eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoPolicjant a kontrolerzy w ZKM Gdynia › Re: Policjant a kontrolerzy w ZKM Gdynia
  • Data: 2004-06-18 15:35:59
    Temat: Re: Policjant a kontrolerzy w ZKM Gdynia
    Od: "Szymon" <s...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Bartek Gliniecki <e...@n...pl> napisał(a):
    > Jednego nie rozumiem. Żona skasowała bilet, więc o co chodzi? Kogo obchodzą
    > motywy jakimi się kierowała? Bilet jest skasowany i koniec! Tak więc nie
    > rozumiem dlaczego żona dała sobie wcisnąć mandat i go chyba do tego
    > podpisała... Jeżeli zachowała bilet to istnieje jeszcze szansa na odwołanie
    > się od mandatu.

    Wszystko jest, odwołanie będzie.
    Pięciu dryblasów nie pozwoliło jej wysiąść z trolejbusu na przystanku ani
    nawet na pętli. Nie użyli siły, ale nie mogła wysiąść i tyle, przez 30' była
    przetrzymywana w trolejbusie, do tego dochodzi silny stresowi i presja
    psychiczna. Odmówiła podania swoich personaliów oczekując na "wybawienie"
    czyli przybycie policji. No to jak ją zlał, czyli de facto przyklepał swoim
    autorytetem zasadność całego zajścia - to na co miała jeszcze czekać?
    Poza tym kontrolerzy zaręczali, że podpis niczego nie zmieni - czyli nie
    wpłynie na możliwość skutecznego odwołania.

    > Ale co niby policjant miał zrobić? Kontrolerzy siłą trzymali żonę, bili ją
    > czy co? Policja ma swoje sprawy i ratowanie ludzi z rąk kanarów nie ma
    > priorytetu.

    Siłą nie trzymali ale faktycznie nie mogła nic zrobić. Próba kroku powodowała
    nabicie się na ścianę z brzuchów... Aż do zakończenia sprawy z policjantem
    nie została wypuszczona, przecież tak chyba nie powinno być...?

    A jak coś dzieje się niezgodnie z prawem to chyba policjant może coś z tym
    zrobić...? A poproszony o interwencję w ewidentnie (miałą bilet) krzywdzącej
    sprawie - to chyba nawet powinien coś zrobić? Tymczasem on zdecydowanie
    odmówił pomocy. Dla mnie to jest co najmniej brak profesjonalizmu czyli po
    prostu zlew. A policjant był na miejscu, więc może miał ważniejsze sprawy,
    ale zajmował się ustalaniem personaliów akurat mojej żony - co było
    czynnością kompletnie jałową, z punktu widzenia powinności policji itd.

    Wkurzenie moje na policję wynika akurat z faktu, że to jego zachowanie dobiło
    psychicznie moją żonę. To jest pewnie jakiś nazwany mechanizm psychologiczny,
    przy nim po prostu żona skapitulowała i dała się wkręcić w sytuację
    niesprawiedliwą jako ofiara.
    I tyle.

    Pozdrawiam
    Szymon

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1