eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Nielegalne przekroczenie granicy
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 20

  • 11. Data: 2004-11-14 10:21:21
    Temat: Re: Nielegalne przekroczenie granicy
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał w
    wiadomości news:cn6i52$2ntb$1@news2.ipartners.pl...

    > OK, hipotetyczna sytuacja - ktoś zwiewa przez 'zieloną granicę',
    > przeszedł już na 'naszą' stronę, a sowieccy... tfu... ZBiRy... tfu...
    > białoruscy pogranicznicy wbrew zasadom strzelają przez granicę próbując
    > delikwenta ukatrupić (powiedzmy, że to był ważny dysydent i koniecznie
    > chcą go wykończyć).
    >
    > Czy na taką ewentualność jakieś oficjalne procedury polskiej SG istnieją?

    Tak. Nota dyplomatyczna. Ewentualnie potraktowanie tego jako napaść na
    Polskę i obrona przy użyciu Wojska. A doraźnie w praktyce patrol SG
    powiadamia drogą radiową strażnicę, a ta powiadamia jej odpowiednik po
    stronie Białorusi, że na ich terenie działają przestępcy strzelający na
    Polską stronę. Białoruskie służby podejmują za nimi pościg lub inne
    przewidziane przez ich wewnętrzne prawo czynności. Polska może żądać wydania
    tych przestępców, ale jeśli są obywatelami Białorusi to najpewniej
    ekstradycja będzie niedopuszczalna przez ich wewnętrzne prawo (którego nie
    znam i trzeba by było sprawdzić).

    I by uprzedzić Twoje pytanie, to wiem, że samemu ostrzelanemu to wiele nie
    pomoże. Ale kwestii decyzji prowadzenia lub nie wojny z Białorusią nie można
    położyć na barkach dowódcy patrolu Straży Granicznej. Odpowiedzenie ogniem
    na taki atak, to już byłaby po prostu wojna. Z tym, że nie możesz tego
    rozpatrywać w kategoriach morderstwa dysydenta, bowiem on w tym momencie
    popełnia przestępstwo nielegalnego przekroczenia granicy. Pościg za nim po
    terytorium Polski powinna podjąć Polska SG.
    >
    > Tak analizując to na chłodno to w grę wchodzi właściwie chyba tylko
    > robienie przez pograniczników za 'żywy mur'. Bo w przeciwnym przypadku
    > incydent gotowy (zwłaszcza, że będzie problem z jednoznacznym
    > udowodnieniem, kto przez granicę strzelał pierwszy).

    Toteż z tego powodu mają we krwi, by przez granicę nie strzelać. O
    przekroczeniu granicy powiadamia się stronę przeciwną, która przystępuje do
    pościgu. Żadnemu pogranicznikowi nawet do głowy strzał w stronę granicy nie
    przyjdzie. Dawniej, jak polska SG miała AKMS na wyposażeniu, to załóżmy była
    większa możliwość przypadkowego incydentu. Obecnie mają raczej broń
    policyjną na nabój pistoletowy łatwiejsze do skontrolowania ognia.
    Prawdopodobieństwo takiego incydentu ze strony Polski jest znikome.
    Białorusini używają nadal pochodnych AK-47, więc załóżmy przypadkowy
    incydent jest bardziej prawdopodobny. ale to raczej nie będzie celowe
    działanie. Za coś takiego z całą pewnością nie zostali by pochwaleni przez
    ich przełożonych.

    No i traktowanie tego jako celowe działanie nie ma sensu. Normalny patrol
    raczej czegoś takiego nie zrobi. Oczywiście można założyć, że w wypadku
    ucieczki jakiegoś "politycznego" ktoś wyda taki rozkaz. Ale to raczej mało
    prawdopodobne, by rozkaz wydano patrolom ichneijszej SG. Po za tym dochodzi
    strona praktyczna. Tak naprawdę, to jeśli goście nie mieli by możliwości
    kontynuowania pościgu przez granice, to użycie broni jest mało praktyczne.
    Strzelanie z broni wojskowej bez przyrządów optycznych przez zziajanego
    pościgiem żołnierza do biegnącego uciekiniera ma sens załóżmy na góra 200
    metrów. Później, to bozia kule nosi. Na spokojne z kałasznikowa można celnie
    do konkretnego człowieka strzelać na załóżmy 400-500 metrów. Ale to już
    majstersztyk, by celnie trafić w cel ruchomy.

    Na miejscu uciekiniera bym się położył w trawie i czekał na Polską Straż
    Graniczną. W leżącego ni ma siły trafić.


  • 12. Data: 2004-11-14 10:38:16
    Temat: Re: Nielegalne przekroczenie granicy
    Od: "Chmielu" <j...@A...pccom.info>


    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:cn7bo3$ddm$1@inews.gazeta.pl...

    > Tak. Nota dyplomatyczna. Ewentualnie potraktowanie tego jako napaść na
    > Polskę i obrona przy użyciu Wojska.

    Jezus Maria...
    "Jak rozpętałem III wojnę światową..."
    Przerażające...

    > Na miejscu uciekiniera bym się położył w trawie i czekał na Polską Straż
    > Graniczną. W leżącego ni ma siły trafić.

    A jak serią po gruncie z kałasznikowa Białorusin przejedzie... ??

    --
    Jarosław Chmielewski [alias: Chmielu]


  • 13. Data: 2004-11-14 10:54:22
    Temat: Re: Nielegalne przekroczenie granicy
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Chmielu" <j...@A...pccom.info> napisał w wiadomości
    news:cn7br0$p2e$1@shodan.interia.pl...

    > A jak serią po gruncie z kałasznikowa Białorusin przejedzie... ??

    Jak przejedzie serią, to w nic konkretnego nie trafi. Seriami, to się na
    filmach trafia. Z broni musisz mierzyć, by trafić. Seria 2-3 strzałowa to
    kres możliwości celnego strzelania bez jakiejś konkretnej podstawy -
    oczywiście na większą, niż kilkanaście metrów odległość. Stąd ciężkie
    podstawy stosowane w ckm-ach. Dopiero wówczas można mówić o jakiej tam
    szansie trafienia.

    Jeśli by Ci goście zaczęli faktycznie seriami strzelać, to najlepszym
    rozwiązaniem było by po prostu uciekanie. W miarę prosto, by przez
    przypadek nie zostać postrzelonym. Bo jak gość na większy dystans strzela
    seriami, to świadczy o jego wyszkoleniu - nienajlepiej. Wówczas
    najbezpieczniej jest tam, gdzie on celuje. Tam z reguły nie trafia :-)


  • 14. Data: 2004-11-14 11:08:56
    Temat: Re: Nielegalne przekroczenie granicy
    Od: Artur Drzewiecki <d...@n...poczta.cierpie.onet.spamu.pl.qvx>

    Z jakieś 10 lat temu był incydent w okolicach Sokółki.
    Wtedy jeszcze obowiązywały zwyczajowe ustalenia z okresu demoludów, że
    pościg prowadzi się także po drugiej stronie granicy do momentu
    fizycznego przejęcia go przez drugą stronę.
    Nocą białoruski patrol ścigał uciekiniera po polskiej stronie i się
    postrzelał z polskim patrolem - 1 Białorusin został ciężko ranny.
    A powód strzelaniny był taki, że wtedy polska SG zaczęła otrzymywać
    Glocki i przy "przejmowaniu" pościgu jeden z Polaków strzelił w
    powietrze. Najbliżej znajdujący się Białorusin pociągnął z Kałasznikowa
    po drzewach, bo myślał, że to uciekinier strzela (nieznana broń:-)). W
    odpowiedzi dowódca polskiego patrolu wystrzelał w stronę Białorusinów
    cały magazynek Glocka. Dwa czy trzy pociski trafiły strzelca w brzuch.
    Wtedy reszta Białorusinów zaczęła strzelać. Polski dowódca kazał uciekać
    i wezwał posiłki. Gdy przybiegła grupa interwencyjna z bronią długą,
    zatrzymali Białorusinów niosących rannego kolegę - w Białymstoku był
    operowany potem (ledwo przeżył).
    Uciekiniera (jakiś z Kaukazu) złapano nad ranem.:-)
    --
    Politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki.
    W Polsce wszyscy znają się na prawie, medycynie i informatyce.

    Usuń "nie.", "cierpie.", "spamu." i ".qvx" z mego adresu w nagłówku.


  • 15. Data: 2004-11-14 12:14:09
    Temat: Re: Nielegalne przekroczenie granicy
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Artur Drzewiecki" <d...@n...poczta.cierpie.onet.spamu.pl.qvx>
    napisał w wiadomości news:1eeep0p0cce9tejif1hvk1fs61ka0n00h4@4ax.com...
    > Z jakieś 10 lat temu był incydent w okolicach Sokółki.
    > Wtedy jeszcze obowiązywały zwyczajowe ustalenia z okresu demoludów, że
    > pościg prowadzi się także po drugiej stronie granicy do momentu
    > fizycznego przejęcia go przez drugą stronę.

    Z mojej wiedzy wynika, że takich uzgodnień nigdy nie było - oficjalnie.
    Zastanów się, jakie prawo użycia broni stosować do obywatela Białorusi
    biegającego z nielegalnie posiadaną w Polsce bronią i w mundurze bliżej na
    terytorium RP nie określonym. A to tylko jeden problem. Pamiętaj, ze poza
    uciekinierem tam również normalni ludzie chodzą. Spostrzegłszy szarżującego
    "harcerza" mogą różnie reagować.

    > Nocą białoruski patrol ścigał uciekiniera po polskiej stronie i się
    > postrzelał z polskim patrolem - 1 Białorusin został ciężko ranny.
    > A powód strzelaniny był taki, że wtedy polska SG zaczęła otrzymywać
    > Glocki i przy "przejmowaniu" pościgu jeden z Polaków strzelił w
    > powietrze. Najbliżej znajdujący się Białorusin pociągnął z Kałasznikowa
    > po drzewach, bo myślał, że to uciekinier strzela (nieznana broń:-)). W
    > odpowiedzi dowódca polskiego patrolu wystrzelał w stronę Białorusinów
    > cały magazynek Glocka. Dwa czy trzy pociski trafiły strzelca w brzuch.
    > Wtedy reszta Białorusinów zaczęła strzelać. Polski dowódca kazał uciekać
    > i wezwał posiłki. Gdy przybiegła grupa interwencyjna z bronią długą,
    > zatrzymali Białorusinów niosących rannego kolegę - w Białymstoku był
    > operowany potem (ledwo przeżył).

    I Polak zadziałał prawidłowo. Patrol Białoruskiej SG przekroczył nielegalnie
    granicę. Na pewno nie na podstawie jakiś tam porozumień. W nocy w lesie -
    mogło się zdarzyć i nie ma co czynić z tego tragedii. Ale nie dorabiaj do
    tego ideologii w postaci jakiś międzynarodowych ustaleń. Po za tym
    podejrzewam, że z całą pewnością najmniejszy wpływ na zaistnienie incydentu
    miała wymiana broni u Polaków. Po odgłosie strzałów nikt nie rozpoznaje
    przeciwnika. Nie w warunkach bojowych. Las, echo - ktoś głupot naopowiadał i
    stworzyła się legenda. Takie legendy, to na froncie powstawały.

    Podejrzewam, ze patrol SG wezwał do zatrzymania nieokreśloną grupę. Po
    ciemku nawet mundurów nie widzieli. Może oddali strzał ostrzegawczy.
    Białorusini wówczas dopiero zorientowali się, że są na Polskiej stronie i
    walnęli po drzewach, by dać sobie szansę powrotu. Polski patrol odpowiedział
    ogniem i kogoś tam ranił. Jakby wiedzieli, że to Białoruski patrol, a
    Białorusini wiedzieli, że Polacy, to nikt by do siebie nie strzelał. Na 99%.

    Nasi politycy mogą się lubić, albo nienawidzić. Ale i tak granica rządzi się
    własnymi prawami. Kolega z za "miedzy" pozostaje kolegą. Większość takich
    incydentów zostaje załatwiana "dyplomatycznie" przy użyciu kilku butelek
    wysokoprocentowego alkoholu. Zresztą ku obopólnemu zadowoleniu, bo
    pokrzywdzony / zaatakowany przecież sam tego nie spożyje. Tam, gdzie granica
    nie opiera się o jakiś widoczny element (rzeka, droga, tor, grzbiet górski
    itp.), tam o pomyłkę nie trudno. Za dnia mając do dyspozycji mapę czasem
    można niechcący się znaleźć na stronie przeciwnej. A co dopiero w nocy. W
    okolicach Sokółki granica biegnie przez las. I to wytłumaczenie całego
    incydentu.

    Teraz w ramach Unii Europejskiej są porozumienia międzynarodowe w sprawie
    wspólnych pościgów. A i do końca nie wiadomo, jak to ma działać. Jakie prawo
    stosować do goszczących policjantów. USA jest jednym państwem od kilkuset
    lat, a jeszcze sobie z tym problemem nie poradzili, tak więc nie oczekiwał
    bym zbyt szybkiego uregulowania w tym zakresie stosowanego powszechnie.

    > Uciekiniera (jakiś z Kaukazu) złapano nad ranem.:-)

    Takich opowieści w formie mniej lub bardziej potwierdzonych legend krąży
    wiele. Ja osobiście znam przypadek, jak polskie i amerykańskie służby
    ochrony VIP-ów postrzelały się w Krakowie w jednym z hoteli. Skutek, jeden
    ranny w stopę agent Secret Service ewakuowany megycznie do Stanów. Powód -
    alkohol oraz urażona duma osobista. Po prostu jeden postanowił pzrejśc przez
    piętro, które było chronione przez drugich. w myśl zasady "Ja tu nie
    wejdę?!". I jakoś nit z tego powodu nikomu wojny nie wypowiadał.


  • 16. Data: 2004-11-14 12:27:02
    Temat: Re: Nielegalne przekroczenie granicy
    Od: "Chmielu" <j...@A...pccom.info>


    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:cn7di5$ji3$1@inews.gazeta.pl...

    > Jeśli by Ci goście zaczęli faktycznie seriami strzelać, to najlepszym
    > rozwiązaniem było by po prostu uciekanie. W miarę prosto, by przez
    > przypadek nie zostać postrzelonym. Bo jak gość na większy dystans strzela
    > seriami, to świadczy o jego wyszkoleniu - nienajlepiej. Wówczas
    > najbezpieczniej jest tam, gdzie on celuje. Tam z reguły nie trafia :-)

    Ja za ostrą amunicją nie przepadam, więc zbytnio się nie orientuję (co dało
    się zauważyć :) ). Jedynie z wiatrówki strzelałem i to też niezbyt celnie...
    :-)

    --
    Jarosław Chmielewski [alias: Chmielu]


  • 17. Data: 2004-11-14 12:56:42
    Temat: Re: Nielegalne przekroczenie granicy
    Od: Artur Drzewiecki <d...@n...poczta.cierpie.onet.spamu.pl.qvx>

    Robert Tomasik napisał/a:
    >I Polak zadziałał prawidłowo. Patrol Białoruskiej SG przekroczył nielegalnie
    >granicę. Na pewno nie na podstawie jakiś tam porozumień. W nocy w lesie -
    >mogło się zdarzyć i nie ma co czynić z tego tragedii.
    Tym bardziej, że od czasów Gorbaczowa zaczęto rozmontowywać "sistiemę",
    więc nie było pasa zaoranej ziemi raczej trudnego do przeoczenia - nawet
    w nocy.:-)

    > Ale nie dorabiaj do
    >tego ideologii w postaci jakiś międzynarodowych ustaleń.
    Oki.
    Możliwa jest jeszcze inna interpretacja - przynajmniej zaraz po wojnie
    radziecka SG dość luźno traktowała granice z "zaprzyjaźnionymi"
    państwami i ktoś pomieszał.

    >Takie legendy, to na froncie powstawały.
    Nie przeczę.:-)

    >Podejrzewam, ze patrol SG wezwał do zatrzymania nieokreśloną grupę. Po
    >ciemku nawet mundurów nie widzieli. Może oddali strzał ostrzegawczy.
    >Białorusini wówczas dopiero zorientowali się, że są na Polskiej stronie i
    >walnęli po drzewach, by dać sobie szansę powrotu. Polski patrol odpowiedział
    >ogniem i kogoś tam ranił. Jakby wiedzieli, że to Białoruski patrol, a
    >Białorusini wiedzieli, że Polacy, to nikt by do siebie nie strzelał. Na 99%.
    Możliwe.
    Tylko kwestią pozostaje, czy weszli w ramach rutynowego patrolu
    pomyśliwszy jakiś punkt orientacyjny, czy goniąc kogoś, ale to nie ma
    większego znaczenia.
    Choć w drugim wypadku Białorusini z patrolu albo strażnicy spieprzyli
    sprawę - bo jeśli gonili kogoś, a Polacy nic nie wiedzieli, to...

    >Nasi politycy mogą się lubić, albo nienawidzić. Ale i tak granica rządzi się
    >własnymi prawami. Kolega z za "miedzy" pozostaje kolegą. Większość takich
    >incydentów zostaje załatwiana "dyplomatycznie" przy użyciu kilku butelek
    >wysokoprocentowego alkoholu. Zresztą ku obopólnemu zadowoleniu, bo
    >pokrzywdzony / zaatakowany przecież sam tego nie spożyje.
    I prawdopodobnie doszłoby do tego tutaj, gdyby ktoś nie strzelił i w
    strzelaninie kogoś nie ranili.

    >Tam, gdzie granica
    >nie opiera się o jakiś widoczny element (rzeka, droga, tor, grzbiet górski
    >itp.),
    Ewentualnie mur lub pas zaoranej ziemi.:-)

    > tam o pomyłkę nie trudno. Za dnia mając do dyspozycji mapę czasem
    >można niechcący się znaleźć na stronie przeciwnej. A co dopiero w nocy. W
    >okolicach Sokółki granica biegnie przez las. I to wytłumaczenie całego
    >incydentu.
    Zresztą ani mapa, ani GPS nic nie pomoże, jeśli się z nich nie
    korzysta.:-)

    >Takich opowieści w formie mniej lub bardziej potwierdzonych legend krąży
    >wiele. Ja osobiście znam przypadek, jak polskie i amerykańskie służby
    >ochrony VIP-ów postrzelały się w Krakowie w jednym z hoteli. Skutek, jeden
    >ranny w stopę agent Secret Service ewakuowany megycznie do Stanów. Powód -
    >alkohol oraz urażona duma osobista. Po prostu jeden postanowił pzrejśc przez
    >piętro, które było chronione przez drugich. w myśl zasady "Ja tu nie
    >wejdę?!". I jakoś nit z tego powodu nikomu wojny nie wypowiadał.
    Świetne.:-)
    --
    Politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki.
    W Polsce wszyscy znają się na prawie, medycynie i informatyce.

    Usuń "nie.", "cierpie.", "spamu." i ".qvx" z mego adresu w nagłówku.


  • 18. Data: 2004-11-14 20:40:52
    Temat: Re: Nielegalne przekroczenie granicy
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Artur Drzewiecki" <d...@n...poczta.cierpie.onet.spamu.pl.qvx>
    napisał w wiadomości news:cokep055cr8ub2ekr496cfam7nkmp53nb9@4ax.com...

    > Tym bardziej, że od czasów Gorbaczowa zaczęto rozmontowywać "sistiemę",
    > więc nie było pasa zaoranej ziemi raczej trudnego do przeoczenia - nawet
    > w nocy.:-)

    Nie wiem jak jest przy białoruskiej granicy. W Bieszczadach przy obecnej
    ukraińsko-polskiej już na przełomie 80/90 tych lat nie było takich
    wynalazków. No przynajmniej nie było ich w odległości widzialnej od linii
    granicy, bo w głąb terytorium nie sprawdzałem. Po polskiej stronie nie było
    na pewno w ogóle. Granicę wyznaczały słupki. Po polskiej stronie ścieżka
    szlaku turystycznego teoretycznie idącego granicą szła faktycznie
    kilkanaście, kilkadziesiąt metrów w głąb terytorium Polski. Jak było po
    tamtej stronie nie wiem. Ale na pewno samą granicą nic nie szło, co mogło by
    poza słupami ją wyznaczać. A w nocy słupy są średnio widoczne.

    Lepiej znam granice południową (obecnie ze Słowacją). Tutaj faktycznie
    granica jest wyznaczana od początku lat 80-tych jedynie słupkami. Nie
    przypominam sobie zaoranej ziemi, a mieszkam nie daleko i łaziłem tam
    wielokrotnie. Oczywiście pisze o odcinkach, gdzie nie opiera się ona o
    rzekę. Bo na przykład na odcinku, gdzie biegnie nurtem Popradu, to o granicy
    przypominają tablice na brzegu. Rzecz w tym, ze latem po obydwu stronach
    ludzie się kąpią. A przejść rzekę można nie mocząc krótkich spodenek.
    miejscowi się chwalą, że na piwo chodzą na Słowację. Sam nie chodziłem, więc
    trudno mi powiedzieć, ile faktycznie prawdy w tych przechwałkach. Ale
    faktycznie przejść przez tę granicę niespecjalnie trudno. W nocy, we mgle na
    górskich odcinkach można omyłkowo. Przypadki takie się co jakiś czas
    zdarzają. W Tatrach, ale i nie tylko.
    >
    > Możliwa jest jeszcze inna interpretacja - przynajmniej zaraz po wojnie
    > radziecka SG dość luźno traktowała granice z "zaprzyjaźnionymi"
    > państwami i ktoś pomieszał.

    Zaraz po wojnie, to trudno mi powiedzieć. osoba mi bliska była pod koniec
    lat 50-tych na wschodniej granicy wopistą. Pytałem i zaprzeczyła, jakoby
    słyszała o takich praktykach. Co prawda po polskiej stronie stały Rosyjskie
    wojska. W białym Stoku była silna jednostka. Ale one się do pogoni za
    uciekiniera nie mieszali. No przynajmniej liniowi żołnierze o tym nic nie
    wiedzieli. Po za tym nie mogło by być żadnego związku z przezbrojeniem w
    GLOCK'i. To nastąpiło nie dawno.

    > Tylko kwestią pozostaje, czy weszli w ramach rutynowego patrolu
    > pomyśliwszy jakiś punkt orientacyjny, czy goniąc kogoś, ale to nie ma
    > większego znaczenia.
    > Choć w drugim wypadku Białorusini z patrolu albo strażnicy spieprzyli
    > sprawę - bo jeśli gonili kogoś, a Polacy nic nie wiedzieli, to...

    Zgodnie z polskimi przepisami dowódca patrolu ma obowiązek powiadomić swoją
    placówkę o podejrzeniu przekroczenia granicy. Placówka powinna m.in.
    powiadomić jej odpowiednik po tamtej stronie. Po to, by po tamtej stronie
    rozpoczęto działania pościgowo-blokadowe i zabezpieczono dowody. Zawsze
    istnieje podejrzenie, że część grupy jeszcze pozostaje po tamtej stronie,
    przekraczający się wycofa albo temu podobne historie. Tak więc dowódca
    patrolu w zasadzie ma świadomość, ze po przeciwnej stronie miedzy coś się
    dzieje.

    Z mojej wiedzy wynika, ze nikt celowo na stronę przeciwną nie chadza, a więc
    trudno, by uprzedzał o tym stronę przeciwną. Oczywiście pomyłka mogła się
    zdarzyć. Osobiście w to strzelanie z kałach po drzewach jakoś nie za bardzo
    wierzę. Bo po co mieli by to robić. Ale wykluczyć również tego nie mogę.
    >
    > I prawdopodobnie doszłoby do tego tutaj, gdyby ktoś nie strzelił i w
    > strzelaninie kogoś nie ranili.

    No, takiego czegoś już zatuszować w zasadzie się nie da. Choć Rosjanie mogli
    próbować wrócić na miedzę i narobić awantury, że niby postrzelono ich przy
    granicy. W każdym razie mogli tak próbować kombinować.
    >
    > Ewentualnie mur lub pas zaoranej ziemi.:-)

    Nie, no mury i te sprawy, to raczej nie na wschodnich granicach. Zasieki
    bywały.
    >
    > Zresztą ani mapa, ani GPS nic nie pomoże, jeśli się z nich nie
    > korzysta.:-)

    Mapa w nocy jest mało skuteczna. A GPS? - to trochę przeceniasz zarówno
    możliwości samego urządzenia, jak i wyposażenie stosownych służb. Na granicy
    prowadzi się nawigacje wzrokową. Patrol idzie zasadniczo ścieżką. Wydeptaną
    przez lata. Nikt tam na GPS nie chodzi.


  • 19. Data: 2004-11-15 01:22:46
    Temat: Re: Nielegalne przekroczenie granicy
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Robert Tomasik wrote:

    > I by uprzedzić Twoje pytanie, to wiem, że samemu ostrzelanemu to wiele nie
    > pomoże. Ale kwestii decyzji prowadzenia lub nie wojny z Białorusią nie można
    > położyć na barkach dowódcy patrolu Straży Granicznej. Odpowiedzenie ogniem
    > na taki atak, to już byłaby po prostu wojna. Z tym, że nie możesz tego

    Oj, nazwało by się to potem 'akcją policyjną' czy 'walką z terroryzmem'
    i byłoby git - przynajmniej w przypadku wojny z Irakiem się tak udało
    sprawę wykręcić i Kwaśniewski za wszczęcie wojny napastniczej niestety
    raczej przed Trybunałem Stanu nie stanie...

    > rozpatrywać w kategoriach morderstwa dysydenta, bowiem on w tym momencie
    > popełnia przestępstwo nielegalnego przekroczenia granicy. Pościg za nim po
    > terytorium Polski powinna podjąć Polska SG.

    Cóż, jak dla mnie strzelanie tylko z tego powodu, że ktoś próbuje
    przekroczyć granicę, to pewne przegięcie... ale moje prywatne widzimisię
    na procedury ma mały wpływ ;->

    [ciach]

    > Toteż z tego powodu mają we krwi, by przez granicę nie strzelać. O
    > przekroczeniu granicy powiadamia się stronę przeciwną, która przystępuje do
    > pościgu. Żadnemu pogranicznikowi nawet do głowy strzał w stronę granicy nie
    > przyjdzie.

    To dość silne założenie - pamiętaj, że to tylko ludzie...

    [ciach]

    > No i traktowanie tego jako celowe działanie nie ma sensu. Normalny patrol
    > raczej czegoś takiego nie zrobi. Oczywiście można założyć, że w wypadku

    Wiesz, normalny policjant nie powinien pomylić (ze skutkiem śmiertelnym)
    dwóch 'łebków' z groźnymi bandytami czy też amunicji gumowej z ołowianą.
    A jednak jedno i drugie się zdarzyło.

    > ucieczki jakiegoś "politycznego" ktoś wyda taki rozkaz. Ale to raczej mało
    > prawdopodobne, by rozkaz wydano patrolom ichneijszej SG. Po za tym dochodzi
    > strona praktyczna. Tak naprawdę, to jeśli goście nie mieli by możliwości
    > kontynuowania pościgu przez granice, to użycie broni jest mało praktyczne.
    > Strzelanie z broni wojskowej bez przyrządów optycznych przez zziajanego
    > pościgiem żołnierza do biegnącego uciekiniera ma sens załóżmy na góra 200
    > metrów. Później, to bozia kule nosi.

    A, słusznie... Raczej mało mam do czynienia z bronią palną, zwłaszcza
    automatyczną, i choć teoretycznie wiem, że kałach ma spory 'rozrzut', to
    nie mam tej wiedzy 'we krwi' ;)

    Dobra, lekka zmiana warunków: na drzewie po stronie białoruskiej czai
    się snajper (pomijam kwestię jego powiązań z rządem Białorusi - może np.
    jakiś prywatny bandzior albo wariat). Jakaś grupka ucieka przez granicę,
    a on ich po kolei 'wybiera'. Po polskiej stronie jest patrol, po
    Białoruskiej nie ma i w najbliższym czasie (tj. przed wystrzelaniem
    uciekinierów do ostatka) nie dotrze.

    Czy w takiej sytuajci procedura by dopuszczała jakieś bezpośrednie
    działanie? Powiedzmy po szybkim kontakcie radiowym z Białorusinami -
    istnieje jakaś furtka szybkiego zezwolenia na interwencję?


  • 20. Data: 2004-11-15 05:21:32
    Temat: Re: Nielegalne przekroczenie granicy
    Od: Artur Drzewiecki <d...@n...poczta.cierpie.onet.spamu.pl.qvx>

    Robert Tomasik napisał/a:
    >Nie wiem jak jest przy białoruskiej granicy.
    W Puszczy Białowieskiej był pas zaoranej ziemi.:-)

    >> Możliwa jest jeszcze inna interpretacja - przynajmniej zaraz po wojnie
    >> radziecka SG dość luźno traktowała granice z "zaprzyjaźnionymi"
    >> państwami i ktoś pomieszał.
    >Zaraz po wojnie, to trudno mi powiedzieć. osoba mi bliska była pod koniec
    >lat 50-tych na wschodniej granicy wopistą.
    A przed 1956 r.?

    >Z mojej wiedzy wynika, ze nikt celowo na stronę przeciwną nie chadza, a więc
    >trudno, by uprzedzał o tym stronę przeciwną. Oczywiście pomyłka mogła się
    >zdarzyć. Osobiście w to strzelanie z kałach po drzewach jakoś nie za bardzo
    >wierzę. Bo po co mieli by to robić. Ale wykluczyć również tego nie mogę.
    Jeśli pokpili sprawę i np. przez pomyłkę wleźli na drugą stronę, to
    nawet jak polski i białoruski dowódca załatwią sprawę, to raczej ich
    przełożony by ich nie pochwalił za to, że pomylili strony.:-)
    Poza tym, ten kto strzelał, mógł to zrobić w zdenerwowaniu - noc, las,
    krzyki, ewentualnie strzał ostrzegawczy.

    >No, takiego czegoś już zatuszować w zasadzie się nie da. Choć Rosjanie mogli
    >próbować wrócić na miedzę i narobić awantury, że niby postrzelono ich przy
    >granicy. W każdym razie mogli tak próbować kombinować.
    Zostali zatrzymani, jak wracali z rannym.

    >Mapa w nocy jest mało skuteczna. A GPS? - to trochę przeceniasz zarówno
    >możliwości samego urządzenia, jak i wyposażenie stosownych służb. Na granicy
    >prowadzi się nawigacje wzrokową. Patrol idzie zasadniczo ścieżką. Wydeptaną
    >przez lata. Nikt tam na GPS nie chodzi.
    Wiem - chodziło mi o to, że najwięcej błędów robią niedoświadczeni i
    rutyniarze. Szczególnie ci ostatni choćny nie wiem, jak byli dobrze
    wyposażeni, to i tak wiedzą lepiej.:-)
    BTW. Rok 1999 - wojna powietrzna NATO z Jugosławią. W Macedonii
    stacjonował niewielki kontyngent amerykański. Pewnego dnia zaginął
    patrol podoficerski - 2 starszych sierżantów i szeregowiec (kierowca) -
    wzywali pomoc przez radio twierdząc, że są otoczeni. Wsparcie ich nie
    znalazło. Potem podali przez radio, że muszą się poddać i pokazała ich
    następnego dnia jugosłowiańska telewizja. Pisano, że Serbowie weszli na
    kilkkanaście kilometrów w głąb Macedonii i porwali ich.
    Co się okazało?
    Patrol dostał nowego kierowcę hummera i starzy "wyjadacze" chcieli mu
    pokazać, jak świetnie znają teren, że w dzień im ani mapa ani GPS
    niepotrzebne. Na granicy serbsko-macedońskiej było trochę górskich dróg,
    którymi jeździły patrole obu stron. A że kilkadziesiąt lat było to jedno
    państwo, to i drogi przechodziły przez granicę i nie zawsze były dobrze
    oznakowane.
    "Wyjadacze" pomylili drogę i wjechali do Serbii. W jakiejś kotlince
    serbski patrol zablokował im drogę powrotną. Wezwali pomoc. Wsparcie
    szukało ich po macedońskiej stronie (tam gdzie być powinni:-)). Przybyły
    serbskie posiłki i Amerykanie się poddali.
    --
    Politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki.
    W Polsce wszyscy znają się na prawie, medycynie i informatyce.

    Usuń "nie.", "cierpie.", "spamu." i ".qvx" z mego adresu w nagłówku.

strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1