eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Sprzedaż mieszkania - posiadanie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 133

  • 111. Data: 2017-09-21 11:40:44
    Temat: Re: Sprzedaż mieszkania - posiadanie
    Od: kosmos <a...@u...pl>

    W dniu 2017-09-21 o 11:15, Liwiusz pisze:
    > W dniu 2017-09-21 o 10:22, kosmos pisze:
    >
    >> Wygląda na to, że jak już wejdzie to uzyskuje takie same uprawnienia
    >> jak ten nierzetelny.
    >
    > Nie, bo prawo nie wynika z wejścia, tylko z mieszkania. I nie, przyjazd
    > do kogoś w odwiedziny i nocowanie przez tydzień nie oznacza zamieszkania.
    >
    I tu będzie rola sądu, w ustaleniu kto tak naprawdę zamieszkuje,
    ewentualnie kto zamieszkiwał jako pierwszy. A do czasu rozstrzygnięcia
    jeden nie ma prawa odmówić mieszkania drugiemu. A potem może i
    trzeciemu, jak pierwszy nie będzie skłonny do przemyśleń.

    >
    >> W kwestii wyłamywania zamków też chyba jest furtka - "ja się nie
    >> włamywałem, tylko wchodziłem do lokalu, który jest w moim posiadaniu". I
    >
    > Papier (usenet) przyjmie wszystko, tylko... że tu ten ktoś niczego nie
    > posiadał.

    Jak wyżej - w tej kwestii będzie rozstrzygał sąd.
    Domyśliłeś się zapewne, że w moich wypowiedziach chodzi po prostu o
    wynalezienie sposobu na rozwiązanie problemu z niechcianym lokatorem,
    bezumownie i wbrew zasadom współżycia społecznego zajmującym czyjś
    lokal. I takim sposobem jest wprowadzenie do lokalu osoby lub osób
    których obecność będzie dla pasożyta na tyle uciążliwa, że sam opuści
    lokal i pozwoli właścicielowi swobodnie nim dysponować, bez konieczności
    czekania na wyrok sądu i egzekucję komorniczą (która pewnie w wielu
    przypadkach i tak nie przyniesie właścicielowi żadnego realnego
    odszkodowania, jedynie rozwiąże problem lokatora).
    I o ile niektórzy mogą mieć obiekcje co do etyczności postępowania w
    zasugerowany przeze mnie sposób (bo jest to faktycznie złamanie prawa, a
    przynajmniej działanie niezgodnie z jego duchem), o tyle dla mnie takie
    działanie byłoby usprawiedliwione.
    Prawo niestety nie musi być sprawiedliwe, ale jest raczej obiektywne, i
    w tym wypadku mogą je wykorzystać obie strony.
    Wcześniej wspomniałeś o zbyt małej wydajności sądów - i to jest sedno
    problemu, zgadzam się w 100%. Gdyby komornik pojawiał się z prawomocnym
    nakazem w ciągu powiedzmy miesiąca od założenia sprawy, nasza dyskusja
    byłaby bezprzedmiotowa. Ale jest jak jest.
    >
    >> niech "nielegał" udowadnia przed sądem, że to on i tylko on "posiadał"
    >> lokal w danym momencie.
    >
    > Że mogą wyniknąć spory, to wiadomo, niemniej jednak w praktyce prawo
    > mocno chroni mieszkającego i naprawdę ma on wiele możliwości
    > praktycznych, aby nie wpuszczać. Co jest właśnie powodem tego, że
    > wynajmujący, zresztą słusznie, narzekają na prawno nie pozwalające im
    > pozbyć się niepłacącego lokatora. Widać nie poszli po radę do kosmosa,
    > bo ten by im zaraz poradził czymś uniwersalnym, typu "włam się i
    > powiedz, że tu mieszkasz" haha jaja :)
    >
    Cieszę się, że udało mi się Cię rozbawić.


  • 112. Data: 2017-09-21 11:58:21
    Temat: Re: Sprzedaż mieszkania - posiadanie
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2017-09-21 o 11:40, kosmos pisze:

    > I tu będzie rola sądu, w ustaleniu kto tak naprawdę zamieszkuje,
    > ewentualnie kto zamieszkiwał jako pierwszy.

    Tu zgoda.

    > A do czasu rozstrzygnięcia
    > jeden nie ma prawa odmówić mieszkania drugiemu.

    W praktyce ma możliwość. Jeśli odmówił niesłusznie, to ponosi koszty
    odmowy (że ten drugi musiał spać w hotelu lub szukać wynajmu).

    > A potem może i
    > trzeciemu, jak pierwszy nie będzie skłonny do przemyśleń.

    Powiedz mi, czemu mamy się tutaj zastanawiać nad twoimi przemyśleniami,
    skoro widać, że nawet nie poczytałeś sobie o eksmisjach, o praktyce już
    nawet nie wspominając? Nie pisałbyś takich banialuk. Najlepiej kup kilka
    mieszkań, powynajmuj, i wróć za kilka lat z bagażem doświadczeń jak to
    prosto można kogoś wyrzucić, albo dokwaterować :)



    > Jak wyżej - w tej kwestii będzie rozstrzygał sąd.
    > Domyśliłeś się zapewne, że w moich wypowiedziach chodzi po prostu o
    > wynalezienie sposobu na rozwiązanie problemu z niechcianym lokatorem,

    Prawnego sposobu nie ma innego jak eksmisja i komornik.
    A że szukasz sposobu nielegalnego - no, możesz szukać, łącznie z
    podpaleniem mieszkania, tylko dlaczego uważasz, że grupa o prawie będzie
    dobrym miejscem na dyskusję o tym? :)

    --
    Liwiusz


  • 113. Data: 2017-09-21 13:10:55
    Temat: Re: Sprzedaż mieszkania - posiadanie
    Od: kosmos <a...@u...pl>

    W dniu 2017-09-21 o 11:58, Liwiusz pisze:
    > W dniu 2017-09-21 o 11:40, kosmos pisze:
    >
    >> I tu będzie rola sądu, w ustaleniu kto tak naprawdę zamieszkuje,
    >> ewentualnie kto zamieszkiwał jako pierwszy.
    >
    > Tu zgoda.
    >
    >> A do czasu rozstrzygnięcia jeden nie ma prawa odmówić mieszkania
    >> drugiemu.
    >
    > W praktyce ma możliwość. Jeśli odmówił niesłusznie, to ponosi koszty
    > odmowy (że ten drugi musiał spać w hotelu lub szukać wynajmu).
    >
    No nie bardzo może odmówić, bo jak udowodni przed kimkolwiek, że ma
    prawo odmówić? Chyba, że użyje siły, ale tego mu nie wolno.

    >> A potem może i trzeciemu, jak pierwszy nie będzie skłonny do przemyśleń.
    >
    > Powiedz mi, czemu mamy się tutaj zastanawiać nad twoimi przemyśleniami,
    > skoro widać, że nawet nie poczytałeś sobie o eksmisjach, o praktyce już
    > nawet nie wspominając? Nie pisałbyś takich banialuk. Najlepiej kup kilka
    > mieszkań, powynajmuj, i wróć za kilka lat z bagażem doświadczeń jak to
    > prosto można kogoś wyrzucić, albo dokwaterować :)
    >
    >
    Mam nadzieję, że nigdy osobiście takich doświadczeń nie będę musiał
    zdobywać. Nikt nie ma też przymusu do zastanawiania się nad moimi
    przemyśleniami - jeżeli treść moich wypowiedzi nie jest zgodna z Twoimi
    oczekiwaniami, po prostu nie odpisuj - jak zabraknie mi dyskutanta, to
    przestanę pisać.
    Co do Twojej rady to jest dosyć kiepska (żebym kupił lokal i się
    użerał), wolałbym, gdybyś zamiast tego w prosty sposób napisał, dlaczego
    Twoim zdaniem opisywany przeze mnie sposób miałby być nieskuteczny.
    >
    >> Jak wyżej - w tej kwestii będzie rozstrzygał sąd.
    >> Domyśliłeś się zapewne, że w moich wypowiedziach chodzi po prostu o
    >> wynalezienie sposobu na rozwiązanie problemu z niechcianym lokatorem,
    >
    > Prawnego sposobu nie ma innego jak eksmisja i komornik.
    > A że szukasz sposobu nielegalnego - no, możesz szukać, łącznie z
    > podpaleniem mieszkania, tylko dlaczego uważasz, że grupa o prawie będzie
    > dobrym miejscem na dyskusję o tym? :)
    >
    Z tym podpaleniem to trochę dziwny pomysł, nie wiem skąd się zrodził w
    Twojej głowie - mam wrażenie, że próbujesz sprowadzić rozmowę do
    absudru. To o czym ja piszę to raczej próba uzyskania sprawiedliwości
    (tak jak ją pojmuję), przy jak najmniejszym naruszeniu obowiązującego prawa.
    Bo nie oszukujmy się - najprostszym i najszybszym wyjściem byłoby
    wyrzucenie pasożyta z lokalu siłą, bez żadnych kombinacji z
    zamieszkaniem, posiadaniem czy innymi definicjami. Ale tak nie wolno.


  • 114. Data: 2017-09-21 13:30:12
    Temat: Re: Sprzedaż mieszkania - posiadanie
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2017-09-21 o 13:10, kosmos pisze:
    > W dniu 2017-09-21 o 11:58, Liwiusz pisze:
    >> W dniu 2017-09-21 o 11:40, kosmos pisze:
    >>
    >>> I tu będzie rola sądu, w ustaleniu kto tak naprawdę zamieszkuje,
    >>> ewentualnie kto zamieszkiwał jako pierwszy.
    >>
    >> Tu zgoda.
    >>
    >>> A do czasu rozstrzygnięcia jeden nie ma prawa odmówić mieszkania
    >>> drugiemu.
    >>
    >> W praktyce ma możliwość. Jeśli odmówił niesłusznie, to ponosi koszty
    >> odmowy (że ten drugi musiał spać w hotelu lub szukać wynajmu).
    >>
    > No nie bardzo może odmówić, bo jak udowodni przed kimkolwiek, że ma
    > prawo odmówić? Chyba, że użyje siły, ale tego mu nie wolno.

    Wolno użyć siły do ochrony swojego posiadania. Albo innych zabezpieczeń
    typu zamki.



    > Z tym podpaleniem to trochę dziwny pomysł, nie wiem skąd się zrodził w
    > Twojej głowie - mam wrażenie, że próbujesz sprowadzić rozmowę do
    > absudru. To o czym ja piszę to raczej próba uzyskania sprawiedliwości

    Redukcja do absurdu to dobry przykład, aby komuś pokazać, że się myli.


    > (tak jak ją pojmuję), przy jak najmniejszym naruszeniu obowiązującego
    > prawa.

    Czyli z naruszeniem prawa.


    > Bo nie oszukujmy się - najprostszym i najszybszym wyjściem byłoby
    > wyrzucenie pasożyta z lokalu siłą, bez żadnych kombinacji z
    > zamieszkaniem, posiadaniem czy innymi definicjami. Ale tak nie wolno.

    Nie wolno także robić czegoś "z małym naruszeniem prawa".

    --
    Liwiusz


  • 115. Data: 2017-09-21 13:51:07
    Temat: Re: Sprzedaż mieszkania - posiadanie
    Od: kosmos <a...@u...pl>

    W dniu 2017-09-21 o 13:30, Liwiusz pisze:
    > W dniu 2017-09-21 o 13:10, kosmos pisze:
    >> W dniu 2017-09-21 o 11:58, Liwiusz pisze:
    >>> W dniu 2017-09-21 o 11:40, kosmos pisze:
    >>>
    >>>> I tu będzie rola sądu, w ustaleniu kto tak naprawdę zamieszkuje,
    >>>> ewentualnie kto zamieszkiwał jako pierwszy.
    >>>
    >>> Tu zgoda.
    >>>
    >>>> A do czasu rozstrzygnięcia jeden nie ma prawa odmówić mieszkania
    >>>> drugiemu.
    >>>
    >>> W praktyce ma możliwość. Jeśli odmówił niesłusznie, to ponosi koszty
    >>> odmowy (że ten drugi musiał spać w hotelu lub szukać wynajmu).
    >>>
    >> No nie bardzo może odmówić, bo jak udowodni przed kimkolwiek, że ma
    >> prawo odmówić? Chyba, że użyje siły, ale tego mu nie wolno.
    >
    > Wolno użyć siły do ochrony swojego posiadania. Albo innych zabezpieczeń
    > typu zamki.
    >
    Tylko jak to posiadanie udowodnić? Przed sądem, oczywiście. I ja niczego
    innego nie postuluję :)
    >
    >
    >> Z tym podpaleniem to trochę dziwny pomysł, nie wiem skąd się zrodził w
    >> Twojej głowie - mam wrażenie, że próbujesz sprowadzić rozmowę do
    >> absudru. To o czym ja piszę to raczej próba uzyskania sprawiedliwości
    >
    > Redukcja do absurdu to dobry przykład, aby komuś pokazać, że się myli.
    >
    Wolałbym jednak coś bardziej konstruktywnego.
    >
    >> (tak jak ją pojmuję), przy jak najmniejszym naruszeniu obowiązującego
    >> prawa.
    >
    > Czyli z naruszeniem prawa.

    To akurat oceniłby sąd. Bo to sąd jest od tego żeby stwierdzić, kto w
    danej chwili jest posiadaczem lokalu - co do tego chyba się zgodziliśmy.

    >
    >
    >> Bo nie oszukujmy się - najprostszym i najszybszym wyjściem byłoby
    >> wyrzucenie pasożyta z lokalu siłą, bez żadnych kombinacji z
    >> zamieszkaniem, posiadaniem czy innymi definicjami. Ale tak nie wolno.
    >
    > Nie wolno także robić czegoś "z małym naruszeniem prawa".
    >
    Zgadzam się, że nie wolno. Ale czasem trzeba, oczywiście licząc się z
    konsekwencjami.


  • 116. Data: 2017-09-21 14:07:47
    Temat: Re: Sprzedaż mieszkania - posiadanie
    Od: ń <ń@ń.ń>

    Co więcej, sąd Liwusza będzie od tego, która z siedmiu zawartych umów najmu jest
    najumowniejsza.


    -----
    > To akurat oceniłby sąd.


  • 117. Data: 2017-09-21 14:11:39
    Temat: Re: Sprzedaż mieszkania - posiadanie
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2017-09-21 o 13:51, kosmos pisze:

    > Tylko jak to posiadanie udowodnić? Przed sądem, oczywiście. I ja niczego
    > innego nie postuluję :)

    Sugerujesz, że zanim podejmiesz się obrony koniecznej gdzieś na ulicy,
    to potrzebujesz zgody sądu?


    >>> Z tym podpaleniem to trochę dziwny pomysł, nie wiem skąd się zrodził
    >>> w Twojej głowie - mam wrażenie, że próbujesz sprowadzić rozmowę do
    >>> absudru. To o czym ja piszę to raczej próba uzyskania sprawiedliwości
    >>
    >> Redukcja do absurdu to dobry przykład, aby komuś pokazać, że się myli.
    >>
    > Wolałbym jednak coś bardziej konstruktywnego.

    Niezrozumienie abstraktu raczej wyklucza cię jako sensownego dyskutanta.


    >>> (tak jak ją pojmuję), przy jak najmniejszym naruszeniu obowiązującego
    >>> prawa.
    >>
    >> Czyli z naruszeniem prawa.
    >
    > To akurat oceniłby sąd. Bo to sąd jest od tego żeby stwierdzić, kto w
    > danej chwili jest posiadaczem lokalu - co do tego chyba się zgodziliśmy.

    Ja tylko cytuję twoje słowa - jeśli piszesz, że szukasz sposobu
    łamiącego prawo w małym stopniu, to przez grzeczność nie zaprzeczę, że
    właśnie to chcesz zrobić.


    >>> Bo nie oszukujmy się - najprostszym i najszybszym wyjściem byłoby
    >>> wyrzucenie pasożyta z lokalu siłą, bez żadnych kombinacji z
    >>> zamieszkaniem, posiadaniem czy innymi definicjami. Ale tak nie wolno.
    >>
    >> Nie wolno także robić czegoś "z małym naruszeniem prawa".
    >>
    > Zgadzam się, że nie wolno. Ale czasem trzeba, oczywiście licząc się z
    > konsekwencjami.


    W takim razie jakakolwiek dyskusja z tobą na tej grupie jest
    bezprzedmiotowa - bo bez względu na ramy prawne, "można wszystko".

    --
    Liwiusz


  • 118. Data: 2017-09-21 14:12:30
    Temat: Re: Sprzedaż mieszkania - posiadanie
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2017-09-21 o 14:07, ń pisze:
    > Co więcej, sąd Liwusza będzie od tego, która z siedmiu zawartych umów najmu jest
    najumowniejsza.

    Czy ń to jakaś nowa wersja Ąckiego z biura pisania podań? Stopień
    zidiocenia wydaje się podobny.

    Od tej pory będzie to Ącki Koń ;)


    --
    Liwiusz


  • 119. Data: 2017-09-21 14:29:41
    Temat: Re: Sprzedaż mieszkania - posiadanie
    Od: kosmos <a...@u...pl>

    W dniu 2017-09-21 o 14:11, Liwiusz pisze:
    > W dniu 2017-09-21 o 13:51, kosmos pisze:
    >
    >> Tylko jak to posiadanie udowodnić? Przed sądem, oczywiście. I ja
    >> niczego innego nie postuluję :)
    >
    > Sugerujesz, że zanim podejmiesz się obrony koniecznej gdzieś na ulicy,
    > to potrzebujesz zgody sądu?
    >
    >
    >>>> Z tym podpaleniem to trochę dziwny pomysł, nie wiem skąd się zrodził
    >>>> w Twojej głowie - mam wrażenie, że próbujesz sprowadzić rozmowę do
    >>>> absudru. To o czym ja piszę to raczej próba uzyskania sprawiedliwości
    >>>
    >>> Redukcja do absurdu to dobry przykład, aby komuś pokazać, że się myli.
    >>>
    >> Wolałbym jednak coś bardziej konstruktywnego.
    >
    > Niezrozumienie abstraktu raczej wyklucza cię jako sensownego dyskutanta.
    >
    Biję się w piersi, ale nie mam pojęcia o jaki abstrakt chodzi...
    >
    >>>> (tak jak ją pojmuję), przy jak najmniejszym naruszeniu
    >>>> obowiązującego prawa.
    >>>
    >>> Czyli z naruszeniem prawa.
    >>
    >> To akurat oceniłby sąd. Bo to sąd jest od tego żeby stwierdzić, kto w
    >> danej chwili jest posiadaczem lokalu - co do tego chyba się zgodziliśmy.
    >
    > Ja tylko cytuję twoje słowa - jeśli piszesz, że szukasz sposobu
    > łamiącego prawo w małym stopniu, to przez grzeczność nie zaprzeczę, że
    > właśnie to chcesz zrobić.
    >
    Ale dlaczego rościsz sobie prawo do rozstrzygania, czy prawo zostało w
    takim przypadku złamane? Skąd wiesz czy osoba, której nie podoba się
    wejście innej osoby do mieszkania jest posiadaczem?
    Bardzo mocno przekonujesz, że to sąd i tylko sąd jest do decydowania o
    tym, czy prawo zostało złamane, i umowa najmu bądź jej brak o niczym nie
    świadczy. A teraz sugerujesz, że jednak tak nie jest...

    >>>> Bo nie oszukujmy się - najprostszym i najszybszym wyjściem byłoby
    >>>> wyrzucenie pasożyta z lokalu siłą, bez żadnych kombinacji z
    >>>> zamieszkaniem, posiadaniem czy innymi definicjami. Ale tak nie wolno.
    >>>
    >>> Nie wolno także robić czegoś "z małym naruszeniem prawa".
    >>>
    >> Zgadzam się, że nie wolno. Ale czasem trzeba, oczywiście licząc się z
    >> konsekwencjami.
    >
    >
    > W takim razie jakakolwiek dyskusja z tobą na tej grupie jest
    > bezprzedmiotowa - bo bez względu na ramy prawne, "można wszystko".
    >
    Ale dlaczego sugerujesz, że nie mam na względzie norm prawnych? Jak
    najbardziej biorę je pod uwagę. Gdybym chciał je pominąć to wtedy użycie
    siły byłoby najlogiczniejszym rozwiązaniem. A ja próbuję rozważyć
    sytuację, gdy wynajmujący stawia się w tej samej pozycji co "najemca" -
    obaj prawo naruszają i obaj o tym wiedzą, ale obaj muszą czekać na wyrok
    sądu. Twój sposób sprawiłby, że czekanie (i związany z tym dyskomfort)
    dotyczyłoby tylko właściciela lokalu.


  • 120. Data: 2017-09-23 19:30:09
    Temat: Re: Sprzedaż mieszkania - posiadanie
    Od: "re" <r...@r...invalid>



    Użytkownik "Marek"

    > A podstawe podasz ?

    Podstawą jest ogólna, nie można skutecznie* przekazać praw,, które
    się nie posiada i nie dotyczy to tylko najmu lokali.
    ---
    A których "się nie posiada" ? Jeśli można wynająć pokój więcej niż jednej
    osobie to prawo do wynajmu nie wyczerpuje się przez każdy z tych wynajmów
    tylko taki wynajem, który naprawdę uniemożliwia zawarcie kolejnej umowy
    najmu. Wyobrażam sobie, że coś takiego jak wynajem na wyłączność jest
    istotnie czymś innym niż zwykły wynajem.

strony : 1 ... 11 . [ 12 ] . 13 . 14


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1