eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 83

  • 31. Data: 2007-02-12 14:18:34
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: "Angie" <j...@o...eu>


    Użytkownik "Johnson" <j...@n...pl> napisał w wiadomości
    news:eqps1k$amd$6@atlantis.news.tpi.pl...

    > a nóż

    W KF - a nuŻ:-) http://so.pwn.pl/lista.php?co=a+nu%BF

    Angie:)



  • 32. Data: 2007-02-12 14:21:58
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: "szerszen" <s...@t...pl>

    Użytkownik "Johnson" <j...@n...pl> napisał w wiadomości
    news:eqps7s$amd$8@atlantis.news.tpi.pl...

    > Oczywiście, że nie osądzamy, tylko wyrażamy własne opinie na podstawie
    > informacji które nam tutaj ktoś ujawni.

    jak nie osadzasz, wlasnie to robisz i nie wyrazasz wlasnych opini na
    podstawie informacji, tylko dywagujesz co moze tam byc innego niz zostalo
    opisane


  • 33. Data: 2007-02-12 14:24:46
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: "-=\\\\Piotter//=-" <piotr_k_@precz_z_mielonka.poczta.onet.pl>

    On Mon, 12 Feb 2007 14:54:57 +0100, "Angie" <j...@o...eu> wrote:

    >
    >Użytkownik "-=\\Piotter//=-" <piotr_k_@precz_z_mielonka.poczta.onet.pl>
    >napisał w wiadomości news:grq0t2l1gqva53i7hb9ejm4vs011shs9da@4ax.com...
    >
    >> "A" boi sie o zdrowie dziecka i o jego psychike i
    >> ma do tego powody !!
    >
    >wiesz kolego, sama jestem kobieta i o mały figiel na pewnym etapie zycia nie
    >rozstalam sie na dobre z ojcem mego dziecka. I wyobraz sobie, ze w chwili
    >najwiekszego wkurwienia, kiedy bylam 100% pewna ze nie chce go wiecej
    >widziec na oczy, jedyna rzecza jaka rozwazalam bylo to jak zapewnic mu
    >bezproblemowy kontakt z dzieckiem, bo to jest tez jego dziecko, lub
    >odwracajac rzecz - to dla dziecka jest tez wazna osoba. I nie uznaje
    >sytuacji, gdy kobieta [najczesciej] traktuje dziecko jako karte przetargowa
    >lub srodek zemsty na bylym partnerze - "nie ulozylo nam sie wiec nie pozwole
    >ci sie widywac z dzieckiem". W zaden sposob nie wynikalo z twojego postu, ze
    >ojciec jest sadysta/alkoholikiem/narkomanem/pedofilem i dlatego nalezy
    >stanac na drodze jego kontaktow z dzieckiem. to co jest miedzy rodzicami nie
    >powinno miec wplywu na dziecko. Czy to sie tobie podoba czy nie ten "obcy
    >facet" jest jedna z dwoch najwazniejszych osob w zyciu dziecka i albo
    >zalatwicie to w sposob dorosly i cywilizowany, albo pomoze wam w tym sad
    >
    >Angie
    >
    >
    Pan A nie probowal w ogole rozmawiac z A tylko od razu podal ja do
    sadu. To tyle na temat cywilizowanego dogadywania sie...

    A twierdzi ze pewnie pomimo wielu wad pana B, bylaby pewnie dla dobra
    syna, w stanie utrzymac ten zwiazek. Jednakże sytuacja w domu B jej to
    uniemozliwila. Jedna z opiekunek dzieciaka, wynajetych zeby zajmowac
    sie dzieciakiem kiedy A byla w pracy, bedac swiadkiem awantur, pewnego
    razu z wlasnej inicjatywy zadzwonila do Ojca pani A z tekstem:
    "..zabierzcie ja stąd , bo oni ja tutaj wykończą..". Oczywiscie
    zostala przez pana B wywalona bo sie wtracila. No wtracila sie, to
    fakt, ale jak taki przyslowiowy sasiad leje swoja zone, to wszyscy sie
    maja nie wtracac ?
    Rozumiem ze dla dzieciaka ten gosc jest jedynym prawdziwym Ojcem i nie
    zmienie tego. Tyle ze dziecko to dziecko i nie zdaje sobie sprawy z
    tego jak sie sprawy maja.


  • 34. Data: 2007-02-12 14:26:41
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: Johnson <j...@n...pl>

    szerszen napisał(a):

    >
    > jak nie osadzasz, wlasnie to robisz i nie wyrazasz wlasnych opini na
    > podstawie informacji, tylko dywagujesz co moze tam byc innego niz
    > zostalo opisane

    Posty zawierają nie tylko to co *wyraźnie* jest napisane, ale również to
    co można w nich wyinterpretować. Trzeba odrobinę pomyśleć, porównać z
    własnym doświadczeniem życiowym i potem idzie.
    I przed chwilą autor wątku potwierdził moja hipotezę, dlaczego jest
    zainteresowany tą sprawą.
    A wszystko co tu piszę jest moją opinią z którą można się zgadzać albo
    nie. Mi jest naprawdę wszystko jedno.
    A kto nie chce mnie czytać to niech się wysili i dowie jak zrobić, by
    moje posty nie "zaśmiecały" mu czytnika.

    --
    @2007 Johnson
    j...@p...com
    "Ars iuris non habet osorem nisi ignorantem"


  • 35. Data: 2007-02-12 14:30:26
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: Paweł <b...@m...com>

    Użytkownik "-=\\Piotter//=-" <piotr_k_@precz_z_mielonka.poczta.onet.pl>
    napisał w wiadomości news:4be0t2pccgg3bcft2mjaph19rnes46t13u@4ax.com...

    > Znam A od prawie 20 lat i od czasu jej zamieszkania na mom osiedlu
    > pare razy wpadalem do niej na herbate. Od sierpnia zeszlego roku nasza
    > znajomosc zaczela sie coraz bardziej zaciesniac, az do momentu kiedy
    > bylem u niej codziennie.

    Ten fragment powieści podoba mi się najbardziej.

    Przypuszczam, że w relacji Pana B. historia może być równie dramatyczna?
    Z opisu wynika jednak to, że ani jedno z rodziców nie dojrzało do bycia
    ojcem/matką. Jakoś nie za bardzo widzę tu dobra dziecka.

    --
    Paweł


  • 36. Data: 2007-02-12 14:32:15
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: "-=\\\\Piotter//=-" <piotr_k_@precz_z_mielonka.poczta.onet.pl>

    On Mon, 12 Feb 2007 15:10:18 +0100, Johnson <j...@n...pl> wrote:

    >-=\\Piotter//=- napisał(a):
    >
    >>>>> Pytanie jest takie: Co A moze w tej sytuacji zrobic ?
    >>>> Wnieśc sprawę o zawieszenie/ograniczenie/pozbawienie władzy rodzicielskiej.
    >>> Nie ma to jak trochę sie popieniaczyć w sądach. Pewnie niedługo w głowie
    >>> pani a urodzi się myśl że pan b molestuje syna.
    >>> Tylko współczuć synowi.
    >>
    >> Pogieło cie ? Widziales gdzies w moim poscie podstawy do takich
    >> twierdzen ?
    >
    >Widziałem, coś co daje do myślenia w porównaniu ze podanym stanem
    >faktycznym. Zacytuje: ""A" boi sie o zdrowie dziecka i o jego psychike i
    >ma do tego powody !!" .. itd.
    To moze nie wyrazilem sie scisle. OK.
    Chodzi o wplyw tesciowej i nastawianie dziecka przeciw matce. Jak
    sadzisz co bedzie sie dzialo w glowce takiego chlopaczka, jak babcia
    bedzie sie do niego wrogo odnosila i bedzie slyszal ze mama jest
    glupia i ma jej nie sluchac ? To w najlepszym razie..
    Skoro walil takie teksty do dzieciaka w jej domu i w obecnosci A, to
    jakie rewelacje dzieciak uslyszy w jego domu ?


  • 37. Data: 2007-02-12 14:37:52
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: Johnson <j...@n...pl>

    -=\\Piotter//=- napisał(a):

    > Chodzi o wplyw tesciowej i nastawianie dziecka przeciw matce. Jak
    > sadzisz co bedzie sie dzialo w glowce takiego chlopaczka, jak babcia
    > bedzie sie do niego wrogo odnosila i bedzie slyszal ze mama jest
    > glupia i ma jej nie sluchac ?

    Po pierwsze nie wierze w wiedźmy i złe babcie.
    A po drugie może byś nas uświadomił ile dziecko ma lat.
    A po trzecie dziecko ma własny rozum.
    A po czwarte to nie jest sprawa na grupę dyskusyjną, o ile chcesz do
    niej podejść poważnie.

    A pierwotna rada była dobra. Dziecko powinno mieć kontakt z ojcem, o ile
    nie ma przeciwko temu sensownych argumentów, a takich nie podałeś.
    Wszelkie spory rodziców, czy "manewry" matki, czy ojca na tym tle
    odbijają się na dziecku.

    Skoro sprawa jest już w sadzie, proponuje zawrzeć tam ugodę co do
    sposobu widzeń.


    --
    @2007 Johnson
    j...@p...com
    "Ars iuris non habet osorem nisi ignorantem"


  • 38. Data: 2007-02-12 14:44:16
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: "Angie" <j...@o...eu>


    Użytkownik "-=\\Piotter//=-" <piotr_k_@precz_z_mielonka.poczta.onet.pl>
    napisał w wiadomości news:2it0t2hpvrfc0u705v46g9v8vk4m0o6qoo@4ax.com...

    > A twierdzi ze pewnie pomimo wielu wad pana B, bylaby pewnie dla dobra
    > syna, w stanie utrzymac ten zwiazek.

    Nie istnieje cos takiego jak "utrzymywanie zwiazku dla dobra dziecka".
    Dziecko to nie klej, ktory ma na siłe trzymac to, co juz sie rozpada.
    Dorosli ludzie albo kochaja sie/szanuja i chca ze soba byc, albo sie
    rozstaja. Dziecku nie sa potrzebi biologiczni rodzice na tych samych 20m2.
    potrzebni mu sa rodzice, ktorzy go kochaja.

    >Jednakże sytuacja w domu B jej to
    > uniemozliwila. Jedna z opiekunek dzieciaka, wynajetych zeby zajmowac
    > sie dzieciakiem kiedy A byla w pracy, bedac swiadkiem awantur, pewnego
    > razu z wlasnej inicjatywy zadzwonila do Ojca pani A z tekstem:
    > "..zabierzcie ja stąd , bo oni ja tutaj wykończą..". Oczywiscie
    > zostala przez pana B wywalona bo sie wtracila.

    Szczerze? sama bym wywalila osobe, ktora wtraca sie do mego zycia i to na
    dodatek w ten sposob, ze angazuje w to osoby trzecie. Skoro byla taka
    waleczna to mogła stanac w obronie A na miejscu a nie dzwonic do kogos tam z
    histerycznymi tekstami. Pomijac to, nic co tu napisales nie wskazuje na
    ewentualne zagrozenie dziecka - jedynie na to, o czym pisalam - A i B sie
    nie dogadywali, a teraz A broni swego "terytorium" i prawa do "mienia
    dziecka na wlasnosc"

    > Tyle ze dziecko to dziecko i nie zdaje sobie sprawy z
    > tego jak sie sprawy maja.

    Ale z czego ma sobie zdawac sprawe u licha? To ze mama i tata nie mieszkaja
    razem juz pewnie zauwazylo. Ojciec je bije? robi cos gorszego? Jak rozumiem
    nie, wiec z czego to dziecko sobie nie zdaje sprawy? Piszesz, ze ojciec nie
    probowal sie dogadywac ale poszedl prosto do sadu. Sadze, ze nauczony
    doswiadczeniem innych ojcow w podobnej sytuacji po prostu skrocil droge.
    Poza tym, z tonu twego pierwszego postu wynika, ze A nie pali sie do tych
    wizyt, a tym bardziej do oddawania dziecka na weekend. Czy dziwne jest w tej
    sytuacji owo pojscie na skroty przez ojca?

    Angie



  • 39. Data: 2007-02-12 14:45:14
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: "szerszen" <s...@t...pl>

    Użytkownik "Angie" <j...@o...eu> napisał w wiadomości
    news:eqpr9e$kbp$1@news.onet.pl...

    > ci sie widywac z dzieckiem". W zaden sposob nie wynikalo z twojego
    > postu, ze ojciec jest sadysta/alkoholikiem/narkomanem/pedofilem i
    > dlatego nalezy stanac na drodze jego kontaktow z dzieckiem. to co jest
    > miedzy rodzicami nie powinno miec wplywu na dziecko.

    ale jakbys nie zauwazyla z jego postu wynika, ze ojciec buntuje dziecko
    przeciwko matce, podkpuje w jego oczach autorytet matki, i generalnie
    dziala antywychowawczo, sadzac dalej z opisu lepiej nie bedzie, bedzie
    tylko gorzej, rodzinka jest conajwyzej dziwna a najbardziej ucierpi na tym
    dziecko


  • 40. Data: 2007-02-12 14:45:56
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: "-=\\\\Piotter//=-" <piotr_k_@precz_z_mielonka.poczta.onet.pl>

    On Mon, 12 Feb 2007 15:30:26 +0100, Paweł <b...@m...com> wrote:

    >Użytkownik "-=\\Piotter//=-" <piotr_k_@precz_z_mielonka.poczta.onet.pl>
    >napisał w wiadomości news:4be0t2pccgg3bcft2mjaph19rnes46t13u@4ax.com...
    >
    >> Znam A od prawie 20 lat i od czasu jej zamieszkania na mom osiedlu
    >> pare razy wpadalem do niej na herbate. Od sierpnia zeszlego roku nasza
    >> znajomosc zaczela sie coraz bardziej zaciesniac, az do momentu kiedy
    >> bylem u niej codziennie.
    >
    >Ten fragment powieści podoba mi się najbardziej.
    >
    >Przypuszczam, że w relacji Pana B. historia może być równie dramatyczna?
    >Z opisu wynika jednak to, że ani jedno z rodziców nie dojrzało do bycia
    >ojcem/matką. Jakoś nie za bardzo widzę tu dobra dziecka.

    Nie bardzo widze co cie tutaj bawi. Widywalem ja czasem i nie bylo tu
    zadnych podtekstow. Po prostu dobra znajoma z ktora mozna o wszystkim
    pogadac. Byla ewidentnie samotna kobieta z dzieckiem. Prosty fakt
    obserwacyjny.
    Nie wiem jak bylo z dojrzaloscia obojga, ale wtedy chyba faktycznie
    krucho. Niestety tak jest juz niestety, ze nikt nie wie czy dojrzal do
    czegos dopoki nie siedzi w tym po uszy :(

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 9


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1