eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoCzyn niedozwolony, a czyn szkodliwy › Re: Czyn niedozwolony, a czyn szkodliwy
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!.PO
    STED!not-for-mail
    From: Maruda <m...@n...com>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: Re: Czyn niedozwolony, a czyn szkodliwy
    Date: Thu, 05 May 2011 07:26:42 +0200
    Organization: http://onet.pl
    Lines: 140
    Message-ID: <iptcej$126$1@news.onet.pl>
    References: <ipruin$i6l$1@news.onet.pl> <ips3an$3p6$1@news.onet.pl>
    <ips561$c7c$1@news.onet.pl> <ipsb9o$39v$1@news.onet.pl>
    NNTP-Posting-Host: ratnet.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: news.onet.pl 1304573203 1094 83.238.170.2 (5 May 2011 05:26:43 GMT)
    X-Complaints-To: n...@o...pl
    NNTP-Posting-Date: Thu, 5 May 2011 05:26:43 +0000 (UTC)
    User-Agent: Mozilla/5.0 (Windows; U; Windows NT 6.0; pl; rv:1.9.2.15) Gecko/20110303
    Thunderbird/3.1.9
    In-Reply-To: <ipsb9o$39v$1@news.onet.pl>
    X-Antivirus: avast! (VPS 110504-1, 2011-05-04), Outbound message
    X-Antivirus-Status: Clean
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:676562
    [ ukryj nagłówki ]

    W dniu 2011-05-04 22:00, .B:artek. pisze:
    > W dniu 04-05-2011 20:16, Maruda pisze:
    >> Proponuję prostą zasadę, którą napisałem wyżej, a Ty poparłeś, tj "nie
    >> ma szkody => nie ma wykroczenia/przestępstwa".
    >
    > Szkoda nie zawsze musi polegać na faktycznym wyrządzeniu szkody. Może
    > polegać na zagrożeniu, powstaniu stanu niebezpieczeństwa.

    Zabrniemy w demagogię, to nieuniknione i raczej się nie porozumiemy.
    Niemniej, pro publico bono, tj ku oświeceniu maluczkich i prezentacji
    przeciwnych stanowisk pociągnę tę dyskusję dopóki nam obu starczy chęci.
    Jeszcze raz wyrażam wobec Ciebie wdzięczność za rzeczową wymianę opinii.
    Miły relaks od tutejszych pyskówek.

    Korzystanie ze wszelkich "zdobyczy" cywilizacji wiąże sie z
    zagrożeniami. Elektryka i gaz w mieszkaniu często zabija, z murowanych
    budynków czasem spadają cegły. Żyjąc wśród ludzi, w cywilizacji, godzimy
    się na pewne zagrożenia. Później (piszę o tym niżej) za cenę poczucia
    bezpieczeństwa godzimy się na odbieranie nam wolności.

    > Popatrz w dowolny podręcznik do prawa karnego. Jedną z funkcji prawa
    > karnego jest prewencja, tj. zniechęcanie przed podejmowaniem prób
    > dokonywania czynów zabronionych. Dlatego np. karalność usiłowania czy
    > czynów jak na przykład jazda po pijaku mimo niespowodowania wypadku.

    Funkcja "zniechęcająca" będzie spełniona, jeśli karanie za faktyczne
    skutki będzie surowe i w 100% skuteczne. (Przywrócić publiczne
    egzekucje!) Nieskutecznością "aparatu", wspomnijmy np o możliwości
    uniknięcia kary w sposób nielegalny, nie można tłumaczyć wyciągania łap
    tegoż aparatu do gardeł ludzi niewinnych.
    Wczoraj premier sugerował, że "zasłanianie twarzy na stadionie powinno
    być przestępstwem". Masz przykład jak działa ten system. Receptą na
    nieudolność policji (w identyfikacji) ma być prewencyjne założenie
    kajdanków każdemu. A moim zdaniem metodą na stadionowych bandytów
    powinni być snajperzy, może niekoniecznie z amunicją zabijającą.

    >
    > Ale popatrz na to od drugiej strony. Załóżmy, że prawo nie karze za
    > jazdę po pijanemu, tylko za spowodowanie wypadku po pijaku. W wypadku
    > ktoś ginie. Rodzina ofiary będzie miała na pewno pretensje do państwa,
    > że nie karze pijanych kierowców. Bo gdyby karało, to mniej osób
    > wsiadałoby za kierownicę po pijanemu.

    Wg tego toku rozumowania należałoby prewencyjnie kastrować (albo i
    zamykać do pudła) wszystkich mężczyzn, bo wśród nich zdarzają się
    gwałciciele. Rodzina ofiary też może mieć do państwa pretensje, że
    gwałtowi nie zapobiegło.

    Dodam jeszcze, że karać za spowodowanie wypadku należy w oderwaniu od
    tego, czy sprawca był trzeźwy, czy np. wzburzony. Nie chcę tu roztrząsać
    znaczenia okoliczności łagodzących (masz przewagę teorii).
    Człowiek świadomy ma wiedzieć, czy może siąść za kierownicę w obecnym
    swoim stanie, a człowiek wolny ma za skutki swoich działań odpowiadać.

    >
    > Kary akurat to też jest kwestia pewnej polityki - szacowania
    > występujących zjawisk społecznych, oceny ich naganności z punktu
    > widzenia interesu ogółu i sensowności karania. Bo weźmy na ten przykład
    > karalność posiadania narkotyków. Ktoś chce, kupuje sobie, sobie
    > ewentualnie szkodzi. Można też podnosić, że kilkaset lat temu karano za
    > kary,
    za co? (rozumiem, że to błąd "redaktorski", ale nie mogę zgadnąć o czym
    piszesz)
    a przed wojną w USA próbowano zdelegalizować alkohol. I co? I
    > historia pokazała, że bez sensu.

    Dodajmy jeszcze, że prohibicję (moim zdaniem) wprowadzono "na życzenie"
    mafii.
    >
    >> Co więcej - konstytucja i TK powinny niedopuszczać do stanowienia
    >> kodeksów przewidujących kary za "prawdopodobieństwo", "zagrożenie",
    >> "posiadanie aparatury" (np antyradaru) itp. Niedopuszczalne jest, aby
    >> państwo konsekwencje nieudolności swojego aparatu ścigania przerzucało
    >> na ogół społeczeństwa penalizując "niewskazanie sprawcy" i inne podobne
    >> (patrz wątek o niezabezpieczonej sieci WiFi).
    >
    > Trochę racji, ale trochę. Znowu stawiamy na wadze z jednej strony
    > interes publiczny (państwa i wszystkich obywateli), a z drugiej strony
    > interes jednostki. Idąc tym tokiem zalegalizujmy wszystko, co teraz jest
    > nielegalne w imię np. walki z terroryzmem w imię zasady - to państwo ma
    > się starać zapobiegać atakom terroru "aktywnie", a nie poprzez
    > utrudnianie życia ludziom, którzy chcą wnosić do samolotu materiały
    > wybuchowe, napoje, noże itd. Brzmi absurdalnie?

    Demagogizujesz :) Mogę chcieć przewieźć samolotem parę kg saletry
    amonowej. Obsługa mówi "w czasie lotu nie będzie to panu potrzebne,
    prawda? Więc schowamy do sejfu, a pan za to zapłaci. No chyba, że woli
    pan to wysłać pocztą". Da się? Obywatel ma wybór.

    Oto (wybacz, nic personalnie do Ciebie) reprezentujesz właśnie myślenie
    osób, dla których obecny system niewolniczy staje się akceptowalną
    normą. Rozumiem prawidłowość, że (zwłaszcza z wiekiem) godzimy się coraz
    chętniej, aby zrezygnować z kawałka wolności na rzecz bezpieczeństwa
    (właśnie przykład z terroryzmem jest tu na miejscu). Jednak na tej
    pożywce rośnie chwast państwowej i urzędniczej aroganckiej samowoli.
    Urzędnik, niczym rozrastające się paskudztwo opanuje każdy kawałek
    przestrzeni, z której go się nie wypali, nie wyrwie z korzeniami, nie
    wytnie maczetą.

    Muszę użyć argumentu "ad personam". Jesteś, jak rozumiem, absolwentem
    prawa. Dla Ciebie ten system, któremu ja się sprzeciwiam i chcę go
    tępić, jest wybraną profesją, sposobem na życie, źródłem utrzymania i
    zakładam, że czymś, co chciałeś i chcesz robić. Nie sposób oczekiwać od
    Ciebie obiektywnej opinii na jego temat. Będziesz tego systemu z całym
    przekonaniem bronił. Znów musiałbym zapytać jak studenta prawa, czy
    uczyli Was, że prawnik nie ma oceniać prawa, a ma się nim jedynie
    posługiwać, takim, jakie ono jest? To też jest wynik manipulacji, jakiej
    dokonują na społeczeństwie "władze". Sugeruje się, że prawo jest dla
    prawnika czymś obiektywnym, jak dla fizyka prawa materii, a dla
    inżyniera właściwości materiałów. Tymczasem to bujd.

    >
    >> Państwo "idzie na łatwiznę". Państwu taniej (a wręcz "z zyskiem") jest
    >> karać kierowcę, który nie zastosował się do ograniczenia prędkości, a
    >> znacznie trudniej jest udowodnić sprawcy wypadku jego winę i, że nie
    >> zachował należytej ostrożności pomimo znaku ostrzegawczego o np.
    >> niebezpiecznym zakręcie, skrzyżowaniu, czy innego. Nie może być
    >> przyzwolenia na takie państwo.
    >
    > Trochę a propos - "demokracja to zły ustrój, ale nikt nie wymyślił
    > jeszcze lepszego".

    Nikt nie wymyślił jak dotąd gorszego :) odkąd wymyślono demokrację.
    Lepsze były wcześniej.

    Demokracja "z definicji" jest zła. System, w którym "jedna głowa = jeden
    głos" musi dawać przewagę motłochowi. Społeczeństwo dzieli się na
    motłoch i elity. Kogo jest więcej? Kto więc "rządzi"?
    Demokracja przedstawicielska, to jeszcze większe wynaturzenie, bo kto
    jest wybierany? Oczywiście ci, którzy zyskają większe poparcie. Kogo
    łatwiej jest otumanić propagandą - motłoch, czy elity? Kto wrzuci do urn
    więcej kartek - motłoch, czy elity?
    Kto wygrywa w wyborach? Zdolni kłamcy wspierani przez "inżynierów
    wizerunku i propagandy", czy idealiści mówiący brutalną prawdę?

    (Tak, jestem sympatykiem JK-M :) )

    --

    Dziękuję. Pozdrawiam. Ten Maruda.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1