Witam.

Nie wiem, czy ja jestem taki nienormalny, czy to mi się wydaje (od razu
mówię, że mam niespełna 15 lat), że to jest nienormalne...

W tamtym roku zmarła mi matka. No nic, mieszkanie (własnościowe, oczywiście)
było przepisane na nią, więc ojciec zaczął załatwiać sprawy związane z
przypisaniem mieszkania na niego.
No i tu zaczynają się schody, moim zdaniem, kompletnie niepotrzebne. Trzeba
było załatwiać jakieś sprawy spadkowe (osiem dych w tył). No nic...przyszło
już pismo z sądu no i...

Teraz trzeba wzywać jakiegoś rzeczoznawce, bierze on niewiadomo ile (ale
napewno nie niżej niż 400 zł). Mnie (i nie tylko mnie) ta sprawa totalnie
frustruje. A jeszcze dalsze koszty...(dalej nie mówię bo nie wiem, co będzie
dalej, ale już wiem, że nieźle nas to zaboli).

Nie rozumiem, co to ma być? Niby taka prosta sprawa, zmienienie imienia w
papierze, a trzeba płacić [...]. Nie wiem co mnie nawet powstrzymuje przed
wyżyciem się...

Pozdrawiam i proszę o wyjaśnienie, jaki to ma sens...
Damian...