eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Prawo pracy - niechciane nadgodziny
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 21

  • 1. Data: 2008-09-12 14:35:52
    Temat: Prawo pracy - niechciane nadgodziny
    Od: "arek - ale inny" <n...@p...pl>

    Witam
    Pracuję w firmie która ma bardzo złą organizację czasu pracy pracowników. W
    umowie jest tylko "40 godzin na tydzień" i "zwolnienie lekarskie w przypadku
    absencji". Tymczasem podstawą pracy są interwencje i delegacje - tyle, że
    pracownik który przez dwa tygodnie musi być poza domem w następnym tygodniu
    nie bardzo chce pojawiać się na nadgodziny wieczorami i w weekendy (czasem
    dwie nadgodziny to konieczność powtórnego przyjechania do pracy i strata
    jeszcze dwóch godzin w autobusach, czasem - w weekend - trzeba przyjechać
    nawet jak się wyjechało z rodziną za miasto)
    I tu pytanie: czy pracodawca może dowolnie zarządzać tymi 40-stoma godzinami
    (były przypadki że ktoś przychodził na 8.00 a o 10.00 szedł na zeszłoroczny
    urlop bo nie ma pracy) i wyznaczać dowolnie nadgodziny (czasem o 15.00
    dowiadujemy się że trzeba zostać do 18.00 albo przyjechać jeszcze raz na
    19.00)???

    Pozdrawiam
    Arek



  • 2. Data: 2008-09-12 14:43:11
    Temat: Re: Prawo pracy - niechciane nadgodziny
    Od: Patryk Włos <a...@o...pl>

    > Pracuję w firmie która ma bardzo złą organizację czasu pracy pracowników. W
    > umowie jest tylko "40 godzin na tydzień" i "zwolnienie lekarskie w przypadku
    > absencji". Tymczasem podstawą pracy są interwencje i delegacje - tyle, że
    > pracownik który przez dwa tygodnie musi być poza domem w następnym tygodniu
    > nie bardzo chce pojawiać się na nadgodziny wieczorami i w weekendy (czasem
    > dwie nadgodziny to konieczność powtórnego przyjechania do pracy i strata
    > jeszcze dwóch godzin w autobusach, czasem - w weekend - trzeba przyjechać
    > nawet jak się wyjechało z rodziną za miasto)
    > I tu pytanie: czy pracodawca może dowolnie zarządzać tymi 40-stoma godzinami
    > (były przypadki że ktoś przychodził na 8.00 a o 10.00 szedł na zeszłoroczny
    > urlop bo nie ma pracy) i wyznaczać dowolnie nadgodziny (czasem o 15.00
    > dowiadujemy się że trzeba zostać do 18.00 albo przyjechać jeszcze raz na
    > 19.00)???

    Ale przecież można pracę zmienić.


    --
    Wielka kompromitacja w Pekinie:
    http://pracownik.blogspot.com


  • 3. Data: 2008-09-12 14:54:23
    Temat: Re: Prawo pracy - niechciane nadgodziny
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:gaduni$6km$1@bgp.inds.pl arek - ale inny <n...@p...pl>
    pisze:

    > Pracuję w firmie która ma bardzo złą organizację czasu pracy
    > pracowników. W umowie jest tylko "40 godzin na tydzień" i "zwolnienie
    > lekarskie w przypadku absencji". Tymczasem podstawą pracy są
    > interwencje i delegacje - tyle, że pracownik który przez dwa tygodnie
    > musi być poza domem w następnym tygodniu nie bardzo chce pojawiać się
    > na nadgodziny wieczorami i w weekendy (czasem dwie nadgodziny to
    > konieczność powtórnego przyjechania do pracy i strata jeszcze dwóch
    > godzin w autobusach, czasem - w weekend - trzeba przyjechać nawet jak
    > się wyjechało z rodziną za miasto) I tu pytanie: czy pracodawca może
    > dowolnie zarządzać tymi 40-stoma godzinami (były przypadki że ktoś
    > przychodził na 8.00 a o 10.00 szedł na zeszłoroczny urlop bo nie ma
    > pracy) i wyznaczać dowolnie nadgodziny (czasem o 15.00 dowiadujemy się
    > że trzeba zostać do 18.00 albo przyjechać jeszcze raz na 19.00)???
    Polecam lekturę KP (czas pracy, systemy i rozkłady czasu pracy, praca w
    godzinach nadliczbowych - wszystko przecież jest).
    Zapisy umów i regulaminów nie mogą być dla pracownika mniej korzystne niż
    zapisy zawarte w prawie pracy.
    Jeśli są, to nie obowiązują, a zamiast nich stosuje się właśnie prawo pracy.
    Pracodawca nie może "wysłać" pracownika na urlop bo "nie ma pracy", gdyż
    urlopu udziela się na wniosek pracownika.
    A z tym weekendem za miastem - po cholerę dajesz się ściągnąć?

    --
    Jotte


  • 4. Data: 2008-09-12 17:04:23
    Temat: Re: Prawo pracy - niechciane nadgodziny
    Od: "Icek" <i...@d...pl>

    > Pracuję w firmie która ma bardzo złą organizację czasu pracy pracowników.
    W
    > umowie jest tylko "40 godzin na tydzień" i "zwolnienie lekarskie w
    przypadku
    > absencji". Tymczasem podstawą pracy są interwencje i delegacje - tyle, że


    zmien prace


    Icek

    --
    www.StareGry.pl - Najwiekszy polski serwis o tematy ce starych gier



  • 5. Data: 2008-09-13 06:45:08
    Temat: Re: Prawo pracy - niechciane nadgodziny
    Od: "arek - ale inny" <n...@p...pl>


    Użytkownik "Icek" <i...@d...pl> napisał w wiadomości
    news:gae32a$30v$1@node1.news.atman.pl...
    >> Pracuję w firmie która ma bardzo złą organizację czasu pracy pracowników.
    > W
    >> umowie jest tylko "40 godzin na tydzień" i "zwolnienie lekarskie w
    > przypadku
    >> absencji". Tymczasem podstawą pracy są interwencje i delegacje - tyle, że
    >
    >
    > zmien prace

    Zaproponuj jakąś. Tylko żeby wszystko w niej było zgodne z KP. Może u
    Ciebie?

    Arek



  • 6. Data: 2008-09-13 07:00:40
    Temat: Re: Prawo pracy - niechciane nadgodziny
    Od: "Icek" <i...@d...pl>

    > >> Pracuję w firmie która ma bardzo złą organizację czasu pracy
    pracowników.
    > > W
    > >> umowie jest tylko "40 godzin na tydzień" i "zwolnienie lekarskie w
    > > przypadku
    > >> absencji". Tymczasem podstawą pracy są interwencje i delegacje - tyle,
    że
    > >
    > >
    > > zmien prace
    >
    > Zaproponuj jakąś. Tylko żeby wszystko w niej było zgodne z KP. Może u
    > Ciebie?


    nie no napewno sa firmy w ktorych wszystko jest zgodne.

    Zakladajac, ze w 99% firm znajdzie sie jakies uchybienie bardziej swiadczy o
    niedostosowaniu KP do realiow niz o winie pracodawcy.

    Prosta sprawa. W mojej ocenie trzeba zaczac od rozmowy z pracodawca. Ze Ci
    to nie odpowiada. Czy to jednak nie jest przypadkiem tak, ze prcodawca
    godziwie placi i w okolicy nikt nie da Ci takiej pracy za takie pieniadze ?
    Albo da prace zgodna z KP ale za 50% stawki co masz teraz ?


    Icek

    --
    www.StareGry.pl - Najwiekszy polski serwis o tematy ce starych gier



  • 7. Data: 2008-09-13 08:09:35
    Temat: Re: Prawo pracy - niechciane nadgodziny
    Od: "lublex" <l...@o...pl>


    Użytkownik "Icek" <i...@d...pl> napisał w wiadomości
    news:gafojj$u4r$1@node2.news.atman.pl...
    >> >> Pracuję w firmie która ma bardzo złą organizację czasu pracy
    > pracowników.
    >> > W
    >> >> umowie jest tylko "40 godzin na tydzień" i "zwolnienie lekarskie w
    >> > przypadku
    >> >> absencji". Tymczasem podstawą pracy są interwencje i delegacje - tyle,
    > że
    >> >
    >> >
    >> > zmien prace
    >>
    >> Zaproponuj jakąś. Tylko żeby wszystko w niej było zgodne z KP. Może u
    >> Ciebie?
    >
    >
    > nie no napewno sa firmy w ktorych wszystko jest zgodne.
    >
    > Zakladajac, ze w 99% firm znajdzie sie jakies uchybienie bardziej swiadczy
    > o
    > niedostosowaniu KP do realiow niz o winie pracodawcy.
    >
    > Prosta sprawa. W mojej ocenie trzeba zaczac od rozmowy z pracodawca. Ze Ci
    > to nie odpowiada. Czy to jednak nie jest przypadkiem tak, ze prcodawca
    > godziwie placi i w okolicy nikt nie da Ci takiej pracy za takie pieniadze
    > ?
    > Albo da prace zgodna z KP ale za 50% stawki co masz teraz ?
    >
    >
    > Icek

    Zmienić okolicę?

    pozdr
    lublex


  • 8. Data: 2008-09-13 08:43:43
    Temat: Re: Prawo pracy - niechciane nadgodziny
    Od: "arek - ale inny" <n...@p...pl>


    Użytkownik "Icek" <i...@d...pl> napisał w wiadomości

    > Prosta sprawa. W mojej ocenie trzeba zaczac od rozmowy z pracodawca. Ze Ci
    > to nie odpowiada. Czy to jednak nie jest przypadkiem tak, ze prcodawca
    > godziwie placi i w okolicy nikt nie da Ci takiej pracy za takie pieniadze
    > ?

    Pracodawca (tzw. prywaciarz) płaci słabo, choć w okolicy trudno o więcej,
    chodzi o to, że umowy są podpisane w taki sposób, że wg nich każdy z nas
    jest "robolem" który nic nie robi i nic nie umie. Niska płaca jest więc
    "adekwatna" do "zakresu obowiązków" (w cudzysłowie, bo faktycznie NIGDY
    takowego pracownikom nie przedstawiano). Natomiast w praktyce wygląda to
    tak, że rynek pracy u nas to pustynia, a pracodawca "umiejętnie" zarządzając
    (połowa firmy - ta "górna" - to rodzina) trzyma za twarz wszystkich.

    Np. ja pracuję jako robol niewykwalifikowany (na umowie mam wpisane
    "pracownik fizyczny") co nie przeszkadza szefostwu zlecać mi roboty z którą
    nie daje sobie rady kierownik 8-osobowego zespołu. Jestem w naszym oddziale
    firmy informatykiem, osobą odpowiedzialną za szkolenia, sprawozdawczość i
    generalnie obieg dokumentów. Po wykonaniu każdego polecenia zgłaszam to
    kierownikowi, a on melduje wyżej, że wykonał swoją pracę.

    Jeśli chodzi io negocjacje - to można odejść, ale umowy są tak sporządzane,
    że nawet to jest trudne. W naszej firmie pojedynek "prawnik firmy vs.
    pracownik fizyczny" jest raczej jednostronny... Oczywiście znam też
    przypadki kiedy kandydaci do pracy śmiali się w twarz po poznaniu warunków
    pracy i płacy - ale to było w innym oddziale (tzw. "pracownicy
    biurowo-umysłowi" ;) a nie fizyczni).

    Normale praktyki w firmie to np. żądanie od każdego pracownika podpisania
    oświadczenia że w dn.xxxxxx (tu data sprzed pół toku) odbył szkolenie BHP.
    Akcja oczywiście miała sens - kilka dni wcześniej wypadkowi z winy
    pracodawcy uległ jeden z pracowników, więc trzeba było się jakoś
    zabezpieczyć.

    A tak w ogóle to wątek założyłem, bo na każdą wątpliwość pracownika słyszymy
    taką samą odpowiedź "pracodawca ma prawo". Ja natomiast wiem, że pracodawca
    ma też obowiązki, które olewa - np. kwestie urlopów. Ja co prawda mam prawo
    do urlopu, ale to pracodawca decyduje kiedy i na ile dni naraz mogę iść.
    Jeśli nie wykorzystam urlopu, to nie dostaję zwrotu pieniędzy, tylko
    podpisuję lipną umowę zlecenie, która - jestem pewien - bardziej opłaca się
    pracodawcy (podatki i ubezpieczenia) lub lipną umowę na wykorzystanie mojego
    auta do celów służbowych (pewnie z tego tytułu pracodawca ma jakiś zwrot z
    US). Próba wykorzytania tzw. urlopu na żądanie to atomatycznie odebranie
    premii. Premie są ustalane "na gębę" i do premii zalicza się nawet
    nadgodziny (chodzą słuuchy, że dlatego, że tych nadgodzin jest po prostu za
    dużo i po prostu lepiej się do nich nie przyznawać, ale tego też nie wiem bo
    nie znam na tyle przepisów prawa pracy).

    Jeśli chodzi o jakieś inspekcje (zwykle kablują byli pracownicy ;) to kończy
    się na liście rzeczy do poprawienia. Ale powtórnej kontroli i sprawdzenia
    wykonania tych zaleceń nie było nigdy - pracodawca ma po prostu gigantyczne
    (jak na naszą okolicę i rynek pracy) znajomości...

    Arek



  • 9. Data: 2008-09-13 12:07:15
    Temat: Re: Prawo pracy - niechciane nadgodziny
    Od: "Icek" <i...@d...pl>


    > Jeśli chodzi o jakieś inspekcje (zwykle kablują byli pracownicy ;) to
    kończy
    > się na liście rzeczy do poprawienia. Ale powtórnej kontroli i sprawdzenia
    > wykonania tych zaleceń nie było nigdy - pracodawca ma po prostu
    gigantyczne
    > (jak na naszą okolicę i rynek pracy) znajomości...
    >

    eeeeetam

    Przeprowadz sie w takim razie gdzies gdzie wiecej placa.

    Powiedz mi bo tak juz poza tematem jakie jest wynagrodzeniw Twojej okolicy,
    ktore uznajesz za dobre dla pracownika fizycznego z Twoimi umiejetnosciami i
    zaangazowaniem ? Pytam czysto statystycznie.



    Icek



  • 10. Data: 2008-09-13 13:41:52
    Temat: Re: Prawo pracy - niechciane nadgodziny
    Od: "arek - ale inny" <n...@p...pl>


    Użytkownik "Icek" <i...@d...pl> napisał w wiadomości
    news:gag5ol$1e1$1@node1.news.atman.pl...
    >


    > eeeeetam
    > Przeprowadz sie w takim razie gdzies gdzie wiecej placa.

    To nie takie proste - mam żonę nauczycielkę która już pracuje na pełny
    etat(w jednej szkole, a nie składany w dwóch czy trzech szkołach - to dużo
    znaczy) i dwoje małych dzieci. Mieszkam z rodzicami, więc odpadają wydatki
    na opiekunkę do dzieci i wynajęcie mieszkania.

    > Powiedz mi bo tak juz poza tematem jakie jest wynagrodzeniw Twojej
    > okolicy,

    Różnie znajomi zarabiają - od 800-2000zł zależy czy ktoś jest ekspedientką,
    nauczycielką, policjantem, robolem czy mistrzem w jedynym większym u nas
    zakładzie. Generalnie zależy gdzie kto trafił :)

    > ktore uznajesz za dobre dla pracownika fizycznego z Twoimi umiejetnosciami
    > i
    > zaangazowaniem ? Pytam czysto statystycznie.

    Pracownik fizyczny z moimi umiejętnościami i zaangażowaniem? Czyli tyle ile
    bym chciał czy tyle ile mogą mi dać? :) Bo ja jestem inżynier elektryk,
    skończyłem pedagogikę, mogę np. uczyć w szkolnictwie od podstawówki
    (informatyka, praca technika) do uczelni wyższych (przedmioty zawodowe) -
    tylko że to nie ma znaczenia w obecnej sytuacji. Tak samo jak
    zaangażowanie - skoro odwalam robotę swoją (bo mam przecież jakąś do
    zrobienia) i "ekstra" polecenia kierownika, szefów itp. to przecież
    zaangażowany jestem?

    Chodzi o to że u nas nikt nie dostanie więcej pieniędzy za to co robi. To
    dla każdego znas oczywiste. Dlatego nie chcemy więcej pracować za tyle
    samo - ew. za dodatkowo tzw. "pańską premię" dawaną tylko i wyłącznie na
    podstawie widzimisię szefostwa. Kiedyś udowodniłem kolegom, że jak robią
    więcej nadgodzin, to zabiera im się tzw. premię motywacyjną - po prostu w
    jednym miesiącu dostają np: pensja 1250zł + 300 zł nadgodziny + 100zł (chyba
    za dobry humor szefów? bo na początku mówiło się "motywacyjna" a po moim
    "wyczynie" już nie) a w drugim pensja wynosi 1700zł mimo, że nadgodzin było
    o połowę więcej (a więc za 450zł) To przecież oznacza, że jak ktoś robi
    więcej to zarabia niewspółmiernie do swej pracy - bo już tej
    niby-motywacyjnej nie dostał. Oficjalna wypowiedź mojego kierownika po tym
    zdarzeniu: "więcej robili, o 50zł więcej zarobili - o co chodzi?" I
    sugestia, żebym się nie wtrącał.

    Dlatego - podkreślam: nie zależy mi na negocjowaniu wysokości pensji, bo
    tego się nie przeskoczy - zależy mi na tym, żeby ktoś wytłumaczył mi ile
    nadgodzin ma prawo dowalić mi pracodawca. Są u mnie przypadki pracy od godz.
    6 do 23 ciągiem (jak idzie robota, albo jak chłopaki jadą w jednodniowe
    delegacje - np 6-8 dojazd 8-21 praca 21-23 powrót). Oczywiście za te
    nadgodziny dostaje się nie 6 zł/h ale 9zł, dniówka jest większa o 80zł, za
    pół miesiąca poza domem czasem dostaje się nawet 600zł do pensji, tylko ile
    tak można wytrzymać? A praca na wyjazdach jest zorganizowana tak, że w
    piątek dowiadujesz się, że od poniedziałku nie ma cię w domu "przez tydzień,
    a potem się zobaczy". W ostatnim czasie odeszły trzy osoby, przyjęto dwie
    (trwało to ok. dwóch miesięcy, więc przez jakiś czas pozostała piątka robiła
    za osiem). Wcześniej obsada liczyła 10 osób - a wg mnie pracy nie było aż
    tak dużo jak teraz (robię harmonogramy i statystyki godzin pracy, to coś o
    tym wiem). Pensje też nam przez ostatnie dwa lata skoczyły o jakieś 25% -
    ale w sumie dlatego, że wyrabiamy dużo więcej godzin dodatkowych. I znów
    wracam do tematu wątku - czasem nie chcemy aż tak dużo przepracowywać, a
    podobno musimy...

    Arek


strony : [ 1 ] . 2 . 3


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1