Bank BPH PBK od jakiegoś czasu jest normalny inaczej. Prowizja od
wypłacanych pieniędzy, to sprawa sprzed kilku już lat. Kontrowersyjna, ale w
sumie jest przynajmniej w tabeli prowizji. Tabele wiszą na gazetce, więc
każdy może przeczytać.

Ostatnio wykryłem, że wprowadzają zmiany w regulaminie "tajnymi" okólnikami
znanymi tylko niektórym. Takim wewnętrznym pismem wprowadzono
najprawdopodobniej w kwietniu "usługę" bezpieczne transakcje. Dopiero, jak w
kilka osób zaatakowaliśmy zarząd tego banku i nacisnęliśmy odcisk komuś
bardzo wysoko (mniejsza o to komu), to nagle trzy dni temu poinformowali
mnie mailem, że zmienił się regulamin i mogę się z tym niezgodzić do 30 dni.
Zgoda. Mogę się zgodzić, albo nie - ale dla czego zabierano mi po 2 zł
miesięcznie już w kwietniu? Dla 4 zł nie było mnie stać na większy wysiłek,
jak telefoniczne zażądanie wyjaśnień, czego jak domniemywam wynikiem były
maile do wszystkich klientów (przynajmniej wszystkich mnie znanych). Ale tam
coraz częściej dochodzi do absurdów.

Dwa tygodnie temu nagle w wyniku skomplikowanego śledztwa udało mi się
ustalić, że zmieniło się i nie przysyłają teraz automatycznie kolejnych kart
bankomatowych z upływem terminu ważności poprzedniej. Dotąd przychodziła
pocztą (wcześniej odbierało się w banku). Większość pań w okienkach żyje w
słodkim przekonaniu, że tak jest. I znowu śledztwo dziennikarskie ujawniło,
że jest tak, ale nie zawsze. Dwa tygodnie oczekiwałem zapewniany przez
pracowników banku, że karta już idzie, by na końcu po zagrożeniu, iż
świadczenie usługi zlecę konkurencji, a na banku będę dochodził ewentualnych
strat na drodze cywilnej - znalazł się mądry człowiek, który wyjaśnił mnie i
swoim koleżankom, że znów za sprawstwem jakiegoś TOP SECRET okólnika znanego
tylko nielicznym się to zmieniło. Jak do karty w międzyczasie wydano
duplikat, to bez wniosku karty nowej się nie dostanie. W regulaminie tego
też nie ma.

Ponieważ korzystam z ich usług od wielu lat, to mógłbym już książkę napisać
o podobnych wpadkach. Tyle, że jak znam życie, w innych bankach jest pewnie
nie lepiej, więc mi się nie chce przenosić. A powód wydaje mi się dość
prosty. Panie w obsłudze klienta zmieniają się jak w kalejdoskopie. Albo
strasznie marnie płacą i wszyscy uciekają, albo nie wiem co innego.
Słyszałem, że zatrudniają na pół etatu i na dwa miesiące.

Ja w każdym razie staram się nie przekraczać wkładu 10.000 zł. Nadwyżki
przerzucam do konkurencji i liczę, że jakby co, to Fundusz Gwarancyjny
wypłaci.


--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/