eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 49

  • 11. Data: 2011-02-14 20:45:41
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: "qwerty" <q...@p...fm>

    Użytkownik napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:ijb9kb$sve$...@n...onet.pl...
    > Jak to nie istnia?o? Cz?owiek m?g? by? np. nosicielem wirusa HIV,

    Niby w jaki sposób robiąc resuscytację można się zarazić? Nie masz kontaktu z
    krwią.


  • 12. Data: 2011-02-14 21:04:19
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: Tomasz Pyra <h...@s...spam.spam>

    W dniu 2011-02-14 14:27, Adam Mucha pisze:
    >
    >> Mogę przypuszczać że nie wiedział jak, ale czy to jest usprawiedliwienie?
    >
    > Dobry wątek, powiedzcie mi czy mogę gdzieś nabyć jakąś książeczkę
    > pierwszej pomocy gdzie jest opisane co i jak w takich przypadkach.

    A koniecznie musi być książeczka?
    Bo w internecie masz sporo stron na ten temat.

    Zawsze można sobie jakąś wydrukować.


  • 13. Data: 2011-02-14 21:13:57
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: "pawelj" <p...@o...pl>

    > I teraz pytanie - czy jest sens, czy warto(nie z punktu finansowego)
    > dobrać się do tyłka temu co nie udzielił pierwszej pomocy, temu kto bez
    > odpowiedniego przeszkolenia/uprawnienia stwierdził że nie żyje, że nie
    > warto ratować?
    Chyba przez takie podejście jak twoje ludzie się boją udzielać pomocy.
    Jeżeli chcesz dobierać sie do tyłka za to że ktoś nie udzielił pomocy to
    strach pomyśleć co byś robił gdyby tej pomocy udzielił ale niefachowo. Np
    złamał żebra przy masażu serca albo pomimo prawidłowego sztucznego
    oddychania chory by zmarł.

    --
    Pawełj


  • 14. Data: 2011-02-14 21:27:01
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: Tomasz Pyra <h...@s...spam.spam>

    W dniu 2011-02-14 13:41, Albercik pisze:

    > I teraz pytanie - czy jest sens, czy warto(nie z punktu finansowego)
    > dobrać się do tyłka temu co nie udzielił pierwszej pomocy, temu kto bez
    > odpowiedniego przeszkolenia/uprawnienia stwierdził że nie żyje, że nie
    > warto ratować?
    > Mogę przypuszczać że nie wiedział jak, ale czy to jest usprawiedliwienie?
    > Czy sam fakt wezwania pomocy jest wystarczającym do usprawiedliwienia że
    > "pomoc udzielił"?

    On powie że nic poza zadzwonieniem nie potrafił zrobić, bo nie ma
    potrzebnej wiedzy, a co mówił przez telefon to sam nie wie bo był w
    szoku (i w dodatku wszystko to pewnie będzie prawdą).

    Jedyne co ewentualnie należy to zbadać, czy reakcja pogotowia była
    odpowiednia.
    Bo jeżeli dyspozytor w takich okolicznościach "uwierzył" na telefon że
    ofiara nie żyje i niespiesznie wysłał jakiś zespół po to żeby wypisali
    papiery o stwierdzeniu zgonu, no to to będzie poważne zaniedbanie.
    Bo dla przeciętnego przechodnia omdlenie to objaw zgonu, a atak padaczki
    to pośmiertne drgawki, tyle że dyspozytor powinien brać na to poprawkę i
    w opisanym wypadku wysłać natychmiast zespół ratunkowy do wypadku gdzie
    ofiara nie daje znaków życia.

    Jeszcze pytanie skąd Twoje dane o 20-30 minutach, bo jeżeli z relacji
    ludzi którzy byli na miejscu, to jak ludzie widzą coś takiego to
    poczucie czasu mocno szwankuje i minuty płyną jak godziny.

    Powinny być na ten temat jakieś dane w samym pogotowiu.


  • 15. Data: 2011-02-14 21:37:18
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2011-02-14 22:27, Tomasz Pyra pisze:

    > Jeszcze pytanie skąd Twoje dane o 20-30 minutach, bo jeżeli z relacji
    > ludzi którzy byli na miejscu, to jak ludzie widzą coś takiego to
    > poczucie czasu mocno szwankuje i minuty płyną jak godziny.

    Zgadza się, raz byłem świadkiem wypadku, od razu wezwałem pogotowie,
    potem czekaliśmy na karetkę, upał był niemiłosierny, czekaliśmy i
    czekaliśmy, ludzie już po raz kolejny dzwonili i ponaglali, a ja
    spojrzałem na zegarek i dopiero 5 minut minęło.

    --
    Liwiusz


  • 16. Data: 2011-02-14 22:00:34
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: "Massai" <t...@w...pl>

    qwerty wrote:

    > Użytkownik napisał w wiadomości grup
    > dyskusyjnych:ijb9kb$sve$...@n...onet.pl...
    > > Jak to nie istnia?o? Cz?owiek m?g? by? np. nosicielem
    > > wirusa HIV,
    >
    > Niby w jaki sposób robiąc resuscytację można się zarazić? Nie
    > masz kontaktu z krwią.

    Taak, bo człowiek nieprzytomny, który gruchnął na asfalt z roweru
    to nic sobie nie rozciął ani nie otarł.

    --
    Pozdro
    Massai


  • 17. Data: 2011-02-14 22:05:22
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: "Massai" <t...@w...pl>

    Tadeusz wrote:

    >
    > Użytkownik "mz" <> napisał w wiadomości ...
    >
    > > Później sie dowiedziałem, że osoba ta miała pęknięte serce i
    > > dlatego się nie udało.
    >
    > nie no bez jaj...
    > połknął mini ładunek wybuchowy???
    > bo inaczej nie wyobrażam sobie "pęknięcia serca"

    Przebyty zawał, blizna, poszerzona komora np. na tle nadciśnienia, i
    trach w bliźnie...

    Masować sobie można do wiwatu, bo ma krew w osierdziu, czyli tzw.
    tamponadę serca, co utrudnia napełnianie komór, i drastycznie
    zmniejsza rzut serca, głównie prawego.

    To ten stan co na filmach pokazują czasami, że się wkłuwają w
    serce strzykawką i aspirują krew, żeby ją usunąć z osierdzia.

    --
    Pozdro
    Massai


  • 18. Data: 2011-02-14 22:08:56
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: "Massai" <t...@w...pl>

    Liwiusz wrote:

    > W dniu 2011-02-14 22:27, Tomasz Pyra pisze:
    >
    > > Jeszcze pytanie skąd Twoje dane o 20-30 minutach, bo jeżeli z
    > > relacji ludzi którzy byli na miejscu, to jak ludzie widzą coś
    > > takiego to poczucie czasu mocno szwankuje i minuty płyną jak
    > > godziny.
    >
    > Zgadza się, raz byłem świadkiem wypadku, od razu wezwałem
    > pogotowie, potem czekaliśmy na karetkę, upał był niemiłosierny,
    > czekaliśmy i czekaliśmy, ludzie już po raz kolejny dzwonili i
    > ponaglali, a ja spojrzałem na zegarek i dopiero 5 minut minęło.

    Jak jeszcze w tym czasie robisz masaż serca to minuty płyną jak doby.
    Kiedyś się tak uszarpałem, chłopisko wielkie się trafiło, jak
    dojechali to kazali dalej ciągnąć, a ja stękam "panowie, trochę
    szybciej, bo już spuchłem!" ;-)

    A to głupie 12-15 minut było.

    --
    Pozdro
    Massai


  • 19. Data: 2011-02-14 23:38:24
    Temat: Re: czy jest sens...
    Od: " GK" <k...@g...SKASUJ-TO.pl>

    pawelj <p...@o...pl> napisał(a):


    > (...)
    > Jeżeli chcesz dobierać sie do tyłka za to że ktoś nie udzielił pomocy to
    > strach pomyśleć co byś robił gdyby tej pomocy udzielił ale niefachowo. Np
    > złamał żebra przy masażu serca albo pomimo prawidłowego sztucznego
    > oddychania chory by zmarł.

    To jest nieco inna sytuacja - przechodzień próbowałby udzielić pomocy.
    Naprawdę wiele nie trzeba, by zachować krążenie przez ten kwadrans, który
    teoretycznie ma być standardem poza miastami.

    BTW, czy tylko mi zdarzyło się w podobnej sytuacji, że dyspozytor pogotowia
    telefonicznie udzielił mi poleceń, jakie podjąć działania przed przybyciem
    karetki?

    GK


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 20. Data: 2011-02-15 02:18:48
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: "p 47" <k...@w...pl>


    Użytkownik "Albercik" <n...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:ijb7to$q2l$1@node2.news.atman.pl...
    > sytuacja jaka miała miejsce kilka dni temu...
    >
    > Znajomy jechał na rowerze, serce odmówiło posłuszeństwa, przewrócił się.
    > Ktoś coś widział, stwierdził że "pijak" (poszkodowany był trzeźwy, wręcz
    > niepijący, lecz nieco "niechlujny") że nie żyje.
    > Ktoś(nie wiem czy to ta sama osoba) wezwał pomoc, nie wiem czy na 112 czy
    > na 999. Po czasie około 20..30 minut przyjechało pogotowie, stwierdzono
    > zatrzymanie krążenia i przystąpili do reanimacji, serce zaczęło pracować.
    > Lecz na wskutek długotrwałego oczekiwania na przyjazd karetki, oraz brak
    > jakiejkolwiek próby przywrócenia akcji serca przez osoby na miejscu,
    > doszło do niedotlenienia mózgu. Osoba ta obecnie leży w szpitalu z bardzo
    > kiepskimi rokowaniami. Serce pracuje, ale mózg nie.
    > Na miejscu była policja i chyba prokurator, bo ktoś kto wzywał pomoc
    > stwierdził "że nie żyje".
    >
    > Nuż w kieszeni się otwiera. Poziom wiedzy na temat udzielania pierwszej
    > pomocy zerowy.
    > Jakaś osoba (również nie wiem czy to jedna i ta sama czy jeszcze jakaś
    > inna) rozpoznała osobą i zawiadomiła jego rodzinę, jeszcze przed
    > przyjazdem pogotowia oznajmiła ona rodzinie że poszkodowany nie żyje.
    >
    > To jakie to były osoby jest do ustalenia, możliwe że policja, która była
    > na miejscu zdarzenia ma spisane te wszystkie osoby(albo jedną i tą samą
    > osobę)
    >
    > I teraz pytanie - czy jest sens, czy warto(nie z punktu finansowego)
    > dobrać się do tyłka temu co nie udzielił pierwszej pomocy, temu kto bez
    > odpowiedniego przeszkolenia/uprawnienia stwierdził że nie żyje, że nie
    > warto ratować?
    > Mogę przypuszczać że nie wiedział jak, ale czy to jest usprawiedliwienie?

    Moim (nie prawnika!) zdaniem bezsensowne byłoby próbować "dobrać się do
    tyłka" temu co nie udzielił pierwszej pomocy, pod warunkiem, ze nie jest on
    osobą posiadająca fachowe przeszkolenie w udzielaniu pierwszej pomocy!
    Osoba, która nie ma wiedzy w tym zakresie nie ma faktycznych mozliwości
    pozwalających jej udzielić skutecznej pomocy, a działając niefachowo może
    spowodować pogorszenie stanu chorego.
    Oczywiście, gdybyś mógł dowieść, że ta osoba była przeszkolona, a pomocy nie
    udzieliła to co innego!
    Co do fałszywej informacji, ze poszkodowany nie zyje, znów, jesli udzielała
    jej osoba niefachowa, to nie mozna miec do niej pretensji, że popełniła
    pomyłkę. W koncu zapewne wg swojego najlepszego rozeznania udzielała
    odpowiedzi na pytania dysponenta pogotowia, a takie odniosła wrażenie.
    Równiez zawiadamiała rodzinę jak stan chorego, ona, niefachowiec, ocenia.
    Zresztą jaki wystepek miałaby ona wg ciebie w ten sposób popełnić?

    > Czy sam fakt wezwania pomocy jest wystarczającym do usprawiedliwienia że
    > "pomoc udzielił"?

    W przypadku osoby osoby niefachowej tak., bo co więcej nie posiadający
    przeszkolenia w zasadzie mógłby zrobić?

    > Dodam że nie występowało żadne zagrożenie dla udzielającego pomocy,
    > sytuacja miała miejsce na poboczu jezdni.
    > Czy policja/prokuratura ma obowiązek wszczynania śledztwa w takiej
    > sytuacji?
    >

    Tak, ma obowiązek, ale w opisanych okolicznościach nie wobec
    zawiadamiającego pogotowie, a wobec pogotowia, gdzie dysponent po
    sprawdzeniu braku kwalifikacji ratowniczo-medycznych osoby zgłaszającej
    wypadek i udzielajacej informacji powinien traktować te informacje, a w
    szczególności owo "stwierdzenie" zgonu z odpowiedniim, dużym krytycyzmem!
    Jesli pogotowie potraktowało te informację powaznie i na tej podstawie
    zaniechało szybkiego działania to popełniło karalny błąd.

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1