eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawofrankowicze › Re: frankowicze
  • Data: 2018-12-29 17:59:44
    Temat: Re: frankowicze
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik Wojciech Bancer w...@g...com ...

    > [...]
    >
    >>> Oczywiście. Ja też nie czytam wszystkich umów. Ale umowę na kredyt
    >>> na 0.5 mln to jednak przeczytałem. No taka dziwna szuja ze mnie.
    >>> :D Ważny jest taki czynnik który się nazywa "zdrowy rozsądek".
    >>>
    >> Czyli jednak nie czytałes tego co pisałem ja czy Kris...
    >
    > Czytałem. Ale nie zgadzam się z argumentacją "nie przeczytałem,
    > więc nie chcę ponieść odpowiedzialności".
    >
    Niestety nie czytałes bo pisałem zupelnie cos innego.

    >>> "Wszyscy o tym gadają" jest tu kluczowe wg mnie.
    >>> A już wielokrotnie padały tu argumenty i to od osób które
    >>> faktycznie są z branży, że sporo ludzi przychodziło przekonanych
    >>> już na dzień dobry. Więc nie wypowiadaj się gremialnie za
    >>> wszystkich.
    >>>
    >> Ok, tyle ze to juz było po tym, jak kredyty hulały na maksa po
    >> rynku.
    >
    > Lata 2006-2008 to był szczyt i wtedy literalnie wszyscy o tym
    > mówili. Na rynkach nieruchomości bańki nabrzmiewają dłużej, bo to
    > jest mało plynny rynek. Na BTC możesz mieć kilka szczytów i zwałek w
    > roku, na nieruchomościach i walutach raczej nie.
    >
    >> Jak banki udzieliły ich pierwsze 500 to z pewnoscią tak nie było ze
    >> wszyscy o tym gadali bo mało kto o tym wiedział.
    >> Po prostu były rózne okresy.
    >
    > No ale to o jakim okresie mówimy? Bo Ci co brali pierwsi to z
    > pewnością nie narzekają, bo zrobili dobry interes. Nie dość że tanią
    > nieruchomość kupili, to jeszcze się załapali na tańszy odsetkowo
    > kredyt (a WIBOR w tamtych czasach to był na nierealnym poziomie).
    >
    Mowimy o tym dlaczego klienci przychodzili do banku juz przekonani.
    Bo tutaj sie zgadzamy - klienci przychodzi z decyzja o frankach. Ale to
    nie jest ich wina.

    Czy argumentem za piramidą finansową (działającym na jej korzyssc) jest
    to, ze pierwsi zarobili?

    >> A potem juz rzeczywiscie było ciezko zawrocic skoro kazdy
    >> przychodził przekonany. ale to nie ina tych ostatnich ze ktos
    >> wczesniej nabroił.
    >
    > To niczyja "wina" że się sytuacja na rynku zmieniła.
    >
    Ech... i tak w kołko...
    Dlaczego dzis nie udziela się kredytów hipo w walucie obcej na 110%
    wartości etc?

    >>> Więc jakim cudem możesz mówić o ryzyku na podstawie "efektów"?
    >>> A może masz na myśli "medialnych doniesień"?
    >>
    >> Juz pisałem o tych efektach.
    >> Widac nie czytasz dokładnie albo olewasz co pisze i powtarzasz jak
    >> mantre swoje.
    >> Brak mozliwości sprzedania mieszkania + ogromny rozjazd miedzy tym
    >> co obiecywano i co pokazywano klientom (rowniez w harmnogramie
    >> spłaty) a tym co wyszło.
    >
    > Mi nikt nie obiecywał. A brak możliwości sprzedaży mieszkania (z
    > zyskiem, a nie "w ogóle") to faktycznie na ten moment jedyna róznica
    > jaka obiektywnie istnieje między tymi rodzajami kredytu.
    >
    W innych postach masz pokazaną róznice finansowa. Na dzis.
    Ona nie jest niewielka jak twierdziłes...
    Co do obietnic to ja już nic wiecej nie powiem - jeżeli kogoś nie było
    stać na kredyt w PLN i dlatego proponowano mu CHF na który było go stac a
    finanlnie okazuje sie ze CHF jest o wiele droższy to ja nie wiem jak moze
    się bardziej rozjechac to co podczas sprzedazy z tym co finalnie
    wychodzi.

    >> A teraz okazuje sie, ze wzieli nawet drozszy kredyt i musza go
    >> spłacać.
    >
    > To jest nieprawda. Nie wiadomo czy kredyt jest/będzie droższy.
    > Chwilowo raty są wyższe. A spłacać trzeba kazdy kredyt. Ten w PLN
    > też się może okazać droższy jak się wola polityczna na utrzymywanie
    > niskich stóp procentowych skończy, albo NBP stanie się znowu
    > niezależny.

    Ech...
    >
    >> Gdzie tu logika...? (tak, mowie w imieniu tych co wzieli w złym
    >> okresie, bo odnosze to do swojej sytuacji - ja tez rozgladałem się
    >> w złym okresie)
    >
    > Całą swoją argumentację opierasz na "bo ktoś obiecał", czyli
    > bazujesz na "nie przeczytałem umowy i nie chcę za to odpowiadać", a
    > nie na logice, więc pytanie "Gdzie tu logika...?" jest
    > nieprecyzyjne.
    >
    Czyli nie zgadzasz sie z logicznym yjasnieniem ze jak kogoś nie stać na
    kredyt w PLN to proponuje sie tanszy CHF?
    Dla ciebie logiczne jest ze jak kogoś nie stać na PLN to powinien
    zapłacic wiecej... I pewnie dokładnie to mowiono klinetom! To im
    obiecano! Ze zapłacą wiecej! Bardzo logicznie...

    >>> czy wciskanie innych podmiotów niż te o których pisałemteż
    >>> odbieram jako niegrzeczne. Ale w tym opisanym powyżej przypadku po
    >>> prostu się tak nie da.
    >>
    >> Dlaczego? To nie moja wina ze twoje argumenty sa na tyle
    >> nietrafione ze łatwo odwrocic je przeciwko tobie...
    >
    > W każde zdanie można się wciąć i wyrwać pojedyncze
    > słowa z kontekstu i udawać że nic się nie stało.
    >
    Nie wcinam sie w pol zdania...

    >>> Ty przecież nie wyrażasz własnego zdania, tylko przeinaczasz moje
    >>> argumenty wciskając w moje usta czegoś czego nie powiedziałem. Ja
    >>> piszę że do czegoś nie trzeba wiedzy specjalistycznej, a Ty
    >>> piszesz że usiłuję z ogółu zrobić specjalistów od zarządzania.
    >>
    >> Bo moim zdaniem dokładnie to w podtekscie piszesz i sugerujesz
    >> (moze nieswiadomie, nie wiem).
    >
    > Pisząc wprost że nie wymaga sugeruję w podtekście, że wymaga?
    > No błagam Cię, bądźmy poważni.

    Jeżeli piszesz: ziemia jest płaska bo idac cały czas na wschód dojdziesz
    do tego samego miejsca w ktorym jestes tak naprawde udowadniasz ze ziemia
    jest okrągła. Pomimo tego ze piszesz ze jest płaska.

    >> Staram sie po prostu sparafrazować to co mowisz, zebysmy mieli
    >> jasnosc jak ja rozumiem sens twojej wypowiedzi.
    >
    > Ja myślę że Ty je doskonale rozumiesz, tylko przekręcasz moją
    > argumentację, żeby na nią nie odpowiadać.
    >
    To imo zle myslisz.

    >>> A Ci co spłacają PLN to niby nie mają więcej?
    >>> Ja pożyczyłem 500 tys 6 lat temu. Do spłacenia mam jeszcze 588
    >>> tys, i to tylko przy założeniu tak niskiego WIBORu. Jest więcej?
    >>> Jest.
    >>
    >> Moim zdaniem takie postawienie sprawy to manipulacja, mysle ze
    >> wiesz doskonale dlaczego. W sumie dokładnie taka, jak harmonogram
    >> spłaty na 30 lat według kursu z dnia zaciągniecia kredytu.
    >
    > Mam do spłaty więcej niż pożyczyłem, czy nie?

    Nie, nie masz. Mozesz w tym momencie spłacic powiedzmy 400 i masz kredyt
    z głowy.

    > Licząc oczywiście z odsetkami, bo po prostu w moim podsumowaniu
    > z banku taka informacja widnieje.
    >
    >> I jeszcze sugerowanie ze porównanie uwzglednia NISKI WIBOR...
    >
    > A Ty określając opłacalność kredytu w CHF bierzesz wyłącznie warunki
    > bieżące. To Ty możesz, a ja nie mogę?
    >
    Ja ci nie bronie. Możemy porownywac warunki biezace.
    Ale wtedy napisz, ze to oprocentowanie franka jest niskie a nie
    oprocentowanie PLN...

    >> Naprawde to WIBOR jest niski w tym porównaniu?
    >> A oprocentowanie franka jest jakie? Wysokie?
    >
    > Nie wiem jakie kto ma oprocentowanie franka. Zapewne niskie, więc
    > spłaca praktycznie sam kapitał lub "kapitał plus marża", zależnie
    > od umowy. No i? I przez to magicznie kredyt w PLN pozbawiony jest
    > konieczności spłaty odsetek?
    >
    nie, przez to tylko jeszcze ktokolwiek jest w stanie spłacać franki.
    Ale jak porownujesz to pisz uczciwie.

    >>> Ja nie pytam kiedy przechodzisz, tylko kiedy jest to bardziej
    >>> ryzykowne. I nie pytam "jak bardziej" tylko "która" z tych
    >>> sytuacji jest bardziej ryzykowne.
    >> No to ci odpowiedziałem. Nie moja wina ze stawiasz fałszywie
    >> alternatywę.
    >
    > Odpowiedziałeś jak rasowy polityk - nie odpowiadając.
    > Pytanie jest konkretne: która sytuacja jest bardziej ryzykowna,
    > przechodzenie na czerwonym, czy zielonym. To wymaga odpowiedzi
    > a), b) lub stwierdzenia że obie są tak samo ryzykowne, a nie
    > tworzenia teorii na temat "jak to jest w europie".
    >
    Tylko w przedszkolu gdzie na pytanie o kupke trzeba odpowiedziec tak lub
    nie.

    >>> Ja pytam o ryzyko, a nie o karalność, czy brak ostrożności.
    >>>
    >> Ja tez nie mowie o karalnosci tylko o absurdalnosci.
    >> Nie wywołuje twojego zdziwienia fakt, ze tam gdzie mozna
    >> przechodzic na czerwonym ginie mniej pieszych?
    >
    > Absolutnie nie.

    Hmm... No to stosujemy po prostu inna logikę.

    > I nadal nie odpowiedziałeś (bezpośrednio) na moje pytanie.
    > Pośrednio odpowiedziałeś wskazując że "na czerwonym ginie więcej",
    > czy mam więc założyć że odpowiedziałeś "przechodzenie na zielonym
    > jest bezpieczniejsze"?
    >
    Nie. Bezpieczne jest przechodzenie wtedy kiedy nie jedzie samochod.
    Teoretycznie przechodzenie na zielonym jest bezpieczniejsze.
    Ale praktyka pokazuje ze tam gdzie warunkowo przechodzic na czerwonym
    mozna, ginie mniej pieszych. Wiec jak widac teoria jedno, praktyka
    drugie.
    Kierowcy samochodów tez popełniają błedy. Dlatego nalezy dzieci uczyc ze
    nawet na zielonym nalezy zachować ostroznosc bo to tylko wskazówka a nie
    bezwzgledny znak: idz!
    Zwłaszcza w dobie chodzenia z nosem w smartfonie.
    Ale zgadzam sie ze przecietny Kowalski nie mam takiej wiedzy, ze tylko u
    nas przechodzenie na czerwonym jest karalne a w innych krajach karalne
    jest niebezpieczne przechodzenie wtedy kiedy jada samochody. Wiec pewnie
    gdyby politycy chcieli zmienic te przepisy to odezwałyby sie setki
    tysiecy głosów ze politycy chcą smierci pieszych... Że piesi to swiete
    krowy etc. A to tylko pogoń za zdrowym rozsadkiem.
    Spoleczenstwo w swojej masie ma prawo być głupie. Dlatego trzeba stawiać
    na edukację ale

    > [...]
    >
    >>> Ale np. w tym procesie nie przewiduję "co jeśli" mi odrąbie w
    >>> wypadku obie łapki i przestanę móc swój zawód wykonywać. I nie
    >>> przewiduję wielu innych rzeczy które mogą się stać, ot chociażby i
    >>> katastrofy ekologicznej. I nie przewiduję że w najbliższej
    >>> przyszości WIBOR wzrośnie do tych 10%, chociaż wiem że może się
    >>> tak stać i że jeszcze niedawno przecież WIBOR miał i wyższe
    >>> wartości.
    >>
    >> Ale to przewidywanie wiboru bieze sie tylko z twojego obiektywizmu
    >> czy rowniez z analizy sytuacji i rynku?
    >
    > Nie analizowałem rynku pod kątem tego "jak wysoko" może zajść WIBOR.
    >
    >> Czy gdybys był obecnie mieszkancem ukrainy to rownie optymistycznie
    >> patrzyłbys w przyszłosc pod kątem wysokosci ukrainskiego wiboru?
    >
    > No jakoś niektórzy patrzą:
    >
    > https://blogs.elenasmodels.com/en/ukraine-mortgages/
    > "Statistics show that in 2017 Ukrainians accumulated 1.28 billion
    > hryvnia (USD $45 million) as mortgages, which is 62% more than in
    > the previous year."
    >
    I kto tu nie odpowiada na pytanie...
    Pytam jak miałby sie twój obiektywizm gdybys był teraz na Ukrainie i tam
    brał kredyt...

    >>> A czym innym była wg Ciebie bańka na nieruchomościach w 2007 jak
    >>> nie irracjonalnym hurraoptymizmem na zasadzie "będzie wiecznie
    >>> rosło"?
    >>
    >> Dla kogo?
    >> Dla Kowalskiego?
    >
    > Tak dla Kowalskiego.
    >
    >> Była momentem w ktorym w koncu mozna pomyslec o własnym
    >> mieszkaniu.
    >
    > Jakie "w końcu"? Skąd Ci się te "w końcu" wzięło?
    > Wcześniej nie mógł? Teraz też przepadło?
    >
    Tak na ten okres patrze.
    Pojawiły się dopłaty, mieszkan na rynku duzo, banki oferuja "tanie"
    kredyty". Z drugiej strony ceny mieszkań rosna.
    Nic tylko kupować. A mieszkac gdzies trzeba...
    I oczywiście bywalcy pbb powiedza ze skoro ceny mieszkan rosły to ludzie
    kupowali zeby na tym zarobic. Pewnie jakis niewielki procent tak.
    Reszta spieszyła się dlatego, zeby za chwile nie płacic 2x tyle za ten
    sam metraz.
    Pamietam swoje rozwazania. Mieszkanie które całkiem niedawno ogladałem za
    sto tysiecy z hakiem w momencie kiedy juz rozgladałem się na serio
    kosztowało prawie 200...

    > Jak ktoś podejmuje nieracjonalne decyzje bazując na presji
    > społecznej każacej mieć "własne M tu i teraz niezależnie od
    > warunków", to nie zwalajmy tu winy na banki.
    >
    Zgoda. Mozna przeciez mieszkać kontem u rodziców...
    Ale rzeczywiście klienci powinni miec swiadomosc ze zyja w troche dziwnym
    kraju...
    Tylko czy sprzedawanie klientom, których nie stac na kredyt w PLN,
    bardziej niebezpiecznego produktu w chf to jest przejaw racjonalnosci?

    > Jak tak lubisz patrzeć na zachód, to sprawdź jakie tam mają
    > ciśnienie na "własne mieszkanie".
    >
    Oczywiście. Czyja to wina ze przecietny Kowalski nie znał tych wzorców?

    --
    Pozdrawia... Budzik
    b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
    Krowa w sklepie: 'Poproszę mączkę kostną. 20 kilo, jak szaleć, to szaleć!'

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1