W zeszłym roku jechałem sobie spokojnie pociągiem. Przed kanarami nie
uciekałem ponieważ miałem kupiony bilet ulgowy i ważną legitymacje studencka.
Niestety miałem już skończone 26 lat i ulga mi nie przysługiwała. Tylko niby
skąd miałem to wiedzieć?
Pociągami jeżdżę b. rzadko, na bilecie nic takiego nie było napisane a co
więcej na legitymacji studenckiej wyraźnie pisze ze jestem uprawniony do ulgi
50% przy przejazdach pociągami w 2 kl.

Chciałem dopłacić na miejscu różnice jednak kanar z renomy się nie zgodził.
Zażądał opłaty dodatkowej coś ponad 100 zł.

Oczywiście nie zapłaciłem , mandatu nie podpisałem.

Dziś dostałem z sądu nakaz zapłaty w postępowaniu upominawczym ponad dwustu
zł.

Wiem że mogę złożyć sprzeciw. Tylko jakie mam szanse wygrać?

Przecież nie zrobiłem nic złego. W dobrej wierze kupiłem bilet , nie uciekałem
przed kontrolerami i chciałem dopłać różnice w cenie biletu.
Wiec niby dlaczego mam płacić opłatę dodatkowa? Przecież to przewoźnik
sprzedał mi zły bilet nie informując mnie o braku uprawnień do ulgi.

Jak powinienem się bronić przed sądem?

Powiedzieć prawdę licząc na zrozumienie sędziego czy po prostu iść w zaparte
mówiąc ze nie jechałem tym pociągiem a legitymacje gdzieś zgubiłem. W końcu
nie ma mojego podpisu na mandacie wiec trudno będzie cokolwek udowodnić .
Minelo już sporo czasu od tego zdarzenia dlatego są małe szanse ze kanar mnie
pozna. A gdyby nawet to będzie to tylko jego słowo przeciw mojemu. Ale z
drugiej strony jeśli mam szanse wygrać mówiąc prawdę to po co kłamać ?

Pozdr.
Seba





--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl