eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Kiedy decyzja administracyjna jest nieważna?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 14

  • 11. Data: 2005-01-15 10:51:21
    Temat: Re: Kiedy decyzja administracyjna jest nieważna?
    Od: "J.A." <l...@p...com>

    15 Jan 2005 09:52:08 +0100, na pl.soc.prawo, Pawel Kozik napisał(a):


    >> Po prostu chcę się upewnić do którego sądu powinno się adresować pismo w
    >> sprawie stwierdzenia nieważności decyzji.
    >> I tak summa summarum pójdzie przez organ, który wydał decyzję, ale chcę
    >> zaadresować prawidłowo.
    >
    > ano zmieniło, dawnie wnosiło sie sprawy do NSA Oddziałów Zamiejscowych, a te z
    > pierwszym stycznia 2004 przekształcone zostały w wojewódzkie sądy
    > administracyjne, dawniej w oparciu o ustawe z 95r. o nsa, a teraz na podstawie:
    > prawa o ustroju sądów administracyjnych - ustawa z dnia 25 lipca 2002 r.
    > /dz.u.nr 153, poz 1269/.

    Dzięki, bo to ważna informacja.

    > pismo z 2002gigo - chyba juz czas zdjac z sieci :)


    Ze względu na datę pewnie tak, ale z drugiej strony jest w tym piśmie tyle
    odnośników i przykładów odwołania się do literatury przedmiotu, że choćby z
    tego względu byłoby szkoda go usuwać.
    To nie jest tylko zwykły szablon, ale konkretne pismo w konkretnej sprawie
    z wymazanymi tylko danymi dotyczącymi stron. Wiele się można nauczyć
    chociaż na pewno trzeba uważać w niektórych miejscach.

    Jeszcze raz dzięki za pomoc.

    --
    J.A.


  • 12. Data: 2005-01-16 19:08:06
    Temat: Re: Kiedy decyzja administracyjna jest nieważna?
    Od: Przemyslaw 'Pshemekan' Plaskowicki <p...@p...name>

    Dnia 15/01/2005 09:09, J.A. wrote :
    > Fri, 14 Jan 2005 21:38:10 +0100, na pl.soc.prawo, Przemyslaw 'Pshemekan'
    > Plaskowicki napisał(a):
    >
    >
    >>Jeśli chodzi o brak podstawy prawnej, to decyzją bez podstawy prawnej
    >>jest na przykład decyzja zezwalająca mi na spanie na plecach. Jeśli
    >>organ może się daną sprawą zajmować, to przekroczenie jakichś przepisów,
    >>jest działaniem z naruszeniem prawa. W szczególności, niedochowanie
    >>terminu (na przykład takiego o jakim mowa w postępowaniu o wydanie
    >>pozwolenia na budowę) nie oznacza, że organ wydał decyzję bez podstawy
    >>prawnej. O jaki termin dokładnie chodzi (z którego przepisu?).
    >
    >
    > Chodzi konkretnie o ustawę z 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i
    > tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki.
    >
    > W art. 19 ustwa mówi:
    > "O zatwierdzeniu uchwały Centralna Komisja rozstrzyga w terminie do sześciu
    > miesięcy od dnia otrzymania uchwały"
    >
    > W sprawie odwołania mówi tak:
    >
    > "Centralna Komisja rozpatruje wniosek, o którym mowa w ust. 2, w terminie
    > sześciu miesięcy od dnia jego doręczenia".
    >
    > Są to więc moim zdaniem terminy bezwzględne.
    > Gdyby chociaż tu było słowo "powinna", to zawsze można się czepiać o jakieś
    > domysły ustawodawcy w stylu "powinna, ale nie mogła z powodów niezależnych
    > od niej".
    > Ale tu są twierdzenia nakazowe i nie da się twierdzić, że w terminie
    > ustawowym organ "rozstrzyga, ale nie rozstrzyga" ponieważ takiej
    > konstrukcji myślowej nawet w domyśle nie da się utworzyć.

    Niestety, dla prawnika, oczywistym jest, że jest to tak zwany termin
    instrukcyjny, którego przekroczenie nie powoduje żadnych skutków.

    > W obydwu instancjach Centralna Komisja przekroczyła ustawowy termin o kilka
    > miesięcy, dopuszczając się przy tym rażącego naruszania prawa - nie
    > wzywając np. stronę na rozprawę w celu wypowiedzenia się przed wydaniem
    > decyzji, dodatkowo ignorując też fakt, że ogromna większość recenzentów
    > wydała pozytywne opinie, np. wśród recenzentów Rady trzech było za, i żaden
    > przeciw, a wśród recenzentów Centralnej Komisji pierwszy był przeciw, a
    > drugi za zatwierdzeniem uchwały Rady.

    Nie wezwanie strony na rozprawę administracyjną, jeśli została ona
    przeprowadzona jest z całą pewnością rażącym naruszeniem przepisu art.
    90 § 2 kpa.

    [...]
    >
    > Wszystko więc wskazuje na to, że mamy do czynienia z rażącym naruszeniem
    > prawa. I o ile przekroczenie terminu ustawowego jest tożsame z brakiem
    > podstawy prawnej, to i podstawy prawnej nie ma.

    Nie. Przekroczenie terminu nie jest takim naruszeniem prawa. Jest jednak
    z całą pewnością niedopuszczanie strony do postępowania.

    > Jeżeli sąd stwierdzi nieważność decyzji, to powstanie w konsekwencji tego
    > problem innego rodzaju.
    >
    > Ustawa mówi, że uchwała o nadaniu stopnia staje się prawomocna z chwilą
    > zatwierdzenia jej przez Centralną Komisję. Nie ma nic o tym w jaki inny
    > sposób uchwała mogłaby stać się prawomocna.
    >
    > Centralna Komisja odmówiła zatwierdzenia, rażąco łamiąc prawo.
    >
    > Jeżeli więc decyzja ta zostanie uznana za nieważną, a nie ma podstaw do
    > ponownego rozpatrzenia sprawy, bo prawo tego nie przewiduje w tym wypadku,
    > to co się właściwie dzieje z nieprawomocną uchwałą, której nikt nie
    > zatwierdził ani nie uchylił?
    >
    > Czy nie można zakładać, że ustawodawca przewidując, co się stać może,
    > zakładał jednak jakieś konsekwencje wynikające z samej ustawy?

    > Np. czy nie można tego rozumieć tak, że Centralna Komisja jest zobowiązana
    > do zatwierdzenia uchwały, jeżeli w ustawowym terminie nie podjęła decyzji
    > innej niż ta o której mówi nieprawomocna uchwała?
    > Moim zdaniem uchwała powinna zostać obowiązkowo zatwierdzona wraz z upływem
    > terminu ustawowego, ponieważ jest ona w terminie ustawowym jedynym
    > istniejącym aktem prawnym i nie ma dla niego alternatywy.
    >
    [...]
    Po prostu nie ma uchwały odmawiającej zatwierdzenia. Centralna Komisja
    musi podjąć nową uchwałę w sprawie zatwierdzenia, bądź jej odmowy.

    Sprawa jest jednak skomplikowana, i zalecam skontaktowanie się z
    bardziej w tej materii doświadczonym prawnikiem niż czytelnicy pl.soc.prawo.


    --
    Przemyslaw 'Pshemekan' Plaskowicki
    What is truth? (Pontius Pilate)


  • 13. Data: 2005-01-16 23:24:55
    Temat: Re: Kiedy decyzja administracyjna jest nieważna?
    Od: "J.A." <l...@p...com>

    Sun, 16 Jan 2005 20:08:06 +0100, na pl.soc.prawo, Przemyslaw 'Pshemekan'
    Plaskowicki napisał(a):


    >> "Centralna Komisja rozpatruje wniosek, o którym mowa w ust. 2, w terminie
    >> sześciu miesięcy od dnia jego doręczenia".
    >>
    >> Są to więc moim zdaniem terminy bezwzględne.
    >> Gdyby chociaż tu było słowo "powinna", to zawsze można się czepiać o jakieś
    >> domysły ustawodawcy w stylu "powinna, ale nie mogła z powodów niezależnych
    >> od niej".
    >> Ale tu są twierdzenia nakazowe i nie da się twierdzić, że w terminie
    >> ustawowym organ "rozstrzyga, ale nie rozstrzyga" ponieważ takiej
    >> konstrukcji myślowej nawet w domyśle nie da się utworzyć.
    >
    > Niestety, dla prawnika, oczywistym jest, że jest to tak zwany termin
    > instrukcyjny, którego przekroczenie nie powoduje żadnych skutków.


    Czegoś tu nie rozumiem.
    Z tego, co napisałeś, wynika ni mniej, ni więcej, tylko to, że
    sformułowania ustawy są po to, żeby informować, a każdy i tak może sobie
    robić co mu się żywnie podoba.

    Moim zdaniem, jeżeli ustawa coś mówi w kategoriach bezwarunkowych, to
    przekroczenie tego przepisu jest naruszeniem prawa.

    Wyczytałem np. u Ziembińskiego coś takiego: "Często spotykaną formą
    przepisu służącego do wysłowienia normy nakazującej jest przepis, w którym
    po prostu używa się czasownika w trybie oznajmującym, w czasie
    teraźniejszym lub przyszłym, dla określenia nakazywanej czynności, np.
    przepis: "Komornik oznacza w protokole zajęcia wartość każdej zajętej
    ruchomości" rozumieć należy jako normę nakazującą komornikowi, aby w każdym
    przypadku, w protokole zajęcia zapisywał wartość zajmowanych przedmiotów."

    A dyrektywa instrumentalnego zakazu mówi o tym, że "jeśli prawodawca
    ustanowił normę nakazującą komuś zrealizować pewien stan rzeczy, to przyjąć
    należy, iż wynika z tej normy norma zakazująca czynić cokolwiek, co jest
    warunkiem wystarczającym dla niezrealizowania tego stanu rzeczy -
    oczywiście o ile jakieś inne normy ustanowione przez tego prawodawcę nie
    wchodzą w tym przypadku w rachubę".

    Ponieważ inne normy w tym wypadku nie wchodziły w grę, więc Komisja nie
    miała prawa wydać decyzji po ustawowym terminie.
    Takie jest moje zdanie w tym temacie, chociaż temat jest skomplikowany.

    > Nie wezwanie strony na rozprawę administracyjną, jeśli została ona
    > przeprowadzona jest z całą pewnością rażącym naruszeniem przepisu art.
    > 90 § 2 kpa.

    Tu jest też pewna niejasna sprawa, ponieważ Komisja nazwała tę procedurę
    obradami, a nie rozprawą.
    Moim zdaniem miało to wszelkie znamiona rozprawy, chociaż mozna się kłócić
    o nazwy.

    Czy termin "rozprawa" jest gdzieś zdefiniowany ?
    Czy np. obrady na których się wypowiadają różni ludzie w sprawie wniosku
    złożonego przez stronę i podejmują uchwałę bez udziału tejże strony, są
    rozprawą, czy nie są?
    Słownik języka polskiego definiuje rozprawę tak:
    4. praw. <<publiczne posiedzenie sądu lub innego organu orzekającego,
    wyznaczone dla rozpoznania określonej sprawy w celu jej rozstrzygnięcia>>

    Niewiele z tego wynika, zwłaszcza, że posiedzenia Komisji nie są publiczne,
    tylko nie wiadomo dlaczego niejawne.

    Czy więc obrady w sprawie rozpatrzenia wniosku są rozprawą, czy nie są?
    Ciekaw jestem jak się na to zapatrują prawnicy.
    Może w jakiejś literaturze przedmiotu jest to wyjaśnione?


    --
    J.A.


  • 14. Data: 2005-01-17 21:27:50
    Temat: Re: Kiedy decyzja administracyjna jest niewazna?
    Od: Przemyslaw 'Pshemekan' Plaskowicki <p...@p...name>

    Dnia 17/01/2005 00:24, J.A. wrote :
    > Sun, 16 Jan 2005 20:08:06 +0100, na pl.soc.prawo, Przemyslaw 'Pshemekan'
    > Plaskowicki napisał(a):
    >
    >
    >
    >>>"Centralna Komisja rozpatruje wniosek, o którym mowa w ust. 2, w terminie
    >>>sześciu miesięcy od dnia jego doręczenia".
    >>>
    >>>Są to więc moim zdaniem terminy bezwzględne.
    >>>Gdyby chociaż tu było słowo "powinna", to zawsze można się czepiać o jakieś
    >>>domysły ustawodawcy w stylu "powinna, ale nie mogła z powodów niezależnych
    >>>od niej".
    >>>Ale tu są twierdzenia nakazowe i nie da się twierdzić, że w terminie
    >>>ustawowym organ "rozstrzyga, ale nie rozstrzyga" ponieważ takiej
    >>>konstrukcji myślowej nawet w domyśle nie da się utworzyć.
    >>
    >>Niestety, dla prawnika, oczywistym jest, że jest to tak zwany termin
    >>instrukcyjny, którego przekroczenie nie powoduje żadnych skutków.
    >
    >
    >
    > Czegoś tu nie rozumiem.
    > Z tego, co napisałeś, wynika ni mniej, ni więcej, tylko to, że
    > sformułowania ustawy są po to, żeby informować, a każdy i tak może sobie
    > robić co mu się żywnie podoba.
    >
    > Moim zdaniem, jeżeli ustawa coś mówi w kategoriach bezwarunkowych, to
    > przekroczenie tego przepisu jest naruszeniem prawa.
    >
    > Wyczytałem np. u Ziembińskiego coś takiego: "Często spotykaną formą
    > przepisu służącego do wysłowienia normy nakazującej jest przepis, w którym
    > po prostu używa się czasownika w trybie oznajmującym, w czasie
    > teraźniejszym lub przyszłym, dla określenia nakazywanej czynności, np.
    > przepis: "Komornik oznacza w protokole zajęcia wartość każdej zajętej
    > ruchomości" rozumieć należy jako normę nakazującą komornikowi, aby w każdym
    > przypadku, w protokole zajęcia zapisywał wartość zajmowanych przedmiotów."
    >
    > A dyrektywa instrumentalnego zakazu mówi o tym, że "jeśli prawodawca
    > ustanowił normę nakazującą komuś zrealizować pewien stan rzeczy, to przyjąć
    > należy, iż wynika z tej normy norma zakazująca czynić cokolwiek, co jest
    > warunkiem wystarczającym dla niezrealizowania tego stanu rzeczy -
    > oczywiście o ile jakieś inne normy ustanowione przez tego prawodawcę nie
    > wchodzą w tym przypadku w rachubę".
    >
    > Ponieważ inne normy w tym wypadku nie wchodziły w grę, więc Komisja nie
    > miała prawa wydać decyzji po ustawowym terminie.
    > Takie jest moje zdanie w tym temacie, chociaż temat jest skomplikowany.

    Zgoda. Ale ustawa nie przypisała nie dotrzymaniu terminu żadnych skutków
    prawnych. Zatem naruszenie terminu jest naruszeniem prawa, ale umożliwia
    co najwyżej dochodzenie strat w drodze cywilnej, bądź pociąganie
    członków organu do odpowiedzialności dyscyplinarnej.

    >
    >>Nie wezwanie strony na rozprawę administracyjną, jeśli została ona
    >>przeprowadzona jest z całą pewnością rażącym naruszeniem przepisu art.
    >>90 § 2 kpa.
    >
    >
    > Tu jest też pewna niejasna sprawa, ponieważ Komisja nazwała tę procedurę
    > obradami, a nie rozprawą.
    > Moim zdaniem miało to wszelkie znamiona rozprawy, chociaż mozna się kłócić
    > o nazwy.
    >
    > Czy termin "rozprawa" jest gdzieś zdefiniowany ?
    > Czy np. obrady na których się wypowiadają różni ludzie w sprawie wniosku
    > złożonego przez stronę i podejmują uchwałę bez udziału tejże strony, są
    > rozprawą, czy nie są?
    > Słownik języka polskiego definiuje rozprawę tak:
    > 4. praw. <<publiczne posiedzenie sądu lub innego organu orzekającego,
    > wyznaczone dla rozpoznania określonej sprawy w celu jej rozstrzygnięcia>>
    >
    > Niewiele z tego wynika, zwłaszcza, że posiedzenia Komisji nie są publiczne,
    > tylko nie wiadomo dlaczego niejawne.
    >
    > Czy więc obrady w sprawie rozpatrzenia wniosku są rozprawą, czy nie są?
    > Ciekaw jestem jak się na to zapatrują prawnicy.
    > Może w jakiejś literaturze przedmiotu jest to wyjaśnione?

    Nie wiem. Za słaby jestem żeby odpowiedzieć na te pytania...
    --
    Przemyslaw 'Pshemekan' Plaskowicki
    Do not choose for your wife any woman you would not choose as your
    friend if she were a man. (Joseph Joubert)

strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1