W dniu 2018-10-12 o 02:18, Marcin Debowski pisze:

> No właśnie, z drugiej strony nalezałoby się spodziewac, że jakies
> granice są, i ze zachowując nalezyta staranność powinno dać się jakoś
> żyć :)

Jasne, ale jak to przełożyć na język konkretów/procedur fotografa?
Zleceniodawca każe mi sfotografować publiczną jezdnię. Parkują wzdłuż
niej różne auta, pojawiają się w kadrze różne osoby. Widać numery domów
i rejestracji. Nie wyobrażam sobie przeprowadzania śledztwa na temat
żywotu każdego właściciela auta lub twarzy by móc orzec, że osoby te nie
podążają do swoich kochanków, nie ukrywają swoich majątków i sam nie
wiem jaki jeszcze scenariusz mógłby mnie zrujnować.

Oczywiście zakładamy, że zdjęcie zostanie upublicznione.

--
Pozdrawiam,
Marek