eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Problem w sp. z o.o
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 22

  • 21. Data: 2009-03-21 23:37:07
    Temat: Re: Problem w sp. z o.o
    Od: ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl>

    Gan wyskrobał(a):
    > Oświadczenie woli a chociażby przez wniesienie wniosku do krs
    > podpisanego przez członków zarządu (porównaj z art. 60 kc,
    > oświadczeniem woli w pewnych przypadkach może być nawet brak
    > protestu). Jeżeli twierdzisz, że można powołać kogoś na członka bez
    > jego zgody to jest to absurd. Skoro nie można powołać bez zgody to
    > musi być zgoda jakkolwiek wyrażona - a wtedy masz już oświadczenie.

    Nie twierdzę, że można powołać kogoś bez umowy, ale automatyczne
    twierdzenie, że jest to umowa to IMHO przesada. Umowa to zgodne oświadczenia
    woli i świadczenia. Na siłę możnaby argumentować, że przy powołaniu członka
    zarządu spółki występują oświadczenia woli i są świadczenia, zwłaszcza
    członka zarządu. Ale to na siłę moim zdaniem. Patrzyłbym w inną stronę:
    prawa konstytucyjnego, ale i teorii osób prawnych. Tam - ODIP - kwestia
    wyboru osoby jako piastuna organu (organu państwa czy osoby prawnej) nie
    była rozpatrywana przez pryzmat umowy cywilnoprawnej. Czy jak wybieramy
    Prezydenta RP, to z automatu ktoś zawiera z nim umowę o przestrzeganie
    Konstytucji i ustaw? Byłby nawet problem ze wskazaniem drugiej strony takiej
    umowy. Nie byłby to Skarb Państwa, bo nie ma tu kwestii majątkowej. Nie
    byłaby to RP, bo nie ma podmiotowości w stosunkach wewnętrznych, a
    międzynarodowych.

    > A umowa zlecenia? Czy musi być świadczenie z obydwu stron?

    No a może tylko jednej strony??? Są potrzebne oświadczenia obu stron, bo to
    umowa. Choćby art. 734 KC - mowa o przyjęciu zlecenia i zobowiązaniu się.
    Żeby przyjąć zlecenie ktoś musi je dać (oświadczenie). A zobowiązanie się to
    drugie oświadczenie. Nawet umowa darowizny wymaga oświadczenia woli
    obdarowanego o jej przyjęciu.

    > Mi się również wydaje to całkiem rozsądne. Problem w tym, że trzeba
    > podać argumentację prawną do tego poglądu. Kwestionowanie "mojej"
    > koncepcji wychodzi Ci całkiem sprawnie, przyznam, że masz sporo
    > rozsądnych argumentów. Natomiast argumentacja Twojego założenia
    > opiera się na stwierdzeniu, że tak by było najłatwiej/najlepiej.
    > Myślę, że można coś znaleźć z odesłania do stosowania przepisów dot.
    > umowy zlecenia przy rezygnacji, ale to już pozostawiam Tobie.

    Przyznaję, problem nie podlega jednolitemu rozstrzygnięciu. Są głosy, że
    powołanie kreuje umowę (wprost) albo stosunek quasi-zobowiązaniowy (co to
    jest???) albo stosunek organizacyjny. Przekopałem trochę literatury i też są
    głosy o tym, że rezygnacja powinna być dokonana na ręce członków RN. Z tym
    jakby nie polemizuję co do zasady - jeżeli RN w spółce jest, członek zarządu
    najlepiej jakby jej złożył rezygnację. Wskazuję tylko na przypadek inny,
    który wielu autorów jakoś przemilcza. Gdy nie ma RN i nie ma pełnomocnika.
    Zaprezentowałem pewną koncepcję (może uzasadnioną ze względów praktycznych,
    ale przyznam, że brak jej oparcia w przepisach - gdyby przepisy to
    regulowały, to nie byłaby potrzebna). Można ją oprzeć o art. 202 par. 5 i
    tzw. "zasadę lustra" - organ, który powołuje może też odwołać. Logiczne, że
    powinno się to tyczyć również rezygnacji - szczególnie, gdy nie można
    zastosować art. 210 z powodu braku wymienionych tam organów/osób.

    Problem jest i tak możemy sobie - ciekawie, rzeczowo i na poziomie, za co
    dziękuję - dyskutować, ale chyba nikogo tym nie zbawimy i nic nie
    rozstrzygniemy. Obie strony mają swoje silne argumenty. Nad ich ewentualną
    oceną mógłby się głowić sąd w konkretnej sprawie.

    --
    .B:artek.


  • 22. Data: 2009-03-22 08:51:11
    Temat: Re: Problem w sp. z o.o
    Od: "Gan" <s...@o...pl>


    > Nie twierdzę, że można powołać kogoś bez umowy, ale automatyczne
    > twierdzenie, że jest to umowa to IMHO przesada. Umowa to zgodne
    > oświadczenia woli i świadczenia. Na siłę możnaby argumentować, że przy
    > powołaniu członka zarządu spółki występują oświadczenia woli i są
    > świadczenia, zwłaszcza członka zarządu. Ale to na siłę moim zdaniem.
    > Patrzyłbym w inną stronę: prawa konstytucyjnego, ale i teorii osób
    > prawnych. Tam - ODIP - kwestia wyboru osoby jako piastuna organu (organu
    > państwa czy osoby prawnej) nie była rozpatrywana przez pryzmat umowy
    > cywilnoprawnej. Czy jak wybieramy Prezydenta RP, to z automatu ktoś
    > zawiera z nim umowę o przestrzeganie Konstytucji i ustaw? Byłby nawet
    > problem ze wskazaniem drugiej strony takiej umowy. Nie byłby to Skarb
    > Państwa, bo nie ma tu kwestii majątkowej. Nie byłaby to RP, bo nie ma
    > podmiotowości w stosunkach wewnętrznych, a międzynarodowych.

    Rzeczywiście ten charakter umowny budzi zastrzeżenia. Nie porównywałbym
    jednak do prawa publicznego, bo wiadomo, że zasady tam panujące częso są
    różne od tych z prawa prywtanego.

    >> A umowa zlecenia? Czy musi być świadczenie z obydwu stron?
    >
    > No a może tylko jednej strony??? Są potrzebne oświadczenia obu stron, bo
    > to umowa. Choćby art. 734 KC - mowa o przyjęciu zlecenia i zobowiązaniu
    > się. Żeby przyjąć zlecenie ktoś musi je dać (oświadczenie). A zobowiązanie
    > się to drugie oświadczenie. Nawet umowa darowizny wymaga oświadczenia woli
    > obdarowanego o jej przyjęciu.

    Tutaj pisałem o świadczeniu a zrozumiałeś chyba oświadczenie. Miałem na
    mysli to, że umowa zlecenia może być nawet bezpłatna.


    > Przyznaję, problem nie podlega jednolitemu rozstrzygnięciu. Są głosy, że
    > powołanie kreuje umowę (wprost) albo stosunek quasi-zobowiązaniowy (co to
    > jest???) albo stosunek organizacyjny. Przekopałem trochę literatury i też
    > są głosy o tym, że rezygnacja powinna być dokonana na ręce członków RN. Z
    > tym jakby nie polemizuję co do zasady - jeżeli RN w spółce jest, członek
    > zarządu najlepiej jakby jej złożył rezygnację. Wskazuję tylko na przypadek
    > inny, który wielu autorów jakoś przemilcza. Gdy nie ma RN i nie ma
    > pełnomocnika. Zaprezentowałem pewną koncepcję (może uzasadnioną ze
    > względów praktycznych, ale przyznam, że brak jej oparcia w przepisach -
    > gdyby przepisy to regulowały, to nie byłaby potrzebna). Można ją oprzeć o
    > art. 202 par. 5 i tzw. "zasadę lustra" - organ, który powołuje może też
    > odwołać. Logiczne, że powinno się to tyczyć również rezygnacji -
    > szczególnie, gdy nie można zastosować art. 210 z powodu braku wymienionych
    > tam organów/osób.

    Skoro uznajemy słuszność tego, że rezygnację można złożyć RN to przyznajemy
    jednak słuszność koncepcji stosowania art. 210 KSH. Dalszą konsekwencją w
    razie braku RN mogłoby być wystąpienie członka zarządu do zgromadzenia
    wspólników o powołanie pełnomocnika. Chociaż to już ogranicza swobodę do
    złożenia rezygnacji w każdym czasie.

    > Problem jest i tak możemy sobie - ciekawie, rzeczowo i na poziomie, za co
    > dziękuję - dyskutować, ale chyba nikogo tym nie zbawimy i nic nie
    > rozstrzygniemy. Obie strony mają swoje silne argumenty. Nad ich ewentualną
    > oceną mógłby się głowić sąd w konkretnej sprawie.

    Wiadomo, że nie rozstrzygniemy, ilu profesorów tyle opinii. Trzeba przyznać,
    że SN potwierdził jednak stosowanie 210ksh (przynajmniej gdy jest RN).
    Chociaż wiadomo, że SN też lubi zmieniać linię orzekania. Jeżeli chodzi o
    radę praktyczną dla chcącego zrezygnować gdy nie ma RN w spółce to była w
    poprzednim poście - niech wyśle rezygnację na adres spółki - i wtedy
    powoływać się na art 61 kc.
    > --
    > .B:artek.

    Pozdrawiam
    Gan


strony : 1 . 2 . [ 3 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1