eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › kolega wlasnie zabil kobiete... pomocy..
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 275

  • 231. Data: 2007-12-25 19:56:05
    Temat: Re: kolega wlasnie zabil kobiete... pomocy..
    Od: Jacek_P <Z...@c...edu.pl>

    Seven <...@z...com> napisal:
    > A skad taka NIENAWISC do bab z siatami?

    A gdzie ja dostrzegasz, chlopcze drogi?
    W cytacie z instruktora? O, pardon! Powinienem chyba
    infantylizowac dla ciebie: w cytacie z pana na kursie PJ.

    > Tu w Polsce niestety NADAL panuje BYDLECA "kultura" - tj. PROMUJACA BYDLAKOW!

    A tu delikatnie ci zaakcentuje: hamuj z epitetami, bo anonimowy nie jestes.
    Ot, chocby twoja maszynka: chello081018216120.chello.pl
    A jak wkurzysz ludzi, to postaraja sie, aby ten adres w sieci zamienic
    na adres fizyczny, a nastepnie na twoje dane. I moze cie to sporo kosztowac.
    Wtedy to nawet moze poduczysz sie nieco wiedzy prawniczej, bo w podniesienie
    twojej kultury osobistej to gleboko watpie. Zreszta i tak na poczatek
    pozadana bylaby obserwacja psychiatryczna, chwilowy anonimie.
    --
    Jacek


  • 232. Data: 2007-12-25 20:09:58
    Temat: Re: [OT]Re: kolega wlasnie zabil kobiete... pomocy..
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "zbyszek" <z...@o...eu> napisał w wiadomości
    news:fkrlap$8am$1@news.onet.pl...

    >> Oczywiście, że tak. Zresztą i profesjonaliści mogą się pogubić, choć
    >> szanse na to są mniejsze. W każdym razie uważam, że o wiele bardziej
    >> chodzi o chęci, niż o wiedzę.
    > Jeśl coś zrobisz i się okaże, że jednak zaszkodziłeś, to będziesz miał
    > problem
    > z wymiarem sprawiedliwości. Ponieważ po fakcie łatwo się gdyba
    > co było dobrze a co jednak zaszkodziło i łatwo oskarżyć o błąd, więc
    > nawet
    > najbardziej poprawne postępowanie może okazać się katastrofą - także dla
    > lekarza.
    > Lepiej nic nie robić i popatrzeć jak wezwana pomoc sama sobie
    > radzi....smutne.

    Zdecydowanie nie masz racji moim zdaniem.

    Po pierwsze, w wypadku konieczności reanimacji (bo to chyba jest największy
    problem) sprawa życia czy śmierci rozgrywa się w ciągu kilku minut. W tym
    czasie żadna sensowna pomoc nie ma szansy dotrzeć poza jakimiś szczególnie
    sprzyjającymi okolicznościami. Potem już nie ma na co patrzeć. Wypisywanie
    karty zgonu jest mało widowiskowe.

    Po drugie, pomijając jakieś ekstremalne przypadki udzielania pomocy w
    rażąco bezsensowny sposób, to raczej z reguły trudno powiedzieć, co by
    było, gdyby było. Skutki niezałożenia opatrunku na silnie krwawiącą ranę
    można z grubsza rzecz biorąc przewidzieć. Ale założenie go w sposób
    niewłaściwy jest i tak lepsze, niż jego brak. To nawet, jakbyś założywszy
    opaskę uciskową doprowadził do martwicy i w konsekwencji konieczności
    amputacji kończyny, to i tak ratujesz gościowi życie. Niewprawnie
    przeprowadzona reanimacja może co najwyżej doprowadzić do zgonu pacjenta,
    który i tak umrze bez niej. Za to daje kilka procent szansy, że komuś
    uratujesz życie. Połamane żebra się zrosną jakby co. Lekarzom też się
    zdarza połamać żebra.

    Po trzecie, jak żyję i kręcę się w środowisku związanym ze ściganiem
    sprawców przestępstw, tak nie znam przypadku, by kogokolwiek udzielającego
    pierwszej pomocy niebędącego profesjonalistą ścigano w jakikolwiek sposób
    (karnie czy cywilnie) za brak fachowości przy udzieleniu tej pomocy. Co
    więcej to temat "tabu" i nikt z profesjonalistów nigdy nie powie, że można
    było to zrobić tak czy siak. Pacjent zmarł i nikt włosa na czworo nie
    dzieli. Za to utyskiwania na brak pomocy są częste. Zauważ, jak często na
    tej grupie pojawia się temat błędu lekarskiego i tego, że nikt nie chce z
    tym nic zrobić. To właśnie drugi koniec tego kija. W przeważającej
    większości wypadków nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy inny sposób
    działania dałby lepszy skutek. Człowiek, to nie lebiodka, gdzie z dużą dozą
    prawdopodobieństwa da się przewidzieć skutki szybszego kręcenia korbką.

    Po czwarte, jak nawet coś spaprasz, to przyjedzie profesjonalista i to
    przeważnie poprawi. W chwili obecnej pomijając jakieś przypadki
    patologiczne pomoc fachowa dociera do potrzebującego w góra kilkadziesiąt
    minut. W tak krótkim czasie znaczenie może mieć tak naprawdę reanimacja
    albo silny krwotok. Tylko te dwie sytuacje mogą doprowadzić do zgonu przed
    przybyciem pomocy albo do takiego pogorszenia stanu zdrowia, że już lekarz
    nic nie będzie w stanie pomóc. Bo lekarz na miejscu też cudów nie wymyśli
    tak naprawdę. Nie na darmo forsuje się w wielu krajach model zastępowania w
    karetkach lekarzy przez ratowników.


  • 233. Data: 2007-12-25 21:14:49
    Temat: Re: [OT]Re: kolega wlasnie zabil kobiete... pomocy..
    Od: "pawelj" <pawel_jajko. antyspam .@poczta.onet.pl>


    > niewłaściwy jest i tak lepsze, niż jego brak. To nawet, jakbyś założywszy
    > opaskę uciskową doprowadził do martwicy i w konsekwencji konieczności
    > amputacji kończyny, to i tak ratujesz gościowi życie.

    To mam pytanie "prawnicze" -nawiązując do tematyki grupy.

    Czy wtakim przypadku -czyli teoretycznie oczywiście - zakładając
    nieprawidłowo opatrunek ratuje się gościowi życie a on potem musi mieć
    amputowaną kończynę. Czy ma prawo pozwać do sądu ratującego i czy takiemu
    ratującemu może coś grozić? W końcu to jakby nie patrzył ratujący
    doprowadził go do braku kończyny.

    --
    PawełJ



  • 234. Data: 2007-12-25 21:31:51
    Temat: Re: kolega wlasnie zabil kobiete... pomocy..
    Od: Jacek Krzyzanowski <k...@o...pl>

    Dnia Tue, 25 Dec 2007 20:45:39 +0100, Robert Tomasik napisał(a):

    > Nie! Fizyk by sobie zdawał sprawę z tego, że w miejscu się ciała
    > materialnego o określonej różnej od zera masie nie da zatrzymać

    Da sie:)

    --
    KRZYZAK


  • 235. Data: 2007-12-25 21:54:04
    Temat: Re: kolega wlasnie zabil kobiete... pomocy..
    Od: Olgierd <n...@o...com>

    Dnia Tue, 25 Dec 2007 20:40:07 +0100, Jacek P. Urbanowicz napisał(a):

    >> jesli pieszy stoi na krawezniku to JUZ jest na przejsciu!
    >>
    > Taaaaaaaa. A biale jest czarne ;-)

    Nikt już nie będzie mówił, że białe jest białe, a czarne jest czarne! ;-)

    --
    pozdrawiam serdecznie, Olgierd
    Lege Artis, najlepsze czasopismo w internecie ==> http://olgierd.bblog.pl/


  • 236. Data: 2007-12-25 22:02:04
    Temat: Re: kolega wlasnie zabil kobiete... pomocy..
    Od: "zkruk [Lodz]" <z...@S...onet.pl>

    Tomasz Motyliński wrote:

    >> nigdy nie zatrzymuj sie przed przejsciem gdy jedzie duza grupa
    >> samochodow kazdy kierowca bedzie wsciekly na Twoja wielkodusznosc -
    >> a Ty dajesz tylko okazje do skasowania pieszego
    >
    > Bzdura. Sam często się zatrzymuje, szczególnie gdy zła pogoda, a przed
    > przejściem jakaś starsza osoba. Sztuka polega na tym, aby hamować
    > powoli z odpowiedniej odległości dając szansę innym kierowcom na
    > zrozumienie co robisz (długo włączone światła stopu) i wyhamowanie.

    alez jak najbardziej masz racje
    i w tym tonie byl moj post
    zeby nie hamowac w ostatniej chwili, jak idiota tylko dlatego, ze ktos
    zblizyl sie do pasow - bo po prostu ktos moze tego nie zauwazyc i bedzie
    zonk ....

    i jak najbardziej masz racje - powoli, tak zeby inni zauwazyli...


    --
    pozdrawiam
    www.zbigniewkruk.com <-- prywatna strona
    www.foto.forumslubne.pl <-- forum dla fotografow slubnych
    www.lodz.forumslubne.pl <-- forum dla par mlodych z okolic Łodzi


  • 237. Data: 2007-12-25 22:31:38
    Temat: Re: kolega wlasnie zabil kobiete... pomocy..
    Od: "Michał K." <k...@w...pl>

    On 24 Gru, 22:34, Jacek Krzyzanowski <k...@o...pl> wrote:
    > Dnia Mon, 24 Dec 2007 15:17:23 +0100, Robert Tomasik napisał(a):
    >
    > > Ale mowa o osobach dopiero wchodzących na przejście, a nie znajdujących się
    > > tam. Bardzo trudno jest wejść na przejście będąc jednocześnie na nim. Śmiem
    > > twierdzić, ze to nawet niemożliwe. :-)
    >
    > Czyli jak postawie stope za kraweznikiem, to samochody maja sie zatrzymac.
    >
    > --
    > KRZYZAK


  • 238. Data: 2007-12-25 22:32:09
    Temat: Re: kolega wlasnie zabil kobiete... pomocy..
    Od: "Michał K." <k...@w...pl>

    > > Ale mowa o osobach dopiero wchodzących na przejście, a nie znajdujących się
    > > tam. Bardzo trudno jest wejść na przejście będąc jednocześnie na nim. Śmiem
    > > twierdzić, ze to nawet niemożliwe. :-)
    >
    > Czyli jak postawie stope za kraweznikiem, to samochody maja sie zatrzymac.

    Tak, ale jak postawisz te stope tuz przed samochodem, to Ty popelniasz
    wykroczenie.


  • 239. Data: 2007-12-25 22:59:16
    Temat: Re: kolega wlasnie zabil kobiete... pomocy..
    Od: Jacek Krzyzanowski <k...@o...pl>

    Dnia Tue, 25 Dec 2007 14:32:09 -0800 (PST), Michał K. napisał(a):

    > Tak, ale jak postawisz te stope tuz przed samochodem, to Ty popelniasz
    > wykroczenie.

    W ogole nie postawie przed samochodem, bo postawie poza torem jego ruchu.

    --
    KRZYZAK


  • 240. Data: 2007-12-26 00:05:24
    Temat: Re: [OT]Re: kolega wlasnie zabil kobiete... pomocy..
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "pawelj" <pawel_jajko. antyspam .@poczta.onet.pl> napisał w
    wiadomości news:fkrs6v$jbu$1@nemesis.news.tpi.pl...

    > Czy wtakim przypadku -czyli teoretycznie oczywiście - zakładając
    > nieprawidłowo opatrunek ratuje się gościowi życie a on potem musi mieć
    > amputowaną kończynę. Czy ma prawo pozwać do sądu ratującego i czy takiemu
    > ratującemu może coś grozić? W końcu to jakby nie patrzył ratujący
    > doprowadził go do braku kończyny.

    Ale uratował życie. Zakładając, że ratownik sam nie spowodował rany, która
    doprowadziła do zdarzenia uważam, że dochodzenie takiego roszczenia jest
    niemożliwe. Po pierwsze nie ma u nas przepisu karnego związanego z
    niewłaściwym udzieleniem pomocy. Trzeba by było dowieść, że sprawca działał
    celowo.

strony : 1 ... 10 ... 23 . [ 24 ] . 25 ... 28


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1