eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Znalazłem se motocykl
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 325

  • 171. Data: 2023-08-17 01:31:43
    Temat: Re: Znalazłem se motocykl
    Od: Shrek <...@w...pl>

    W dniu 17.08.2023 o 01:28, Robert Tomasik pisze:

    >> Niby możliwe, ale nie wiem na ile prawdopodobne, że facet z jednej strony
    >> wdaje się w tranzakcje z żulami, z drugiej jest tak przezorny.
    >
    > Telefon do adwokata?

    Facet co mieszka na działce adwokata skołował na szybkosci?

    >>> Dlatego za ważne uważam odnalezienie tego, w jaki sposób właściciel
    >>> BUS-a nawiązał kontakt z żulami. Może się okazać, że nie ma racjonalnego
    >>> sposobu i wówczas za najbardziej prawdopodobne uznałbym to, że to on
    >>> zaaranżował sytuację, a żule po prostu byli pod ręką i za kilka złotych
    >>> pomogli.
    >> Jakby się na coś takiego zdecydował to wątpie aby miał czystą kartotekę.
    >
    > Ale nie dał się dotąd złapać.

    To by bardzo źle o was świadczyło. Jak komuś moto buchną to raczej nie
    da się spławić w "losowaniu":P

    >> Ludzie są dziwni i dość naiwni w sumie, więc nadal wydaje mi się, że
    >> busiarz nie miał złych intencji.
    >>
    > Nie, no anioł wprost.

    No ale rzeczywiście tak wygląda na monitoringu. Albo nie wiedział albo
    czuł się tak bezkarny że szedł jak po swoje.

    --
    Shrek

    Czy wiesz, że "***** ***" czytane od tyłu daje "??? ?????"?
    PS - i konfederację!


  • 172. Data: 2023-08-17 01:48:23
    Temat: Re: Znalazłem se motocykl
    Od: Marcin Debowski <a...@I...zoho.com>

    On 2023-08-16, Robert Tomasik <r...@g...pl> wrote:
    > W dniu 17.08.2023 o 01:09, Marcin Debowski pisze:
    >
    >>>> Słuszna uwaga, dlatego najłatwiej by się to dało wytłumaczyć jeśli
    >>>> jednak dostali jakąś zaliczkę. W sumie byłoby to dość naturalne, tylko
    >>>> zastanawia dlaczego busiarz by temu miał zaprzeczać. Może się bał, że
    >>>> jak się przyzna że coś zapłacił to ktoś uzna, że to było zlecenie?
    >>> Bo on wiedział, że jadą do niego i poradził się kogoś mądrego. Zakup
    >>> byłby paserką, ale on nie kupił - dopiero zamierzał, jak dokumenty
    >>> dostarczą. Ukrywanie byłoby paserką, ale on nie ukrywał, bo przecież
    >>> stał na widoku. W zasadzie te lumpy go tam niemal postawiły - on im
    >>> pomógł przewieźć. To zbyt idealna wersja, by była prawdziwa.
    >> Niby możliwe, ale nie wiem na ile prawdopodobne, że facet z jednej strony
    >> wdaje się w tranzakcje z żulami, z drugiej jest tak przezorny.
    >
    > Telefon do adwokata?

    Wątpię. Nie ktoś o takim jak opisywany profilu.

    >>> Dlatego za ważne uważam odnalezienie tego, w jaki sposób właściciel
    >>> BUS-a nawiązał kontakt z żulami. Może się okazać, że nie ma racjonalnego
    >>> sposobu i wówczas za najbardziej prawdopodobne uznałbym to, że to on
    >>> zaaranżował sytuację, a żule po prostu byli pod ręką i za kilka złotych
    >>> pomogli.
    >> Jakby się na coś takiego zdecydował to wątpie aby miał czystą kartotekę.
    >
    > Ale nie dał się dotąd złapać.

    To akurat mozliwe.
    Wiadomo ile ma z grubsza lat?

    >>> Oczywiście, jeśli to jakiś uznany w okolicy hobbista, to żule mogły
    >>> przyjść do niego pieszo z ofertą, że wujek umarł i mają motocykl. Ale
    >>> zaparkowany z ulicy i bez papierów, to już ociera się co najmniej o
    >>> nieumyślną paserkę.
    >> Ludzie są dziwni i dość naiwni w sumie, więc nadal wydaje mi się, że
    >> busiarz nie miał złych intencji.
    >>
    > Nie, no anioł wprost.

    Jest jeszcze taka możliwość, że busiarz wyrobił sobie skądś przekonanie,
    ze jest to porzucone moto, ale nie w sensie, że właściciel je zlewa, a
    że ktoś go zajumał na jakaś przejażdżkę rok-dwa temu i tam porzucił.
    Wtedy mógłby faktycznie nawet zaryzykować pod monitoringiem, bo skoro
    przez taki czas nikt się tym nie zainteresował to właściciel tez nie wie
    gdzie toto stoi, więc i monitoringu nikt nie sprawdzi.

    --
    Marcin


  • 173. Data: 2023-08-17 01:52:47
    Temat: Re: Znalazłem se motocykl
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>

    W dniu 17.08.2023 o 01:31, Shrek pisze:

    >>> Niby możliwe, ale nie wiem na ile prawdopodobne, że facet z jednej
    >>> strony
    >>> wdaje się w tranzakcje z żulami, z drugiej jest tak przezorny.
    >> Telefon do adwokata?
    > Facet co mieszka na działce adwokata skołował na szybkosci?

    Nie dziwi Cię to? Bo nie tak.

    > To by bardzo źle o was świadczyło. Jak komuś moto buchną to raczej nie
    > da się spławić w "losowaniu":P

    Musi jakoś motocykl wyrejestrować.

    > No ale rzeczywiście tak wygląda na monitoringu. Albo nie wiedział albo
    > czuł się tak bezkarny że szedł jak po swoje.
    >
    Jeszcze chwila i zaczniesz go bronić przed Policją :-)
    --
    (~) Robert Tomasik


  • 174. Data: 2023-08-17 02:03:43
    Temat: Re: Znalazłem se motocykl
    Od: Marcin Debowski <a...@I...zoho.com>

    On 2023-08-16, Shrek <...@w...pl> wrote:
    > W dniu 17.08.2023 o 01:20, Marcin Debowski pisze:
    >
    >> No to jednak mógł wyglądać na porzucony. To faktycznie, mozliwe że
    >> kolekcjoner go sobie zajumał chocby na części. Tak Ci kurna było szkoda
    >> tego moto a nawet go niczym nie przykryłeś? Choć pewnie jakbyś przykrył
    >> to w grudniu okazałoby się, że jest tam stelarz do suszenia prania :)
    >
    > Dokładnie - jak przykryjesz to więcej wilgoci - kurz zmyjesz, z rdzą
    > trzeba powalczyć. I tam miałem plany przerobienia go na bobbera - teraz
    > wygląd bez oczojebnych kierunków mnie w tym utwierdził. No tylko będzie
    > to specydiczny bobber, bo z tylnym siedzeniem;)

    Bobbery są ładne, ale zupełnie niepraktyczne. Z drugiej strony, jakbym
    miał domek z ogródkiem... to pewnie miałbym całą szafę/garaż częsci i
    też g.. z tym robił. Nawet teraz mam taką szafę bez bobbera :)

    --
    Marcin


  • 175. Data: 2023-08-17 06:52:32
    Temat: Re: Znalazłem se motocykl
    Od: Shrek <...@w...pl>

    W dniu 17.08.2023 o 01:52, Robert Tomasik pisze:

    >> Facet co mieszka na działce adwokata skołował na szybkosci?
    >
    > Nie dziwi Cię to? Bo nie tak.

    Nie sądzę żeby to była kwestia adwokata. To nie w stylu gościa z działek.

    >> No ale rzeczywiście tak wygląda na monitoringu. Albo nie wiedział albo
    >> czuł się tak bezkarny że szedł jak po swoje.
    >>
    > Jeszcze chwila i zaczniesz go bronić przed Policją :-)

    Po prostu ciekawy jestem.

    --
    Shrek

    Czy wiesz, że "***** ***" czytane od tyłu daje "??? ?????"?
    PS - i konfederację!


  • 176. Data: 2023-08-17 06:53:43
    Temat: Re: Znalazłem se motocykl
    Od: Shrek <...@w...pl>

    W dniu 17.08.2023 o 01:48, Marcin Debowski pisze:

    > To akurat mozliwe.
    > Wiadomo ile ma z grubsza lat?

    Wiadomo dokładnie. Trochę przed 50.

    > Jest jeszcze taka możliwość, że busiarz wyrobił sobie skądś przekonanie,
    > ze jest to porzucone moto, ale nie w sensie, że właściciel je zlewa, a
    > że ktoś go zajumał na jakaś przejażdżkę rok-dwa temu i tam porzucił.
    > Wtedy mógłby faktycznie nawet zaryzykować pod monitoringiem, bo skoro
    > przez taki czas nikt się tym nie zainteresował to właściciel tez nie wie
    > gdzie toto stoi, więc i monitoringu nikt nie sprawdzi.

    Chyba najrozsądniejsze wyjście.

    --
    Shrek

    Czy wiesz, że "***** ***" czytane od tyłu daje "??? ?????"?
    PS - i konfederację!


  • 177. Data: 2023-08-17 09:14:11
    Temat: Re: Znalazłem se motocykl
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Thu, 17 Aug 2023 01:52:47 +0200, Robert Tomasik wrote:
    > W dniu 17.08.2023 o 01:31, Shrek pisze:
    >>>> Niby możliwe, ale nie wiem na ile prawdopodobne, że facet z jednej
    >>>> strony
    >>>> wdaje się w tranzakcje z żulami, z drugiej jest tak przezorny.
    >>> Telefon do adwokata?
    >> Facet co mieszka na działce adwokata skołował na szybkosci?
    >
    > Nie dziwi Cię to? Bo nie tak.
    >
    >> To by bardzo źle o was świadczyło. Jak komuś moto buchną to raczej nie
    >> da się spławić w "losowaniu":P
    > Musi jakoś motocykl wyrejestrować.

    Czyli w takich przypadkach nie da sie nie przyjąć zgłoszenia? :-)

    Bo notatka, to by pewnie gdzies tam szybko znikła z "obiegu"
    i nawet jakby był "podejrzany do sprawdzenia", to potem zostaje
    "czysty"/nienotowany :-)

    >> No ale rzeczywiście tak wygląda na monitoringu. Albo nie wiedział albo
    >> czuł się tak bezkarny że szedł jak po swoje.
    >>
    > Jeszcze chwila i zaczniesz go bronić przed Policją :-)

    Jesli lumpy były wiarygodne, a policja na siłę chciałaby mu dokleic,
    to czemu nie bronić.

    Tylko na razie na doklejanie nie wygląda, a jak było naprawde ... nie
    wiemy.

    J.


  • 178. Data: 2023-08-17 10:21:44
    Temat: Re: Znalazłem se motocykl
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>

    W dniu 17.08.2023 o 01:48, Marcin Debowski pisze:
    > Jest jeszcze taka możliwość, że busiarz wyrobił sobie skądś przekonanie,
    > ze jest to porzucone moto, ale nie w sensie, że właściciel je zlewa, a
    > że ktoś go zajumał na jakaś przejażdżkę rok-dwa temu i tam porzucił.
    > Wtedy mógłby faktycznie nawet zaryzykować pod monitoringiem, bo skoro
    > przez taki czas nikt się tym nie zainteresował to właściciel tez nie wie
    > gdzie toto stoi, więc i monitoringu nikt nie sprawdzi.

    Ja ocenia, że to jest bardzo prawdopodobne, ty nie niej to nadal kradzież.
    --
    (~) Robert Tomasik


  • 179. Data: 2023-08-17 13:24:03
    Temat: Re: Znalazłem se motocykl
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Wed, 16 Aug 2023 19:13:56 +0200, Robert Tomasik wrote:
    > W dniu 16.08.2023 o 16:40, J.F pisze:
    >>> Nie wiem, jak Warszawa ma zmiany. My kiedyś 2 zmianę mieliśmy
    >>> 14~22. Teraz mamy 12~20. Materiały rano dyżurny przekazał
    >>> komendantowi, a ten zadekretował na wydział. Naczelnik po
    >>> zapoznaniu się zadekretował na policjanta z 2 zmiany. Ten wziął
    >>> materiały i zaczął koło nich robić.
    >>
    >> IMO - calkiem mozliwe. Dostal sprawe, zaczał czytac, oglądać,
    >> zadzwonil do Shreka, a ten mu powiedział, gdzie bus stoi.
    >
    > Chyba akurat jak Shrek zadzwonił, to oni już wiedzieli.

    Wychodzi na to, ze wiedzieli.
    I nawet dosc szybko sie dowiedzieli.

    No chyba, ze dzielnicowy tez tego busika kojarzy i wie, gdzie parkuje
    :-)

    >> i tu sie zaczynaja schody, bo trzeba zamówic ekipe, wysłąć, dojechac,
    >> znaleźć busa, jak nie stoi, to szukac dalej, przepytac sąsiadów,
    >> odjechac, wlasciciel musi przyjechac/przyjsc, dowiedziec sie od
    >> sąsiadow, ze kulsony pytały, wyciągnąc motor, i zdążyc przed
    >> Shrekiem. Ciagle możliwe, ale harmonogram dosc napięty.
    >
    > Nikt w tych rachunkach Shreka nie brał w ogóle pod uwagę. Pokrzywdzeni
    > robią różne rzeczy. Czasem udaje się rzeczy robić wspólnie, ale czasem
    > nie i nie warto się na nich oglądać. My u nas wiemy, z kim warto, a z
    > kim nie. :-)

    No ale tu nie tylko o Shreka chodzi, ale także o twoje podejrzenia.
    Jesli podejrzewasz, ze ktos tam po 15-tej pojechal i nic nie zastał -
    to troche malo czasu zostaje na dzialania.
    A gdyby sprawa rypła sie wczesniej, to motor stałby na widoku
    wczesniej - czyli zadnego policjanta tam i 15-tej nie było.

    >> A w ogole kto tam ma pojechac - jakis patrol, czy sierżant
    >> prowadzący?
    >
    > Tzn. gdzie? Bo to nie jest - wbrew pozorom - jasne. Tam, czyli na
    > miejsce zameldowania właściciela BUS-a?

    Wyszkow to za daleko.

    > Tam, czyli w miejsce, gdzie
    > faktycznie mieszka? Tam, gdzie stoi motocykl? Czy jeszcze o inne miejsce
    > pytasz?

    Tam gdzie mieszka, gdzie podejrzewamy ze busik stoi i miejsce jest
    jeszcze w rewirze.

    Sierżant prowadzący jest najlepszy, czy juz ma ludzi na posyłki?

    W Warszawie to rewir by pewnie mozna rozszerzyc, bo za róznica 4 czy
    10km?


    >>>> Przyjechali, brama zamknieta, wiec przepytali w okolicy i
    >>>> pojechali. Wlasciciel wrócil, sasiedzi mu doniesli, wiec
    >>>> wystawił ? No cóż, w zasadzie możliwe.
    >>> NA podstawie mojego doświadczenia sądzę, że bardzo prawdopodobne,
    >>> tyle, że strzelam, że adres zamieszkania właściciela furgonetki
    >>> nie zgadzał się z zameldowaniem.
    >> Wiemy, ze sie nie zgadzal. Rejestracja z Wyszkowa, a domek i postój
    >> "gdzies na działkach" w Warszawie.
    >
    > Ale tego się od Shreka dowiedzieliśmy, jak zasugerowałem, że chyba tak
    > było. Wcześniej się dziwił, że powiedział im, że to zaraz obok, a oni
    > nie chcieli jechać natychmiast. Gdzie? Do Wyszkowa?

    Ale powiedział im, gdzie bus stoi. tuz obok.
    A sierzant zresztą tez juz o tym wiedzial.

    > Jakby powiedział, to
    > pewnie czytacze grupy mogliby nie p[ojąć tego nieprofesjonalizmu
    > Policji. jeszcze by przyznali rację, że wycieszka do Wyszkowa nie była
    > sensownym pommysłem z wieczora.

    Nie wiem kiedy wrócił z biwaku, ale w niedzielny wieczór latwiej
    zastać ludzi w domu, niz poniedzialkowy poranek :-)

    >> No chyba, ze jakims cudem juz był tam zameldowany.
    > Jeszcze raz napiszę to: Shrek modyfikuje swoją opowieść w miarę tego, co
    > ja piszę.

    Przepisy sie pozmienialy, i teraz ponoc nie trzeba tablic zmieniac.
    Albo sie przemeldował do Warszawy, a samochodu jeszcze nie
    przerejestrował.
    Ale w rejestrach macie aktualny adres.

    Tylko, ze to IMHO mniej prawdopodobne.

    >>> Sądzę, że policjanci byli na tym adresie, gdzie on jest
    >>> zameldowani i pytali o to, gdzie mieszka.
    >> W Wyszkowie? Moze i sierzant zaordynował ustalenie ... i pojechali by
    >> wieczorem albo na drugi dzien dostali by "sprawę".
    >
    > Telegram się wysyła. Nawet patrol z miasta mógł pojechać.

    56km, ale tylko 36 minut.
    Nie macie na tyle benzyny :-)
    W Wyszkowie tez jest komisariat, to pojechali, i widac ustalili.

    > Ale odpowiedź dostali na rano i czekała na referenta.

    Policjantka przyjmująca by zleciła?
    Byc moze. Powiedziałbym, że w zasadzie powinna, ale moze sie nie znam.

    Czy sierzant, lub ktos inny, od rana zaczął?
    Tak czy inaczej - do 15-tej ustalili, w zasadzie pochwalic.

    >>>> Tylko czemu dyżurny nic nie wiedział ?
    >>> Który? Ten z Bemowa w ogóle nie wiedział nic, bo niby skąd, skoro
    >>> sąsiednia jednostka zleca czynności. A ten z V KRP, bo dyżurny
    >>> nadzoruje zdarzenie do chwili, gdy nie przekaże materiałów. Potem
    >>> referent robi czynności i tylko o niektórych rzeczach informuje
    >>> dyżurnego. Jakby zmontowali grupę i jechali na przeszukanie, to
    >>> jest obowiazek poinformowania obydwu dyżurnych - chodzi o to, żeby
    >>> policjanci się na miejscu nie postrzelali.
    >> No ale jesli ktos wysłał patrol, na działki, jak zakładasz, to chyba
    >> dyzurny musiał go wysłac.
    >
    > Ale to dwóch różnych, jeden z Bemowa, a drugi V KRP.

    Nie, sierzant jest z V, o 15 ludzi by wysłal z V.
    A potem Shrek sie dodzwonil do dyzurnego z V.

    A wczesniej, przez 112, pogadał z Bemowem.

    >> To moglby pamietac po ~2h, ze juz raz dzis wysyłał.
    > Posiedziałbyś na dyżurce, to byś zrozumiał.

    Mogł sie jeszcze zmienic, bo sie zmiana skonczyła.

    Najprosciej jednak by było, gdyby o 15-tej po prostu nikt tam nie
    pojechał :-)

    >> Sierzant sam pojechal się rozejrzec?
    > Też się zdarza. Informuję przełożonego, albo i czasem nikogo. Na pewno
    > nie Dyżurnego, bo po co?

    Samochod jakis trzeba, moze drugą osobe do pomocy, a ja nie wiem, czy
    sierzant to taka szycha, ze moze sobie jezdzic gdzie chce, czy az
    taka, ze za niego jezdżą :-)

    >>>>> Jak dalej zauważyłeś, to stał na terenie sąsiedniej jednostki.
    >>>> Ale sierzant prowadzący to sam pojechal, zlecił patrol ze swojej
    >>>> jednostki, czy prosił sąsiednią, bo to ich rewir?
    >>> Pytasz mnie, a mnie tam nie było. Co więcej ja pracuje w
    >>> jednostce, w której połowę granicy mamy ze Słowakami.
    >> 200m za granicą rejonu. Mozna pojechac, czy to 200m za daleko?
    >
    > Różnie bywa. Gdyby wiedzieli, ze te 200 metrów dalej stoi. Ale mógł 300,
    > albo wczoraj go mogło tam nie być. Albo akurat na innej ulicy. Jeśli
    > wiesz, gdzie stoi, to łatwo psioczyć, że nie chciało im się 200 metrów
    > pojechać. Ale oni nie wiedzieli, które 200 metrów i czy akurat to 200
    > metrów, czy 2 kilometry.

    Jakis adres mieli. 200m za granicą rewiru.
    Jedziesz sam, zlecasz, czy musisz zlecic, bo komendant absolutnie
    zakazał rewir opuszczac?

    >> Hm, to moze być juz takze inna prokuratura ... wolno tak wchodzic w
    >> cudzy rejon? :-)
    >>
    > albo inny kraj.

    Trzymajmy sie faktów - to samo miasto.
    Ciekaw jestem - w razie potrzeby dzwonic potem do "swojego"
    prokuratura, do sąsiedniego, czy absolutnie do sąsiedniego,
    bo u nich rejonizacja jeszcze silniejsza.

    a z sąsiedniego potem wiecej problemów moze byc, bo to dalej i za duzo
    benzyny się wypala :-)

    >>> Na pozostałym obszarze, to muszę geoportal odpalić, by sprawdzić,
    >>> czy to nasze, czy sąsiada. Nie będę publicznie pisał, ale uwierz,
    >>> że i ze Słowakami bywały różne śmieszne sytuacje "porwań" z za
    >>> granicy.
    >> No nie, gdzie granica panstwowa, to chyba wiecie?
    >
    > W ferworze walki :-)

    Jak scigaliscie kogos, to się nie dziwie, ale np "porwanie" Słowaka z
    jego kraju, to się nieprzyjemnie moze zrobic :-)

    >>> Trzeba było Shreka, by "rozwalił system". I on się szczyci tym, a
    >>> nie zdaje sobie sprawy, że generalnie sam wywołał zamieszanie i
    >>> zwłokę w czasie.
    >> Jaką zwłoke? To jemu dyzurny z V poł godziny organizował ekipę, i w
    >> koncu nie wysłał, ale przynajmniej mial dobre chęci.
    >
    > Bo jakby powiedział, to by sobie przez telefon uzgodnili, kto to ma
    > zrobić.

    Najpierw zadzwonił do dyzurnego, ale ten nie odbierał.

    > Sądzę, że do wywiadowców w kolejne 30 minut by grupa dojechała i
    > po godzinie byłoby ogarnięte. Nasz kolega namieszał i dziwi się, że się
    > w tej głupocie pogubili. Mieszać też trzeba umieć.

    Z uporem maniaka wyolbrzymiasz sytuacje.

    Zadzwonil Shrek na 112, polaczyli z Bemowem, powiedzial co i jak.
    Zadzwonil do "swojego" dyzurnego z V, powiedzial, ze widzi motor.
    Ekipa z Bemowa przyjechala, a dyzurny z V po 37 minutach dzwoni i sie
    pyta gdzie Shrek jest, bo chce patrol wysłac.
    Sie zdziwił, ze z policjantami, i na tym konfuzja sie skonczyła.
    37 minut ... moze akurat wszyscy byli zajeci.
    Od 15-tej byli zajeci.

    Ekipa z Bemowa wezwała swojego technika, przyjechal po 2 godzinach.
    Moze tez byl zajety.

    Jakby to byla ekipa z V, to by na technika czekali ... nie wiadomo
    ile :-) Bo to taki zapracowany komisariat.
    Ale jak głównie willi pilnują, to moze technicy siedzą i się nudzą.

    >>> Napisałem mu, by dzwonił do lokalnego dyżurnego, albo 112, bo ta
    >>> przekazuje na lokalnego dyżurnego wg miejsca interwencji. Ale on
    >>> musiał po swojemu.
    >> No to zadzwonił na jedno i drugie. A nie, przepraszam, to nie byl
    >> lokalny dyzurny, bo 200m za daleko :-)
    >
    > O jeden most za daleko.

    Ale chyba nawet o tym nie wiedział :-)

    >>> Gdyby ten motocykl był daleko od rejonu, to grupa z V KRP by
    >>> raczej nie pojechała, tylko zadzwo0niliby na Bemowo. Ale 200
    >>> metrów? Trzeba pisać telegram, czekać - a tam stoi Shrek i wzywa
    >>> pomocy. Pojechali.
    >> Tak pojechali, ze po 30+ minutach dyzurny dzwonil i sie pytał, gdzie
    >> ich wysłac.
    > Bo dzwonił ten z V KRP. Nigdzie jeszcze nikogo nie wysłał. Jak
    > usłyszał, że już są, to nie wpadł na to, że nasz kolega wezwał wszystkie
    > siły ze stolicy, bo to nie jest oczywiste. Zmontował grupę. Ta schodząc

    Jakos tak.

    > do samochodu zaczęła się zastanawiać, gdzie dokładnie Shrek znalazł ten motor. No
    to zadzwonił.
    > Grupa obok niego, a Shrek twierdzi, że stoją koło niego. Więc
    > spanikował, że ktoś się podaje za policjantów. Mnie by to pierwsze do
    > łba przyszło. Zwłaszcza, że ten samochód podobno na policyjny
    > pomalowany.

    No prosze - troskliwy jestes, i aktywny ... tylko czemu tylko w
    niektorych sytuacjach?

    >>> Pojechali z Wydziału, a nie dyżurnych, więc Dyżurnemu powiedzieli,
    >>> ze jadą na kiś tam adres.
    >> Pojechali(by) "z dyzuru", bo do dyżurnego Shrek dzwonil i dyzurny
    >> potem do niego. A poniewaz nie wyjechali, to się nie dowiemy, czy w
    >> stolicy sie wlasciwego co do rejonu dyzurnego nie powiadamia, czy
    >> zaraz by jeden dyzurny do drugiego zadzwonil i poinformowal.
    >
    > Zadzwonił by, jakby ogarnął, ze to nie jego teren. Sądzę, że wcześniej
    > Shrek podał ulicę, to nikt się nie zastanawiał w którym miejscu to
    > dokładnie.

    Blisko. I na granicy rewiru. To mógł nie wpaść, ze inny rewir.
    No ale skoro nie wyjechali, to nie miał tez powodu powiadamiac.

    >> Wczesniej w kazdym badz razie nie zadzwonił, bo by się dowiedział, ze
    >> inna ekipa juz wysłana. Albo i nie dowiedział. No ale jak informować,
    >> jak sie adresu zapomniało?
    >
    > Wy wszyscy nie ogarniacie, że Policja, to nie jest szeryf i jego
    > pomocnicy.

    Dyzurny nie jest jak szeryf? Przez czas zmiany :-)

    > Jak Shrek zadzwonił do dyżurnego V KRP, to ten najpierw
    > musiał namierzyć referenta sprawy albo akta.

    referent po służbie i nie odbiera :-)
    Nr sprawy mial.

    > Potem jakiś przełożony
    > nadzorujący służbę, musiał zmontować grupę 2~3 policjantów.

    Nie macie takich grup gotowych?

    Nie wiem - to sie patrol wysyła, czy jakis specjalnych?

    > Oni musieli
    > przerwać swoją robotę: przeprosić świadków, dokończyć, to co musisz,
    > pobrać broń z magazynu (nie wszyscy z nią chodzą po pokojach) i
    > kamizelki kuloodporne. Musieli się zejść i zrobić odprawę. Zapoznać ze
    > sprawą, bo nie pojadą na przeszukanie nie wiedząc, co szukają. Znaleźć
    > druki, akta i samochód. Jak już się zebrali, to zeszli do dyżurnego
    > zapytać o szczegóły. Ten zadzwonił do Shreka i się dowiedział, że oni są
    > już u niego.

    No i pięknie, tylko zauważ, ze Bemowo jakos szybko ogarnęło.

    > Byli najpewniej wywiadowcy z Bemowa, a nie Kryminalni, ale Shrek nie
    > rozróżnia - nie a obowiązku oczywiście. Wątpię, by Bemowo w 30 mminut
    > grupę zmontowało do nieznanej sprawy, ale grupa akurat im nie była
    > potrzebna. Zadysponował wywiadowców, by rozpoznali temat. Po
    > potwierdzeniu, że to nie dowcip montował grupę. A tu dzwoni do niego
    > sąsiedni KRP z pytaniem, czy wysyłał jakiś kryminalnych, bo podobno są,
    > a nie wyjechali. Bemowo się domyśliło, że Shrek pomylił wywiadowców z
    > kryminalnymi. I dopiero wówczas zaczęto gasić pożar.

    Ale Shrek nic nie pisał, ze był jakis pożar.
    Dyzurny albo nie był troskliwy i stwierdził "jak są, to dobrze",
    a jesli zadzwonil i wyjasnil, to sie dowiedział, ze wysłali.
    No to skierował grupę do kolejnego zadania.

    > Do tego dochodzi jeszcze zmiana techników. Nie jest tajemnicą, że na
    > styku technicy przeciągają, by skończyć planowo. Jak znaleziono

    Technicy, policjanci ...

    > motocykl, to nie jest to pilne i jeśli technik przyjedzie godzinę
    > później, to też będzie.

    Bedzie. A 2-3 policjantow czeka.

    > A ten nowy ma służbę do rana. Ale nie wiem, czy
    > w tym wypadku jeszcze się też to nałożyło. Mógł po prostu być w terenie
    > na innym zdarzeniu. My mamy jednego na powiat. Ale Kraków ma kilkunastu
    > na całe miasto. Nie mam zielonego pojęcia, jak to Warszawa ma zorganizowane.

    No i tak mi cos chodzilo po glowie, ze technik mógł nawet byc wspolny,
    i niezaleznie która ekipa, to by tego samego sciągnęła.
    I znów działanie Shreka nic tu nie zmienia.

    >>>>> Może ktoś tam wcześniej już był i go nie było. Albo opis był
    >>>>> mało dokładny. Albo nie było go.
    >>>> A jak motor był na widoku, a własciciela nie ma, lub nie
    >>>> otwiera, to co koledzy policjanci zrobią? Poczekają,
    >>>> zabezpieczą, zadzwonia do dyzurnego i powiedzą, ze jakis motor
    >>>> stoi i spytają co robić?
    >>> Ja bym stał i obserwował, bo może ktoś do niego przyjdzie. Ale to
    >>> nie są
    >> A dlugo bys tak stał? Bo przyjsc moze za 5 minut, a moze i za 2
    >> tygodnie - wszak wakacje ..
    >
    > Podrzutka z alarmem i GPS-em, by zobaczyć, gdzie mają dziuplę?

    Dobry pomysl.

    > I jeszcze
    > kilka innych - pod warunkiem, że pod płotem nie stoi Shrek i nie wzywa
    > stopniowo całej Warszawy.

    o 15-tej nie stał.
    No ale jesli sierzant był taki cwany, to czemu dyzurny, jak sie z nim
    skontaktował, nie odzwonił szybko do Shreka "prosze stamtąd isc -
    obserwujemy miejsce z ukrycia" :-)

    >>> jakieś rzadkie przypadki, że się znajduje pojazd i nie wiadomo
    >>> skąd. Jeśli jest dysponent, to kradziony pojazd zabezpieczasz w
    >>> ramach "zatrzymania rzeczy". Jeśli nie ma (stoi w lesie
    >>> przykładowo), to robisz
    >> A ten dysponent to kto? Bo zakladamy, ze osoby od busa nie ma, bramy
    >> nie ma kto otworzyc.
    > Dysponent, to osoba, która jest z motocyklem. Przykładowo żona busiarza.
    > Po prostu chodzi o to, czy naruszasz czyjeś prawa ruszając. Bo jak
    > przyjeżdżasz z właścicielem i wydajesz mu motocykl, to komu wydasz
    > pokwitowanie?

    A jak osoby nie ma? Busiarz nie przychodzi, o żonie nic nie wiecie,
    mamusia w Wyszkowie ...

    >> No chyba ze, dysponent to sierzant prowadzący, ale on nie odbiera.
    >> No chyba, ze telefon od swoich odbierze.
    >
    > Nie. Policjant nie może być

    Po prostu nie wiedziałem co to za dysponent.
    Dyzurny z komisariatu, bo dysponuje ekipy, policjant prowadzący, bo
    dysponuje polecenia co robic ...

    > - choć i takie błędy widziałem w swojej
    > karierze. Robisz wówczas oględziny. Ale zdarzało mi się przybierać
    > dozorcę, ochroniarza, miejscowego sołtysa. Dużo by opowiadać. Dlatego to
    > nie jest takie proste i oczywiste i na oficera chwilę się uczysz.

    Ochroniarz moze jeszcze pasuje, ale zabierasz motocykl z czyjejs
    posesji i dajesz pokwitowanie sołtysowi? Sąsiadowi? Przechodniowi?
    O - ksiądz chyba będzie najlepszy :-)

    >>> oględziny. Najprościej, jak jest kontakt z prawowitym
    >>> właścicielem, bo nie trzeba kombinować holownika, tylko mu się
    >>> wydaje pojazd na miejscu "za pokwitowaniem".
    >> Taa, Shrek nie napisał, co zrobili.
    >
    > Boś się pogubił w tych jego wątkach. Poczytaj. Dowiadujemy się, że
    > wbiegli do sąsiadów,

    Jak szukali osoby. Czyzby adres mieli?

    > robili kipisz w jakimś warsztacie,

    Jesli był tam jakis warsztacik/szopa, to chyba rozsądnie ?

    > szukali tablic
    > rejestracyjnych i jakiś tam kierunkowskazów - choć motocykl był cały.

    Nie był juz cały, o czym niedawno pisal.

    > Robili jeszcze jakieś tajne działania na pobliskich działkach, o których
    > nie chce pisać - może i mądrze, bo nie wiemmy co . Tylko on
    > to w różnych miejscach fragmentarycznie pisze.

    No ale oni mu nie tlumaczyli co robią.

    Nie wiem, co to dokładnie za miejsce,
    "ktos brame otworzył" pasuje do jakis ogródków działkowych.
    Z drugiej strony np w okolicach Powązkowskiej 27 widze jakies rudery,
    dzialki bramy ... swietne miejsce na dziuplę :-)

    >> Rozsądnie przyjechal z akumulatorem i odjechal na motorze, pchal do
    >> domu bo blisko, busiarz mu grzecznie odwiozl tam skąd zabrał,
    >> policjanci swoim busem zawiezli ... czy Shrek własnym busem
    >> przyjechal, albo z przyczepką ? :-)
    >
    > I jeszcze z tuzin innych możliwości. Przy czym to bez znaczenia.

    No ale zaciekawiles mnie.
    "najprosciej wydac włascicielowi".
    Najprosciej. A tu np samochod w dziupli polowicznie zdemontowany :-)

    No dobra, policja nie jest od dowozenia samochodow poszkodowanemu.
    Najprosciej mu wydac i niech sie buja dalej sam :-)

    Shreku - co zrobiłeś?

    >>> Ad rem, to jest taka aplikacja na telefon "Moja Komenda"
    >>> i tam, jak wpiszesz adres albo udostępnisz pozycję, to Ci daje
    >>> telefon do lokalnego dzielnicowego albo lokalnego dyżurnego.
    >>
    >> a) nie mam zaistalowane, b) na gorąco, to chyba lepiej nie
    >> instalować, c) nie zainstaluje, bo ch* wie, co jeszcze robi :-P
    >
    > Mnie nie chciał podać adresu email, bo podobno dybię na niego. A taka
    > Policja, którą obraża po kilka razy w jednym poście? Wiesz, jaki stres?
    > Oni mogli specjalnie zrobić apkę, że go zabije na odległość.

    Policja, jak sam sugerujesz, jest na niego cięta.
    Jak sie tylko zorientowali, ze to on, to zaraz przestało im sie
    spieszyc :-)

    Ale do apki, to schowaliscie nie wiadmo co :-P

    > Wiesz, ja
    > go trochę rozumiem. Przy jego paranoi aż dziwne, ze podszedł do tych
    > policjantów, bo mógł się okopać na skwerze i zamaskować. Pisać z nimi
    > przez TORa. Miałem pokrzywdzonego, co to tylko w MMcDonaldzie ze mną sie
    > spotykał, a wcześniej, by uniknąc rozpoznania 30 minut w kiblu siedział,
    > zeby ktoś nie skojarzył, ze równo na kawę przyszliśmy. Ty jesteś
    > normalny cżłowiek i nie ogarniasz tych klimatów.

    Hm, Shrek tez mi sie wydaje normalny.
    Natomiast Ty zdaje sie masz ciekawe zdanie o kolegach i kolezankach ze
    stolycy :-)

    >>> Z tym, czy na 112, czy na dyżurnego dzwonić, to trzeba brać na
    >>> logikę. Jeśli najeżdżam na wypadek drogowy (pisze o prywatnym
    >>> czasie), to: zabezpieczam miejsce, robię rozpoznanie (ranni,
    >>> zabici, straty, uszkodzenia) i dzwonie na 112, choć mam nawet
    >>> komórkę do mojego dyżurnego. Przekazuję dane 112 i biorę się za
    >>> ratowanie. 112 wzywa mi wsparcie: pogotowie, straż pożarną, jakiś
    >>> energetyków, gazowników czy co tam jeszcze. Na koniec Policję, ale
    >>> to akurat najmniej w tym wypadku pilne z oczywistych powodów.
    >>> Gdybym zadzwonił do dyżurnego, to wówczas on musi zadzwonić na
    >>> CPR. Będą dopytywać rożne dane do formatki, a on tego nie widzi -
    >>> wie tyle, ile mu przekazałem. On dzwoni i dopytuje. ja nie mam
    >>> wolnej ręki, by odebrać, bo ratuję. Burdel się robi.
    >> Na 112 tez nie masz wolnej reki zadzwonic, bo ratujesz.
    >
    > To podstawy. Jak nie wezwiesz wsparcia, to go nie będziesz miał.

    No to ratujesz, nie odbierasz, a kolega dyzurny niech kombinuje,
    w koncu inteligentny jest :-)

    >> Zglosisz, a potem będą do ciebie ze szpitala wydzwaniali, bo
    >> zgłaszającym jestes, a numer kontaktowy to ich przerasta.
    >
    > Rozwiniesz? Bo nie przychodzi mi do głowy żadne sensowne wyjaśnienie, o
    > czym piszesz.

    Nr dzwoniacego zostaje gdzies w systemie, jako kontaktowy.
    Kiedys tato mi sie zle poczul, (nie)pomyslałem, wezwałem karetke ze
    stacjonarnego, bo tak mi sie wydawało lepiej.
    To potem musiałem koczowac u niego w mieszkaniu i czekac na
    informacje, bo szpital zamkniety, bo wirus.
    SMS "przyszedl"(głosowy) na stacjonarny - z wynikiem testu.

    Teraz juz wiem, ze mam wzywać z własnej komórki, ale mi na tym zalezy.
    Jak jestes przypadkowym pomagającym, to ci zależy odwrotnie :-)

    Gdzies tam w systemie jest nr telefonu kontaktowego, ale czy wszyscy
    to ogarniają? Mam wątpliwosci.


    >> A nie wiem czy i koledzy nie zadzwonią, zgłaszającego czy świadka
    >> szukając ... traktując cię jako podstawowy kontakt.
    >
    > Ale co w tym złego? Bywa, ze na świadka potem idziesz, bo jesteś
    > pierwszym co najechal.

    Wypadku nie widziałes, to co z ciebie za swiadek.
    Ale czy koledzy nie bedą dzwonic w innych ważnych sprawach - np
    spytać, kto z tobą jechał w samochodzie, poprosic o odebranie wraku z
    parkingu itp.
    Bo oni chcą z kierowcą pogadac, a telefon mają na zgłoszeniu :-)

    Lekarze ze szpitala itp ...

    >>> Inaczej, jeśli wiem, że mi tylko wsparcie policyjne jest potrzebne.
    >>> Przykładowo złapałem pijanego kierującego i mam go w kajdankach na
    >>> masce. Dzwonię do LOKALNEGO dyżurnego właśnie przez tę aplikację
    >>> Moja Komenda.
    >> Moze i racja, ale czy zwyklemu obywatelowi nie miało sluzyc 112?
    >
    > Wiesz, chciałem Shreka wyjątkowo i po koleżeńsku potraktować. Pomimo
    > moejej nienajlepszej opinii o nim. Ale pokrzywdzony, jak pokrzywdzony.
    > Siedzę na tej grupie i pomoagam komu mogę. Shrek nie jest wyjątkiem.
    > Niedoszacowałem poziomu jego paranoi. Jemu się chyba wydaje, że ja się
    > jakoś szczególnie jego pisaniem przejmuję.

    Ja tylko o tym, ze zwyklemu obywatelowi mial słuzyc nr 112,
    a nie jakas tam Moja Komenda.

    >>> Jeszcze inaczej jest, jak jestem na miejscu zdarzenia i nagle
    >>> potrzebuje pogotowie energetyczne, by mi przykładowo prąd odcięli,
    >>> bo kran "kopie." Mógłbym zadzwonić do Dyżurnego, ale jest jeszcze
    >>> taka kolejna aplikacja z alarmowymi numerami do służb. Dzwonię do
    >>> pogotowia energetycznego. Wyjaśnię o co chodzi. Przyjadą. W wolnej
    >>> chwili powiadomię dyżurnego, że zadysponowałem energetyków. Ta
    >>> aplikacja łączy z numerami 99... i one się w zależności od
    >>> lokalizacji PTS łączą z właściwym pracownikiem. Oni nie mają
    >>> dyżurnych, tylko palmtopy w samochodach. Rozmawiasz z załogą,
    >>> która do Ciebie przyjedzie - najczęściej. Przynajmniej u nas tak to
    >>> działa. Nie wiem, jak w Warszawie. >
    >> W Warszawie BTS gesto, ale u was ... to moze byc BTS w innym rejonie
    >> :-)
    > Może być. Nie wiem, jak teraz, ale jakiś czas temu taki uskok terenu
    > (skarpa) powodowały, że dzwoniąc niemal z centrum miasta łączyło się z
    > służbami z sąsiedniego powiatu, bo łapało BTS tuż za granicą. Dlatego w

    a Wy tam macie jeszcze lepszą granicę :-)

    > komórce mam również na skróconych telefony do lokalnych. Bo t odziala
    > tak, że przykładowo 997 łączyło z normalnym numerem dyzurnego - w locie.

    Nie rozumiem. To masz numery skrocone czy te prawdziwe?
    Bo dzwonisz skrócony, a tu skarpa, i łaczą z sąsiednim powiatem.

    Mnie kiedys z Wrocławia połączyło do Katowic :-)

    >> Fakt, ze on mógł próbowac ekipę od siebie wysłać (z V), a to
    >> strasznie zajęty komisariat. A Shreka połaczyli z Bemowem, to
    >> przyjechali szybko.
    >
    > Na siłę się dopatrujesz jakiś dziwnych powiązań - tam, gdzie ich po
    > prostu nie ma.

    Fakt jest jednak taki, ze o 15-tej sierzant adres znał, a o 18:50
    zadna ekipa nie przyjechala.

    No chyba, ze dobrze podejrzewasz - przyjechala, nic nie zobaczyła,
    ale busiarza spłoszył i czym predzej motor wystawił na widok
    publiczny.

    >> Nie wiem też, czy mu ze 112 wyraznie powiedziano, ze to inny
    >> komisariat ... no ale jakby mi nie powiedzieli i bym myslał, ze ten
    >> sam, to przeciez bym nie dzwonił drugi raz do dyzurnego. Tak czy
    >> inaczej, Shrek zadwzonił do obu, i moglismy porównac reakcje :-)
    >
    > A jakby do Gdańska zadzwonił? W sumie w aplikacji jest dużo numerów.
    > Czemu poprzestał na dwóch?

    Bo dwa miał
    >
    >> Tak sie zerwali, ze po 37m nawet nie wyjechali.
    >
    > A wiesz, ile się jedzie? Bo ja nie.

    Nie ważne ile się jedzie, bo oni nawet nie wyjechali :-)

    > U nas teren nie jest duży, ale są
    > miejscowości, do których Google podaje ponad godzinę.

    A jeden rewir w Warszawie jest malutki, tylko korki potrafia być duze
    :-)

    > Do granicy miasta
    > mamy kilkanaściue minut, ale musisz wyjść, pobrać samochód. 37 minut, to
    > dla niezaplanowanej akcji nie jest dużo.

    Bemowo przyjechac zdązyło, a ci jeszcze nie wyjechali ...

    >> Troszeczke narobil. Ale w rezultacie miał lepszą obsługę, kto
    >> pierwszy ten lepszy.
    >
    > Na pewno go zapamiętają. Teraz już nie tylko dzielnicowy przestanie od
    > niego odbierać telefony :-)

    Eee tam. Dyzurny od razu zapomniał.
    No chyba, ze taki troskliwy, ze do tej pory snią mu się ci fałszywi
    policjanci po nocach :-)

    >> Ta "Moja komenda" pokazuje sąsiednie rewiry ?
    > Możesz wpisać dowolny adres, albo zdać się na geolokację. Nie wiem, na
    > ile odpowiada to na Twoje pytanie.

    Chialbym wiedziec jaki jest sąsiedni rewir. w kierunku, albo w miejcu
    500m dalej.

    Nie ma mnie tam, adresu tez nie znam ...

    >>> Bo to przyjechali policjanci "z za biurek". Ten kogoś
    >>> przesłuchiwał i musiał przeprosić i wezwać na inny termin. Tamten
    >>> coś robił, czego nie mógł przerwać. Pomijam, ze mogli kogoś z domu
    >>> musieć ściągnąć może. Bo Shrekowi nawet do łba nie przyjdzie, że
    >>> policjant też człowiek i może w WC siedzieć,
    >> 37 minut?
    >
    > Jak kobieta i ma te dni, a potem musi poprawić makijarz?

    Nie przyjmować kobiet :-)

    >>> albo jeść w tym momencie.
    >> Przerwa sniadaniowa rzecz swięta.
    >
    > Nie, ale jak rozmroził, to może zjeść, albo wyrzucić. A Shrek przy
    > motorze, to nie pożar.

    Posiłek sie należy i ja tego nie neguję.
    No chyba, ze willę naczelnika oblegają :-)

    >>> Skoro właściciel ma motocykl, to nie jest to jakoś szczególnie
    >>> pilne, by na sygnałach jechać.
    >> No jeszcze nie ma. Widzi, ale nie ma. A jak przyjdzie złodziej i
    >> zastrzeli?
    >
    > Jakby wiedzieli, że to Shrek, to by mogli specjalnie poczekać :-)

    Taa, a wiesz jakbysmy potem najezdzali na kulsonów z warszawy, co im
    sie nie spieszyło?

    >>> Wam, to się wydaje, ze Ci policjanci siedzą i tylko czekają na
    >>> telefon. A może kryminalny był w terenie i kogoś przesłuchiwał.
    >> 5h. Bo sierzant prowadzący o 15-tej powinien zadysponowac...
    >
    > A wiesz, ile on miał pilnych przeszukań tego dnia jeszcze? Zrozum, że
    > policjant nie ma jednej sprawy. Zasoby nie są niewyobrażalne.

    Ja tam bardziej podejrzewam, ze miał koniec słuzby.
    No ale to nie jego wina.

    Bo pilne przeszukania ... sam wiesz, jaką macie wykrywalność.
    No ale jak widac - ekipy były zajete.

    >>> Przeważnie jeden siedzi w jednostce. Głownie w celu utrzymania
    >>> policyjnej sieci, że gdyby się coś stało. Nie mam pojęcia, jak to
    >>> w V KRP funkcjonuje. U nas w nocy przykładowo też nie ma.
    >> A nie spytales sie kiedy p. Joanna do szpitala trafiła. Wieczorem
    >> chyba.
    > I szeregu innych rzeczy też nie ustalałem. Nie czuję się w ogóle
    > powołany do oceniania tego. po prostu luźno napisałem to, co sie z tych
    > oparów dało oddestylować.

    Tam jednak odpowiednie pismo prokurator dostał, telefonu nie oddal,
    pismo przekazał z aktami do sądu.
    No coż, taka jego decyzja.

    >>>> busiarz sie moze wywinie, bo moze tez naprawde tak było, ale
    >>>> lumpy juz nie beda mogli sie na zmarłego powołać.
    >>> Zdziwisz się. Powiedzą, ze motor im sprzedał Józek mówiąc, że to po
    >>> zmarłym wujku i nie ma papierów.
    >> Jaki Jozek? Aaa, Jozek, nie znają dokladnie ... tylko oni tam stali
    >> bywalcy.
    > No widzisz. Moze im fałszywe imię podał.

    A moze nawet prawdziwe :-)

    >> A pomyslalby kto jeszcze, ze zadnego zlodzieja nie mozecie zamknąć,
    >> bo przeciez kazdy moze od Józka kupić.
    > Dlatego lepiej by było, jakby złodzieje nie byli informowani za
    > pośrednictwem mediów społecznościowych, że do nich jeździmy.

    Ale jakie to ma znaczenie - od Józka kupił :-)

    Nie wiem jak tymi mediami - ze Shrek szuka, to pewnie szeroko, ale
    odpowiedzi - publiczne, czy na priv.

    >> to spytacie jednego i drugiego osobno, kiedy im Jozek sprzedal,
    >> areszt im przedluzycie za mataczenie, a moze na monitoringu sie
    >> nagrało, ze zadnego Józka wtedy nie było.
    >
    > Moze był dzień wcześniej.

    Jak sie szybko pójdzie na oględziny, to i ten dzien wczesniej mozna
    obejrzeć :-P

    > Może rozmawiali z nim tuż za kadrem - bo teraz
    > Shrek powiadomił galaktykę, że to było na granicy kadru

    Może.
    A moze widać, ze przez całą godzinę nie ruszali sie z ławeczki.

    > - a nie zdziwił
    > bym się, jakby na jakiejś grupie opublikował filmik.

    Z busem? wskazany.
    Choc moze wystarczyc jedna fotka.


    >>>> Niby powinien miec umowe z ich danymi, ale skoro dokumentów nie
    >>>> ma, to lepiej spisac jak doniosą :-)
    >>> Busiarz złoży na lumpów, lumpy na busiarza.
    >> Umowa powinna byc, ale brzmi rozsadnie, ze czekali ze spisaniem na
    >> dokumenty. No i winnych nie ma.
    >
    > Shrek będzie dworował, ze sparwców dostarczył, a oni i tak umożyli z
    > powodu niewykrycia sprawcy. I tak to zazwyczaj działa w mediach.

    No ba, tu to i ja będe dworował, bo sprawcy znani, ale powiedzmy
    ze mają dobre bajeczki i nie zostaną oskarzeni,
    to jak to umorzyc? Z powodu niewykrycia sprawców?
    Wykryci, innych ma :-)

    >> Jakby nie wziął sprawy w swoje ręce, to pewnie byście z miesiac busa
    >> i jego własciciela "szukali" ... w Wyszkowie. I co potem -
    >> umorzenie?
    >
    > Sądzę, że tego samego popołudnia by ktoś tam zajrzał. Niekoniecznie by
    > go zabierał, ale to nie nadaje się na takie pisanie.

    No dobra, wychodzi na to, ze w miare sprawnie ustalono ten adres "na
    działkach".

    >>> twierdząc, że kupił, a umowy nie ma. Trochę to bez sensu, ale
    >>> Shrek tego nie ogarnął w swym przekonaniu o swej mądrości.
    >> W sumie, to nie zdziwiloby, gdyby nowy nabytek schował do garazu, czy
    >> szopy. Ale garazu tam chyba nie miał. Tylko jak piszesz - wtedy
    >> zarzut grozi.
    >
    > Podobno był jakiś warsztat.

    Jesli dobrze trafilem miejsce - to tam jakies rudery stoją,
    maly warsztacik moze byc, ale z motorem to np niewygodnie.

    >>> Sprzedałeś mu motocykl, ale umówiłeś się, że po pieniądze
    >>> przyjdziesz z papierami. Skąd miałeś zamiar te papiery zdobyć?
    >> Owszem, ale on mógł być cwanszy/uczciwszy, motocykl zaladowali, a
    >> on, ze bez papierów nie zapłaci. I co mialy lumpy zrobic?
    >
    > To ma paserkę i to umyślnął. Bo wiedział, że wziął bez papierów.
    > Powinien odwieźć i odłożyć na miejsce.

    Bez papierów, ale nie kradziony.
    Papiery mieli doniesc.
    A z kolei lumpy co mieli zrobic - mowic, ze kradziony,
    ze papierów nie ma, ze sie zagubiły,
    czy sciagac motor z busa, skoro nie ma pieniedzy?

    Obiecały, ze doniosą, i popluli sobie w brodę.

    >>> Chcieli iść do Shreka i "wycyganić"? Włamanie zrobić? I Shrek
    >>> uważa to za prawdopodobną wersję.
    >> Poczekac tydzien i zaproponować odkupienie samych papierów, bo to tez
    >> cos warte i bedzie pan mniej stratny :-)
    >
    > Też mozliwe. Ukradli Ci motocykl. A tu przychodzi gość, którego nie
    > znasz i proponuje zakup papierów.
    > Nie zdziwiłoby Cię to?

    Miejscowy lump. którego o złodziejstwo nie podejrzewam.

    Pytanie raczej, czy mi bardziej zalezy na paru stówkach,
    czy na szczęsciu innych włascicieli :-)

    Ciekawe, czy bym wpadl na to, ze szukaja papierów do mojego motorka
    :-)

    Ale moze by mnie ktos poinformał, ze będę musial wyrejestrować.

    >>> Wiesz, wnioskując ja jeszcze biorę pod uwagę, że Shrek trochę
    >>> konfabuluje, trochę nie rozumie tego, co widzi, trochę dopowiada i
    >>> koloryzuje. Po za tym jeszcze nie znam tam lokalnych rozwiązań i
    >>> to, co on tu wypisuje próbuję dopasować do naszych warunków.
    >> Ja tam mysle, ze wie kiedy do niego zadzwonił dyzurny, W telefonie
    >> jest zreszta rejestr, i co miał mówić - adres, zeby szybko
    >> przyjechali? Powiedzial, ze policja przeciez juz jest, i sie dyzurny
    >> zdziwił.
    >
    > Nie o ten moment mi chodzi, a o ten, jak 5 razy dzwonił i w końcu się
    > dodzwonił. Tak zdroworozsądkowo. Nie wpadł byś na pomysł poinformowania,
    > że co prawdza dzwonisz, bo w tej sprawie co prowadzą znalazłeś
    > motocykl, ale już dodzwoniłeś sie gdzieś i tu ma podobno ktoś jechać?

    Skoro juz dzwonie do drugiego, to moze bym i wpadł, ale na pewno bym
    nie powiedział :-)
    Zeby uslyszec "to co mi pan tu d* zawraca"?

    Za to bym czas przyjazdu mierzył :-)

    > bym nie dzwonił drugi raz, ale to osobna sprawa. Mógł nie ogarnąć, że to
    > dwie rózne jednostki, ale w takim razie, po co drugi raz dzwonił do tego
    > samego?

    Dlatego cos mi sie widzi, ze ogarniał.

    Alternatywnie ... 112 połaczyło go nie z wiadomo z kim, z "dyzurnym",
    a przeciez zostawili mu specjalnie numer kontaktowy.
    No to dzwonię chcąc przekazac informacje, pilną, a bo to wiadomo,
    czy jeden dyzurny drugiemu dyżurnemu przekaże?

    Tylko ja bym raczej nie zadzwonił, bo bym sie bał, ze trafie na tego
    samego.

    Czyli Shrek pewnie specjalnie zadzwonił do drugiego, i złośliwie czas
    mierzył :-)

    Ale dziek temu ... krocej czekał. Bo skad wiadomo, ktory pierwszy
    pryjedzie i iel im to zajmie ? :-)

    >>> Bo nie wiesz, o co chodzi. Wywiadowcy z Bemowa (zakładam, że to
    >>> oni po cywilnemu przyjechali) przyjechali, ujawnili motocykl i
    >>> sprawdzili w bazie. Mają tzw. "trafienie" i muszą się z niego
    >>> rozliczyć. Jakby Shrek nie namieszał, to przyjechaliby policjanci
    >>> kryminalni z Bemowa i to im by przekazano trofeum. Pojechaliby i
    >>> napisali notatkę. Ale Shrek wezwał policjantów z sąsiedniej
    >>> jednostki i nikomu o tym nie powiedział. To nie jest typowa
    >>> sytuacja. Lokalny dyżurny grupy nie będzie dysponował, bo przecież
    >>> jest grupa z sąsiedniej jednostki. Sąsiednia nie może zrobić
    >>> czynności bo nie ma technika. Nie chce mi się tego komentować.
    >> Kombinujesz wbrew faktom. przyjechali z Bemowa, zobaczyli, bo nie
    >> napisze "ujawnili", wezwali technikow. Tez z Bemowa, czy moze w
    >> Warszawie jakos inaczej zorganizowane.
    >
    > Tak i wzywają z Ostrołęki. Specjalnie dla Shreka.

    Sam piszesz, ze u was inaczej zoganizowane, to moze w Warszawie
    techników dysponuje np KSP, a nie są przypisani do komisariatów.

    >> A ci z sasiedniej jednostki w ogóle nie przyjechali.
    > Bo jak wyjeżdżali, to się dowiedzieli, że już są :-)

    Co nie zmienia faktu, ze nie przyjechali.

    >>> Może. Na każdym może nie być. Pilnowany przez prawowitego
    >>> właściciela motocykl, to jest jedna z najmniej pilnych
    >>> interwencji.
    >> A jak zlodzieji bedzie dwoch i to napakowanych?
    >
    > Złodzieje z zasady nie napadają pokrzywdzonych. Nie dość, ze się
    > ujawnią, to wyższy wyrok dostaną.

    A skąd wiesz, czy to typowy przypadek?
    A Warszawa miasto mafii :-)

    > Jakby chcieli takich drastycznych
    > czynów dokonywać, to by poczekali jak pojedzie, dali mu "po ryju" i
    > jeszcze zabrali dowód rejestracyjny i zmusili do podpisania umowy
    > sprzedaży. A oni bardzo kulturalnie "buchnęli" spod klatki. Nie
    > dostrzegasz tej kurtuazji z ich strony?

    Tym niemniej sytuacja jest taka, ze Shrek stoi i czeka na pomoc.
    Jeden podejrzany w sprawie jest, ale wcale nie wiadomo,
    czy własciwy i czy jedyny.
    Sam przeciez wpadłes, ze moze fałszywi policjanci.
    To nie moze byc tak, ze wrócą złodzieje i najlepiej im shreka obic,
    wyczyscic dziuplę na ile się da - i znikać.

    >> A wychodzi na to ze policjanci sie w ogóle nie spieszyli, nawet
    >> wczesniej, jak Shrek motoru nie pilnował.
    >
    > TZn. nie warował przy nim?

    O 15 tej.

    > Przyjechali i szukali zgłaszajacego, bo miał
    > być przy motocyklu, a nie ukrywać się w pobliskim lesie i bawić w Rammbo
    > - ostatnia krew. Poprawki na Shreka, który będzie "leżał" w
    > pobliskich zaroślach i się przed nimi ukrywał nie wzięli. Wiesz,
    > zazwyczas pokrzywdzeni są zrównoważeni. Jak wzywają Policję, to się
    > ujawniają. To nie są częste przypadki zachowań - choć bywa.

    A moze warto poleżec w zaroslach i sfilmować interwencje :-)

    > Uważam, ze
    > powinien z nimi uzgodnić znak, sygnał. Dla pewności mają mieć CHIPa
    > (gazetę) w lewym ręku i klęknąć mma prawe kolano :-)

    A skad miał wiedziec, ze przyjadą po cywilu?
    No i relacje slyszałes - przyjezdza dwóch podejrzanych typow,
    rozglądają sie, telefon dzwoni.
    trzy dekady temu moze by warto umowic jakis sygnał..

    >> Do Wyszkowa sie chyba nikt nie pofatygował, no ale pewnie by to
    >> nastąpiło w niedługim czasie, gdyby nie rozwój sytuacji, na znany
    >> juz parking przez 3h tez chyba nikt, a jesli dobrze podejrzewasz, to
    >> potraficie tylko złodzieji płoszyć ...
    >
    > Bo Ty sobie tak chcesz? Każdemu może sie wydawać co mu tam pasuje. Taki
    > Shrek w wywiadowcach ujżał mafię przykładowo.

    Mozliwosci sa niestety tylko dwie:
    -nikt sie o 15-tej nie pofatygował, i co najmniej do 20-tej nie miał
    zamiaru,
    albo:
    -przyjechal ktos o 15, motoru nie zastał, popytał u sąsiadów ... i
    sploszyl zlodzieja ...

    >>> zapytamy o adres, to sam właściciel się dowie. Idzie to sprawdzić
    >>> inaczej - nie będę pisał jak - ale nie o północy.
    >> W kazdym badz razie na drugi dzien rano adresu postoju nie ustalono.
    >> Być moze sprawa czekała na swoją kolej, i sie o 15-tej doczekała.
    >
    > Skąd wiesz, że nie ustalono? Telegram mógł trafić do akt i czekał na
    > referenta.

    Wychodzi na to, ze ustalono, bo o 15-tej sierzant wiedział.

    >>> Rozjaśnisz?
    >> Kradziez zglosil, to i znalezienie musi zgłosic. Skradziony towar
    >> stoi na prywatnym terenie, to chyba macie pełne podstawy do
    >> działania.
    >
    > A jakby stał na platformie morskiej poza wodami przybrzeżnymi? Czemu
    > podkreślasz to prywatne podwórko.

    Bo jak stoi w publicznym miejscu, to ktos go tam postawił, ale nie
    wiadomo kto, i nie ma podstaw podejrzewać zadnej z pobliskich osób czy
    pojazdów.

    A jak na prywatnym podwórku, to chyba wypadałoby by włąsciciela
    spytac, co ten motor tam robi.

    Tylko nie wiem jak spytac - jako podejrzanego, czy naruszyc jego prawa
    i spytać bez trybu :-P

    > Natomiast zgłoszenie odnalezienia
    > skradzionej rzeczy nie jest dla ludzi oczywiste. Kilku ludzi już zostało
    > w kraju w wyniku ustalenia, że próbują się odprawić na lotnisku
    > kradzionym paszportem - bo po co powiadamiać, że sie znalazł w innej
    > kieszeni. Jeszcze by im ktoś fałszywe zawiadomienie iputował?

    No jak - przeciez sami odmówiecie przyjecia zgłoszenia, bo skad pan
    wie, ze ukradli. Moze pan zgubił? Może.
    To nie kradzież, to utrata, a utrata to nie u nas :-)

    Ale OK - dostrzegam problem.

    >>>> P.S. A jak to u was było - podejrzany wam wygadał gdzie sprzedał,
    >>>> sami odwiedziliscie złomowiska i trafiliscie, czy sprawę
    >>>> nagłosniono w internecie i mediach i to złomowisko zadzwoniło do
    >>>> was?
    >>> Nie jestem uprawniony do udzielenia Ci takiej informacji.
    >> To moze choc powiedz, czy w twojej ocenie policjanci przyczynili sie
    >> do odzyskania bardzo, tak sobie, czy ... pominmy milczeniem :-)
    >
    > Robiono, co należy. Nic nadzwyczajnego. Ale przewaznie tak jest.

    Czyli ... "robiono co należy", bez wstydu.

    >> Ewentualnie czy np czynnik społeczny/internetowy w odzyskaniu pomógł
    >> bardzo, wcale, czy tylko przeszkadzał?
    >
    > Tutaj pomógł - bardzo.

    Dobry internet, warto nagłaśniać :-)

    A jakby ktos zwlekal, to by transport mogl trafic do huty, mimo
    wyraźnego śladu.

    >> No i jeszcze ... myslisz, ze to taki cwaniak, co hurtowo kradnie
    >> 40-letnie motory w okolicy?
    > Ja nic nie myślę - zwłaszcza publicznie.

    Rozsądnie, ale przyznasz ze na jakiegos zawodowego złodzieja,
    to troche mała kwota.

    >>> Patrole jeżdżą zasadniczo po swoim terenie. Miało być obok. nie
    >>> wiem, na ile granica terenu i to dodatkowe 200 metrów, to obok,
    >>> ale dla patrolu nie.
    >> Tylko na ile zakladać, ze ten motocykl jest ciagle w poblizu.
    >
    > No to pewnie wprowadzili motocykl do bazy, jakby ktoś przypadkowo
    > znalazł. Z głowy pisząc jest na to 60 minut.

    Rutynowo pewnie wprowadzili, ale specjalnych poszukiwan pewnie nikt
    nie wszczynal, i nie mam to pretensji, bo to jak szukanie 6-tki z
    Totka w stogu siana.

    >> No cóż - albo patrole takiego zadania nie dostały, albo kiepsko
    >> szukały, albo busiarz wcale nie taki cwaniak, i motocykl schował. A
    >> skąd mógł wiedziec, kiedy do niego traficie? Nalezało od razu
    >> wypakować, skoro zakładasz, że to celowe.
    >
    > Ty czytasz to, co ja piszę? Wiem, że tu gałęzi już masa. Od mamy sie
    > dowiedział, że Policja pyta o jego miejsce zamieszkania.

    Jak taki doswiadczony, to powienien od razu wiedziec.

    A jakby od mamy sie dowiedział, to patrol by o 15-tej zobaczyl motor
    na podwórku.

    Czyli w tym wariancie nikt nie przyjechal ani o 15-tej, ani o 16, 17,
    18, 19, 20 ... wiec chyba juz nie zamierzał w tym dniu przyjechac.

    > Zakładając, że
    > nie ma w zwyczaju pijać z nimi kawy (ale tu by adres znali)

    Nie bylbym taki pewny, poza tym skoro to taki szczególny bus, ktory
    kojarzy połowa policjantów z dwóch dzielnic, to moze niektorzy adres
    znają. I sierzant zamiast do Wyszkowa, to zadzwonił do dzielnicowego
    czy pogadał z patrolowcami.

    > to nie
    > musiał być mistrzem intelektu, że skoro kupił trefny motor, a Policja
    > pyta o adres i w dodatku w Internecie szukają samochodu podobnego do
    > niego, to jedynie kwestią czasu jest, ze ktoś wbije. Shrek był
    > najszybszy, ale on jednego motocykla szuka, a Policja wielu różnych
    > rzeczy. Jego motocykl nie był priorytetem.

    Nie byl, tylko tu akurat mieliscie bardzo mocy ślad, w odróżnieniu od
    tych wszystkich innych rzeczy, ktore gdzies są, lecz nie wiadomo gdzie
    :-)

    >>> Wywali motocykl do Wisły. Tylko tu się z numerami nagrał, więc
    >>> wolał udać głupa, ze przecież na widoku stoi.
    >> No wlasnie - jak taki cwany, to od razu powinien na widoku, i
    >> absolutnie nie do Wisly/lasu.
    >
    > Wcześniej nie wiedzial, ze na Shreka trafił. Jakby wiedział, to by w tę
    > ulicę nie wjeżdżał.

    Ale kamery monitoringu powinien był widzieć.

    >>> Skoro kilka osób Shrekowi powiedziało, gdzie stoi ten samochód, to
    >>> jak oceniasz szansę, ze i busiarza ktoś uprzedził, że go Shrek
    >>> ściga?
    >> trudno mi ocenic. Jakos dotarl Shrek do ludzi w dzielnicy, moze i
    >> busiarz zapisany do tych samych grup na FB.
    >
    > Widzisz? Życie.
    >
    >>> Piojęcie "błyskawicznie" jest pojęciem względnym. Nie docenili
    >>> zdolności Shreka do mieszania.
    >> Bylo ze 20h na działanie. Amator z FB was przescignął :-)
    >
    > Już Ci pisałem, ze policjant pracuje mmniej więcej 1/4 czasu
    > "antenowego" i ma kilkadziesiąt spraw na biegu. . Oczywiście nie w
    > każdej widać "światełko w tunelu", a takie sprawy idą priorytetowo,
    > dokąd światełko nie zgaśnie, ale mimo wszystko to pokrzywdzony szukający
    > jednego motocykla ma lepiej.

    a tu byl jasno ostwietlony tunel, przynajmniej na początku :-)

    No dobra, moze wszystko poszło w miare sprawnie, zlecenie do Wyszkowa
    przekazno niezwłocznie, zaczeli realizować rano, dowiedzieli sie
    wszyskiego co trzeba, tylko o 15-tej zabrakło zasobów.
    Willa, schody - musi brakować.

    >>> Nie będę wyręczał policjantów z V KRP. Napiszę coś na bazie tych
    >>> strzępków, a potem Shrek będzie biegał i domagał się, by tak
    >>> zrobili.
    >> Shrek nie taki, napisze nam po prostu co się stanie :-)
    > ,
    > Tylko, o ile bedzie mu to pasowało.
    >>
    >> A nie chcesz troche dopiec kolegom z Warszawy, przez których cie
    >> kulsonem nazywamy? :-P
    >
    > Mnie? Jakbym sie tym przejmował, to bym po prostu nie pisał z takimi
    > osobami i tyle. Mnie o nie obraża, ale w dyskusji pozwalał w łątwy
    > sposób rozpoznać poziom adwersaża. Obrazanie adwersaża, to dowód na dość
    > niski poziom intelektualny.

    No jak. Sam minister namaścil. "Kulson" nie może cie obrażić :-P

    > Przeważnie tak sie dzieje, jak obrażający
    > nie ma innych racjonalnych argummentów. To wówczas wyskakuje właśnie z
    > takimmi argummentami "od czapy": "A kommisriatach mordują". I ch...j, że
    > wątek o ratownikach wodnych albo pociągach.

    A tu niestety, z przykroscia muszę zauważyc, ze mordują.
    I jeden uczynny biegły tego nie zmienia.

    Choc poseł Jackiewicz zaczyna sie juz obrażać na poważnie.

    > Shrek w tym celuje. Jak już go zagonię w ciemny zaułek i musi przyznać,
    > że mylił się, to wyskakuje "a pamiętasz o AED?".

    Ale on sie mylił, czy ty sie myliłes?
    i zaczyna sie wyliczanka, z czym sie myliłes.

    Ja ci moge doliczuć "do śledztwa trzeba postawić zarzut" i
    "przesłuchanie podejrzanego", choć składam to na karb policyjnego
    żargonu.

    > Liczy na to, że
    > czytacze się pogubią. Ja na nowo będę mu musiał tłumaczyć, że jak gość
    > przytomny i romzawia, to więcej łyk wody pomoże. Nawet, jak Shrek chce
    > sobie do każdego z tym AED biec, to nie ma obowiazku, by podzielał moje
    > stanowisko.

    No i chyba nadal sie mylisz.

    >> Tylko jak potem mamy odróznic, czy policja nie potrafi ując dwóch
    >> meneli, co tam czesto przesiadują, czy ujęła, ale oni mądrze
    >> zeznawali i teraz nie ma winnych ? :-) To bedzie formuła "z powodu
    >> niewykrycia sprawców" czy inna?
    >
    > No i z tego powodu, że nie potrafisz, to przyjmmujesz, ze to wina
    > Policji. A jak fakty zaczynają świadczyc coś innego, to tymm gorzej dla
    > faktów.

    No ale jaka bedzie formuła umorzenia?

    Bo tu znamy sytuacje dosc dokładnie, inaczej móglbym przeczytac w
    mediach
    "pomimo wyraźnego nagrania z monitoringu i nr rejestracyjnych
    samochodu - policja nie potrafi znaleźć sprawców" :-)
    Bo są z sąsiedniego rewiru :-)

    >>> Może to nie pasować do faktów, bo znamy jakieś fragmentki. W
    >>> wypadku Shreka konieczne jest zachowanie szczególnej ostrożności.
    >>> Widzisz, jak mu podpowiedziałem, jak do dyżurnego się dodzwonić,
    >>> to już namieszał.
    >> Zaraz tam namieszał - widaćć jaki macie wykon, to postawil na dwa
    >> komisariaty :-) Przeciez go policjantka pouczyla, ze ma dzwonić do
    >> dyżurnego, to dzwonił :-)
    >
    > Ja osobiście doceniam to, co zrobił dla ludzkości. Mógł do 10
    > zadzwonić. Najlepiej w miarę pobliskich, bo wszyscy by się rzucili mu
    > pomagać. To by dopiero był ubaw. Aż sie dziwię, znając jego paranoje, że
    > ograniczył sie do dwóch.

    nie znał numerów :-)
    A "Moja komenda" nie pomoze :-)

    J.


  • 180. Data: 2023-08-17 13:42:01
    Temat: Re: Znalazłem se motocykl
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Tue, 15 Aug 2023 16:49:47 +0200, Shrek wrote:
    > W dniu 15.08.2023 o 14:03, J.F pisze:
    >>> No dokładnie - tak naprawdę poza specjalistycznymi do spraw złodzei
    >>> samochodów jednostkami to pewnie mają to w dupie.
    >>
    >> Ci od samochodów maja podobne mozliwosci.
    >
    > Nie o możliwości chodzi (bo sprawdzenie auta na bębnie robi się chwilę
    > bez żadnego trybu)a o chęci. Ci zajmują się produkcją papierów, tamci
    > szukaniem skradzinych pojazdów. Widać mają wąskie specjalizacje.

    Szukanie pojazdu jest IMHO podobnie trudne, jak szukanie np wiertarki.

    Trzeba troche szczęscia, aby trafic na dziuplę.
    Elektronika moze duzo pomóc, ale nie wszedzie występuje.

    >>> No kurwa jak już się w żaden sposób nie dało mnie spławić, no bo co tu
    >>> zrobić jak dzwoni klient że stoi przy kradzonym moto.
    >>
    >> "prosze czekac na patrol ... ale mamy dzis duzo zgloszen i wszystkie
    >> zajete". A koniec zmiany blisko :-)
    >
    > Eeee. To wtedy rzeczywiście byliby w tvnwarszawa;)

    I co? "Obywatel musial poczekać, bo mielismy dużo zgłoszen.
    Niestety - mamy duze braki kadrowe, a obywatele nie zgłaszają sie do
    pracy" :-)


    >>> W sferze
    >>> zainteresowania policji są wykroczenia ujawnione na gorącym uczynku i
    >>> grube sprawy - a te też są z dupy. Na przykład zabójstw mamy wyjątkowo
    >>> mało. Natomias zaginięć... resztę sobie dopowiedz:(
    >>
    >> Nie ma trupa - nie ma zabójstwa. To naturalne.
    >
    > Nie szukamy trupów nie ma zabójstw. Jakby się tak z kradzeżami dało zrobić:P

    No ale gdzie chcesz szukac trupów?
    Polska to duzy kraj.

    >> Z drugiej strony ciało trzeba gdzies dobrze schowac, zeby sie nie
    >> znalazlo. A to troche roboty wymaga, zeby np zakopac w lesie.
    >> Ciezarek i do wody? tez upierdliwe i ryzykowne.
    >>
    >> To juz chyba Robert musialby powiedziec, czy notują pasująca ilosc
    >> zwłok w stanie głebokiego rozkładu.
    >
    > Myślę że znacząca ilość zwłok nigdy nie zostaje znaleziona - zauważ że
    > jak już szukają kogoś kto się do przebrzydłych pismaków przebiję i
    > oszołom robi aferę żeby jego bliskich szukać, to zwykle ze dwa inne
    > ciała znajdują;).

    Az tak, to nie pamiętam, ale co proponujesz - co tydzien wszystkie
    lasy i zarośla przeszukiwac?

    Sie szuka, jak sa jakies konkretne wskazówki, bo tak w ciemno, to
    policjantow nie starczy.

    A moze wlasnie kogos szukali, i dlatego twój motor musiał poczekac :-P

    > Tfu pismaki pierdolone - chuja do dupy szukajo:P I że
    > istotna część zaginięć to zabójstwa - w tym takie gdzie po prostu nikt
    > specjalnie nie szukał - bo w sumie co to kulsona obchodzi.

    Ale czemu od razu zabójstwa - moze zawal serca, moze sie zapił na
    smierc, moze upadł po pijaku i trafił głową na kamien ..

    >> Bo z czwartej - na młode, ładne dziewczyny popyt jest, ale przeciez
    >> gina róźni.
    >>
    >> Może pójsc do lasu na grzyby, i dostać zawału ...
    >
    > Pewnie są jakieś oszacowania ile z zaginięć to zabójstwa - obstawiam
    > według IDZD że koło 10%.

    Jakby znaleźć ciało szybko, to sekcja moze by ustaliła.
    Ale gdzie szukac.

    Wiec zostają tylko szacunki.

    Ale 10% ... moze to wlasnie niewiele.
    A co z resztą - gdzie zniknęli?

    J.

strony : 1 ... 10 ... 17 . [ 18 ] . 19 ... 30 ... 33


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1