eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Punkt kontroli drogowej na terenie prywatnym
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 161

  • 141. Data: 2013-09-01 10:00:34
    Temat: Re: Punkt kontroli drogowej na terenie prywatnym
    Od: "Edward Ilkus" <e...@i...invalid>


    Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl>

    >>> Nie ma więc "użytkowania".
    >>> Mamy "używanie bez umowy" (ba, bez wiedzy dzierżyciela)
    >>
    >> W prawie jest bezumownym korzystaniem ale generalnie jest korzystaniem.
    >
    > OK.
    > Mi chodziło o nieużywanie określenia "użytkowanie", bo w tym
    > przypadku stanowi błąd :)
    >
    >>> Zarówno policja jak i zatrzymani kierujący używają tego terenu
    >>> w ten sposób, że na nim przebywają.
    >>
    >> Mnie jednak w ogóle o przebywanie nie chodziło.
    >
    > To trzeba było napisać o co.

    Napisałem w pierwszym artykule.

    > IMO zwyczajnie nie ma prawa do nakładania na kogoś obowiązku lub
    > zakazu pewnego zachowania, o ile nie jest to zachowanie niezgodne
    > z prawem stanowionym.

    Zdaję sobie z tego sprawę, ale przecież nie znam każdego prawa. Wydaje mi
    się też, że akurat policja musi mieć prawo pozwalające jej na określone
    zachowania a nie tylko brak prawa, które by tego zakazywało.

    >
    >>> To co robią między sobą ;)
    >>> jest poza konkursem.
    >>> No, może jakby strona (lub strony) *zarabiały* na fakcie
    >>> korzystania z terenu, właściciel mógłby powoływać się
    >>> na "prawo do zarabiania" i może jakieś wynagrodzenie
    >>> by ugrał, nie wiem.
    >>> Ale tu nikt nie zarabia... bo kara to nie zarobek.
    >>
    >> Nie zarabia choć mógłby.
    >
    > Ale to zupełnie co innego, niż przypadek kiedy ktoś
    > dokonywałby TEJ SAMEJ CZYNNOŚCI, na której mógłby zarabiać.
    > Niby też mógłbyś zarabiać na moim mieszkaniu... czy to
    > podstawa do karania, skoro (jednak) nie zarabiasz? ;)

    Ale w jakim sensie ? Bezumowne korzystanie akurat na tym polega, że nie
    ustalono że i ile za to się należy.

    >
    >>> Jedyne miejsce którego IMVHO można by się przyczepić, to
    >>> fakt wprowadzania pojazdów na ów teren.
    >>> Ale tego TEŻ trudno się czepiać dopóki nie dojdzie do odmowy
    >>> przy próbie przegonienia.
    >>
    >> Czepiać w sensie ? Możliwość kierowania roszczenia
    >
    > Są dwie możliwości :)
    > Pierwsza to roszczenie o zaniechanie czynu bezprawnego poprzez
    > ściganie wykroczenia lub przestępstwa, a druga niezależna
    > to właśnie owo roszczenie cywilnoprawne.
    >
    >> raczej nie zależy od tego czy pogoniliśmy.
    >
    > Przy "próbie przegonienia" miałem oczywiście na myśli ochronę
    > miru domowego, wydawało mi się oczywiste.

    Dobrze. Ciągle jednak obstaję, że nie chodzi w tym momencie o mir domowy
    tylko uprawnienia posiadacza. Brak sankcji nie przesądza o czyimś prawie.

    >
    >> Zdaje się w ogóle nie jest warunkowane niczym choć już samo to, że
    >> wiedzieli, że cudze wystarcza do przypisania złej wiary.
    >
    > Ale za samo przebywanie nie ma kary!
    > Ba, za robienie "czegokolwiek" co szkody nie powoduje też nie widać.
    >
    >>> Chyba, żeby dało się wykazać, że owo "przebywanie" powodowało
    >>> szkody, to odszkodowanie się "oczywiście" należy.
    >>
    >> To zupełnie inna sprawa
    >
    > No to objaśnij o co Ci chodzi.
    > Bo mi (jak na razie) wychodzi to co Robertowi: byli, dodatkowo
    > zaprosili w trybie powykroczeniowym ;) innych uczestników i już.

    To chyba przekroczenie uprawnień

    >
    > Jeszcze raz: skoro nie widać karalnych zachowań "między sobą",
    > to nie widać różnicy wobec losowo zatrzymujących się obcych
    > pojazdów "osób trzecich".

    Mnie po prostu te losowe nie przeszkadzają. Przeszkadza mi to, że konkretne
    osoby uczyniły sobie korzyść przez regularne używanie.

    > O naruszenie moralności ich nie oskarżysz, więc niby o co?
    > Zarabiania też udowodnić się nie da, również potencjalnego,
    > bo "prawdziwy mandat" nigdy nie jest niczyim zarobkiem.

    Też nie wiem czemu akurat o mandacie piszesz. Napisz o korzystaniu, że
    musiałby zapłacić.

    > Pat.
    > :)

    Nie znam się, ale sprawa wydaje mi się oczywista.


  • 142. Data: 2013-09-02 23:26:11
    Temat: Re: Punkt kontroli drogowej na terenie prywatnym
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Sun, 1 Sep 2013, Edward Ilkus wrote:

    > Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl>
    >
    >>>> Zarówno policja jak i zatrzymani kierujący używają tego terenu
    >>>> w ten sposób, że na nim przebywają.
    >>>
    >>> Mnie jednak w ogóle o przebywanie nie chodziło.
    >>
    >> To trzeba było napisać o co.
    >
    > Napisałem w pierwszym artykule.

    To proszę napisz jeszcze raz i wyraźnie.

    Przecież oni *jedynie* na tym terenie przebywają.
    Nawet nie wiem jak ugryźć fakt wjechania pojazdem.

    >> IMO zwyczajnie nie ma prawa do nakładania na kogoś obowiązku lub
    >> zakazu pewnego zachowania, o ile nie jest to zachowanie niezgodne
    >> z prawem stanowionym.
    >
    > Zdaję sobie z tego sprawę, ale przecież nie znam każdego prawa. Wydaje mi się
    > też, że akurat policja musi mieć prawo pozwalające jej na określone
    > zachowania a nie tylko brak prawa, które by tego zakazywało.

    Hm... dobrze prawisz.
    Ale IMO wygląda to tak:
    - jest przepis określający, że policja może prowadzić kontrolę
    - jeśli w tym przepisie zapodano kryteria które musi spełnić,
    to wystarczy że je spełnia I NIE ŁAMIE INNYCH PRZEPISÓW.

    Na razie "innych przepisów nie widać" :)

    >> Ale to zupełnie co innego, niż przypadek kiedy ktoś
    >> dokonywałby TEJ SAMEJ CZYNNOŚCI, na której mógłby zarabiać.
    >> Niby też mógłbyś zarabiać na moim mieszkaniu... czy to
    >> podstawa do karania, skoro (jednak) nie zarabiasz? ;)
    >
    > Ale w jakim sensie ? Bezumowne korzystanie akurat na tym polega, że nie
    > ustalono że i ile za to się należy.

    No i całość rozbija się o definicję "korzystania".
    Na razie wydaje się niepodważalne, że sam fakt przebywania
    nie implikuje "korzystania".

    I teraz problem podstawowy: to co oni robią MIĘDZY SOBĄ
    nijak nie wpływa na status relacji między każdym z nich
    (czy to policjant, czy kontrolowany) a Tobą i Twoją
    ziemią.
    Z p. widzenia prawa nie ma znaczenia po kiego diabła on wchodzi.

    > Dobrze. Ciągle jednak obstaję, że nie chodzi w tym momencie o mir domowy
    > tylko uprawnienia posiadacza. Brak sankcji nie przesądza o czyimś prawie.

    Ale trzeba wskazać podstawę egzekucji tego prawa.
    Posiadacz ma prawo, ale z przepisów wynika, że metodą egzekucji
    tego prawa na otwartym terenie jest przeganianie intruzów.
    Żądanie a priori "nie właźcie mi na ten teren" wygląda na równie
    skuteczne, co np. "zakaz pisania na newsy".

    >> Bo mi (jak na razie) wychodzi to co Robertowi: byli, dodatkowo
    >> zaprosili w trybie powykroczeniowym ;) innych uczestników i już.
    >
    > To chyba przekroczenie uprawnień

    Jakich i wobec kogo?
    Grunt sam w sobie uprawnień nie ma.
    Policjant może tam wleźć bo każdy może tam wleźć, kierowca
    też może tam wleźć.
    Nie ma jak się przyczepić.

    > Mnie po prostu te losowe nie przeszkadzają. Przeszkadza mi to, że
    > konkretne osoby uczyniły sobie korzyść przez regularne używanie.

    Cały problem leży w słowie "korzyść" - bardzo zwracałem uwagę
    żeby zaznaczyć, że mandat NIE PRZYNOSI KORZYŚCI :D

    Przyznałbym rację, jakby zainteresowany "osiągał korzyść",
    bo na to przepis jest jasny i prosty (140 KC).

    >> Zarabiania też udowodnić się nie da, również potencjalnego,
    >> bo "prawdziwy mandat" nigdy nie jest niczyim zarobkiem.
    >
    > Też nie wiem czemu akurat o mandacie piszesz.

    Bo Tobie idzie o to, że mandaty wystawiają.

    > Napisz o korzystaniu, że musiałby zapłacić.

    Nie napiszę, bo samo wejście na teren nie chce podpaść pod
    "korzystanie" :D
    Jakby korzystał to patrz wyżej (100% zgody, żądanie
    odszkodowania).

    > Nie znam się, ale sprawa wydaje mi się oczywista.

    IMO masz rację, z tym, że wydaje się :)

    pzdr, Gotfryd


  • 143. Data: 2013-09-03 10:13:40
    Temat: Re: Punkt kontroli drogowej na terenie prywatnym
    Od: "Bereza" <C...@i...pl>


    Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl> napisał w
    wiadomości news:Pine.WNT.4.64.1309022301410.2812@quad...
    > On Sun, 1 Sep 2013, Edward Ilkus wrote:

    > Policjant może tam wleźć bo każdy może tam wleźć, kierowca
    > też może tam wleźć.
    > Nie ma jak się przyczepić.

    właśnie obaliłeś święte prawo własności oraz magna carta libertatum.

    bereza k.


  • 144. Data: 2013-09-03 18:41:40
    Temat: Re: Punkt kontroli drogowej na terenie prywatnym
    Od: "Edward Ilkus" <e...@i...invalid>


    Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl>

    >>
    >>>>> Zarówno policja jak i zatrzymani kierujący używają tego terenu
    >>>>> w ten sposób, że na nim przebywają.
    >>>>
    >>>> Mnie jednak w ogóle o przebywanie nie chodziło.
    >>>
    >>> To trzeba było napisać o co.
    >>
    >> Napisałem w pierwszym artykule.
    >
    > To proszę napisz jeszcze raz i wyraźnie.

    Napisałem, że zorganizowali sobie na terenie prywatnym punkt kontroli
    drogowej nie pytając właścicieli o zgodę. Zupełnie też nie widzą problemu w
    tym, że to teren prywatny.

    >
    > Przecież oni *jedynie* na tym terenie przebywają.

    Nie, oni zorganizowali na tym terenie swój punkt kontroli drogowej.

    > Nawet nie wiem jak ugryźć fakt wjechania pojazdem.
    >
    >>> IMO zwyczajnie nie ma prawa do nakładania na kogoś obowiązku lub
    >>> zakazu pewnego zachowania, o ile nie jest to zachowanie niezgodne
    >>> z prawem stanowionym.
    >>
    >> Zdaję sobie z tego sprawę, ale przecież nie znam każdego prawa. Wydaje mi
    >> się też, że akurat policja musi mieć prawo pozwalające jej na określone
    >> zachowania a nie tylko brak prawa, które by tego zakazywało.
    >
    > Hm... dobrze prawisz.
    > Ale IMO wygląda to tak:
    > - jest przepis określający, że policja może prowadzić kontrolę
    > - jeśli w tym przepisie zapodano kryteria które musi spełnić,
    > to wystarczy że je spełnia I NIE ŁAMIE INNYCH PRZEPISÓW.
    >
    > Na razie "innych przepisów nie widać" :)

    A wiesz chociaż, że odpowiednie przepisy dadzą się zastosować w tym
    przypadku ?

    >
    >>> Ale to zupełnie co innego, niż przypadek kiedy ktoś
    >>> dokonywałby TEJ SAMEJ CZYNNOŚCI, na której mógłby zarabiać.
    >>> Niby też mógłbyś zarabiać na moim mieszkaniu... czy to
    >>> podstawa do karania, skoro (jednak) nie zarabiasz? ;)
    >>
    >> Ale w jakim sensie ? Bezumowne korzystanie akurat na tym polega, że nie
    >> ustalono że i ile za to się należy.
    >
    > No i całość rozbija się o definicję "korzystania".
    > Na razie wydaje się niepodważalne, że sam fakt przebywania
    > nie implikuje "korzystania".

    Jakiego przebywania ? Ty naprawdę myślisz, że ja o tym gdziekolkwiek
    napisałem ?! Weź sobie jeszcze raz przeczytaj pierwszy artykuł. Niczego
    istotnie innego potem nie napisałem.

    >
    > I teraz problem podstawowy: to co oni robią MIĘDZY SOBĄ
    > nijak nie wpływa na status relacji między każdym z nich
    > (czy to policjant, czy kontrolowany) a Tobą i Twoją
    > ziemią.

    Co mnie to w ogóle obchodzi ? Mnie chodzi o to, że sobie zorganizowali (w
    sensie zorganizowali i tak z niego korzystają) a nie co konkretnie tam
    robią.

    > Z p. widzenia prawa nie ma znaczenia po kiego diabła on wchodzi.

    A ja wcale nie pisałem, że wchodzi tylko, że zorganizował punkt kontroli.
    Jeśli mogę coś polecić apropos to
    http://solaris.lem.pl/ksiazki/beletrystyka/dzienniki
    -gwiazdowe/66?task=view

    >
    >> Dobrze. Ciągle jednak obstaję, że nie chodzi w tym momencie o mir domowy
    >> tylko uprawnienia posiadacza. Brak sankcji nie przesądza o czyimś prawie.
    >
    > Ale trzeba wskazać podstawę egzekucji tego prawa.
    > Posiadacz ma prawo, ale z przepisów wynika, że metodą egzekucji
    > tego prawa na otwartym terenie jest przeganianie intruzów.
    > Żądanie a priori "nie właźcie mi na ten teren" wygląda na równie
    > skuteczne, co np. "zakaz pisania na newsy".

    MZ oni nie mają żadnej podstawy do prowadzenia takiej działalności bo o ile
    na drodze pewnie mają takie prawo to to jest prywatny teren.

    >
    >>> Bo mi (jak na razie) wychodzi to co Robertowi: byli, dodatkowo
    >>> zaprosili w trybie powykroczeniowym ;) innych uczestników i już.
    >>
    >> To chyba przekroczenie uprawnień
    >
    > Jakich

    Prowadzenia kontroli drogowej

    > i wobec kogo?

    na szkodę właścicieli

    > Grunt sam w sobie uprawnień nie ma.
    > Policjant może tam wleźć bo każdy może tam wleźć, kierowca
    > też może tam wleźć.
    > Nie ma jak się przyczepić.

    Dlatego od początku było o korzystaniu a nie tym, że wlazł.

    >
    >> Mnie po prostu te losowe nie przeszkadzają. Przeszkadza mi to, że
    >> konkretne osoby uczyniły sobie korzyść przez regularne używanie.
    >
    > Cały problem leży w słowie "korzyść" - bardzo zwracałem uwagę
    > żeby zaznaczyć, że mandat NIE PRZYNOSI KORZYŚCI :D

    Jaki znowu mandat ?! Przecież tu nie o pieniądze z mandatów chodzi tylko o
    korzystanie z tej nieruchomości dla prowadzenia kontroli drogowej. Nieważne
    czy te mandaty wystawiają czy tylko kontrolują. Oni mają z tego korzyść bo
    jakby im tego zabrakło to by musieli co innego robić.

    >
    > Przyznałbym rację, jakby zainteresowany "osiągał korzyść",
    > bo na to przepis jest jasny i prosty (140 KC).

    Który zainteresowany. Właściciel jest zainteresowany by działalności o
    której mowa tam nie prowadzić. Gdyby było inaczej to by ją prowadził. Ten
    kto bez umowy korzysta ewidentnie jest zainteresoway skoro to robi. Przecież
    nie z nudów tylko dla prowadzenia określonej działalności.

    >
    >>> Zarabiania też udowodnić się nie da, również potencjalnego,
    >>> bo "prawdziwy mandat" nigdy nie jest niczyim zarobkiem.
    >>
    >> Też nie wiem czemu akurat o mandacie piszesz.
    >
    > Bo Tobie idzie o to, że mandaty wystawiają.

    No właśnie nie.

    >
    >> Napisz o korzystaniu, że musiałby zapłacić.
    >
    > Nie napiszę, bo samo wejście na teren nie chce podpaść pod
    > "korzystanie" :D

    A zorganizowanie punktu kontroli drogowej i późniejsze korzystanie z niego ?

    > Jakby korzystał to patrz wyżej (100% zgody, żądanie
    > odszkodowania).
    >
    >> Nie znam się, ale sprawa wydaje mi się oczywista.
    >
    > IMO masz rację, z tym, że wydaje się :)

    Dzięki, że tłumaczysz co napisałem.


  • 145. Data: 2013-09-04 22:05:43
    Temat: Re: Punkt kontroli drogowej na terenie prywatnym
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Tue, 3 Sep 2013, Bereza wrote:

    > Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl> napisał
    >> On Sun, 1 Sep 2013, Edward Ilkus wrote:
    >
    >> Policjant może tam wleźć bo każdy może tam wleźć, kierowca
    >> też może tam wleźć.
    >> Nie ma jak się przyczepić.
    >
    > właśnie obaliłeś święte prawo własności

    Ale polityczna retoryka rozmija się z równie politycznym prawem :>
    Prawo własności jest ograniczone i już.
    I tak polskie prawo jest dalece mało ograniczające, w porównaniu
    z omawianymi kiedyś na .prawo *nakazami* udostępnienia terenu
    o pewnych cechach (las, łąka) w określonym celu (przejście,
    biwakowanie) które występuje w różnych krajach.

    > oraz magna carta libertatum.

    Przecież ona właśnie ograniczała "prawa właścicielskie" pana
    na rzecz wasali :D

    pzdr, Gotfryd


  • 146. Data: 2013-09-04 22:28:20
    Temat: Re: Punkt kontroli drogowej na terenie prywatnym
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Tue, 3 Sep 2013, Edward Ilkus wrote:

    > Napisałem, że zorganizowali sobie na terenie prywatnym punkt kontroli
    > drogowej nie pytając właścicieli o zgodę.

    No a na tłumaczenia, że owa "organizacja" sprowadza się do
    przebywania się oburzasz.
    Jeszcze raz: jaka jest podstawa do tego, że czepiasz się co
    policjanci i kierowcy MIĘDZY SOBĄ robią?

    > Zupełnie też nie widzą problemu w tym, że to teren prywatny.

    Bo jest problem.
    Najwyraźnie takiego problemu nie ma.

    >> Przecież oni *jedynie* na tym terenie przebywają.
    >
    > Nie, oni zorganizowali na tym terenie swój punkt kontroli drogowej.

    Ale taka "organizacja" nie ma ŻADNEJ CECHY, która powodowałaby
    zmianę faktu, że całość sprowadza się wyłącznie do "przebywania".
    To po prostu JEST "tylko przebywania", chyba, że wskażesz
    bardzo konkretną postawę do innej tezy.

    >> Hm... dobrze prawisz.
    >> Ale IMO wygląda to tak:
    >> - jest przepis określający, że policja może prowadzić kontrolę
    >> - jeśli w tym przepisie zapodano kryteria które musi spełnić,
    >> to wystarczy że je spełnia I NIE ŁAMIE INNYCH PRZEPISÓW.
    >>
    >> Na razie "innych przepisów nie widać" :)
    >
    > A wiesz chociaż, że odpowiednie przepisy dadzą się zastosować w tym przypadku
    > ?

    Tego nie wiem.
    Będzie się bronił kotem ;) - jakby ten teren był "państwowy",
    to czepiałbyś się robienia tam łapanki?
    Jeśli nie, to znaczy że nie znasz podstawy prawnej, którą by
    naruszyli, a skoro obowiązek "działania na podstawie przepisu"
    nadal by był, to widać uznajesz że go wypełniają.
    Ergo, co najmniej nie znamy powodu do przyczepienia się
    z tej strony.

    >> No i całość rozbija się o definicję "korzystania".
    >> Na razie wydaje się niepodważalne, że sam fakt przebywania
    >> nie implikuje "korzystania".
    >
    > Jakiego przebywania ?

    Zwykłego. Wejścia "sobie, tak sobie".

    > Ty naprawdę myślisz, że ja o tym gdziekolkwiek
    > napisałem ?!

    Nie, *JA* cały czas o tym piszę!
    Dla nieruchomości *NIE MA* przepisu, który penalizowałby
    gołe "przebywanie"!
    Nieuprawnione użycie ruchomości jest wykroczeniem,
    ale nieruchomości - nie.

    > Weź sobie jeszcze raz przeczytaj pierwszy artykuł. Niczego
    > istotnie innego potem nie napisałem.

    Raz jeszcze:
    *JA* piszę, że oni "po prostu przebywają".
    To, ze Tobie się nie widzi że coś MIĘDZY SOBĄ robią
    rozumiem, ale piszę, że trzeba by znaleźć jakiś element,
    który dawałby podstawę do przyczepienia tej czynności.
    Rozmowa między taki co weszli przecież zabroniona nie jest.
    Przekazywanie dokumentów na piśmie też nie.
    Zarobku nikt z tego nie ma (to by naruszało właścicielskie
    "prawo do zarabiania").

    No to CZEGO chcesz się przyczepić?
    Tylko nie pisz że "zorganizowania punktu", bo ono polega
    JEDYNIE na czynnościach które NIE naruszają "praw właścicielskich".

    Robert Ci napisał - trzeba ogrodzić.
    Dura lex, sed lex.

    >> I teraz problem podstawowy: to co oni robią MIĘDZY SOBĄ
    >> nijak nie wpływa na status relacji między każdym z nich
    >> (czy to policjant, czy kontrolowany) a Tobą i Twoją
    >> ziemią.
    >
    > Co mnie to w ogóle obchodzi ?

    No właśnie.

    > Mnie chodzi o to, że sobie zorganizowali (w sensie zorganizowali

    Ale to Cię, jak sam przyznałeś, NIE OBCHODZI!

    > i tak z niego korzystają)

    "korzystanie polegające na przebywaniu" zabronione nie jest,
    z tym się chyba zgadzamy.
    A NIC INNEGO nie robią.

    >> Z p. widzenia prawa nie ma znaczenia po kiego diabła on wchodzi.
    >
    > A ja wcale nie pisałem, że wchodzi tylko, że zorganizował punkt kontroli.

    Przecież to nie ma znaczenia.

    > Jeśli mogę coś polecić apropos to
    > http://solaris.lem.pl/ksiazki/beletrystyka/dzienniki
    -gwiazdowe/66?task=view

    Swojego czasu bawiło mnie wyszukiwanie błędów w utworach Lema, a bywały
    to błędy grube :) (szczególnie we wcześniejszej twórczości).

    Nie, w "zorganizowaniu punktu" nie widać *ŻADNEJ* czynności,
    do której dałoby się przyczepić.

    >> Żądanie a priori "nie właźcie mi na ten teren" wygląda na równie
    >> skuteczne, co np. "zakaz pisania na newsy".
    >
    > MZ oni nie mają żadnej podstawy do prowadzenia takiej działalności bo o ile
    > na drodze pewnie mają takie prawo to to jest prywatny teren.

    Obawiam się, że w takim razie ja Ci nie dam rady wytłumaczyć, że
    w tym co nazywasz "stworzeniem punktu" nie ma żadnej czynności,
    która by była bezprawna.

    >>> To chyba przekroczenie uprawnień
    >>
    >> Jakich
    >
    > Prowadzenia kontroli drogowej

    O ile wskażesz palcem przepis, który stanowi że nie wolno prowadzić
    czynności pokontrolnych na terenie prywatnym

    >> i wobec kogo?
    >
    > na szkodę właścicieli

    Ale NIE MA SZKODY!
    I na tym polega clou programu - nie można powiedzieć "jakbym
    to ja nakładał mandaty, to zarobiłbym tyle i tyle, więc
    żądam odszkodowania na taką kwotę".

    > Dlatego od początku było o korzystaniu a nie tym, że wlazł.

    Ale tam nie ma INNEGO korzystania, niż sam fakt wejścia!

    >> Cały problem leży w słowie "korzyść" - bardzo zwracałem uwagę
    >> żeby zaznaczyć, że mandat NIE PRZYNOSI KORZYŚCI :D
    >
    > Jaki znowu mandat ?! Przecież tu nie o pieniądze z mandatów chodzi tylko o
    > korzystanie z tej nieruchomości dla prowadzenia kontroli drogowej.

    Ale to "korzystanie" NIE POLEGA na NICZYM innym, niż wchodzenie!
    Koniec.

    > Oni mają z tego korzyść

    Tłumaczę ze nie mają.
    Podaj ile złotych tej korzyści było.

    >> Przyznałbym rację, jakby zainteresowany "osiągał korzyść",
    >> bo na to przepis jest jasny i prosty (140 KC).
    >
    > Który zainteresowany.

    Policjanci.

    > Właściciel jest zainteresowany by działalności o której
    > mowa tam nie prowadzić.

    Może sobie być.
    Może tupnąć nogą.
    Jak do tego powie "proszę się wynieść" to będą musieli się
    wynieść. Przyjdą jutro, jak go nie będzie.

    > Gdyby było inaczej to by ją prowadził. Ten kto bez
    > umowy korzysta ewidentnie jest zainteresoway skoro to robi.

    Tak, czasami zdarza mi się iść prywatnym terenem.
    Z przyczyn różnych.
    Tyle, że ten fakt sam z siebie nie powoduje prawa do
    roszczeń ze strony właściciela.
    Ba, po moim terenie też chodzą i wniosek jak wyżej
    znam :>

    > Przecież nie z nudów tylko dla prowadzenia określonej działalności.

    Ale to nie czyni różnicy.
    Nie ma podstaw aby UZNAĆ że to sprawia różnicę!

    >> Nie napiszę, bo samo wejście na teren nie chce podpaść pod
    >> "korzystanie" :D
    >
    > A zorganizowanie punktu kontroli drogowej i późniejsze korzystanie z niego ?

    Jest BEZ ZNACZENIA.
    Z braku przepisu obejmującego relację między "punktem"
    a właścicielem terenu (zakładam, że takiego nie ma,
    jeśli się mylę to poproszę o podanie) pozostaje
    rozbicie "zorganizowania" na czynności z których
    ono się składa.
    Wylistowałem je wyżej (wchodzenie na teren, rozmowy,
    wymiana dokumentów) i nie widzę powodu do przyczepienia
    się się.
    Najwyraźniej go NIE MA.

    pzdr, Gotfryd


  • 147. Data: 2013-09-05 00:14:48
    Temat: Re: Punkt kontroli drogowej na terenie prywatnym
    Od: "Bereza" <C...@i...pl>


    Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl> napisał w
    wiadomości news:Pine.WNT.4.64.1309042201260.1032@quad...
    > On Tue, 3 Sep 2013, Bereza wrote:
    >
    >> Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl> napisał
    >>> On Sun, 1 Sep 2013, Edward Ilkus wrote:
    >>
    >>> Policjant może tam wleźć bo każdy może tam wleźć, kierowca
    >>> też może tam wleźć.
    >>> Nie ma jak się przyczepić.
    >>
    >> właśnie obaliłeś święte prawo własności
    >
    > Ale polityczna retoryka rozmija się z równie politycznym prawem :>
    > Prawo własności jest ograniczone i już.

    Powiedzmy, że BYWA, ale nie przez decyzje kierowcy radiowozu.
    >
    >> oraz magna carta libertatum.
    >
    > Przecież ona właśnie ograniczała "prawa właścicielskie" pana
    > na rzecz wasali :D

    No właśnie. PAN, czyli policja i organy suwerena i robaczek, obywatel.

    BK


  • 148. Data: 2013-09-05 09:02:37
    Temat: Re: Punkt kontroli drogowej na terenie prywatnym
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Thu, 5 Sep 2013, Bereza wrote:

    > Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl> napisał
    >> Ale polityczna retoryka rozmija się z równie politycznym prawem :>
    >> Prawo własności jest ograniczone i już.
    >
    > Powiedzmy, że BYWA, ale nie przez decyzje kierowcy radiowozu.

    Oczywiście że nie.
    Po prostu każdy moze wejśc, Ty i ja, wójt i burmistrz.
    Nie wszystko może robić, ale na to czego nie może już trzeba
    znaleźć "podstawę", cywilną, administracyjną lub karną.

    >>> oraz magna carta libertatum.
    >>
    >> Przecież ona właśnie ograniczała "prawa właścicielskie" pana
    >> na rzecz wasali :D
    >
    > No właśnie. PAN, czyli policja i organy suwerena i robaczek, obywatel.

    I tu leży błąd w rozumowaniu - policjant nie wchodzi jako "pan".
    Wchodzi jako "każdy".

    pzdr, Gotfryd


  • 149. Data: 2013-09-05 11:19:47
    Temat: Re: Punkt kontroli drogowej na terenie prywatnym
    Od: "Bereza" <C...@i...pl>


    Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl> napisał w
    wiadomości news:Pine.WNT.4.64.1309050859390.2616@quad...
    > On Thu, 5 Sep 2013, Bereza wrote:
    >>
    >> No właśnie. PAN, czyli policja i organy suwerena i robaczek, obywatel.
    >
    > I tu leży błąd w rozumowaniu - policjant nie wchodzi jako "pan".
    > Wchodzi jako "każdy".

    Pozwolę sobie nie zgodzić się. Jako "każdy" wchodzi po służbie. W toku
    wykonywania czynności nie wchodzi jako "każdy".
    To funkcjonariusz i tym bardziej powinien być wrażliwy na przestrzeganie
    praw ludzi, w tym prawa własności i MIRU domowego.

    BK



  • 150. Data: 2013-09-05 12:10:43
    Temat: Re: Punkt kontroli drogowej na terenie prywatnym
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Thu, 5 Sep 2013, Bereza wrote:

    > Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl> napisał
    >> On Thu, 5 Sep 2013, Bereza wrote:
    >>>
    >>> No właśnie. PAN, czyli policja i organy suwerena i robaczek, obywatel.
    >>
    >> I tu leży błąd w rozumowaniu - policjant nie wchodzi jako "pan".
    >> Wchodzi jako "każdy".
    >
    > Pozwolę sobie nie zgodzić się.

    I ja też.

    > Jako "każdy" wchodzi po służbie.

    Nie, po służbie nie wchodzi jak "każdy".
    Po służbie wchodzi jak "każdy zwykły obywatel".
    Bo to tak, jakby nie zauważać że krzesło elektryczne to jednak
    również krzesło.

    > W toku wykonywania czynności nie wchodzi jako "każdy".

    Ależ jak najbardziej.
    "Każdy" dla mnie oznacza "każdy", a nie "każdy z wyjątkiem wybranych" :>

    > To funkcjonariusz

    No właśnie.
    Czyli "jeden z każdych". Z obywateli o dowolnym statusie :)

    > i tym bardziej powinien być wrażliwy na przestrzeganie praw
    > ludzi, w tym prawa własności i MIRU domowego.

    Chyba jeszcze gwałt musisz dorzucić. I wyłudzenie.
    Przecież zostało po wielokroć wyjaśnione, że wg polskich przepisów
    owe dwie właściwości nie zostały naruszone!

    Miru domowego powiadasz?
    "Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo
    ogrodzonego terenu albo wbrew żšdaniu osoby uprawnionej miejsca takiego
    nie opuszcza,"

    Ile razy można wałkować to samo - że nie są spełnione kryteria
    "naruszenia miru"?

    pzdr, Gotfryd

strony : 1 ... 10 ... 14 . [ 15 ] . 16 . 17


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1