eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › uzycie broni - czy mial prawo - dlugie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 15

  • 1. Data: 2002-01-23 12:42:17
    Temat: uzycie broni - czy mial prawo - dlugie
    Od: "Maciek Leszczynski" <m...@w...pl>

    Witam,
    mialem w ta niedziele (chyba 20.01.02) taki przypadek:
    wybralem sie z zona na spacer do lasu - oczywiscie jak zwykle z psem.
    podczas naszego spaceru dojrzelismy spacerowicza z psem w odleglosci okolo 50m.
    wiedzac jak ludzie reaguja na naszego psa (amstaff - o dosc poteznej budowie)
    zajelismy
    go zabawa na uboczu (zeszlismy troche z drogi). Spacerowicz nie zareagowal i swojego
    psa nie wzial na
    smycz (nawet go nie zawolal). jego pies oczywiscie zaczal biec w strone naszego i gdy
    byl w odleglosci
    okolo 2 metrow nasz pies tez do niego podbiegl. w pewnym momencie tamten pies
    zawarczal i ugryzl naszego.
    Amstaff jak to amstaff nie pozostaje dluzny w takich sytuacjach i chwycil go za szyje
    (nie mocno bo male
    psy sa traktowane przez niego z przymruzeniem oka). oczywiscie od razu zareagowalismy
    (psy byly na
    wyciagniecie reki) - zaczalem odciagac naszego psa (w tym czasie podbiegl
    spacerowicz). zlapalem psa,
    podnioslem go a maly pies byl uczepiony na wardze naszego (dziwilo mnie ze
    spacerowicz nie odciaga
    swojego psa ale w koncu 'maly' puscil - zona chwycila naszego psa a ja zaczalem sie
    prostowac (bylem
    pochylony nad psami) i w tym momecnie zobaczylem lufe pistoletu wymierzona w naszego
    psa. w tym momencie
    prostowalem sie (psy byly rozdzielone w odleglosci juz prawie metra od siebie) a
    spacerowicz wycelowal
    prosto we mnie. zona zaczela krzyczec, ja machinalnie odepchnalem reke z bronia i
    przylozylem mu z piesci
    w glowe. jak doszedlem do tego co sie stalo bron juz byla schowana a spacerowicz
    zaczal sie burzyc o to
    ze dostal w leb. powiedzialem grzecznie ze jak jeszcze raz wyciagnie bron to mu
    'sklepie miske'. rozne
    rzeczy sobie gadal przez ten czas lacznie z grozeniem ze skoro jestem taki chojrak to
    zaraz mi nogi
    przestrzeli i wtedy zobaczymy.
    Wedlug mnie nie mial prawa wyciagac broni i to jest karalne a ja mialem prawo sie
    bronic. Pomijajac fakt
    ze chcial isc na policje i dzwonil po 'znajomych' to jeszcze grozil (co rowniez jest
    IMO karalne). wydaje
    mi sie ze byl w szoku bo w koncu chyba doszlo do niego co zrobil i sie rozstalismy (z
    obietnica z naszej
    strony ze idziemy na policje). w koncu nie poszlismy bo nie chcialo nam sie spedzic 3
    godzin na
    komisariacie. Slusznie zroblismy czy trzeba bylo typa podkablowac? (a moze to on mial
    racje?). prosze Was
    o wyjasnienie.

    PS. nie wiem czy to byla prawdziwa bron bo sie nie znam (typ podobno mial pozwolenie
    na bron i pracuje w
    prokuraturze ale rozne rzeczy mowia jak maja nierowno pod sufitem ;-), czy mam prawo
    prosic o pokazanie
    pozwolenia? )


  • 2. Data: 2002-01-23 16:26:06
    Temat: Re: uzycie broni - czy mial prawo - dlugie
    Od: porzeraczmuzguw <t...@p...net>

    Wed, 23 Jan 2002 13:42:17 +0100, "Maciek Leszczynski" <m...@w...pl> in
    msg <a2mbas$pk3$1@news.onet.pl> wrote:

    >mialem w ta niedziele (chyba 20.01.02) taki przypadek:
    >wybralem sie z zona na spacer do lasu - oczywiscie jak zwykle z psem.

    Nie pomogę Ci w tej sprawie (bo się nie znam :( ), powiem tylko, że
    ludzie nie trzymający swych psów na smyczy są zdrowo %$?$@! (ofkoz są
    miejsca gdzie można dać trochę wolności pupilowi).
    Nie tak dawno miałem podobną "przygodę" tj. do mojego psa prowadzonego
    na smyczy przyczepiło się jakieś agresywne bydle i, atakując zza moich
    i psa pleców, powaliło go na ziemię. Pier**** paniusia zaczeła wołać
    swojego pieska, ale on oczywiście nie reagował i pomogło dopiero
    odkopnięcie agresora (dosłownie) od mojego nieco poturbowanego boksera
    (wszystko działo się na chodniku więc pies obtarł się trochę o beton).
    Paniusia wzięła pupilka na smycz i zaczęla coś tam mętnie tłumaczyć -
    nie padło jednak z jej strony słowo przepraszam. Zdenerwowany
    zdarzeniem i zaniepokojony o stan zdrowia mojego psa rzuciłem jej
    kilka k*** (nie mogłem się powstrzymać) na odchodne i udałem się do
    domu (wszystko działo się 300m od mieszkania). Mojemu psu na szczęście
    nie stało się nic poważnego, jednak za sprawą jakiegoś odruchu
    wyjrzałem przez okno... i co? I ta p**** paniusia dalej prowadziła
    pieseczka bez smyczy!!!
    Wracając do twojej sprawy: cóż, nie wiem dokładnie jak to wygląda od
    strony prawnej, ale na 100% koleś nie miał prawa celować DO CIEBIE - z
    twojego opisu wynika, że do tego momentu jedynie psy walczyły ze sobą,
    więc koleś nie miał on żadnych podstaw do zaatakowania właściciela
    jednego z nich. Co do wycelowania w stronę psa: tu już mam mętlik w
    głowie. Jasne jest, że facet bał się o swojego małego, jak napisałeś,
    psa. Ale to w końcu jego spuszczony ze smyczy pies zaatakował
    pierwszy. Z drugiej strony twój amstaff też nie był na smyczy (z tego
    co wyczytałem) - sytuacja więc nie jest do końca jasna. Czekam więc na
    opinię kogoś bardziej obeznanego w temacie, bo sprawa w jakiejść
    częsci i mnie dotyczy (drugi raz mógłbym zachować się podobnie jak ten
    koleś wymachujący bronią).
    --
    pozdrawia porzeraczmuzguw /Andrzej Węcławski/
    --{ http://gry.wp.pl }-- --{ http://pozmu.net }--
    --{ http://hotscripts.pl }--
    The only thing to fear, is running out of beer


  • 3. Data: 2002-01-24 07:19:39
    Temat: Re: uzycie broni - czy mial prawo - dlugie
    Od: "Maciek Leszczynski" <m...@w...pl>

    > głowie. Jasne jest, że facet bał się o swojego małego, jak napisałeś,
    > psa. Ale to w końcu jego spuszczony ze smyczy pies zaatakował

    skoro sie bal to czemu widzac nas nie wzial swojego na smycz? my zadbalismy o to zeby
    nasz nie
    zainteresowal sie jego psem. zdaje sobie sprawe z tego jak ludzie reaguja na 'takie'
    psy i nie stanowi
    dla mnie problemu pilnowanie psa. poza tym jestem czestym bywalcem tamtejszego lasu
    (mieszkam obok) -
    praktycznie codziennie i nasz pies bawi sie z innymi a wiec wydaje mi sie ze tu nie
    jest problemem
    agresja naszego psa. wydaje mi sie ze sposob w jaki zareagowal byl bardzo nienormalny
    i powinien pojsc do
    psychiatry a tym bardziej powinni zabrac mu bron. to jak zachowywal sie potem
    (wlacznie z grozeniem) tez
    pozostawia jeszcze wiecej do zyczenia.


  • 4. Data: 2002-01-24 09:28:26
    Temat: Re: uzycie broni - czy mial prawo - dlugie
    Od: Janusz 'Kali' Kaliszczak <k...@w...pl>

    Maciek Leszczynski wrote:
    >
    > > Zaraz, zaraz, czy chcesz powiedzieć że spuściłeś psa ze smyczy
    > > w LESIE?
    > > Pomijając, bezprawne jak sądzę, idiotyczne zachowanie tego
    > > drugiego - NIE powinieneś tak robić. Szkoda wszystkiego
    > > co Twój (nawet spokojny i milutki dla dzieci kanapowiec)
    > > piesek może zadusić - to przecież potomek drapieżników
    >
    > a wiesz na czym polega wlasciwe wychowanie psa? decydujac sie na amstaffa sporo sie

    Wiadomo... dobrze ulozonemu mozna ufac. ale prawo to prawo.

    Na smyczy musi byc, obojetnie czy ulozony czy nie.

    --
    Janusz 'Kali' Kaliszczak........mailto:k...@w...pl mailto:k...@w...pl
    "Za pieniądze kupisz dobrego psa, ale nie kupisz za nie merdania jego
    ogona."


  • 5. Data: 2002-01-24 09:29:56
    Temat: Re: uzycie broni - czy mial prawo - dlugie
    Od: "poreba" <d...@p...com>


    Użytkownik Maciek Leszczynski <m...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
    napisał:a2ocpe$ger$...@n...onet.pl...
    > > głowie. Jasne jest, że facet bał się o swojego małego, jak napisałeś,
    > > psa. Ale to w końcu jego spuszczony ze smyczy pies zaatakował
    >
    > skoro sie bal to czemu widzac nas nie wzial swojego na smycz? my
    zadbalismy o to zeby nasz nie
    > zainteresowal sie jego psem. zdaje sobie sprawe z tego jak ludzie reaguja
    na 'takie' psy i nie stanowi
    > dla mnie problemu pilnowanie psa. poza tym jestem czestym bywalcem
    tamtejszego lasu (mieszkam obok) -[...]

    Zaraz, zaraz, czy chcesz powiedzieć że spuściłeś psa ze smyczy
    w LESIE?
    Pomijając, bezprawne jak sądzę, idiotyczne zachowanie tego
    drugiego - NIE powinieneś tak robić. Szkoda wszystkiego
    co Twój (nawet spokojny i milutki dla dzieci kanapowiec)
    piesek może zadusić - to przecież potomek drapieżników
    pozdro
    ///
    /poreba
    ///robert



  • 6. Data: 2002-01-24 09:43:44
    Temat: Re: uzycie broni - czy mial prawo - dlugie
    Od: "Maciek Leszczynski" <m...@w...pl>

    > Zaraz, zaraz, czy chcesz powiedzieć że spuściłeś psa ze smyczy
    > w LESIE?
    > Pomijając, bezprawne jak sądzę, idiotyczne zachowanie tego
    > drugiego - NIE powinieneś tak robić. Szkoda wszystkiego
    > co Twój (nawet spokojny i milutki dla dzieci kanapowiec)
    > piesek może zadusić - to przecież potomek drapieżników

    a wiesz na czym polega wlasciwe wychowanie psa? decydujac sie na amstaffa sporo sie
    dowiadywalismy/czytalismy na temat wszystkich psow bojowych, tzn. jak wychowywac, jak
    uczyc posluszenstwa
    i przewidywac reakcje psa. zreszta to nie nasz pierwszy pies ale pierwszy bojowy.
    nasz pies nie gania za
    zwierzetami w lesie, nie podchodzi do nieznanych psow (bo my tego nie chcemy), nie
    rzuca sie na inne psy
    niesprowokowany. zawsze jest pod pilna obserwacja bo w przypadku tych ras tak musi
    byc. ja nie mialem psa
    na smyczy, on nie mial psa na smyczy (jezeli co takiego nastepuje to przyjmuje ze
    druga osoba nie ma nic
    przeciwko temu bo swojemu psu daje rowniez swobode. bierzesz swojego na smycz, ja
    biore swojego). poza
    tym w prawie miedzynarodowym jest odpowiedni zapis mowiacy o wyznaczonych miejscach
    gdzie pies moze sie
    swobodnie wybiegac i takie miejsca powinny byc (w Polsce ich nie ma). czy to znaczy
    ze mam trzymac psa na
    smyczy przez cale jego zycie? pies bedzie cholerykiem - zdajesz sobie z tego sprawe?
    wiesz jak taki pies
    reaguje? nieprzewidywalnie (w zasadzie przewidywalnie - po prostu sie rzuci na
    pierwsza lepsza osobe).
    dobry pies to wybiegany pies ;-) pies ma prawo do swobody (kontrolowanej przez
    wlasciciela of'korz).
    rownie dobrze moglem kopnac tego malego psa bo za blisko do mnie podszedl (a przeciez
    moge sobie tego nie
    zyczyc). nie ma co isc w ta strone bo mozna dojsc w dywagacjach do niewiadomo czego.
    lepiej skupic sie na
    uzyciu broni.

    Pozdrawiam :-)


  • 7. Data: 2002-01-24 10:16:03
    Temat: Re: uzycie broni - czy mial prawo - dlugie
    Od: "Maciek Leszczynski" <m...@w...pl>

    > Wiadomo... dobrze ulozonemu mozna ufac. ale prawo to prawo.
    > Na smyczy musi byc, obojetnie czy ulozony czy nie.

    jezeli ktos mnie skarze za swobodne puszczanie psa to teoretycznie moge sie powolac
    na prawo
    miedzynarodowe,
    bo w Polsce nie ma wydzielonych miejsc dla psow.
    a'propos: w tym lesie trudno o psa na smyczy (nikt tego przepisu nie przestrzega).
    ten koles pozniej sie tlumaczyl ze nie mielismy psa na smyczy tyle tylko ze on tez
    nie. chcial nas nawet
    oskarzac o to ze chodzimy z psem bez smyczy. ciekawy jest tez fakt ze po incydencie
    my swojego wzielismy
    na smycz a ten 'burak' nie mimo naszych prosb - jego pies co chwila zblizal sie do
    naszego. jak
    wytlumaczyc jego zachowanie?

    > "Za pieniądze kupisz dobrego psa, ale nie kupisz za nie merdania jego
    > ogona."

    moj merda caly czas - az mnie to wkurza ;-)


  • 8. Data: 2002-01-24 10:17:36
    Temat: Re: uzycie broni - czy mial prawo - dlugie
    Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>


    Maciek Leszczynski w news:a2ocpe$ger$1@news.onet.pl...

    > > Jasne jest, że facet bał się o swojego małego, jak napisałeś,
    > > psa. Ale to w końcu jego spuszczony ze smyczy pies zaatakował
    >
    > skoro sie bal to czemu widzac nas nie wzial swojego na smycz? /.../
    > wydaje mi sie ze sposob w jaki zareagowal byl bardzo nienormalny
    > i powinien pojsc do psychiatry a tym bardziej powinni zabrac mu bron.

    Nie sposób tu ferować wyroków i nie sposób przewidzieć tego,
    co zrobiliby z tym "fachowcy", tzn. policja i sądy. Tym bardziej, że to
    mógł być "swój człowiek".
    Wg mnie jest pewne prawdopodobieństwo, że posiadanie broni na
    spacerze w lesie zmienia nieco postawę spacerowicza, zwiększając
    jego poczucie bezpieczeństwa, a od tego już tylko krok do nadużycia.
    I moim zdaniem wyciąganie broni w tej sytuacji było nadużyciem.
    W końcu poprzez ten fakt gość stworzył zagrożenie nie tylko dla psa
    ale i dla ludzi. Wasza reakcja - jak z opisu wynika - była całkiem naturalna,
    choć może częściej trzeba jednak trzymać tę smycz w pogotowiu.

    Kwestia, czy posiada broń legalnie czy nielegalnie miałaby znaczenie tylko
    wtedy, gdyby doszło do ujawnienia sporu. Pytanie go o to, tam, w lesie
    mogło mieć wyłącznie aspekt psychologiczny - gdyby broń posiadał
    nielegalnie, dążyłby raczej do ucieczki "z miejsca przestępstwa".
    Prawdopodobnie jednak był legalnym posiadaczem broni, który zdał
    sobie sprawę z tego, ze nie powinien jej wyciągać.

    Oby obie strony wyciągnęły z tego właściwe wnioski zarówno co do
    stosowania smyczy jak i noszenia broni w lesie.

    Pozdrawiam
    All



  • 9. Data: 2002-01-24 10:39:51
    Temat: Re: uzycie broni - czy mial prawo - dlugie
    Od: Janusz 'Kali' Kaliszczak <k...@w...pl>

    Maciek Leszczynski wrote:
    >
    > > Wiadomo... dobrze ulozonemu mozna ufac. ale prawo to prawo.
    > > Na smyczy musi byc, obojetnie czy ulozony czy nie.
    >
    > jezeli ktos mnie skarze za swobodne puszczanie psa to teoretycznie moge sie powolac
    na prawo
    > miedzynarodowe,
    > bo w Polsce nie ma wydzielonych miejsc dla psow.
    > a'propos: w tym lesie trudno o psa na smyczy (nikt tego przepisu nie przestrzega).

    Ale wlasnie w lesie nie powinno sie tym bardziej spuszczac psa. Masz
    gwarancje, ze jak mu zajac przeleci przed nosem, to on go nie skłusuje ?

    > ten koles pozniej sie tlumaczyl ze nie mielismy psa na smyczy tyle tylko ze on tez
    nie. chcial nas nawet
    > oskarzac o to ze chodzimy z psem bez smyczy. ciekawy jest tez fakt ze po incydencie
    my swojego wzielismy
    > na smycz a ten 'burak' nie mimo naszych prosb - jego pies co chwila zblizal sie do
    naszego. jak
    > wytlumaczyc jego zachowanie?

    To to fakt. Ty moim zdaniem miales wieksze prawo sie burzyc niz on. No
    ale pomimo wszystko nie powinienes byl chodzic bez smyczy.

    Mialem kiedys rottweilerke. Spuszczalem ja czasem na lace bez smyczy,
    ale zawsze wtedy w kagancu a i to jedynie kiedy nie bylo ludzi wokolo
    (wiedzialem, ze ludzie sie boja duzych psow). Widzac, ze zbliza sie ktos
    trzymalem pas za obroze, albo zapinalem smycz. A w lesie... no coz.
    Przyznaje ze czasem spuszczalem. Ale tylko do momentu kiedy kiedys mi
    pogonila za dzikiem. Ledwie co ja odwolalem.

    >
    > > "Za pieniądze kupisz dobrego psa, ale nie kupisz za nie merdania jego
    > > ogona."
    >
    > moj merda caly czas - az mnie to wkurza ;-)

    Moj tez :) Teraz mamy Westiego :) Taki maly kanapowiec, ale terrier
    czyli wielki pies w malym cialku :)
    Merda jakby mial nakrecany ogon a piesczoch taki, ze hej :)

    --
    Janusz 'Kali' Kaliszczak........mailto:k...@w...pl mailto:k...@w...pl
    "Za pieniądze kupisz dobrego psa, ale nie kupisz za nie merdania jego
    ogona."


  • 10. Data: 2002-01-24 11:28:37
    Temat: Re: uzycie broni - czy mial prawo - dlugie
    Od: "Maciek Leszczynski" <m...@w...pl>

    > Ale wlasnie w lesie nie powinno sie tym bardziej spuszczac psa. Masz
    > gwarancje, ze jak mu zajac przeleci przed nosem, to on go nie skłusuje ?

    mam :) jest wychowany i nagradzany wiec wie co dla niego dobre ;-)

    > pogonila za dzikiem. Ledwie co ja odwolalem.

    w tym wypadku dzik moglby jej zrobic spora krzywde :-(

    > Moj tez :) Teraz mamy Westiego :) Taki maly kanapowiec, ale terrier

    waleczne bestie ;-)


strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1