W dniu 22.12.2013 20:30, boukun pisze:

>> Zupełnie uczciwy. Dlaczego z moich podatków ma być płacona renta
>> obibokom i pasożytom, co nawet połowy z ostatnich 10 lat nie mieli
>> ochoty przepracować?
>
> Ochotę to może i ktoś ma, ale warunków reżim do godziwej pracy nie
> zapewnił zniewolonemu narodowi...

Jak zwykle bredzisz.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

do góry

W dniu 2013-12-22 20:07, Andrzej Lawa pisze:

> Zupełnie uczciwy. Dlaczego z moich podatków ma być płacona renta
> obibokom i pasożytom, co nawet połowy z ostatnich 10 lat nie mieli
> ochoty przepracować?

A dlaczego po przepracowaniu 25 lat nie można dostać renty jak się
podupadło na zdrowiu. Nie emerytury. Renty inwalidzkiej.

Swoją drogą ten nieszczęsny przebrzydły Miler ci mi tak krwi napsuł
dzisiaj powiedział coś mądrego.
Skoro i tak ogromna większość Polaków jest ubezpieczona (przypominam że
dziecko do 18 roku życia z mocy ustawy) to koszt budowania systemu
sprawdzania ubezpieczenia jest większy niż wyłożenie kasy na to
ubezpieczenie.
Wiem że to nie mieści się w liberalnych głowach ale tylko to podejście
się sprawdza.

z

do góry

Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...com> napisał w wiadomości
news:l97glf$ri8$2@node2.news.atman.pl...
>W dniu 22.12.2013 20:36, boukun pisze:
>
>>> Dla takiego obiboka i malkontenta jak ty obudzić się rano to
>>> niewolnictwo.
>>
>> Spamujesz wątek Lawa i zniesmaczasz innym, kończę ten temat. Paskudny
>> typ z ciebie... Nie jestem budowlańcem i nie zamierzam być fizolem...
>
> Bo jesteś pasożytem i uczciwa praca cię mierzi.

Pasożyci, to u władzy i te słowa pasują do nich jak ulał... Frajerów to sobie
możesz szukać...

boukun

do góry

Dnia 2013-12-22 17:06, Użytkownik Wojciech Bancer napisał:

>>>> jak kazdy miałby wedke i robił z niej skuteczny uzytek szybko ryb by
>>>> zabrakło.
>>> To poproszę przykład z realnego świata potwierdzający Twoją tezę. :)
>> Liczba możliwych do uzyskania zleceń na praktycznie każdy rodzaj
>> działalności jest równie ograniczona co liczba ryb w jeziorze.
>> Otwarcie z dnia na dzień tysiąc nowych zakładów szklarskich czy
>> fryzjerskich wyczerpie zlecenia równie szybko jak tysiąc nowych
>> wędkarzy ryby w konkretnym jeziorze.
>
> I wszystko spoko, z tym że nie są ograniczone jeziora. Co rusz są
> odkrywane i dodawane nowe jeziora, w których dopiero nasycenie może
> nastąpić.
>
Niestety ale jedne się tworzą a inne są ograniczane bądź likwidowane.
Kiedyś na każdej wsi miałeś kowala, szewca, krawca, pastuch, w miastach
też byli trzej pierwsi. A dzisiaj ?


Pozdrawiam

do góry

On 2013-12-23, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:

[...]

>> I wszystko spoko, z tym że nie są ograniczone jeziora. Co rusz są
>> odkrywane i dodawane nowe jeziora, w których dopiero nasycenie może
>> nastąpić.
>
> Niestety ale jedne się tworzą a inne są ograniczane bądź likwidowane.
> Kiedyś na każdej wsi miałeś kowala, szewca, krawca, pastuch, w miastach
> też byli trzej pierwsi. A dzisiaj ?

A dzisiaj masz huty, zakłady odzieżowe itd. które realizują podobne potrzeby
na większą skalę, a zatrudniają więcej osób od organizacji, poprzez produkcję,
po dystrybucję.

Masz też całe gałęzie zawodów które nie istniały (telekomunikacja, informatyka,
związane z tym nauki itd), czy wreszcie rozwijające się gałęzie usług dla świata
wirtualnego.

Zobacz jak wyglądał rynek aplikacji mobilnych przed 2006/2007 rokiem, jak wygląda
teraz, czy wreszcie rozwijające się gałęzie usług dla świata
wirtualnego.

--
Wojciech Bańcer
p...@p...pl

do góry

W dniu 23.12.2013 10:55, Wojciech Bancer pisze:

> Masz też całe gałęzie zawodów które nie istniały (telekomunikacja, informatyka,
> związane z tym nauki itd), czy wreszcie rozwijające się gałęzie usług dla świata
> wirtualnego.
>
> Zobacz jak wyglądał rynek aplikacji mobilnych przed 2006/2007 rokiem, jak wygląda
> teraz, czy wreszcie rozwijające się gałęzie usług dla świata
> wirtualnego.

Są także braki w zwykłej pracy fizycznej.

Tylko wymaga to niestety pewne elastyczności. I porzucenia tego chorego
przesądu, że jakiś rodzaj pracy to "ujma na honorze". Ludzie wolą za
gówniane pieniądze siedzieć za biurkiem lub naciągać pomoc socjalną
zamiast zakazać rękawy i chwycić za łopatę, kielnię czy mopa.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

do góry

W dniu 2013-12-22 19:04, Andrzej Lawa pisze:
> W dniu 22.12.2013 18:56, boukun pisze:
>
>> A co ty możewsz o mnie wiedzieć. Nie znam drugiego takiego, co ma taką
>> złotą rączkę jak ja i potrafiłby tak perfekcyjnie wykonywać różne prace
>> budowlane...
>
> No to bierz się do roboty i nie pieprz, że nie ma pracy.
>
> Sąsiad pół roku szukał wolnej ekipy tynkarzy...
>

skoro go nie stac...
mnie tez nie stac na nowego iphona wiec musze czekac az porzadnie na
rynku wtornym stanieje. Bedzie lekko porysowany i z wymeczona bateria.
Mamy wolny rynek, skoro Twoj sasiad nie moze znalezc ekipy to nie
dlatego ze lenie nie chca pracowac (takie teksty to sa codziennoscia na
Bialorusi) tylko dlatego ze jest golodupcem.

--
@foe_pl

do góry

Dnia 2013-12-23 10:55, Użytkownik Wojciech Bancer napisał:

>>> I wszystko spoko, z tym że nie są ograniczone jeziora. Co rusz są
>>> odkrywane i dodawane nowe jeziora, w których dopiero nasycenie może
>>> nastąpić.
>> Niestety ale jedne się tworzą a inne są ograniczane bądź likwidowane.
>> Kiedyś na każdej wsi miałeś kowala, szewca, krawca, pastuch, w miastach
>> też byli trzej pierwsi. A dzisiaj ?
>
> A dzisiaj masz huty, zakłady odzieżowe itd. które realizują podobne potrzeby
> na większą skalę, a zatrudniają więcej osób od organizacji, poprzez produkcję,
> po dystrybucję.

Jesteś w błędzie. Huta naprodukuje więcej podków na głowę pracownika
niż kowal, co gorsze te podkowy praktycznie nie są potrzebne i dlatego
dziś kowal to rzadkość. Podobnie jest z zakładami odzieżowymi czy
obuwniczymi, więcej produktu wytworzą na głowę pracownika niż krawiec
czy szewc pracujący w domu czy rodzinnym warsztaciku.

> Masz też całe gałęzie zawodów które nie istniały (telekomunikacja, informatyka,
> związane z tym nauki itd), czy wreszcie rozwijające się gałęzie usług dla świata
> wirtualnego.

Mam, ale jak pisałem wcześniej wiele zawodów padło a jeszcze więcej
zatrudnia mały procent tego co sto lat temu.

> Zobacz jak wyglądał rynek aplikacji mobilnych przed 2006/2007 rokiem, jak wygląda
> teraz, czy wreszcie rozwijające się gałęzie usług dla świata
> wirtualnego.
>
Rynek aplikacji mobilnych to słaby przykład, aplikacje takie zaliczam
do dóbr luksusowych nie koniecznych do życia. Kupują je tylko ci
których na to stać. Zobacz jak zmieniał się przez ostatnie dwieście
lat rynek żywności, ubrań, butów czy narzędzi, ile zatrudniał kiedyś
ludzi a ile dzisiaj.
Ja wiem że jest tendencja do tłumaczenia idiotom przez cwaniaków
że osoby tracące pracę w produkcji znajdą ją w usługach. Problem
polega na padaniu większości usług w przypadku kryzysu czy nawet
małych zawirowań. Żywność, ubranie, buty i mieszkanie muszę mieć,
telewizji kablowej, wyjazdu na wakacje czy spotkań z przyjaciółmi
w lokalu czy abonamentu na internet w komórce nie koniecznie.


Pozdrawiam

do góry

On 2013-12-23, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:

[...]

>> A dzisiaj masz huty, zakłady odzieżowe itd. które realizują podobne potrzeby
>> na większą skalę, a zatrudniają więcej osób od organizacji, poprzez produkcję,
>> po dystrybucję.
>
> Jesteś w błędzie. Huta naprodukuje więcej podków na głowę pracownika
> niż kowal, co gorsze te podkowy praktycznie nie są potrzebne i dlatego
> dziś kowal to rzadkość.

Huta przede wszystkim wyprodukuje rzeczy których kowal nie jest w stanie.

> Podobnie jest z zakładami odzieżowymi czy obuwniczymi, więcej produktu
> wytworzą na głowę pracownika niż krawiec czy szewc pracujący w domu czy
> rodzinnym warsztaciku.

I co w tym złego?

>> Masz też całe gałęzie zawodów które nie istniały (telekomunikacja, informatyka,
>> związane z tym nauki itd), czy wreszcie rozwijające się gałęzie usług dla świata
>> wirtualnego.
>
> Mam, ale jak pisałem wcześniej wiele zawodów padło a jeszcze więcej
> zatrudnia mały procent tego co sto lat temu.

Znaczy sugerujesz, że 100 lat temu więcej osób mogło się czymś zająć,
niż dzisiaj? Dość odważne.

> Rynek aplikacji mobilnych to słaby przykład, aplikacje takie zaliczam
> do dóbr luksusowych nie koniecznych do życia.

I co zo tego? Ten wątek w ogóle nie był poruszany. I nie ma nic do rzeczy.

> Kupują je tylko ci których na to stać.

Stać na to przede wszystkim firmy które zatrudniają programistów,
grafików, managerów itd.

> Zobacz jak zmieniał się przez ostatnie dwieście lat rynek żywności,
> ubrań, butów czy narzędzi, ile zatrudniał kiedyś ludzi a ile dzisiaj.
> Ja wiem że jest tendencja do tłumaczenia idiotom przez cwaniaków
> że osoby tracące pracę w produkcji znajdą ją w usługach.

Dlaczego idiotom przez cwaniaków?
I co to ma do rzeczy? Zajmowanie się wytwarzaniem dóbr luksusowymi to nie
jest zajęcie? I nie da się z tego żyć? Rly?

--
Wojciech Bańcer
p...@p...pl

do góry

W dniu 23.12.2013 11:05, the_foe pisze:

>>> A co ty możewsz o mnie wiedzieć. Nie znam drugiego takiego, co ma taką
>>> złotą rączkę jak ja i potrafiłby tak perfekcyjnie wykonywać różne prace
>>> budowlane...
>>
>> No to bierz się do roboty i nie pieprz, że nie ma pracy.
>>
>> Sąsiad pół roku szukał wolnej ekipy tynkarzy...
>>
>
> skoro go nie stac...
> mnie tez nie stac na nowego iphona wiec musze czekac az porzadnie na
> rynku wtornym stanieje. Bedzie lekko porysowany i z wymeczona bateria.
> Mamy wolny rynek, skoro Twoj sasiad nie moze znalezc ekipy to nie
> dlatego ze lenie nie chca pracowac (takie teksty to sa codziennoscia na
> Bialorusi) tylko dlatego ze jest golodupcem.

Bredzisz, matole.

Znajduje niby ekipę. Umawia się na termin i cenę. Materiały kupione.
Zbliża się termin rozpoczęcia prac... i gucio, ekipa zajęta, albo coś
wypadło albo coś innego. I tak w kółko.


--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

do góry