Michał [###n...@n...pl.###] napisał:

> mówić co na nich jest,anie wprost,że je ujawni?
> Bo on wprost nie mówi i zapewne nigdy nie powie - starczy, że powie
coś w
> stylu "ty wiesz co się stanie" i faktycznie bedzie wiadomo.

A później przed sądem powie, że wcześniej jej mówił, że jak go opuści,
to się powiesi. Niestety trzeba tak pokierować rozmową, by z niej
jasno wynikało o jakie zdjęcia chodzi i co się ewentualnie stanie.
Oczywiście coś tam może być niedopowiedziane i w tym zakresie sąd może
oprzeć się na zeznaniach pokrzywdzonej. Zwłaszcza, gdy w wyniku
przeszukania znajdą się te kompromitujące materiały. Ale tu naprawdę
niewielki margines pozostaje.

> Czy mógłby łatwo uniknąć odpowiedzialności mówiąc w sądzie czy na
policji
> coś w stylu:
> "Nie tylko ja miałem te zdjęcia, na zdjęciach były inne osoby i być
może
> to one ujawniły te fotografie"
> lub
> "Zdjęcia zostały mi wykradzione i nie mam pojęcia jak,np. znalazły
się w
> internecie".

Dokładnie tak się może tłumaczyć. Przy czym zauważ, że karalne jest
nie tyle samo grożenie ich upublicznienia, co zmuszanie do określonego
zachowania pod taką groźbą. Stąd ewentualne wypłynięcie zdjęć może
mieć li tylko wpływ na wymiar kary.