eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › pełnoletność i liceum
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 50

  • 41. Data: 2006-05-03 23:10:19
    Temat: Re: pełnoletność i liceum
    Od: witek <w...@s...gazeta.pl.invalid>

    Szerr wrote:
    > witek <w...@s...gazeta.pl.invalid> napisał(a):
    >
    >> Usprawiedliwienia mają na celu poinformowanie szkoly, ze rodzic wie o
    >> tym, ze dziecka w szkole nie bylo. I nic wiecej.
    >
    > Nie. Usprawiedliwienia mają na celu przekonanie władz szkolnych, że powód
    > nieobecności na obowiązkowych zajęciach lekcjnych był ważny i wyciąganie
    > konsekwencji za nieobecność nie byłoby słuszne.
    >

    Zajęcia szkolne nie są obowiązkowe.
    W Polsce nigdy nie było obowiązku chodzenia do szkoły.
    A reszta twojej teorii wzięła w łeb.

    Jak chcesz ze mną dyskutować, że tak nie jest, to się mocno zastanów, bo
    na bzdurne posty nie będę odpisywał.



  • 42. Data: 2006-05-03 23:12:20
    Temat: Re: pełnoletność i liceum
    Od: witek <w...@s...gazeta.pl.invalid>

    Szerr wrote:
    > witek <w...@s...gazeta.pl.invalid> napisał(a):
    >
    >>>> Szczerze mówiąc formalnie to nauczyciel nie ma prawa przyjąć
    >>>> usprawiedliwienia od niepełnoletniego ucznia.
    >>> Bowiem?
    >> bowiem jego opiekunami prawnymi są rodzice (zwykle :) )
    >
    > I co z tego?
    > Gdzie w prawie szkolnym jest przepis, że nauczyciel nie może przyjąć
    > wyjaśnień od niepełnoletniego ucznia i uznać ich za wystarczające?
    >
    Bo nauczyciel nie ma żadnego prawa usprawiedliwiać nieobecności ucznia.
    Nikt mu nie dał takiej możliwości.
    Nauczyciel jest tylko i wyłącznie od odhaczenia, czy rodzice o danej
    nieobecności wiedzą, czy nie.
    Wysłuchanie relacji ucznia nie spełnia tego wymogu.
    Telefon do rodziców już tak.



  • 43. Data: 2006-05-04 14:26:03
    Temat: Re: pełnoletność i liceum
    Od: Szerr <s...@g...peel>

    Dnia Wed, 03 May 2006 18:12:20 -0500, witek w wiadomości
    <news:e3bdcm$is$3@inews.gazeta.pl> napisał(a):

    > Bo nauczyciel nie ma żadnego prawa usprawiedliwiać nieobecności ucznia.
    > Nikt mu nie dał takiej możliwości.

    Usprawiedliwianie nieobecności mieści się w ramach kontrolowania obowiązku
    uczęszczania na wszystkie zajęcia wymagane do otrzymania promocji.

    > Nauczyciel jest tylko i wyłącznie od odhaczenia, czy rodzice o danej
    > nieobecności wiedzą, czy nie.

    Masz jakiś przepis na poparcie tej teorii?

    --
    Sz.


  • 44. Data: 2006-05-04 14:32:21
    Temat: Re: pełnoletność i liceum
    Od: Szerr <s...@g...peel>

    Dnia Sat, 29 Apr 2006 12:56:35 -0500, witek w wiadomości
    <news:e309ck$h87$1@inews.gazeta.pl> napisał(a):

    > Porównaj sobie to do sytuacji jakiejś szkoły płatnej dla doroslych. Albo
    > jesteś, albo cię nie ma na lekcjach i to jest twój biznes.

    Nie jest to mój biznes, bo nieusprawiedliwione nieobecności muszę nadrobić
    wg wymagań prowadzącego.
    Często warunkiem zaliczenia kursu jest tylko obecność na wszystkich
    zajęciach.

    Pewnie że mogę nie chodzić i jest to mój biznes.
    Ale wtedy prowadzący nie ma obowiązku mi zaliczyć.

    > Nauczyciel zaznacza sobie tylko fakt, ze byles lub nie.

    I daruje mi nieobecność lub wyznacza dodatkowe warunki zaliczenia.

    > I nikomu w szkolach platnych do glowy nawet nie przychodzi zeby w ogole mowic
    > nauczycielowi z jakiego powodu sie na zajeciach nie bylo.

    Mam inne doświadczenia z różnego rodzaju kursów.

    > W pewnej szkole, w ktorej mialem cos do powiedzenia

    O rany! Nie!

    --
    Sz.


  • 45. Data: 2006-05-04 23:33:44
    Temat: Re: pełnoletność i liceum
    Od: witek <w...@s...interia.pl.invalid>

    Szerr wrote:
    > Dnia Wed, 03 May 2006 18:12:20 -0500, witek w wiadomości
    > <news:e3bdcm$is$3@inews.gazeta.pl> napisał(a):
    >
    >> Bo nauczyciel nie ma żadnego prawa usprawiedliwiać nieobecności ucznia.
    >> Nikt mu nie dał takiej możliwości.
    >
    > Usprawiedliwianie nieobecności mieści się w ramach kontrolowania obowiązku
    > uczęszczania na wszystkie zajęcia wymagane do otrzymania promocji.

    To też nauczyciel może kontrolować czy uczeń na lekcji jest, czy go nie ma.
    nikt mu większych rozporządzeń nie dał, a tym bardziej oceniania decyzji
    rodziców dlaczego dziecka w danym dniu do szkoły nie posłali.


    >
    >> Nauczyciel jest tylko i wyłącznie od odhaczenia, czy rodzice o danej
    >> nieobecności wiedzą, czy nie.
    >
    > Masz jakiś przepis na poparcie tej teorii?
    >

    jak znajdę w archiwum to ci podrzucę.


  • 46. Data: 2006-05-04 23:41:12
    Temat: Re: pełnoletność i liceum
    Od: witek <w...@s...interia.pl.invalid>

    Szerr wrote:
    > Dnia Sat, 29 Apr 2006 12:56:35 -0500, witek w wiadomości
    > <news:e309ck$h87$1@inews.gazeta.pl> napisał(a):
    >
    >> Porównaj sobie to do sytuacji jakiejś szkoły płatnej dla doroslych. Albo
    >> jesteś, albo cię nie ma na lekcjach i to jest twój biznes.
    >
    > Nie jest to mój biznes, bo nieusprawiedliwione nieobecności muszę nadrobić
    > wg wymagań prowadzącego.
    > Często warunkiem zaliczenia kursu jest tylko obecność na wszystkich
    > zajęciach.
    >
    > Pewnie że mogę nie chodzić i jest to mój biznes.
    > Ale wtedy prowadzący nie ma obowiązku mi zaliczyć.

    Ale w szkole jest to samo. Przy 50% frekwencji nauczyciel ma prawo
    odmówić wystawienia oceny.
    Warunki zaliczenia danego przedmiotu w szkole są bardzo podobne, tylko
    bardziej sztywne, bo nie zależą tak bardzo od widzimisę nauczyciela.

    >
    >> Nauczyciel zaznacza sobie tylko fakt, ze byles lub nie.
    >
    > I daruje mi nieobecność lub wyznacza dodatkowe warunki zaliczenia.

    Nie ma czegoś takiego jak darowanie nieobecności.
    Nieobecność to nieobecność i nie da się być na zajęciach jak się nie było.
    To że nauczyciel zawrze z tobą indywidualną umowę, że daną nieobecność
    nie policzy ci do jakich tam wymagań to inna sprawa. Ale nieobecność
    jest nieobecnością.

    Jakby się tak bardzo uprzeć to takie "kasowanie" nieobecności podpadłoby
    nawet po jakiś paragraf.
    Bo co w przypadku pytania prokuratury gdzie byłeś w tamtym czasie. Na
    zajęciach? Bo dokumentacja mówi, że tak.



    >
    >> I nikomu w szkolach platnych do glowy nawet nie przychodzi zeby w ogole mowic
    >> nauczycielowi z jakiego powodu sie na zajeciach nie bylo.
    >
    > Mam inne doświadczenia z różnego rodzaju kursów.

    Nauczyciel nie ma prawa cię pytać.
    To twój biznes dlaczego nie cię było.
    jednym z warunków zaliczenia może być jakaś obecność lub nieobecność,
    ale nie powód tej nieobecności.


  • 47. Data: 2006-05-05 06:40:09
    Temat: Re: pełnoletność i liceum
    Od: Szerr <s...@g...peel>

    Dnia Thu, 04 May 2006 18:41:12 -0500, witek w wiadomości
    <news:e3e2v3$eu$1@news.interia.pl> napisał(a):

    >> Pewnie że mogę nie chodzić i jest to mój biznes.
    >> Ale wtedy prowadzący nie ma obowiązku mi zaliczyć.
    > Ale w szkole jest to samo. Przy 50% frekwencji nauczyciel ma prawo
    > odmówić wystawienia oceny.

    Nauczyciel wystawia ocenę na ustalonych przez _siebie_ warunkach. Jak mnie
    nie ma choćby na jednej lekcji, to mi ustala warunki nadrobienia
    zaległości. Każda lekcja jest obowiązkowa, nie 50%. Uczestnictwo we
    wszystkich zajęciach szkolnych jest zawarowane przymusem administracyjnym.

    > To że nauczyciel zawrze z tobą indywidualną umowę, że daną nieobecność
    > nie policzy ci do jakich tam wymagań to inna sprawa.

    Właśnie to miałem na myśli.

    >>> I nikomu w szkolach platnych do glowy nawet nie przychodzi zeby w ogole mowic
    >>> nauczycielowi z jakiego powodu sie na zajeciach nie bylo.
    >> Mam inne doświadczenia z różnego rodzaju kursów.
    > Nauczyciel nie ma prawa cię pytać.

    Napisali ci już inni: doucz się, to są podstawy. Na razie tylko trollujesz.
    EOT

    --
    Sz.


  • 48. Data: 2006-05-05 06:46:13
    Temat: Re: pełnoletność i liceum
    Od: Szerr <s...@g...peel>

    Dnia Thu, 04 May 2006 18:33:44 -0500, witek w wiadomości
    <news:e3e2h3$vg3$1@news.interia.pl> napisał(a):

    >> Usprawiedliwianie nieobecności mieści się w ramach kontrolowania obowiązku
    >> uczęszczania na wszystkie zajęcia wymagane do otrzymania promocji.
    > To też nauczyciel może kontrolować czy uczeń na lekcji jest, czy go nie ma.
    > nikt mu większych rozporządzeń nie dał, a tym bardziej oceniania decyzji
    > rodziców dlaczego dziecka w danym dniu do szkoły nie posłali.

    Warunkiem uzyskania promocji jest obecność na wszystkich obowiązkowych
    zajęciach, nie na niektórych wg wyboru rodziców.
    Rodzice zapisując dziecko do szkoły, przyjmują zawarowany przymusem
    administracyjnym obowiązek posyłania go na każdą lekcję w tej konkretnej
    placówce wg ustalonego planu zajęć.

    >>> Nauczyciel jest tylko i wyłącznie od odhaczenia, czy rodzice o danej
    >>> nieobecności wiedzą, czy nie.
    >> Masz jakiś przepis na poparcie tej teorii?
    > jak znajdę w archiwum to ci podrzucę.

    Czekaj tatka latka.

    --
    Sz.


  • 49. Data: 2006-05-05 13:09:45
    Temat: Re: pełnoletność i liceum
    Od: witek <w...@s...interia.pl.invalid>

    Szerr wrote:
    > Dnia Thu, 04 May 2006 18:41:12 -0500, witek w wiadomości
    > <news:e3e2v3$eu$1@news.interia.pl> napisał(a):
    >
    >>> Pewnie że mogę nie chodzić i jest to mój biznes.
    >>> Ale wtedy prowadzący nie ma obowiązku mi zaliczyć.
    >> Ale w szkole jest to samo. Przy 50% frekwencji nauczyciel ma prawo
    >> odmówić wystawienia oceny.
    >
    > Nauczyciel wystawia ocenę na ustalonych przez _siebie_ warunkach.
    W państwowej szkoly? Chyba żartujesz.
    Może mówisz o studiach.

    > Jak mnie
    > nie ma choćby na jednej lekcji, to mi ustala warunki nadrobienia
    > zaległości. Każda lekcja jest obowiązkowa, nie 50%.
    j.w.

    > Uczestnictwo we
    > wszystkich zajęciach szkolnych jest zawarowane przymusem administracyjnym.
    Dalej mówisz o szkole publicznej?
    Bzdura. Nie ma takiego przymusu administracyjnego.
    Już pisałem.
    W ogóle nie ma obowiązku chodzenia do szkoły jakbyś chciał wiedzieć i w
    ogóle nigdy nie było.



    >>>> I nikomu w szkolach platnych do glowy nawet nie przychodzi zeby w ogole mowic
    >>>> nauczycielowi z jakiego powodu sie na zajeciach nie bylo.
    >>> Mam inne doświadczenia z różnego rodzaju kursów.
    >> Nauczyciel nie ma prawa cię pytać.
    >
    > Napisali ci już inni: doucz się, to są podstawy. Na razie tylko trollujesz.
    > EOT
    >

    Większość ma rację powiedziała mucha siadając na gównie.
    To że wszystkim wydaje się, że nauczycielowi coś wolno, to wcale nie
    znaczy, że tak jest.
    Powód nieobecności na zajęciach jest twoją prywatną sprawą i
    nauczycielowie w jakiejkolwiek szkole nic do tego.
    Masz po prostu na tych zajęciach nieobecność.
    W przypadku uczniów poniżej 18 roku życia informacja o tym, czy rodzice
    wiedzą o nieobecnościu ucznia w szkole, czy nie odnotowywana jest w
    dzienniku, w postaci usprawiedliwiona / nieusprawiedliwiona.
    I wszyscy tak się przyzwyczaili do słów usprawiedliwiona, że nadali
    nauczycielowi prawo usprawiedliwiania.



  • 50. Data: 2006-05-05 13:16:34
    Temat: Re: pełnoletność i liceum
    Od: witek <w...@s...interia.pl.invalid>

    Szerr wrote:
    > Dnia Thu, 04 May 2006 18:33:44 -0500, witek w wiadomości
    > <news:e3e2h3$vg3$1@news.interia.pl> napisał(a):
    >
    >>> Usprawiedliwianie nieobecności mieści się w ramach kontrolowania obowiązku
    >>> uczęszczania na wszystkie zajęcia wymagane do otrzymania promocji.
    >> To też nauczyciel może kontrolować czy uczeń na lekcji jest, czy go nie ma.
    >> nikt mu większych rozporządzeń nie dał, a tym bardziej oceniania decyzji
    >> rodziców dlaczego dziecka w danym dniu do szkoły nie posłali.
    >
    > Warunkiem uzyskania promocji jest obecność na wszystkich obowiązkowych
    > zajęciach, nie na niektórych wg wyboru rodziców.
    > Rodzice zapisując dziecko do szkoły, przyjmują zawarowany przymusem
    > administracyjnym obowiązek posyłania go na każdą lekcję w tej konkretnej
    > placówce wg ustalonego planu zajęć.

    Skądżeś to wymyślił.
    Co masz na myśli mówiąc zajęcia? Przedmiot, czy jednostkę lekcyjną?
    Oczywiście, że rodzic nie ma możliwości wyboru przedmiotów, na które
    chce dziecko do szkoły posyłać(po za wyborem szkoły) jeśli zdecydował
    się na realizację obowiązku szkolnego poprzez posyłanie dziecka do szkoły.

    Jeśli mówisz o pojedynczej lekcji, to nie ma obowiązku bycia na
    wszystkich lekcjach. Bo inaczej wszyscy by oblali.
    Unikanie chodzenia na pewne lekcje podpada pod unikanie obowiązku
    szkolnego i jest rozstrzygane na drodze sądowej, a rodzicom grożą kary
    łącznie z pozbawieniem praw rodzicielskich.
    Mylisz pojęcia.






    >
    >>>> Nauczyciel jest tylko i wyłącznie od odhaczenia, czy rodzice o danej
    >>>> nieobecności wiedzą, czy nie.
    >>> Masz jakiś przepis na poparcie tej teorii?
    >> jak znajdę w archiwum to ci podrzucę.
    >
    > Czekaj tatka latka.
    >

    A ty masz jakiś przepis na poparcie swojej teorii?
    Znajdź mi paragraf mówiący o tym, że dziecko musi chodzić do szkoł,
    że nauczyciel ma prawo nieusprawiedliwić nieobecności, nawet jak rodzić
    przyniesie usprawiedliwienie, i że nieobecność na jednej lekcji wg,
    twojej teorii, powoduje nieklasyfikowanie z danego przedmiotu.

    Jak podasz jakikolwiek paragraf, to wtedy odpiszę.
    Na szczeniackie dyskusje nie mam czasu.

strony : 1 ... 4 . [ 5 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1