eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 49

  • 1. Data: 2011-02-14 12:41:27
    Temat: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: Albercik <n...@g...pl>

    sytuacja jaka miała miejsce kilka dni temu...

    Znajomy jechał na rowerze, serce odmówiło posłuszeństwa, przewrócił się.
    Ktoś coś widział, stwierdził że "pijak" (poszkodowany był trzeźwy, wręcz
    niepijący, lecz nieco "niechlujny") że nie żyje.
    Ktoś(nie wiem czy to ta sama osoba) wezwał pomoc, nie wiem czy na 112
    czy na 999. Po czasie około 20..30 minut przyjechało pogotowie,
    stwierdzono zatrzymanie krążenia i przystąpili do reanimacji, serce
    zaczęło pracować. Lecz na wskutek długotrwałego oczekiwania na przyjazd
    karetki, oraz brak jakiejkolwiek próby przywrócenia akcji serca przez
    osoby na miejscu, doszło do niedotlenienia mózgu. Osoba ta obecnie leży
    w szpitalu z bardzo kiepskimi rokowaniami. Serce pracuje, ale mózg nie.
    Na miejscu była policja i chyba prokurator, bo ktoś kto wzywał pomoc
    stwierdził "że nie żyje".

    Nuż w kieszeni się otwiera. Poziom wiedzy na temat udzielania pierwszej
    pomocy zerowy.
    Jakaś osoba (również nie wiem czy to jedna i ta sama czy jeszcze jakaś
    inna) rozpoznała osobą i zawiadomiła jego rodzinę, jeszcze przed
    przyjazdem pogotowia oznajmiła ona rodzinie że poszkodowany nie żyje.

    To jakie to były osoby jest do ustalenia, możliwe że policja, która była
    na miejscu zdarzenia ma spisane te wszystkie osoby(albo jedną i tą samą
    osobę)

    I teraz pytanie - czy jest sens, czy warto(nie z punktu finansowego)
    dobrać się do tyłka temu co nie udzielił pierwszej pomocy, temu kto bez
    odpowiedniego przeszkolenia/uprawnienia stwierdził że nie żyje, że nie
    warto ratować?
    Mogę przypuszczać że nie wiedział jak, ale czy to jest usprawiedliwienie?
    Czy sam fakt wezwania pomocy jest wystarczającym do usprawiedliwienia że
    "pomoc udzielił"?
    Dodam że nie występowało żadne zagrożenie dla udzielającego pomocy,
    sytuacja miała miejsce na poboczu jezdni.
    Czy policja/prokuratura ma obowiązek wszczynania śledztwa w takiej sytuacji?



  • 2. Data: 2011-02-14 12:49:16
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: mvoicem <m...@g...com>

    (14.02.2011 13:41), Albercik wrote:
    > I teraz pytanie - czy jest sens, czy warto(nie z punktu finansowego)
    > dobrać się do tyłka temu co nie udzielił pierwszej pomocy, temu kto bez
    > odpowiedniego przeszkolenia/uprawnienia stwierdził że nie żyje, że nie
    > warto ratować?

    Nie ma sensu. Bo następnym razem pomocy nie wezwie i nie będzie żadnych
    rokowań.

    p. m.


  • 3. Data: 2011-02-14 13:10:29
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: <s...@a...pl>

    > Dodam że nie występowało żadne zagrożenie dla udzielającego pomocy,
    > sytuacja miała miejsce na poboczu jezdni.

    Jak to nie istniało? Człowiek mógł być np. nosicielem wirusa HIV, pijany
    kierowca mógłby zjechaćna pobocze i zabić ratownika podczas reanimowania
    itd. Oceniłeś sytuację dokładnie tak samo, jak ten osobnik, który powiadomił
    policję. On uznał, że człowiek nie żyje. Ty uznałeś, że nie ma zagrozeń.




  • 4. Data: 2011-02-14 13:27:41
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: Adam Mucha <b...@b...brak>


    > Mogę przypuszczać że nie wiedział jak, ale czy to jest usprawiedliwienie?

    Dobry wątek, powiedzcie mi czy mogę gdzieś nabyć jakąś książeczkę
    pierwszej pomocy gdzie jest opisane co i jak w takich przypadkach.
    Przyznam że nie wiedziałbym co dokładnie robić w takiej sytuacji a na
    pewno chciałbym pomóc.


  • 5. Data: 2011-02-14 13:37:10
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: "mz" <2...@w...pl>

    Ratowałem raz człowieka.
    Nie zastanawiałem się czy jest nosicielem HIV czy czegoś tam innego. Liczyło się
    jego zycie i nie było czasu na myslenie o pierdołach o których piszecie.
    Nie udało się. Później sie dowiedziałem, że osoba ta miała pęknięte serce i
    dlatego się nie udało.

    A jesli chciałbyś pomóc to zamiast gadać zapisz się na jakiś takiś kurs.


  • 6. Data: 2011-02-14 16:39:02
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: <s...@a...pl>

    > Ratowałem raz człowieka.
    > Nie zastanawiałem się czy jest nosicielem HIV czy czegoś tam innego.
    > Liczyło się jego zycie i nie było czasu na myslenie o pierdołach o których
    > piszecie.

    Jeśli Twoje życie jest mniej warte od życia drugiego człowieka to
    rzeczywiście mogą być to dla Ciebie pierdoły. Moim zdaniem wykazałes się
    głupotą. Zasadą jest bowiem przede wszystkim zdrowie i życie ratującego.

    PS. Ratowałem kilka razy, ale tylko raz przy poważnym wypadku i...
    uratowałem :) Ale zanim się zabrałem do roboty musiałem się przebić przez
    ok. 30 osobowy tłum gapiów, w tym jednemu odpowiedzieć, by się odpier...,
    gdy zaczął mnie szturchać za ramię i mówić, bym przestał, bo mogę
    zaszkodzić.



  • 7. Data: 2011-02-14 17:07:51
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: "Massai" <t...@w...pl>

    Albercik wrote:

    > sytuacja jaka miała miejsce kilka dni temu...
    >
    > Znajomy jechał na rowerze, serce odmówiło posłuszeństwa,
    > przewrócił się. Ktoś coś widział, stwierdził że "pijak"
    > (poszkodowany był trzeźwy, wręcz niepijący, lecz nieco
    > "niechlujny") że nie żyje. Ktoś(nie wiem czy to ta sama osoba)
    > wezwał pomoc, nie wiem czy na 112 czy na 999. Po czasie około
    > 20..30 minut przyjechało pogotowie, stwierdzono zatrzymanie
    > krążenia i przystąpili do reanimacji, serce zaczęło pracować.
    > Lecz na wskutek długotrwałego oczekiwania na przyjazd karetki, oraz
    > brak jakiejkolwiek próby przywrócenia akcji serca przez osoby na
    > miejscu, doszło do niedotlenienia mózgu. Osoba ta obecnie leży w
    > szpitalu z bardzo kiepskimi rokowaniami. Serce pracuje, ale mózg
    > nie. Na miejscu była policja i chyba prokurator, bo ktoś kto
    > wzywał pomoc stwierdził "że nie żyje".
    >
    > Nuż w kieszeni się otwiera. Poziom wiedzy na temat udzielania
    > pierwszej pomocy zerowy. Jakaś osoba (również nie wiem czy to
    > jedna i ta sama czy jeszcze jakaś inna) rozpoznała osobą i
    > zawiadomiła jego rodzinę, jeszcze przed przyjazdem pogotowia
    > oznajmiła ona rodzinie że poszkodowany nie żyje.
    >
    > To jakie to były osoby jest do ustalenia, możliwe że policja,
    > która była na miejscu zdarzenia ma spisane te wszystkie osoby(albo
    > jedną i tą samą osobę)
    >
    > I teraz pytanie - czy jest sens, czy warto(nie z punktu finansowego)
    > dobrać się do tyłka temu co nie udzielił pierwszej pomocy,

    Kompletnie nie warto. Niczego go nie nauczy, co najwyżej - żeby w
    takich przypadkach się oddalić szybkim krokiem.

    > temu
    > kto bez odpowiedniego przeszkolenia/uprawnienia stwierdził że nie
    > żyje, że nie warto ratować?

    Takie stwierdzenie nie jest wiążące dla nikogo, kto takowej pomocy z
    racji wykonywanej pracy powinien udzielić (czytaj "dyspozytor powinien
    mieć głęboko w d. że ktos mówi <nie żyje>, tylko powinien
    wysłać karetkę żeby lekarz zaczął reanimować albo stwierdził
    zgon").

    > Mogę przypuszczać że nie wiedział
    > jak, ale czy to jest usprawiedliwienie?

    Tak, jest to usprawiedliwienie, o ile w ogóle można mówić o
    usprawiedliwianiu, bo nie bardzo jest za co.

    > Czy sam fakt wezwania pomocy
    > jest wystarczającym do usprawiedliwienia że "pomoc udzielił"?

    Tak, wezwanie pomocy przez telefon wystarczy.
    Chyba że wiadomo na pewno że ta osoba ma wykształcenie i
    umiejętności do udzielania pomocy przedlekarskiej - wtedy powinien
    zrobić coś więcej niż tylko zadzwonić.

    Ale w praktyce takiej "ekstra" pomocy wymagać można tylko od lekarza,
    ratownika czy pielęgniarki "w cywilu". Ich można ścignąć za to że
    nie pomogli więcej.

    > Dodam że nie występowało żadne zagrożenie dla udzielającego
    > pomocy, sytuacja miała miejsce na poboczu jezdni.

    Zagrożenie zawsze istnieje.
    Poczynając od tego że 15 minut porządnej reanimacji samemu to
    solidny wysiłek, na tyle duży że młody sprawny człowiek się
    zasapie i spoci, a starszy może paść na ziemię obok reanimowanego
    (bywały takie przypadki).

    I podsumowując, w skrócie: nie szukaj winnych tam gdzie ich nie ma.
    To nie wina tego kogoś co "nie pomógł" że ten twój znajomy miał
    zawał.
    Najbardziej to wina tego znajomego.

    Wdzięcznym trzeba być przechodniowi że zadzwonił. Wiele jest
    przypadków że ludzie się odwracają, i odchodzą, właśnie przez
    takich co to potem po sądach ciągają "bo nie zrobił na poczekaniu
    plastyki tętnic wieńcowych, jakby zrobił to by tamten przeżył".

    --
    Pozdro
    Massai


  • 8. Data: 2011-02-14 18:02:02
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: to <t...@a...xyz>

    begin Albercik

    > Nuż w kieszeni się otwiera.

    Mi się nóż w kieszeni otwiera gdy czytam takie kretyńskie opinie jak
    Twoja. Ktoś się zainteresował, sprawdził puls, sprawdził czy oddycha
    (skoro uznał, że "nie żyje" to pewnie to zrobił) i zadzwonił na
    pogotowie, a Ty go chcesz jeszcze ciągać po sądach? Jeśli już, to
    powinieneś mu podziękować.

    --
    "An intelligent man is sometimes forced to be drunk
    to spend time with his fools." -- Ernest Hemingway


  • 9. Data: 2011-02-14 19:44:14
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: "Tadeusz" <...@a...pl>


    Użytkownik "mz" <> napisał w wiadomości ...

    > Później sie dowiedziałem, że osoba ta miała pęknięte serce i dlatego się
    > nie udało.

    nie no bez jaj...
    połknął mini ładunek wybuchowy???
    bo inaczej nie wyobrażam sobie "pęknięcia serca"


  • 10. Data: 2011-02-14 19:52:47
    Temat: Re: czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy"
    Od: spp <s...@o...pl>

    W dniu 2011-02-14 20:44, Tadeusz pisze:

    >> Później sie dowiedziałem, że osoba ta miała pęknięte serce i dlatego
    >> się nie udało.
    >
    > nie no bez jaj...
    > połknął mini ładunek wybuchowy???
    > bo inaczej nie wyobrażam sobie "pęknięcia serca"

    Może miał tylko złamane?

    --
    spp

strony : [ 1 ] . 2 ... 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1