eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoLekarka miała prawo odmówić? › Re: Lekarka miała prawo odmówić?
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: Re: Lekarka miała prawo odmówić?
    Date: Mon, 8 Dec 2008 21:18:14 +0100
    Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
    Lines: 93
    Message-ID: <ghjveb$91v$1@inews.gazeta.pl>
    References: <8...@j...googlegroups.com>
    NNTP-Posting-Host: bfx164.neoplus.adsl.tpnet.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=original
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1228767499 9279 83.28.61.164 (8 Dec 2008 20:18:19 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Mon, 8 Dec 2008 20:18:19 +0000 (UTC)
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.3350
    X-Priority: 3
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.3138
    X-User: robert.tomasik
    X-MSMail-Priority: Normal
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:566729
    [ ukryj nagłówki ]

    Użytkownik "Roland" <r...@p...fm> napisał w wiadomości
    news:85232042-87d2-442e-a647-c15416a54e85@j11g2000yq
    g.googlegroups.com...

    > Czy więc lekarka miała prawo odmówić badań, czy też nie?

    Znamy relację tylko lekarki i w tym może tkwić problem. Przywołane przez
    lekarkę, a za nią przez dziennikarza, przepisy dotyczą leczenia i nie
    pozostają w żadnym związku z czynnościami dowodowymi w postępowaniu karnym.
    Wszak chyba nawet lekarka nie sądziła, że pobranie krwi do badań uzdrowi
    czy chociażby poprawi stan zdrowia zatrzymanego. Zresztą nie proszono ją o
    jego leczenie, tylko o pobranie krwi. Ów fakt wynika nawet z artykułu,
    tylko nie wprost. Tak trochę poniżej napisu "W kapciach na dołku" jest
    wzmianka, że po tym, jak policjant telefonicznie wyjaśnił lekarce, że to
    była czynność dowodowa, a nie leczenie, ta ostatecznie zgodziła się krew
    pobrać, tylko policjanci nie przyjechali. czemu? I tu może się ukrywać
    odpowiedź na resztę niejasności.

    Pobranie krwi od sprawcy rządzi się przepisami kodeksu postępowania karnego
    (art. 74 i 308 kpk) i nie jest rzeczą lekarki badanie, czy organ procesowy
    zlecający jej tę czynność posiada delegację ustawową do wykonania
    czynności, czy nie. Ustawa mówi, że gość jest zobowiązany do poddania się
    badaniu, więc rzeczą Policji jest zastosować środki przymusu bezpośredniego
    w celu umożliwienia pobrania krwi, a rzeczą lekarki jej pobranie. Skoro
    uważała, że czynność była bezprawna, to miała moralny obowiązek powiadomić
    nazajutrz prokuraturę o tym fakcie - ale nie zwalniało jej to z obowiązku
    wykonania rzeczonej czynności.

    Zasłanianie się przez lekarkę i szpital ustawą o świadczeniach zdrowotnych
    jest bez sensu. To już lepiej było przyjąć linię obrony, że pacjent był
    pobudzony i pobranie krwi od szarpiącego się furiata (w końcu gryzł
    policjantów wcześniej) groziło załóżmy rozerwanie żyły. Tu przynajmniej
    lekarka nie naraziłaby się na zarzut utrudniania postępowania w sposób tak
    oczywisty.

    Teraz co do zasadności zatrzymania. Znowu znamy relację tylko jednej ze
    stron. Nie wiemy, jakie były podstawy zatrzymania lekarki, a przecież ta
    czynność jest kontrolowana dość ściśle przez przełożonych oraz
    obligatoryjnie prokuratora (o każdym zatrzymaniu osoby się go powiadamia).
    Coś nie bardzo chce mi się wierzyć, by tę decyzję podjęto pochopnie.
    Zwłaszcza, że jak wynika z artykułu nie zatrzymano jej "na gorąco" w
    trakcie tego jej uporu, choć wówczas już przecież były podstawy ku temu.

    Zastanawiające jest dla mnie, czego policjanci się dowiedzieli tej nocy, że
    nie pojechali już do szpitala z tym pacjentem. Czy czasem nie wyszły na jaw
    jakieś okoliczności, które spowodowały podejrzenie, że lekarka działała nie
    z niewiedzy i głupoty, a celowo. W tej sytuacji jej zatrzymanie mogło być
    uzasadnione w ogóle nie podniesionymi w artykule okolicznościami, których
    istnienia można się jedynie domyślać z analizy postępowania policjantów.

    Skoro ją zatrzymano, to użycie kajdanek było jak najbardziej uzasadnione.
    Jeśli jej nie pozwolono się przebrać, to jak znam życie, lekarka zaczęła
    filozofować i nie chciała iść z policjantami, a ci po prostu zastosowali
    przepis rozporządzenia i ją wyprowadzili. Normalnie raczej nikt by się nie
    wygłupiał i pozwolono by się lekarce ubrać i wyjść normalnie do samochodu.

    W mojej ocenie artykuł jest mocno stronniczy i nieprofesjonalnie napisany,
    a dziennikarz, który wysłuchał tylko jednej strony nawet nie zastanowił
    się, że już w jej wypowiedziach są aż nazbyt widoczne niekonsekwencje
    dyskredytujące podniesione przez lekarkę i szpital argumenty. Najfajniejszy
    jest dla mnie koniec. Dziennikarz niedwuznacznie sugeruje czytelnikowi, że
    zatrzymanie było nieuzasadnione. Posługuje się w tym celu socjotechniką, na
    którą jak widzę wiele osób się dało "złapać".

    Pisze, że po przesłuchaniu lekarkę odebrał dyrektor szpitala, jakby miało
    to coś do rzeczy lub co najmniej ją siłą odbił. Co by zmieniło, jakby
    odjechała sama albo odebrał ją ksiądz? Co do rzeczy miało to, w jaki sposób
    opuściła komendę?

    No i cytuje Piotra Kłodecznego z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który
    się ZASTANAWIA nad zasadnością zatrzymania. Co więcej podejrzewam, że nawet
    tę wypowiedź zmanipulowano, bo nie podejrzewam, by tak znakomita persona od
    lat zajmująca się zagadnieniem nie wiedziała, że zatrzymać można nie tylko
    gdy zachodzi obawa ucieczki czy ukrywania się, ale również na mocy art. 244
    kpk, gdy zachodzi obawa zatarcia śladów przestępstwa. W tym konkretnym
    wypadku załóżmy uzgodnienia przez świadków i podejrzaną linii obrony.

    Idę o zakład, że czas od zatrzymania do przedstawienia zarzutów (kilka
    godzin) spożytkowano na przesłuchanie w charakterze świadków osób będących
    na izbie przyjęć szpitala w trakcie zajścia, a celem zatrzymania było to,
    by osoby te nie poinformowały podejrzanej o kierunku pytań oraz swoich
    odpowiedziach, a nawet nie uzgadniały z nią ich treści. Stąd po
    przesłuchaniu świadków ustały przesłanki do zatrzymania i lekarkę
    zwolniono.

    I to już cała tajemnica :-) Nie twierdzę, że działania policjantów były
    słuszne, bo po prostu nie wiemy, jakimi przesłankami się kierowali.
    Twierdzę natomiast kategorycznie, że dziennikarz, który napisał artykuł nie
    zadał sobie nawet trudu, by się zastanowić chwilę nad zagadnieniem.
    Przepisał w zasadzie to, co mu powiedziała podejrzana i porozmawiał -
    pewnie przez telefon i przez chwilę - z przedstawicielem HFPC, który
    oczywiście nad sprawą zawsze się może ZASTANOWIĆ, choć nic konstruktywnego
    w tym wypadku nie wynika.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1