eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawojak "wyprowadzic" meza z mieszkania? › Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
  • Data: 2010-12-28 13:02:06
    Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
    Od: d...@o...pl szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]



    > Aha. Czyli uprzejmy donos od nie wiadomo kogo, kompletny brak dowodów -

    > ale winny jest póki nie udowodni niewinności? Jesteś reinkarnacją Berii?

    Najwyrazniej jednak moja odpowiedz byla malo wyczerpujaca. Faktem przyznanym
    przez niego jest utrzymywanie bliskiej znajomosci z nieznana mi kobieta i w
    tajemnicy przede mna. O jej istnieniu nie wiedzialam. Jak szedl do niej do
    domu, klamal, ze idzie gdzie indziej. Nawet zalozywszy, ze nie laczyl ich
    seks, jest to wystarczajace do stwierdzenia nielojalnosci i oklamywania
    (dlugotrwalego) po czym trudno o zaufanie. Juz tylko na marginesie mozna
    wskazac, ze nie byl to pierwszy przypadek, w ktorym maz ukrywal przede mna
    znajomosc z inna pania o dwuznacznym charakterze. Przychodzi taki moment,
    kiedy po prostu kolejnego przypadku sie nie dzwiga.

    > > Jeszcze pare miesiecy probowalismy jakos wlasnie "popracowac" nad
    zwiazkiem -

    > > do momentu, kiedy odkrylam nasz wspolny samochod zaparkowany nieopodal
    domu

    > > tej kobiety.

    >

    > No i? Zdarzało mi się koleżankom i znajomym pomagać przy np. instalacji

    > komputera albo zwyczajnie spotkać się z kimś znajomym. Może to ciebie

    > zdziwi, ale nie było to równoznaczne z seksem.

    Wiesz, po goracych zapewnieniach, ze nigdy sie z nia wiecej nie spotka, a
    jednoczesnie - po co najmniej poltora roku zaklamania - ciezko bylo tu
    uwierzyc w przypadek. Co do seksu - j.w.
    >

    > > Wowczas probowalam nie wpuscic meza do domu, jednak gdy ten

    > > zaczal wywazac drzwi - zwyczajnie sie przestraszylam.

    >

    > I słusznie (się przestraszyłaś). Złamałaś prawo wskutek chorobliwej paranoi.

    Tak. On ma prawa. Ja mam wylacznie obowiazki. Tolerowania, znoszenia,
    wierzenia i ufania oraz wybaczania. Wychodzi na to ze naprawde lepiej byc
    malzonkiem nielojalnym, bo wtedy ma sie ochronke.

    > > Zasadniczo nie pozostajemy jak to sie ladnie mowi we wspolnym pozyciu -
    maz

    > > nawet nie doklada sie do rachunkow za media w domu, z ktorych de facto

    > > korzysta. Nie wspomne o braku wiezi emocjonalnej czy fizycznej.

    >

    > To dlaczego w ogóle został mężem? Pobraliście się po pijanemu? Czy

    > przegraliście zakład?

    Zeby to, co mowisz mialo sens, trzeba by przyjac wlasciwie bezsensownosc
    instytucji rozwodu. Bo z tego co piszesz wynika, ze zakladasz, ze skoro
    obecnie brak wspolnego pozycia, to nie bylo go nigdy. Informuje zatem, ze nie
    jest to zwiazek trwajacy od roku, lecz od lat dziesiediu. I ze przez dekade
    sporo rzeczy moze sie zmienic.

    Zrozumcie, ja naprawde probowalam zalatwic to po ludzku, bez siegania do
    narzedzi typu - nie otwieram drzwi. Probowalam rozmawiac, tlumaczyc, czekalam.
    Im bardziej, tym bardziej on stawal sie agresywny, poczytujac to najwyrazniej
    za moja slabosc. Ja nie mam juz sily sie z nim mierzyc.

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1