eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawopogryzienie na terenie zamknietej posesji › Re: pogryzienie na terenie zamknietej posesji
  • Data: 2011-10-10 06:41:26
    Temat: Re: pogryzienie na terenie zamknietej posesji
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Mon, 10 Oct 2011, krys wrote:

    > Gotfryd Smolik news wrote:
    >
    >> Niewąpliwie znakomicie poprawia to sytuację właściciela: wyklucza
    >> "rażące niedbalstwo". Nie ma również mowy o umyślności z jego
    >> strony.
    >
    > I o to właśnie mi chodzi. Właściciel dopełnił swoich obowiązków przy
    > trzymaniu psów.

    Zostawiając otwartą bramę - niekoniecznie.
    I nie chodzi o to, że psy wyszły za teren.

    >>> więc stało się to na jej własne życzenie/ miała pecha.
    >>
    >> Chyba czegoś nie rozumiesz.
    >> Już ktoś pisał, że tu i ówdzie obowiązują różne prawa.
    >> W .pl obowiązuje takie, że własność prywatna chroniona jest przez
    >> "mir domowy".
    >
    > Nie widzę związku.

    A ja tak i pozostaje podpisać protokół rozbieżności.

    > To nie psy wpadły na posesję poszkodowanej - to ona
    > wjechała tam bez zaproszenia i wiedzy właściciela.

    No toż tłumaczę, że *według prawa*, taki wejście nie jest
    zabronione. Wdarcia się nie było, prawda?

    > I dlatego, że brama nie zdążyła się zamknąć, ani właściciel nie zdążył pani
    > wyprosić, uważam, że to po prostu pech.

    Nie, to właściciel dopuścił do kolizji psa z wchodzącą.

    > Nikt nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego,

    To prawda. Problem w tym, że prawo przewiduje odpowiedzialność
    za niebezpieczne niespodzianki.
    I w razie "nieprzewidzenia" stawiający je powinien liczyć się
    z kłopotem.

    > ale to nie powód, żeby stawiać pod pręgierzem właściciela psów
    > - w końcu zadbał maksymalnie o to, żeby pechowcom krzywdy nie zrobiły.

    Dyskusja jest o tym, że nie zadbał skutecznie.
    "Maksymalnie" dotyczyło jego wyobrażenia o skuteczności, sądząc
    z opisu dość rozsądnego - ale nie przewidział efektów własno-
    ręcznego otwierania bramy.

    >> trudno się nie zgodzić), nie można wykluczyć kwalifikacji
    >> zdarzenia jako "wypadek bez winy".
    >
    > No to się zgadzamy.

    Owszem.
    Co odpowiedzialności za niedopilnowanie jeszcze nie wyklucza.
    Coś tak jak przy wypadku samochodowym: wcale nie trzeba umyślnie
    wjechać, a do kolizji dochodzi. "Myślałem że on pojedzie prosto".

    pzdr, Gotfryd

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1