eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › reklamacja niezgodnosci towaru z umowa - sklep dyktuje warunki
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 24

  • 11. Data: 2013-09-29 18:51:35
    Temat: Re: reklamacja niezgodnosci towaru z umowa - sklep dyktuje warunki
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "ww" <w...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:l29793$dvp$1@mx1.internetia.pl...
    >
    > Użytkownik "Liwiusz" <l...@b...tego.poczta.onet.pl> napisał w
    > wiadomości news:l2939r$odi$1@node2.news.atman.pl...
    >
    >>> No właśnie. A podpisanie się pod "odpowiedź dostępna będzie w salonie"
    >>> może chyba podchodzić pod "umówiliśmy się". Jednak wszystkie źródła
    >>> twierdzą,
    >>> że takie umówienie się nie jest skuteczne i ja mogę po tą odpowiedź nie
    >>> przyjść
    >>> a problem ma wtedy sklep bo mnie jednak skutecznie nie poinformował.
    >>
    >> Źródła w tej materii są wyjątkowo mierne. Kiedyś jeden sąd się
    >> wypowiedział, że w odpowiedzi na reklamację listem poleconym liczy się
    >> dzień doręczenia, a nie dzień wysłania. Mało inteligentny sędzia nie
    >> zauważył, że w ten sposób dochodzimy do sytuacji, kiedy odpowiedź nigdy
    >> nie będzie mogła być udzielona w terminie, bowiem wysłana już w dniu
    >> złożenia reklamacji, może być przetrzymana przez konsumenta na poczcie
    >> przez 14 dni i być tym samym spóźniona.
    >
    > Wszystko zależy co to znaczy USTOSUNKOWAĆ SIĘ DO ŻĄDANIA.
    >
    > Jeśli przyjmiemy, że USTOSUNKOWAĆ SIĘ oznacza PODJĄĆ DECYZJĘ I MNIE
    > O NIEJ POINFORMOWAĆ to sędzia ma rację. Jeśli ktoś nie ufa poczcie to
    > może
    > wynająć gońca. Wtedy też łatwiej pewnie dowieść, że sprzedawca zrobił
    > wszystko co w jego mocy żeby mi tą odpowiedź dostarczyć w terminie. Może
    > także
    > zadzwonić, może wysłać maila. Zresztą nie wiem po oni żądali moich danych
    > (imie,
    > nazwisko, adres, telefon) skoro i tak nie zamierzali mnie informować o
    > decyzji.
    >
    > Co innego jeśli USTOSUNKOWAĆ SIĘ DO ŻĄDANIA to po prostu
    > PODJĄĆ JAKĄŚ DECYZJĘ. Nawet przeczytałem kilka definicji tego zwrotu
    > i wychodzi mi jednak ta opcja. A w tej sytuacji wystarczyłoby, że
    > sprzedawca
    > sobie pomyśli (lub napisze sobie gdzieś) "zgadzam się/ nie zgadzam się"
    > i problem załatwiony.
    >
    > Jednak z tego co się orientuje to takie nie do końca jasne przepisy są
    > często
    > interpretowane na korzyść konsumenta. I dlatego nie odrzucam opcji, że
    > jednak
    > sprzedawca musi zrobić wszystko co w jego mocy i nie może na mnie zrzucić
    > obowiązku chodzenia gdzieś, dzwonienia, dowiadywania się...
    >
    >

    Pismo nadane w urzędzie pocztowym uznaje się za doręczone w terminie, jeśli
    zostało nadane przed upływem terminu i nie ma co tu kombinować.


  • 12. Data: 2013-09-29 20:09:22
    Temat: Re: reklamacja niezgodnosci towaru z umowa - sklep dyktuje warunki
    Od: "Diabeł" <d...@t...zwarte.posladki>

    Użytkownik "ww" <w...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:l275qf$s4f$1@mx1.internetia.pl...
    > Witam. Na poprzednie pytanie nikt mi nie odpisał ale może coś takiego
    > ktoś wie i chciałby się podzielić:
    >
    > Czy w przypadku reklamacji towaru na podstawie niezgodności z umową
    > sklep moze mi dyktować warunku takie jak:
    >
    > konieczność użycia ich formularza
    > sposób przekazania mi odpowiedzi na reklamacje
    > termin odpowiedzi
    >
    > ?
    >
    > Czy mnie w takiej sytuacji powinny w ogóle interesować ich wewnętrzne
    > procedury, regulaminy ? Czy mogę (skutecznie) zarządać użycia mojego
    > własnego formularza na którym to ja zaznaczę wybrany sposób poinformowania
    > mnie (poczta lub telefon) ?
    >
    > Jednym słowem: jeśli prawo daje mi możliwość reklamowania towaru ale
    > nie precyzuje pewnych rzeczy to jak daleko sprzedawca może zajść
    > w ułatwianiu sobie/utrudnianiu mi życia ?


    Na poczatku zapoznaj sie bardzo, bardzo dokladnie z Ustawą o szczególnych
    warunkach sprzedaży konsumenckiej (+ nowelizacja). Przeczytaj tak z 10x bo
    widze, ze jak zdajesz takie pytania to nie do konca sie orientujesz w
    temacie.

    Sprzedajacy moze przyjac reklamacje na swoim formularzu.Mozesz sie zgodzic
    lub nie.Czas odpowiedzi na reklamacje na reguluje ustawa. Jesli sklep mowi,
    ze ma wlasne wewnetrzne regulaminy tzn, ze pierdoli glupoty.

    Nie podawaj swojego telefonu, maila ani nic z tych zreczy. Sposob
    poinformowania cie o wyniku reklamacji jest opisany w ustawie.

    Podpowiem, ze zapis o tym, ze informacja o wyniku rozpatrzenia reklamacji
    jest do odbioru w sklepie jest sprzecznym z prawem.

    Wszystko co potrzebujesz jest ladnie opisane i bez trudu do znalezenia w
    sieci. Wystarczy ruszyc dupe i poszukaj potrzebnych informacji w google
    (Strony Federacji Konsumentow itp).

    Kwestia poswiecenia swojego czasu. A moze jestes leniwy i oczekujesz, ze
    wszystko dostaniesz na tacy? Wzory pisma, akty prawne itp?

    Jesli po przeczytaniu ustawy masz jakies watpliwosci to zasuwaj do
    Miejskiego Rzecznika Konsumenta.

    Sklep bedzie maksymalnie utrudniac sprawe.








  • 13. Data: 2013-09-29 20:17:42
    Temat: Re: reklamacja niezgodnosci towaru z umowa - sklep dyktuje warunki
    Od: "ww" <w...@o...pl>


    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:52485b14$1$2222$65785112@news.neostrada.pl...

    >>
    >> Co innego jeśli USTOSUNKOWAĆ SIĘ DO ŻĄDANIA to po prostu
    >> PODJĄĆ JAKĄŚ DECYZJĘ. Nawet przeczytałem kilka definicji tego zwrotu
    >> i wychodzi mi jednak ta opcja. A w tej sytuacji wystarczyłoby, że
    >> sprzedawca
    >> sobie pomyśli (lub napisze sobie gdzieś) "zgadzam się/ nie zgadzam się"
    >> i problem załatwiony.
    >>
    >> Jednak z tego co się orientuje to takie nie do końca jasne przepisy są
    >> często
    >> interpretowane na korzyść konsumenta. I dlatego nie odrzucam opcji, że
    >> jednak
    >> sprzedawca musi zrobić wszystko co w jego mocy i nie może na mnie zrzucić
    >> obowiązku chodzenia gdzieś, dzwonienia, dowiadywania się...
    >>
    >>
    >
    > Pismo nadane w urzędzie pocztowym uznaje się za doręczone w terminie,
    > jeśli zostało nadane przed upływem terminu i nie ma co tu kombinować.

    Ale to nie o to chodzi. Żadne pismo nie było nadane ani w terminie ani po
    terminie.
    Podobno leżało w sklepie. Ktoś miał dzwonić (ustna informacja) ale nie
    zadzwonił.
    Po 3 tygodniach przypomniałem sobie o tym i poszedłem do sklepu. Pismo
    (odmowne) leżało tam podobno przez 2 i pół tygodnia.


  • 14. Data: 2013-09-29 20:28:29
    Temat: Re: reklamacja niezgodnosci towaru z umowa - sklep dyktuje warunki
    Od: "ww" <w...@o...pl>


    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:52485b14$0$2222$65785112@news.neostrada.pl...
    > Użytkownik "ww" <w...@o...pl> napisał w wiadomości
    > news:l28v3n$j66$1@mx1.internetia.pl...
    >>
    >> Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w
    >> wiadomości news:5247f3c6$0$1211$65785112@news.neostrada.pl...
    >>>
    >>> Prawo dość wyraźnie normuje sposób doręczenia oświadczenia woli i
    >>> pozostawianie go w przypadkowym miejscu raczej nei znajduje uznania w
    >>> oczach sądów, o ile zobowiązany zna właściwy adres i nie umówił się z
    >>> klientem na odbiór tego oświadczenia w sklepie.
    >>
    >> No właśnie. A podpisanie się pod "odpowiedź dostępna będzie w salonie"
    >> może chyba podchodzić pod "umówiliśmy się". Jednak wszystkie źródła
    >> twierdzą,
    >> że takie umówienie się nie jest skuteczne i ja mogę po tą odpowiedź nie
    >> przyjść
    >> a problem ma wtedy sklep bo mnie jednak skutecznie nie poinformował.
    >
    > Nie tyle "skutecznie ne poinformował", co musi dowieść, że ona tam leżała
    > w terminie, cow praktyce jest skrajnie trudne.

    No nie wiem. Z jednej strony oni oświadczają, że pismo będzie w ciągu
    14 dni i mogę sobie po to przyjść. Ale mogę przecież też przyjść po 20
    dniach i oni wtedy nie mają za bardzo dowodu, że pismo leżało już tam
    wcześniej.

    Z drugiej strony w sądzie oni powiedzą, że pismo było, ja powiem nie było,
    sąd mnie zapyta skąd wiem, i co ? Naprawdę bedzie ktoś dochodził
    czy były czy nie było jeśli ja tego nawet nie sprawdziłem ?

    Jedyna moja szansa jest taka, że sąd na wstępie uzna ten zapis o
    konieczności
    odbioru w sklepie jako nieważny. Wtedy może zapytać czy był
    telefon/mail/pismo
    wysłane pocztą. A ponieważ nie było to mam szansę na wygraną.


  • 15. Data: 2013-09-29 20:32:09
    Temat: Re: reklamacja niezgodnosci towaru z umowa - sklep dyktuje warunki
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "ww" <w...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:l29ris$h28$1@mx1.internetia.pl...
    >
    > Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w
    > wiadomości news:52485b14$1$2222$65785112@news.neostrada.pl...
    >
    >>>
    >>> Co innego jeśli USTOSUNKOWAĆ SIĘ DO ŻĄDANIA to po prostu
    >>> PODJĄĆ JAKĄŚ DECYZJĘ. Nawet przeczytałem kilka definicji tego zwrotu
    >>> i wychodzi mi jednak ta opcja. A w tej sytuacji wystarczyłoby, że
    >>> sprzedawca
    >>> sobie pomyśli (lub napisze sobie gdzieś) "zgadzam się/ nie zgadzam się"
    >>> i problem załatwiony.
    >>>
    >>> Jednak z tego co się orientuje to takie nie do końca jasne przepisy są
    >>> często
    >>> interpretowane na korzyść konsumenta. I dlatego nie odrzucam opcji, że
    >>> jednak
    >>> sprzedawca musi zrobić wszystko co w jego mocy i nie może na mnie
    >>> zrzucić
    >>> obowiązku chodzenia gdzieś, dzwonienia, dowiadywania się...
    >>>
    >>>
    >>
    >> Pismo nadane w urzędzie pocztowym uznaje się za doręczone w terminie,
    >> jeśli zostało nadane przed upływem terminu i nie ma co tu kombinować.
    >
    > Ale to nie o to chodzi. Żadne pismo nie było nadane ani w terminie ani po
    > terminie.
    > Podobno leżało w sklepie. Ktoś miał dzwonić (ustna informacja) ale nie
    > zadzwonił.
    > Po 3 tygodniach przypomniałem sobie o tym i poszedłem do sklepu. Pismo
    > (odmowne) leżało tam podobno przez 2 i pół tygodnia.
    >

    Mieli odpowiedzieć w terminie. Nie odpowiedzieli i mają problem.


  • 16. Data: 2013-09-29 20:36:33
    Temat: Re: reklamacja niezgodnosci towaru z umowa - sklep dyktuje warunki
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "ww" <w...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:l29s74$j1c$1@mx1.internetia.pl...
    >
    > Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w
    > wiadomości news:52485b14$0$2222$65785112@news.neostrada.pl...
    >> Użytkownik "ww" <w...@o...pl> napisał w wiadomości
    >> news:l28v3n$j66$1@mx1.internetia.pl...
    >>>
    >>> Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w
    >>> wiadomości news:5247f3c6$0$1211$65785112@news.neostrada.pl...
    >>>>
    >>>> Prawo dość wyraźnie normuje sposób doręczenia oświadczenia woli i
    >>>> pozostawianie go w przypadkowym miejscu raczej nei znajduje uznania w
    >>>> oczach sądów, o ile zobowiązany zna właściwy adres i nie umówił się z
    >>>> klientem na odbiór tego oświadczenia w sklepie.
    >>>
    >>> No właśnie. A podpisanie się pod "odpowiedź dostępna będzie w salonie"
    >>> może chyba podchodzić pod "umówiliśmy się". Jednak wszystkie źródła
    >>> twierdzą,
    >>> że takie umówienie się nie jest skuteczne i ja mogę po tą odpowiedź nie
    >>> przyjść
    >>> a problem ma wtedy sklep bo mnie jednak skutecznie nie poinformował.
    >>
    >> Nie tyle "skutecznie ne poinformował", co musi dowieść, że ona tam
    >> leżała w terminie, cow praktyce jest skrajnie trudne.
    >
    > No nie wiem. Z jednej strony oni oświadczają, że pismo będzie w ciągu
    > 14 dni i mogę sobie po to przyjść. Ale mogę przecież też przyjść po 20
    > dniach i oni wtedy nie mają za bardzo dowodu, że pismo leżało już tam
    > wcześniej.
    >
    > Z drugiej strony w sądzie oni powiedzą, że pismo było, ja powiem nie
    > było,
    > sąd mnie zapyta skąd wiem, i co ? Naprawdę bedzie ktoś dochodził
    > czy były czy nie było jeśli ja tego nawet nie sprawdziłem ?
    >
    > Jedyna moja szansa jest taka, że sąd na wstępie uzna ten zapis o
    > konieczności
    > odbioru w sklepie jako nieważny. Wtedy może zapytać czy był
    > telefon/mail/pismo
    > wysłane pocztą. A ponieważ nie było to mam szansę na wygraną.

    Brak odpowiedzi w terminie jest uznaniem reklamacji i domaganie się od
    konsumenta dowodu, że sklep odpowiedzi nie udzielili jest bezsensowne.


  • 17. Data: 2013-09-29 20:41:46
    Temat: Re: reklamacja niezgodnosci towaru z umowa - sklep dyktuje warunki
    Od: "ww" <w...@o...pl>


    Użytkownik "Diabeł" <d...@t...zwarte.posladki> napisał w wiadomości
    news:52486cd5$0$1246$65785112@news.neostrada.pl...
    >>
    >> ?
    >>
    >> Czy mnie w takiej sytuacji powinny w ogóle interesować ich wewnętrzne
    >> procedury, regulaminy ? Czy mogę (skutecznie) zarządać użycia mojego
    >> własnego formularza na którym to ja zaznaczę wybrany sposób
    >> poinformowania
    >> mnie (poczta lub telefon) ?
    >>
    >> Jednym słowem: jeśli prawo daje mi możliwość reklamowania towaru ale
    >> nie precyzuje pewnych rzeczy to jak daleko sprzedawca może zajść
    >> w ułatwianiu sobie/utrudnianiu mi życia ?
    >
    >
    > Na poczatku zapoznaj sie bardzo, bardzo dokladnie z Ustawą o szczególnych
    > warunkach sprzedaży konsumenckiej (+ nowelizacja). Przeczytaj tak z 10x bo
    > widze, ze jak zdajesz takie pytania to nie do konca sie orientujesz w
    > temacie.

    Ależ ja przeczytałem tą ustawę już chyba z 20 razy. Może coś przeoczyłem ale
    ogólnie to raczej z rozumieniem słowa pisanego nigdy dużych problemów nie
    miałem. Ewentualnie faktycznie mam jakąś nieaktualną wersje tej ustawy.

    > Sprzedajacy moze przyjac reklamacje na swoim formularzu.Mozesz sie zgodzic
    > lub nie.Czas odpowiedzi na reklamacje na reguluje ustawa. Jesli sklep
    > mowi,
    > ze ma wlasne wewnetrzne regulaminy tzn, ze pierdoli glupoty.

    Ale właśnie formularz to jeden z elementów ich wewnętrznego regulaminu,
    systemu
    komputerowego i tak dalej. Przykładowo ja chciałbym opisać szerzej w czym
    problem
    a oni mogą tam jedynie zaznaczyć "uszkodzenie materiału", "pęknięta
    podeszwa", "inne".
    To akurat nie w tym przypadku ale pytam też ogólnie a nie tylko o tej 1
    sklep.

    > Nie podawaj swojego telefonu, maila ani nic z tych zreczy. Sposob
    > poinformowania cie o wyniku reklamacji jest opisany w ustawie.

    Poszukam.

    > Podpowiem, ze zapis o tym, ze informacja o wyniku rozpatrzenia reklamacji
    > jest do odbioru w sklepie jest sprzecznym z prawem.

    To też jest w tej ustawie ? Szczerze wątpie...

    > Wszystko co potrzebujesz jest ladnie opisane i bez trudu do znalezenia w
    > sieci. Wystarczy ruszyc dupe i poszukaj potrzebnych informacji w google
    > (Strony Federacji Konsumentow itp).
    > Kwestia poswiecenia swojego czasu. A moze jestes leniwy i oczekujesz, ze
    > wszystko dostaniesz na tacy? Wzory pisma, akty prawne itp?

    A może ty pokaż, że nie pierdolisz głupot ? Bo ja już przeczytałem tonę
    artykułów, ustaw, interpretacji przepisów. Każdy wymyśla jakie to konsument
    ma niesamowite uprawnienia i narzędzia do walki z nieuczciwymi sprzedawcami.
    Tylko
    to nigdy nie jest poparte konkretami. Co z tego, że ktoś gdzieś tam wygrał 1
    sprawę
    jak milion podobnych spraw może być przegrana. Co mi po tych wszystkich
    klauzulach niedozwolonych i dziwnych opiniach skoro sklepy mają to
    kompletnie
    w dupie.

    > Jesli po przeczytaniu ustawy masz jakies watpliwosci to zasuwaj do
    > Miejskiego Rzecznika Konsumenta.

    Tak, tak. Sugerujemy skierować sprawę do sądu. Kilka razy już z nimi
    rozmawiałem
    o różnych rzeczach.


  • 18. Data: 2013-09-29 22:55:51
    Temat: Re: reklamacja niezgodnosci towaru z umowa - sklep dyktuje warunki
    Od: Maciej Bebenek <m...@t...waw.pl>

    "Robert Tomasik" <r...@g...pl> wrote:
    > Użytkownik "ww" <w...@o...pl> napisał w wiadomości
    > news:l29s74$j1c$1@mx1.internetia.pl...

    >> Z drugiej strony w sądzie oni powiedzą, że pismo było, ja powiem nie > było,
    >> sąd mnie zapyta skąd wiem, i co ? Naprawdę bedzie ktoś dochodził
    >> czy były czy nie było jeśli ja tego nawet nie sprawdziłem ?
    >>
    >> Jedyna moja szansa jest taka, że sąd na wstępie uzna ten zapis o > konieczności
    >> odbioru w sklepie jako nieważny. Wtedy może zapytać czy był > telefon/mail/pismo
    >> wysłane pocztą. A ponieważ nie było to mam szansę na wygraną.
    >
    > Brak odpowiedzi w terminie jest uznaniem reklamacji i domaganie się od
    > konsumenta dowodu, że sklep odpowiedzi nie udzielili jest bezsensowne.

    Panowie, jeżeli klient przystał (mniej lub bardziej dobrowolnie) na
    odebranie pisma w sklepie, to ma w pełn zastosowanie art. 61.1 KC. Cytując
    "(osoba) mogła zapoznać się z jego treścią".

    Stąd dość istotne jest pytanie, KTO wyznacza sposób wysłania odpowiedzi.


  • 19. Data: 2013-09-30 08:32:46
    Temat: Re: reklamacja niezgodnosci towaru z umowa - sklep dyktuje warunki
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Sat, 28 Sep 2013, Robert Tomasik wrote:

    > Wysłać pocztą. :-) Ale jeszcze lepszy numer, to próbować wręczyć przed
    > kamerą, a jak nie wezmą, to uznać, że było skutecznie doręczone

    A to zgoda, z dokładnością do faktu że statystyczny klient nie jest
    przygotowany na taką wersję, a przy okazji możliwością kolejnego
    wątku na temat skuteczności zakazu filmowania ;)
    (napisałem "skuteczności", nie dopuszczalności :P)

    >> 2. Termin odpowiedzi.
    >> Przecież to jest jasne, że to sklep określa ten termin!
    >
    > Niezgodność towaru? - 15 dni i reklamacja uznana automatycznie.

    Owszem.
    Ale to sklep decyduje, czy odpowie w 4, 13 czy 25 dniu.
    A to że odpowiedź w 13 i 25 dniu powoduje różne skutki prawne
    to już był inny punkt programu ;)

    >> 3. Uwaga która już jest poruszona wyżej, ale dla podkreślenia:
    >> są elementy ktorych nie może wybrać ani sprzedawca,
    >> ani nabywca, bo wynikają z ustawy.
    >> Broszką sklepu jest JEDYNIE zmieszczenie się w ustawowym
    >> terminie, jak nie - to uznali reklamację z mocy przepisu.
    >
    > No to poprzedniej wzmianki już zupełnie nie rozumiem.

    Bardzo prosto.
    Nie masz możliwości wpłynięcia na to, czy sklep postanowi
    odpowiedzieć np. w 17 dniu.
    Odniosłem się literalnie do uwagi - to, że taka wersja
    "urządza klienta" to jedno, to że sklep MOŻE tak zechcieć
    zrobić to drugie i zupełnie odrębne.

    pzdr, Gotfryd


  • 20. Data: 2013-09-30 08:49:22
    Temat: Re: reklamacja niezgodnosci towaru z umowa - sklep dyktuje warunki
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Sun, 29 Sep 2013, ww wrote:

    > Nie chodzi o skrócenie terminu tylko o uniemożliwienie jego
    > wydłużenia !

    Pisałem obok - nie masz takiej mozliwości.
    Można wykorzystać SKUTKI takiego postępowania sklepu, ale
    nie ma metody na przymuszenie do zastosowania się do własnych
    oczekiwań.
    To, że odpowiedź sklepu po upływie terminu ustawowego powoduje
    wygranie wojny nie powoduje, że da się wygrać bitwę o termin :>

    > Ale akurat to jest najmniej istotne bo zwykle
    > sklepy jednak się tego terminu ustawowego trzymają (na zasadzie:
    > pismo leży u nas od środy, trzeba było sobie przyjść).

    Zgoda.
    W zasadzie przyjście w 16. dniu załatwia ten element.
    Niemniej odniosłem się literalnie do pytania: nie da się
    zmienić faktu, że jak sklep postanowi odpowiedzieć dopiero
    w 17. dniu to tak zrobi.
    Oczywiście to urządza konsumenta, ale odpowiedzi jak nie
    było tak nie ma :)

    >> Oczywiście nie można narzucić sklepowi również formy
    >> odpowiedzi: odpowiadają "przyślemy odpowiedź pocztą"
    >> i do widzenia.
    >
    > Dla mnie to nie jest takie oczywiste. Na jakiej podstawie to sklep
    > o tym decyduje ?

    A na jakiej podstawie to Ty decydujesz, czy dostarczysz zeznanie
    podatkowe osobiście lub kurierem, i czy w tym drugim przypadku
    skarbówka może uznać że "nie dostarczyłeś"?
    (celowo pominąłem pocztę, aby wykluczyć działanie przepisu
    szczegółowego)

    >> Nie, nie muszą. Ani za tydzień (jedynie mają ustawowy
    >> limit powodujący skutki jak niżej, ale nic więcej) ani
    >> ustnie (bo mogą uznać że "tylko szef odpowiada listownie,
    >> my sprzedawcy nie mamy uprawnień").
    >
    > Oczywiście. Do odpowiadania na reklamacje uprawniona
    > jest jedynie nasza sprzątaczka która przychodzi w każdy
    > pierwszy czwartek miesiąca po godzinie 21. Ale ochrona
    > i tak nikogo wtedy nie wpuszcza

    Oba warunki wykluczają działanie ustawowe, naruszają więc
    choćby 5 KC :>

    > wiec nie ma sensu nawet próbować.

    No właśnie.

    > A CO MNIE TO OBCHODZI ?

    A tyle, że wtedy można wskazać DLACZEGO takie działanie
    jest bezprawne.
    Niemniej IMO odpowiedź "odpowiedzi na reklamacje wysyłamy
    pocztą" jest uzasadniona i nie do podważenia (z uwagą
    na temat terminu, o której to pisał bodaj Liwiusz,
    zaraz odszukam i się odniosę).

    > To chyba logiczne, że nie pytam o to co jest jasne określone
    > w ustawie.

    Nie aż tak.
    Bo pytanie AFAIR myliło przyczyny ze skutkami, jeszcze raz:
    to że przekroczenie przez sklep terminu powoduje automatyczne
    działanie ustawowe NIE POWODUJE zaistnienia mechanizmu,
    który pozwalałby "ukarać" sklep za wpisanie dłuższego niż
    nakazuje ustawa terminu na reklamację.
    No chyba żeby sąd uznał to za klauzulę niedozwoloną, ale
    IMO powinna być jak najbardziej dozwolona ;)
    Bo uznanie reklamacji to nie jest kara, podobnie jak obowiązek
    zapłacenia podatku w razie wykazania błędów to nie jest kara,
    ewentualna kara (w postaci mandatu) to jest OBOK "świadczenia".
    IMO, jak na dziś, nie ma sankcji za "przedłużanie terminu".
    Klient może po prostu zignorować ten fakt, że sklep sobie
    "przedłuża".

    >> Broszką sklepu jest JEDYNIE zmieszczenie się w ustawowym
    >> terminie, jak nie - to uznali reklamację z mocy przepisu.
    >
    > No i moim zdaniem się nie zmieścili. Po 3 tygodniach nie miałem
    > żadnej informacji o tym jaka jest decyzja.

    No to trzeba z tego skorzystać.
    Wolna wola, mogą odpowiadać późnij, nie ma jak im zabronić.

    > Mnie tylko interesuje co na to sądy. Bo przecież mogłem iść, dzwonić,
    > prosić ich o szybkie rozpatrzenie...

    IMO powinieneś zażądać informacji, jak i kiedy udzielili odpowiedzi.
    I to przesądzi o skutkach.

    pzdr, Gotfryd

strony : 1 . [ 2 ] . 3


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1