Marcin Debowski <a...@I...zoho.com> pisze:
> https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,289
49342,krakow-zwolnienie-zastepcy-komendanta-policji-
za-brak-interwencji.html
> "Według ustaleń "GW" Paweł Jastrząb odmówił wykonania polecenia
> wicewojewody i komendanta miejskiego policji w Krakowie. W niedzielę, w
> miesięcznicę pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich, przed Wawelem
> protestowali przeciwnicy PiS-u. Później grupa demonstrantów przeszła
> protestować przed siedzibę partii. Mieli ze sobą megafony i sprzęt
> nagłaśniający. Jastrząb odmówił odebrania go protestującym, wskazując
> brak przepisu prawa."

Chyba chodzi o brak _bezpośrednio_ to regulujących przepisów prawa.
Po linii "uciążliwości" pewnie da się coś wydumać a czy potwierdziły by
to sądy to już inna sprawa. IMHO raczej+ nie w przypadku
zarejestrowanej (kontr)manifestacji poza brzegowymi/specjalnymi
przypadkami.

Zresztą IMHO na grupie prawa ten tekścik z GW jest gówno wart jako coś
więcej niż samo "wrzucenie tematu" bo może+ się liczyć jak _dokładnie_
było sformułowane polecenie, czy to od wicewojewody było na piśmie
(nie ma kwestii że strony różnie zapamiętały), dokładnie w którym momencie
zostało wydane (grubo przed albo w trakcie ze względu na uciążliwość dla
innych), _jaką formę miała odmowa_ , oraz czy demonstracja była
zarejestrowana.

Odmowa wykonania polecenie _bezpośredniego przełożonego_ o ile nie jest
w sposób dość oczywisty "wątpliwe prawnie" niby ma powodować inne skutki?
Dopóki bez naciągania da się różnie interpretować zarejestrowana
opinia bezpośredniego przełożonego nie powinna się liczyć bardziej?
IMHO w policji tak jak w wojski odmowa wykonania rozkazu bezpośredniego
przełożonego powinna się trafiać _bardzo rzadko_. Trafiać powinna się
zasadniczo po to by szefostwo co jakiś czas sobie przypominało jakie
rozkazy wykonane nie będą i ich nie wydawało.

--
A. Filip
| Kain i Abel to dzieje całej ludzkości. (Przysłowie żydowskie)