eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Nagrywanie rozmow telefonicznych
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 53

  • 41. Data: 2006-04-10 20:30:32
    Temat: Re: Nagrywanie rozmow telefonicznych
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska.pl>

    W wiadomości news:e1eaf7$fps$1@inews.gazeta.pl Rezydent
    <r...@g...SKASUJ-TO.pl> pisze:

    > a czy moge nagrywać na własny użytek to co dzieje się w pokoju w pracy
    > pod moją nieobecność ?
    Możesz. Ale nie możesz dać się na tym złapać. ;)
    A tak serio, to nie możesz. To jest nielegalny podsłuch.

    > Co mi grozi, gdy kto z współpracowników z pokoju (pracujemy w 5 osób)
    > zauważy schowany włączony dyktafon ?
    KK art. 267 §2 - grzywna, ograniczenie wolności albo pudło do lat 2, jeśli
    pokrzywdzeni zawnioskują o ściganie, a ty zostaniesz oskarżony i skazany.
    Może coś jeszcze, ale nie chce mi się szukać.

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 42. Data: 2006-04-12 22:55:52
    Temat: Re: Nagrywanie rozmow telefonicznych
    Od: Marta Wieszczycka <m...@N...pl>

    Olgierd napisał(a):
    > Osoba przedstawiająca się jako *Marta Wieszczycka* stuknęła w klawisze i
    > oto co powstało:
    >
    >> Jeżeli wykładowca tworzy scenariusze wykładów danego przedmiotu na
    >> potrzeby danej uczelni (o czym świadczy przeniesienie majątkowych praw
    >> autorskich), to oczywiste jest, że nie może wygłosić takiego samego
    >> wykładu na innej uczelni.
    >
    > Mało tego, nie może w następnym roku wygłosić takiego samego wykładu na
    > tej samej uczelni - na podstawie kolejnej umowy na zbycie w.w. praw. A to
    > oznacza, że umowa na kolejny rok akademicki jest nie mniej nieważna ;-)
    >
    Czemu nie może?
    Skoro uczelnia dysponuje prawami, a on potrafi ten wykład wygłosić, to
    jak najbardziej może.
    Na innej nie może wg tego scenariusza, a na tej ktoś inny mógłby wg tego
    scenariusza, gdyby potrafił.

    --
    Marta
    http://doradcy-prawni.pl


  • 43. Data: 2006-04-12 23:09:22
    Temat: Re: Nagrywanie rozmow telefonicznych
    Od: Marta Wieszczycka <m...@N...pl>

    Olgierd napisał(a):
    > Osoba przedstawiająca się jako *Marta Wieszczycka* stuknęła w klawisze i
    > oto co powstało:
    >
    >> A nauczyciele tworzący scenariusze czasem są zatrudnieni na podstawie
    >> umowy o pracę, a czasem na podstawie umowy cywilnoprawnej. To zmienia
    >> postać rzeczy jedynie w tej kwestii, że kto inny decyduje o polach
    >> eksploatacji.
    >
    > Jeśli masz rację to oznacza, że szkoła i tak może zezwolić na nagrywanie
    > tych lekcji, a nawet wydanie tego na DVD ;-)

    Jeżeli nauczyciel jest zatrudniony na umowę o pracę, to wtedy decyduje
    pracodawca. Ale oczywiście z punktu widzenia ucznia/studenta zmienia się
    tylko to, że kto inny musi udzielić mu zgody.

    >
    >> Ale nawet jeżeli nauczyciel jedynie odtwórczo wykorzysta nie swój
    >> scenariusz lekcji (wydawnictwa chętnie je przeciętnym nauczycielom
    >> udostępniają), to przecież ten scenariusz sam w sobie jest utworem na
    >> takiej samej zasadzie, jak scenariusz sztuki. Jedyna różnica, to że w
    >> przypadku sztuki dodatkowo osobnym utworem jest artystyczne wykonanie, z
    >> czym tutaj nie mamy do czynienia.
    >
    > No i druga, że powstaje utwór zależny, gdzie istotna jest zgoda posiadacza
    > praw do utworu pierwotnego. /Ergo:/ każdy kij ma dwa końce ;-)


    ?
    Czemu utwór zależny? Przecież napisałam, że to akurat jest różnica.
    Raczej trudno działania nauczyciela podkładać pod "artystyczne
    wykonania", a już szczególnie nauczyciela na tyle odtwórczego, że
    korzysta z gotowców ;-)

    >> Tak jak nie możesz oddać komuś ciastka i nadal go mieć. No chyba że ten
    >> ktoś odda Ci je z powrotem. Z prawami jest generalnie tak samo.
    >
    > Ale prawa autorskie nie podlegają zasadzie zerojedynkowej.

    Czyli możesz je przekazać i nadal mieć? Nie. Licencji niewyłącznych
    owszem możesz udzielać do woli, ale przekazać prawa można tylko raz.
    To dwie różne opcje.

    > Oprócz tego -
    > zakładając, że lekcja to utwór - można jeszcze poudzielać sobie różnych
    > licencji niewyłącznych. A tych można domniemać np. z faktu, że za tę
    > szkółkę płacę czesne ;-)

    Nie. Z tego że płacisz czesne nie wynika domniemanie, że autor udzielił
    szkole licencji obejmującej w polach eksploatacji nagrywanie.
    Ty płacisz czesne szkole. Szkoła niekoniecznie musi Ci w umowie
    zapewniać prawo do nagrywania wykładów. Nie bez powodu studenci nazywani
    są słuchaczami ;-) A nagrywanie jest opcją dodatkową, która nie stanowi
    elementu niezbędnego takiej umowy. Natomiast niezależnie od tego, co
    szkoła zapewniła Tobie, musi jeszcze mieć sama uregulowaną kwestię z
    autorem. Zatem jeśli ma umowę ignorującą w ogóle prawa autorskie, to nie
    można z tego domniemywać określonych pól eksploatacji.


    >
    >> Do tego momentu natomiast korzysta z wykładu w ten sposób, że studenci
    >> mogą go wysłuchać. Do czego oczywiście w zupełności wystarczyłaby
    >> licencja niewyłączna.
    >
    > Do wysłuchania publicznego wykładu nie jest potrzebna nawet licencja ;-)

    A tu nie bardzo wiem, co chciałeś przez to powiedzieć. Szkoła korzysta,
    a nie wysłuchuje. Co rozumiesz przez "publiczny wykład"?

    --
    Marta
    http://doradcy-prawni.pl


  • 44. Data: 2006-04-12 23:32:44
    Temat: Re: Nagrywanie rozmow telefonicznych
    Od: Marta Wieszczycka <m...@N...pl>

    Olgierd napisał(a):
    > Osoba przedstawiająca się jako *Marta Wieszczycka* stuknęła w klawisze i
    > oto co powstało:
    >
    >>> 1. warunek wstępny: wykład musiałby być dziełem spełniającym warunki
    >>> art. 1 ust. 1 pr.aut.,
    >> A na jakiej podstawie twierdzisz, że nie spełnia?
    >> Akurat art. 1 ujęty jest wystarczająco szeroko i nie ma podstaw, żeby
    >> wykłady, czy lekcje z niego wyłączyć.
    >
    > Nie wiem czy spełnia czy też nie spełnia. Jak sobie przypomnę moje lekcje
    > w ogólniaku to 99% nie spełniało, z wykładów na studiach nie spełniało
    > dobre 95%.

    I co takiego powoduje, że uznajesz, że nie spełnia?

    > Zwłaszcza w szkole średniej normą jest realizowanie programu
    > ministerialnego, podobnie na studiach wpływ wykładowcy na prezentowany
    > materiał bywa niewielki.
    > Gdzie tu miejsce na pojęcie utworu?


    To już nie te czasy. Zresztą program nie oznacza scenariuszy lekcji.
    Wyjaśniałam to już Jotte, ale w zasadzie mogę Ci przekleić ;-)
    Wyjaśnijmy najpierw, o co chodzi z tymi scenariuszami. Weźmy przykład
    programu języka angielskiego. Na danym poziomie nauczyciel musi
    przerobić z uczniami kilka czasów, kilka konstrukcji gramatycznych i
    nauczyć ich porozumiewania się np. w podstawowych sprawach życia
    codziennego, ale to na jakich przykładach będzie ich tego uczył, jak
    będzie wyglądała lekcja, jak będzie wpływał na zwiększenie ich
    percepcji, co będzie po kolei robił, jakie pytania zadawał, to wszystko
    składa się na scenariusz lekcji. Ten sam program można przecież
    przerabiać na tysiące sposobów.

    A sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana niż się na pierwszy rzut
    oka wydaje.
    Z jednej strony bowiem nauczyciele tworzą własne scenariusze lekcji, co
    jest nie tylko dozwolone, ale w niektórych sytuacjach wręcz wymagane (to
    jeden z warunków koniecznych do awansu zawodowego - słynnego mianowania).
    A nauczyciele tworzący scenariusze czasem są zatrudnieni na podstawie
    umowy o pracę, a czasem na podstawie umowy cywilnoprawnej. To zmienia
    postać rzeczy jedynie w tej kwestii, że kto inny decyduje o polach
    eksploatacji.
    Ale nawet jeżeli nauczyciel jedynie odtwórczo wykorzysta nie swój
    scenariusz lekcji (wydawnictwa chętnie je przeciętnym nauczycielom
    udostępniają), to przecież ten scenariusz sam w sobie jest utworem na
    takiej samej zasadzie, jak scenariusz sztuki. Jedyna różnica, to że w
    przypadku sztuki dodatkowo osobnym utworem jest artystyczne wykonanie, z
    czym tutaj nie mamy do czynienia. I tak jak ten kto posiada prawa do
    sztuki może zgodzić się na jej wystawienie w teatrze, ale nie na
    sfilmowanie (i nie piszę tu tylko o sfilmowaniu w celu
    rozpowszechnienia), tak też dysponent praw do scenariusza lekcji może
    zadecydować o możliwości jej nagrania bądź nie.


    > Aha, akurat dziś było na gazecie.pl, poczytaj:
    > http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,3271000.html
    ?skad=rss

    No to akurat jest przykład skrajnej głupoty i niekompetencji i dyrektora
    i nauczycielki. I nie piszę tu o znajomości prawa, tylko o ich
    predyspozycjach zawodowych. Przy takim braku dobrej woli można się
    zastanowić, czy nadają się do swoich ról. Bo tu nie chodzi o to, czy
    prawo daje im możliwość decydowania. Chodzi tylko o to, jak nauczyciel i
    dyrektor w szkole specjalnej mogą być do tego stopnia pozbawieni
    empatii? Inna sprawa, że nikt nie broni kuratorium wpływania na
    dyrekcję, czy doprowadzenia do zmiany dyrektora, jeżeli uzna, że facet
    się nie nadaje.


    >>> 2. warunek dodatkowy: jakiś jest cel uczęszczania do szkoły, płacenia
    >>> czesnego itd. - np. w taki, aby korzystać z rozpowszechnianych w niej
    >>> utworów w sposób przyjęty i odpowiedni. Np. poprzez możliwość
    >>> rejestracji wykładów (notowania, nagrywania). Za coś w końcu ci
    >>> studenci płacą, to nie tylko składka na pensję i indeks, prawda?

    Tylko że nagrywanie stanowi odrębne pole eksploatacji, a notowanie nie.
    A to za co płacą studenci określa ich umowa ze szkołą, regulamin itp.

    >> Jeżeli uczelnia nie zagwarantowała sobie możliwości nagrywania wykładów
    >> i nie zapewniła tej możliwości studentom, to nie jest to powód
    >> wyłączenia prawa autorskiego.
    >
    > W sposób oczywisty umowa na prowadzenie wykładów zakłada - pod warunkiem,
    > że wykład spełnia warunki z art. 1 ust. 1 pr. aut. - istnienie licencji
    > na korzystanie z tegoż utworu.

    Jeżeli masz pisemną umowę i ona tego aspektu nie zawiera, to nie możesz
    go sobie domniemywać "w sposób oczywisty". A tu jeszcze dodatkowo mamy
    do czynienia z nietypowym polem eksploatacji - nagrywaniem, bo tego
    dotyczy dyskusja.

    Żeby nie było wątpliwości.
    Z ustawy wynika, że autor może dysponować utworem na wszelkich polach
    eksploatacji, a licencja dotyczy wyłącznie pól eksploatacji, które
    zostały w niej wymienione.

    --
    Marta
    http://doradcy-prawni.pl


  • 45. Data: 2006-04-13 07:04:08
    Temat: Re: Nagrywanie rozmow telefonicznych
    Od: Olgierd <n...@n...problem>

    Osoba przedstawiająca się jako *Marta Wieszczycka* stuknęła w klawisze i
    oto co powstało:

    > Czemu nie może?
    > Skoro uczelnia dysponuje prawami, a on potrafi ten wykład wygłosić, to jak
    > najbardziej może.

    OK, skróciłem myśl: nie może drugi raz na podstawie takiej samej umowy o
    przeniesienie praw, bo te prawa *już zbył*. Teraz to uczelnia musiałaby mu
    udzielać licencji na korzystanie z *jej* wykładu.
    A praktyka jest w 100% odwrotna: wykładowcy z roku na rok podpisują *takie
    same* umowy, na podstawie których wygłaszają *takie same* wykłady.

    --
    pozdrawiam serdecznie, Olgierd
    ||| JID:o...@j...org ||| listel: moj_nick (at) post (dot) pl |||
    ||| GPG:0xC7C0112A ||| http://olgierd.wordpress.com |||


  • 46. Data: 2006-04-13 07:10:10
    Temat: Re: Nagrywanie rozmow telefonicznych
    Od: Olgierd <n...@n...problem>

    Osoba przedstawiająca się jako *Marta Wieszczycka* stuknęła w klawisze i
    oto co powstało:

    > Czemu utwór zależny? Przecież napisałam, że to akurat jest różnica. Raczej
    > trudno działania nauczyciela podkładać pod "artystyczne wykonania", a już
    > szczególnie nauczyciela na tyle odtwórczego, że korzysta z gotowców ;-)

    Bo utwór oparty na innym utworze (np. opracowanie) zawsze jest utworem
    zależnym.

    > Czyli możesz je przekazać i nadal mieć? Nie. Licencji niewyłącznych owszem
    > możesz udzielać do woli, ale przekazać prawa można tylko raz. To dwie
    > różne opcje.

    No właśnie, więc sprzedać prawa do wykładu A możesz tylko raz. Za rok nie
    ma podstawy do tego, by uczelnia znów płaciła za prawa do tego samego
    utworu.

    >> Oprócz tego -
    >> zakładając, że lekcja to utwór - można jeszcze poudzielać sobie różnych
    >> licencji niewyłącznych. A tych można domniemać np. z faktu, że za tę
    >> szkółkę płacę czesne ;-)
    >
    > Nie. Z tego że płacisz czesne nie wynika domniemanie, że autor udzielił
    > szkole licencji obejmującej w polach eksploatacji nagrywanie. Ty płacisz
    > czesne szkole. Szkoła niekoniecznie musi Ci w umowie zapewniać prawo do
    > nagrywania wykładów.

    Szkoła ma zapewnić prawo do pozyskania wiedzy. Wiesz co, nie jestem pewien
    czy słuchacze np. szkół prywatnych mają w umowach prawo notowania treści
    wykładów. To też jest objęte prawami!

    >> Do wysłuchania publicznego wykładu nie jest potrzebna nawet licencja ;-)
    >
    > A tu nie bardzo wiem, co chciałeś przez to powiedzieć. Szkoła korzysta, a
    > nie wysłuchuje. Co rozumiesz przez "publiczny wykład"?

    Uczeń/słuchacz wysłuchuje. Publiczny wykład to np. taki, na który może
    wejść każdy albo prawie każdy. Nie wiem jak to jest teraz, szczególnie w
    prywatnych szkołach, ale drzewiej zasadą było, że na każdy wykład mógł
    wejść każdy człowiek z ulicy. I przyznam się, że parę razy z tego prawa
    korzystałem.

    --
    pozdrawiam serdecznie, Olgierd
    ||| JID:o...@j...org ||| listel: moj_nick (at) post (dot) pl |||
    ||| GPG:0xC7C0112A ||| http://olgierd.wordpress.com |||


  • 47. Data: 2006-04-13 07:19:46
    Temat: Re: Nagrywanie rozmow telefonicznych
    Od: Olgierd <n...@n...problem>

    Osoba przedstawiająca się jako *Marta Wieszczycka* stuknęła w klawisze i
    oto co powstało:

    >> Nie wiem czy spełnia czy też nie spełnia. Jak sobie przypomnę moje
    >> lekcje w ogólniaku to 99% nie spełniało, z wykładów na studiach nie
    >> spełniało dobre 95%.
    >
    > I co takiego powoduje, że uznajesz, że nie spełnia?

    Brak dostatecznego zindywidualizowania.
    Jeśli uznasz treść lekcji/wykładu za utwór to będziesz miała 1001 procesów
    o plagiat.
    Jeśli uznasz pamiątkowe zdjęcie z wakacji pod Wawelem za utwór to
    będziesz mogła pozywać wszystkich innych turystów, którzy pozują w tym
    samym miejscu. Jeśli utwór (kadr, wykład) podlega ochronie
    prawnoautorskiej - nie wolno jego naśladować/kopiować etc. etc.

    > Na danym poziomie nauczyciel musi przerobić z uczniami kilka
    > czasów, kilka konstrukcji gramatycznych i nauczyć ich porozumiewania się
    > np. w podstawowych sprawach życia codziennego, ale to na jakich
    > przykładach będzie ich tego uczył, jak będzie wyglądała lekcja, jak będzie
    > wpływał na zwiększenie ich percepcji, co będzie po kolei robił, jakie
    > pytania zadawał, to wszystko składa się na scenariusz lekcji. Ten sam
    > program można przecież przerabiać na tysiące sposobów.

    Być może trzeba sprawdzić, czy uczniowie mają umowy zezwalające im na
    notowanie tych pasjonujących efektów ich twórczej pracy. Nie wiem dlaczego
    miałbym domniemywać, że nie ma prawa do nagrywania, ale jest do notowania.
    Przecież jeśli własnoręcznie przepiszę scenariusz filmowy to też
    dopuszczam się naruszenia.

    > Ale nawet jeżeli nauczyciel jedynie odtwórczo wykorzysta nie swój
    > scenariusz lekcji (wydawnictwa chętnie je przeciętnym nauczycielom
    > udostępniają), to przecież ten scenariusz sam w sobie jest utworem na
    > takiej samej zasadzie, jak scenariusz sztuki.

    Jako utwór zależny wymaga zgody właściciela praw do utworu "głównego".

    >> Aha, akurat dziś było na gazecie.pl, poczytaj:
    >> http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,3271000.html
    ?skad=rss
    >
    > No to akurat jest przykład skrajnej głupoty i niekompetencji i dyrektora i
    > nauczycielki. I nie piszę tu o znajomości prawa, tylko o ich
    > predyspozycjach zawodowych. Przy takim braku dobrej woli można się
    > zastanowić, czy nadają się do swoich ról. Bo tu nie chodzi o to, czy prawo
    > daje im możliwość decydowania. Chodzi tylko o to, jak nauczyciel i
    > dyrektor w szkole specjalnej mogą być do tego stopnia pozbawieni empatii?

    Bo ja wiem, nie wolno czynić nikomu zarzutu z tego, że korzysta ze swoich
    praw. Jeśli nauczyciel i dyrektor - i Ty - mówicie, że ta lekcja to utwór,
    to jest dla mnie jasne, że jeśli kuratorium pogoni to towarzystwo, to
    belfrzy pójdą do sądu i wygrają.

    > Tylko że nagrywanie stanowi odrębne pole eksploatacji, a notowanie nie. A
    > to za co płacą studenci określa ich umowa ze szkołą, regulamin itp.

    Art. 50 pr. aut. nie jest katalogiem zamkniętym!!!

    > Żeby nie było wątpliwości.
    > Z ustawy wynika, że autor może dysponować utworem na wszelkich polach
    > eksploatacji, a licencja dotyczy wyłącznie pól eksploatacji, które zostały
    > w niej wymienione.

    Nie ma takich wątpliwości. Jest wątpliwość, czy treść wykładu jest objęta
    prawem autorskim, czy w przypadku udowodnienia, że ten sam nauczyciel
    sprzedaje te prawa od 10 lat na podstawie identycznej umowy tej samej
    szkole, czy może się w 10. roku powołać na naruszenie jego praw przez
    ucznia?

    --
    pozdrawiam serdecznie, Olgierd
    ||| JID:o...@j...org ||| listel: moj_nick (at) post (dot) pl |||
    ||| GPG:0xC7C0112A ||| http://olgierd.wordpress.com |||


  • 48. Data: 2006-04-13 07:49:35
    Temat: Re: Nagrywanie rozmow telefonicznych
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska.pl>

    W wiadomości news:pan.2006.04.13.07.04.03.726876@olgierd.wordpres
    s.com
    Olgierd <n...@n...problem> pisze:

    > OK, skróciłem myśl: nie może drugi raz na podstawie takiej samej umowy o
    > przeniesienie praw, bo te prawa *już zbył*. Teraz to uczelnia musiałaby mu
    > udzielać licencji na korzystanie z *jej* wykładu.

    Ciekawe, że śledzenie toku interpretacji Marty doprowadziło mnie do
    podobnego wniosku:
    news:e12l69$lbm$1@news.dialog.net.pl
    <cit>
    Czy jeśli wygłoszę wykład (który - załóżmy - jest traktowany jako utwór) i
    przeniosę moje autorskie prawo majątkowe na pracodawcę (celem uzyskania 50%
    k.u.p.), to chcąc go wygłosić po raz kolejny musiałbym za to zapłacić? ;)
    I drugie pytanie - w jaki sposób pracodawca mógłby ew. korzystać w
    wygłoszonego wykładu?
    </cit>
    ;)))

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 49. Data: 2006-04-20 15:40:08
    Temat: Re: Nagrywanie rozmow telefonicznych
    Od: Marta Wieszczycka <m...@N...pl>

    Olgierd napisał(a):

    > Brak dostatecznego zindywidualizowania.
    > Jeśli uznasz treść lekcji/wykładu za utwór to będziesz miała 1001 procesów
    > o plagiat.

    To nie ja uznaję, co jest utworem. Ja tylko piszę, że to wynika z ustawy.

    > Jeśli uznasz pamiątkowe zdjęcie z wakacji pod Wawelem za utwór to
    > będziesz mogła pozywać wszystkich innych turystów, którzy pozują w tym
    > samym miejscu. Jeśli utwór (kadr, wykład) podlega ochronie
    > prawnoautorskiej - nie wolno jego naśladować/kopiować etc. etc.

    Nie możesz kopiować czyjegoś zdjęcia pod Wawelem. Ale ochronie z zakresu
    prawa autorskiego nie podlega sam pomysł wykonania zdjęcia pod Wawelem
    od danej strony.


    >>Na danym poziomie nauczyciel musi przerobić z uczniami kilka
    >>czasów, kilka konstrukcji gramatycznych i nauczyć ich porozumiewania się
    >>np. w podstawowych sprawach życia codziennego, ale to na jakich
    >>przykładach będzie ich tego uczył, jak będzie wyglądała lekcja, jak będzie
    >>wpływał na zwiększenie ich percepcji, co będzie po kolei robił, jakie
    >>pytania zadawał, to wszystko składa się na scenariusz lekcji. Ten sam
    >>program można przecież przerabiać na tysiące sposobów.
    >
    >
    > Być może trzeba sprawdzić, czy uczniowie mają umowy zezwalające im na
    > notowanie tych pasjonujących efektów ich twórczej pracy.

    Notując nie robią kopii wykładu, choćby dlatego, że to fizycznie niemożliwe.

    > Nie wiem dlaczego
    > miałbym domniemywać, że nie ma prawa do nagrywania, ale jest do notowania.
    Bo doczytałbyś się do art. 50 ustawy o prawie autorskim?

    > Przecież jeśli własnoręcznie przepiszę scenariusz filmowy to też
    > dopuszczam się naruszenia.

    Wtedy wykonasz kopię. Co będzie o tyle proste, że scenariusz sobie leży,
    a Ty masz czas. W przypadku wykładu nie masz takiej możliwości.

    >>Ale nawet jeżeli nauczyciel jedynie odtwórczo wykorzysta nie swój
    >>scenariusz lekcji (wydawnictwa chętnie je przeciętnym nauczycielom
    >>udostępniają), to przecież ten scenariusz sam w sobie jest utworem na
    >>takiej samej zasadzie, jak scenariusz sztuki.
    >
    >
    > Jako utwór zależny wymaga zgody właściciela praw do utworu "głównego".

    Wykonanie wykładu wg nie swojego scenariusza nie jest utworem zależnym.
    Tłumaczyłam to wcześniej.

    > Bo ja wiem, nie wolno czynić nikomu zarzutu z tego, że korzysta ze swoich
    > praw.

    W tym wypadku sytuacja jest na tyle skrajna, że weszliby już w art. 5
    KC, a zatem nie mogliby z tych praw i tak skorzystać.
    Kuratorium nie ogranicza się do oceny zgodne z prawem kontra bezprawne.
    Nie. Kuratorium ocenia dyrektora i nauczycieli przede wszystkim pod
    kątem ich predyspozycji do wykonywania danego zawodu, szczególnie
    istotnych w przypadku, pod kątem efektów itd. Ci nie mieli tych
    predyspozycji wcale. Sytuacja, kiedy działania nauczyciela czy dyrektora
    są bezprawne, to skrajność.

    > Jeśli nauczyciel i dyrektor - i Ty - mówicie, że ta lekcja to utwór,
    > to jest dla mnie jasne, że jeśli kuratorium pogoni to towarzystwo, to
    > belfrzy pójdą do sądu i wygrają.

    Nie. Bo tak jak pisałam, nie wystarczy, żeby nie dało się im zarzucić
    bezprawności.

    >>Tylko że nagrywanie stanowi odrębne pole eksploatacji, a notowanie nie. A
    >>to za co płacą studenci określa ich umowa ze szkołą, regulamin itp.
    >
    >
    > Art. 50 pr. aut. nie jest katalogiem zamkniętym!!!

    Notowaniem podczas wykładu nie stworzysz jego kopii, a nagrywaniem owszem.

    >>Żeby nie było wątpliwości.
    >>Z ustawy wynika, że autor może dysponować utworem na wszelkich polach
    >>eksploatacji, a licencja dotyczy wyłącznie pól eksploatacji, które zostały
    >>w niej wymienione.
    >
    >
    > Nie ma takich wątpliwości. Jest wątpliwość, czy treść wykładu jest objęta
    > prawem autorskim, czy w przypadku udowodnienia, że ten sam nauczyciel
    > sprzedaje te prawa od 10 lat na podstawie identycznej umowy tej samej
    > szkole, czy może się w 10. roku powołać na naruszenie jego praw przez
    > ucznia?
    Nagrywanie jest odrębnym polem eksploatacji, zatem jeśli od 10 lat go w
    umowie nie ma, chodzi tu o inne prawa.

    Obawiam się, że się w tej kwestii nie dogadamy, a powtarzanie tych
    samych informacji po 10 razy raczej nie ma sensu, zatem to chyba
    najlepszy moment, żeby zakończyć tę dyskusję.

    --
    Marta
    http://doradcy-prawni.pl


  • 50. Data: 2006-04-20 20:37:07
    Temat: Re: Nagrywanie rozmow telefonicznych
    Od: Olgierd <n...@n...problem>

    Świat wstrzymał oddech bo osoba znana jako *Marta Wieszczycka*
    wypowiedziała te słowa:

    >> Brak dostatecznego zindywidualizowania.
    >> Jeśli uznasz treść lekcji/wykładu za utwór to będziesz miała 1001
    >> procesów o plagiat.
    >
    > To nie ja uznaję, co jest utworem. Ja tylko piszę, że to wynika z
    > ustawy.

    Normę ustawową należy zastosować w *określonym* stanie faktycznym. Art.
    1 pr.aut. nakłada pewne warunki na wytwór ludziej ręki i wyobraźni, aby
    stanowił on przedmiot prawa autorskiego.

    >> Jeśli uznasz pamiątkowe zdjęcie z wakacji pod Wawelem za utwór to
    >> będziesz mogła pozywać wszystkich innych turystów, którzy pozują w
    >> tym samym miejscu. Jeśli utwór (kadr, wykład) podlega ochronie
    >> prawnoautorskiej - nie wolno jego naśladować/kopiować etc. etc.
    >
    > Nie możesz kopiować czyjegoś zdjęcia pod Wawelem. Ale ochronie z
    > zakresu prawa autorskiego nie podlega sam pomysł wykonania zdjęcia pod
    > Wawelem od danej strony.

    A pomysł namalowania śniętej kobiety na łące wpatrującej się w
    przelatujące ptactwo?

    >> Być może trzeba sprawdzić, czy uczniowie mają umowy zezwalające im na
    >> notowanie tych pasjonujących efektów ich twórczej pracy.
    >
    > Notując nie robią kopii wykładu, choćby dlatego, że to fizycznie
    > niemożliwe.

    Nagrywając wykład także nie kopiują jego scenariusza.

    >> Nie wiem dlaczego
    >> miałbym domniemywać, że nie ma prawa do nagrywania, ale jest do
    >> notowania.
    > Bo doczytałbyś się do art. 50 ustawy o prawie autorskim?

    Jeśli sądzisz, że art. 50 w sposób całościowy określa pola eksploatacji
    to znacznie błądzisz.

    >> Przecież jeśli własnoręcznie przepiszę scenariusz filmowy to też
    >> dopuszczam się naruszenia.
    > Wtedy wykonasz kopię. Co będzie o tyle proste, że scenariusz sobie
    > leży, a Ty masz czas. W przypadku wykładu nie masz takiej możliwości.

    Kopię? Przepisując?

    >> Jako utwór zależny wymaga zgody właściciela praw do utworu
    >> "głównego".
    > Wykonanie wykładu wg nie swojego scenariusza nie jest utworem
    > zależnym. Tłumaczyłam to wcześniej.

    Utworem głównym będą zatem wytyczne MEiN czy jak to się teraz nazywa.

    > Obawiam się, że się w tej kwestii nie dogadamy, a powtarzanie tych
    > samych informacji po 10 razy raczej nie ma sensu, zatem to chyba
    > najlepszy moment, żeby zakończyć tę dyskusję.

    Masz rację, pozdrawiam i dziękuję :-)

    --
    pozdrawiam serdecznie, Olgierd
    ||| JID:o...@j...org ||| listel: moj_nick (at) post (dot) pl |||
    ||| GPG:0xC7C0112A ||| http://olgierd.wordpress.com

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1