eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Nagrywanie rozmowy jako dowód ustaleń
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 66

  • 51. Data: 2012-06-06 13:00:52
    Temat: Re: Nagrywanie rozmowy jako dow?d ustale?
    Od: PJ <p...@g...com>

    niestety o etyce w biznesie to masz takie pojecie jak Maciarewicz o
    wytrzymalosci skrzydla Tupolewa ... juz widze jak HP, Arvato czy
    Bertelsmann nagrywa potajemnie swoich klientow :-)

    //Generalnie dotyczy to wszelkich firm, gdzie telemarketing
    telefoniczny rozwiniety jest troche bardziej niz 3 panie w dziale
    handlowym.

    no tu pojechales po calosci ...moje doswiadczenia sa calkiem inne a w
    zwiazku z tym nasuwa sie generalne pytanie czy Ty rzeczywiscie wiesz
    ze np jakis helpdesk potajemnie nagrywa klientow (np pracowales tam)
    czy tylko wydaje Ci sie ze tak moze byc ?

    P.


  • 52. Data: 2012-06-06 16:28:32
    Temat: Re: Nagrywanie rozmowy jako dow?d ustale?
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 05.06.2012 18:15, Bydlę pisze:
    > A jeśli treść jest normalna, to...
    >
    >
    > ...tak! To nie ma powodu by:
    > - publikować
    > - bać się publikacji.

    No niekoniecznie. Są rzeczy, które mogę chcieć powiedzieć koledze,
    przyjacielowi etc, a niekoniecznie Wszystkim Wokoło.

    Czasami np. koresponduję na dość osobiste sprawy z moim proboszczem. Nie
    piszę niczego, co byłoby nienormalne, ale niekoniecznie chcę aby wszyscy
    te listy poznali.

    Tak więc w zakresie publikacji, to się zgodzę, że publikowanie takich
    nagrań czy archiwów może być nieetyczne, niemoralne. Ale zachowywanie
    ich dla siebie, to już całkiem inna bajka.

    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)


  • 53. Data: 2012-06-07 00:12:29
    Temat: Re: Nagrywanie rozmowy jako dow?d ustale?
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Wed, 6 Jun 2012, m wrote:

    > Nie budowałem prostej analogii "nagranie" ~= "list". Raczej "nagrywanie
    > rozmów prywatnych" ~= "publikowanie korespondencji przychodzącej".

    Ale ta druga analogia to jest zła analogia. Delikatnie mówiac ;)
    Publikowanie to istotnie inna kategoria czynu, nawet nie liczac prawnego
    punktu widzenia oraz celu o którym była mowa.

    pzdr, Gotfryd


  • 54. Data: 2012-06-07 19:38:00
    Temat: Re: Nagrywanie rozmowy jako dow?d ustale?
    Od: Bydlę <p...@g...com>

    On 2012-06-06 16:28:32 +0200, Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl> said:

    > W dniu 05.06.2012 18:15, Bydlę pisze:
    >> A jeśli treść jest normalna, to...
    >>
    >>
    >> ...tak! To nie ma powodu by:
    >> - publikować
    >> - bać się publikacji.
    >
    > No niekoniecznie. Są rzeczy, które mogę chcieć powiedzieć koledze,
    > przyjacielowi etc, a niekoniecznie Wszystkim Wokoło.

    I dlatego dodałem fragment o myśleniu przed wysyłką.
    Właśnie dlatego, że nie chcesz, by wszyscy wiedzieli, MUSISZ dokładnie
    przemyśleć, KOMU napiszesz tę wiadomość.
    To autor odpowiada za to, komu wyśle.
    I to autor musi myśleć...

    >
    > Czasami np. koresponduję na dość osobiste sprawy z moim proboszczem.

    Świetnie, ale co zawód adresata ma do tego, że trzeba wiedzieć co się robi?
    Najlepiej odda to chyba facecja:

    "- No powiedz mi, proszę, nikomu nie powtórzę, obiecuję!
    - A potrafisz dotrzymać tajemnicy?
    - TAK!
    - I ja też."



    > Nie
    > piszę niczego, co byłoby nienormalne, ale niekoniecznie chcę aby wszyscy
    > te listy poznali.

    No, ale podejmujesz takie ryzyko. Świadomie. Godzisz się z możliwością
    wycięknięcia tego, co napisałeś. Więc dlaczego miałbyś być zdziwiony,
    gdyby do tego doszło?
    Raz jeszcze - nie chcesz, by się dowiedzieli inni? Trzymaj rzecz w tajemnicy.


    >
    > Tak więc w zakresie publikacji, to się zgodzę, że publikowanie takich
    > nagrań czy archiwów może być nieetyczne, niemoralne.

    A ja nie, uważam, że autor ponosi odpowiedzialność za swoje słowa i nie
    widzę w tym niczego dziwnego (choć branie odpowiedzialności za swe
    czyny jest od dawna passe).


    --
    Bydlę


  • 55. Data: 2012-06-07 21:21:36
    Temat: Re: Nagrywanie rozmowy jako dow?d ustale?
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 07.06.2012 19:38, Bydlę pisze:
    > On 2012-06-06 16:28:32 +0200, Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>
    > said:

    >> No niekoniecznie. Są rzeczy, które mogę chcieć powiedzieć koledze,
    >> przyjacielowi etc, a niekoniecznie Wszystkim Wokoło.
    > I dlatego dodałem fragment o myśleniu przed wysyłką.
    > Właśnie dlatego, że nie chcesz, by wszyscy wiedzieli, MUSISZ dokładnie
    > przemyśleć, KOMU napiszesz tę wiadomość.
    > To autor odpowiada za to, komu wyśle.
    > I to autor musi myśleć...


    Ale nie chodzi o to, że coś się palnie omyłkowo. Chodzi o to, że bywa
    korespondencja osobista, wysłana celowo i z premedytacją, co jednak nie
    oznacza, że nadawcy zwisa temat jej publikacji.

    >> Czasami np. koresponduję na dość osobiste sprawy z moim proboszczem.
    > Świetnie, ale co zawód adresata ma do tego, że trzeba wiedzieć co się robi?

    No właśnie podałem przykład, że ktoś, z kim dzieli się intymnymi
    osobistymi sprawami jest co prawda adresatem naszych CELOWO przekazanych
    informacji, co nie oznacza, że etycznie moralne jest aby on te
    informacje publikował.

    Mowa była o tym, że ktoś zasugerował, że archiwizowanie rozmów jest
    nieetyczne. Ktoś inny odbił piłeczkę, że można je nawet publikować. A ja
    staję pośrodku. Jedna sprawa to czy mój rozmówca zarchiwizuje rozmowę, a
    inna czy ją opublikuje. Archiwizować sobie ją może, bo to słowa do niego
    skierowane, ale już publikacja powinna być dokonana z naprawdę ogromną
    ostrożnością czy na pewno rozmowa nie zawiera elementów, które nadawca
    chciałby jednak zachować wyłącznie dla adresata.

    > Najlepiej odda to chyba facecja:
    > "- No powiedz mi, proszę, nikomu nie powtórzę, obiecuję!
    > - A potrafisz dotrzymać tajemnicy?
    > - TAK!
    > - I ja też."

    Nijak nie oddaje. Zupełnie nie o tym mowa. Nie chodzi o ,,chlapnięcie''
    i zdradzenie jakiejś tajemnicy, której nie chcę zdradzać. Chodzi o
    celowe przekazanie osobistych spraw adresatowi i tylko jemu. Dlatego
    właśnie medyka obowiązuje tajemnica medyczna, spowiednika tajemnica
    spowiedzi, psychologa też. Nie obowiązują one Zwykłego Człowieka, jednak
    czasami takie Zwykłe Człowieki bywają również adresatami osobistych
    informacji. Dlatego uważam, że nieetyczne jest gdy taki ZCz ujawnia
    pewne informacje, a opowieści o ,,nie chcesz, to zamknij się przed
    światem i nie wyłaź ze skorupki'' są o kant wiesz czego co.

    >> Nie
    >> piszę niczego, co byłoby nienormalne, ale niekoniecznie chcę aby wszyscy
    >> te listy poznali.
    >
    > No, ale podejmujesz takie ryzyko. Świadomie. Godzisz się z możliwością
    > wycięknięcia tego, co napisałeś.

    A dlaczego? Moja etyka (a o tym mówimy) zakłada, że nie robi się
    drugiemu koło dupy przez publikację jego osobistych spraw.

    > Więc dlaczego miałbyś być zdziwiony,
    > gdyby do tego doszło?

    Zdziwiony prawnie czy zdziwiony moralnie? Bo w tym podwątku była mowa o
    etycznych i moralnych aspektach. I moralnie byłbym i owszem, zdziwiony,
    gdyby mój proboszcz (trzymając się przykładu) nagle opublikował naszą
    osobistą korespondencję, nawet jeśli aktualny system prawny mu na to
    zezwala.

    >> Tak więc w zakresie publikacji, to się zgodzę, że publikowanie takich
    >> nagrań czy archiwów może być nieetyczne, niemoralne.
    >
    > A ja nie, uważam, że autor ponosi odpowiedzialność za swoje słowa i nie
    > widzę w tym niczego dziwnego (choć branie odpowiedzialności za swe czyny
    > jest od dawna passe).


    Jeszcze raz -- to nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością za swoje słowa.



    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)


  • 56. Data: 2012-06-07 21:39:37
    Temat: Re: Nagrywanie rozmowy jako dow?d ustale?
    Od: m <m...@g...com>

    W dniu 07.06.2012 21:21, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    > W dniu 07.06.2012 19:38, Bydlę pisze:
    >> > On 2012-06-06 16:28:32 +0200, Przemysław Adam Śmiejek<n...@s...pl>
    >> > said:
    >>> >> No niekoniecznie. Są rzeczy, które mogę chcieć powiedzieć koledze,
    >>> >> przyjacielowi etc, a niekoniecznie Wszystkim Wokoło.
    >> > I dlatego dodałem fragment o myśleniu przed wysyłką.
    >> > Właśnie dlatego, że nie chcesz, by wszyscy wiedzieli, MUSISZ dokładnie
    >> > przemyśleć, KOMU napiszesz tę wiadomość.
    >> > To autor odpowiada za to, komu wyśle.
    >> > I to autor musi myśleć...
    >
    > Ale nie chodzi o to, że coś się palnie omyłkowo. Chodzi o to, że bywa
    > korespondencja osobista, wysłana celowo i z premedytacją, co jednak nie
    > oznacza, że nadawcy zwisa temat jej publikacji.
    >

    I tak samo, bywają rozmówcy, którym nie zwisa fakt że rozmowa z nimi
    jest nagrana i siedzi w twoich archiwach.

    p. m.


  • 57. Data: 2012-06-08 06:55:23
    Temat: Re: Nagrywanie rozmowy jako dow?d ustale?
    Od: maruda <m...@n...com>

    W dniu 2012-06-07 21:39, m pisze:

    >> Ale nie chodzi o to, że coś się palnie omyłkowo. Chodzi o to, że bywa
    >> korespondencja osobista, wysłana celowo i z premedytacją, co jednak nie
    >> oznacza, że nadawcy zwisa temat jej publikacji.
    >>
    >
    > I tak samo, bywają rozmówcy, którym nie zwisa fakt że rozmowa z nimi
    > jest nagrana i siedzi w twoich archiwach.
    >
    > p. m.
    ... i bywają rozmówcy, którym zwisa lub nie fakt powtórzenia treści
    rozmowy.
    Ci, którym poważnie nie zwisa, zastrzegają poufność rozmowy, np. tzw.
    "służby".
    Nie ma wg mnie istotnej różnicy pomiędzy zacytowaniem rozmowy "słyszałem
    i pamiętam dokładnie, Bydlę powiedział, że PAŚ to ch...", a odtworzeniem
    nagrania z telefonu. Różnice zaczynają się, gdy nagrywacz idzie z tym do
    sądu, żeby coś wysądzić i trzeba dopuścić nagranie jako dowód,
    posiadający (mam naiwną nadzieję) większą wagę, niż zeznanie świadka.



    --
    Dziękuję. Pozdrawiam Ten Maruda


  • 58. Data: 2012-06-08 16:43:15
    Temat: Re: Nagrywanie rozmowy jako dow?d ustale?
    Od: Bydlę <p...@g...com>

    On 2012-06-07 21:21:36 +0200, Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl> said:

    > W dniu 07.06.2012 19:38, Bydlę pisze:
    >> On 2012-06-06 16:28:32 +0200, Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>
    >> said:
    >
    >>> No niekoniecznie. Są rzeczy, które mogę chcieć powiedzieć koledze,
    >>> przyjacielowi etc, a niekoniecznie Wszystkim Wokoło.
    >> I dlatego dodałem fragment o myśleniu przed wysyłką.
    >> Właśnie dlatego, że nie chcesz, by wszyscy wiedzieli, MUSISZ dokładnie
    >> przemyśleć, KOMU napiszesz tę wiadomość.
    >> To autor odpowiada za to, komu wyśle.
    >> I to autor musi myśleć...
    >
    >
    > Ale nie chodzi o to, że coś się palnie omyłkowo. Chodzi o to, że bywa
    > korespondencja osobista, wysłana celowo i z premedytacją, co jednak nie
    > oznacza, że nadawcy zwisa temat jej publikacji.

    Ale w mojej wypowiedzi nie ma _omyłkowo_!
    Widocznie pisałem niezbyt czytelnie, więc raz jeszcze;
    uważam, a prawo popiera moją wersję, że piszący musi myśleć co i do
    kogo pisze, gdyż te informacje mogą wypłynąć.
    I stąd wniosek, że jeśli się człek boi opublikowania, to nie powinien
    zapisywać takich informacji.

    >
    >>> Czasami np. koresponduję na dość osobiste sprawy z moim proboszczem.
    >> Świetnie, ale co zawód adresata ma do tego, że trzeba wiedzieć co się robi?
    >
    > No właśnie podałem przykład, że ktoś, z kim dzieli się intymnymi
    > osobistymi sprawami jest co prawda adresatem naszych CELOWO przekazanych
    > informacji, co nie oznacza, że etycznie moralne jest aby on te
    > informacje publikował.

    Etycznie morlane jest, że jeśłi uzna, iż inforkacje powinny
    zostać opublikowane, to ma do tego prawo, dlatego piszący musi myśleć
    ZANIM wyśle...

    >
    > Mowa była o tym, że ktoś zasugerował, że archiwizowanie rozmów jest
    > nieetyczne.

    To bardzo głupi pomysł. Ja archiwizuję większość rozmów i nikt nie
    uważa tego za coś nieetycznego, a wręcz przeciwnie - ludzie mówią o tym
    z nutką podziwu.


    > Ktoś inny odbił piłeczkę, że można je nawet publikować.

    Bo można. DLatego autor musi myśleć, nim coś napisze.
    Nieetyczne jest bezmyślne kłapanie dziobem, nieetyczne jest napierw
    opisywanie i wysyłanie do innych, a potem płacz, że się ktoś dowiedział.
    Chcesz zatrzymać w tajemnicy?
    To trzymaj...
    :-)


    > A ja
    > staję pośrodku. Jedna sprawa to czy mój rozmówca zarchiwizuje rozmowę, a
    > inna czy ją opublikuje.
    > Archiwizować sobie ją może, bo to słowa do niego
    > skierowane, ale już publikacja powinna być dokonana z naprawdę ogromną
    > ostrożnością czy na pewno rozmowa nie zawiera elementów, które nadawca
    > chciałby jednak zachować wyłącznie dla adresata.

    I wracamy do początku; jeśli autor słów boi się skutków potencjalnej
    publikacji, to...
    :-)


    >
    >> Najlepiej odda to chyba facecja:
    >> "- No powiedz mi, proszę, nikomu nie powtórzę, obiecuję!
    >> - A potrafisz dotrzymać tajemnicy?
    >> - TAK!
    >> - I ja też."
    >
    > Nijak nie oddaje.

    Dokładnie oddaje - jeśłi coś ma być nieznane szerokiemu ogółowi, to nie
    piszemy o tym do nikogo. Dlaczego? Bo ma to być tajemnicą...
    ;>



    > Zupełnie nie o tym mowa. Nie chodzi o ,,chlapnięcie''
    > i zdradzenie jakiejś tajemnicy, której nie chcę zdradzać. Chodzi o
    > celowe przekazanie osobistych spraw adresatowi i tylko jemu. Dlatego
    > właśnie medyka obowiązuje tajemnica medyczna, spowiednika tajemnica
    > spowiedzi, psychologa też. Nie obowiązują one Zwykłego Człowieka, jednak
    > czasami takie Zwykłe Człowieki bywają również adresatami osobistych
    > informacji. Dlatego uważam, że nieetyczne jest gdy taki ZCz ujawnia
    > pewne informacje,

    I błąd. Powód może być nieetyczny (czyli adresat), ale nie samo opublikowanie.



    > a opowieści o ,,nie chcesz, to zamknij się przed
    > światem i nie wyłaź ze skorupki'' są o kant wiesz czego co.

    U mnie się świetnie sprawdzają.
    NIe kłapię dziobem o pewnych sprawach i nie grozi mi, że ktoś je
    ujawni, gdyż...
    ...nie ma pojęcia o nich.
    Bo mu nie powiedziałem/napisałem o tym.
    Proste i działa.
    A gdy wysyłam do kogoś list, to liczę się z możliwością publikacji,
    więc myślę przed wysyłką.
    I do działa.
    ;>

    >> No, ale podejmujesz takie ryzyko. Świadomie. Godzisz się z możliwością
    >> wycięknięcia tego, co napisałeś.
    >
    > A dlaczego?

    Bo prawo mówi, że list po odebraniu należy nie do autora, a do adresata.
    Dlatego.


    > Moja etyka (a o tym mówimy) zakłada, że nie robi się
    > drugiemu koło dupy przez publikację jego osobistych spraw.

    A ktoś ci każe?
    Nie ma znaczenia jak to oceniasz - ważne jest to, że musisz się liczyć
    z konsekwencjami swoich czynów.(*)

    >
    >> Więc dlaczego miałbyś być zdziwiony,
    >> gdyby do tego doszło?
    >
    > Zdziwiony prawnie czy zdziwiony moralnie?

    W obu przypadkach.


    > Bo w tym podwątku była mowa o
    > etycznych i moralnych aspektach. I moralnie byłbym i owszem, zdziwiony,
    > gdyby mój proboszcz (trzymając się przykładu) nagle opublikował naszą
    > osobistą korespondencję, nawet jeśli aktualny system prawny mu na to
    > zezwala.

    No, każdy ma takiego proboszcza, na jakiego zasługuje. ;-)
    I zgadzam się, że panuje powszechne i błędne przekonanie, że zawód
    uprawiany przez jakiegoś osobnika może coś gwarantować.
    Nie zmienia to faktu, że za słowa odpowiada autor, nie adresat, nawet
    jeśłi postanowi opublikować kierowaną do niego korespondencję.

    >
    > Jeszcze raz -- to nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością za swoje słowa.

    Ależ ma! Błędem jest obarczanie winą (dowolnej kategorii) adresata
    listu za słowa napisane przez autora. Bo opowiada za nie autor. I jeśli
    nie chciał ryzykować publikacji listu, to miał go...

    ...tak, nie napisać.
    --
    Bydlę


  • 59. Data: 2012-06-10 23:34:12
    Temat: Re: Nagrywanie rozmowy jako dow?d ustale?
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>

    Osobnik posiadający mail p...@g...com napisał(a) w poprzednim
    odcinku co następuje:

    > niestety o etyce w biznesie to masz takie pojecie jak Maciarewicz o
    > wytrzymalosci skrzydla Tupolewa ... juz widze jak HP, Arvato czy
    > Bertelsmann nagrywa potajemnie swoich klientow :-)
    >
    > //Generalnie dotyczy to wszelkich firm, gdzie telemarketing
    > telefoniczny rozwiniety jest troche bardziej niz 3 panie w dziale
    > handlowym.
    >
    > no tu pojechales po calosci ...moje doswiadczenia sa calkiem inne a w
    > zwiazku z tym nasuwa sie generalne pytanie czy Ty rzeczywiscie wiesz
    > ze np jakis helpdesk potajemnie nagrywa klientow (np pracowales tam)
    > czy tylko wydaje Ci sie ze tak moze byc ?
    >
    Skoro twoje doświadczenia są inne, to widocznie nie jest to jednak zawsze
    praktykowane.
    Ale w wielu firmach jest, czasami tylko w celach szkoleniowo-kontrolnych
    pracowników, czasami również po to, aby w razie czego mieć potwierdzenie
    ustalenia z klientem.

    --
    Pozdrawia... Budzik
    b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
    "Czas to pieniądz, pieniądz to kobiety, kobiety to strata czasu"


  • 60. Data: 2012-06-12 17:40:28
    Temat: Re: Nagrywanie rozmowy jako dowód ustaleń
    Od: John Kołalsky <j...@k...invalid>


    Użytkownik "spp" <s...@g...pl>

    >>> Może tak powiedzieć, czasem może to być skuteczne.
    >>
    >> Świadczy to tylko o lekceważeniu rozmówcy przez Dyrektora.
    >
    > A o nagrywającym jak świadczy ukryte nagranie?

    Zależy co się zarejestruje

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1