eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Usterka jak w TVN
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 11

  • 1. Data: 2003-09-21 11:40:47
    Temat: Usterka jak w TVN
    Od: "HUSYT" <h...@p...onet.pl>

    Zepsuła mi sie pralka.
    Zadzwoniłem do dilerskiej firmy która to naprawia zgłaszając taki
    fakt i podając jako przyczyne zużucie łożysk tocznych na wale bębna.
    Za dwa dni zjawił sie facet który wykonał rzut oka na ww. sprzęt
    i polecił dostarczyc pralke do warsztatu firmy na własny koszt. Za
    zuzucie wzroku kazał sobie zapłacic 29 zł. Odmówiłem zapłaty i
    podziękowałem za usługę niczego nie podpisując.

    Czy ktoś już miał takie przypadki.

    Czy firma ma prawo rządać zapłaty nie wykonując żadnej pracy?


    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 2. Data: 2003-09-21 12:09:19
    Temat: Re: Usterka jak w TVN
    Od: Dredd<...@...pl>

    > Czy firma ma prawo rządać zapłaty nie wykonując żadnej
    pracy?
    >

    Owa firma do Ciebie przyjechała (na Twoje żądanie) co już jest pewną
    pracą i pewnym kosztem

    --
    Wysłano z serwisu Usenet na stronach PomocPrawna.INFO
    -> http://usenet.pomocprawna.info


  • 3. Data: 2003-09-21 12:58:52
    Temat: Re: Usterka jak w TVN
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>


    | Owa firma do Ciebie przyjechała (na Twoje żądanie) co już jest pewną
    | pracą i pewnym kosztem

    No tak, a jakby przylecieli śmigłowcem, to jeszcze bym musiał zapłacić
    pewnie za czas zawisu tej maszyny nad moim podwórkiem przez tę chwilę, jak
    ekspert pierwszego sortu informuje mnie, że mam przywieść im pralkę do
    zakładu. Skoro przyjechali na miejsce to powinni tę naprawę tu dokonać albo
    ewentualnie wziąć pralkę ze sobą. Wówczas koszt dojazdu oczywiście miałby
    związek z naprawą i należałoby go zwrócić wykonującemu zlecenie. Jeśli
    natomiast zamiast przez telefon poprosić o przywiezienie pralki goście
    wysyłają w tym celu pracownika samochodem, to to jest to działanie
    irracjonalne i nie sądzę, by jakikolwiek sąd zasądził jego koszty od
    zleceniodawcy. Po prostu nie da się udowodnić celowości tego typu
    postępowania.


  • 4. Data: 2003-09-21 18:47:55
    Temat: Re: Usterka jak w TVN
    Od: Wojciech Szweicer <w...@p...onet.pl>

    Dnia 2003-09-21 13:40, HUSYT napisał(a):

    >Za dwa dni zjawił sie facet który wykonał rzut oka na ww. sprzęt
    >i polecił dostarczyc pralke do warsztatu firmy na własny koszt. Za
    >zuzucie wzroku kazał sobie zapłacic 29 zł. Odmówiłem zapłaty i
    >podziękowałem za usługę niczego nie podpisując.
    >
    >Czy ktoś już miał takie przypadki.
    >
    >Czy firma ma prawo rządać zapłaty nie wykonując żadnej pracy?
    >
    >
    Nie ma prawa "rządać", ale może "żądać".
    W końcu wykonał pracę - określił stopień uszkodzenia.
    Na przyszłość proszę we wszystkich serwisach dowiadywać się, ile
    kosztuje sprawdzenie (przegląd) sprzętu.
    - Szwejk

    --
    www.wielkawojna.prv.pl 1914-1918

    "Like a madman laughing at the rain"


  • 5. Data: 2003-09-22 09:30:51
    Temat: Re: Usterka jak w TVN
    Od: "Leszek" <l...@p...fm>


    Użytkownik "Wojciech Szweicer" <w...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:bkkrol$7na$3@news.onet.pl...
    >
    > Nie ma prawa "rządać", ale może "żądać".

    Bezprawne żądanie w języku polskim określa się słowem "rządanie".

    > W końcu wykonał pracę - określił stopień uszkodzenia.


    Nie wykonał żadnej pracy. Autor wątku podał że on sam określił stopień
    uszkodzenia w zgłoszeniu.Czytaj uważnie posty na które odpisujesz.

    Pozdr
    Leszek




  • 6. Data: 2003-09-22 10:08:21
    Temat: Re: Usterka jak w TVN
    Od: Wojciech Szweicer <w...@p...onet.pl>

    Dnia 2003-09-22 11:30, Leszek napisał(a):

    >>Nie ma prawa "rządać", ale może "żądać".
    >>
    >>
    >Bezprawne żądanie w języku polskim określa się słowem "rządanie".
    >
    >
    Nie. Bezprawne żądanie w języku polskim określa się terminem "bezprawne
    żądanie".

    >>W końcu wykonał pracę - określił stopień uszkodzenia.
    >>
    >>
    >Nie wykonał żadnej pracy. Autor wątku podał że on sam określił stopień
    >uszkodzenia w zgłoszeniu.
    >
    A więc czemu Autor wątku sam nie naprawił, lecz wezwał fachowca?
    Serwisant musiał sprawdzić, czy zużycie łożysk nie jest np. spowodowane
    złą pracą silnika i może cały silnik jest do wymiany? To oczywiste, że
    przed naprawą musi sam się upewnić co do wielkości uszkodzeń.

    >Czytaj uważnie posty na które odpisujesz.
    >
    >
    Czytam. Pytania były dwa:

    1) "Czy ktoś już miał takie przypadki?" Tak, znam. Większość serwisów robi w ten
    sposób: diagnoza kosztuje ileś zł i należy się, nawet jeśli klient odstąpi od
    naprawy (bo np. naprawa jest niewiele tańsza od kupna nowego urządzenia). Takie
    kwoty są w cennikach.
    2) "Czy firma ma prawo żądać zapłaty nie wykonując żadnej pracy?" Oczywiście,
    nie. W tym przypadku jednak serwisant wykonał pracę, polegającą na zdiagnozowaniu
    uszkodzenia.
    Pozostaje pytanie: czy ta firma bierze pieniądze za tego typu usługę? Sądzę, że tak,
    jeśli Autor wątku chce się upewnić, niech zapozna się z cennikiem firmy. Ale nie o
    to było pytanie.

    - Szwejk


    --
    www.wielkawojna.prv.pl 1914-1918

    "Like a madman laughing at the rain"


  • 7. Data: 2003-09-22 10:58:27
    Temat: Re: Usterka jak w TVN
    Od: "Pawel" <n...@W...pl>

    Zakladam ,ze klient okreslil w rozmowie z osoba przyjmujaca zlecenie ze na 100
    % zuzyte jest lozysko i na 100 % jest do wymiany.Doswiadczony pracownik serwisu
    zdaje sobie sprawe z tego ze wymiana lozyska na kole zamachowym w warunkach
    domowych jest praktycznie nie wykonalna.W tej sytuacji na odpowiedzialnosc
    klienta powinien zaproponowac dowoz pralki we wlasnym zakresie,badz
    zaproponowac transport przez serwis.Zdaza sie czesto,ze przyczyna glosnej pracy
    bebna moze byc dostanie sie fiszbiny miedzy beben ruchomy a staly( to taki
    drucik ze stanikow).Ta naprawa jest wykonalna na miejscu.Zleceniodawca mogl
    okreslic jednoznacznie,ze prosi o zabranie odpowiednich czesci i narzedzi i
    godzi sie na naprwe w domu(choc jak pisalem niewykonalna-lozysko trzeba
    wprowadzic na prasie),badz uzgodnic ew.zakres wizyty i koszta.
    Nie wiemy jak wygladala rozmowa miedzy serwisem a wlascicielem pralki.Moze
    klient podal tylko ze pralka pracuje glosno a nie podal skad ten glosny dzwiek
    sie wydobywa,a tylko przypuszczal? Tak czy inaczej nastapilo tu moim zdaniem
    niesprecyzowanie usterki,oraz brak wnikliwej informacji ze strony serwisu w
    kwesti oplat i zakresu wizyty serwisanta.

    pozdrawiam,pawel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 8. Data: 2003-09-22 12:15:16
    Temat: Re: Usterka jak w TVN
    Od: "Leszek" <l...@p...fm>


    Użytkownik "Wojciech Szweicer" <w...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:bkmhmj$42b$1@news.onet.pl...

    > Nie. Bezprawne żądanie w języku polskim określa się terminem "bezprawne
    > żądanie".

    Wyluzuj:)

    > A więc czemu Autor wątku sam nie naprawił, lecz wezwał fachowca?

    Bo sam nie umie a fachowiec miał przyjechać i naprawić a nie obejrzeć i
    stwierdzić "do warsztatu".

    > Serwisant musiał sprawdzić, czy zużycie łożysk nie jest np. spowodowane
    > złą pracą silnika i może cały silnik jest do wymiany?

    A nie mógł przez telefon zlecić dostarczenia pralki do warsztatu wiedząc że
    łożysk w mieszkaniu nie naprawi? Na pewno za "rzut okiem na pralkę" nie
    zapłaciłbym ani grosza.Po prostu jako klient "rzutu okiem " nie
    zlecałem.Zleciłem naprawę pralki u mnie w domu czego firma nie wykonała i
    kwita.


    Pozdr
    Leszek



  • 9. Data: 2003-09-22 12:19:54
    Temat: Re: Usterka jak w TVN
    Od: Wojciech Szweicer <w...@p...onet.pl>

    Dnia 2003-09-22 14:15, Leszek napisał(a):

    >>Serwisant musiał sprawdzić, czy zużycie łożysk nie jest np. spowodowane
    >>złą pracą silnika i może cały silnik jest do wymiany?
    >>
    >>
    >A nie mógł przez telefon zlecić dostarczenia pralki do warsztatu wiedząc że
    >łożysk w mieszkaniu nie naprawi? Na pewno za "rzut okiem na pralkę" nie
    >zapłaciłbym ani grosza.Po prostu jako klient "rzutu okiem " nie
    >zlecałem.Zleciłem naprawę pralki u mnie w domu czego firma nie wykonała i
    >kwita.
    >
    >
    A to już inna sprawa.

    A co do "rzutu oka" - uznałem, że to określenie jest przenośnią i jednak
    ten serwisant zajrzał do środka. Jeśli nie, to oczywiście, również bym
    nie zapłacił.
    - Szwejk

    --
    www.wielkawojna.prv.pl 1914-1918

    "Like a madman laughing at the rain"


  • 10. Data: 2003-09-22 18:23:33
    Temat: Re: Usterka jak w TVN
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Moim zdaniem serwisantowi nie należy się wynagrodzenie za dojazd. Powyższe
    opieram na następującym rozumowaniu:

    W chwili przeprowadzenia rozmowy telefonicznej została ustnie zawarta umowa
    o dzieło opiewająca naprawę pralki. Wydaje mi się, że ten fakt nie ulega
    wątpliwości. Treści rozmowy telefonicznej najprawdopodobniej nie uda się
    odtworzyć, a zatem należy przyjąć, że zastosowanie mają przepisy kodeksu
    cywilnego. Jak wynika z postu inicjującego wątek, miejscem wykonania usługi
    miało być mieszkanie klienta. W tym celu do mieszkania tego zresztą przybył
    serwisant, który naprawy jednak nie dokonał. W chwili obecnej odłóżmy na bok
    przyczyny tego faktu, bowiem nie wydaje mi się możliwe ustalenie post
    faktum, czy klient właściwie opisał usterkę, czy nie. Faktem bezspornym
    pozostaje jednak, że pralka nie została naprawiona. W tej sytuacji dzieło
    zamówione nie zostało wykonane, a więc i nie należy się za to wynagrodzenie.
    Należność za dzieło przysługuje serwisantowi w chwili oddania dzieła (art.
    642 kc), a to jak wiemy nigdy nie nastąpiło.

    Gdyby serwisant oświadczył, że naprawy nie da się dokonać na miejscu i
    zaproponował zabranie w tym celu pralki do zakładu, to wówczas w razie
    odmowy klienta miałby zastosowanie art. 639 kc. Zatem faktycznie należność
    za dojazd by serwisantowi przysługiwała. Zresztą nie tylko za dojazd, bo
    również za ewentualne spodziewane zyski. De facto klient byłby obowiązany
    wówczas zapłacić za cały koszt usługi pomniejszony o wartość części.

    Jednak skoro serwisant usługi nie wykonał, a winy za ten stan rzeczy
    klientowi przypisać się nie da, zatem zasadnym będzie moim zdaniem
    przyjęcie, że z umowy o dzieło się nie wywiązano, a propozycja przywiezienia
    pralki do zakładu przez klienta była ofertą dokonania naprawy na nowych
    warunkach, tzn. nie w miejscu zamieszkania klienta, a w zakładzie. Klient
    mógł tę ofertę przyjąć, albo też odrzucić. Tak, czy inaczej ta druga umowa
    wiązałaby strony od chwili przywiezienia pralki do zakładu i złożenia
    zlecenia, a więc nie mogłaby być podstawą do żądania zapłaty za niewykonane
    poprzednio dzieło.
    --
    Jestem tylko człowiekiem i mogę się mylić. Przedstawiony wyżej
    punkt widzenia jest moją prywatną opinią i upraszam o nie trakto-
    wanie jego jako bezwzględnie obowiązującego stanu prawnego.


strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1