On Sat, 18 Oct 2003, it was written:

> Czy to jest norm? ? Czekanie przez rzesze chorych pół roku na wykonanie
> badań i równoczesne wykonywanie przez ten sam zespół pełnopłatnych badań ?
> Jak to się ma do etyki lekarskiej, prawa, norm społecznych ?

obecnie z racji braku pieniedzy w NFZ (samobojstwo poprzedniego
prezesa automatycznie nie poprawilo sytuacji) powoduje, ze zarowno
NFZ jak i ministerstwo promuje tworzenie list oczekujacych jako
optymalnej zdaniem ministra (wypowiadal sie na ten temat) formy
regulacji dostepu do drogich swiadczen. Lekarz leczacy ma tylko
niewielki wplyw poniewaz nie jest platnikiem i w chwili wykorzystania
limitu nie jest w stanie zmusic NFZ do wyplacenie dodatkowych
pieniedzy. Z drugiej strony zgodnie z europejskimi zasadami
lekarz ma obowiazek poinformowac o wszystkich dostepnych mozliwosciach
(zasada informed choice and informed consent) nawet tych, ktorych
nie refunduje w ogole albo w danym momencie fundusz jesli te
metody mieszcza sie w standardach postepowania medycznego.
Pozornie wyglada to na duza hipokryzje z naszej strony - lekarzy
ale mozna wyobrazic sobie rodzine pacjenta majaca pretensje do
lekarza, ze odplatnie mozna np. podac cytostatyk skuteczniejszy
niz ten, z ktory refunduje NFZ i wowczas pacjent moglby
przezyc rok dluzej - rodzina moglaby chciec zlozyc sie i kupic
ten skuteczniejszy lek a lekarz, ktory nie mogl go zastosowac
bo fundusz go jeszcze nie wzial pod uwage jako procedury
leczniczej a lekarz z przyczyn etycznych i leku, ze
zostanie to wziete jako uklad z firma farmacuetyczna
bal sie zlozyc propozycje leczenia odplatnego.
W cywilizowanych krajach sprawe te rozwiazuje sie poprzez
dodatkowe platne ubezpieczenia, ktore daja mozliwosci
korzystania z bardziej rozszerzonych procedur bez kolejki.
Z chwila wzrostu kosztow leczenia wielu chorob mozna
wyobrazic sobie tylko dwie mozliwosci - tak jak opisal
to dr Konstanty Radziwill - albo zwiekszenie skladki dla
wszystkich albo wprowadzenie dobrowolnych dodatkowych
ubezpieczen.

Codziennie w renomowanej prasie medycznej pojawiaja
sie doniesienia o skutecznosci nowych metod leczniczych.
Dzieki globalizacji i Internetowi o tych doniesieniach
ja moge przeczytac na moim laptopie podlaczonym do
Internetu doslownie w chwili ich ukazania sie (o ile
czasopismo jest bezplatne albo mam wykupiona subskrypcje)
mam tez dostep do podrecznikow z 2003 roku. Jak myslicie
czy te same gazety i podreczniki w j. angielskim czytaja
w Narodowym Fudnuszu Zdrowia i na tej podstawie opracowuja
refundacje procedur?

Mysle, ze z problemem kolapsu systemu ubezpieczen,
ktory zostal nam zafundowany trzeba byloby cos zrobic
chociaz autmatyczny karabin firmy znanej z westernow
nie jest chyba tutaj najlepszym rozwiazaniem ...

P.
--
Piotr Kasztelowicz P...@a...torun.pl
http://www.am.torun.pl/~pekasz
PGP Key IDs: DH/DSS:0xF3EED8AF