eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › nakaz sciagniecia anteny z elewacji
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 1016

  • 681. Data: 2013-04-25 16:04:16
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 25.04.2013 13:13, Maruda pisze:
    > W dniu 2013-04-25 11:10, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >
    >>>> strasznie. Medycy mi nie wierzą, mówią że to jest autosugestia. Ale g.
    >>> Heh, Sheldon Cooper ;->
    >>
    >> Nie znam gościa.
    >
    > To jeszcze nie grzech, nakazu nie ma.
    > Ale mógłbyś użyć gugla zamiast demonstracyjnie obnosić się ze swoją
    > indolencją.

    No i se użyłem i wyszło, że bohater jakiegoś serialu. Teraz pewnie
    powinienem ten serial kupić i obejrzeć, żeby zrozumieć co Andrzej chce
    przekazać łaskawie?



    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)


  • 682. Data: 2013-04-25 16:05:53
    Temat: Re: zakaz bzykania Re: OT
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 25.04.2013 15:53, Maruda pisze:

    > No... pedalstwo (podobnie jak sodomia i gomoria i różne -filie) jest be,
    > nie przeczę.

    Mnie te brzydzi. Podobnie jak np. flaki, a zwłaszcza gotowane żołądki.

    Ale w odróżnieniu od wszystkich was cholernych fundziaków nie domagam
    się zakazu konsumpcji żołądków.

    [ciach]

    > Np. płacenie podatków też jest be, bo sporo z tego się marnuje.
    >
    > Idąc dalej - podatek jest rabunkiem. Więc przeciwdziałanie rabunkowi
    > jest chwalebne.

    Moment, Jezus wyraźnie przykazał grzecznie płacić podatki. Więc nie
    pyskuj tylko płać, hipokryto.

    --
    Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
    są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
    I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...


  • 683. Data: 2013-04-25 16:07:50
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 25.04.2013 16:04, Przemysław Adam Śmiejek pisze:

    > No i se użyłem i wyszło, że bohater jakiegoś serialu. Teraz pewnie
    > powinienem ten serial kupić i obejrzeć, żeby zrozumieć co Andrzej chce
    > przekazać łaskawie?

    Nie jesteś zbyt inteligentny.

    Wchodzisz na youtube i wrzucasz:

    Sheldon Cooper coffee

    i uzyskujesz:
    http://www.youtube.com/watch?v=WXd20B2Oj5U

    --
    Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
    są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
    I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...


  • 684. Data: 2013-04-25 16:10:11
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: krys <k...@p...onet.pl>

    Przemysław Adam Śmiejek wrote:

    > W dniu 25.04.2013 15:04, krys pisze:
    >> Przemysław Adam Śmiejek wrote:
    >>> To akurat takie samo gadanie, że jakby nie chcieli żebym piracił ich
    >>> soft, to by sobie zabezpieczyli go dobrze.
    >> Ale taka jest prawda ;-)
    >
    > Nie jest prawda. Etyka i moralność nie opiera się na tym, że czegoś nie
    > umiem, ale że czegoś nie robię, bo to złe. Nie gwałcę sąsiadki nie
    > dlatego, że ma pas cnoty. Nie okradam sąsiada nie dlatego, że ma zasieki
    > i przeciwłamaniowe drzwi itp.

    Ale wiesz, po co sąsiadce pas, a sąsiadowi zasieki?
    >
    >
    >>>> Widocznie opłaca im się nawet, jeśli nie wszyscy płacą.
    >>> No opłaca, inaczej by zamknęli biznes. Ale czy to etyczne?
    >>> Jak będę kradł codziennie bułkę z osiedlowego sklepu, to też go nie
    >>> zamkną, a jednak słabo to etyczne.
    >> Ale jak w osiedlowym sklepie wystawią kosz z tymi bułkami i powiedzą, ze
    >> można?
    >
    > No to można. Dlatego używam np. Thunderbirda za darmo i nie mam oporów.

    Właśnie.
    >
    >>> Tzw. supermarketowi podjadacze,
    >>> którzy chodzą i skubią to owocki jakieś, to ciasteczka to cośtam też nie
    >>> doprowadzą do bankructwa ale czy to etyczne?
    >> Wliczone w koszty supermarketu.
    >> Podjadacze nie zastanawiaja sie nad etyką
    >
    > Ale ja tak i nie podjadam. O tym mowa w tej części wątku.

    Ja też nie. A jednak supermarket wkalkulowuje to w koszty.

    >> A mnie nie gryzie. Jakby mi płacili za oglądanie reklam, to bym się czuła
    >> zobowiązana.
    >
    > No płacą. Usługami. Pieniądze to tylko ułatwiacz barteru usług/towarów.
    > Pierwotnie nie istniały.

    Nie przypominam sobie takiej sytuacji.
    >
    > Tu jest proste założenie: Ja ci daję treści, a ty mi płacisz oglądaniem
    > reklam i dzięki temu mnie stać na generowanie tych treści. Gdyby wszyscy
    > używali adblocka, treści by nie powstały.

    Kontestacja: "nadajemy dla was, bo to jest nasza misja. Jeśli podoba ci się
    to, co nadajemy i uważasz, że warto nas wesprzeć - dziękujemy, żyjemy z
    tego, co nam ofiarujecie".
    >
    >> A jak serwis na wstępi umieszcza informację, że swoich klientów
    >> prosi o nieużywanie adblocka, to ja się do prośby przychylam.
    >
    >
    > No ale czemu musi umieścić dodatkowy napis ,,nie uchylaj się od
    > płacenia''? Faktury też opłacasz dopiero jak przyślą wezwanie do zapłaty?

    Faktury przysyłają mi za to, co zamawiam. Reklam nie zamawiam. Za zamówione
    usługi płacę. To, że serwisowi ktoś płaci za umieszczenie reklamy, nie
    zobowiązuje mnie do jej oglądania.


    --
    Pozdrawiam
    J.

    www.kontestacja.com


  • 685. Data: 2013-04-25 16:14:54
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Maruda <m...@n...com>

    W dniu 2013-04-25 14:57, krys pisze:

    >> jasne, dlatego zabierz prawo do zwolnienia Wacka ze ściepy.
    >
    > A nie może Wacek w sciepie uczestniczyć, a Wy mu za mycie samochodów
    > normalnie zapłacić?

    Może. Ale wtedy do tej wackowej wypłaty dop..li się Vincent z
    wyciągniętą łapą i kajdankami w drugiej.

    ... pracowałem na kopalni (podobno "w kopalni"). Zmorą dla nas był Urząd
    Górniczy. To coś takiego, jak US dla prowadzących DG albo sanepid dla
    prow. knajpy. Funkcjonował u nas system "dobrowolnych ubezpieczeń
    wzajemnych", czyli skarpeta, do której się ściepywali ci, co chcą. Jeśli
    urząd kogoś dopadł (a czasem jeszcze wcześniej - jeśli znalazł coś do
    pociągnięcia, to kilku zainteresowanych spotykało się przy flaszce i
    uzgadniano kto tym razem weźmie to na klatę), to z tej kasy płacono
    grzywnę. Do kasy należeli ci, co chcieli. Wszyscy byli zadowoleni. Da
    się i dobrowolnie.

    --

    Dziękuję. Pozdrawiam. Ten Maruda.


  • 686. Data: 2013-04-25 16:18:48
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Maruda <m...@n...com>

    W dniu 2013-04-25 16:10, krys pisze:

    > Kontestacja: "nadajemy dla was, bo to jest nasza misja. Jeśli podoba ci się
    > to, co nadajemy i uważasz, że warto nas wesprzeć - dziękujemy, żyjemy z
    > tego, co nam ofiarujecie".

    Ty piszesz o abonamencie RTV?
    :)
    Jeśli tak, to pełna zgoda.


    --

    Dziękuję. Pozdrawiam. Ten Maruda.


  • 687. Data: 2013-04-25 16:20:50
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 25.04.2013 14:39, krys pisze:
    > Przemysław Adam Śmiejek wrote:

    >> W dniu 25.04.2013 11:55, krys pisze:
    >>> Przemysław Adam Śmiejek wrote:
    >>>> No. Przed papierosami nie byłem, bo były dostępne wszędzie i paliliśmy w
    >>>> podstawówce.
    >>> Noszkurde. U mnie w domu ojciec kopcił, matka paliła, ile mozna było
    >>> podwędzić fajek z paczek leżących gdziekolwiek, to głowa mała.
    >>> A ja jakoś nie palę. I nikt nade mną z kijem nie stał i nie pilnował.
    >>
    >> Bywają takie jednostki. Kwestia organizmu. Ale w skali społeczeństwa są
    >> to naprawdę sporadyczne jednostki i w czasach gdy nie było żadnych
    >> działań przeciwko papierosom (np. lata 50 i 60 w Polsce) palili masowo w
    >> zasadzie prawie wszyscy.
    >
    > Heh, prawie cała klasa sporadycznych jednostek - niezłe.

    Prawie cała twoja klasa nie paliła? No to faktycznie fenomen. Przez lata
    mojej edukacji palacze byli na porządku dziennym w ilościach sporych.

    >> A może ma po tobie te geny.
    > To nie geny, to życiowa mądrość ;-P

    No ale wyssana z mlekiem matki.

    Nie każdy tak ma. I stąd wspólnoty wypracowują mądrość swoją przez
    tysiąclecia przekazując tę mądrość następnym pokoleniom i organizując
    się wg niej.

    >>> za to drugie
    >>> pali, choć z domu przykładu nie wyniosło ani dostępu do fajek nie miało.
    >> No jakby nie miało, to by nie paliło. Nie miało w domu, ale miało gdzie
    >> indziej.
    >> Poszło do kiosku i kupiło albo kolega przyniósł.
    > Drugie miało tak samo, a nie pali. Pudło.

    Jedno auto jechało dziurawą drogą i drugie. Jednemu urwało amortyzator
    drugiemu nie. To nie argument, że dziura jest OK.

    > Czyli zakaz można OKDR. Bo i tak jeden się zachla(tylko szajsem), a drugi
    > będzie pił jak człowiek. To po co zakaz?

    Temu w przypadku alkoholu nie jest takie oczywiste, że powinien być
    zakaz (choć są pewne wzgledy społeczne przemawiające za zakazem). W
    przypadku papierosów nie ma żadnych korzyści z palenia, a straty są już
    od 1 fajki, więc zakaz jest tu bardziej sensowny.

    >> Poza tym, żyje w czasach, gdy palenie jest już passe, gdy jest
    >> zwalczane, więc możliwe, że bardziej działania antypapierosowe na niego
    >> zadziałały. Na drugiego nie, co tylko potwierdza, że trzeba je zaostrzać.
    > Bez jaj, jedno ma 20 lat, drugie 16, nie dzieli ich połowa pokolenia.

    No ale mówię o tym, że gdyby nie kampania antypapierosowa i gdyby
    obecnie była taka moda na palenie jak w latach 50, to pewnie to drugie
    by też paliło. Dlatego uważam, że działania antynikotynowe są sensowne,
    nawet jak w przypadku 1 z twoich dzieci nie zdały rezultatu. Ale
    przynajmniej drugie zostało (na razie) uratowane.

    > Papierosy w domu są zwalczane wszelkimi środkami. Wiesz, gdzie można sobie
    > zakazy wsadzić? I wiesz, że owoc zakazany najlepiej smakuje?

    Nie wiem, nie jadam zakazanych owoców.

    > Z tego tylko nie chodzenie za stadem się zgadza. Ale od tego wszystko zależy
    > - albo bierzesz odpowiedzialność za siebie, albo oczekujesz, że ktoś Tobą
    > pokieruje. I nie boisz się przyznać, że fajki śmierdzą, z obawy, że koledzy
    > wyśmieją.

    Nie, nie chodzi o to, że wyśmieją. Choć to też społecznie ważne.
    Człowiek jest istotą stadną w ogólności. I raczej za coś negatywnego bym
    uznał, jak ktoś się mocno alienuje niż jak czerpie wzorce ze stada.

    >> [1] ja to nawet wykorzystuję w wychowaniu. Moja córka lepiej przyswaja
    >> rzeczy zaobserwowane u dzieci niż dorosłych. Np. nie umieliśmy jej
    >> nauczyć sikania pod krzaczek, tylko lała w majtki aż na wczasach
    >> zobaczyła jak jej parę lat starsza koleżanka idzie pod krzaczek, ściąga
    >> majtki i leje.
    > Dojrzała do lania pod krzaczek;-)

    No. I nauczyła się od podobnego sobie osobnika stada, Tak działa
    naturalny proces uczenia się. Przez naśladownictwo.

    >> Młodsza córka też mocno małpuje po starszej. To naturalne dla rozwoju
    >> człowieka, że uczy się od społeczności w której jest i im bliższy
    >> wiekowo i kulturowo krąg, tym bardziej. I uczy się rzeczy złych i
    >> dobrych tak samo.
    > Rodzice są od tego, żeby korygować tą naukę, nie?

    No. I elementem korygowania jest to, żeby pewne rzeczy usuwać. Na
    przykład garnek z wrzątkiem przed dwulatkiem.

    >> A opowieści, że dziecko z podstawówki ma być na tyle mądre, żeby go nie
    >> ciągnęło palenie obecne wśród kolegów wkładam między bajki Grimmów i
    >> Andersena.
    > Od małego ma rodziców, którzy z nim rozmawiają i wskazują drogę.

    Samo wskazywanie (werbalne omawianie) nie działa samo w sobie. Można np.
    20 razy tłumaczyć dziecku jak się przechodzi przez czteropasmową drogę z
    pasem zieleni. Ba! Ono nawet może umieć regułkę powtórzyć, a z
    wykonaniem i tak będzie miało do pewnego wieku problem wręcz całkowity.

    Werbalne przekazanie dziecku, że palenie jest be, nie pomoże, jak w
    szkole inni będą palić i stado, z którym będzie się czuło związane,
    będzie paliło.

    >>>> Pierwszy raz
    >>>> twarzą w twarz z osobą paląca trawkę zetknąłem się na wieczorze
    >>>> kawalerskim kolegi. Mieliśmy wtedy już po dwadzieścia-parę lat. A do
    >>>> dzisiaj nie byłbym w stanie jej kupić,bo nie wiem jak (no dobra, mogę
    >>>> pojechać do Czech, ale to właśnie jest przykład na to, że legalizacja
    >>>> jest bez sensu).
    >>> Idź pod pierwsze lepsze gimnazjum...
    >> I co, będę się przechadzać i wołać ,,kupię trawkę, kupię trawkę''?
    > Zaczepisz paru gimbusów i pewnie się znajdzie.

    Ta... Prędzej dla jaj mi dadzą coś, co mi zaszkodzi albo co. Już widzę,
    jak mi się uda namierzyć takiego, co mi chętnie się przyzna, że diluje i
    jeszcze czystą trawkę sprzeda...

    >>> Albo poszukaj, czym się potrafią naćpać gimbusy (jaki syropek).
    >> Autobusy ćpają?
    > Gimbusy, taka potoczna nazwa gimnazjalistów.

    bez sensu, nazywać gimnazjalistów pojazdami... No ale jak lubisz...


    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)


  • 688. Data: 2013-04-25 16:23:14
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 25.04.2013 13:19, Andrzej Lawa pisze:
    > W dniu 25.04.2013 13:03, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >> W dniu 25.04.2013 12:14, Andrzej Lawa pisze:
    >>>> No tylko pytałem, jak to wykonać. Odgrodzenie dymiącego palacza
    >>>> papierosów ode mnie jest jeszcze jakoś tam wykonalne (powiedzmy), ale
    >>>> aspekt wpływu narkomana na świat nienarkomański to szersza dyskusja
    >>>> (wyżej trochę na przykładzie dzieci powiedziałem).
    >>> A to już jest jego problem, jak nie powodować immisji.
    >> No tylko jemu to wisi.
    > Przestanie jak raz i drugi dostanie mandat za immisję.
    > Będzie musiał się nauczyć, jak łapać dym i nie wypuszczać komuś w okno ;)


    No i jakoś słabo to wychodzi. Poza tym, ty ograniczasz immisję do
    wpuszczania dymu. W przypadku różnych narkotyków zagrożenia dla
    społeczeństwa są różne. Nie tak wprost mierzalne.


    >>> Skoro nadużywa i sobie szkodzi, to trafi do lekarza. Skoro trafi do
    >>> lekarza - ten określi przyczynę dolegliwości. Chyba logiczne, nie?
    >> Albo i nie określi. To, że palenie zwiększa ryzyko raka i chorób serca
    >> itp. to nie znaczy że każdy z chorym sercem i rakiem to palacz.
    > Ale będą ślady.

    Albo i nie.

    > I wg badań palenie "trawki" (nie zmieszanej z tytoniem) nie zwiększa
    > ryzyka raka ani zawałów.

    No ale mówimy ogólnie o narkotykach różnych. Możliwe, że ta twoja trawka
    jest pacaneum na całe zło i bez skutków ubocznych. Ale choćby omawiana
    przez nas kokaina już niekoniecznie.


    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)


  • 689. Data: 2013-04-25 17:01:02
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 25.04.2013 13:09, Andrzej Lawa pisze:
    > W dniu 25.04.2013 11:10, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >
    >>>> Ja kawy w ogóle nie mogę, bo po dowolnych narkotykach mnie telepie
    >>>> strasznie. Medycy mi nie wierzą, mówią że to jest autosugestia. Ale g.
    >>> Heh, Sheldon Cooper ;->
    >>
    >> Nie znam gościa.
    >
    > Use Google, young Jedi.

    No użyłem. I dowiedziałem się, że to jakiś fikcyjny bohater jakiegoś
    serialu. Nie wiem co chciałeś przekazać i już.

    >> No.... Dobrze działa, bo likwiduje ci głód narkotykowy...
    > Albo pobudza z normalnej senności.

    Skoro jest normalna, to znaczy że powinna być zaspokojona snem (nie
    mówię o chorobach w tym zakresie, które i owszem, bywają leczone np.
    pochodną amfetaminy, ale nie wierzę, że wszyscy NieMogęŻyćBezKawyRano to
    są chorzy na te choroby).

    >>>>> A kokaina i
    >>>>> teina są naturalne :)
    >>>> Podobnie jak masa naturalnych trucizn, co nie znaczy że ich
    >>>> wprowadzanie
    >>>> do organizmu jest korzystne.
    >>> Ale dobrowolne nie powinno być nielegalne.
    >> No i tu się różnimy.
    >> Po pierwsze, świadomość takiej osoby biorącej może być zaburzona.
    > Znaczy się pijany?

    To jedna z możliwości.

    >> Po drugie, WIEDZA takiej osoby biorącej może być zaburzona. Jak coś jest
    >> powszechnie dostępne, to często człowiek się nie orientuje, że to jest
    >> szkodliwe.
    > Umie czytać? Umie.

    A jak nie umie?

    > Niech czyta opis.

    A jak nie jest specjalistą i opisu nie zrozumiał?

    A jak nie jest wszechmocny, wszechmogący i wszechwspaniały jak ty i nie
    jest w stanie fizycznie po prostu przygotować się gruntownie z dowolnego
    życiowego tematu z pełną analizą wszelkich dostępnych wyników badań?

    A jak nie stać go na dostęp do wielu wyników badań?

    >>> Dalszym krokiem byłaby
    >>> delegalizacja orzechów (wysokokaloryczne plus są ludzie śmiertelnie
    >>> uczuleni), truskawek (też uczulenia) i tak dalej.
    >> Ale uczulenie to jest wadliwa reakcja organizmu i chory wie. Zresztą
    > Skąd ma wiedzieć? (póki nie zostanie zbadany)

    No niestety. Ale to bez związku z tematem.

    >> popatrz jak jest w przypadku orzechów. Nie są zakazane, ale rzeczy
    >> mogące choć stać koło orzechów mają oznaczenie na pudełku. Bez tego taki
    >> biedny uczulony byłby bez szans, bo jak to ma badać?
    > No i analogiczne rozwiązanie byłoby wystarczające.

    No wiesz, na papierosach są napisy i co? Ludzie sobie wręcz żartują, że
    te z rakiem zamiast tych z impotencją proszę.

    >> I podobnie jest z narkotykami. Na razie kokaina jest zabroniona. Ale
    >> jakby np. była legalna, to by może część producentów używało jej w
    >> produktach swoich (bo w sumie fajnie byłoby uzależnić klienta od
    >> produktu). Obecnie kofeina też jest w wielu produktach, bo jest legalna.
    > I jak nie chcę kofeiny, to mogę sobie sprawdzić listę składników. Tak
    > samo jeśli np. nie chcę produktów mięsnych i podobnych w moim jedzeniu.

    Życzę powodzenia. Nie dasz rady wszystkiego upilnować, stąd są pewne
    instytucje wspólnotowe, które pilnują.

    >> No i nagle byś musiał zacząć chodzić i badać czy kokainy nie ma w tym co
    >> jesz. A to JEDNA substancja. Powiedzmy, że legalizujemy wszystko
    >> świństwo i nie prowadzimy żadnej kontroli nad niczym. I jak ten szary
    >> obywatel ma się bronić? Jest bez szans, tak jak teraz z obroną przed
    >> różnymi E.
    > Dla cierpiących na dysgooglię to faktycznie wielki problem.
    > A ja sobie mogę dowolne E sprawdzić.

    Jasne. I całe życie wszystko sprawdzasz, włącznie z analizą powietrza,
    wody, badaniami a laboratoriach itp. Wszystko to robisz sam, co robi
    obecnie wspólnota pilnując ogólnych warunków życia.

    > [ciach]
    >>> ...nijak nie wynika z tego.
    >> A czego nie rozumiesz w zdaniu ,,stosunku do żołnierzy, którzy nigdy z
    >> tych tabletek nie skorzystali.'' ? Jedni i drudzy mieli pi razy drzwi te
    >> same okoliczności.
    > "Bycie żołnierzem" to jest taka sama okoliczność dla wszystkich.

    No. Dlatego porównywali żołnierzy, żebyś nie powiedział, że aaa, bo
    jedni byli żołnierze, a inni to siostry w klasztorze i nie amfetamina
    winna tylko warunki życia.

    > Co innego REMF, co innego frontowiec będący w natarciu czy w oblężeniu
    > od kilku dni non-stop.

    A skąd wiesz, że chorzy to jedni, a zdrowi to drudzy. Tego w tekście nie
    ma.

    >>> Albo nie rozumiesz zasady badań naukowych, albo celowo usiłujesz kłamać.
    >> No ja rozumiem, że wzięli żołnierzy co brali i co nie brali i porównali.
    >> Więc okoliczności te same.
    > Nie, nie te same.
    >
    > Uważasz, że adiutant w sztabie przeżywa taki sam stres, jak frontowiec?
    > A obaj żołnierze.

    No to by te wnioski się pojawiły. Trzeba by dotrzeć do sedna badań.

    >> Inny przykład -- bierzesz np. ludność, badasz ich stan zdrowia i
    >> wysuwasz wniosek: Mieszkańcy Warszawy częściej zapadają na zawały niż
    >> Zakopanego. Bez sensu twierdzić, że badanie jest złe, bo nie ma wyników
    >> tych, co mieszkali w Zakopanym, a myśleli, że mieszkają w Warszawie.
    >
    > Tylko wg twojej "logiki" samo wprowadzenie się do Warszawy jest
    > szkodliwe. A może to wynikać np. z tego, że w Warszawie jest więcej
    > pracy i więcej zasuwających ponad miarę, żeby dużo zarobić.

    No ale Warszawa szkodzi. Nie ważne co szkodzi w amfetaminie. Ważne, że
    czynnik Amfetamina.


    >>> Dodatkowo tu masz kontrprzykład:
    >>> Paul Erdős (wybitny matematyk) łykał amfetaminę od wieku 58 lat aż do
    >>> śmierci w wieku 83 lat. Wcześniej tankował ogromne ilości kawy. znajomi
    >>> się martwili i jeden z nich się założył, że nie będzie w stanie sam
    >>> odstawić amfetaminy na miesiąc. Erdős wygrał i tylko potem marudził na
    >>> brak inwencji.
    >> Przed chwilą marudzisz na brak metod naukowych. A tu co? Już nie wnikam
    > Wyjątek obalający regułę.

    W takim razie niewiele rzeczy na świecie dla ciebie istnieje, bo każde
    badania mają różne odchyły od schematu.

    Reguła nie mówi, że 100% biorących amfetaminę będzie miało depresję
    maniakalną. Po prostu badania wykazały, że większość tych ludzi tak
    miała. Znajdowanie kogoś, kto nie pasuje do schematu nic nie obala.

    >> w prawdziwość tego przykładu, bo nie wiem. Ale nawet jeśli prawdziwy, to
    >> pojedyncze wyjątki nie obalają reguł. W każdym większym badaniu masz
    > Ależ obalają.

    Bosko. Czyli prawo Ohma też jest fałszywe, bo jak przeprowadzisz
    badania, to wyskoczą ci odchyły. W ogóle to chyba nie istnieje żadne
    prawo ani żadne badanie w nauce, które nie wykaże odstępstw od schematu.

    >>>>> Nie są. Rodzice wychowują dziecko póki pozostaje nie w pełni zdolne do
    >>>>> samodzielnego życia.
    >>>> Co nie zmienia faktu, że jak dorosłe dziecko zacznie ćpać, to matka
    >>>> zareaguje. Że jak twoja żona zacznie ćpać, to zareagujesz...
    >>> A dlaczego zaczęła ćpać? Może ma nowotwór czy inną przewlekłą chorobę i
    >>> w ten sposób broni się przed bólem.
    >> Wtedy przysługują jej takie rzeczy z apteki przepisane przez medyka.
    > Które rozwalają wątrobę i kosztują krocie.

    A to co ona zaćpa lepsze? Jak lepsze, to nie mam nic przeciwko, żeby
    było w aptece na receptę na takie przypadki.

    >> No i nie mam nic przeciwko, jeżeli zyski przekraczają straty. Po to leki
    >> w aptece są dostępne na receptę, żeby człowiek sobie nie zaszkodził i
    >> brał pod kontrolą fachowca.
    > Tylko takiej marihuany nie da się przedawkować.

    a) to co, poddasz się testom? Będę próbował zrobić ci przedawkowanie tego.

    b) się uczepiłeś tej trawki, a rozmawiamy o narkotykach w ogólności.
    Być może ta jedna trawka jako wyjątek powinna być legalna. Ale na pewno
    nie kokainy, LSD i inne podobne

    >W odróżnieniu od np.
    > głupiego Apapu czy Aspiryny.

    No niestety i to, że są one bez recepty to jest sporym problemem
    społecznym, który się tu i tam podnosi.

    >>>> Czemu te ,,znienawidzone koncerny farmaceutyczne'' nie walczą o
    >>>> wprowadzenie na rynek produktów z marihuany? Mieliby kolejne źródło
    >>>> dochodu.
    >>> No, nie do końca. Konopie indyjskie mógłbyś sobie hodować w domu lub w
    >>> ogrodzie. I gdzie w tym zysk dla koncernu?
    >> Pokrzywy też, a jednak herbapol je sprzedaje.
    >> http://www.herbapol.com.pl/pl/nasze-produkty/produkt
    /117
    > Owszem. I jest wybór. Nie ma monopolu korporacji.

    A ja jestem za monopolem? Tylko czemu ta twoja trawa, skoro jest taka
    fajna, nie jest dostępna tak jak ta pokrzywa? I Herbapol by zarobił i
    ludzie się cieszyli. A teraz (wg ciebie) wszyscy tracą. To komu zależy
    na tym zakazie, że on wciąż jest?

    >> świadomość, że musisz tego się naszukać na rynku mafijnym, to jest to
    >> twoja decyzja faktycznie (pomijam jednostki chore i słabe i dzieci, ale
    >> w twoim systemie też one dostają po dupie). Ale jak żyjesz normalnie, to
    >> nie masz szans zapoznać się ze wszystkimi badaniami i wszystkimi danymi.
    > Ależ mam.

    Nie masz. Nie jesteś w stanie ogarnąć wszystkiego. Nawet ty, choć się od
    lat tu kreujesz na wszechmocnego i wszechwiedzącego i idealnego. A na
    pewno nie ma szansy ta Gorsza Od Ciebie większość, do której ja się też
    zaliczam. Nie jestem w stanie, nie ma szans. Muszę bazować na wiedzy i
    doświadczeniu i latach żmudnego rozwoju wspólnoty z której wychodzę.

    >> Nie umiesz wejść do końca w skład produktu, zadbanie o siebie przez
    > Wszystkie dane są POWSZECHNIE dostępne. Jeszcze rozumiem jakiegoś
    > starego dziadka w zabitej dechami wsi bez internetu... Czy wg ciebie to
    > będzie główny rynek zbytu dla kokainy?

    Ale kokaina to przykład, 1 rzecz. Faktycznie kokainę mogę sobie
    wyczytać. Ale przy tezie ,,nie zabraniajmy szkodliwych rzeczy
    wspólnotowo'' dostajemy takich kokain n!. Z czego spora część wymagająca
    wgryzania się w niuanse badań.

    > Pierdu, pierdu... Taki biedny i skrzywdzony małżonek, a dupy nie ruszy
    > żeby się bronić? Nie wezwie policji? Nie pójdzie na obdukcję?

    I co dalej?

    Wielu jest zastraszonych. Zniewolonych. Są też dzieci, małe, bez wiedzy,
    umiejętności, bez szans na pomoc.

    Wczytaj się w ten problem, to zobaczysz jego złożoność.


    > Nie alkohol jest tu problemem!

    Też.

    Alkohol zniszczył wiele istnień ludzkich.


    >>> I jakie skutki spowodowało,
    >>> zwłaszcza jak objęło rowerzystów na polnych drogach?
    >> Nie jestem w temacie.
    > To bądź. Albo go nie poruszaj.

    Nie ja poruszałem temat rowerzystów na polnych drogach. Słowem o nich
    nie wspomniałem. Jeżeli to ważne do dyskusji, to powiedz o co chodzi, bo
    nie kojarzę tematu w ogóle.



    >> ,,Jak twój dwulatek jest na tyle głupi, że nie umie przejść bezpiecznie
    >> przez 4 pasmową drogę z pasem zieleni to...'' A jednak badania
    >> psychologiczne wykazują, że dziecko do jakiegośtam wieku nie jest w
    >> stanie tego ogarnąć i już.
    > Dwulatka puszczasz samopas tak, że może być narażony na kontakt z
    > legalnymi narkotykami??

    A czterolatek? A sześciolatek? Mam wszędzie za nim chodzić? Mam badać
    każdego cukierka, co go koleżanka poczęstuje? Zauważ, że obecny zakaz
    powoduje, że te substancje są ,,napiętnowane''. A jak nie będą
    napiętnowane, a normalka, to będzie walka trudna.

    >>> Ale co ty z tym habitatem?
    >> No przecież sam napisałeś, cytuję ,,pisałem też o naturalnych
    >> habitatach, gdzie to ty byłbyś "gościem u żmii".''
    >> Żmija była analogią do tego narkomana. Więc pytam cię, jak wyobrażasz
    >> sobie naturalny habitat dla narkomana tak, żebym ja tam był gościem co
    >> najwyżej.
    > Umm... Jego własny dom/mieszkanie. DUH!

    I jak dopilnujesz, żeby z niego nie wylazł?


    >>> Byle mi nie dymił tak, że to do mnie dociera.
    >> No. I jak go teraz chcesz oddzielić. Bo ,,dymienie'' tu jest przenośne.
    > To już jego problem. Jak mi będzie dymił smrodem na moje, to wezwę
    > policję i będzie miał mandacik.

    Dymienie jest przenośne. Problem zaatakuje cię na milion sposobów. Nie
    wszystkie takie wprost jak ,,dym, wzywam policję, mandacik''. Co zresztą
    jest utopią, bo myśmy w tę zimę walczyli przez 3 miesiące z bezdomnymi
    menelami, którzy nam srali na korytarzu, lali do windy, pili i palili i
    mieszkali na klatce i policja odsyłała do straszaków, a straszaki
    wiejskie raz na kilka dni przyszły, pogadały z menelami, wyprowadziły
    ich co najwyżej przed blok i na tym się kończyło. Menele wracali.
    Dopiero pozakładanie krat (i pozbawienie się w ten sposób dróg ewakuacji
    p-poż), domofonu oraz złagodzenie pogody pomogło. Teraz menele mieszkają
    sobie w pobliskim śmietniku, ale to im odżałuję. Niech se siedzą w tej
    budce.




    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)


  • 690. Data: 2013-04-25 17:15:55
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 25.04.2013 13:42, Maruda pisze:
    > W dniu 2013-04-25 11:29, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >
    >> Normalną techniką wychowawczą dla dzieci jest to, że należy
    >> pozabezpieczać teren a następnie puścić dziecko na te kontrolowane
    >> warunki samopas. O wiele lepiej tak niż w terenie pełnym
    >> niebezpieczeństw cały czas chodzić za dzieckiem i pilnować co robi.
    >
    > Ciekawe rzeczy piszesz...
    > Czyli np. puścić dzieci na tzw. "miasteczko ruchu drogowego" jakie
    > gdzieniegdzie jeszcze są przy przedszkolach i niech się uczą samopas
    > (koniecznie SAMOPAS).

    Mylisz pojęcia. Oczywiście do pewnych rzeczy należy zapodać jeszcze
    swoją wiedzę. Ale przykład ogólnie trafiony. Na takie miasteczko właśnie
    chodzę ze swoimi córkami, a na węzeł autostradowy. I tak, puszczam je
    samopas albo samowtór, ale z racji różnicy wieku, głównie samopas. I
    sobie ćwiczą. Nie biegam za nimi jak policjant. Bo teren jest właśnie
    przygotowany bezpiecznie.


    >Następnie, po odbębnieniu ustalonej ministerialnym
    > nakazem ilości godzin wypuścić na ruchliwe centrum miasta.

    A nie, tu wracamy do tego, że nie można dokonać przeskoku z wersji
    ,,całkiem zabezpieczona'' na wersję ,,całkowicie niebezpieczna'' bez
    zapodania po drodze stanów przejściowych i wiedzy.

    Mowa była o narkotykach, jak będę musiał je wpuścić do terenów z
    narkomanami, to oczywiście nie bez przygotowania. Ale chciałbym, żeby to
    przygotowanie mi ułatwiono tym, że od samego początku nie będzie
    narkomanów wszędzie wokoło pełno i legalnie.

    > Masz dzieci albo wnuki 4-7 lat? Dawaj, przećwiczymy Twoją metodą.

    Mam jedną 4,5 roku, drugą 2 lata. I właśnie Moją metodę stosuję. Nie
    Twoją dziką wariację na jej temat.

    > A ja moje wnuki będę uczył prowadząc za rękę po tym ruchliwym centrum
    > miasta i tłumacząc co jest niebezpieczne i dlaczego.

    Owszem, TEŻ. Ale jeżeli 100% czasu spędzasz z nimi jako Dobry Dziadek i
    Przewodnik, to dupa wyjdzie, bo będą uzależnione od twojego
    przewodnictwa, a do tego się zajedziesz fizycznie i psychicznie.

    Poza tym, chodzisz po ruchliwym centrum miasta, bo wspólnota cię chroni.
    Bo policja czuwa, bo przepisy ograniczają pewne zachowania. W wersji
    ,,pozwólmy na broń, pozwólmy na narkotyki, pozwólmy na rzeczy złe'' nie
    dałbyś rady sam ich upilnować i na miasto byś w ogóle ze strachu nie
    wychodził albo jak cię stać, to z obstawą i w kamizelce kuloodpornej.

    >>> A to jest DRAMATYCZNA różnica, czy po kieliszku czy litrze!
    >> No i dlatego są trzy przedziały
    >> * <0 ; 0,2) promila - dozwolone
    >> * <0,2 - 0,5) - wykroczenie
    >> * 0,5+ - przestępstwo
    > A czy jesteś pewien, że te określone promille wywołują u wszystkich taki
    > sam skutek w sensie upośledzenia koordynacji itp?

    O ile mi wiadomo, to taka jest idea promili. Różnice osobnicze są w
    zakresie ile promili we krwi i na jak długo będzie po wypiciu tej samej
    dawki. Kilku badanych po tej samej dawce alkoholu identycznego rodzaju
    ma inne krzywe przebiegu wartości promili we krwi. Ale jak ma 1 promil
    to jest nawalony i już.

    To tak jak mnie usypiali do operacji to pytali o wagę, bo skuteczność
    narkozy jest przy odpowiedniej liczbie mg odpowiedniego usypiacza na kg
    ciała.

    > Znów - urzędnik jakieś cyferki wziął z sufitu i "..., a pierdolnę se
    > rozporządzenie".

    No nie tak z sufitu. Z badań.

    > A jaka jest różnica, jeśli facet nie spowodował kolizji będąc po piwie,
    > albo po pół litrze?

    Temu nie są wartości w litrach a promilach. Jeden wypije litr i mu się
    zmetabolizuje w godzinę, a innemu pół litra będzie we krwi siedzieć 2h.
    Oczywiście nie różnimy się jakoś szalenie kosmicznie, ale różnice
    osobnicze owszem, są.

    > Jak chcesz wyceniać jego przewinienie?

    Jako stwarzanie zagrożenia. Jeżeli statystyka mówi, że 1 promil oznacza
    iż większość ludzi sieje zagrożenie, to nawet jak jednemu się udało
    dojechać do domu przypadkiem (panie władzuchno, przecie pan widzi, że na
    nogach to bym nie doszedzł), to nie zmienia to faktu, że społeczeństwo
    woli prowadzić prewencję niż usuwać szkody. Już pisałem, wolę mieć nogę
    niż odszkodowanie od ciebie za jej urwanie.

    Jak będziesz leciał na mnie machając siekierą to nie będę czekał aż
    uderzysz. I tak samo jak prowadzisz pijany, to nie czekam aż zabijesz.


    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)

strony : 1 ... 20 ... 60 ... 68 . [ 69 ] . 70 ... 80 ... 102


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1