eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Kuriozalne pomysły spółdzielni mieszkaniowej
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 204

  • 131. Data: 2010-11-26 14:48:11
    Temat: Re: Kuriozalne pomysły spółdzielni mieszkaniowej
    Od: "sundayman" <s...@p...onet.pl>

    > Ilu tam jest sąsiadów? Niech jeden pójdzie podpisać umowę. Pozostali niech
    > oleją. Będzie impas - nie można udostępnić korytarza bo jakim prawem skoro
    > ktoś podpisał umowę i płaci za to, aby część była odcięta. Podzielicie
    > koszty pomiędzy siebie.

    No może to jest jakiś pomysł :)

    Ale na razie, podjęliśmy tutaj (znaczy kupą :) w gronie lokatorów) próbę
    mediacji (na razie bez użycia metod zastraszania :) z SM.
    Zobaczymy , jakie będą efekty. Co nie zmienia faktu - najbardziej
    bolesnego - że trzeba wkładać energię po to - żeby było dalej tak, jak
    było - czyli,
    żeby nie poprawiać dobrego...



  • 132. Data: 2010-11-26 15:04:47
    Temat: Re: Kuriozalne pomysły spółdzielni mieszkaniowej
    Od: mvoicem <m...@g...com>

    (11/26/2010 02:57 PM), sundayman wrote:
    > Jak to mówią, uderz w stół... :)
    >
    > Może doprecyzuję jedną rzecz - otóż, nie irytowałbym się tak okrutnie,
    > gdyby sytuacja wyglądała tak, że
    > np. część lokatorów posiada "ogrodzenia" a część nie.
    > Wtedy - rzeczywiście próba pobierania od tego opłat za "wynajem" miała
    > by jakiś związek z rozumem - przy czym POD WARUNKIEM -
    > że jednocześnie zmniejszono by proporcjonalnie opłatę zawartą w czynszu
    > za użytkowanie "wspólnych powierzchni".
    > Bo - skoro wynajmuję - to już nie jest "wspólna powierzchnia".
    > Ale - oczywiście takiej propozycji nie ma.
    >
    > Natomiast, ważniejsze jest to, że w tym konkretnym przypadku ogół
    > lokatorów posiada takie ogrodzenia, jest zadowolony
    > z obecnej sytuacji - nikt nie rości żadnych uwag tudzież nie wyraża
    > potrzeby łażenia komuś pod drzwiami.
    > Z tego co widzę, na piętrach nikt nie trzyma niczego poza ew. rowerem
    > lub kwiatkiem - dla ozdoby.

    To trochę zmienia postać rzeczy :). Czyli to jest w takim układzie tak,
    jakby w bloku z klatkami nagle trzeba było płacić dodatkowy czynsz za
    najem powierzchni klatki :).

    To dopytam (sorry jeżeli już odpowiadałeś)
    - jak duża jest spółdzielnia (ile bloków takich jak wasz)
    - jeżeli duża - to ile takich bloków jest powygradzanych a ile ze
    swobodnymi korytarzami,
    - jaka jest mobilizacja waszego bloku (tj. czy byłaby szansa skrzyknąć,
    pójść na walne i jednolicie zagłosować?)
    - jaka jest struktura własnościowa, tj. wszyscy/większość ma
    lokatorskie/spółdzielcze własnościowe/własność?

    I od razu cię zmartwię - przy założeniu że wszyscy mieszkańcy są
    wygrodzeni to niezależnie od tego czy będą płacić czy nie - to i tak
    będą płacić. Bo to przecież jest przekładanie z lewej kieszeni do
    prawej. Jeżeli nie zapłacicie najmu, to zapłacicie o te 10zł więcej
    czynszu :).

    Także może to jest metoda na sytuację - zapłacić, ale potem pilnować w
    finansach spółdzielni (mają obowiązek wam to udostępnić) na co poszła ta
    kasa.

    W poprzednim miejscu zamieszkania w bloku był taki
    emeryt-pieniacz-pasjonata, który uwielbiał się ze spółdzielnią sądzić.
    Finanse spółdzielni zna lepiej niż jej księgowe, o każdą pierdułę się
    czepiał i szedł do sądu i mimo że często nie miał racji (z drugiej
    strony kilka razy w sądzie wygrał), zaś jego zarzuty wobec spółdzielni
    budziły śmiech, spółdzielnia z niejednego pomysłu się wycofała tylko po
    to żeby z panem Radkiem nie mieć do czynienia więcej niż już mają.

    Może powinniście sobie takiego pana Radka obstalować?

    p. m.


  • 133. Data: 2010-11-26 15:05:40
    Temat: Re: Kuriozalne pomysły spółdzielni mieszkaniowej
    Od: mvoicem <m...@g...com>

    (11/26/2010 03:48 PM), sundayman wrote:
    >> Ilu tam jest sąsiadów? Niech jeden pójdzie podpisać umowę. Pozostali
    >> niech oleją. Będzie impas - nie można udostępnić korytarza bo jakim
    >> prawem skoro ktoś podpisał umowę i płaci za to, aby część była
    >> odcięta. Podzielicie koszty pomiędzy siebie.
    >
    > No może to jest jakiś pomysł :)
    >
    > Ale na razie, podjęliśmy tutaj (znaczy kupą :) w gronie lokatorów) próbę
    > mediacji (na razie bez użycia metod zastraszania :) z SM.
    > Zobaczymy , jakie będą efekty. Co nie zmienia faktu - najbardziej
    > bolesnego - że trzeba wkładać energię po to - żeby było dalej tak, jak
    > było - czyli,
    > żeby nie poprawiać dobrego...
    >
    >
    Najlepiej - o ile to możliwe - wypisać się ze spółdzielni i zawiązać
    wspólnotę mieszkaniową.

    Energii będziesz musiał wkładać jeszcze więcej, ale przynajmniej na
    swoim będziesz :D

    p. m.


  • 134. Data: 2010-11-26 16:30:07
    Temat: Re: Kuriozalne pomysły spółdzielni mieszkaniowej
    Od: "sundayman" <s...@p...onet.pl>


    > To dopytam (sorry jeżeli już odpowiadałeś)
    > - jak duża jest spółdzielnia (ile bloków takich jak wasz)

    Cóż, tego dokładnie nie wiem - ale ztcw jest to około 30 bloków, z czego
    takich jak nasz pewnie z połowa.

    > - jeżeli duża - to ile takich bloków jest powygradzanych a ile ze
    > swobodnymi korytarzami,

    Ach, tego nie wiem - w końcu glównie interesuje mnie jednak mój blok :)

    > - jaka jest mobilizacja waszego bloku (tj. czy byłaby szansa skrzyknąć,
    > pójść na walne i jednolicie zagłosować?)

    Cóż, tego to pewnie nie będzie wiadomo, dopóki się nie okaże.
    Ale - generalnie, przy okazji omawianego problemu z pewnym zaskoczeniem
    stwierdziłem, że lokatorzy
    chyba poczuli się "zagrożeni jako grupa" i bez większego problemu udało
    "kolektywnie" zebrać do pewnych działań, które na razie zachowam dla siebie
    (żeby nie zapeszyć :)

    > - jaka jest struktura własnościowa, tj. wszyscy/większość ma
    > lokatorskie/spółdzielcze własnościowe/własność?

    Tego również nie wiem - ale, ponieważ (również ku mojemu zaskoczeniu) w tej
    SM nie było problemów z wykupem mieszkań - i odbywało się to naprawdę
    sprawnie - żeby nie powiedzieć - przyjemnie, przypuszczam, że odsetek
    "właścicieli" powinien być duży.

    > W poprzednim miejscu zamieszkania w bloku był taki
    > emeryt-pieniacz-pasjonata, który uwielbiał się ze spółdzielnią sądzić.
    > Finanse spółdzielni zna lepiej niż jej księgowe, o każdą pierdułę się
    > czepiał i szedł do sądu i mimo że często nie miał racji (z drugiej strony
    > kilka razy w sądzie wygrał), zaś jego zarzuty wobec spółdzielni budziły
    > śmiech, spółdzielnia z niejednego pomysłu się wycofała tylko po to żeby z
    > panem Radkiem nie mieć do czynienia więcej niż już mają.
    >
    > Może powinniście sobie takiego pana Radka obstalować?

    O, żeby się to dało gdzieś kupić :)



  • 135. Data: 2010-11-26 17:01:51
    Temat: podsumowując...
    Od: "sundayman" <s...@p...onet.pl>

    Po pierwsze chciałem podziękować za nad wyraz żywy odzew :)

    Po drugie - jeśli komuś się to przyda do czegokolwiek, to chciałbym wyjaśnić
    mój punkt widzenia w tej sprawie - o ile nie jest on jeszcze jasny.

    Otóż, prowadzę niewielką firmę - i codziennie - jak zapewne wszyscy mniejsi
    i więksi przedsiębiorcy, muszę działać w sposób możliwie
    konstruktywny. Problemy duże rozkładać na małe - a małe eliminować lub
    pomijać.
    Starając się w swoim działaniu być efektywnym - tj. wykonywać czynności
    przynoszące określone - pozytywne - skutki.

    Działania natomiast w rodzaju omawianego tutaj - to imho przejaw
    intelektualnego obskurantyzmu, tej plagi, która w Polsce
    jest przeszkoda i hamulcem dla wielu ludzi i spraw - "Hej robimy - potem się
    zobaczy - co z tego wyjdzie" - zazwyczaj wychodzi, no własnie tak.

    Nie podejmuję specjalnie dyskusji, czy działanie SM jest zgodne z prawem -
    bo zapewne jest.
    Można oczywiście zastanawiać się - na ile - i czy jest coś, co można
    wykorzystać "przeciwko" SM.
    Ponieważ, jak wszystkim wiadomo - prawo nie jest spójne (a już prawo
    dotyczące SM to zgroza), i w wielu przypadkach zapewne trzeba by długich
    procesów, aby ustalić gdzie jest "racja".

    Niemniej jednak jako obywatele powinniśmy pamiętać - co powtórzę - że prawo
    jako takie - nie jest ideą samą dla siebie, a narzędziem, które
    ma społeczeństwu służyć. Oczywiście - prawo jest ułomne, co jest w pewnym
    sensie naturalne - ponieważ nie możliwe jest "dopasowanie" go do każdej
    sytuacji.
    I właśnie tutaj jest pole do "racjonalnego stosowania" tego prawa. Jest to
    jedno z 2 narzędzi, którym my - jako użytkownicy tego prawa - dysponujemy.
    Drugim jest oczywiście możliwość zmiany tego prawa przez wybory, wpływanie
    na polityków itp działania "globalne".

    Ale imho ważniejsze jest działanie lokalne - ponieważ prawo źle stosowane,
    głupio i nieracjonalnie przestaje spełniać swoją funkcję.
    Wszyscy dostkonale wiedzą, że można działając "zgodnie z prawem" wykonać
    całą masę idiotyzmów , nieraz ogromnie szkodliwych.

    Niektórzy (...) wyjaśniają tutaj maluczkim, jak to uzasadnione jest
    wprowadzanie takich rozwiązań, powołując się na "prawa do korzystania", na
    "zyski z wynajmu", itp.
    Nieszczęście polega zaś na tym, że w niektórych przypadkach tego typu
    działania są ewidentnym "poprawianiem na siłę" tudzież "uszczęsliwianiem
    mimo woli",
    które - w ostatecznym rachunku nie przynosi niczego pożytecznego. Gorzej -
    przynosi straty.
    Ale - to, że efekty są złe - jak widać niektórym nie przeszkadza. Grunt - że
    jest "zgodnie z prawem".
    Oczywiście - nie twierdzę, że prawo należy łamać. Dlaczego ? Bo łamanie
    prawa jest generalnie szkodliwe.
    Czyli wyrządza szkodę. Ale też bywa i tak - że kurczowe trzymanie się
    nieracjonalnego prawa jest szkodliwe.
    Świat (również w tym sensie) nie jest czarno-biały. I od tego Bozia dała
    rozum- żeby go używać. Nie tylko do utrzymania równowagi.

    Działanie takie jak w omawianym przypadku to działanie odwrotne do tego, do
    którego ja sam jestem przyzwyczajony - a nawet więcej - jestem zmuszony,
    ponieważ postępując nieracjonalnie szybko poniósłbym tego konsekwencje.
    Tutaj oczywiście te konsekwencje poniesie nie "wynalazca" tejże koncepcji -
    tylko my - lokatorzy.

    Co do samej SM tutaj poniewieranej - muszę powiedzieć, że do tej chwili moja
    opinia o nich była zdecydowanie dobra. Lub przynajmniej - przychylna.
    Kilka spraw, które w innych SM musiały się oprzeć o sąd, aby okazały się
    wykonalnymi - tutaj przebiegały zaskakująco sprawnie a nawet - życzliwie.

    Stąd moje wzburzenie - bo dodatkowo zawierające w sobie pewne rozczarowanie.

    Dzisiaj już wiem, skąd wziął się cały pomysł, mamy tutaj (lokatorzy) pewną
    koncepcję działania i to rodzi nadzieję na polubowne załatwienie sprawy.
    O czym poinformuję kiedy będzie to poparte faktami.





  • 136. Data: 2010-11-26 19:03:46
    Temat: Re: Kuriozalne pomysły spółdzielni mieszkaniowej
    Od: "niusy.pl" <d...@n...pl.invalid>


    Użytkownik "sundayman" <s...@p...onet.pl>

    >> Od kiedy, dzieciaku? W sieci siedzę od czasów jeszcze fidonet - i
    >> takiego zwyczaju nie ma.
    >
    > To chyba w równoległej rzeczywistości funkcjonujemy... Co zresztą by
    > pasowało do kontekstu.
    > I na zakończenie - jeśli szanowny kolega (proponuję się obrazić za to
    > sformułowanie) ma zwyczaj dodawać sobie powagi poprzez odzywki per
    > "dzieciaku",
    > to proponuję wrócić do tego fidonetu, bo widzę, że kolega nie ewoluował od
    > tego czasu. A mnie się nie chce prowadzić dyskusji na tym poziomie.

    Mała uwaga zupełnie poza tematem powyższego: nie widać w twoich artykułach
    kogo cytujesz


  • 137. Data: 2010-11-26 22:49:11
    Temat: Re: Kuriozalne pomysły spółdzielni mieszkaniowej
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Fri, 26 Nov 2010, ąćęłńóśźż wrote:

    > Załóżmy teoretycznie że KAŻDY z tych spółdzielców zajął TYLE SAMO metrów
    kwadratowych.
    > Opłata WRÓCI do niego w zmniejszonym "czynszu".

    ...albo opłaty eksploatacyjne wzrosną bez rozpatrywania "podziału".
    Ale to jest jeden problem, zupełnie odrębny od tego, czy spółdzielcy
    mają *prawo* do nieformalnego "dzielenia części wspólnych".
    Bez zapisu w statucie, bez uchwały zgromadzenia...

    pzdr, Gotfryd


  • 138. Data: 2010-11-26 22:49:21
    Temat: Re: Kuriozalne pomysły spółdzielni mieszkaniowej
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Fri, 26 Nov 2010, Krzysztof wrote:

    > "zly" <b...@N...fm> napisał
    >>
    >> Takie samo jak i ja
    >
    > Naprawdę uważasz, że prawo do zajęcia rowerem dowolnej *części* wspólnego
    > korytarza

    To tak nie działa, najpierw przesunę kawałek tekstu:

    > bo "i tak nikt go teraz nie używa"?

    Jest taka możliwość. Każdy ze współwłaścicieli ma prawo w "sposób
    możliwy żeby inni też mogli". Jeśliby w miarę zgodnie korzystali
    w ten deseń, że przez kwadrans korzysta jeden, przez kolejny
    - drugi współwłaściciel i tak po kolei, będzie równie sprawiedliwie.
    W praktyce raczej ta wersja nie przejdzie, ale do przypadku
    z malowaniem/tapetowaniem/remontem (i wystawieniem mebli)
    może podejść ;)

    > jest równoznaczne z prawem do zajęcia rowerami *całego* korytarza,

    Ależ nie!
    Chodzi o to, że może zająć *dowolną* część. Z p. widzenia prawa, część
    na 1 piętrze niczym nie różni się od części na 3 piętrze.
    Teraz: nie widać przeszkód, aby się umówili właśnie tak, że "każdy
    korzysta na swoim piętrze". Ale jak rozumiem:
    - *formalnie* takiej umowy nie ma
    - wcale nie wiadomo, co inni spółdzielcy na to, a sp-nia jest
    (stety lub niestety) całością, i przydałoby się aby zgromadzenie
    przynajmniej przyklepało "prawo do rozporządzania częściami
    wspólnymi przez współwłaścicieli wewnątrz swojego bloku
    w każdym z osobna". Mi się *wydaje*, że by default takiego
    prawa nie ma (nie jestem spółdzielcą, "mała wspólnota").

    >> Może, ale nie chce.
    >
    > I w opisywanej przez wątkotwórcę historii też przecież nikt nie chce
    > korzystać z zamkniętych wspólnych części.

    Pytaniem jest, czy coś stoi na przeszkodzie aby zarząd "dbał
    na wypadek jakby jednak chcieli". *Formalnie* zarząd jest od
    dbania o "zgodność z prawem", a wygląda na to, że rozporządzenia
    spółdzielców że regulacja ma być inna niż ustawowa nie dostał.

    >> Bo jest wspólna. I nikt inny nie ma co do niej roszczeń. Jak będzie miał,
    >> to będziemy się wtedy zastanawiać.
    >
    > No więc jak wyżej - w tamtej historii jest dokładnie taka sama sytuacja.

    Nie jest, bo rower jest bardzo łatwo odpiąć, zaś wyważenie kraty
    może chwilę zająć ;)

    pzdr, Gotfryd


  • 139. Data: 2010-11-26 23:10:05
    Temat: Re: podsumowując...
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Fri, 26 Nov 2010, sundayman wrote:

    > Nie podejmuję specjalnie dyskusji, czy działanie SM jest zgodne z prawem - bo
    > zapewne jest.
    [...]
    > Niemniej jednak jako obywatele powinniśmy pamiętać - co powtórzę - że prawo
    > jako takie - nie jest ideą samą dla siebie, a narzędziem, które
    > ma społeczeństwu służyć.
    [...]
    > I właśnie tutaj jest pole do "racjonalnego stosowania" tego prawa. Jest to
    > jedno z 2 narzędzi, którym my - jako użytkownicy tego prawa - dysponujemy.
    > Drugim jest oczywiście możliwość zmiany tego prawa przez wybory

    Hm... a wskazywana tu droga, poprzez sformalizowanie za pomocą uchwały
    walnego zgromadzenia sposobu używania części wspólnych w "zastany" sposób
    nie byłaby aby zgodna z racjonalnym stosowaniem tego prawa?
    Bo IMVHO wygląda to tak, że spółdzielcy z konkretnego bloku żądają
    prawa do ustanowienia regulaminu przez aklamację, ale bez dopełnienia
    formalności :) (głosowanie itede).
    Źle mi wychodzi?
    Albo inaczej - co zarząd sp-ni będzie mógł zrobić "przeciw", jeśli
    zostanie zobowiązany uchwałą?

    A to, że "ktoś" będzie musiał zapłacić i że będą to spółdzielcy
    jest poza konkursem :) (spór jak rozumiem sprowadza się do
    określenia przedmiotu rozliczeń, a nie wysokości wyniku).

    > Ale imho ważniejsze jest działanie lokalne - ponieważ prawo źle stosowane,
    > głupio i nieracjonalnie przestaje spełniać swoją funkcję.

    Pytanie które zastosowanie prawa jest tu "złe".
    Na razie mieszkańcy "dzielą" prawo posiadania w oparciu o "podział
    na gębę". Mniej więcej tak samo, jakby udzielić pożyczki "oddam
    ci za kwartał" :)

    > Niektórzy (...) wyjaśniają tutaj maluczkim, jak to uzasadnione jest
    > wprowadzanie takich rozwiązań, powołując się na "prawa do korzystania", na
    > "zyski z wynajmu", itp.
    > Nieszczęście polega zaś na tym, że w niektórych przypadkach tego typu
    > działania są ewidentnym "poprawianiem na siłę" tudzież "uszczęsliwianiem mimo
    > woli",

    Ale z kolei jest problem przeciwny - jak zezwolić na "szarogęszenie się"
    bez dopełnienia formalności, nie narażając się jednocześnie na to,
    że w innych miejscach i z innych przyczyn pojawią się trudne do
    rozstrzygnięcia (z braku dowodów) spory, "bo myśmy się 10 lat temu
    umówili...". A komuś się znienacka odmieniło.

    > Ale - to, że efekty są złe - jak widać niektórym nie przeszkadza. Grunt - że
    > jest "zgodnie z prawem".

    "Jak system źle działa, trzeba poprawić system lub dokumentację" ;)
    W tym przypadku być może trzeba się rozejrzeć, czy da się "doprowadzić
    do zgodności z prawem" zadowalającego *aktualnych* współwłaścicieli
    stanu.

    > Oczywiście - nie twierdzę, że prawo należy łamać. Dlaczego ? Bo łamanie prawa
    > jest generalnie szkodliwe.
    > Czyli wyrządza szkodę. Ale też bywa i tak - że kurczowe trzymanie się
    > nieracjonalnego prawa jest szkodliwe.

    Pytanie: czy w tym przypadku na pewno nie ma drogi, aby "zalegalizować"
    satysfakcjonujący spółdzielców stan?
    Popatrz na to tak: ktoś mieszkanie sprzeda, ktoś inny się zamieni.
    A nuż "nowi" będą mieli inne zdanie od reszty.
    Co wtedy?

    > oczywiście te konsekwencje poniesie nie "wynalazca" tejże koncepcji - tylko
    > my - lokatorzy.
    >
    > Co do samej SM tutaj poniewieranej - muszę powiedzieć, że do tej chwili moja
    > opinia o nich była zdecydowanie dobra.

    Popatrz na mój tekst nad cytatem i powiedz, czy aby z *tego* powodu
    nadal nie jest to dobra opinia ;)

    > Dzisiaj już wiem, skąd wziął się cały pomysł, mamy tutaj (lokatorzy) pewną
    > koncepcję działania i to rodzi nadzieję na polubowne załatwienie sprawy.
    > O czym poinformuję kiedy będzie to poparte faktami.

    A to swoją drogą jest wskazane (choć wcale nie musi to być jedyna
    droga dojścia do celu) :)

    pzdr, Gotfryd


  • 140. Data: 2010-11-26 23:16:14
    Temat: Re: Kuriozalne pomysły spółdzielni mieszkaniowej
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Fri, 26 Nov 2010, RadoslawF wrote:

    > To ciekawe, kilka lat pracowałem jako inspektor ppoż, mam uprawnienia
    > i jedyny przepis odnośnie trwałości drzwi w związku z ppoż jaki sobie
    > przypominam to klasa wytrzymałości ogniowej. Możesz podać o jakim
    > przepisie ty piszesz ?

    Nie mogę, bo pisałem "z głowy czyli z niczego" :), z przezorności
    dodając słowo "pewnie", AFAIR była tu dość dawno temu dyskusja na
    ten temat, z której wynikało że jest jakiś przepis projektowy,
    znaczy w budynku typu "blok" nie można zaprojektować pancernych
    drzwi, ale nie ma przepisu "użytkowego" ani sankcji za wstawienie
    drzwi niezgodnych z projektem.

    pzdr, Gotfryd

strony : 1 ... 13 . [ 14 ] . 15 ... 20 ... 21


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1