eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 181

  • 161. Data: 2006-02-16 18:51:03
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: R2r <b...@m...net.pl>

    Nixe napisał(a):
    > Tak mi przykro. Stwórz w związku z tym własny słownik pojęć, jeśli nie
    > jesteś w stanie prawidłowo zinterpretować tych, które od lat funkcjonują w
    > języku polskim i nikt nie ma problemu z ich zrozumieniem.
    No gdyby nikt, ale kilka osób się znalazło. :-) Język potoczny nie jest
    precyzyjny. Większość słów w słowniku ma wiele znaczeń. Tymczasem prawo
    musi być precyzyjne.

    >> A co to jest ten zdrowy rozsądek?
    >
    > To jest takie coś, co pomaga zrozumieć dane pojęcie i nie kombinować przy
    > tym, jak koń pod górkę :)
    >
    Czyli - jak to określiłaś "czuj"? :->
    Na podstawie "czuja" nie tworzy się i nie egzekwuje prawa.

    >> A zatem - jak ktoś już to napisał - zakaz nie obowiązuje nikogo gdyż
    >> nie można go prawnie usankcjonować. Czyn zakazany musi być prawnie
    >> określony bez pozostawiania wątpliwości - również co do okoliczności
    >> - jego popełnienia.
    >
    > Stań sobie zatem prywatnym autem przy sklepie spożywczym w pobliżu znaku
    > "Zakaz zatrzymywania się - nie dotyczy zaopatrzenia" i kłóć się potem w
    > sądzie, że Ty też pracujesz jako zaopatrzeniowiec. Wprawdzie w firmie
    > budowlanej w zupełnie innym mieście, ale to przecież nie ma nic do rzeczy.
    > Jeśli wygrasz sprawę w sądzie grodzkim, to pozostanie mi tylko
    > pogratulować.
    Ja nie jestem zaopatrzeniowcem. Natomiast miałem raz taki przypadek, gdy
    przed sklepem, w którym kupowałem pewien sprzęt policja goniła ludzi
    za zatrzymanie się w takim miejscu. Jak zobaczyli gdy wychodzę z dużym
    pudłem i ładuję do samochodu stracili zainteresowanie moim samochodem.

    > Powodzenia życzę w przypadku ewentualnej sprawy sądowej i pamiętaj o DUŻEJ
    > kasie dla adwokata :)
    >
    Spoko.

    >> Nadal nie wiadomo kogo można a kogo nie nazwać mieszkańcem więc nic to
    >> nie zmieni. :-)
    >
    > To jedynie_Ty_nie wiesz, kogo można, a kogo nie nazwać mieszkańcem bloku.
    >
    W świetle prawa każdego niemal.

    >> Excuse me! To nie ma związku z dyskusją.
    >
    > Dlaczego?
    > Usiłujemy przecież dojść do tego, kim i dlaczego jest lub nie jest
    > "mieszkaniec" bloku.
    Dlatego co poniżej (napisałaś) :-)

    >> Zaczynasz się plątać. Wypełnianie obowiązków wobec wspólnoty
    >> mieszkaniowej - co raczyłaś zauważyć wyżej - nie ma wpływu na to, czy
    >> ktoś jest mieszkańcem, czy też nie ("Nikt nie przestaje być
    >> mieszkańcem jeśli czegoś nie zrobi"). Bądź więc konsekwentna.
    >
    > Jestem. Poczuwanie się do obowiązków nie ma nic wspólnego z ich
    > wypełnianiem.
    :-O

    > I tak samo - niepoczuwanie się =/= nie wypełnianie.
    Nie poczuwam się do obowiązku, ale go wypełniam? :-D

    > BTW - czy uważając się za mieszkańca bloku swojej mamy jesteś członkiem
    > Wspólnoty Mieszkańców tego bloku?
    Nie ma czegoś takiego :-)

    > Od jakiegoś czasu o interpretacji słowa "mieszkaniec".
    > Chcę Ci pokazać, gdzie robisz błędy w myśleniu uważając się za
    > mieszkańca danego bloku/terenu.
    >
    Nie. To Ty usiłujesz bezpodstawnie ograniczyć pojęcie do jego pewnego
    podzbioru. Nie wiem w jakim celu.

    --
    Pozdrawiam. Artur.
    ___________________________________________________
    "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."


  • 162. Data: 2006-02-16 18:53:39
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: R2r <b...@m...net.pl>

    Przemysław Bernat napisał(a):
    > Dnia Thu, 16 Feb 2006 17:21:22 +0100, Nixe napisał(a):
    >
    >> A ja czasami mieszkam w: Berlinie, w Warszawie, u mojej babci w jej domu i u
    >> moich znajomych w ich bloku.
    >> Czy to znaczy, że raz jestem mieszkanką Berlina, a innym razem Warszawy, raz
    >> domku mojej babci a innym razem bloku moich znajomych?
    >
    > To inaczej: kto jest mieszkańcem mieszkania, które kupiłem swojej kochance?
    > Ja jestem właścicielem, ona tam mieszka, ale nie jest zameldowana i nie ma
    > umowy najmu. Świadczy mi usługi seksualne w zamian za możliwość mieszkania.
    > Ja opłacam czynsz, ale nigdy dłużej niż dwie godziny w mieszkaniu nie
    > przebywam.
    > Teraz pytanie: kto jest mieszkańcem tego mieszkania?
    >
    > 1. Ja
    > 2. Kochanka
    > 3. Masaj
    >
    Też jestem ciekaw :-)
    A tak na marginesie (to dla moich znajomych) w weekend prawdopodobnie
    będę mieszkał w Warszawie. Nie wiem jeszcze czy u rodziny, czy w
    hotelu... :-)

    --
    Pozdrawiam. Artur.
    ___________________________________________________
    "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."


  • 163. Data: 2006-02-16 19:07:58
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: R2r <b...@m...net.pl>

    Nixe napisał(a):
    > W wiadomości <news:dt2fqh$6bq$1@nemesis.news.tpi.pl>
    > R2r <b...@m...net.pl> pisze:
    >
    >> Choć powiem, że jak byłem kilka lat temu na wczasach u znajomej w
    >> Gdyni (mieszkałem tam wtedy :-) )
    >
    > Czyli byłeś mieszkańcem Gdyni?
    > LOL. Powitać krajana ;-)
    >
    No! Mieszkałem tam aż przez dwa tygodnie. :-D

    > Mam jednak pytanie - czy nie miałbyś skrupułów, by stanąć na jedynym
    > wolnym miejscu, choć wiedziałbyś, że nie wszyscy mieszkańcy tego bloku
    > wrócili już do domu?
    A skąd ja miałbym to wiedzieć?

    >> A! I nie było idiotycznego znaku z napisem "nie dotyczy mieszkańców"
    >
    > Dla Ciebie jest idiotyczny, bo widocznie nie masz i nigdy nie miałeś
    > problemów z zaparkowaniem swojego samochodu przy swoim miejscu
    > zamieszkania. Gdybyś je miał, to inaczej spojrzałbyś na tę sytuację.
    >
    Jest idiotyczny, tak samo jak zakaz (za przeproszeniem) srania przez
    ptaki na okna.
    A tego, że czasem nie ma gdzie zaparkować w pobliżu miejsca zamieszkania
    (choćby i czasowego ;-) ) już nie raz doświadczyłem. Nie tylko w Gdyni
    jest ciasno na osiedlach :-)

    --
    Pozdrawiam. Artur.
    ___________________________________________________
    "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."


  • 164. Data: 2006-02-16 19:11:29
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: "Padre" <s...@e...wroc.pl>

    Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisał ...

    > Dobrze, w takim razie sprecyzuję i napiszę, że "może zaparkować w celu
    > wyładowania/załadowania".
    > Jeśli oczywiście wymaga tego sytuacja i nie ma możliwości zaparkowania
    > pojazdu gdzie indziej, bo byłoby to utrudnieniem dla tragarzy.
    > Natomiast zaparkowanie takiego pojazdu w celu pójścia kierowcy na herbatkę
    > do znajomej byłoby już nadużyciem.
    > I nie pytaj mnie przypadkiem "a jaka to różnica", bo nie podejmuję się
    > tłumaczyć oczywistości.

    Ale wytłumacz za to (bo to mniej oczywiste), jak _Ty_ odróżnisz powyższe sytuacje?
    Załóżmy, że przyjeżdżasz na parking, a tu na "twoim" ;-) miejscu stoi np. VW
    Transporter.
    Biegasz po całym bloku i sprawdzasz, czy kierowca nosi towar, czy pije herbatkę?
    Bo w pierwszej sytuacji (skoro "może zaparkować") chyba nie zastawisz takiego
    pojazdu,
    w drugiej - zastawisz! ;-)

    Sławek















  • 165. Data: 2006-02-16 19:15:01
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: R2r <b...@m...net.pl>

    Nixe napisał(a):
    > Dobrze, w takim razie sprecyzuję i napiszę, że "może zaparkować w celu
    > wyładowania/załadowania".
    Nie! Nie wolno mu się zatrzymać bez względu na cel. Nie jest
    mieszkańcem. No chyba, że zaczniemy rozszerzać Twoją definicję mieszkańca.

    > Jeśli oczywiście wymaga tego sytuacja i nie ma możliwości zaparkowania
    > pojazdu gdzie indziej, bo byłoby to utrudnieniem dla tragarzy.
    > Natomiast zaparkowanie takiego pojazdu w celu pójścia kierowcy na
    > herbatkę do znajomej byłoby już nadużyciem.
    A to tam jest tabliczka "nie dotyczy osób zatrzymujących się w celu..."?

    > I nie pytaj mnie przypadkiem "a jaka to różnica", bo nie podejmuję się
    > tłumaczyć oczywistości.
    Oczywiste to jest to, że jest zakaz. Natomiast nie wiadomo dokładnie
    kogo dotyczy. Owszem można pewne grupy osób wykluczyć. Tylko, że według
    Ciebie jest to znacznie węższa grupa, według mnie i kilku innych osób
    nieco szersza.

    --
    Pozdrawiam. Artur.
    ___________________________________________________
    "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."


  • 166. Data: 2006-02-16 19:36:57
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: poreba <d...@p...com>

    Dnia Thu, 16 Feb 2006 19:45:20 +0100, Nixe napisał(a):

    >> A teraz pokaż mi ekipę, która rozładuje ciężarówkę pełną szaf i foteli
    >> poniżej jednej minuty.
    > Dobrze, w takim razie sprecyzuję i napiszę, że "może zaparkować w celu
    > wyładowania/załadowania".
    Ale tragarze to przecież NIE mieszkańscy!
    > Natomiast zaparkowanie takiego pojazdu w celu pójścia kierowcy na herbatkę
    > do znajomej byłoby już nadużyciem.
    A jak znajomy przyjedzie i _zaprakuje_ usługowo znajomym coś w mieszkaniu
    wyrychtować to może się napić herbatki żebyś go od czci i wiary nie
    odsądzała?
    Chesz mieć _pewne_ miejsce parkingowe żeby Ci tłuszcza nie zajmowała?
    Zorganizuj parking z oznaczonymi miejscami na terenie należącym do zarządcy
    i będzie sprawa jasna.

    --
    pozdro
    poreba


  • 167. Data: 2006-02-16 20:07:28
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: "Krystian Zaczyk" <z...@s...etan.pl>

    Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisał w wiadomości:
    news:dt299j$16f0$1@news.mm.pl...
    > W wiadomości <news:dt23ru$120l$1@news.mm.pl>
    > Krystian Zaczyk <z...@s...etan.pl> pisze:
    >
    > > A skąd gość ma wiedzieć gdzie jest czyje miejce, skoro miejsca nie
    > > są oznaczone?
    >
    > Przyjeżdża pod dom, dzwoni domofonem, pyta "Józiu, gdzie mogę stanąć na
    > parkingu", a Józio odpowiada "Zaraz zejdę i Ci pokażę" :)

    Zgoda.
    Zakładając, że gość odgadnie, iż istnieje przyporządkowanie miejsc ;-)

    > > Więcej - skąd ma to wiedzieć nowy lokator lub najemca mieszkania
    > > albo lokator, który nie miał wcześniej samochodu i kupił?
    >
    > Skąd_co_ma wiedzieć? Czyje miejsce jest czyje?

    Zaimek "to" zastąpił fragment poprzedniego zdania, które wycięłaś ;-)

    > Uczy się na czuja :) To niewielki blok i niemal wszyscy się znają.

    Niemal, zatem nie wszyscy.

    > > Jako mieszkaniec, parkuje nie łamiąc zakazu ale zostanie przez Ciebie
    > > zastawiony, jeżeli przypadkiem trafi na "Twoje" miejsce?
    >
    > Jako mieszkaniec może stanąć na "moim" miejscu, jeśli nie ma innego
    wolnego,
    > bo są zajęte przez_mieszkańców_.
    > Tu akurat nikt nikomu nie robi problemów, bo wiadomo, że inaczej się po
    > prostu nie da (każdy ma prawo stanąć na "swoim" parkingu) i mówi się
    trudno.

    Zatem tym bardziej (i ponownie) spytam:
    Skąd miałabyś pewność, że samochód który "karząco" zastawiasz
    nie jest samochodem mieszkańca bloku?

    Krystian




  • 168. Data: 2006-02-16 20:41:58
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: Przemysław Bernat <p...@p...com>

    Dnia Thu, 16 Feb 2006 19:28:32 +0100, Nixe napisał(a):

    > Ale definicja tego słowa jest na tyle precyzyjna, że pozwala na odróżnienie
    > pojęcia "mieszkaniec" od pojęcia "gość".

    Wskaż, proszę definicję mieszkańca w Ustawie Prawo o Ruchu Drogowym.

    > Naprawdę i tu masz wątpliwości, że chodzi o pojazdy mieszkańców?
    > A może uważasz, że istnieje coś takiego jak "zatrzymywanie się i parkowanie
    > mieszkańców"?

    O, sama wskazałaś kuriozalność tego znaku. Zakazuje zatrzymywania i postoju
    pojazdów, z wyłączeniem pojazdów, które są mieszkańcami (Nie dotyczy
    mieszkańców). Aż dziwne, że nikt wcześniej nie zwrócił na to uwagi :-)

    > Być może w niektórych przypadkach tak bywa, ale to nie jest przecież regułą.
    > "Dziwnym trafem" my (mieszkańcy naszego bloku ;-) nie mamy problemów z
    > egzekwowaniem zakazu parkowania osób obcych na naszym parkingu.

    Jak to robicie? Wzywacie policję, która odholowuje niegrzecznych
    "niemieszkańców"? Czy macie jakieś inne sposoby?

    > I tu faktycznie można powiedzieć, że Twoi sąsiedzi są powaleni, bo nie mają
    > ani krzty racji.
    > Jesteś mieszkańcem tego bloku od 10 lat i masz pełne prawo do parkowania w
    > tym miejscu.

    Ale oni uważają inaczej. W ich mniemaniu to ja burzę ład i porządek tego
    rozjechanego trawnika przed blokiem, który służy nam za parking. Dla nich
    wszystko jest oczywiste. Jak dla Ciebie..

    > Nietrafiona analogia.
    > Zaparkowanie pomimo braku zgody właściciela porównałabym szybciej do braku
    > chęci opuszczenia mojego mieszkania pomimo moich nalegań. I nie ma tu nic do
    > rzeczy, ze osobę tę wpuściłam wcześniej dobrowolnie. To nie oznacza, że
    > jestem skazana "dożywotnio" na jej obecność.

    Ale raczej policja nie wyprowadzi jej w kajdanach, tylko dlatego, że
    znudziło Ci się jej towarzystwo. Trzeba umiejętnie dobierać sobie gości.
    Wpuszczać tylko tych, których towarzystwo jest nam miłe. A nie zostawić
    otwarte drzwi i robić raban, że jakieś obce typy się rozsiadły i zabrakło
    foteli dla "mieszkańcow".

    --

    Pozdrawiam,
    Przemek


  • 169. Data: 2006-02-17 00:26:42
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: Rafał Święch <r...@g...pl>

    Dnia Thu, 16 Feb 2006 12:16:48 +0100, R2r napisał(a):

    > Rafał Święch napisał(a):
    >> [...] wykroczenie musi być ściśle określone przpisami
    >> prawa, dana osoba musi jednoznacznie wiedzieć co jej wolno, a co nie [...]
    > Dokładnie o to mi chodziło.

    Ciesze się, że się zgadzamy. Moja wypowiedź nie miała służyć polemice z
    Tobą, chciałem ją zamieścić w widocznym miejscu jedynie, a ponieważ postów
    jest dużo, zdecydowałem się właśnie na to miejsce. Nie gniewaj się:).


  • 170. Data: 2006-02-18 08:28:39
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: "Artur M. Piwko" <p...@p...kielce.pl>

    In the darkest hour on Thu, 16 Feb 2006 20:15:01 +0100,
    R2r <b...@m...net.pl> screamed:
    >> Dobrze, w takim razie sprecyzuję i napiszę, że "może zaparkować w celu
    >> wyładowania/załadowania".
    > Nie! Nie wolno mu się zatrzymać bez względu na cel. Nie jest
    > mieszkańcem. No chyba, że zaczniemy rozszerzać Twoją definicję mieszkańca.
    >

    Jesli gdzies mieszka to jest mieszkancem. Chyba, ze na znaku jest
    wyspecyfikowane czego... <:

    --
    [ Artur M. Piwko : Pipen : AMP29-RIPE : RLU:100918 : From == Trap! : SIG:223B ]
    [ 09:28:12 user up 10891 days, 21:23, 1 user, load average: 0.06, 0.06, 0.06 ]

    APATHY ERROR: Don't bother striking any key.

strony : 1 ... 10 ... 16 . [ 17 ] . 18 . 19


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1