Andrzej Lawa pisze:
> Liwiusz pisze:
>
>> W sensie ogólnym aby obalić Twoją tezę, wystarczy podać jeden
>> przykład, kiedy ktoś jest zameldowany, ale nie ma tytułu prawnego do
>> lokalu. Na przykład osoba, która wprowadziła się "na dziko", a następnie
>> zameldowała się w drodze decyzji administracyjnej. Albo osoba, która
>
> Sprecyzuj. Co to znaczy "wprowadziła się na dziko"? I skąd ten
> administracyjny meldunek?


W skrajnym przypadku: tak jak robotnicy, którzy remontowali
mieszkanie pod nieobecność właściciela, a potem nie chcieli się z niego
wynieść.


>
>> kiedyś tytuł prawny posiadała, a następnie go utraciła (np. rozwiązana
>> umowa najmu).
>
> Miałem na dzieję, że ktoś da rozszerzony wariant tego: że osoba "na
> wymówieniu" wprowadza jakichś swoich "krewnych i znajomych", żeby
> dodatkowo skomplikować eksmisję ;)
>
> No nic ;)
>
> Zgoda, istotny argument, aczkolwiek ta osoba nadal ma swoisty tytuł
> prawny do lokalu wynikający z ustawowej ochrony posiadania oraz ochrony
> lokatorów.

To nie jest tytuł prawny. To jest tylko ochrona posiadania. Przed
sądem właściciel może wykazać, że mieszkaniec tytułu prawnego właśnie
nie posiada, co będzie umożliwiało eksmisję.


> Ponadto mamy tutaj osobę, która (i to oficjalnie) mieszka pod danym
> adresem i formalnie (pod groźba kary) informuje urząd, że ta druga osoba
> też tam mieszka. A skoro mieszka, to musi zostać zameldowana...
>
> Cóż - zgadzam się, że meldunek w obecnej formie to porażka.
>
> IMHO powinna być scentralizowana baza danych obywateli z informacją o
> "oficjalnej skrzynce kontaktowej" - tzn. wskazanym przez danego
> obywatela miejscem, gdzie oficjalny kontakt (np. wysłanie listu
> poleconego) będzie uznany za skuteczny, nawet jeśli dany obywatel
> zaniedba odbierania poczty.

Jest to dobry pomysł. Ale wystarczy tylko trochę zmienić ideę
meldunku - każdy może się meldować tam gdzie chce na podstawie własnego
oświadczenia.

--
Pozdrawiam!
Liwiusz