eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Śmierć ojca a wypłata kasy z konta...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 29

  • 11. Data: 2007-11-08 09:40:20
    Temat: Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta...
    Od: krys <k...@p...onet.pl>

    Tristan napisał(a):

    >> 2. W jaki sposób można to sprawdzić oraz odzyskać część pieniędzy mi
    >> należną?
    >
    > Za co należną? Utrzymywałeś ojca? Opiekowałeś się nim? Miał u ciebie
    > jakieś długi?

    No chyba jednak przynajmniej połowa kasy na kontach należała do
    zmarłego, a skoro miał syna, to spadek jest do podziału, nie?

    --
    pozdrawiam
    Justyna


  • 12. Data: 2007-11-08 15:55:05
    Temat: Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta...
    Od: Tristan <n...@s...pl>

    W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 10:40
    (autor krys
    publikowane na pl.soc.prawo,
    wasz znak: <fguli4$4f3$1@inews.gazeta.pl>):

    >>> 2. W jaki sposób można to sprawdzić oraz odzyskać część pieniędzy mi
    >>> należną?
    >>
    >> Za co należną? Utrzymywałeś ojca? Opiekowałeś się nim? Miał u ciebie
    >> jakieś długi?
    >
    > No chyba jednak przynajmniej połowa kasy na kontach należała do
    > zmarłego, a skoro miał syna, to spadek jest do podziału, nie?

    Pewnie jest, choć nie widzę podstaw. Dlaczego kasę ma dostać syn, który ojca
    od lat pewnie na oczy nie widział, a nie żona, która była zmarłemu
    najbliższa? Syn to powinien wg mnie dostać wtedy, gdy nie ma żony lub gdy
    testament tak stanowi. A nie z definicji. Z definicji to syn jest ojcu
    dłużny, ale jak znam polskie prawo, to pewnie spadki dostaje syn a nie
    ojciec.

    --
    Tristan
    Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
    napisz tu: b...@n...pl o...@n...pl t...@w...pl
    k...@n...pl w...@g...biz.pl


  • 13. Data: 2007-11-08 16:09:50
    Temat: Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta...
    Od: krys <k...@p...onet.pl>

    Tristan napisał(a):

    > W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 10:40
    > (autor krys
    > publikowane na pl.soc.prawo,
    > wasz znak: <fguli4$4f3$1@inews.gazeta.pl>):
    >
    >>>> 2. W jaki sposób można to sprawdzić oraz odzyskać część pieniędzy
    >>>> mi należną?
    >>>
    >>> Za co należną? Utrzymywałeś ojca? Opiekowałeś się nim? Miał u ciebie
    >>> jakieś długi?
    >>
    >> No chyba jednak przynajmniej połowa kasy na kontach należała do
    >> zmarłego, a skoro miał syna, to spadek jest do podziału, nie?
    >
    > Pewnie jest, choć nie widzę podstaw. Dlaczego kasę ma dostać syn,
    > który ojca od lat pewnie na oczy nie widział, a nie żona, która była
    > zmarłemu najbliższa?

    Dlatego, że tak jest napisane w Ustawie. Skąd wiesz o relacjach syna i
    zony ze zmarłym?

    > Syn to powinien wg mnie dostać wtedy, gdy nie ma
    > żony lub gdy
    > testament tak stanowi.

    Ale Nie ty stanowisz o podziale spadków, tylko sąd. A sad opiera się na
    przepisach.

    > A nie z definicji. Z definicji to syn jest
    > ojcu dłużny, ale jak znam polskie prawo, to pewnie spadki dostaje syn
    > a nie ojciec.

    Co jest dłużny? A kto ma dostawać spadki, jak nie dzieci po rodzicach?

    --
    pozdrawiam
    Justyna


  • 14. Data: 2007-11-08 16:49:41
    Temat: Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta...
    Od: Tristan <n...@s...pl>

    W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 17:09
    (autor krys
    publikowane na pl.soc.prawo,
    wasz znak: <fgvccg$fqu$1@inews.gazeta.pl>):

    >> Pewnie jest, choć nie widzę podstaw. Dlaczego kasę ma dostać syn,
    >> który ojca od lat pewnie na oczy nie widział, a nie żona, która była
    >> zmarłemu najbliższa?
    > Dlatego, że tak jest napisane w Ustawie. Skąd wiesz o relacjach syna i
    > zony ze zmarłym?

    A skąd Ustawa wie? Nie mieszkał z ojcem, żona mieszkała. Ergo, skoro ojciec
    nie zgłosił testamenta, to uczciwie byłoby jakby jednak to żona miała prawo

    >> Syn to powinien wg mnie dostać wtedy, gdy nie ma
    >> żony lub gdy
    >> testament tak stanowi.
    > Ale Nie ty stanowisz o podziale spadków, tylko sąd. A sad opiera się na
    > przepisach.

    Co nie znaczy że nie mogę wypowiedzieć swojej opinii, że prawo jest do dupy.

    >> A nie z definicji. Z definicji to syn jest
    >> ojcu dłużny, ale jak znam polskie prawo, to pewnie spadki dostaje syn
    >> a nie ojciec.
    > Co jest dłużny?

    Wychowanie, łożenie na życie i na naukę. Moi rodzice utrzymywali mnie przez
    25 lat a do teraz ciągle mi pomagają.

    > A kto ma dostawać spadki, jak nie dzieci po rodzicach?

    To zależy od sytuacji. Wg mnie najpierw żona/mąż, później rodzice zmarłego,
    a dopiero potem dzieci. Pomijam przypadek, gdy dziecko się opiekuje takim
    podeszłym rodzicem albo jest testament.

    Bo potem to wygląda tak jak w przypadku jaki znam z obserwacji. Pewien
    człowiek opiekował się rodzicami aż do ich śmierci, a w tym czasie jego
    braciszek był nieobecny i pojawiał się tylko jak kasa mu się kończyła i
    mamusię chciał obsępić. A po śmierci rodziców magicznie się zmaterializował
    i zabrał 1/3 domu w spadku (1/3 bo braci jest 3). Teraz mieszka w tym domu,
    pije, robi awantury, cuduje z należną mu 1/3 gruntów i utrudnia korzystanie
    z domu pozostałym braciom. W imię czego? Czemu Ustawa wie, że należy mu się
    1/3?

    --
    Tristan
    Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
    napisz tu: b...@n...pl o...@n...pl t...@w...pl
    k...@n...pl w...@g...biz.pl


  • 15. Data: 2007-11-08 17:05:43
    Temat: Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta...
    Od: krys <k...@p...onet.pl>

    Tristan napisał(a):

    > W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 17:09
    > (autor krys
    > publikowane na pl.soc.prawo,
    > wasz znak: <fgvccg$fqu$1@inews.gazeta.pl>):
    >
    >>> Pewnie jest, choć nie widzę podstaw. Dlaczego kasę ma dostać syn,
    >>> który ojca od lat pewnie na oczy nie widział, a nie żona, która była
    >>> zmarłemu najbliższa?
    >> Dlatego, że tak jest napisane w Ustawie. Skąd wiesz o relacjach syna
    >> i zony ze zmarłym?
    >
    > A skąd Ustawa wie?

    Z wykopalisk. Wiesz co, duży chłopak jesteś, za zadajesz pytania jakbyś
    miał 12 lat. a skąd inna ustawa wie, że po pijaku nie można za kółko
    siadać?

    > Nie mieszkał z ojcem, żona mieszkała. Ergo, skoro
    > ojciec nie zgłosił testamenta, to uczciwie byłoby jakby jednak to żona
    > miała prawo

    I co z tego? Większość dorosłych dzieci nie mieszka z rodzicami. Kiedyś
    ktoś uchwalił, co ma się dziać po śmierci człowieka z jego majątkiem.
    Jeśli Ty się nie zgadzasz z zapisem ustawy, możesz sporządzić
    testament. I rozporzadzić swoim majątkiem - jeśli tego nie zrobisz, sąd
    podzieli go tak, jak ustawa przewiduje.
    >
    >>> Syn to powinien wg mnie dostać wtedy, gdy nie ma
    >>> żony lub gdy
    >>> testament tak stanowi.
    >> Ale Nie ty stanowisz o podziale spadków, tylko sąd. A sad opiera się
    >> na przepisach.
    >
    > Co nie znaczy że nie mogę wypowiedzieć swojej opinii, że prawo jest do
    > dupy.
    >
    IMHO wcale nie jest. Do dupy byłoby, jakby dorobek całego życia pozwalał
    przejąć przedwczorajszej żonie na przykład.

    >>> A nie z definicji. Z definicji to syn jest
    >>> ojcu dłużny, ale jak znam polskie prawo, to pewnie spadki dostaje
    >>> syn a nie ojciec.
    >> Co jest dłużny?
    >
    > Wychowanie, łożenie na życie i na naukę. Moi rodzice utrzymywali mnie
    > przez 25 lat a do teraz ciągle mi pomagają.

    Taki mięli prawny obowiązek. I pewnie chęc, skoro chcieli miec dziecko.
    I pewnie mają nadzieję, że Ty im pomożesz za kolejne 25 lat, bez
    potrzeby odwoływania się do sądu.
    >
    >> A kto ma dostawać spadki, jak nie dzieci po rodzicach?
    >
    > To zależy od sytuacji. Wg mnie najpierw żona/mąż, później rodzice
    > zmarłego, a dopiero potem dzieci.

    A dostaje małżonek wraz z dziećmi. I tak jest OK.

    > Bo potem to wygląda tak jak w przypadku jaki znam z obserwacji. Pewien
    > człowiek opiekował się rodzicami aż do ich śmierci, a w tym czasie
    > jego braciszek był nieobecny i pojawiał się tylko jak kasa mu się
    > kończyła i mamusię chciał obsępić. A po śmierci rodziców magicznie się
    > zmaterializował i zabrał 1/3 domu w spadku (1/3 bo braci jest 3).
    > Teraz mieszka w tym domu, pije, robi awantury, cuduje z należną mu 1/3
    > gruntów i utrudnia korzystanie z domu pozostałym braciom. W imię
    > czego? Czemu Ustawa wie, że należy mu się 1/3?

    Bo jest takim samym synem swoich rodziców, jak pozostali. A co zrobił ze
    swoja częścią majątku, to jego sprawa. Rodzice mogli przecież go
    wydziedziczyć, jeśli były ku temu podstawy. Widać nie chcieli.

    --
    pozdrawiam
    Justyna


  • 16. Data: 2007-11-08 18:25:13
    Temat: Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta...
    Od: Tristan <n...@s...pl>

    W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 18:05
    (autor krys
    publikowane na pl.soc.prawo,
    wasz znak: <fgvfl8$sh2$1@inews.gazeta.pl>):

    >>>> Pewnie jest, choć nie widzę podstaw. Dlaczego kasę ma dostać syn,
    >>>> który ojca od lat pewnie na oczy nie widział, a nie żona, która była
    >>>> zmarłemu najbliższa?
    >>> Dlatego, że tak jest napisane w Ustawie. Skąd wiesz o relacjach syna
    >>> i zony ze zmarłym?
    >> A skąd Ustawa wie?
    > Z wykopalisk. Wiesz co, duży chłopak jesteś, za zadajesz pytania jakbyś
    > miał 12 lat. a skąd inna ustawa wie, że po pijaku nie można za kółko
    > siadać?

    A widzisz, to z badań. 100% pijaków za kierownicą stwarza zagrożenie. Za to
    nie da się bez badań określić relacji rodzinnych Ustawą.

    >> Nie mieszkał z ojcem, żona mieszkała. Ergo, skoro
    >> ojciec nie zgłosił testamenta, to uczciwie byłoby jakby jednak to żona
    >> miała prawo
    > I co z tego? Większość dorosłych dzieci nie mieszka z rodzicami.

    No i kul. Dlaczego mają więc dostawać kasę? Kasę, którą może zarobiła
    żona/mąż?

    > Kiedyś
    > ktoś uchwalił, co ma się dziać po śmierci człowieka z jego majątkiem.

    No i źle uchwalił.

    > Jeśli Ty się nie zgadzasz z zapisem ustawy, możesz sporządzić
    > testament. I rozporzadzić swoim majątkiem - jeśli tego nie zrobisz, sąd
    > podzieli go tak, jak ustawa przewiduje.

    A jak sporządzę to i tak sąd podzieli. Bo niestety wydziedziczenie jest w
    Polsce niezbyt skuteczne bez mocnych dowodów nienawiści dziecka do ojca.

    > IMHO wcale nie jest. Do dupy byłoby, jakby dorobek całego życia pozwalał
    > przejąć przedwczorajszej żonie na przykład.

    No cóż, skoro się pobrali bez przymusu.... Może mam taką fanaberię żeby moja
    20letnia kochanka dostała całość.

    >>>> A nie z definicji. Z definicji to syn jest
    >>>> ojcu dłużny, ale jak znam polskie prawo, to pewnie spadki dostaje
    >>>> syn a nie ojciec.
    >>> Co jest dłużny?
    >> Wychowanie, łożenie na życie i na naukę. Moi rodzice utrzymywali mnie
    >> przez 25 lat a do teraz ciągle mi pomagają.
    > Taki mięli prawny obowiązek.

    Przecie ustaliliśmy że prawo jest do dupy.

    > I pewnie chęc, skoro chcieli miec dziecko.
    > I pewnie mają nadzieję, że Ty im pomożesz za kolejne 25 lat, bez
    > potrzeby odwoływania się do sądu.

    No i kul. Tylko nie widzę powodu, żebym miał teraz dziedziczyć kasę po
    ojcu/matce. To oni po mnie powinni.

    >>> A kto ma dostawać spadki, jak nie dzieci po rodzicach?
    >> To zależy od sytuacji. Wg mnie najpierw żona/mąż, później rodzice
    >> zmarłego, a dopiero potem dzieci.
    > A dostaje małżonek wraz z dziećmi. I tak jest OK.

    Nie jest, bo małżonek jest okradany wtedy częściowo, a rodzice całkiem. To
    małżonek i rodzice inwestowali. Oczywiście znów pomijam przypadek, gdy
    dziecko też inwestowało.

    >> Bo potem to wygląda tak jak w przypadku jaki znam z obserwacji. Pewien
    >> człowiek opiekował się rodzicami aż do ich śmierci, a w tym czasie
    >> jego braciszek był nieobecny i pojawiał się tylko jak kasa mu się
    >> kończyła i mamusię chciał obsępić. A po śmierci rodziców magicznie się
    >> zmaterializował i zabrał 1/3 domu w spadku (1/3 bo braci jest 3).
    >> Teraz mieszka w tym domu, pije, robi awantury, cuduje z należną mu 1/3
    >> gruntów i utrudnia korzystanie z domu pozostałym braciom. W imię
    >> czego? Czemu Ustawa wie, że należy mu się 1/3?
    > Bo jest takim samym synem swoich rodziców, jak pozostali.

    No nie takim samym. Pozostali dwaj bracia przez lata opiekowali się
    rodzicami, czym spłacili część długu zaciągniętego w młodości gdy rodzice
    opiekowali się nimi. Ten jeden nic nie spłacił, wręcz dodatkowo zaciągał.

    Czy się stoi czy się leży, spadek sępom się należy. Takie jest polskie
    bezprawie.

    --
    Tristan
    Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
    napisz tu: b...@n...pl o...@n...pl t...@w...pl
    k...@n...pl w...@g...biz.pl


  • 17. Data: 2007-11-08 18:41:36
    Temat: Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta...
    Od: krys <k...@p...onet.pl>

    Tristan napisał(a):

    >>> A skąd Ustawa wie?
    >> Z wykopalisk. Wiesz co, duży chłopak jesteś, za zadajesz pytania
    >> jakbyś
    >> miał 12 lat. a skąd inna ustawa wie, że po pijaku nie można za kółko
    >> siadać?
    >
    > A widzisz, to z badań. 100% pijaków za kierownicą stwarza zagrożenie.

    Nieprawda. Wielu z nich latami jeździ i nawet udaje im sie nie
    spowodować żadnego wypadku.

    > Za to nie da się bez badań określić relacji rodzinnych Ustawą.

    Ustawa nie jest od określania relacji rodzinnych.
    >
    >>> Nie mieszkał z ojcem, żona mieszkała. Ergo, skoro
    >>> ojciec nie zgłosił testamenta, to uczciwie byłoby jakby jednak to
    >>> żona miała prawo
    >> I co z tego? Większość dorosłych dzieci nie mieszka z rodzicami.
    >
    > No i kul. Dlaczego mają więc dostawać kasę? Kasę, którą może zarobiła
    > żona/mąż?

    Wystarczy, ze żona mąż ma odrębność majątkową i zarobionej przez nich
    kasy nie dostaną dzieci małżonka. A właściwie, dlaczego kasę rodzica ma
    przejąć jakaś obca osoba? W końcu dba się o własne geny przede
    wszystkim, nie?
    >
    >> Kiedyś
    >> ktoś uchwalił, co ma się dziać po śmierci człowieka z jego majątkiem.
    >
    > No i źle uchwalił.

    Twoim zdaniem. Moim nie tak znowu źle.
    >
    >> Jeśli Ty się nie zgadzasz z zapisem ustawy, możesz sporządzić
    >> testament. I rozporzadzić swoim majątkiem - jeśli tego nie zrobisz,
    >> sąd podzieli go tak, jak ustawa przewiduje.
    >
    > A jak sporządzę to i tak sąd podzieli. Bo niestety wydziedziczenie
    > jest w Polsce niezbyt skuteczne bez mocnych dowodów nienawiści dziecka
    > do ojca.

    A jeśli zadbasz o wychowanie dzieci tak, żeby uszanowały Twoją ostatnia
    wole - żaden sad nie będzie im potrzebny do podziału spadku. A
    najlepiej wszystko przehulać, i problem sam sie rozwiązuje.
    >
    >> IMHO wcale nie jest. Do dupy byłoby, jakby dorobek całego życia
    >> pozwalał przejąć przedwczorajszej żonie na przykład.
    >
    > No cóż, skoro się pobrali bez przymusu.... Może mam taką fanaberię
    > żeby moja 20letnia kochanka dostała całość.

    Dlatego właśnie ustawa postanawia chronić Twoje dzieci.

    > Przecie ustaliliśmy że prawo jest do dupy.

    My?
    >
    >> I pewnie chęc, skoro chcieli miec dziecko.
    >> I pewnie mają nadzieję, że Ty im pomożesz za kolejne 25 lat, bez
    >> potrzeby odwoływania się do sądu.
    >
    > No i kul. Tylko nie widzę powodu, żebym miał teraz dziedziczyć kasę po
    > ojcu/matce. To oni po mnie powinni.

    Problem w tym, że to raczej Ty ich przeżyjesz.
    >
    >>>> A kto ma dostawać spadki, jak nie dzieci po rodzicach?
    >>> To zależy od sytuacji. Wg mnie najpierw żona/mąż, później rodzice
    >>> zmarłego, a dopiero potem dzieci.
    >> A dostaje małżonek wraz z dziećmi. I tak jest OK.
    >
    > Nie jest, bo małżonek jest okradany wtedy częściowo, a rodzice
    > całkiem.

    Ze bo jak? Wspólny majątek, wspólne dzieci, pracuje się przeważnie po
    to, zeby było co dzieciom zostawić. Rodzice prowadzą osobne
    gospodarstwo, więc nie widze w ogóle , dlaczego mieliby dziedziczyć.

    > To małżonek i rodzice inwestowali. Oczywiście znów pomijam
    > przypadek, gdy dziecko też inwestowało.

    No pardon, ja się z mężem sama dorabiam. I nawet, jakby mu przyszło do
    głowy wziąć połowe majątku i iść na "dzikie baby", to ja się cieszę, że
    jednak te "dzikie baby" wspólnie wypracowanej kasy nie dostaną, jakby
    co. Bo odziedziczą je dzieci, czyli zostaną w rodzinie.

    > No nie takim samym. Pozostali dwaj bracia przez lata opiekowali się
    > rodzicami, czym spłacili część długu zaciągniętego w młodości gdy
    > rodzice opiekowali się nimi. Ten jeden nic nie spłacił, wręcz
    > dodatkowo zaciągał.

    Jak sobie wychowali, tak mieli, sorry. Prawo jest takie, jakie jest i
    tyle. Skoro był takim złym synem, trzeba było skorzystać z
    wydziedziczenia i tyle. A w ogóle - o jakim długu Ty piszesz? Chcesz
    powiedzieć, ze niby dzieci mają spłacać dług, bo rodzicom zachciało się
    mieć dzieci?


    --
    pozdrawiam
    Justyna


  • 18. Data: 2007-11-08 19:08:57
    Temat: Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta...
    Od: Tristan <n...@s...pl>

    W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 19:41
    (autor krys
    publikowane na pl.soc.prawo,
    wasz znak: <fgvl91$l4t$1@inews.gazeta.pl>):

    >> A widzisz, to z badań. 100% pijaków za kierownicą stwarza zagrożenie.
    > Nieprawda. Wielu z nich latami jeździ i nawet udaje im sie nie
    > spowodować żadnego wypadku.

    No i? Nie napisałem powoduje, a stwarza.

    >> Za to nie da się bez badań określić relacji rodzinnych Ustawą.
    > Ustawa nie jest od określania relacji rodzinnych.

    No ale właśnie je określa. Że ojciec jest dłużnikiem syna. Z definicji.

    >>>> Nie mieszkał z ojcem, żona mieszkała. Ergo, skoro
    >>>> ojciec nie zgłosił testamenta, to uczciwie byłoby jakby jednak to
    >>>> żona miała prawo
    >>> I co z tego? Większość dorosłych dzieci nie mieszka z rodzicami.
    >> No i kul. Dlaczego mają więc dostawać kasę? Kasę, którą może zarobiła
    >> żona/mąż?
    > Wystarczy, ze żona mąż ma odrębność majątkową i zarobionej przez nich
    > kasy nie dostaną dzieci małżonka.

    Boskie takie małżeństwo... Bez wspólnej kasy... Jedzą osobno, mieszkają
    osobno, nie rozmawiają, nie spotykają się.... E, ale nie o takim pisałem.

    > A właściwie, dlaczego kasę rodzica ma
    > przejąć jakaś obca osoba? W końcu dba się o własne geny przede
    > wszystkim, nie?

    A dlaczego? Syn jest z przypadku, żona z wyboru.

    poza tym, jak się dba, to se napisz testament :D Dlatego powinien być
    testament, a nie gupia ustawa.

    >>> Kiedyś
    >>> ktoś uchwalił, co ma się dziać po śmierci człowieka z jego majątkiem.
    >> No i źle uchwalił.
    > Twoim zdaniem. Moim nie tak znowu źle.

    Twoje prawo tak uważać. :D

    >>> Jeśli Ty się nie zgadzasz z zapisem ustawy, możesz sporządzić
    >>> testament. I rozporzadzić swoim majątkiem - jeśli tego nie zrobisz,
    >>> sąd podzieli go tak, jak ustawa przewiduje.
    >> A jak sporządzę to i tak sąd podzieli. Bo niestety wydziedziczenie
    >> jest w Polsce niezbyt skuteczne bez mocnych dowodów nienawiści dziecka
    >> do ojca.
    > A jeśli zadbasz o wychowanie dzieci tak, żeby uszanowały Twoją ostatnia
    > wole - żaden sad nie będzie im potrzebny do podziału spadku. A
    > najlepiej wszystko przehulać, i problem sam sie rozwiązuje.

    No widzisz, a może nie chcę przehulać tylko zabezpieczyć kochankę?

    A potem jest tak jak ze ś.p. Nowickim Zbigniewem. Przez 30 lat żony na oczy
    nie widział, syna nie widział, żył z kochanką. A jak zmarł to przyszła
    żona, zabrała całą kasiurę z synem, a kochankę wystawili do wiatru i co
    więcej, do wiatru wystawili fanów twórczości, bo sprzedali dom, co wg
    testamentu miał być izbą pamięci, pamiątki rozpuścili za bezcen albo
    zniszczyli, a to co w muzeumie leży to kazali nieujawniać, bo tam są
    podobno papiery na to, że żona jędza była.

    >>> IMHO wcale nie jest. Do dupy byłoby, jakby dorobek całego życia
    >>> pozwalał przejąć przedwczorajszej żonie na przykład.
    >> No cóż, skoro się pobrali bez przymusu.... Może mam taką fanaberię
    >> żeby moja 20letnia kochanka dostała całość.
    > Dlatego właśnie ustawa postanawia chronić Twoje dzieci.

    chronić? Sępy jedne nic nie zrobiły, przez ileśtam lat wisiały na mnie, ja
    ciężko harowałem i nie wolno mi własną kasą dysponować. Bardzo
    sprawiedliwe.

    >> Przecie ustaliliśmy że prawo jest do dupy.
    > My?

    Byłaś przy ustalaniu? Byłaś. Więc my :-P

    >>> I pewnie chęc, skoro chcieli miec dziecko.
    >>> I pewnie mają nadzieję, że Ty im pomożesz za kolejne 25 lat, bez
    >>> potrzeby odwoływania się do sądu.
    >> No i kul. Tylko nie widzę powodu, żebym miał teraz dziedziczyć kasę po
    >> ojcu/matce. To oni po mnie powinni.
    > Problem w tym, że to raczej Ty ich przeżyjesz.

    A jak nie? Jak przeżyję to problemu nie będzie. Za to wujek mojej żony nie
    przeżył. I co? Dziedziczy córka, co go z domu wywaliła i po hotelach musiał
    mieszkać, a nie jego mama, która ciągle kredyty na niego brała, pogrzeb
    opłaciła, czynsze zaległe itepe. Więc ustawa jest do dupy.

    >>>>> A kto ma dostawać spadki, jak nie dzieci po rodzicach?
    >>>> To zależy od sytuacji. Wg mnie najpierw żona/mąż, później rodzice
    >>>> zmarłego, a dopiero potem dzieci.
    >>> A dostaje małżonek wraz z dziećmi. I tak jest OK.
    >> Nie jest, bo małżonek jest okradany wtedy częściowo, a rodzice
    >> całkiem.
    > Ze bo jak? Wspólny majątek, wspólne dzieci, pracuje się przeważnie po
    > to, zeby było co dzieciom zostawić.

    Tak, tak... Ustawa przeważnie wie lepiej niż ja. Do tego się już
    przyzwyczaiłem. W ogóle Ustawa powinna dać całość dzieciom od razu. Nie
    okradać matki z połowy ale z całości... A matkę na stos, w końcu tak mówi
    Tradycja.

    > Rodzice prowadzą osobne
    > gospodarstwo, więc nie widze w ogóle , dlaczego mieliby dziedziczyć.

    Bo przez około 20 lat utrzymywali dziecko? Oddawali swój czas i pieniądze...

    >> To małżonek i rodzice inwestowali. Oczywiście znów pomijam
    >> przypadek, gdy dziecko też inwestowało.
    > No pardon, ja się z mężem sama dorabiam.

    a) Od becika? Nic rodzicom nie zawdzięczasz?
    b) No i chcesz, żeby tak połowę nagle ci zabrano?

    > I nawet, jakby mu przyszło do
    > głowy wziąć połowe majątku i iść na "dzikie baby", to ja się cieszę, że
    > jednak te "dzikie baby" wspólnie wypracowanej kasy nie dostaną, jakby
    > co. Bo odziedziczą je dzieci, czyli zostaną w rodzinie.

    No ale czemu dzieci a nie ty? Skoro razem pracujecie?

    >> No nie takim samym. Pozostali dwaj bracia przez lata opiekowali się
    >> rodzicami, czym spłacili część długu zaciągniętego w młodości gdy
    >> rodzice opiekowali się nimi. Ten jeden nic nie spłacił, wręcz
    >> dodatkowo zaciągał.
    > Jak sobie wychowali, tak mieli, sorry.

    Nie ma sorry... Wychowanie to nie wszystko. Dziecko jest losowe i nie da się
    wychowaniem wszystkiego załatwić. Poza tym, czemu ja mam się trudzić
    podtrójnie, żeby ochronić swój majątek?

    > Prawo jest takie, jakie jest i
    > tyle. Skoro był takim złym synem, trzeba było skorzystać z
    > wydziedziczenia i tyle. A w ogóle - o jakim długu Ty piszesz? Chcesz
    > powiedzieć, ze niby dzieci mają spłacać dług, bo rodzicom zachciało się
    > mieć dzieci?

    Oczywiście. Rodzice poświęcili sporą część siebie i swojego życia, więc
    dziecko powinno im pomagać na starość a nie ograbiać jeszcze z kasiury.

    --
    Tristan
    Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
    napisz tu: b...@n...pl o...@n...pl t...@w...pl
    k...@n...pl w...@g...biz.pl


  • 19. Data: 2007-11-08 19:27:20
    Temat: Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta...
    Od: krys <k...@p...onet.pl>

    Tristan napisał(a):

    > W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 19:41
    > (autor krys
    > publikowane na pl.soc.prawo,
    > wasz znak: <fgvl91$l4t$1@inews.gazeta.pl>):
    >
    >>> A widzisz, to z badań. 100% pijaków za kierownicą stwarza
    >>> zagrożenie.
    >> Nieprawda. Wielu z nich latami jeździ i nawet udaje im sie nie
    >> spowodować żadnego wypadku.
    >
    > No i? Nie napisałem powoduje, a stwarza.

    Skoro dojechali do celu, to jednak to 100% OKDR.
    >
    >>> Za to nie da się bez badań określić relacji rodzinnych Ustawą.
    >> Ustawa nie jest od określania relacji rodzinnych.
    >
    > No ale właśnie je określa. Że ojciec jest dłużnikiem syna. Z
    > definicji.

    Wiesz co? Może jednak sięgnij po ustawę o spadkach i darowiznach, o
    dłużnikach to raczej gdzie indziej jest.

    >> Wystarczy, ze żona mąż ma odrębność majątkową i zarobionej przez nich
    >> kasy nie dostaną dzieci małżonka.
    >
    > Boskie takie małżeństwo... Bez wspólnej kasy... Jedzą osobno,
    > mieszkają osobno, nie rozmawiają, nie spotykają się.... E, ale nie o
    > takim pisałem.

    Z odrębnością majątkową, jeżeli już. Reszta to Twoje wyobrażenia.
    >
    >> A właściwie, dlaczego kasę rodzica ma
    >> przejąć jakaś obca osoba? W końcu dba się o własne geny przede
    >> wszystkim, nie?
    >
    > A dlaczego? Syn jest z przypadku, żona z wyboru.

    Aha, nie wiedziałam, ja tam dzieci mam z własnych genów, nie z
    przypadku.
    >
    > poza tym, jak się dba, to se napisz testament :D Dlatego powinien być
    > testament, a nie gupia ustawa.

    Ja nie muszę, mnie nie boli, że majątek odziedziczą dzieci, po równo z
    ich ojcem.

    >> A jeśli zadbasz o wychowanie dzieci tak, żeby uszanowały Twoją
    >> ostatnia wole - żaden sad nie będzie im potrzebny do podziału spadku.
    >> A najlepiej wszystko przehulać, i problem sam sie rozwiązuje.
    >
    > No widzisz, a może nie chcę przehulać tylko zabezpieczyć kochankę?

    To spokojnie ja zabezpieczysz. Udawaj, zes forsę przehulał, a wpłacaj na
    jej konto. Tylko się z nią nie żeń, bo wtedy do forsy dzieci będa miały
    prawo.
    >
    > A potem jest tak jak ze ś.p. Nowickim Zbigniewem. Przez 30 lat żony na
    > oczy nie widział, syna nie widział, żył z kochanką.

    Było się rozwieść, podzielić majątek, ożenić z kochanką.

    >>> No cóż, skoro się pobrali bez przymusu.... Może mam taką fanaberię
    >>> żeby moja 20letnia kochanka dostała całość.
    >> Dlatego właśnie ustawa postanawia chronić Twoje dzieci.
    >
    > chronić? Sępy jedne nic nie zrobiły, przez ileśtam lat wisiały na
    > mnie, ja ciężko harowałem i nie wolno mi własną kasą dysponować.
    > Bardzo sprawiedliwe.

    Trzeba było zainwestować w antykoncepcję, a nie teraz psioczyć na prawo.
    >
    >>> Przecie ustaliliśmy że prawo jest do dupy.
    >> My?
    >
    > Byłaś przy ustalaniu? Byłaś. Więc my :-P

    Nie byłam, uzurpatorze ;-P

    > A jak nie? Jak przeżyję to problemu nie będzie. Za to wujek mojej żony
    > nie przeżył. I co? Dziedziczy córka, co go z domu wywaliła i po
    > hotelach musiał mieszkać, a nie jego mama, która ciągle kredyty na
    > niego brała, pogrzeb opłaciła, czynsze zaległe itepe. Więc ustawa jest
    > do dupy.

    Wujek mógł po pierwsze, wydziedziczyć wredną córke, po drugie, narobić w
    podzięce koszmarnych długów, żeby się córka ucieszyła. A nie jeszcze
    majątek zostawiać.

    >> Ze bo jak? Wspólny majątek, wspólne dzieci, pracuje się przeważnie po
    >> to, zeby było co dzieciom zostawić.
    >
    > Tak, tak... Ustawa przeważnie wie lepiej niż ja. Do tego się już
    > przyzwyczaiłem. W ogóle Ustawa powinna dać całość dzieciom od razu.
    > Nie okradać matki z połowy ale z całości... A matkę na stos, w końcu
    > tak mówi Tradycja.

    Nikt matki z połowy nie okrada, bo połowa należała do męża.
    >
    >> Rodzice prowadzą osobne
    >> gospodarstwo, więc nie widze w ogóle , dlaczego mieliby dziedziczyć.
    >
    > Bo przez około 20 lat utrzymywali dziecko? Oddawali swój czas i
    > pieniądze...

    Chcieli, to mieli, nie ma jeszcze nakazu posiadania dzieci.
    >
    >>> To małżonek i rodzice inwestowali. Oczywiście znów pomijam
    >>> przypadek, gdy dziecko też inwestowało.
    >> No pardon, ja się z mężem sama dorabiam.
    >
    > a) Od becika? Nic rodzicom nie zawdzięczasz?

    Nie wydaje mi się. Oni spełnili swój obowiązek wobec mnie, ja spełniam
    swoje obowiązki wobec nich, rachunki są wyrównane. I jakoś nie
    słyszałam, żeby narzekali, że raczyli mnie począć, urodzić wyprowadzić
    na ludzi.

    > b) No i chcesz, żeby tak połowę nagle ci zabrano?

    Nie mam poczucia zabierania połowy. Ale ja przywiązuje niewielka wagę do
    majątku, tego najcenniejszego i tak nikt mi nie odbierze ;-)
    >
    >> I nawet, jakby mu przyszło do
    >> głowy wziąć połowe majątku i iść na "dzikie baby", to ja się cieszę,
    >> że jednak te "dzikie baby" wspólnie wypracowanej kasy nie dostaną,
    >> jakby co. Bo odziedziczą je dzieci, czyli zostaną w rodzinie.
    >
    > No ale czemu dzieci a nie ty? Skoro razem pracujecie?

    Bo ja swoją połowę zabiorę ze sobą. I sobie ją przehulam.

    > Nie ma sorry... Wychowanie to nie wszystko. Dziecko jest losowe i nie
    > da się wychowaniem wszystkiego załatwić. Poza tym, czemu ja mam się
    > trudzić podtrójnie, żeby ochronić swój majątek?

    Nie muszisz, możesz go przepić, do grobu i tak nie weźmiesz.

    > Oczywiście. Rodzice poświęcili sporą część siebie i swojego życia,
    > więc dziecko powinno im pomagać na starość a nie ograbiać jeszcze z
    > kasiury.

    A może odpłaca pięknym za nadobne?

    pozdrawiam
    Justyna


  • 20. Data: 2007-11-08 19:47:54
    Temat: Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta...
    Od: Tristan <n...@s...pl>

    W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 20:27
    (autor krys
    publikowane na pl.soc.prawo,
    wasz znak: <fgvnup$33j$1@inews.gazeta.pl>):

    >> Boskie takie małżeństwo... Bez wspólnej kasy... Jedzą osobno,
    >> mieszkają osobno, nie rozmawiają, nie spotykają się.... E, ale nie o
    >> takim pisałem.
    > Z odrębnością majątkową, jeżeli już. Reszta to Twoje wyobrażenia.

    Nie wyobrażenia. Co po odrębności, skoro razem kasę dają. Razem inwestowali
    w mieszkanie, razem kupowali sprzęt, razem się żywili. Może mąż odkładał
    swoją pensję na domek na wsi, a żyli z pensji żony? A teraz nagle ciach i
    nie ma.

    >>> A właściwie, dlaczego kasę rodzica ma
    >>> przejąć jakaś obca osoba? W końcu dba się o własne geny przede
    >>> wszystkim, nie?
    >> A dlaczego? Syn jest z przypadku, żona z wyboru.
    > Aha, nie wiedziałam, ja tam dzieci mam z własnych genów, nie z
    > przypadku.

    Taaaaaaaaaak.... I wszystko w dziecku masz idealnie takie, jak
    zaplanowałaś... Budujesz go tak idealnie, że spełnia wszystkie Twoje
    wymagania.... ech.

    >> poza tym, jak się dba, to se napisz testament :D Dlatego powinien być
    >> testament, a nie gupia ustawa.
    > Ja nie muszę, mnie nie boli, że majątek odziedziczą dzieci, po równo z
    > ich ojcem.

    Ale nie udawaj, że ustawa jest w porządku. Po prostu jest zrypana, ale
    przypadkowo pasuje do Twojej wizji. Natomiast do wizji innych
    niekoniecznie.


    >>> A jeśli zadbasz o wychowanie dzieci tak, żeby uszanowały Twoją
    >>> ostatnia wole - żaden sad nie będzie im potrzebny do podziału spadku.
    >>> A najlepiej wszystko przehulać, i problem sam sie rozwiązuje.
    >> No widzisz, a może nie chcę przehulać tylko zabezpieczyć kochankę?
    > To spokojnie ja zabezpieczysz. Udawaj, zes forsę przehulał, a wpłacaj na
    > jej konto. Tylko się z nią nie żeń, bo wtedy do forsy dzieci będa miały
    > prawo.

    A może nie forsę? Może chcę, żeby wzięła mój ukochany samochód czy mój
    ukochany dom? A może nie chcę dawać forsy już... Póki żyję chcę korzystać
    ze swojej kasy, ale to co zostanie i i tak się ma zmarnować, chcę dać na
    dom spokojnej starości albo na schronisko dla psów? To MOJA forsa i mój
    MAJĄTEK. Chcę korzystać do końca. A nie że Ustawa wie lepiej.

    >> A potem jest tak jak ze ś.p. Nowickim Zbigniewem. Przez 30 lat żony na
    >> oczy nie widział, syna nie widział, żył z kochanką.
    > Było się rozwieść, podzielić majątek, ożenić z kochanką.

    No widzisz, widać o tym nie pomyślał. Ale nawet jeśli, to syn by i tak
    dziedziczył, jak sama podnosisz i chwalisz ten system.

    >>>> No cóż, skoro się pobrali bez przymusu.... Może mam taką fanaberię
    >>>> żeby moja 20letnia kochanka dostała całość.
    >>> Dlatego właśnie ustawa postanawia chronić Twoje dzieci.
    >> chronić? Sępy jedne nic nie zrobiły, przez ileśtam lat wisiały na
    >> mnie, ja ciężko harowałem i nie wolno mi własną kasą dysponować.
    >> Bardzo sprawiedliwe.
    > Trzeba było zainwestować w antykoncepcję, a nie teraz psioczyć na prawo.

    Taaa... Albo w dubeltówkę i zastrzelić. Przecie nikt nie mówi, że nie mają
    sobie żyć...

    >> A jak nie? Jak przeżyję to problemu nie będzie. Za to wujek mojej żony
    >> nie przeżył. I co? Dziedziczy córka, co go z domu wywaliła i po
    >> hotelach musiał mieszkać, a nie jego mama, która ciągle kredyty na
    >> niego brała, pogrzeb opłaciła, czynsze zaległe itepe. Więc ustawa jest
    >> do dupy.
    > Wujek mógł po pierwsze, wydziedziczyć wredną córke,

    Wiesz do wydziedziczania nie wystarczy proste nie lubienie się. On był
    pełnosprawny i zdrowy. Więc że nie chciała z nim mieszkać to nie od razu
    wyrodna.

    > po drugie, narobić w
    > podzięce koszmarnych długów, żeby się córka ucieszyła.

    No narobił, ale długów się nie dziedziczy, więc długi spłaca jego mama :(

    > A nie jeszcze majątek zostawiać.

    No nie zostawił :D Ale coś tam, jakieś sprzęty i drobnicę tak. Więc by chyba
    było jednak uczciwie, żeby mama dostała a nie córka.

    Poza tym, znów -- czemu człowiek ma kombinować? Nie lepiej jakby ustawa była
    sprawiedliwa?

    >>> Ze bo jak? Wspólny majątek, wspólne dzieci, pracuje się przeważnie po
    >>> to, zeby było co dzieciom zostawić.
    >> Tak, tak... Ustawa przeważnie wie lepiej niż ja. Do tego się już
    >> przyzwyczaiłem. W ogóle Ustawa powinna dać całość dzieciom od razu.
    >> Nie okradać matki z połowy ale z całości... A matkę na stos, w końcu
    >> tak mówi Tradycja.
    > Nikt matki z połowy nie okrada, bo połowa należała do męża.

    No i? Mieszkali razem i razem korzystali. A teraz nagle zostanie np. bez
    auta albo z lokatorem w mieszkaniu. co innego wspólna własność z mężem, a
    co innego mur w poprzek pokoju.

    Poza tym, skąd wiesz, że połowa należała do męża? Ja np. jestem wyjątkowo
    rozrzutny i mojej kasy to nie ma już po wypłacie i wszystko finansuje żona.
    Czemu nagle pół tego ktoś ma jej zabrać? Ja swoje pół przeżarłem w barze,
    ona buduje majątek....

    >>> Rodzice prowadzą osobne
    >>> gospodarstwo, więc nie widze w ogóle , dlaczego mieliby dziedziczyć.
    >> Bo przez około 20 lat utrzymywali dziecko? Oddawali swój czas i
    >> pieniądze...
    > Chcieli, to mieli, nie ma jeszcze nakazu posiadania dzieci.

    Za to jest nakaz, że jak się je już ma, to na pełną parę, do usranej
    śmierci, a nawet po.

    >>>> To małżonek i rodzice inwestowali. Oczywiście znów pomijam
    >>>> przypadek, gdy dziecko też inwestowało.
    >>> No pardon, ja się z mężem sama dorabiam.
    >> a) Od becika? Nic rodzicom nie zawdzięczasz?
    > Nie wydaje mi się. Oni spełnili swój obowiązek wobec mnie,


    Taaaaaaaaa..... Obowiązek. Ich zasranym obowiązkiem było cię urodzić i
    wychować. To ja już nie mam słów.

    > ja spełniam
    > swoje obowiązki wobec nich, rachunki są wyrównane. I jakoś nie
    > słyszałam, żeby narzekali, że raczyli mnie począć, urodzić wyprowadzić
    > na ludzi.

    A ja mówię, że narzekają?


    >> b) No i chcesz, żeby tak połowę nagle ci zabrano?
    > Nie mam poczucia zabierania połowy. Ale ja przywiązuje niewielka wagę do
    > majątku, tego najcenniejszego i tak nikt mi nie odbierze ;-)

    żebyś się nie zdziwiła....

    >> Nie ma sorry... Wychowanie to nie wszystko. Dziecko jest losowe i nie
    >> da się wychowaniem wszystkiego załatwić. Poza tym, czemu ja mam się
    >> trudzić podtrójnie, żeby ochronić swój majątek?
    > Nie muszisz, możesz go przepić, do grobu i tak nie weźmiesz.

    No widzisz, nie każdy lubi przepić. Niektórzy chcą żyć w dostatku do końca,
    a następnie przekazać majątek swoim rodzicom, którym są wdzięczni za dane
    wychowanie.

    >> Oczywiście. Rodzice poświęcili sporą część siebie i swojego życia,
    >> więc dziecko powinno im pomagać na starość a nie ograbiać jeszcze z
    >> kasiury.
    > A może odpłaca pięknym za nadobne?

    Może. Ale jak widzisz, jest masa możliwości, a bezduszna Ustawa zakłada, że
    rodzic jest dłużnikiem dziecka, choć prawda jest zazwyczaj przeciwna.

    --
    Tristan
    Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
    napisz tu: b...@n...pl o...@n...pl t...@w...pl
    k...@n...pl w...@g...biz.pl

strony : 1 . [ 2 ] . 3


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1