroczku i coraz większe kłody rzucane
    palaczom pod nogi i żaba się daje ugotować.

    Z gimnastyką można wprowadzić podobnie, małymi kroczkami. Na początek
    np. nieobowiązkowa gimnastyka przed lekcjami w szkole i zajęciami w
    przedszkolu. Rodzice nie będą protestować, bo w sumie nie oni się męczą.
    Dzieci nie będą raczej protestować, bo ruch jest w ich naturze. I za 20
    lat mamy nawykłe do gimnastykowania się rano młode pokolenie. Można
    wprowadzać wtedy np. taką gimnastykę w zakładach pracy... i tak dalej.

    Oczywiście to nadal tylko szkic projektu.

    >>> Idea sama z siebie raczej nie chce działać :(
    >> No ale oczekujesz, że teraz ci z palca przedstawię zatwierdzony
    >> projekt domu?
    > Nie, że przyznasz iż po prostu wydawało Ci się że istnieje coś takiego
    > o czym piszesz, w odróżnieniu od domów które MOŻNA OBEJRZEĆ otwierając
    > oczy.

    No nie istnieje. I co? Może zaistnieć. Cała historia ludzkości polega na
    tym, że coś nie istniało a zaistniało. Czy Gotfryd z lat 70 mówi do Eda
    Robertsa, że tworzenie komputera osobistego nie ma sensu, bo coś takiego
    nie istnieje i nie można obejrzeć u sąsiada? I nawet jak pierwotna
    wersja Robertsa nie wyszła, to była inspiracją dla tych, co już wyszły.

    > To samo dotyczy innego wątku - tego o śmieciach.
    > Jak dla mnie, teza z pretensjami że komuś nie chce się nosić
    > KILKASET METRÓW segregowanych śmieci wygląda na kpinę, ale
    > najwyraźniej była napisana poważnie.

    Przegapiłem tamten wątek, więc się odniosę tylko do powyższego, bez
    kontekstu.

    No cóż, ludziom wiele rzeczy się nie chce i stąd różne systemy
    motywacyjne. Uczyć się też nie chce i cała edukacja opiera się na
    systemach motywacyjnych. Psychologicznych, dydaktycznych i prawnych. W
    przypadku śmieci podobnie. Faktycznie jak mam pojechać do Remondisa do
    Gliwic ze złomem elektrycznym to mnie skręca (zwłaszcza teraz, jak
    jestem chory i uziemiony i wiele rzeczy nie wygląda w moim życiu jak
    powinno). Ale nie oznacza to, że jestem przeciwko wieloskładnikowemu
    dążeniu do rozwiązania problemu śmieci. Zarówno poprzez systemy
    psychologiczne, dydaktyczne jak i prawne.

    > A jak "dobrowolna segregacja" ma być skuteczna, to jedne i drugie
    > śmieci nie mogą być "trudniejsze" w obsłudze! (również w odwrotną
    > stronę, bo oczywiście wywalanie śmieci ogólnych do segregowanych
    > stałoby się nagminne).

    No ale to znów podnosi koszty. I sorry, ale jak ktoś ma problem z
    noszeniem kilkaset metrów, to to jest chora jednostka. Ja z
    elektrośmieciami latałem za zdrowych lat do sąsiedniego miasta.


    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)

strony : 1 ... 10 ... 50 ... 59 . [ 60 ] . 61 ... 70 ... 102


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1