eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawonowe skrzynki pocztowe a zycie na wsi › Re: [OT] Re: nowe skrzynki pocztowe a zycie na wsi
  • Data: 2009-09-08 12:57:49
    Temat: Re: [OT] Re: nowe skrzynki pocztowe a zycie na wsi
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Tristan pisze:


    >> Czy wiocha z 10 domami potrzebuje drogi asfaltowej? Czy nie może być
    >> ubita w ziemi ścieżka dla samochodów?
    >
    > A to zależy. A jak w porze deszczów rozmoknie, zrobi się bagienko i dojazdu
    > do wiochy nie będzie? Zresztą czy ja mówię, że tam trzeba ciągnąć
    > autostradę? Taka ubita porządna gruntowa też kosztuje.

    A czy do chatki w lesie też społeczeństwo ma się dokładać i budować
    bitą drogę?



    > Generalnie to jest przykład na to, że w społeczeństwie trzeba uśrednić pewne
    > rzeczy i całkowicie kapitalistyczne społeczeństwo to utopia całkowita. Na
    > osiedlu droga też musi być wspólna, a nie że każdy sobie odcinek pod swoim
    > domem robi.

    To się zawiązuje wspólnotę i robi drogę. Urzędnika do tego nie trzeba.



    > Ale dowolne nawet bardzo kapitalistyczne przedsiębiorstwo jakoś tak działa,
    > że pewne rzeczy uśrednia.

    Uśrednia właśnie firma państwowa. Bo kieruje z Warszawy. 1000
    prywatnych poczt będą dostosowywać warunki świadczenia usług do wymagań
    lokalnych.



    >>> Podobnie zresztą z telefonami. TPSA dociera wszędzie, bo była państwowa i
    >>> taki miała prikaz. I telefon można było mieć także na górce, a neostradę
    >>> także w gospodarstwie w lesie. A już np. Netia nie ma do dzisiaj oferty
    >>> na Waryniolu w Zabrzu, gdzie masz z 10 dziesięciopiętrowców.
    >> Neostrada i tak wszędzie nie dociera.

    Jest wiele miejsc, gdzie dochodzi TP i neostrada, a dodatkowo jeszcze
    aster, upc, multimedia i inni prywaciarze. Nie mówiąc o komórkowych.



    > Tak? A wiesz jakie prędkości osiąga się na GPRSie? Bo ja w lesie korzystałem
    > z takiego iplusa i do jabbera to się to nadawało, ale nic więcej.

    A w tym lesie przez TP jakie prędkości osiągałeś?


    > Nie. Powstał dlatego, że koncesja wymagała od operatorów pokrycia prawie
    > 100% kraju.

    Ach, gdyby nie koncesja, to by nie było zasięgu. A gdyby nie
    państwowa szkoła, ludzie nie umieliby czytać (pomijając już fakt, że
    wielu po państwowej szkole nie umie).



    >>>> Nijak nie wynika z tego, że PP ma być
    >>>> monopolistą w przesyłkach pomiędzy Warszawą i Krakowem.
    >>> No to są kurierzy i jest inpost. Ale czy to powód, żeby mi niszczyć
    >>> skrzynki
    >> Stare skrzynki nie były Twoje, tylko PP.
    >
    > Ale ja się zgadzam, żeby wisiały na mojej ścianie. Bardzo mi to pasowało.

    To, że się zgadzasz, nie oznacza, że ktoś musi powiesić.

    >>> Która występuje wszędzie gdzie jako tako działa służba zdrowia. A tam
    >>> gdzie nie występuje, to służba zdrowia nie działa.
    >> Dziwne, i wszędzie przeżywa kryzys.
    >
    > A gdzieś działa dobrze wg Twojego modelu?

    Gdzieś na pewno. Spójrz na weterynarie - nie ma łapówek, na leczenie
    swoich pupili stać nawet emerytki.




    >> Ponieważ wtedy nie szedłbym z katarem do lekarza, tylko brał apap w
    >> domu.
    >
    >
    > I dalej bierzesz. A idziesz po L4.

    Tylko jeśli bym się ubezpieczył, że jak zachoruję, to będzie mi ktoś
    coś płacił. Jako że rzadko choruje, dla mnie takie ubezpieczenie jest
    nieopłacalne.



    >> Poza tym powtarzasz kolejny błędny argument - wizyta u lekarza za
    >> 100zł.
    >
    > Bo tyle płacę za specjalistów. ba! za jednego to nawet 120 od wizyty. A gość
    > przyjmuje przy biurku. A jakby wymagał maszyn, to wiesz...

    I stówka za specjalistę to dla Ciebie kwota nieosiągalna dla
    przeciętnego chorego? Przecież nie chodzi się do specjalisty co tydzień.
    Poza tym fakt, że specjalista kosztuje więcej powoduje, że łatwiej się
    do niego dostać. Może zamiast specjalisty z profesurą za 200zł wystarczy
    pan doktor za 100zł? W płatnym systemie dostęp do lekarza jest
    łatwiejszy, każdy bowiem wybiera takiego specjalistę, jakiego
    potrzebuje, a nie takiego, który jest dobry i pan profesor musi się
    zająć jego bolącym brzuchem, mimo że odpowiedni do tego byłby również
    żółtodziób.

    To w socjalistycznym systemie do najlepszych lekarzy niełatwo się
    dostać, bowiem każdemu wydaje się, że musi iść ze swoim przypadkiem
    akurat do najsławniejszego pana doktora.



    >> Tyle może kosztować wizyta, aby lekarz - poświęcający pół godziny
    >> dziennie przez 8 godzin w dni powszednie - miał 10 tysięcy przychodu.
    >
    > Ale co z tego, skoro biorą więcej.

    Bo jest za mało lekarzy. Ponadto Ci, którzy biorą mniej, pracują w
    przychodniach "za darmo".



    >> Oczywiście będą też lekarze, których zadowoli 2500zł. I będzie 5
    >> lekarzy, którzy zadowolą się jednym gabinetem i 1 pielęgniarką.
    >> Tym samym cena za wizytę może wynosić sporo poniżej 30zł.
    >
    > No jakoś nie chce tak wyjść w praktyce niestety. Bo to jest utopijne
    > myślenie. Nikt nie pójdzie z katarem, a lekarz specjalista będzie się cenił
    > nadal tak jak teraz. Do tego badania krwi, badania maszynami itp.

    Och, maszyny. Myślisz, że badanie krwi kosztuje pół pensji? I nie
    mów, że nie chce wyjść tak w praktyce, bo nawet nie próbowano.



    >> Proszę więc, panie Tristan, nie straszyć ludzi, że po sprywatyzowaniu
    >> przychodni lekarskich, za zdiagnozowanie grypy zapłaci Pan 100zł!
    >
    > Ależ te przychodnie już są prywatne, tylko płaci nfz. Sęk w tym, że do
    > specjalistów są kolejki na kilka miesięcy czekania. A specjalista prywatnie
    > bierze w okolicach 100zł.

    Jak widać socjalizm (NFZ) się nie sprawdza, a na wolnym rynku taką
    usługę bez czekania miałbyś za 100zł. To pewnie 1/3 tego, co płacisz co
    miesiąc na NFZ.



    >>> Tylko widzisz, to jest błąd logiczny, bo operacja kosztuje mniej, ale
    >>> utrzymanie szpitala kosztuje. Prywatni lekarze bardzo często przyjmują na
    >>> sprzęcie państwowym. Kiedyś nie umiałem się dostać do państwowego
    >> Utrzymanie szpitala też jest możliwe do oceny tylko w warunkach
    >> rynkowych.
    >
    > Ale tam nie ma warunków rynkowych, bo aparat na hemodynamikę to jest aparat
    > na hemodynamikę i kosztuje ile kosztuje.

    Wspominasz o utrzymaniu szpitala, a nie o konkretnym aparacie. Nie
    można mówić o kosztach utrzymania szpitali państwowych, bo są one często
    nieracjonalnie nadmierne, jak w Radomiu, gdzie było więcej pracowników,
    niż pacjentów.



    >>> neurologa, bo były długie terminy. Poszedłem na wizytę prywatnie, ale już
    >>> na badania mnie zabrał na dyżur do szpitala na szpitalny sprzęt. Owszem,
    >>> zapłaciłem za badanie 100zł. Ale czy ono by kosztowało 100zł, jakby on
    >>> ten sprzęt musiał kupić?
    >> Nie wiem. Może tak, może nie, a może stwierdzilibyście z lekarzem, że
    >> to badanie jest zbędne?
    >
    > No owszem, ale to oznacza, że będą żyli zdrowi lub bogaci. Bo ja uznam, że
    > jest ,,zbędne'', bo mnie nie będzie stać.

    To straszna prawda, ale na coś trzeba umrzeć. Druga prawda jest taka,
    że mając nieskończoną ilość pieniędzy, można przedłużać życie ludzie
    niemal bez końca. Z tego wniosek, że zawsze będzie tak, że kogoś będzie
    można wyleczyć/zaleczyć/przedłużyć życie o tydzień. W systemie
    socjalistycznym o tym, kogo zabić decyduje urzędnik, opłacając leczenie
    lub nie. W systemie kapitalistycznym decyduje o tym sam pacjent, który
    albo nie ma pieniędzy, albo nie ma przyjaciół, którzy mają pieniądze,
    albo po prostu woli przeznaczyć te pieniądze dla dzieci, niż przedłużyć
    sobie życie o dzień/miesiąc/rok.

    Ja wolę system kapitalistyczny.

    >
    >> Jednym z mankamentów służby zdrowia, gdzie płaci
    >> ubezpieczyciel, a nie klient, jest fakt, że pacjentom wykonuje się za
    >> dużo badań, bo płaci za to ubezpieczyciel.
    >
    > Oj zdziwiłbyś się. Wręcz przeciwnie, nasz woźny umarł na raka, bo mu nie
    > zrobili badań. Miał spore szanse przeżyć, jakby to dobrze zdiagnozowano.
    > Poszedł do lekarza z bólami brzucha. Dostał skierowanie na rezonans.
    > Rezonans państwowy zrobili mu po roku, jak już było za późno. Prywatnie
    > rezonans kosztuje około 800zł. Na szpitalnym sprzęcie! W warunkach
    > rynkowych kosztowałby pewnie z 1200zł. Gościa nie było stać prywatnie i se
    > umarł.

    Dziwne, podajesz przykład złego działania państwowej służby zdrowia,
    i z tego wyciągasz wniosek, że to wina prywaciarzy. System
    socjalistyczny zawsze jest nieefektywny i zawsze będzie tak, że trzeba
    będzie czekać na badanie rok. O rok za długo. Dzięki temu, że można
    zrobić rezonans od razu za 800zł można uratować życie. Co w tym złego?

    >
    >> I sam pacjent domaga się tych
    >> badań, wiedząc, że są "za darmo".
    >
    > No i dobrze, że się domaga, bo lekarze sknerzą z badaniami, bo to im jakieś
    > punkty odejmuje i kasa z ośrodka wypływa do badalni.

    Kolejny przykład złego działania socjalistycznej służby zdrowia.

    >
    >>> Dentystka ostatnio się napalała na rentgen oraz na jakąś maszynę do
    >>> czegośtam. Głupia maszynka dentystyczna ułatwiająca jej pracę kosztuje
    >>> około 100 tysięcy. Rentgen też tani nie był. Dentystkę mam bardzo wziętą,
    >>> bardzo drogą i bardzo pracowitą (siedzi baba od 10 do 21 w robocie), a i
    >>> tak się zastanawiała i jak na razie nie kupiła.
    >> A czy taka maszynka jest potrzebna w każdym gabinecie?
    >
    > A to zależy jak rozumiesz potrzebę. Nie ma teraz i żyje. Ale to wydłuża
    > wizyty oraz powoduje, że część kanałów robi ,,na czuja''. Jak się uda, to
    > się uda. A jak się nie uda, to już jest pozamiatane i po zębie, bo źle
    > wypełnionego kanału się nie da poprawić.

    A nie można zlecić badania do wykonania w innym gabinecie?
    >
    > Da się prowadzić gabinet bez maszyn, ale cóż -- era kowala z obcęgami
    > minęła.
    >
    >> Szczególnie
    >> drogie sprzęty mogą być kupowane tylko przez niektóre gabinety.
    >
    > No i tak jest. I bogaci pacjenci mają zdrowe zęby, a biedni wyrywają sobie
    > za kasę NFZ. I to samo byłoby właśnie w innych gałęziach służby zdrowia.
    > Dentyści to właśnie przykład sprywatyzowanej całkowicie części. Tylko że
    > części jeszcze stosunkowo mało drogiej i momentami kosmetycznej.


    Jeśli na tym przykładzie nie widzisz, który system jest lepszy, to
    nie wiem, jak inaczej Cię można przekonać. Poza tym do dentysty
    prywatnego chodzą również biedni. A u państwowego i tak płacisz za
    plomby 50% tego, co zapłacisz za całą wizytę u prywaciarza.

    --
    Liwiusz

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1