eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › jak to jest z przedawnieniem spraw spadkowych
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 9

  • 1. Data: 2010-08-18 18:07:28
    Temat: jak to jest z przedawnieniem spraw spadkowych
    Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl>

    Grupo wszechwiedząca
    sytuacja jest następująca:
    w 1990 roku zmarł ojciec, żonaty, mający troje dzieci. Majątku było
    niewiele, rodzice mieli mieszkanie spółdzielcze lokatorskie i trochę
    gratów niewielkiej wartości.
    W mieszkaniu do śmierci ojca mieszkali rodzice i córka (nazwijmy ją nr
    1) z mężem. Druga córka miała swoje mieszkanie, syn miał książeczkę
    mieszkaniową (którą na polecenie ojca parę lat przed jego śmiercią
    przepisała mu córka nr 2).
    Nie było sądowego podziału spadku, spadkobiercy się dogadali
    (przynajmniej wtedy tak to wyglądało).Po śmierci spółdzielnia rozpoczęła
    procedurę zmiany głównego lokatora i w porozumieniu z pozostałymi
    dziećmi (ustnym) głównym lokatorem została córka nr 1. Matka, już wtedy
    wiekowa, mieszkała nadal (i ciągle mieszka) z córką nr 1 i jej mężem.
    Syn mieszkał z żoną za górami za lasami i niezbyt się matką interesował.
    Parę lat później mieszkanie zostało wykupione jako spółdzielcze
    własnościowe przez córkę nr 1 i jej męża na warunkach wspólności
    majątkowej małżeńskiej. W KW figurują tylko oni.
    Minęło 20 lat i nagle parę dni przychodzi wezwanie do sądu na
    posiedzenie w celu:
    1. orzeczenie sądowego nabycia spadku
    2. sądowego podziału spadku (jako składnik jest wymieniony wkład
    budowlany na mieszkanie lokatorskie)
    3. zniesienia współwłasności mieszkania i wyegzekwowania należnej części
    od córki nr 1.

    Jako uzasadnienie jest podane "podejrzenie zmuszenia matki do
    przepisania mieszkania na córkę nr 1" oraz "sfałszowanie dokumentów".
    Powództwo wniósł synek, który nagle sobie przypomniał (a raczej żona mu
    przypomniała) że ma matkę i że może można coś urwać bo ma też synalka
    który chciałby własną chatę.

    Pytania:
    czy takie żądania w ogóle będą uwzględnione? Czy po tylu latach (20 od
    otwarcia spadku, 16 od wykupu mieszkania od spółdzielni) może się
    czegokolwiek jeszcze domagać - przedawnienie? Jeśli może, to co będzie
    dzielone, wkład budowlany czy obecne mieszkanie własnościowe (w tej
    chwili jest już ustanowiona odrębna własność)? Czy można mówić o
    jakimkolwiek zniesieniu współwłasności jeśli syna nigdy nie był
    właścicielem/głównym lokatorem mieszkania?

    Doradźcie coś, to moi bliscy znajomi i chciałbym im jakoś pomóc a wiedzy
    nie starcza, całość roszczeń (oprócz stwierdzenia nabycia spadku) brzmi
    absurdalnie. Wg mojej wiedzy wszelkie roszczenia się zdążyły poprzedawniać.

    --
    MZ


  • 2. Data: 2010-08-18 18:31:29
    Temat: Re: jak to jest z przedawnieniem spraw spadkowych
    Od: Johnson <j...@n...pl>

    MZ pisze:

    >
    > Wg mojej wiedzy wszelkie roszczenia się zdążyły poprzedawniać.
    >

    Jak ktoś jest właścicielem czegoś to nie może być mowy o przedawnieniu
    (art. 220 kc).

    --
    @2009 Johnson
    Gdy widzisz mędrca, myśl o tym, by mu dorównać. Gdy widzisz tego, komu
    brak rozsądku, zastanów się nad sobą samym.


  • 3. Data: 2010-08-18 18:36:25
    Temat: Re: jak to jest z przedawnieniem spraw spadkowych
    Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl>

    W dniu 2010-08-18 20:31, Johnson pisze:
    > MZ pisze:
    >
    >>
    >> Wg mojej wiedzy wszelkie roszczenia się zdążyły poprzedawniać.
    >>
    >
    > Jak ktoś jest właścicielem czegoś to nie może być mowy o przedawnieniu
    > (art. 220 kc).
    >
    Ale czego on jest właścicielem? Przecież nie mieszkania lokatorskiego
    (które się nie dziedziczy) a co do wkładu to 20 lat temu wszyscy zgodnie
    uznali że głównym lokatorem została siostra nr 1, pod warunkiem
    dożywocia dla matki. I to ta siostra nr 1 uzupełniła wkład żeby móc
    wykupić mieszkanie. Więc co on może w tej chwili wywalczyć?

    --
    MZ



  • 4. Data: 2010-08-18 18:39:55
    Temat: Re: jak to jest z przedawnieniem spraw spadkowych
    Od: Johnson <j...@n...pl>

    MZ pisze:

    >>
    >>> Wg mojej wiedzy wszelkie roszczenia się zdążyły poprzedawniać.
    >>>
    >> Jak ktoś jest właścicielem czegoś to nie może być mowy o przedawnieniu
    >> (art. 220 kc).
    >>
    > Ale czego on jest właścicielem?

    A skąd mam wiedzieć? Wróżką nie jestem :)
    Mówię tylko że argument z przedawnieniem jest fatalny.



    --
    @2009 Johnson
    Gdy widzisz mędrca, myśl o tym, by mu dorównać. Gdy widzisz tego, komu
    brak rozsądku, zastanów się nad sobą samym.


  • 5. Data: 2010-08-18 18:55:33
    Temat: Re: jak to jest z przedawnieniem spraw spadkowych
    Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl>

    W dniu 2010-08-18 20:39, Johnson pisze:
    > MZ pisze:
    >> Ale czego on jest właścicielem?
    >
    > A skąd mam wiedzieć? Wróżką nie jestem :)
    > Mówię tylko że argument z przedawnieniem jest fatalny.
    >
    Sorry, ale nadal nie rozumiem czemu fatalny. Wiem że nikt nie jest
    wróżką :) więc spróbuję doprecyzować. Chodzić może o ewentualne
    dziedziczenie części wkładu mieszkaniowego (1/4, według ówczesnych
    przepisów zdaje się, kwoty pieniężnej, nie prawa do mieszkania). Dlatego
    mówienie o "właścicielu" chyba nie jest właściwe. Wkład został
    uzupełniony przez córkę nr 1, która zgodnie z prawem spółdzielczym 20
    lat temu została głównym lokatorem (więc jakby właścicielką całości
    wkładu) i 16 lat temu mieszkanie zostało przez nią wykupione.
    Przypominam, że 20 lat temu rodzeństwo i matka doszli do porozumienia,
    że to właśnie córka nr 1 ma zachować mieszkanie, bo córka nr 2 ma swoje
    mieszkanie, a syn dostał książeczkę mieszkaniową z dużym wkładem (którą
    zresztą ma do dziś, bo nie chciało mu się do tej pory starać o
    mieszkanie na jej podstawie).

    W grę mógłby wchodzić zachówek, ale żądanie się przedawnia po 3 latach,
    więc jest przedawnione. Wobec tego przedawnienie chyba jednak nie jest
    najgorszym argumentem.

    --
    MZ


  • 6. Data: 2010-08-18 19:05:27
    Temat: Re: jak to jest z przedawnieniem spraw spadkowych
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "MZ" <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
    news:i4h7gs$7ds$1@news.onet.pl...
    > Grupo wszechwiedząca
    > sytuacja jest następująca:
    > w 1990 roku zmarł ojciec, żonaty, mający troje dzieci. Majątku było
    > niewiele, rodzice mieli mieszkanie spółdzielcze lokatorskie i trochę
    > gratów niewielkiej wartości.
    > W mieszkaniu do śmierci ojca mieszkali rodzice i córka (nazwijmy ją nr
    > 1) z mężem. Druga córka miała swoje mieszkanie, syn miał książeczkę
    > mieszkaniową (którą na polecenie ojca parę lat przed jego śmiercią
    > przepisała mu córka nr 2).
    > Nie było sądowego podziału spadku, spadkobiercy się dogadali
    > (przynajmniej wtedy tak to wyglądało).Po śmierci spółdzielnia rozpoczęła
    > procedurę zmiany głównego lokatora i w porozumieniu z pozostałymi
    > dziećmi (ustnym) głównym lokatorem została córka nr 1. Matka, już wtedy
    > wiekowa, mieszkała nadal (i ciągle mieszka) z córką nr 1 i jej mężem.
    > Syn mieszkał z żoną za górami za lasami i niezbyt się matką interesował.
    > Parę lat później mieszkanie zostało wykupione jako spółdzielcze
    > własnościowe przez córkę nr 1 i jej męża na warunkach wspólności
    > majątkowej małżeńskiej. W KW figurują tylko oni.
    > Minęło 20 lat i nagle parę dni przychodzi wezwanie do sądu na
    > posiedzenie w celu:
    > 1. orzeczenie sądowego nabycia spadku
    > 2. sądowego podziału spadku (jako składnik jest wymieniony wkład
    > budowlany na mieszkanie lokatorskie)
    > 3. zniesienia współwłasności mieszkania i wyegzekwowania należnej części
    > od córki nr 1.
    >
    > Jako uzasadnienie jest podane "podejrzenie zmuszenia matki do
    > przepisania mieszkania na córkę nr 1" oraz "sfałszowanie dokumentów".
    > Powództwo wniósł synek, który nagle sobie przypomniał (a raczej żona mu
    > przypomniała) że ma matkę i że może można coś urwać bo ma też synalka
    > który chciałby własną chatę.
    >
    > Pytania:
    > czy takie żądania w ogóle będą uwzględnione? Czy po tylu latach (20 od
    > otwarcia spadku, 16 od wykupu mieszkania od spółdzielni) może się
    > czegokolwiek jeszcze domagać - przedawnienie? Jeśli może, to co będzie
    > dzielone, wkład budowlany czy obecne mieszkanie własnościowe (w tej
    > chwili jest już ustanowiona odrębna własność)? Czy można mówić o
    > jakimkolwiek zniesieniu współwłasności jeśli syna nigdy nie był
    > właścicielem/głównym lokatorem mieszkania?
    >
    > Doradźcie coś, to moi bliscy znajomi i chciałbym im jakoś pomóc a wiedzy
    > nie starcza, całość roszczeń (oprócz stwierdzenia nabycia spadku) brzmi
    > absurdalnie. Wg mojej wiedzy wszelkie roszczenia się zdążyły
    > poprzedawniać.

    Ja bym spał spokojnie. Udowodnienie po 20 latach tego typu podejrzeń w
    postępowaniu cywilnym przez osobę trzecią (więc nie tę ewentualnie
    zmuszaną) jest po prostu nieprawdopodobne.

    Rządanie orzeczenia nabycia spadku jest oczywiście zasadne. Tyle, że to
    jedynie rzecz formalna, bo przecież spadek został nabyty. Wkład lokatorski
    może sobie dzielić, ale z mieszkaniem jako takim to nie ma nic wspólnego,
    bo ono przecież stanowi własność córki nr 1, więc nie za bardzo rozumiem o
    jakiej współwłasności autor pozwu myślał. Może się domagać wypłaty tej
    części wkladu mieszkaniowego, a i to bez rewaloryzacji, więc to będzie
    kilka złotych zapewne. Czy domaga się zasadnie, no to już kwestia dowodowa,
    jak spółdzielnia to wówczas rozwiązała. Jak się zrzekł wyplaty, to
    bezzasadne. Poza tym jak nawet roszczene jest zasadne, no to nie wobec
    córki nr 1, tylko spółdzielni, bo to ona jest dysponentem tych pieniędzy.
    Ale po 16 latach, to raczej takie roszczenie się przedawniło :-)

    Co do tych podejrzeń o zmuszanie i fałszowanie, to ja dla grandy i
    wyczyszczenia atmosfery odpis pozwu przesłał do najbliższej prokuratury
    prosząc o wyjaśnienie tych zarzutów. Ręczę, że szybko postepowanie zostanie
    prawomocnie umorzone i to wybije autorowi pozwu zarzuty z ręki. Przy okazji
    będzie musiał je wyjeśnić policjantowi w trakcie przesłuchania, to może
    skrystalizują się te zarzuty i będzie wiadomo, o co im chodzi.


  • 7. Data: 2010-08-18 19:43:23
    Temat: Re: jak to jest z przedawnieniem spraw spadkowych
    Od: Johnson <j...@n...pl>

    MZ pisze:
    >>
    > Sorry, ale nadal nie rozumiem czemu fatalny.

    Trudno.

    >
    > W grę mógłby wchodzić zachówek, ale żądanie się przedawnia po 3 latach,
    > więc jest przedawnione. Wobec tego przedawnienie chyba jednak nie jest
    > najgorszym argumentem.
    >

    Przecież napisałeś że to sprawa o dział spadku a nie o żaden zachowek.
    Jak będzie - a jak rozumiem nie jest - sprawa o zachowek to
    przedawnienie jest OK.

    Jak zwykle nie można się tu spodziewać spójnego stan faktycznego.


    --
    @2009 Johnson
    Gdy widzisz mędrca, myśl o tym, by mu dorównać. Gdy widzisz tego, komu
    brak rozsądku, zastanów się nad sobą samym.


  • 8. Data: 2010-08-18 20:05:34
    Temat: Re: jak to jest z przedawnieniem spraw spadkowych
    Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl>

    W dniu 2010-08-18 21:43, Johnson pisze:

    > Przecież napisałeś że to sprawa o dział spadku a nie o żaden zachowek.
    > Jak będzie - a jak rozumiem nie jest - sprawa o zachowek to
    > przedawnienie jest OK.
    >
    > Jak zwykle nie można się tu spodziewać spójnego stan faktycznego.
    >

    Pisałem że wniosek o stwierdzenie nabycia spadku jak najbardziej można
    uznać, natomiast reszta żądań jest bezzasadna. Tak czy siak dzięki za
    komentarz, i tak pewnie skończy się wzięciem papugi z papierem:)
    Chciałbym ich tylko jakoś ukierunkować.

    --
    pozdrawiam
    MZ


  • 9. Data: 2010-08-18 20:34:27
    Temat: Re: jak to jest z przedawnieniem spraw spadkowych
    Od: witek <w...@g...pl.invalid>

    MZ wrote:
    > Grupo wszechwiedząca
    > sytuacja jest następująca:
    > w 1990 roku zmarł ojciec, żonaty, mający troje dzieci. Majątku było
    > niewiele, rodzice mieli mieszkanie spółdzielcze lokatorskie i trochę
    > gratów niewielkiej wartości.
    > W mieszkaniu do śmierci ojca mieszkali rodzice i córka (nazwijmy ją nr
    > 1) z mężem. Druga córka miała swoje mieszkanie, syn miał książeczkę
    > mieszkaniową (którą na polecenie ojca parę lat przed jego śmiercią
    > przepisała mu córka nr 2).
    > Nie było sądowego podziału spadku, spadkobiercy się dogadali
    > (przynajmniej wtedy tak to wyglądało).Po śmierci spółdzielnia rozpoczęła
    > procedurę zmiany głównego lokatora i w porozumieniu z pozostałymi
    > dziećmi (ustnym) głównym lokatorem została córka nr 1. Matka, już wtedy
    > wiekowa, mieszkała nadal (i ciągle mieszka) z córką nr 1 i jej mężem.
    > Syn mieszkał z żoną za górami za lasami i niezbyt się matką interesował.
    > Parę lat później mieszkanie zostało wykupione jako spółdzielcze
    > własnościowe przez córkę nr 1 i jej męża na warunkach wspólności
    > majątkowej małżeńskiej. W KW figurują tylko oni.
    > Minęło 20 lat i nagle parę dni przychodzi wezwanie do sądu na
    > posiedzenie w celu:
    > 1. orzeczenie sądowego nabycia spadku
    > 2. sądowego podziału spadku (jako składnik jest wymieniony wkład
    > budowlany na mieszkanie lokatorskie)
    > 3. zniesienia współwłasności mieszkania i wyegzekwowania należnej części
    > od córki nr 1.
    >
    > Jako uzasadnienie jest podane "podejrzenie zmuszenia matki do
    > przepisania mieszkania na córkę nr 1" oraz "sfałszowanie dokumentów".
    > Powództwo wniósł synek, który nagle sobie przypomniał (a raczej żona mu
    > przypomniała) że ma matkę i że może można coś urwać bo ma też synalka
    > który chciałby własną chatę.
    >
    > Pytania:
    > czy takie żądania w ogóle będą uwzględnione? Czy po tylu latach (20 od
    > otwarcia spadku, 16 od wykupu mieszkania od spółdzielni) może się
    > czegokolwiek jeszcze domagać - przedawnienie? Jeśli może, to co będzie
    > dzielone, wkład budowlany czy obecne mieszkanie własnościowe (w tej
    > chwili jest już ustanowiona odrębna własność)? Czy można mówić o
    > jakimkolwiek zniesieniu współwłasności jeśli syna nigdy nie był
    > właścicielem/głównym lokatorem mieszkania?
    >
    > Doradźcie coś, to moi bliscy znajomi i chciałbym im jakoś pomóc a wiedzy
    > nie starcza, całość roszczeń (oprócz stwierdzenia nabycia spadku) brzmi
    > absurdalnie. Wg mojej wiedzy wszelkie roszczenia się zdążyły poprzedawniać.
    >

    Ktoś tu upadł ciężko na głowę.
    Po pierwsze tak.
    1.
    sprawy spadkowe formalnie załatwić można nawet i po 100 latach, wiec
    jeśli chodzi o sprawe o nabycie spadku to jak najbardziej sie ona
    odbedzie i sąd orzeknie, że po ojcu dziedziczy jego żona, czyli matka i
    dzieci i po ile procent. I na tym sie sprawa zakonczy.

    1a
    Jedyną konsekwencją tego dla was, bedzie koniecznosc załawienia podatku
    od spadku w urzędzie skarbowym, bo tego pewnie nie załatwialiście.

    3 tygodnie po rozprawie czeka sie na uprawomocnienie, Po tym czasie
    napiasc do sadu wniosek o wydanie postanowienia. Dostaaniecie papierek,
    z tym papierkiem załatwic sprawy podatkowe w US.


    2. Skoro to jest sprawa o spadek po ojcu, ktory wlasicielem mieszkania
    nigdy nie byl, bo bylo to mieszkanie lokatorskie, to "podejrzenie
    zmusznei matki ... i tak dalej" jest w ogóle bezprzedmiotowe, bo raz
    dotyczy innej osoby, dwa odbylo sie po smierci waszego ojca, wiec w
    ogole nie ma o czym mowic.

    Synowi nalezy sie jakis tam ulamek tego co nalezalo do ojca. I tyle.

    Przynajmniej formalnie bedziecie mieli to wreszcie pozalatwiane, bo
    takie dogadanie sie spadkobiercow nie ma zadnego znaczenia.




strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1